Jak długo boli złamane serce?

napisał/a: Montauk 2011-06-16 00:17
Więc tak.

To nie prawda że czas nie leczy ran. Leczy skutecznie.

Po jakimś czasie będziesz kochał, owszem, bo skoro było prawdziwe uczucie to będziesz. Ale pomyślisz o Niej ciepło i tyle.

Na pewno wcale nie było tak różowo jak sobie myślicie. Poczekajcie, zobaczycie dlaczego tak mówię.
napisał/a: lks888 2011-06-16 18:41
Dzięki, dzięki, za wsparcie, ja się staram, ale póki co nie jest łatwo. Jakoś dawniej tak wiele rzeczy mi w niej przeszkadzało, pewne zachowania drażnlły, teraz jak na złość albo ona się tak zmieniła, albo ja przestałem to dostrzegać Widzimy się codziennie w pracy ,więc siłą rzeczy ciężko nie myśleć, ciężko nie patrzeć, nie słuchać, nie poczuć jej zapachu kiedy nachyli się nad biurkiem albo przechodzi obok, ciężko zachować zimną krew kiedy zawoła i poprosi o pomoc przy excelu albo czymś w tym rodzaju....idę i pomagam, ponoć mam za dobre serce zostało 8 dni, wytrzymam, a za jakiś czas, pojawi się nowy obiekt westchnień Jestem dobrej myśli
napisał/a: Montauk 2011-06-17 10:12
lks888 - wszystko Ci przejdzie a Ty zmienisz podejście. Zobaczysz.
napisał/a: jurek1712 2011-06-20 20:27
Witam!

vika napisal(a):Mineło juz tyle czasu a ja wciąż o Nim myślę,wciąż tęsknie...nie moge jeśc,spac...schudłam 8 kg i wygladam jak cień samej siebie...Nie chce mi się z nikim rozmawiac,zaniedbałam przyjaciól...Jakie są wasze doświadczenia?Czy tez tak cierpieliście po rozstaniu z kims kogo kochaliście?Co zrobic,żeby zapomniec,żeby tak nie bolało?Ja po prostu przestałam wierzyc,że kiedykolwiek będę jeszcze szczęśliwa...


Wiele osob ma podobnie. Niestety nie wiedza ze wszystko zalezy od nich samych. Przechodzilem dokladnie to samo. Wlasnie stworzylem nowy temat w tym dziale pt.: Odkochaj się! Zapraszam was do niego, by podzielic sie swoimi sposobami na odkochanie. Ja dziele sie swoim, ktory podzialal na mnie Link do tematu:

http://forum.we-dwoje.pl/topics32/odkochaj-sie-vt21622.htm#1039868

Pokazmy ludzia ze maga byc szczesliwi nawet po rozstaniu

[ Dodano: 2011-06-20, 22:31 ]
http://forum.we-dwoje.pl/-vt21626.htm#1039961

Link do tematu opisanego powyzej. Poprzedni zostal usuniety, bez wyjasnien

Podzielmy sie swoja wiedza!
napisał/a: marigold 2011-06-24 16:42
l.milford napisal(a):Nie liczcie na to, że czas wyleczy wasze rany, on tylko przyzwyczai do bólu. Nowa miłość też nie załatwi sprawy na długo, tylko da chwilowe pocieszenie, to tak jakby upić się na kacu i potem znów boli głowa, może nawet jeszcze bardziej. Miłość to pieprzona choroba nie do wyleczenia a złamane serce to śmierć całego dotychczasowego świata.

