Jak odbudować związek i czy to ma jeszcze sens??

napisał/a: WINNIE 2009-02-25 21:13
Wiem, co czujesz, bo jetem jak zauważyłaś w podobnej sytuacji, z tą różnicą, że mąż mnie fizycznie nie zdradził, ale świadomość, że już nie kocha strasznie boli.
Ostatnoi mó kochany mąż zaczął odwracać przysłowiowego kota ogonem. Nagle dowiduję się, żę nic już do tej dziewczyny nie czuje, a co do mnie to tak naprawdę to jakieś uczucia do mnie żywi, tylko nie jest to żar uczuć, że mam być cierpliwa i poczekać teraz na "przypływ" jego uczuć, by za jakiś czas się dowiedzieć ,że nastąpił "odpływ", czy ktoś ich, facetów rozumie?
Myślę ,że te oświadczyny były spowodowane jego zazdrością, że inny facet mógłby wychowywać jego dzieci, on tego po prostu nie może sobie wyobrazić....
Pozdrawiam
napisał/a: Hazel 2009-02-25 23:44
Moze poszedl po rozum do glowy i wynagrodzi Ci te wszystkie cierpienia?
Trzymam kciuki za Twoje szczescie - bez wzgledu jak sie sprawy potocza. Ni jak zwykle - badz silna.:)
napisał/a: zdradzona2 2009-02-26 06:46
Witaj.Myślałam że a się uratować nasz związek ale nie ma sensu.
Kazałam mu się wyprowadzić ale on wcale się nie kwapi,myślę że dotarło do niego że po tylu latach stabilizacji musi zmienić swole życie.
Mieszkamy razem i nic to nie znaczy,stara się być miły ale na mnie już to nie działa.
Mówi mi że nie może mnie zostawić bo się o mnie boi czy to nie jest śmieszne jak mnie zdradzał to się nie bał.
Boję się samotnosci bo dzieci mieszkają osobno i zostanę sama nie wiem czy dam radę strasznie się boję inie wyobrażam sobie dalszego życia.
Pozdrawiam.
napisał/a: niki76 2009-02-26 08:34
Ja też myślałam, że uda mi się wymazać ten koszmar ale czuje tylko coraz wiekszą niechęć i obżydzenie do mojego męża (dowiedziałam sie 1.02.2009 że zeszły rok należał do innej kobiety). Dziś wiem, że nie chcę już nic naprawiać i zapominać, chcę żeby odszedł! Wiem, że nie będzie łatwo mi żyć samotnie po 17 latach "razem" i ale mam kogoś dla kogo chce żyć (nasza córka ma 11 lat). On zostanie sam! Nie poniżę się już wiecej! Musimy być silne, skoro oni są tak słabi!
Pozdrawiam i życzę siły!
niki76
napisał/a: WINNIE 2009-02-26 11:40
zdradzona2 napisal(a):Witaj.Myślałam że a się uratować nasz związek ale nie ma sensu.
Kazałam mu się wyprowadzić ale on wcale się nie kwapi,myślę że dotarło do niego że po tylu latach stabilizacji musi zmienić swole życie.
Mieszkamy razem i nic to nie znaczy,stara się być miły ale na mnie już to nie działa.
Mówi mi że nie może mnie zostawić bo się o mnie boi czy to nie jest śmieszne jak mnie zdradzał to się nie bał.
Boję się samotnosci bo dzieci mieszkają osobno i zostanę sama nie wiem czy dam radę strasznie się boję inie wyobrażam sobie dalszego życia.
Pozdrawiam.


A ja Tobię trochę zazdroszczę, ponieważ jesteś w lepszej sytuacji niż ja, bo moje niezdecydowanie wynika z powodu dzieci, są za małe, boję się sama wziąść odpowiedzialność za ich wyochowanie, bo jeżeli chodzi o mnie, tylko o mnie, to dawno bym już odeszła. Fakt długi masz staż małżeński, trudno tak po prostu przekreślić te wszystkie wspólne lata, ale może warto by spróbować coś nowego, może lepszego. Jestem młoda i wiesz za czym tęsknię, chciałbym znowu kochać , czuć ten wspaniały dreszczyk podniecenia na sama myśl o ukochanym, a póki co żyje z człowiekiem, którego też już nie kocham i czuje się bardzo, bardzo samotna, więc gdybym miała wiecej odwagi, albo nie była odpoweidzialna za swoje dzieci to wolałabym być samotna, bez niego u boku. Wówczas dałabym sobie szansę na nową miłość.
