Jak odzyskać miłość żony?

napisał/a: Maluch1980 2010-10-22 15:31
Dla mnie najgorsze było jak mi w kwietniu powiedziała, że chciałaby z nim być i że on jest dla niej ważniejszy ode mnie. Wtedy przechorowałem prawie tydzień, nie jedząc i nie śpiąc.

To wszystko już jest tylko konsekwencją tamtego. Dziś noc już przespałem spokojnie.



Napisałem jej mniej więcej coś takiego:


Rozumiem, że żonie było ze mną źle skoro odeszła. Nie potrafiłem odpowiedzieć na jej potrzeby. Ja też nie otrzymywałem od niej tego wszystkiego czego bym chciał. Tak jak mówi nad pewnymi rzeczami się nie popracowało. Ona uznała, że jestem beton i koniec i nie da się nic z tym zrobić, ja ją akceptowałem taką jaką jest i nie próbowałem jej zmienić, choć czasem miałem dość, chyba w jak każdym małżeństwie. Byłem w tym małżeństwie szczęśliwy.

Uważam, że się nie zmieniłem w małżeństwie i że żona znała mnie na tyle długo przed tym nim się pobraliśmy, że wiedziała w co się ładuje. Nikt nie jest idealny, a ja może nawet jestem tylko zupełnie przeciętny. Nie uważam, że nie powinienem pracować nad sobą tak żeby być dla nieji lepszym. Powinienem się bardziej starać, włożyć w to wszystko więcej wysiłku, może by coś to dało. Mój błąd i moja wina. Ale żona mnie znała, wiedziała jaki jestem, jakie mam dobre, a jakie złe cechy, co jej we mnie pasuje, a co nie pasuje, dokonała takiego a nie innego wyboru, podjęła takie, a nie inne zobowiązania (małżeństwo, dziecko) i nawet jak nie czuła się szczęśliwa, to trzeba było tego szczęścia poszukać w małżeństwie, cieszyć się tym co jest dobre, próbować zmienić to co jej nie odpowiadało, ale jak się nie udawało to się z tym pogodzić, a nie szukać szczęścia w ramionach innego.

Mam do niej żal, że nie dała nam szansy. Biorąc ją za żonę byłem przekonany, że miłość, wierność i uczciwość małżeńska są dla niej absolutnie priorytetowe. Czuję się oszukany, skrzywdzony. Strasznie mnie boli, że ona nie liczy się z nikim i dąży do tego co chce. Jest mi przykro, że buduje swoje szczęście na nieszczęściu innych.

W pewien sposób zazdroszczę jej tego dziecka. Ja już pewnie żadnego mieć nie będę. Jest mi ciężko. Dla mnie rodzina była sensem życia. Już nie mam szans na normalną rodzinę. Pomijając to, że ona nie chce być ze mną, więc nawet nie muszę się zastanawiać, czy ja chcę, to z nią też już nie byłoby normalnie z uwagi na nie nasze dziecko. Jeżeli z kimś się zwiążę, to nie będzie w tej rodzinie córki, a nawet jakby była, to będzie bez mamy, więc to też będzie ułomna rodzina. Poza tym to jednak chciałbym żyć w zgodzie z tym co jej ślubowałem. Teraz żyję tak z dnia na dzień. Wracam wieczorem do domu, nie mam się do kogo przytulić przed snem choćby na 5 minutek.


Tak często bywa, że goni się za szczęściem, a nie cieszy tym co się ma. Staram się cieszyć tym, że mam córkę, że jestem zdrowy, że mam kochających rodziców i rodzeństwo, które mnie wspiera w tych trudnych chwilach, że mam co włożyć do garnka, a nie szukać szczęścia w ramionach kogoś innego, choć samotność jest trudna dla mnie do wytrzymania. Muszę się z tym po prostu pogodzić, ktoś jest chory, kto inny jest samotny, nie można mieć w życiu wszystkiego.

Cieszę się, że nie czuję do żony za dużo gniewu, że przede wszystkim jest we mnie taki smutek i życzliwość wobec niej. Życzę jej z całego serca żeby była szczęśliwa. Niech przynajmniej ona będzie.

