Jak odzyskać miłość żony?

napisał/a: Maluch1980 2010-07-19 14:04
Mąż ma nowe atrakcyjniejsze seksualnie wcielenie Wrócił opalony, wypoczęty, w nowych ubraniach, nosi częściej soczewki niż okulary. Koleżanki w pracy nie szczędziły komplementów . Żona skomentowała krótko: ,,jak na taki wyjazd to nie opaliłeś się za bardzo'' .


Jeszcze wracając do tej naszej ostatniej korespondencji to taka wymiana na temat tego co się stało:

Ja:

> > > I nie chodzi o to czy jesteśmy razem czy osobno, tylko o to co
> > > zrobiłaś i co gorsza dalej robisz, z kimś takim chcę mieć jak
> > > najmniej wspólnego. Rozumiesz? Rozumiem, że można mnie nie kochać
> > > i mnie zostawić, choć żałuję że związałem się z kimś kto
> > > mnie oszukał i którego uczucia są jak chorągiewka na wietrze.
> > > Zupełnie nie rozumiem jak można z premedytacją krzywdzić
> > > wszystkich wokół, rozbijać cudzą rodzinę, ranić bogu winne
> > > dzieci i cudzą żonę, robić źle, przestać chodzić do kościoła
> > > i po prostu przekreślić całe swoje życie. Albo jesteś taka zła
> > > albo masz taki słaby charakter.
> > >
> > > Konsekwentnie schodzisz z tego tematu, ale w sumie to co masz
> > > powiedzieć.
> > >
> > > Nie chcę swoich żalów już wylewać. Nie chcę do tego wracać,
> > > jak Ty potrafisz tak funkcjonować, to moje słowa nic tu nie
> > > zmienią. Jeżeli będąc kochanką czujesz się szczęśliwa, to
> > > proszę bardzo.
> > >
> > > Po prostu daj mi o Tobie zapomnieć.


Ona:

> > nie schodzę
> > problem w tym że moja rozmowa z Tobą na ten temnat i tak nic nie daje
> > bo wiesz swoej i każesz mi czytać książkę żebym się sama
> > zrozumiała
> >
> >
> > wcale Cię nie oszukałam w tym rozumieniu bo ja nie neguje niczego co
> > było i nieuważam wcale że to nic nie było
> > nigdy ninczego takiego nie mówiłam
> >
> > i nie mów mi o premedytacji
> >
> > tobei się chyba wydaję że ja nic nie robię tylko siedze , zacieram
> > ręce i się ciesze z wszytskiego dookoła
> >
> >
> > nie wiem skąd Ty czerpiesz obraz tego wszystkiego skor onie ode mnie
> > jak z "bo tak zwykle bywa" i "wiem swoje" i z książki itp to się nie
> > dziwię
> >
> > al ewiem , może tak jest prościej, lepiej żebym została zła do
> > końca i wypruta z czegokolwiek i by w twocih oczach moim celem
> > życiowym było bycie czyjąć kochanką
> > to będzie Ci łatwiej o mnie nie myśleć


Ja:
> mówię o faktach, faktów nie zmienia to, że powiesz że ci źle z tym
> wszystkim i że wolałabyś żeby to wszystko inaczej wyglądało i wcale
> nie marzyłaś o tym żeby być czyjąś kochanką lub rozbijać rodziny.
> Potem dodasz, że nie potrafisz sobie z tym wszystkim poradzić i musisz
> się ułożyć itd.
>
> Tobie może takie gadania poprawia samopoczucie, ale istotne są czyny i
> fakty, a czyny i fakty są takie jak opisałem.
>
> Tak zwykle bywa, że łatwo wdepnąć w bagno, ale trudno z niego
> wyjść. Mój zarzut jest taki, że masz słaby charakter i postępujesz
> źle, to że się źle z tym czujesz nie ma wpływu na ocenę
> postępowania.
>
> Tak wiem, książki, psycholog Tobie jest niepotrzebny, bo sobie
> świetnie radzisz sama.