Nietety, mogę sie pod tym podpisać obiema rękami - mimo ułożonego życia, fantastycznej rodziny, poczucia bycia kochaną itd., itp. Chyba jedynym sposobem na całkowite przytępienie bólu byłaby lobotomia
napisał/a: mdk8989 2011-06-26 20:40
Witam wszystkich na forum i pozdrawiam serdecznie. Wielu z was ma bądź miało załamanie sercowe które jest niepowtarzalne i nikt nie spotkał nic indentycznego i to jest prawdą i najtęższy umysł świata nie może tego podważyć. Niestety podobnym sytuacjom nie ma i nie będzie końca. Jestem kolejnym bezlitosnym przykładem na ból serca. Pochodzę ze wschodnich mazur krainy tysiąca jezior której krajobraz sprzyja miłości i cudownym miłosnym wrażeniom. Niestety równie w parze jak dla mnie idą wrażenia bolączkowo sercowe. Nie chcę wnikać w poprzednie historie bo szkoda słów i zbędnego miejsca. Mianowicie mimo iż mam zaledwie 22 lata i służbę w wojsku to w ciągu dwóch lat serce zabolało mnie dwa razy z tą samą dziewczyną. Gdy się poznaliśmy wszystko zaczęło się dziecinnie niepozornie. Spotkanie raz na jakiś czas trochę śmiechu i szło coraz lepiej. W koniec końców tak super się rozumieliśmy jak z własnym sobowtórem. Spędzaliśmy razem urodziny imprezy rodzice lubili się nawzajem i nas samych ale to dla niej było mało. Rozumiem bo mieszkaliśmy daleko od siebie i nie miałem samochodu prawa jazdy i trudno było o spotkania. To zaowocowało rozstaniem. Na wiosnę zeszłego roku jak byliśmy już po wszystkim w kontakcie zapisałem się dla niej na kurs prawa jazdy. Udało się i szukałem pracy aby zdobyć samochód. Znalazłem pracę w warsztacie samochodowym we wrześniu w wa i już w marcu miałem samochód do własnej dyspozycji. Tak długo mi to zajęło bo miałem tylko karoserię a resztę sam sobie musiałem zdobyć i złożyć. Ale w końcu zrobiłem wszystko i zaczęliśmy znów się spotykać. Było z tygodnia na tydzień coraz cudowniej. Aż pewnego dnia kolega prosił mnie abym go zawiózł na ryby. Szybko go zawiozłem i wróciłem do domu do Asi gdzie na mnie czekała. To była trzecia podobna sytuacja w ciągu ok. miesiąca. Oczywiście oberwało mi się za to. Przeprosiłem za to i słusznie jestem pokorny. Przez tydzień czasu gdy do niej pisałem to albo źle się czuła albo nie mogła pisać, bądź gdy chciałem w weekend z nią się spotkać to gdzieś jechała do rodziny albo nic nie pisała. Pewnego dnia miałem sprawę w augustowie. Napisałem z wątpliwym pytaniem czy będzie chciała ze mną się spotkać. Napisała że musi sobie poukładać życie zastanowić się nad nim r że przez ten tydzień coś się zdarzyło, tzn. niby nic takiego ale mnie nie kocha, owszem wcześniej bardzo i wróciła do mnie wiedząc że wciąż ją kocham i żadna mnie nie obchodziła ale uczucie nie wróciło. Jestem romantykiem o słabej psychice jeżeli chodzi o miłość. Bo jeżeli kocham to do końca i zawsze kończy się tym że na dłuższą metę dziewczyny ode mnie odchodzą chcąc być tylko przyjaciółkami. Ale to niestety dla mnie nie istnieje gdyż tylko jedna była została moją przyjaciółką. Było to zaledwie kilka dni temu i jak wracałem z augustowa do domu to w suwałkach wstąpiłem do sklepu po wódkę mówiąc jej że niestety muszę się napić. Odwodziła mnie od tego mówiąc abym tego nie robił. Jak zapytałem dlaczego powiedziała mi poprostu ,,bo nie i już,, . To tylko mnie zmotywowało do wypicia. Pierwszy dzień wytrzymałem. Niestety na drugi dzień jak byłem u znajomych to dużo wypiłem. Wzalem kluczyki i zly pojechalem w polske. Swirowalem i przejechalem duzo klometrow burze. Pedal gazu non stop do oporu i poprostu chcialem sie zabic. Jezeli mam zyc bez niej to wole wogole nie zyc bo byla dla mnie wszystkim. Dojechalem prawie do łomży wiele kilometró ode mnie i przejechalem wielkie rondo na wprost omijajac kilka znakow drogowych slup row drzewo i bagno. Kazdy mi mowi ze jestem dzieckiem szczescia. Samochod naprawilem wczoraj i boje sie ze gdy o niej pomysle to sie powtorzy. Wiem ze jestem idiota, ale dla niej moglbym zrobic wszystko i przysiegam ze to prawda. Pozdrawiam wszystkich na forum. Mariusz.

[ Dodano: 2011-06-26, 21:20 ]
Ktoś może dodać coś co do mojej głupoty?
napisał/a: Montauk 2011-06-26 22:35
mdk8989 napisal(a): Jestem romantykiem o słabej psychice jeżeli chodzi o miłość.

To tak jak ja.
Nic mnie zniszczyć nie może poza...