Nie będę miał żadnej satysfakcji jeżeli się okaże, że to jest wszystko obłęd i zrobiła głupstwo, że w efekcie znowu będzie nieszczęśliwa. Bo co to za satysfakcja po tym wszystkim co się stało: ,,a nie mówiłem''. Co mi z tego przyjdzie? Ona będzie nieszczęśliwa, ja będę nieszczęśliwy i tyle. Wolę żeby przynajmniej jedno z nas było szczęśliwe. Żeby ten cały koszmar nie poszedł na marne. Żebym ja stał się lepszym człowiekiem, a ona żeby zbudowała taki związek o jakim marzy.

Nie wiecie jak trudno mi to przechodzi przez gardło, ale życzę jej żeby się jej ułożyło z Darkiem. Żeby stworzyli udany i trwały związek. Bo oni się zejdą, tak myślę.
napisał/a: chuchilla 2010-10-22 19:22
Mari napisal(a):Wyrafinowana kobieta , która w dwudziestym pierwszym wieku łapie faceta na ciąże? ...o! wybacz , to trąci mi za bardzo brazylijską telenowelą .

Niestety, nie wszystkie kobiety potrafią owijać sobie faceta wokół palca samym urokiem. Tak, śa kobiety które uważają, że jak będzie dziecko, to facet poczuje się zobowiązany. W XXI wieku. Znam ze dwie takie.

Maluch. Oni się nie zejdą, bo gachowi jest w takim związku IDEALNIE. Ona będzie pogrążać się w paranoi, ty w nerwicy, a on? On będzie miał wikt, opierunek i sex na zawołanie u 2 kobiet. Sorry za szczerość.
napisał/a: Mari 2010-10-23 21:09
Maluch , czy Ty masz Jaja? .
Pisałam Ci w kwietniu ,że pogaduszkami przez emaile , smsy , 'rozgrywanie' Waszej tragedii na odległość nic nie da , że taką traumę , która Was spotkała 'załatwia' się w domu , że jeśli nie będziecie razem tego przeżywać dzień po dniu , to zostaniesz singlem.

Twoje odpowiedzi , motywacja były dla mnie niejednokrotnie śmieszne i denerwujące zarazem ....Ona nie chciała , Ona to , Ona tamto...
Ty podniecałeś i nadal się podniecasz naszymi dobrymi , czy złymi podpowiedziami ...coby , gdyby , robisz dobrze ,źle , napisz tak , a może inaczej ble, ble.

Powiedziałam Ci kilka przykrych słów ...uwierz , czasami nawet dawałam sobie czas na wymyślenie ...jak Ci nawkładać , byś się nie wiem ...wkurzył , zdenerwował , popłakał ze złości , a Ty dalej swoje ...Przykro mi ,że nie potrafiłam 'zmusić' Cię ,żebyś żonę wziął w ramiona i pokochał ją z jej wadami i zaletami choć raz Jej tego nie przypominając.

Nie będziecie razem , to wiem od początku . Jesteś za bardzo pogrążony w tym co Cię spotkało . Nie potrafisz wybaczyć i nigdy tego nie będziesz potrafił zrobić.

chuchilla napisal(a):Jeśli rozmawiasz z nią tak jak piszesz to ją podświadomie odpychasz. Cały czas tylko "(...)ty(...)z nim(...)on(...)ty". Powinieneś rozmawiać o niej i o tobie - przede wszystkim.
Myślę że twoja żona wie że zrobiła z siebie idiotkę ale boi się potepienia, ciągłego wypominania i przypominania. Jeśli zostawi i jego i ciebie to ma szanse odzyskać spokój ducha.
Powinieneś ja przekonać, że mimo że wszystko się rozleciało możecie teraz zacząć od nowa. Całkiem od nowa - odcinając się od wszystkiego co było raz na zawsze. Są do tego jednak 2 warunki:
1. Ty nie wspominasz o tym co było, nie zarzucasz jej błędów, po prostu ani słowa, pretensji, pytania.
2 Ona - nie zataja przed tobą niczego, obiecuje zerwać z tamtym WSZYSTKIE kontakty.

