Jak długo boli złamane serce?

napisał/a: Sweet 2009-05-31 22:03
witam
tez wiem jak to jest gdy na niczym nie zalezy, zyjesz bo zyjesz tak naprawde wciaz lezysz. a ci co przechodza wciaz kopią żeby dobic
nie czytałem za wiele z tresci waszych postow czy jak to sie nazywa bo nie orientuje sie w tym.
Chciałem wam powiedziec tylko, że ja już drugi raz dostałem od życia w twarz w postaci złamanego serca i tez mi sie zyc nie chce, ale jednoczesnie wiem że to przejdzie nie przejmujcie sie czas przyzwyczaja do bolu spojrzcie dookoła siebie wszedzie ból taka depresja totalna. Ja miałem juz dwie dziewczyny ktore kochałem, a które wiele sobie z tego nie zrobiły no co zrobić w dobie egoizmu miłość to morderca. Mam nadzieje (bo ona umiera ostatnia) ale jednoczesnie nie mam złudzen:)
Mam nadzieje ze spotkam kobiete ktora mnie pokocha,,, juz mnie nie obchodzi jej wygląd, buzia, piersi czy tyłek to czy jest biedna czy bogata, mądra czy głupia. Ma miec tylko wielkie serce i byc dobrym człowiekiem.
Co do tego jak sobie radzic z tym bólem, to mi pomaga piwo wóda itp itd nie polecam tego jednak nikomu ale co ciekawe fajki rzuciłem w tym czasie:) No i najważniejsze najbardziej pomógł mi peja jego muza życie kurewskie na przykład. Ja to wogóle hoduje w sobie nienawiść do tej ktorą kochałem i o zgrozo nadal kocham bo jak tu sie odkochac w miesiąc???? jak ktos wie niech mi odpowie. Prawdą jest ze czym sie strułeś tym sie lecz ale wiem ze sie nie chce nawet patrzec na inne osoby to też przejdzie uwieżcie mi!!

[ Dodano: 2009-05-31, 22:15 ]
wogole to musicie mi wybaczyc błedy ortograficzne

mam pytanie do dziewczyn bo mam taką teorie ktora wypracowałem przez pare lat.
wydaje mi sie ze ogolnie rzecz biorąc kobiety są twardsze od facetow, nie są tak silnie uczuciowe i potrafią wiele zdusic w sobie. Czasem wydaje mi sie ze macie serce z kamienia.
Wiem ze głupio gadam bo wiele kobiet tez cierpi no tylko ze ja takich nie znam mam za to wielu kolegów w stanie podobnym do mojego. Znam też ich byłe dziewczyny świetnie się bawią tak jak pewnie moja była te dobre kochane dziewczyny (wiele ich nie ma) które obraziłem teraz to przepraszam i mam nadzieje ze spotkam kiedys taką która nie złamie mi serca kolejny raz...
no nie ważne na pohybel tym którzy nas zdeptali
napisał/a: tymianek2 2009-08-02 16:14
Witam wszystkich.
Jak widac wiele osob ma ten problem.. Ale chyba dobrze tez jest sie wylac, wygadac, wyplakac komus.. tak jak tu na forum... zawsze moze znalezc sie ktos kto ci pomoze, akurat trafi tym zdaniem co postawi nas na nogi.. tak i wy tak i ja szukam spokoju. hmm.. mam 19 lat a juz tyle przezylem.. raz bylem 2 lata z dziewczyna.. nie wyszlo, mowi sie trudno.. bolalo jak nie wiem. teraz.. bylem rok z inna dziewczyna ktora kochalem naprawde bardzo.. moze dlatego ze czesciej sie z nia widywalem.. i kocham ja teraz.. miedzy nami bylo naprawde bardzo dobrze, wiem ze nigdy bym jej nie zranil. nawet staralem sie dla niej zmienic.. (chociaz nie powinienem bo powinna mnie kochac takiego jaki jestem czyli wrazliwy, zakochany i taki ktory do konca zycia by byl przy niej..) gdy bylo tak dobrze.. na poczatku marca zerwala ze mna. nie podala powodu.. powiedziala ze nie ma powodu, a ona nie wie czemu tak jest.. nie bylismy miesiac ze soba i po miesiacu gdy powiedzialem ze mam dosc i tez mam prawo sie odkochac to napisala mi ze nie moze zyc beze mnie i chce wrocic.. dalem jej szanse.. i gdy myslalem ze juz zawsze tak bedzie nadeszly wakacje.. mielismy jechac na festyn, dzien przed napisala mi ze ma ognisko i chce isc (beze mnie) :/ a mielismy isc na festyn.. pozwolilem jej.. i potem pisze ze ona nie wie czy chce byc ze mna