Pozdrawiam
A jeżeli chodzi o wyprowadzke, to mój mąż też nie chciał się wyprowadzić, bo im jest tak wygodnie, a nie dlatego, że nas kochają o czym świadczą ich czyny.
napisał/a: niki76 2009-02-26 12:13
"a póki co żyje z człowiekiem, którego też już nie kocham i czuje się bardzo, bardzo samotna, więc gdybym miała wiecej odwagi..." -właśnie tego chcę uniknąć i też marzę... mimo wszystko marzę że będę jeszcze kiedyś szczęsliwa. Bo przecież, takie historie też sie zdarzają:) Kobiety, głowy do góry bo jak mawiała moja babcia "tego kwiatu to pół swiatu"! Tylko, może teraz na naszych warunkach;) Nie traćcie nadzieji, sprawiedliwośc istnieje i wszystko do nas wraca, dobro i zło, dlatego wierze że spotka ich za wszystko kara! uchhhhhh jak to zabrzmiało, az sama się wystraszyłam;)

Pozdrawiam serdecznie.
niki76
napisał/a: zdradzona2 2009-02-26 13:36
Witam ponownie.Kochana nie masz mi czego zazdroscić ty jesteś jeszcze młoda masz życie przed sobą masz dzieci które cię potrzebują i musisz je wychować,ja jestem w gorszej sytuacji mam 45lat i świadomość że ten któremu poświęciłam całe swoje życie po tylu latach okazał się tak podły tak strasznie mnie oszukał ,w tej chwili nie czuję się już kobietą jestem wrakiem człowieka a wydawało się wszystkim że jestem bardzo silna tego własnie nie może mu wybaczyć nasza córka.Mam życie za sobą nic mnie już nie czeka jedyną pociechą jest moja ukochana wnuczka tylko ona trzyma mnie jeszcze przy życiu.Pozdrawiam.
napisał/a: graza19 2009-02-26 18:12
zdradzona2 napisal(a):Witam ponownie.Kochana nie masz mi czego zazdroscić ty jesteś jeszcze młoda masz życie przed sobą masz dzieci które cię potrzebują i musisz je wychować,ja jestem w gorszej sytuacji mam 45lat i świadomość że ten któremu poświęciłam całe swoje życie po tylu latach okazał się tak podły tak strasznie mnie oszukał ,w tej chwili nie czuję się już kobietą jestem wrakiem człowieka a wydawało się wszystkim że jestem bardzo silna tego własnie nie może mu wybaczyć nasza córka.Mam życie za sobą nic mnie już nie czeka jedyną pociechą jest moja ukochana wnuczka tylko ona trzyma mnie jeszcze przy życiu.Pozdrawiam.


Oj zdradzona chyba się nad soba za bardzo użalasz .Masz dopiero 45 lat i co? to już koniec świata?Powiem tak czegoś brakowało w waszym związku i dlatego ta zdrada .Brakuje też przyjażni, rozmów na wszyskie tematy.Jestesmy jako żony oporne na wiele czynników z których składa sią związek. Uważamy że jak juz mamy go to nie bardzo musimy się starać o te uczucia. Tak ,tak jestesmy bardzo ofiarne . oddane robimy z siebie męczennice i to wszystko dla dzieci i męża. Najczęściej zapominamy o sobie. O tym czego pragniemy co mogloby rozwijac nasza duchowośc Masz teraz doskonaly czas na to.Skoro znasz tę kobiete to widzisz jaka jest i pomyśl czego tobie brak żeby twój mązza toba się oglądał.Jeżeli ci na mężu zależy to się postaraj .Zrób coś ze sobą co go ruszy.KObieto dopiero nadszedł czs wolności w waszym związku .Nie ma już dzieci
. I powiem jeszcze tak .Nie powinny wplywać uczucia córki do ojca na wasze stosunki teraz. Ja ją też rozumiem ,ale ona ma swoje zycie a ty dalej z tym problemem musisz poradzić sobie sama.Zdrada boli okropnie ale jest do wybaczenia.Mężczyzni kochaja kobiety silne i takie o które moga zabiegać.Postaraj się o to Na siłę i tak go nie zatrzymasz. Ale jeżeli teraz potrafisz choć trochę wzbudzić w nim zazdrości i ciekawości to wszystko się jeszcze ułoży. Znam takie małżeństwa które nie chcialy tej próby przetrzymać .A tu trzeba mnóstwo pokory i oddania.I są dzisiaj nieszczęśliwi i zgorzkniali .Do dziela kobieto .Rozmów się ze swoim mężczyzną . Czego oczekuje od ciebie , a ty od niego.I czy chcecie to wszystko jakos naprawić . Będzie to trudne , ale możliwe. I owocujace . Jeżeli łączyła was kiedyś miłośc to się uda.Wierz mi dzieci są dobre do czasu . Mają swoje zycie i jak zwykle malo czasu dlą rodzicow.Czy ty juz chcesz pozostać staruszką do bawienia wnucząt? Dom pusty bez drugiej polówki jest strasznie zimny i pusty.Przemyśl , rozważ i rób to co ci serce dyktuje . Ja musialam schować swoją dumę do kieszeni i otworzyć sie na potrzeby naszego małżenstwa. Dzis jestem szczęsliwa żoną. W czerwcu będziemy obchodzić 35 rocznice ślubu . Serdecznie pozdrawiam.