To nie będzie dla ciebie łatwiejsze niż dla niej, ale jeśli masz na tyle silną wolę, złóż jej taka propozycję (tylko jej nie mów że zrobiła z siebie idiotke )


30 kwietnia poprosiłam Cię żebyś słowa Chuchilli przeczytał sto razy i wdrożył w czyn , bo jeśli tego nie uczynisz nic z Was razem ...

Obiecałeś , ale nie udało Ci się nic zrobić w dobrym kierunku ..dla Was...dlaczego ?...wraca jak bumerang ...trzeba umieć wybaczać, trzeba chcieć , trzeba ustąpić czasami ...trzeba , trzeba.

Twoje słowa typu ..Ona nie chciała nie przyjmuję , ponieważ Ona ! jest
Maluch1980 napisal(a):Moja żona jest:
- ładna, urocza, dziewczęca, skromna, subtelna, ma piękne włosy, wysoka i szczupła - dlatego ją zauważyłem,
- mądrą, inteligentna, wykształcona, oczytana, elokwentna, kulturalna, bez nałogów - dlatego się nią bardziej zainteresowałem,
- czuła, opiekuńcza, troskliwa, wrażliwa, kochająca, namiętna, zabawna, przynosi mi ukojenie, ma swoje zdanie, wie czego chce - dlatego mi z nią dobrze,
- zaradna, ambitna, pracowita, poukładana, solidna, można na niej polegać, zorganizowana, gospodarna, pobożna, z zasadami - dlatego chciałem z nią spędzić resztę życia.
, ale jeśli trafiła na faceta , który ma w dorobku swego charakteru ..oprócz pozytywów oczywiście :) na ciąg cech :
Maluch1980 napisal(a):
leniwy, egocentryczny, mało elastyczny, uparty, konfrontacyjny, złośliwy.
dodałabym nowe , poznane na forum...mało ukształtowane poczucie honoru , wolności , no i chyba najcięższy grzech z którym nie możesz sobie poradzić to subiektywizm...W takim układzie Twoja zona jest i będzie zawsze na przegranej pozycji.

Ona uciekła od tego i ja ją rozumiem.

Kiedyś usłyszałam takie słowa... "M. uwierz mi proszę ,że na starość , kiedy będę niedołężny , wolę 200 zł z opieki społecznej nawet pod mostem, niż złotą klatkę u mojego dziecka ".

Było to powiedziane szczerze z olbrzymim bólem i smutkiem w oczach , ale stanowczo . Dlaczego ? .

Dlatego ,że On dawał dziecku od momentu, gdy pojawiło się na świecie - Miłość , a w zamian dostał tylko i wyłącznie złotą klatkę .
Ból istnienia :( .


Twoja żona nie chciała złotej klatki . Ona pragnęła Ciebie , a Ty pieprzysz sprawę .


pozdrawiam ciepło M.
napisał/a: Maluch1980 2010-10-23 21:39
Mari, nie wiem czemu w Twoich oczach ja jestem beznadziejnym facetem, a ona jest cudowną kobietą.

Sorry, ale życie pokazało, że ona nie jest taka jak mi się wydawało. Ona ma w dupie wszystko wokół liczy się tylko jej ,,szczęście'', czyli bycie z gachem. Ja nie znajduję dla takiej postawy usprawiedliwienia. Nawet jakbym był najgorszym mężem na świecie i sobie zasłużył na taki los, to w żaden sposób nie usprawiedliwia krzywdzenia tej biednej kobiety.

Mari wg Ciebie to na tym świecie są jakieś ,,złe'' kobiety, czy tylko są źli facecie?
napisał/a: Mari 2010-10-24 09:20
Nie Ona prosi o radę lecz Ty . Nie uważam ,że jest cudowną.
Ty przedstawiasz problem , Ty szukasz rady , Ty masz najlepszy pogląd całej sytuacji...
Powiedz mi co osiągnąłeś przez te kilka miesięcy ?.

Powiem Ci jedno ..było , przewinęło się przez to forum sporo chłopaków/dziewczyn z problemem i od samego początku jakimś dziwnym fuksem potrafię wyczuć , kto naprawdę szuka rozwiązania , a kto chce pisać tylko scenariusz .