czy nie bo czy to przez wakacje czy nie wie.. potem ze chce na miesiac zerwac i potem wrocic (jak mialem to rozumiec?? ze chce sie wyszalec i potem wrocic do dobrego chlopaka ktory zawsze bedzie czekal??) powiedzialem ze nie. ze jak zerwie to juz nigdy nie bedziemy razem. nie zerwala ale chciala tydzien przerwy. i tak ciage sie klocilismy ale nie moglismy sie rozstac jakos.. potem impreza u niej.. powiedziala bym nie przyjezdzal bo jeden dzien chce byc ze znajomymi a drugi bedzie chciala ze mna.. ;/ nie przyjechalem w ogole.. czulem sie jak zabawka, jakby bawila sie mna, moimi uczuciami.. i potem gdy napisalem ze moze to ja bylem zbyt zaborczy bo to ona jest dla mnie najwazniejsza i to jej powinno byc dobrze. heh.. kilka dni bylo tak srednio ale czulem ze nie chce ze mna utrzymywac kontaktu...18 u kolezanki, nie chciala isc ze mna bo nie lubila jej, ok. ale gdy chcialem pojechac do niej tez nie chciala.. potem gdy sie spotkalismy hmm. jest ladnie wstawiona, pytam z kim pila, mowi ze z 3 kolesiami, ktorych dobrze jeszcze nie znala... raptem widzielismy sie 2 razy w wakacje, na 2 godziny.. ja moglem dla niej cale swoje zycie oddac, nie lubie zabwy uczuciami, jestem staly i nie chcialem by cierpaila z mojego powodu a tak.. niszczyla mnie powoli. drugi raz zlamala mi serce.. wiem jak to boli gdy kogos bardzo sie kocha bo ten ktos kiedys tez tak bardzo cie kochal, a nagle przestaje mu na tobie zalezec.. jeszcze jak ktos jest wrazliwy to przyzywa to bardzo mocno.. tak jak ja. kocham ja jeszcze ale wiem ze nie moge jej pozwloic wrocic gdy przyjdzie taka sytuacja.. ;/ bo nie chce by znowu mnie zranila, a gdyby wrocila to ten bol zniknalby jak reka odjal. to jest taka pulapka. i to nie ma sensu.. mam nauczke zeby juz sie nie wiazac i do kazdej dziewczyny podchodzic z dystanem bo nie kazda dojrzala do tego by ja ktos kochal. nie zycze tego nikomu i jej tez nie ale wiem ze gdyby zobaczyl ja z innym pewnie dosc dlugi dreszcz by przeszyl moje cialo.. jeszcze znajomi mi mowia bym ja zostawil, ze co ona odwala, ze jest niewarta. przeciez jak ktos jest razem to chyba chce z nim chodzic na imprezy, spedzac czas, spotykac sie.. bylo nam tak dobrze. a w niczym jej nie ograniczalem :/ nie oklamywalem, tylko tak jest ze dobre serce nie ma miejsca w tych czasach... ;/ juz jej nie ufam, nie wiem czy zaufam komus, a skoro moja wczesniejsza dziewczyna jeszcze troche siedzi w mojej pamieci to wiem ze ta pani z niej juz nigdy nie wyjdzie.. i gdy bedziemy starsi, bedziemy mieli swoje rodziny, spojrze jej w oczy i przypomne sobie te noce, to co nas laczylo.. to uczucie bedzie niepojete! ;(
napisał/a: sorrow 2009-08-02 21:27
Ktoś bardzo mądry z tego forum powiedział mi kiedyś, że żeby poczuć wszystkie odcienie milości, to trzeba być w trzech roadzajach związków. Pierwszy, to taki gdzie ty jesteś zakochany do szaleństwa w kims, kto nie jest aż tak bardzo i tylko pozwala się "wielbić". Drugi to taki sam, ale w druga stronę, czyli kiedy znajdziesz dziewczynę zakochaną w tobie do szaleństwa, a ciebie to uczucie w większym stopniu nie ogarnie. Trzeci oczywiście, kiedy spotka was miłość w pełni wzajemna. Wtedy już będziesz wiedział jak to jest z każdej strony. Coś co teraz wydaje ci się niezrozumiałe pewnie łatwiej by ci było zrozumieć, gdybyś miał za sobą już te doświadczenia. Ty jesteś w pierwszym rodzaju i dobrze robisz, że nie przedłużasz tego związku w nieskończoność. Sprawdziłeś już siebie... wiesz, że potrafisz kochać... teraz już tylko kwestia odpowiedniej partnerki. Myślę, że wcale nie ma wiele takich, które dadzą ci w kość jak ostatnia. Życzę ci, żebyś jak najszybciej przeskoczył do rodzaju trzeciego :).