Ona:
czyny sa zwykle motywowane jakimiś uczuciami, odczuciami, myśłeniem,
okolicznościami, tysiaćem różnych czynnuików, wewnętrznych
zewnętrznych,. takie same czyny przy innych skłądnikach które na niegoi
wpłynęły mogą być różnie oceniane

kto jak kto ale Ty powinienieś chyba o tym dobdze wiedzieć


widze że masz monopol n amoja psychonalaizę
ale ty chyba zawsze wszytsko wiesz najlpeiej
zawsze widziałeś

[/I]

Na co zadałem jej pytania, na które nie otrzymałem odpowiedzi, ale może po prostu nie uruchamiała poczty od piątku:

1. co usprawiedliwia złamanie przysięgi małżeńskiej? jakie
okoliczności powodują, że złamanie przysięgi małżeńskiej nie można
oceniać negatywnie?
2. co usprawiedliwia zdradzanie męża?
3. co usprawiedliwia krzywdzenie cudzej żony, której się nawet nie zna?
Jakie okoliczności powodują, że wchodzenie z butami w czyjejś
małżeństwo nie jest moralnie naganne? Pewnie on nie kocha swojej żony i
to załatwia problem.
4. co usprawiedliwia wszystkie kłamstwa?
5. co usprawiedliwia położenie lagi na małżeństwie, bez podjęcia
próby jego ratowania? jakie okoliczności/odczucia powodują, że
,,właściwym'' wyborem jest zostanie kochanką niż ratowanie
małżeństwa?
napisał/a: chuchilla 2010-07-20 13:23
Maluch1980 napisal(a):Ona:
czyny sa zwykle motywowane jakimiś uczuciami, odczuciami, myśłeniem,
okolicznościami, tysiaćem różnych czynnuików, wewnętrznych
zewnętrznych,. takie same czyny przy innych skłądnikach które na niegoi
wpłynęły mogą być różnie oceniane

kto jak kto ale Ty powinienieś chyba o tym dobdze wiedzieć
widze że masz monopol n amoja psychonalaizę
ale ty chyba zawsze wszytsko wiesz najlpeiej
zawsze widziałeś
[/I]
Odpisałbym tak:

Czym jest motywowane odejście od męża i zniszczenie rodziny własnemu dziecku?
Uczuciami - Dozgonną milością do przelotnej znajomości, która to miłość nudzi się szybko - bo jak mówisz "zostanę sama"?
Mysleniem - bo zdradzanie mnie za moimi plecami i oszukiwanie było rozsądną i przemyślaną decyzją, dzięki czemu teraz jej nie żałujesz i stając drugi raz na starcie zrobiłabyś tak samo - dobrze i słusznie.
Okolicznościami - bo było jak, było z kim i było kiedy? Bo udało się wyrwać z domu i zaszaleć.
Tysiącem czynników wewnętrznych - bo poczułaś żądzę i uznałaś że jedyna droga do szczęścia wiedzie przez zaspokojenie chuci, niezależnie czy po drodze podepta sie własnego męża, rozbije cudze szczęście, czy zrani własne dziecko?
Tysiącem czynników zewnetrznych - bo miałas dość życia z teściami pod jednym dachem, bo mąż upijał się co drugi dzień, bo bił cie i krzywdził dziecko, bo zaciągnął ogromne długi przez które zostałaś z dzieckiem bez środków do zycia. O tak, tyle czynników zewnętrznych w pełni cię usprawiedliwia. Gdyby istniały.
Znam niestety twoją motywację. Może nawet kiedyś wmówisz mi, że to moja wina i że nie miałaś innego wyjścia jak rzucić wszystko co tyle lat wspólnie budowaliśmy i runąć w wir sado-masochistycznego związku opartego na czerpaniu rozkoszy z samooskarżania się i cudzej krzywdy.
Niestety ty też wiesz jak bylo i jak jest i nigdy nie przekonasz samej siebie że jest inaczej. Ani kolejnym romansem, ani alkoholem, ani wpieraniem we mnie poczucia winy.
Czy wiem najlepiej? Może nie. Jakoś trudno ci wymyślić co takiego znaczącego wpłynęło na twoją decyzję. A czy ktoś jeszcze poza tobą ocenia twoją przygodę pozytywnie? Nawet on, gdyby nagle musiał zrezygnować z seksu powiedziałby ci jak naprawdę cie ocenia i ile jesteś dla niego warta poza łóżkiem. Po miesiącu postu rzuciłby cie szybciej niż swoją żonę.