Mężczyzna/kobieta , którym zależy na związku całą swoją uwagę skupia na partnerze ,a na forum pyta o konkrety .
Zapewne czytałeś wątki podobne do Twojego . Myślę ,że zauważasz czym się różnią?.

Zresztą po co ja Ci wypisuję jakieś tam pierdoły. Mam żal do Ciebie , jestem wkurzona na Twoją bierność i nic nie robienie od samego początku i tyle!.
Jestem osobą w pewnym sensie podobną do Ciebie ....przewiduję od przodu :) . Intuicyjnie wyczuwałam ,że jeśli nie sprowadzisz ją do domu to nici z tego .

Zależy Ci ? - nie wypuszczaj z domu . Kładziesz lagę -otwórz drzwi.

Jest takie powiedzenie ,że miłość sama się obroni - zgoda , ALE zapominamy o warunku bez którego tak się nie stanie - musimy miłości pomóc.

A tak na koniec...kim Ty jesteś , kim jestem ja , on, ona , że uzurpujemy sobie prawo do wkraczania , naruszania i krytykowania nienaruszalnych granic osobistych ?.

Możemy współpracować . Oczekiwać , prosić o pomoc w ułożeniu na nowo życia razem, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami i mieć nadzieję ,że partner/partnerka się zgodzi .
Nie mamy prawa żądać . Nie mamy prawa podważać decyzji podjętych przez nich. Nie mamy prawa oceniać.
Żona /Mąż nie jest naszą własnością !. Jest to człowiek , który wyraził chęć bycia razem i partnerowania w pokonywaniu ( RAZEM ŁATWIEJ) przeszkód , oraz czerpania szczęścia i korzyści z życia razem.

Czy to Ci czasami nie umknęło ?.
napisał/a: Maluch1980 2010-10-24 12:42
napisal(a):
Powiedz mi co osiągnąłeś przez te kilka miesięcy ?.


Jeżeli chodzi o odbudowę mojego związku to nic. Sam nic nie byłem w stanie zdziałać. Żona wybrała jak wybrała i realizuje swój plan, swoje marzenia.

Poza tym to parę rzeczy osiągnąłem. Otwarłem się na ludzi. Potrafię opowiadać o swoich emocjach o tym co dla mnie trudne. Potrafię dostrzec bardziej niż kiedyś punkt widzenia kogoś innego. Zrozumiałem jak ważna dla wielu ludzi jest rozmowa, że nie wystarczą tylko czyny, kilka prostych słów, ale że wielu ludzi potrzebuje żeby z nimi porozmawiać wysłuchać i starać się zrozumieć. Zastanawiam się częściej jak ktoś coś czuje, jak odbiera.

Ponadto umocniło się moje uczucie do żony. Może jest ono pokiereszowane i potłuczone, ale jest.

Dostrzegłem swoje błędy w tym małżeństwie, wiem co mogłem zrobić inaczej i lepiej, ale nie mam przekonania, że to by coś zmieniło.

Jestem jaki jestem i choć pewne rzeczy mogę skorygować, nad czymś popracować, to nie stanę się zupełnie innym człowiekiem. Nie będę doskonały. Można mnie zaakceptować takim jakim jestem albo nie. Żona nie potrafiła mnie zaakceptować, próbowała nagiąć do swoich wyobrażeń, a jak się jej nie udało to poszukała tego co jej brakowało gdzie indziej.


napisal(a):
Zapewne czytałeś wątki podobne do Twojego . Myślę ,że zauważasz czym się różnią?.

Wszystkie te historie są do siebie beznadziejnie podobne i bardzo rzadko kończą się happyendem. Mari o czym ma świadczyć to, że rozkładam wszystko na czynniki pierwsze?


napisal(a): Intuicyjnie wyczuwałam ,że jeśli nie sprowadzisz ją do domu to nici z tego .

Tzn. jak ją miałem sprowadzić?

napisal(a):Zależy Ci ? - nie wypuszczaj z domu . Kładziesz lagę -otwórz drzwi.