napisał/a: tymianek2 2009-08-03 00:25
heh.. to juz moj drugi zwiazek w ktorym to ja jestem pewny swojej milosci i wyboru.. :)
latwo mi mowic ze nie pozwole jej wrocic.. tylko ona pisze do mnie, nawet dzis pisala.. nie wiem o co jej chodzi.. wiesz.. nie da sie walczyc ze swoja miloscia i nawet gdy wiemy ze to nas moze zgubic to i tak slebo idziemy w jej objecia. ;)
po prostu chcialbym juz nic nie czuc. byc wolny od wszedlkich zmartwien. nawet ze znajomymi nie wyjechalem na wakacje bo wiem ze gdy przyjdzie noc to zaczne tesknic, myslec by napisac i nawiazywac do powrotu. wiem ze gdybym zobaczyl kolegow ze swoimi dziewczynami to w srodku serce by mi pekalo... to przywiazanie, przyzwyczajenie boli. cos czego juz nie ma. nie rozumiem.. najczesciej w internecie sa wiersze, opowiesci pelne zalu, tesknoty i zlamanych serc wyrazanych przez kobiety.. rzadko przez chlopakow. to swiadczy o tym zez faceci czesciej rania.. to czemu ja taki nie jestem?? taki ze to ja zranie, znudze sie, rzuce i nie bede cierpial.. chociaz teraz ja z nia zerwalem ale to byl czysty rozsadek. chcialbym znalezc sile ktora pozwolilaby mi zapomniec i zyc bez mysli o niej. pewnie nowa dziewczyna ukazala by mi nowy swiat i dala zapomniec troche.. wiem bo tak samo bylo rok temu. cierpialem i pokazala sie ona.. wtedy moj swiat nabral barw.. ale ile jeszcze tak ma byc?? nie chce juz wiecej takich hustawek uczuc. ehh.. nie potrafie sobie wyobrazic innej panny obok mnie jakos. :) wiem ze powiecie ze tak sie mowi a po jakims czasie mi przejdzie, pojawi sie nowa i o starej nie bede nawet myslal. moze i tak ale liczy sie to co jest teraz i dlatego teraz pisze. by poczuc jakas ulge. bo moze ktos jednak trafi tym slowem i cos zrozumiem. slowa tak bardzo potrafia zmienic czlowieka... taka jest prawda. ze zawody milosne sa najbardziej bolesnymi uczuciami. bo to utrata kogos na kim nam naprawde zalezy. i jezeli to nie jest zauroczenie tylko prawdziwa milosc, ja bylem gotow dla niej poswiecic wszystko. nawet uciec z nia, gdziekolwiek, byle byc zawsze razem. widocznie nie dla mnie prawdziwa milosc. tylko cierpienie, a chcialbym by ktos mnie tak pokochal.. tak mocniej.... heh.
napisał/a: kasiasze 2009-08-03 01:17
Nie powinieneś pielęgnować tej swojej miłości do niej jeśli Ci ona nie odwzajemnia jej, to proste. Zaciśnij zęby jak najbardziej potrafisz i po prostu wytrzymaj bez jakiegokolwiek z nią kontaktu. Nie odpowaidaj jej, włącz maksymalnie zpominanie, niech w Tobie coś pęknie. Musi.
napisał/a: tymianek2 2009-08-03 10:30
zeby to bylo chociaz troche latwe.. nie pielegnuje tej milosci, sam chce sie od tego odciac. gdybym moze nie poczul tego wszystkiego, to teraz mialbym latwiej.. sam nie rozumiem jak mozna z dnia na dzien tak nagle przestac kochac... jedni mowia ze mnie wykorzystuje, drudzy ze bylem za dobry, inni ze po co mnie zwodzi jak nie wie o co w tym wszytkim chodzi. 3 tygodnie sie nie odzywalismy.. ale gdy wyjechalem ze znajomymi to peklem.. dlaczego?? dlatego ze planowalem z nia ze wyjedziemy w wakacje i bedzie wszystko dobrze. przez takie sytuacje czlowiek tylko staje sie nieufny dla otoczenia i zamkniety na inne zwiazki.. kazdy czlowiek jest inny i nie ma tak na zawolanie "zapomnij". jakbym moze szczerze jej nie kochal to teraz bym to wszystko olal i poszedl w swoja strone.. pisze niby do mnie na stopniu przyjacielskim, a wczoraj sie uczepila ze ja nigdy do niej pierwszy nie napisze. i chcialem jej napisac ze juz nie bedzie tak jak kiedys i zeby na wiele nie liczyla ale wlasnie... hmm. czy brak mi tej sily? nie. po prostu milosc jest silniejsza.. dla kazdego milosc ujawnia sie inaczej i odciska sie z innym pietnem. chce tylko miec te sile gdy skoncza sie wakacje, a ona powie, ze chce do mnie wrocic, bo zrozumiala. i glupi bede jezeli jej pozwole ale szalencza milosc jest silniejsza od rozsadku ;/ w tym przypadku. bo co.. wyszalala sie i teraz bedzie chciala wrocic? oczywiscie spekuluje ale cos czuje ze tak bedzie.. nigdy wiecej wpadac w takie pulapki. wyjsc z tego jak najszybciej i dac sobie spokoj.