napisał/a: WINNIE 2009-02-26 19:57
Zgadzam się z Grazą, Zdradzona masz jeszcze życie przed sobą. Natomiast co do dalszej części mam inne zdanie niż Graza. mężczyźni owszem kochają kobiety sillne i niezależne, jeżeli są to koloeżanki lub kochanki, już nie koniecznie żony. Kiedy pokazałm mu, że sama sobie radzę to okazało się ,że jestem egoistką i że nie chce poświęcić się dla dobra dzieci, czyli mieszkać z nim na zasadzie on pracuje ja mu gotuje i nic wiecej , oh zapomniałam przecież namiętnośc może nas łączyć, czyli dobry sex nie zaszkodzi. Tego oni od nas oczekują i w ogóle nie liczą się z naszymi oczekiwaniami, ani uczuciami! Zgdzając sie na taki układ, on niczego nie musi zmieniać i nie ponosi odpowiedzialności za swoje uczynki, czyli dla niego się nic nie zmienia. A ja no cóż nie umiem znaleźć sobie miejsca i tak jak Zdradzona miotam się w kółko i prowadzę wojnę rozumu z uczuciami.
Może faktycznie spróbuj Zdradzona porozmawiać z mężem o waszych oczekiwaniach, może coś uda się Wam zmienić, ale nie zostawiaj tej sprawy nie rozwiązanej bo już zawsze będziesz czuła, że przegapiłaś moment w którym mogłaś coś zmienić. Ja juz kilka razy pozostawiałam sprawę do przeczekania i nic tym nie wskórałam. Teraz po tej oferze z koleżanką mąż właśnie nalegał, abym wyjechała na jakis czas, aby to wszystko przemyśleć, a głównie chodziło mu o oddalenie sprawy, ale jak wróciłam dalej wałkowałam problem i dzięki temu doszłam do wniosku, że dalej tak nie chcę żyć, myślę, że kiedyś nadejdzie dzień kiedy stanę się silna i pożegnam mojego lubego. Ja teraz przynajmniej wiem czego nie chcę, nie chcę doczekać starości z takim marudą jakim jest mój mąż.
A Ty Zdradzona też musisz się zastanowić, czy naprawdę chcesz żyć sama, czy pomimo wszystko nie wyobrażasz sobie zycia bez mężą. To, że macie dorasłe już dzieci ułatwia Wam podjęcie decyzji.
