Jak poznaliście swoich partnerów (partnerki)???

napisał/a: ~gość 2010-04-27 19:25
Gvalch'ca napisal(a):na imprezie juwenaliowej.


hehehehehe :) ehhhh te juwenaliowe imprezki :)

tak wogole juwenalia began 4 maja w kraku zapraszam :P
napisał/a: believe1 2010-04-28 21:23
Ja się dopiszę do wątku...
Ja swojego ukochanego poznałam, któregoś lata nad morzem w Ustroniu Morskim. Ja byłam na wakacjach z koleżanką, on pracował w jednej z pobliskich lodziarni :) Sprzedawał wyśmienitą kawę mrożoną, i robił rewelacyjne gofry. Mojej koleżance spodobał się współpracownik mojego ukochanego... Za jej namową spotkaliśmy się wieczorkiem na plaży we czwórkę, ja byłam przyzwoitką mojej kumpeli, on "przyzwoitkiem" swojego kolegi... od słowa do słowa i jesteśmy razem, mimo tego, że dzieliło na 220 km!
Na koniec dodam, że znajomość mojej koleżanki i jej wakacyjnego zauroczenia nie przetrwała odległości...
napisał/a: Katherina 2010-06-08 21:53
Pojechałam na wyjazd studencki z trzema koleżankami, a że klimat tego wyjazdu nam niezbyt leżał, więc możecie sobie wyobrazić jak zachowywały się trzy cięte na otoczenie dziewczyny. Luby się bał do mnie podejść, choć twierdzi, że mnie od razu pierwszego dnia zauważył Wreszcie trzeciego dnia się odważył, ale został przeze mnie dość szybko spławiony, ale się nie poddawał i tak nawet nieźle mi się z nim gadało, a ostatniego dnia zgodziłam się nawet dać mu swojego maila (niby bo zdjęcia chciał, żebym mu przesłała, a ja stwierdziłam, ze na pewno zapomnę, więc jak koniecznie chce te zdjęcia, to niech napisze mi sam i się przypomni) i pisząc z rozpędu dopisałam też nr telefonu, a jak zaczęłam pisać, to było mi głupio go zamazać

On do mnie pisał - najpierw smsy i maile, a potem...
Ponieważ wyjechałam na półtora miesiąca, to zaczął pisać listy. Piórem ze stalówką! I w tym momencie wpadłam po uszy

A listy pisze nadal, przez niecałe dwa lata naszej znajomości napisał ich już prawie 250

A ja się śmieję, że powinnam być koronnym przykładem autorki książek "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Bo taką zołzą jak przez ten tydzień, kiedy mnie poznawał nie byłam nigdy w życiu
napisał/a: beatka950 2010-06-09 16:54
Katherina napisal(a):A listy pisze nadal, przez niecałe dwa lata naszej znajomości napisał ich już prawie 250

Jakie romantyczne Mało juz się zdarza żeby chłopak pisał listy
czarnamamba, Super twój związek przetrwał,widocznie byliście sobie przeznaczeni
Podejrzliwy88, no i to jest to
carpe_diem, ale mi si e smutno zrobiło,jak to czytałam aż zaniemówiłam.
napisał/a: Karolaaa 2010-06-09 17:12
w pracy ;)
napisał/a: lulka3 2010-06-09 17:54
Takie fajne te historie, ze nie moge sie oprzec i dopisze swoja.