napisał/a: jfoks 2009-08-14 09:53
mnie boli juz ponad 6 lat wiadomoze mniej ale nadalprzychodza wspomnienia i wtedy trace zapał > jednakwiem na 100% ze tylkodlatego ze pielegnujemy to uczucie z ktorym mamy tyle miłych wspomnien ono nadal wraca i boli tegonie da sie zapomniec ale mozna z tym zyc zapamietac tylkodobre rzeczy i starac sie widziewc poztywne strony zycia
napisał/a: Selina_Moris 2009-11-13 22:32
Dwa dni temu zerwałam z moim byłym. Poczułam się niedoceniona i zerwałam teraz żałuję. Nie wiem co mi strzeliło do głowy by zerwać. Poczułam w sobie żal. Teraz nie potrafię jeść, spać.. Płaczę. Na dodatek nie potrafię się z nim skontaktować. W szkole jest z kolegami i nie porozmawiam, na gadu-gadu nie siedzi ostatnio. Porozumiewam się z nim przez innych, ale i tak nie mówię im całej prawdy. Co ja zrobiłam? Myślę sobie, że to był on. To był ten jedyny. Ledwie 2 dni, a już nie umiem..Nie potrafię. Byłam szczęśliwa, a teraz nie jestem.. Byliśmy ze sobą 108 pięknych dni. Co ja narobiłam .. Umieram, dusza we mnie umiera. Cierpię .. : ((
napisał/a: sorrow 2009-11-14 19:47
Selina_Moris, jeśli to zerwanie pod wpływem silnych emocji, to jeszcze nic nie jest przesądzone. Mimo wszystko spróbuj się jakoś z nim skontaktować, bo on być może tak samo jak ty żałuje, że już nie jesteście razem. No... chyba, że miałaś jakieś poważne powodu ku temu, więc najpierw dobrze się zastanów - w takiej sytuacji lepiej pocierpieć, a nie wracać do związku bez przyszłości. Nie martw się tak bardzo tylko działaj :).
napisał/a: ~gość 2009-11-16 23:16
108 dni hmmm, a jak sobie wyobrazasz 108000 dni ??? Popraw sie ;)

sorrow cos zbladles, jestes mniej wyrazny :(, wez moze rutino ... :)
napisał/a: Sewek 2009-11-26 13:25
Czesc... cóż moge powiedzieć , czytałem wasze wypowiedzi , i musiałbym jedynie kopiowac i wklejać poszczegolne fragmenty waszych tekstow , niektore historie wrecz tak podobne ze odnosze wrazenie , ze sam ja to pisałem... nie powinienem tego moze pisac , ale w waszym cierpieniu odnajduje pocieszenie , tylko i wyłacznie dlatego ze mam swiadomosc ze nie jestem sam... do tej pory miałem wrazenie , ze te wszystkie słowa otuchy kierowane w moja strone były tylko szybko konstruowana podpora , przez osoby ktore sa przy mnie , i chca mi pomoc , jednak same nie wiedza jak to jest naprawde... mam 22 lata , do kwietnia tego roku byłem zwyklem mlodym facetem , ktory miał swoje zwyczajne zycie , prace z ktorej jestem zadowolony , liczne grono znajomych , jedynym zmartwieniem było zdrowie swojej rodziny tzn mama ,siostra, tata itd) , co piatek imprezy , rozwijanie swojej pasji jaka jest muzyka , po prostu było mi dobrze , byłem szczesliwym mlodym człowieiekiem , ktory jeszcze nie doswiadczył niczego głebszego w stosunkach damsko-meskich , aż do kwietnia....