Pozdrawiam
napisał/a: graza19 2009-02-27 11:14
Winnie w tak trudnym dla ciebie kryzysie nie może być mowy aby tego wszystkiego nie walkować. To albo w tą albo inną stronę tak wygląda. Sama sobie odpowiedzialaś na pytanie jaki typ kobiety mężowie kochają.Malzeństwo to dwie różne bajki razem ,i to od ciebie zależy co sobie wywalczysz że mąz bedzie mial przed tymi sprawami respekt. Niestety same najpierw sie poddajemy a potem placzemy
Ale czy jabłko na drzewie dojrzewa od razu . Nie na wszystko trzeba czasu
Z jednej strony patrze na twoje zycie / niejedna może sobie o takim pomazyc/ Siedzę w domu i teraz wychowuje dzieci bo to jest na to czas. Spróbuj zajrzec w gląb siebie i zobacz czy tylko twój mąż jest winny temu co się stalo. Może moje slowa są ostre ale i tak kiedys tego doswiadczysz . Im wczesniej tym lepiej. Nie na darmo na naszej drodze staja ludzie z takimi czy innymi slowami.Wypośrodkuj sama co dla ciebie jest w tej chwili najważniejsze. Czy twoje na wierzchu , czy dobro dzieci , czy wasz związek . Ktory zawsze jest wart uratowania. Nie pozwol aby toba rządzila nienawiśc za to co ci zrobil .jestes mlodą i madra kobietą , ale to nie oznacza że czlowiek z ktorym zyjesz nie zasluguje na milośc i cieply dom.Wiem że kobiety się chca realizowac różnie , ale na wszystko jest czas.Ja wychowalam czworkę dzieci i kazdy urlop wychowawczy był dla mnie wielkim szcześciem I dziś dziękuję opatrzności za to że zyłam po to aby zyć a nie żeby mieć
Dziś jestem dumna z kryzysu w moim malżeństwie ,bo to on określil jak mamy zyc dalej.I za te ciepienia łzy i nawet myśli samobujcze nie wracam do tamtych dni z trwogą.One są w moim zyciu bo trudno je wymazać ale teraz tylko jako jedno trudne doświadczenie które dało mi więcej mądrości.
napisał/a: WINNIE 2009-02-27 12:32
Masz rację i ja ponoszę winę za kryzys w moim małżeństwie, właśnie dlatego, że zdecydowałam się na pozostanie w domu i wychowywaniu dzieci. Przez to stałam się mniej atrakcyjna dla męża, pomimo tego, że oprócz zajmowania się domem to jeszcze studiowałam , dbałam również o swój wygląd zewnętrzyny. Tylko problem naszego małżeństwa leży gdzie indziej, ja nigdy nie byłam "ideałem kobiety" z którą chciałby żyć mój mąż, dlaczego więc się ze mną ożenił, nie wiem ja i nie umie na to pytanie odpowiedzieć mój mąż. Przez wszystkie wspólne lata jakoś nam się układało, jak to w związkach raz dobrze, kiedy indziej źle, ale byłam nawet szczęśliwa i wydaje mi się, że mój mąż na swój sposób też, aż do dnia kiedy jak mu się wydawało, że w końcu spotkał swój" ideał". Dzisiaj być może już nie bylibyśmy razem, gdyby kobieta, którą pokochał mąż zechciałaby z nim być. Czuję złość, bo wiem ,że teraz mąż jest tylko ze mna nie dla mnie, ale dlatego,że odrzuciła go inna no i dla dzieci. To cholernie boli i w sumie nie umiem się z tym pogodzić. Tu nie było sytuacji -romas-powrót skruszonego mężą. Jesteśmy razem, bo tak mu jest wygodnie, a póki co ja nie mam innego lepszego wyjścia, mam nadzieje ,że do czasu.
napisał/a: graza19 2009-02-27 13:40
Winnie to co dzieje się w twoim związku to :wolanie o milośc:.Z jednej i drugiej strony.Twój mąż gdyby zechciał odejśc to by to zrobił. I zadne twoje prosby by nie pomogly.A tak jest inaczej.wiem ile troski i wyrzeczeń wymaga wychowanie dzieci ,tak samo wypracowywanie naszych relacji z mężem. Ile czasu walczymy o to co nasze i nikomu nic do tego , a ile razy idziemy na kompromis. Zaskocz swojego męża wyglądem . Ale zrób to dla siebie. Zeby lepiej się poczuć.I rozmawiajcie ,rozmawiajcie.Jeżeli w waszym związku nie bylo przyjazni to można ją obudzić.Ale zacznij pierwsza.Raz drugi i potem jeszcze raz i tak po kolei. Może coś drgnieOn zacznie myśleć że jednak zalezy ci na nim.Najczęściej chcielibyśmy wszystkich zmieniać tylko nie siebie. Kazdemu z nas wydaje się że jesteśmy super. Ja tez tak myślalam ,że jestem wspaniałą matką , zoną kochanką , siostrą ,przyjaciólką.Niestety musialam te uczucia zweryfikowac.A może to co się dzieje daje wam szansę /wasza wygoda i nie ma lepszego wyjscia/ na to aby jednak przetrwać.Nie ludz się ze w innych małżenstwach jest kolorowo , nieprawda ludzie klamią. Dobry związek zależy od dwoch stron. Ale zawsze tak jest , w myśl przyslowia :rzuć za siebie a znajdziesz przed sobą. serdecznie pozdrawiam