PS Nie jesteś atrakcyjny dla żony bo nie czuje się zagrożona. Wygląd nie ma znaczenia.
napisał/a: Annkaaaa 2010-07-20 13:53
ja stwierdzam, ze Wy tak po prostu lubicie. nic innego nie tlumaczy waszych smiesznych zachowan, monologizowania bez absolutnie zadnej opcji na porozumienie.

Ty wciaz probujesz w zonie wywolac poczucie winy i wyrzuty sumienia - kumulacja pytan - "co usprawiedliwia... (Twoje niecne wystepki)" - jest najlepszym przykladem. dla Ciebie nic tego nie usprawiedliwia i takiej odpowiedzi sie spodziewasz.

Ty o swoim zalu - ona o swoim - ale chyba wam jest dobrze w tym ukladzie, bo ja bym tego nie wytrzymywala, a Wy odnalezliscie w tym sens.

nie wiem, ganić to czy podziwiać.
napisał/a: Maluch1980 2010-07-20 15:02
napisal(a):Czym jest motywowane odejście od męża i zniszczenie rodziny własnemu dziecku?

Takie jej pytanie zadałem, widziałeś.

Nie ma sensu samemu odpowiadać na te pytania, bo mi odpisze, że zawsze wszystko wiem najlepiej, żebym nie ironizował i że jej nie rozumiem i nie chcę zrozumieć. To tylko ją rozdrażni. Tak jak radzisz/radzicie najlepiej siedzieć cicho i albo zmądrzeje/odkocha się/ zakocha na nowo albo nie. Chyba nie mogę nic zrobić.


napisal(a):Uczuciami - Dozgonną milością do przelotnej znajomości, która to miłość nudzi się szybko - bo jak mówisz "zostanę sama"?

Powie mi, że to nie jest przelotna miłość, tylko miłość nieszczęśliwa i dlatego zostaje sama, bo nie jest w stanie być ani z nim ani ze mną.

napisal(a):Myśleniem - bo zdradzanie mnie za moimi plecami i oszukiwanie było rozsądną i przemyślaną decyzją, dzięki czemu teraz jej nie żałujesz i stając drugi raz na starcie zrobiłabyś tak samo - dobrze i słusznie.

Nic nie poradzi na uczucia. I jak sama to ujęła ta cała historia to jest historia jej autodestrukcji.


napisal(a):Okolicznościami - bo było jak, było z kim i było kiedy? Bo udało się wyrwać z domu i zaszaleć.

Odpowie, że ją obrażam, że uważam, że ona jest niewyżyta itd. a to nie o to chodzi.

napisal(a):Tysiącem czynników wewnętrznych - bo poczułaś żądzę i uznałaś że jedyna droga do szczęścia wiedzie przez zaspokojenie chuci, niezależnie czy po drodze podepta sie własnego męża, rozbije cudze szczęście, czy zrani własne dziecko?

j.w.

napisal(a):Tysiącem czynników zewnetrznych - bo miałas dość życia z teściami pod jednym dachem, bo mąż upijał się co drugi dzień, bo bił cie i krzywdził dziecko, bo zaciągnął ogromne długi przez które zostałaś z dzieckiem bez środków do zycia. O tak, tyle czynników zewnętrznych w pełni cię usprawiedliwia. Gdyby istniały.

Tytułem sprostowania, mieszkaliśmy z jej rodzicami.

napisal(a):Znam niestety twoją motywację. Może nawet kiedyś wmówisz mi, że to moja wina i że nie miałaś innego wyjścia jak rzucić wszystko co tyle lat wspólnie budowaliśmy i runąć w wir sado-masochistycznego związku opartego na czerpaniu rozkoszy z samooskarżania się i cudzej krzywdy.

Też uważam, że ona ma jakieś zapędy do samoumartwienia się. Jaka jest biedną i co ją strasznego spotkało i jak sobie z tym nie potrafi poradzić.

napisal(a):Czy wiem najlepiej? Może nie. Jakoś trudno ci wymyślić co takiego znaczącego wpłynęło na twoją decyzję.