...kolejna impreza , jak zwykle grono tych najblizszych , i kolejna kobieta ... tylko ze teraz było innaczej ( ciezko mi to pisac bo zaczynam przypominac sobie to co chciałbym aby nigdy nie miało miejsca ) bardzo dobrze sie z nia bawilem , chodz wizualnie mi sie nie podobała , to ze zaczolem z nia sie bawic wynikneło z przypadku , i takie miałem wrazenie , do chwili kiedy nie zaczelismy rozmawiac , juz wtedy miałem wrazenie ze znam ja dłuzej niz pare chwil.. jednak bez dwoch zdan wtedy jeszcze było to tylko poznanie milej dziewczyny ... wieczor sie skonczył , w telefonie nowy numer , ktory nie zwiastowal tego co nadeszło ... na drugi dzien nie zamierzałem nawet sie odezwac , dodam jeszcze ze dnia wczesniejszego tez troche wypiłem , i własciwie całkowite checi mi rano jak zwykle przeszły:) Pod wieczor zadzwonila kumpela ktora była miedzy innymi na imprezie , zapytała czy sie odezwałem i w ogole... troche mnie zdziwil ten telefon :) tłumaczyła ze fajna dziewczyna i powinienem sprobowac ... i napisałem , szybko dostałem odzew , wiec wiedziałem ze czekała na to :) juz w pierwszych smsach dostrzegłem w niej nie tuzinkowosc ,całkowicie nie prostolinijna jesli chodzi o sposob rozmowy , bystra ,ze swietnym zasobem słow , intrygujaca sama w sobie,wczesniej nie spotkałem kogos takiego(chodz wczesniej ja nie dawałem sie poznac i sam tez nie poznawałem tak na prawde... i tak rozmawialismy poprzez pisanie do siebie ... jeszcze zanim sie spotkalismy zaczelismy ise traktowac jako para , moze nie tak do konca , ale pojawilo sie cos takiego jak kontrolowanie naszych wieczorow , to nie był moj pomysł i twierdzilem , ze to jest nie normalne aby zabraniac wychodzic na imprezy kiedy jeszcze nie doszło do spotkania,ale tym samym reagowałem tak samo , wszystko zaczeło wpadac w rutyne , dziwna sprawa... spotkalismy sie dopiero mniej wiecej po 35 dniach , na pewno przeszło miesiac ... oczywiscie dalej było dobrze mimo tej zaborczej skazy , chodz własciwe mogłoby sie to skonczyc i jedyne co by we mnie sie odezwało to pytanie czy to mogłaby byc na prawde wazna osoba w moim zyciu. Spotkanie bardzo sie udało , i juz chyba wtedy zaczeło sie cos we mnie ruszac , w niej wydawało mi sie ze tez , zreszta kobieta dla ktorej jestes obojetny raczej nie pisze do 2 godz. w nocy ze teskni , i nie wie co sie z nia dzieje , ale nie moze zasnac... milego pochlebiania nie było konca , strasznie mi sie to podobało , czulem sie dobrze , czułem ze jestem kims dla kogos , kim do tej pory nie byłem dla nikogo , z czasem przestało mnie obchodzic to ze nie jest za ładna , ze jest za puszysta , kompletnie mnie to nie obchodzilo ... jakies 2 tygodnie po naszym spotkaniu zaczeło sie cos niedobrego dziac ... kiedy zwykle rano sie budzilem , moglem w ciemno wziasc telefon i przeczytac smsa , ktory naspisany był jeszcze w nocy , badz ten ktory napisała juz rano ... powoli zmniejszyła sie czestotliwosc jej pisania , wiedziałem ze cos sie dzieje , a tym samym kiedy czulem ze zaczyna mi uciekac to uczucie coraz bardziej narastało , ale ze wczesniej tego nie przezyłem nie widziałem tego jeszcze tak wyraźnie ... w koncu zaczołem pytac co sie dzieje ? dlaczego nagle obrała tak pasywna postawe ? zaczeła mi tłumaczyc ze ona nie jest pewna tego czy chce byc z kims , z tym ze wczesniej zapewniała ze chce wszystkiego ! dodała jeszcze ze przeszła traume , i chyba najlepiej jest jej z sama soba , wtedy jeszcze byłem twardy , powiedziałem ze musi to przemyslec , jest duza dziewczynka i pora zaczac decydowac o swoim losie... i w sumie wszystko sie umormowało znow zaczeła sie tesknota itd ja oczywiscie szczesliwy niczego nie swiadomy ... pewnego piatku zadzwonila ze bardzo teskni itd co mnie umocnilo w przekonaniu ze jest dobrze ze ja mam , z usmiechem na twarzy zasypiałem i z jeszcze wiekszym przywitałem nowy dzien... i jszczego tego samego dnia , tak po prostu zaczeła sie olewka , odpowiedzi w dwoch słowach, całkowicie zdawkowa rozmowa, nie potrafilem tego zrozumiec , co ja złego zrobiłem ? jedyne co mi na mysl przychodziło to tyle ze moze poznała kogos wczoraj na jakiejs imprezie. Jeszcze tego samego dnia , wieczorem zapytałem czy sie spotkamy, ze siedzimy ze znajomymi , i chca cie poznac , nie odpisała juz , pisałem nastepnego dnia od rana bo nie wiedziałem o co chodzi , odpisała po południu ze juz spała i w ogole była zmeczona , nie chciało mi sie w to wierzyc , wyczuwałem ze cos jest nie tak , ale nic nie mowilem , nie chciałem prowokowac ... probowałem nawiazac temat , cały czas nurtowało