Pojechalam do siostry do Anglii, pewnego wieczoru szwagier powiedzial, ze wpadna koledzy z pracy na mecz i piwko. No i my z siostra kanapeczki, zimne piwko, pelna kulturka, chlopaki przyszli, obejrzelismy mecz posmialismy sie, pogadalismy jak to polak z polakiem na obczyznie. I on zaczal mi opowiadac historie o cyganach jak to oni porywaja ukochane kobiety, zasmialam sie i nasze oczy sie spotkaly
i tego uczucia nie zapomne do konca zycia!
a on malo myslac mnie przez ramie i w drzwi wolajac do mojej siostry ze mnie porywa, a siostra zamiast ratowac, buty mu moje rzuca
4 lata burzliwego zwiazku
dzisiaj mam zamiar mu powiedziec, ze w sobote sie wyprowadzam
nigdy nie zapomne tamtego wieczoru
napisał/a: Nadiya1 2010-06-09 18:03
Karolaaa, krótko, treściwie i na temat ;)
napisał/a: believe1 2010-06-09 18:09
carpe_diem, rzeczywiście zaczęło się jak w bajce, ale koniec eh, smutny
beatka950,widocznie tak miało być, mimo dzielących nas kilometrów wszystko przetrwało...teraz dzielimy razem mieszkanie wiec jest dużo łatwiej.lulka, ładny i nietypowy początek...Katherina, miło chyba dostawać listy w dzisiejszych czasach
napisał/a: sandrunia222 2010-06-09 18:34
ja swojego męża poznałam przez kolegę mojej koleżanki
A było tak.Mieszkałam w małej miejscowośći z moją wtedy 6letnią córka na stancii byłam wtedy już separacij z moim byłym mężem.Moja koleżanka chciała sie spotkać z tym jej kolego a nie mieli gdzie sie spotkać więc te ich spotkanie odbyło sie u mnie na stancii . moja koleżanka poprosiła tego kolegę żeby on przyjechał z jakimś chłopakiem dla mnie ja o tym nie wiedziałam dowiedziałam sie dopiero przed ich przyjsciem do mnie Byłam zła na koleżankę że zrobiła to za moimi plecami ale jak go zobaczylam cała złość mi minęła byłam nim zachwycona Spotykaliśmy sie prawie codziennie aż w końcu doszliśmy do w niocku że sie kochamy i po 2 miesiącach znajomośći zamieszkaliśmy razem a po roku wzieliśmy ślub : Tak więc dzień 1listopada wspominamy cudownie
napisał/a: beatka950 2010-06-09 21:10
lulka, jak czytałam od początku to tak pięknie wszystko...ale jak doczytałam do końca to współczuje
agus200, wspaniale
napisał/a: paulinika160491 2010-06-18 03:07
Nie przeczytałam wszystkich historii... to przez tą porę nocy...;P ...pewnie jeszcze tu wrócę, ale najpierw opiszę swoją...=) Mój Miły wypatrzył mnie, kiedy byłam jeszcze w gimnazjum... Przez jakiegoś (do tej pory niezidentyfikowanego przeze mnie...;P) znajomego moich znajomych zdobył mój numer telefonu... Zagadał...;) Tyle, że... ja byłam wtedy zadużona w innym... szczenięca "miłość"... nie zwrócilam na Niego uwagi...=( ...aż w końcu odpuścił... i pewnie nie znalibyśmy się bliżej do dziś, gdyby nie moja przyjaciółka i jej "bezczelność"... nawet nie wiem jak to nazwać...;) Po prostu zagarnęła mój telefon i puściła wszystkim z książki "strzałki"...=) Jego numer ciągle tam był... ...Odezwał się...;) Zaczęliśmy rozmawiać... potraktowałam Go poważniej...;P Zostaliśmy sms'owymi "przyjaciółmi"...;) Przyszedł czas na spotkania i... przy nim czułam się jak struś na asfalcie (strach się bać... ) ...nikt nigdy mnie tak nie onieśmielał... Co innego przez sms'y... I pewnie do tej pory byśmy tak sms'owali (...bo ja też Go tak onieśmielałam... ) gdyby nie "interwencja" taj samej przyjaciółki... Pamiętam jak dziś ten dzień - dzień przed moimi urodzinami... Byłam sama w domu, od trzech dni fizycznie wyczerpana dolegliwościami ze strony układu pokarmowego... pewnie wirus...;P A tu nagle sms od Niej: Szykuj się - zaraz u Ciebie będę i idziemy "na miasto"... Ze względu na mój stan zdrowie próbowałam się wymigać... ale była nieugięta...;P! Chcąc, nie chcąc wygrzebałam się z łóżka i doprowadziłam do porządku... I całe szczęście - przyjechała z NIM...=)! Przez chwilę rozmawialiśmy we troje... herbatka... Potem film... do niczego innego się nie nadawałam, prawie mdlałam... Zrobiło się swobodnie... On delikatnie mnie przytulił... i wtedy nagle koleżance zadzwonił telefon! Jaka ja byłam naiwna, że uwieżyłam... Brat nagle Jej potrzebował...;)! Buhahaha... Dopiero potem przyznała się, że knuła to od tygodni...;P Nawet brata w to wciągnęła, żeby mieć dobry pretekst do wycofania się...=)! Ale... właśnie od tej pory ja i mój Ukochany zaczęliśmy oswajać się nawzajem "w realu"...=) ...Oswajamy się już ponad 3 lata...=P ...jednak... bardziej zdecydowanie...=) Zaszliśmy już naprawdę daleko...;) ...a tyle jeszcze przed NAMI...
napisał/a: ~gość 2010-06-19 16:14
paulinika160491, nie boisz sie ze ktos Cie rozpozna po tej jakze sympatycznej historyjce? :) ta intryga jest naprawde charakterystyczna :)