Tak jej się po prostu zrobiło. Chuchilla tok rozumowania masz jak ja, ale zrozum, że ona nie działa racjonalnie i sama dobrze o tym wie mówiąc, że dokonuje autodestrukcji.


napisal(a):
Nawet on, gdyby nagle musiał zrezygnować z seksu powiedziałby ci jak naprawdę cie ocenia i ile jesteś dla niego warta poza łóżkiem. Po miesiącu postu rzuciłby cie szybciej niż swoją żonę.

Powiedziałaby, że z nim nie spała i że ja myślę, że ona jest niewyżyta. Zresztą ja tak na 75% wierzę, że z nim nie spała. Nie wiem po co miałaby mnie okłamywać w tym zakresie, zwłaszcza, że ja jej pokazuję, że wiem że z nim spała i innej opcji dla mnie nie ma. Powiedziała mi w zasadzie wszystko więc po co miałaby mi oszczędzać tego? Co prawda dla mnie jest mało zrozumiałym po co jakiemuś facetowi romans bez seksu, ale z relacji rodziny gacha, to on też sprawia wrażenie opętanego, a moja żona też go przedstawia jako wielkiego nieszczęśnika tak jak ona. Oni sobie nawzajem mówią, że nie mogą być razem i biadolą jakie to życie jest straszne - tak to widzę. Nieszczęśliwi kochankowie. Zresztą myślę, że ona zdaje się sobie sprawę, że taki wabik seksualny, to jest potężne narzędzie i że nie będąc łatwą można zweryfikować, czy facetowi zależy tak naprawdę na niej.

Jeżeli miałbym dokonywać jakiejś jej skróconej ,,psychoanalizy'' opierając się na tym co ona mówi przyjmując, że to jest prawda, to ona jest nieprzytomnie zakochana, uważa, że to jest miłość jej życia, choć liczy się z tym, że jakby mieli być naprawdę razem, to mogłaby się rozczarować, ale to takie racjonalizowanie to moim zdaniem ma ją niejako utwierdzać w przekonaniu, że jest rozsądna.

Ona im robi więcej głupstw tym bardziej się utwierdza w przekonaniu, że to jest miłość jej życia. Ona zdaje sobie sprawę z beznadziei swojej sytuacji. Ona dostrzega moje wszystkie ,,twarde'' zalety i że tamten ich nie ma, ale to ją też utwierdza w przekonaniu, że to jest miłość jej życia (powiedziała mi kiedyś: ,,widzisz z nim nic bym nie miała, bo mu się kiepsko wiedzie, a z Tobie się dobrze wiedzie, ale i tak chciałabym z nim być''). Ważniejsze jest dla niej, że ,,on ją rozumie i ma w nim przyjaciela''.

Mnie tylko zastanawia, czy ona liczy choćby tylko podświadomie, że on odejdzie od żony, czy co? Ile można trwać w takiej sytuacji?

napisal(a):PS Nie jesteś atrakcyjny dla żony bo nie czuje się zagrożona. Wygląd nie ma znaczenia.

To co zrobić żeby być? Co zrobić żeby czuła się zagrożona? Poza podjeżdżaniem z blondynką. Moim zdaniem kluczowym jest to żeby ona się odkochała, a nie żeby poczuła się zagrożona, ale na to chyba nie mam żadnego wpływu.

Jakbym miał to odnosić do jakiś swoich doświadczeń tylko w drugą stronę, to moim zdaniem jak się poczuje zagrożona to ja nie stanę się na tyle atrakcyjny żeby ona chciała wrócić. Miałem w życiu taką sytuację (oczywiście bez porównania w skali zaangażowania, ale psychologicznie podobne), że byłem z dziewczyną, rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, jej zależało na mnie, ale się na mnie wypięła, jasne, że to prowokuje, ale nie do tego stopnia żebym chciał być z nią, co najwyżej chciałbym żeby mi okazała zainteresowanie.

Jej przekaz dla mnie jest taki: nie mogę spróbować niczego odbudować, bo to by było nieuczciwe wobec Ciebie, bo moje serce należy do kogoś innego. Ona uważa, że w ten sposób jest wobec mnie uczciwa i tak powinna zrobić.