mnie to dlaczego tak sie dzieje , setki mysli w glowie , ale znow nie odpisywała , odpisała w poniedziałek , ze nie chce jej sie ze mna rozmawiac , i odezwie sie jak jej przejdzie , zapytałem dlaczego ? wine upatrywała w tym ze rozmawiam o niej z moimi znajomymi , a przeciez jej tak na prawde nie znamy , starałem sie tłumaczyc , ze chodziło tylko o to ze chcieli cie poznac , i nie widze tutaj nic dziwnego , i dlaczego ma do mnie o to pretensje , tym bardziej ze to nie ja miałem taki zamiar a oni... ale na moim tłumaczeniu sie skonczyło. W tygodniu jescze probowałem , pytajac czy porozmawiamy , w zamian dostawłem pustego smsa , badz odpowiedz "NIE" . w koncu zaczołem sie godzic z tym ze to juz koniec , totalnie skolowany jak wycisniety owoc , i teraz juz czułem ze to jest ktos na prawde wazny ... i ten strach narastał z kazdym dniem przepełnionym cisza , obsesyjnym spogladanie na telefon , przyspieszonym tetnem kiedy tylko sie usłyszało dzwiek nowej wiadomosci , i przeszywajacym rozczarowaniem kiedy sie zobaczyło ze to nie Ona... po przeszło tygodniu dostałem wiadomosc ..."co robisz misiu?" tak jakby nic sie nie stało , jeszcze bardziej skolowany , zastanawiałem sie o co chodzi ? zapytałem dlaczego cie dzis to interesuje ? odpisała przepraszm Cie.. nie czekajac zapytałaem "jak jest" , kim na prawde jestem dla Ciebie ? ... opowiedziała ze nie wie , nie potrafi mi tego teraz powiedziec , potrzebuje czasu , i prosi mnie o to abym nie naciskał ... i znow cisza , i potem znow podobna sytuacja odzywa sie jakby nigdy nic , co robie i tak dalej , ze jej sie teskni , meczyło mnie to strasznie , kazdy dzien był dniem w ktorym nie pewnosc nie pozwalała mi ise skupic na niczym ... finalnie po tej hustawce , napisała mi , ze ona wie to juz , chce byc sama , mam sie teraz skupic na sobie ... zapytałem czy to juz definitywnie koniec ... napisała mi ze tak , bo nie potrafi mnie pokochac , i mam przestac histeryzowac i robic z tej sprawy takie halo ... czułem sie jakby mnie ktos strzelil w pysk , jak bury kundel ktory jest juz nikomu nie potrzebny , totalnie zdezorientowany , w jednej chwili zawalil mi sie swiat , nie potrafilem nic zrobic tak jak powinienem , do tego doszło jeszcez przerazenie , bo czuje cos z czym wczesniej nie miałem kontaktu ... zaczołem sobie ja przypominac , to jak wygladała , przypominac te chwile ktore moglismy spedzic razem ... mimo tego jak mnie potraktowała nie czulem do niej niecheci , to mnie przerazało ... ale mam starsza siostre ktora duzo mi pomogła wtedy , było mi lzej , ale oczywiscie dalej zasypiał i budzilem sie z nia w glowie , kiedy zaczynałem sie juz jakos emocjonalnie ukladac , wystarczyło ze usłyszałem jeden utwor , ktory tak cholernie mocno utozsamiam z nia , ze cały trud jaki wkladałem w zapomnienie, juz nie istniał ... wszystko zaczynało ise od nowa... i tak zyłem sobie z tym uczucie rozpaczy , z mysla ze moge juz kogos nie pokochac , z jej widokiem w glowie , ktory nie przemijał , widziałem ja na ulicach , chodz to nie była ona , kiedy poznawałem kogos nowego szukałem jej w tym kims ... mineły dwa miesiace od chwili kiedy to wszytko sie posypało ... niedzielny wieczor , załosny jak kazdy niedzielny ;) otworzyło sie okienko gg i zobaczełem numer , ktory dwa miesiace temu skasowałem , bo powodował drzenie rak i tupot serca jak tylko go widziałem... po dwoch miesiacach odezwała sie , jednak była to rozmowa raczej czysto kumpelska , ja tez nie dałem po sobie poznac ze mi zalezy , ze pamietam ja jakos szczegolnie , po prostu rozmowa o wszystkim i o niczym , rozmawialismy moze z godzine , w koncu stwierdzila ze msuimy kiedys wyskoczyc gdzies.. napisałaem ze jesli bedize chciała to mozemy kiedys gdzies wyjsc , jeszcze troche porozmawialismy i ona musiała juz leciec. Wiem ze jestem kretynem ze w ogole jej odpisałem ... tym bardziej ze na drugi dzien miała opis , ktory mowil o tym ze zbiera do pionu swoje odrzuty ... oczywiscie zanim nastapiło nazajutrz , ja byłem w siodmym niebie , stało sie cos co zdawało sie byc juz całkowicie przekreslone i jedyne co mi pozostało to walka z bolem. w Jedej chwili potezna porcja nadziei , jest KONTAKT!!! to sie dla mnie liczyło. Na drugi dzien wczesniej wspomniany opis i zimne wiadro na łeb ;/ oczywiscie nie pisałem do niej jak to zobaczyłem , cały czas nie tracilem honoru , mija kolejny tydzien , i napisała znow , ja juz bardziej pasywnie odpowiadałem i raczej byłem uszczypliwy , ale kiedy ona zagrozila ze skoro jestem taki madry to dziekuje i mowi dowidzenia ... odrazu