My przestaliśmy mieszkać razem bardzo szybko. Inni się zamęczają razem przez miesiące, lata. Z moich obserwacji wynika tyle, że ludzie się wtedy bardziej nienawidzą. My jesteśmy wobec siebie zazwyczaj życzliwi. Dogadujemy się dobrze. Nie kłócimy o dziecko. Nasze relacje jak na to piekło, które przeszliśmy są całkiem poprawne. Sporo przypadków jest takich, że ludzie się zarzynają w sądach o każdą pierdołę. My się dogadaliśmy w każdej istotnej sprawie.

napisal(a):Jest takie powiedzenie ,że miłość sama się obroni - zgoda , ALE zapominamy o warunku bez którego tak się nie stanie - musimy miłości pomóc.

Może to jest tak jak ona twierdzi, że swoją miłość dopiero spotkała, a ja okazałem się pomyłką. Życzę jej jak najlepiej wolę żeby była szczęśliwa niż zgorzkniała, bo szczęśliwa będzie lepszą matką dla naszego dziecka.

Nikt ode mnie nie oczekuje, że mam na nią czekać i że mam ją przygarnąć. Wszyscy mi mówią, że ona jest już zupełnie przegrana. Nie wiem czemu we mnie jest jakaś nadzieja i pragnienie żeby to jednak się ułożyło. Czuję się jakbym postradał zmysły. Nigdy nie byłem jakoś specjalnie pobożny, mimo to czuję się związany przysięgą małżeńską i tym, że jeżeli by chciała wrócić to powinienem być na nią otwarty, choć tak po ludzku, to wydaje się, że to jest już niemożliwe.

Tyle. Ja stąd uciekam. Myślę, że moja historia jest zakończona. To czy ona będzie z gachem jest bez większego znaczenia dla mnie. W zasadzie założyli nową rodzinę więc nie będę jej rozbijał.


Skoro piszę scenariusze, to myślę, że ciąg dalszy będzie taki:
- oni zamieszkają razem(45% szans) albo nie (55% szans), następnie rozejdą się na dobre tak w ciągu 2-7 lat (70%) szans, będą razem do końca (30%). Jak się rozejdą to żona nie będzie chciała wrócić (95%), jak będzie chciała wrócić (5%) to ja już nie będę chciał (95%), pewnie sobie z kimś ułożę życie (80%) a może zostanę już do końca sam (20%).

Dziękuję wszystkim, którzy się tu udzielali. Mojego związku nie pomogliście mi uratować, ale skoro moja żona nie miała takiej woli, to nikt jej do tego nie zmusi. Pisanie tutaj pomogło mi to jakoś wszystko przejść w miarę spokojnie.

Jakby wydarzyło się coś spektakularnego to napiszę.
napisał/a: chuchilla 2010-10-24 19:59
Trzymaj się.
Op*** cię od początku, bo skupiałeś się tylko na tym, do czego się posunęli. Nie jestem teraz pewien, czy gdybyś wtedy zareagował inaczej to coś by zmieniło. Ona oszukiwala cie od samego początku (ciekawe jak sie robi dziecko nie schodząc poniżej pasa i nie będac razem - jak cię zapewniała).
Dziś już wiesz i rozumiesz lepiej niż ja. A ja nie mogę ci napisać nic nowego/odkrywczego. Bo co: że ona jest głupia, że zniszczyła szanse was wszystkich, że krzywdzi 7 osób, w tym siebie, że masz prze*****?
Trzymaj się chłopie!
napisał/a: Mari 2010-10-24 22:08
Facet szkoda ,że znikasz , bo będziesz żył dalej w nieświadomości i pełen żalu do żony .
Szkoda ,że nie posiadłeś wiedzy i nie doświadczyłeś tego uczucia , które nazywamy przebaczeniem.

Szkoda ,iż nie zauważyłeś na początku ,że żona prosząc , żądając wspólnej opieki nad dzieckiem ,a wycofując się z pożycia razem mówiła w podtekście :
-wiem ,że spieprzyłam wszystko , ale teraz to Ty zdecyduj co z Nami . Ja nie mam szans nic zrobić...
- będę bacznie Ci się przyglądać .
- w codziennych kontaktach dowiem się , czy wybaczysz , czy stać Cię na taki wysiłek.