Ale dasz rade :) Bedzie nastepna :)
napisał/a: mdk8989 2011-06-26 23:32
Pozdro do Montauk. Byłem właśnie tego zdania kilka lat temu. Było wszystko ok i powiedziała poprostu ,, nie kocham Cię nie złość się, wiem będziesz wściekły i znienawidzisz mnie ale już dawno chciałam to powiedzeć ale zabrakło mi odwagi...,, Wczoraj byłem na dwóch imprezach r panny chciały ze mną iść do mnie ale wolę iść do klasztoru jeżeli mam iść gdzieś bez niej i nie mam żadnego pomysłu co ze sobą zrobić. Myślę tylko o tym żeby uciec w pracę. Ale po tygodniu w weekend będzie to samo bo przyjaciele są ze swoimi dziewczynami. Sam jestem kobieciarzem ale wolę zostać obrzezany. Nigdy nie byłem z nią w łużku bo nie chciałem nic na siłę. I wyszedłem na idiotę ale nikt oprócz mnie i niej o tym nie wie. To pierwsza dziewczyna od której nie wymagałem tego bo chciałem żeby sama tego chciała. I nie wiem co myśleć bo czekałem dwa lata i nigdy nie była moja w tym sensie tylko intymne zabawy. A verlw jestem na lodzie. Eh, kobieciarze mogą się śmiać ale to tylko dowód że nie wiedzą co to miłość. Wielokrotna. Pozdrawiam.
napisał/a: ~gość 2011-06-26 23:39
napisal(a):Niestety na drugi dzień jak byłem u znajomych to dużo wypiłem. Wzalem kluczyki i zly pojechalem w polske. Swirowalem i przejechalem duzo klometrow burze. Pedal gazu non stop do oporu i poprostu chcialem sie zabic.
a nie przyszło Ci do głowy, ze mogles zabic tez innych

masz rację,
mdk8989 napisal(a):Wiem ze jestem idiota,
w dodatku bezmyslnym, nieodpowiedzialnym, dziecinnym

pierwszy raz jestes zakochany? uwierz mi, raczej nie ostatni, tylko ogarnij się
napisał/a: mdk8989 2011-06-27 00:02
Tak i jestem tego świadomy. Niepotrzebnie naraziłem na uszczerbek zdrowia niewinnych ludzi. Najlepiej mogłem skoczyć z któregoś mostu w stańczykach.(najwyższe wiadukty w całej polsce 7km ode mnie ponad 40m nad ziem
ią). Ale w emocjach nikt nie myśli racjonalnie, ( niech pierwszy rzuci kamień bez winy). To była moja pierwsza tak bezmyślna rzecz jaką zrobiłem w życiu i niestety nie mam nic na swoją obronę i chyba nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć i ma rację ale jestem zbyt skryty w sprawach sercowych by o tym opowiadać. To moja pierwsza oficjalna wypowiedź innym ludziom. Tylko jedna osoba o tym wie i tak mnie nie rozumie więc czuje się sam.

[ Dodano: 2011-06-27, 00:17 ]
Nie pierwszy raz ale zawsze bardzo się angażuje. Albo ignoruje inne albo gdy kocham to miesiącmi nie potrafię nawet spojrzeć na inne. Chciałbym powiedzieć że to się nie powtórzy ale nawet własnemu psu nie wierzę, a tym bardziej sam sobie. Nie chcę robić z siebie ofiary czy nieudacznika ale mam własne zdanie i niestety popełniam błędy. Nikt nie jest doskonały i widać nie istnieje przepis na szczęście zanim sami nie upieczemy sobie tego ciasta. Pozdrawiam.

[ Dodano: 2011-06-27, 13:11 ]
Nie pierwszy raz ale zawsze bardzo się angażuje. Albo ignoruje inne albo gdy kocham to miesiącmi nie potrafię nawet spojrzeć na inne. Chciałbym powiedzieć że to się nie powtórzy ale nawet własnemu psu nie wierzę, a tym bardziej sam sobie. Nie chcę robić z siebie ofiary czy nieudacznika ale mam własne zdanie i niestety popełniam błędy. Nikt nie jest doskonały i widać nie istnieje przepis na szczęście zanim sami nie upieczemy sobie tego ciasta. Pozdrawiam.
napisał/a: Montauk 2011-06-27 13:51
mdk8989 napisal(a):Nie chcę robić z siebie ofiary czy nieudacznika

Ale robisz ;)

Chociaż nieudacznikiem czy ofiarą nazwać Cię nie mogę - ja na forach też piszę, co czuję, a w 'realu' nikt by nigdy nie poznał, ze to JA mogłem coś takiego napisać, bo jestem twardy jak skała, ludzie się mnie nawet obawiają.
napisał/a: messer1 2011-06-30 12:48
Na pewno nie krócej niż 6 tygodni.Czuje ,ze znowu będę miał ponad rok wycięty z życiorysu i kolejne lata dystansu,a juz myślałem ,ze po 4 latach budowania murów jestem w stanie, fuck :/


Dziwne ,ze to tak człowieka potrafi rozłożyć tylko fakt ,ze nie ma juz jakiejś osoby, przeciez takich osób możne być setki , tysiące?Przecież można super sobie zyć samemu?