zmiekklem jak niemowle , przeciez tak na prawde nie chicałem tego zeby odeszła , wiec wyluzowałem ... rozmowa trwała , i zaczynała miec coraz to inny charakter ... w koncu napisała mi ze ostatnio strasznie za mna teskni i nie wie dlaczego , ze moze potrzebowała czasu i takie tam ... ja jeszcze starałem sie nie pokazywac tego ze sam tak na prawde nie przestałem w ogole tesknic za nia , ale nastepnego dnia kiedy rozmowa juz całkiem przypominałe te z poczatku naszej znajomosci przyznałem sie , na drugi dzien wrociła stara zła ONA... jakby nie było tego wczesniejszego dnia , jakby tak na prawde nie odswiezyła tego co było ... odpisywała , ale przez chwile i jak zwykle zdawkowo, potem znow nie pisała ... a we mnie wszytko sie obudziło z dwokrotna sila ... napisałem w tygodniu , dlaczego mi to robi , po co do mnie pisała ... odpisała ze mam przestac popełniac te same błedy co ostanio , przestac osaczac w kazdy mozliwy sposob ... ja juz na prawde nie miałem sil ... napisała mi ze mozemy gdzies pojechac na weekend , oczywiscie ja głupek jak zakochany kundel slepy na wszytko zgodzilem sie. do wyjazdu zostały 2 tygodnie ktore wypelnione były cisza i tlumaczeniami z jej strony ze nia ma czasu , ze porozmawiamy troche pozniej i tak cały czas , w koncu jakos ustalismy co i jak ... ciezko mi to opisac , ale wiekszosc z was bedzie wiedziała o czym mowie , kiedy siadasz obok kogos i czujesz ze ona cie przenika , chodz wczesnij widzielismy sie tylko 2 razy ! miałem wrazenie ze znam ja lata , ze zawsze była ! i oczywiscie była kochana kiedy była kolo mnie , nie rozmumiałem jak to mozliwe ze to jest ta sama osoba ktora potrafi byc tak zimna i całkowice wyrafinowana ... nie pamietałem tego ze powiedziała mi ze nie potrafi mnie pokochac i wszystkie pozostałe ciosy , nie chciałem ... kiedy spalismy razem , miałem wrazenie ze zawsze sypiam tylko z nia , dotyk ust, zapach ... masakra (smieje sie teraz przez łzy bo nigdy nie przypuszczałem ze mnie to spotka i sam czesto smiałem sie z takich sytuacji) weekend sie skonczył , i ja czułem ze skonczy sie wszystko , pozatym przypadkiem widziałem fragment jej wiadomosci w telefonie , w ktorej ktos pytał czy ma kogos... czułem ze nie jest sam w tym koszmarze , ale mimo to tłumaczyłem sobie ze sie doszukuje , ze tak nie jest i moze tylko wyolbzymiam... nie , niestety nie myliłem sie ... jeszcze przez tydzien byłem misiem ... potem znow cisza tłumaczona ze całkowicie pochałnia ja praca dlatego sie nie odzywa, i ze jak tylko znajdzie czas to sie spotkamy bo jej sie teskni, a wiec we mnie dalej grzały sie nadzieje ... az w koncu dostałem pewien link z utworem , ktory jest bardzo wymowny , ale nie dostałem juz zadnych wiadomosci , chodz prosilem ,prosiłem zeby sama mi to powiedziała, bo juz nie miałem sil , mimo tego ze juz wiem o tym ze bardzo ja Kocham . chciałem tylko zeby napisała mi to ona, ze to juz całkowity koniec ... chciałem zrobic krok w przod , wyzbyc sie domysłow ktore i tak dalej sa we mnie ... po prostu chce sie od niej uwolnic. Ale tak bardzo ja kocham ze dalej jakas czesc mnie mowi sobie ..moze to nie jest tak , a moze ona sie boi , moze nie jest tak jak myslisz... szlak mnie trafia ... bo wydaje mi sie ze zasłuzyłem sobie chociaz na jakie kolwiek wyjasnienia. Teraz chce juz jednego , pomimo ze kocham , chciałbym nie pamietac , byc dalej tym kim byłem zanim ja poznałem , rzeczy ktore mnie cieszyły nie ciesza nawet w pewnym stopniu tak jak kiedys ... jestem innym człowiekiem , nie potrafie nawet własnej rodzinie dac tyle siebie ile dawałem , wiem o tym ze ona nie zasłuzyła na mnie , i prawdopodobnie nie dorosła , badz jestem tylko jej zabawka , dlatego tez tak obszernie opisałem całosc , bo licze ze ktos pomoze mi rozszyfrowac ta dziewczyne , tylko po to abym ja mogl pozbyc sie tych domysłow ktore tak mnie zatruwaja ... nie pamietam nocy w ktorej mi sie nie przysnila... jeden wielki koszmar. I boje sie tez strasznie ze nawet jak juz pozbede sie jej ze swojego zycia (chodz teraz wydaje mi sie ze to nie mozliwe) to w nastepnej kobiecie bede sie dopatrywał jej... Boje sie w ogole ze juz tak nie pokocham ... to jest dopiero tydzien , i pewnie dlatego ... ale to jak to jest głebokie nie powiem wam nawet ja , bo dna tego nie siegam... Na ta chwile nie wyobrazam sobie ze moge kiedy kolwiek poczuc do kogos cos takiego i tym samym nie myslac i tesknic za nia

Sorrow licze na twoja konstruktywna opinie , tak jak licze na kazdą opinie kogokolwiek kto wie o czym pisze...kto wie jak to cholernie boli...