Taka jest psychika wielu kobiet i choćby poszła na dno nie jest w stanie zrobić pierwszego kroku , a szczególnie jeśli nie była wcześniej gotowa na takiego typu rozmowy. Jej stan nie pozwala na ukorzenie się , walnięcie na kolana przed mężem i proszenie o pomoc , wybaczenie , ponieważ całą sobą czuje ,że nie ma szans .

Dziecko między Wami, spacer , zabawa , zakupy jakiejś zabawki razem to była szansa dla Niej ,że może Cię odzyska.

Ty wybrałeś dziecko u siebie ...i odrzuciłeś Jej jedyną "broń" , która dawała Jej cień szansy na powrót , a zarazem wrzuciłeś Ją tym samym powtórnie w ramiona Darka .
Dałeś Jej jasną odpowiedź ... nie wybaczę .


Ja też Ci nie jestem w stanie wybaczyć .
Pozdrawiam gorąco i proszę Cię patrz ludziom w oczy , wsłuchuj się w słowa , których nie wypowiedzieli , które "zawisły" pomiędzy potokami innych.


p.s. czytałeś Kobiety z Wenus? ...jeśli nie to mogę Ci przesłać na maila ...ot, taka sobie prosta książeczka , ale uwierz sprawdza się na maksa :).
napisał/a: barbie26 2010-10-26 08:45
Mari nie zgodze się z Tobą ja też nie potrafiłabym słysząc od męża ze kocha chyba inną wychowywać z nim dziecka trzeba od razu postawić granicę nie mozna dać sie tak ranić!

Wiecie co z perspektywy czasu wydaje mi sie że ta masa smsów była do tej wolontariuszki ze szpitala wczoraj w luźnej dyskusji omal nie przyznał się że to z nią tak ostro smsował po całej akcji gdy juz wiedziała że ja to odkryłam ich relacje bardzo sie ochłodziły wręcz nie chciała zagladać do jego pokoju myśle że chciała czegoś wiecej a on zabawił sie jej uczuciami chciał mi pokazać że on też potrafi z kimś pisać.
Na codzień serio juz o tym nie mysle tylko ja coś mi sie z nią skojarzy
napisał/a: facet_zatracenie 2010-11-16 19:48
kobiety i mężczyźni, czym się różnimy? Odpowiedzi szukacie tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=UgWHIguqnGg&feature=fvw

Nie ze wszystkim się zgadzam co on tam mówi, ale show jest doskonały i można popłakać się ... ze śmiechu lub doznać olśnienia

Uśmiechajcie się ... przez łzy też się uśmiechajcie i miejcie dystans, będziecie szczęśliwsi/wsze ... a wtedy będzie co dawać innym w spojrzeniach i uśmiechach, w gestach i słowach ... w byciu

filozof z niego rośnie mówili jak odrosłem na metr od ziemi ... mieli rację .. ;)

Maluch, Mari pojechała po Tobie ... przemyśl ... nie ripostuj ... nie zrobiła tego by cię ranić.
napisał/a: Mari 2010-11-16 22:49
barbie26 napisal(a):Mari nie zgodze się z Tobą ja też nie potrafiłabym słysząc od męża ze kocha chyba inną wychowywać z nim dziecka trzeba od razu postawić granicę nie mozna dać sie tak ranić!

Wiecie co z perspektywy czasu wydaje mi sie że ta masa smsów była do tej wolontariuszki ze szpitala wczoraj w luźnej dyskusji omal nie przyznał się że to z nią tak ostro smsował po całej akcji gdy juz wiedziała że ja to odkryłam ich relacje bardzo sie ochłodziły wręcz nie chciała zagladać do jego pokoju myśle że chciała czegoś wiecej a on zabawił sie jej uczuciami chciał mi pokazać że on też potrafi z kimś pisać.
Na codzień serio juz o tym nie mysle tylko ja coś mi sie z nią skojarzy



Przepraszam Barbie , ale Twój post umknął mi w tłoku innych , ale dziś nadrobię z nawiązką :D .

Kochanie są różne prawdy w momencie , gdy zaczynamy zdradzać albo dowiadujemy się o zgrozo ! , że jesteśmy zdradzane/ni .