Ona każdą ,,krzywdę'' z mojej strony potraktuje jako karę za swoje postępowanie i szantaż, którym ja ją próbuję zmusić do powrotu. Jeżeli złożę pozew o rozwód, to ona to pokornie przyjmie. Jeżeli znajdę sobie kogoś innego (naprawdę lub tylko żeby jej pokazać), to ona to pokornie przyjmie. Tak jak się pogodziła z tym, że nie mieszkamy razem i to ja pierwszy odszedłem, że zrobiłem rozdzielność majątkową, że przestałem utrzymywać z nią kontakt itd. To w żaden sposób na nią nie wpłynęło, może w pierwszym momencie wpadała w panikę, ale potem wszystko z pokorą przyjmowała i traktowała moje zachowanie jako szantaż. Dodatkowo utwierdziło ją to w przekonaniu jaka to jest wspaniała miłość, dla której jest w stanie poświęcić wszystko.

Ok. Koniec. Trochę mnie to pisanie uspokoiło. Generalnie to muszę unikać wymiany korespondencji z nią, bo po piątkowej wciąż dochodzę do siebie.

Przed piątkiem czułem jakąś ,,przewagę emocjonalną'' nad nią, a teraz jak mi ,,nawrzucała'', że nie może być ze mną i nie dała rady wrócić itp. to czuję się zdołowany.
napisał/a: Maluch1980 2010-07-20 15:08
Annkaaaa napisal(a):ja stwierdzam, ze Wy tak po prostu lubicie. nic innego nie tlumaczy waszych smiesznych zachowan, monologizowania bez absolutnie zadnej opcji na porozumienie.

Ty wciaz probujesz w zonie wywolac poczucie winy i wyrzuty sumienia - kumulacja pytan - "co usprawiedliwia... (Twoje niecne wystepki)" - jest najlepszym przykladem. dla Ciebie nic tego nie usprawiedliwia i takiej odpowiedzi sie spodziewasz.

Ty o swoim zalu - ona o swoim - ale chyba wam jest dobrze w tym ukladzie, bo ja bym tego nie wytrzymywala, a Wy odnalezliscie w tym sens.

nie wiem, ganić to czy podziwiać.


Dobre

Coś w tym chyba jest.

Naprawdę staram się unikać wchodzenia w dyskusje z nią i w miarę mi wychodzi, ale jak ona pisze, że coś bliżej nieokreślonego ją usprawiedliwia, to trudno wytrzymać. Nawet Chuchilla tego nie zdzierżył i przygotowała jej odpowiedź, przy której moje pytania są szczytem delikatności.
napisał/a: chuchilla 2010-07-21 08:22
Wiem że nie mieszkaliście z twoimi rodzicami i że jej nie biłeś - dlatego piszę o powodach, które by ją usprawiedliwiały i które nie istnieją.

Wiem, że moja odpowiedź jest chamska, oskarżycielska itd. Wiem że właśnie takiej oczkuje i, przy całym jej "samoumartwieniu", potrzebuje. Wiem że ani ty nie jesteś jej obojętny ani ona tobie. Co do spania z nim - prawdopodobnie przynajmniej by się wyjaśniło po takim postawieniu sprawy.
Ona wykazuje postawę typową dla faceta zranionego w paluszek - jęczy że boli i prosi żeby nie zakładać opatrunku, tylko zamówić wieniec na pogrzeb.
Taki jak powyżej post ma jej uświadomić że jej romantyczna miłość to najmniejszy z problemow jaki trapi inne nieszczęśliwe kobiety.
Mimo wszystko posłałbym właśnie w tej formie.
napisał/a: Rosaliora 2010-07-21 10:51
Też myślę, że wysłanie jej tego co przygotował Chuchilla mogłoby jej wyjść na zdrowie.
Tylko może pominęłabym końcowe zdanie o seksie, bo ona znów się tego uczepi nie zwracajac uwagi na pozostała część listu i znów zacznie, że przecież z nim nie śpi i nie spała i jak to Maluch nie rozumie ich "uczucia"....
napisał/a: barbie26 2010-07-21 11:34
podchwyciłam pytanie o tej atrakcyjności,może nie podjeżdżaj z blondyną he brunetki też są super ale może odbierać telefon w drugim pokoju albo od czasu do czasu nie grzecznie w nim grzebać albo nie odbierać jak dzwoni bo na przykład byłeś czymś zajety zadziała napewno i badź bardzo tajemniczy:)
Mój mąż jest atrakcyjny ale są ładniejsi he ale jak widze jak z kimś gada a nie wiem z kim to sie we mnie gotuje
napisał/a: Maluch1980 2010-07-21 13:05
napisal(a):podchwyciłam pytanie o tej atrakcyjności,może nie podjeżdżaj z blondyną he brunetki też są super ale może odbierać telefon w drugim pokoju albo od czasu do czasu nie grzecznie w nim grzebać albo nie odbierać jak dzwoni bo na przykład byłeś czymś zajety zadziała napewno i badź bardzo tajemniczy:)