napisał/a: sorrow 2009-11-26 15:05
Wywołany do tablicy napiszę tylko trochę z racji rzadszego wizytowania forum. Chciałeś konstruktywną, a to zakłada podanie ci rad, które do czegoś doprowadzą. Nie wiem czy takie dla ciebie mam... tzn. mogę mieć, ale jak jest ze stosowaniem takich rad to sam wiesz :).

Związki pomiędzy ludźmi potrafią być bardzo skomplikowane. Dla niektórych są bardzo proste... albo 100% pasuje, albo fora ze dwora... podeprą to jakimiś bzdurami o szacunku dla samego siebie, albo o mazgajeniu się i sprawa załatwiona. A tu piękny, czasem straszny i bardzo bogaty świat tego co ludzi łączy... nie sposób, żeby tak prosto się dało wszystko załatwić.

Człowiek zakochany tworzy sobie bez udziału świadomości obraz drugiej osoby, który to obraz jest bardzo pociągający (niekoniecznie fizycznie). Kochamy ten obraz, szalejemy za nim, pochłania nasze myśli i... myślimy, że ta druga osoba jest własnie dokładnie taka jak nam się wydaje. Tymczasem poznanie tego co siedzi w głowie drugiego człowieka jest prawie niemożliwe. Dlatego zakładasz pewne cechy i zachowania mimo, że obiektywnie patrząc może to nic nie mieć wspólnego z rzeczywistością. Póki obu osobom przytrafi się to w miarę tym samym momencie to jest ok... oszukują się tak nawzajem ;) i są szczęśliwi. Gorzej kiedy jest inaczej. Napisałem, że nie masz jak się poznać jej prawdziwych myśli (mimo, że ma bogate słownictwo, to nie w tym rzecz). Z jej zachowania możesz jednak wysnuć pewien wniosek, który na 99% jest prawdziwy - ona nie czuje do ciebie tego, co ty do niej. Gdyby czuła, to podobnie do ciebie świergotałaby i oczekiwała każdego sms-a z niecierpliwością. Coś być może u niej się zaczęło, ale szybko się skończyło. Jesteście więc teraz osobno... ty zakochany w jej obrazie, ona prowadząca zwyczajne życie. Jedno jej słowo bez znaczenia dla niej urasta to gigantycznego problemu u ciebie i jest powodem do kilkudniowych rozmyślań. Nadajecie na innych falach i trudno osiągnąć wtedy jakieś porozumienie.

To próba wyjaśnienia była sytuacji, w której się znalazłeś... a teraz ta konstruktywność :). Masz chyba dwie możliwości do wyboru. Możesz zerwać wszelkie kontakty, a przez to oszczędzić sobie długotrwałych cierpień, chociaż będą i tak intensywne bez jej uczestnictwa w twoim życiu. Druga opcja to zaakceptować luźną relację koleżeńską, którą ona najwyraźniej "proponuje", ale to ryzyko dla ciebie ciągłych euforii i upadków. Nie wymagaj od niej, żeby powiedziała ci "to koniec", bo jak sam widzisz ona żyje z dnia na dzień. Raz jest smutna, więc zwraca się o pocieszenie do ciebie, za kilka godzin coś innego zmieni jej nastrój, więc o tobie zapomina i tak w kółko. Żyje z dnia na dzień... jak więc ma odpowiedzieć "to koniec" skoro sama nie wie. Może cię bardziej kiedyś polubi, a może nie, a może tak, ale jej się odmieni za trzy dni. Decyzję o "to koniec" powinieneś podjąć sam i oczywiście być konsekwentnym... a z tym najtrudniej. Natomiast co do "już nigdy nikogo takiego nie spotkam" to zinterpretuję to inaczej (bo jeśli chodzi o zakochanie się w kimś, to pewnie jeszcze nie raz)... obyś miał rację i spotykał jedynie odpowiedzialne i w pełni oddane dziewczyny :).