Zdrada ma różne oblicza .
Może jaśniej...przedstawię swoim 'okiem' hipotetyczną / typową zdradę .., obowiązkowo skrótowo , bo na książkę nie miejsce , no i jak zwykle z małą dawką autoironii ;).

No wreszcie! jestem szczęśliwą mężatką . Mam wyśnionego faceta z którym mogę zdobyć najwyższe himalajskie szczyty . Kocha mnie , jest moim siódmym cudem świata . Kariera ' pruje 'w górę bez wysiłku. Życie jest piękne .
Jedno marzenie się spełniło ,a więc może następne???. Wyjść miłości na przeciw , umocnić związek ,toooo...może maleńką istotkę?. Dziecko miłości - kiedyś powiedzą sąsiedzi , przyjaciele , znajomi .
Hmm...no i tu zaczynają się pagórki , bo nie Wszyscy są gotowi przeobrazić się z cudownych kochanków w troskliwe nianie . Nie wszyscy są w stanie pogodzić , podzielić ,zrozumieć tę jedną , jedyną, wyśnioną miłość , którą trzeba podzielić proporcjonalnie , aż na dwie! .
no i ?...
z pagórków zaczyna powoli, latami wyrastać jedna góra, druga , trzecia... Rodzą się pytania ,żale , domysły w naszych głowach. Dalej się do siebie uśmiechamy , jednak coraz rzadziej przytulamy i?.. kolejne pytania , oczywiście zadawane tylko w próżnię :o.
c.d.? zdrada .
Może być wirtualna gg/skeyp/nk i wiele innych . Może trafić się kolega z pracy , który zaniepokojony Twoją smutną minką , chce pocieszyć . Mogę w końcu i ja sama podjąć inicjatywę i wyrwać chłopaka - pocieszyciela . Super by było , gdyby nie żonaty , ale co mi tam! :D na chwilkę to i zajęty może być ,co nie?.
stop!!!

Brniemy w ten kanał jak ślepe kury / koguty raniąc najbliższą niegdyś nam osobę i nawet nam do łba nie wpadnie , by z nią ..ot! , tak od serca pogadać .................

a gdzie podział się mój wyśniony/ a ? , gdzie moja miłość do Niego/Niej ?.

a tu już zainteresowanym pięknie wyjaśnię :

1. On mnie już nie kocha . / Ona mnie przestała kochać .
2. Ciągle praca i ...budowa domu, zmęczony./ Ciągle z dzieckiem ,dom, zmęczona.
3. itp itd...dalsze niezidentyfikowane głupoty dwojga jakby się zdawało dorosłych,mądrych ludków z gatunku homo sapiens ...

a wszystko to krótko można podpiąć pod jeden mianownik ,że kochania należy się chyba wzajemnie uczyć .Życia razem tym bardziej . On / Ona nie jest nam jednak dany/a na własność .

Chcesz być kochaną ?, to kochaj , chcesz być kochany ? , to oddaj siebie bezwarunkowo ,bo inaczej?...wyjdzie z tego kicha:( i nie pomoże następny/a wyśniony/a .

1.Kochać Bezwarunkowo - co to znaczy ? .
Dość ryzykowne i kontrowersyjne pytanie ? :p. I proszę nie mów mi ,że tak to tylko dziecko...
2.Czy wyobrażasz sobie życie we dwoje bez "wojen podjazdowych"
, dzielenia włosa na czworo jak to my kobiety uwielbiamy robić? .
3.A może inaczej ...jak się zapatrujesz... wytrzaskanie:eek: po buźce męża/zony i następnie podjęcie poważnych rozmów dot. związku natychmiastowo ?.
4.Czy cierpienie na własne życzenie ma sens?




całuski M.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-11-17 00:19
Mari, masz dar ... pisz książki .. ;) kocham czytać Twoje posty, Twoje analizy, dźwięk twojego głosu mnie porusza ... ja nie mogę. Oglądałaś to https://www.youtube.com/watch?v=UgWHIguqnGg&feature=fvw ? Poznałem dzisiaj fajnych ludzi ... taka mała wspólnota akademicka ... nigdy bym ich nie poznał ... gdyby ... nieważne ... po prostu jest świetnie! Moja przyjaciółko Mari. :D