Tak robię i ona momentami sprawia wrażenie zazdrosnej (pisałem tu o różnych takich sytuacjach), ale zazdrość to nie miłość. Ona jest zazdrosna, ale mnie nie kocha.

@Rosaliora i Chuchilla

Dzięki, ale ja jej tego nie prześlę. Mogę dać Wam e-mail
Ona się tylko negatywnie nakręci na mnie. Przyjmie postawę obronną i będzie się utwierdzać jak to ja jej nie rozumiem.

Ja już nie chcę wdawać się z nią w żadne dyskusje , ani robić jej za sumienie.

Cóż nie kocha mnie. Będzie sobie wieki tkwiła w swojej cudacznej relacji i robić sobie z niego przyjaciela, bo uważa, że to jest możliwie. I sobie wmawiać jaka to jest wspaniała, że pomimo tego, że jej źle, to nie będzie próbować ze mną odbudować małżeństwa, bo jej uczucie do mnie nie jest przeogromne.

Nie jest lekko, ale najważniejsze żebym był dobrym ojcem, żebym nie wdawał się w idiotyczne sprzeczki i żebym jako tako czuł się w tej samotności.
napisał/a: barbie26 2010-07-21 14:54
BEZ MIłósci NIE MA ZAZDROŚCI! zapamietaj to niedowiarku wiecej wiary w siebie
napisał/a: Maluch1980 2010-07-22 21:37
Taka myśl mnie naszła: może ona chce mieć ze mną kontakt, jeździć na wakacje, może mieszkać razem, żeby zrobić na złość gachowi? Bo co ona jest zupełnie sama jak palec, czeka aż będzie miał czas się spotkać, żadnej pomocy, a gach sobie elegancko mieszka z żoną.
napisał/a: Rosaliora 2010-07-22 23:02
Mnie się zdaje Maluch, że ona chciałaby znów żyć z Tobą, tylko się boi, że nigdy jej nie wybaczysz i że zawsze będziesz wypominał. Jak już wcześniej kilka osób zauważyło, ona się stara zbliżyć do Ciebie poprzez dziecko.
Nie potrafi się przyznać do błędu, chciałaby czuć, że to co zrobiła można jakoś usprawiedliwić, ale też zdaje sobie sprawę, że to nie jest możliwe.
Jeżeli w kwestii gacha nie przejrzała jeszcze na oczy, to musiałaby być naprawdę ślepa. Wam to by się przydała taka naprawdę szczera rozmowa, w której ona opowiedziałaby co czuje, czego żałuje, czy może czego się wstydzi (bez górnolotnych stwierdzeń o gloryfikujących jej romans), a Ty co Ty czułeś i czujesz, czego żałujesz, czego pragniesz itd. Ale nie bardzo to widze na dzień dzisiejszy, bo ona strasznie zamknęła się na Twoje słowa i argumenty. Ona pewnie sama przed sobą nie potrafi się przyznać, że to co zrobiła jest głupie, a co dopiero przed Tobą. Myślę, że musi naprawdę odczuć konsekwencje swojego postępowania: jego oddalanie się i dalsze układanie sobie życia z żoną, Twoją izolacje, odsunięcie się rodziny.Już doświadcza tego, może przydałby się jeszcze jakiś kubeł zimnej wody. Moze jakby gach zerwał z nią kontakt (całkowicie i jednym cięciem) to najlepiej by nią wstrząsneło. A może oni już się nie kontaktują ze sobą, tylko Ty o tym nie wiesz?