Jak poznaliście swoich partnerów (partnerki)???

napisał/a: ~gość 2011-01-10 20:36
upss, zauważyłam, że się tu nie opisywaliśmy :P

jako że to długa historia, to ctr+v'nę to, co kiedyś na blogu opisałam :)

napisal(a):Zakopane, noc 6/7 grudnia 2003

Późny wieczór, rozgwieżdżone niebo i ogromne płatki śniegu powoli spływające na ziemię...
Siedziałam z koleżanką w naszym pokoju z pensjonacie i padałam z nudów. Nasi rodzice bawili się piętro niżej na imprezie integracyjnej, a 'małolaty' (heh, miałyśmy wtedy te naście lat) wysłali do łóżek...
Dopadłyśmy przenośne radio i skakałyśmy po kanałach z upartą nadzieją, że znajdziemy coś 'bardziej naszego', niż Britney Spears czy inne Bajmy...

JEST!

Nareszcie! Nasz ukochany zespół, Linkin Park, piosenka 'Numb'... konsternacja... jakie radio może grać TAKĄ muzykę? Słuchamy dalej... odzywa się cudowny głos Prowadzącego, Romka Jakubowskiego i już wiemy, że z tą audycją zwiążemy się na dłuższy czas...

P-k, noc 3/4 stycznia 2004

Punktualnie o północy włączamy radio. W głośnikach rozbrzmiewa Puddle of Mud, a my z ekscytacją wchodzimy na czata audycji...
'XXX_i_Ewa'... ten nick długo był naszym internetowy drugim imieniem...
cudowni ludzie, mnóstwo tematów, rozmowy przenosiły się na gadu-gadu...
i był tam również On...

Adam

Na pozór jedna z wielu 'mhrrocznych' duszyczek, jakich pełno na tym świecie...
I na pozór zwykła 'internetowa' znajomość, która z czata przeniosła się na gg, na smsy, listy nawet...
No i nawet nie wiem kiedy stał się moim najbliższym przyjacielem, Bratnią Duszą...

tak, przyznaję... zakochałam się w nim i to bardzo szybko.

Ale - jak mówi pewna bardzo mądra piosenka - 'nic nie może przecież wiecznie trwać'...

ta sama koleżanka - wtedy przyjaciółka - z którą zaczynałam słuchać Tej audycji zaczęła się mieszać między mnie i Adama... z czystej babskiej zawiści, bo już nie była moją 'najlepszą przyjaciółką' i to nie jej się zwierzałam... bo za dobrze się między nami układało...

tak między nami 'namieszała', że Adam zerwał znajomość... bardzo drastycznie i okrutnie...

przez blisko 2,5 roku nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu... oboje tkwiliśmy w totalnie beznadziejnych związkach 'uwieńczonych' zaręczynami z rozsądku... Nie wierzyłam, że jeszcze kiedykolwiek odzyskamy kontakt... byłam przekonana, że mnie znienawidził... albo dawno zapomniał...

rozstałam się z 'narzeczonym' po 3 latach toksycznego związku i postanowiłam się w najbliższym czasie z nikim nie wiązać... a moje główne noworoczne postanowienie brzmiało: "Żadnych związków, tylko zabawa"…

Skąd mogłam wiedzieć, że Jego noworocznym postanowieniem będzie odzyskanie ze mną kontaktu...?

Wrocław, 2 stycznia 2009

sms: 'Cześć, czy to dalej Twój numer? dacar z tej strony'
reakcja: pisk, krzyk, morze łez

kilka godzin później rozmawialiśmy na gadu-gadu, jak 'za dawnych lat'... i co się okazało? Że on też za mną tęsknił przez te 2,5 roku, ale bał się odezwać, bo był przekonany, że go znienawidziłam...

idiota... cholerny idiota...

Na początku chciałam mu pomóc ratować umierający związek... ale jak zdałam sobie sprawę z tego, jak ona go zniszczyła...
dobry Boże, to nie był ten radosny i uśmiechnięty Adaś, którego znałam!!
a mi zależało tylko na tym, żeby był szczęśliwy...
nie chciałam go zabrać 'dla siebie'... czekałam tyle lat, to jeszcze mogłabym czekać... przez te lata rozłąki moje uczucie jeszcze urosło w siłę…
ale zapytał… jak przyjaciółkę…
‘co mi radzisz?’
jedyne, co byłam w stanie powiedzieć, to:
‘Adaś… uciekaj…’

i dla rozładowania atmosfery zaczęliśmy rozmawiać przez telefon o tym, dlaczego powinniśmy być razem… no i od banalnych stwierdzeń ‘bo oboje kibicujemy Juventusowi’ doszliśmy do poważniejszych… ‘bo wydaje mi się, że jesteś Tą Jedyną/Tym Jedynym…’

została tylko jedna przeszkoda…
jego narzeczona…

trudny przypadek… no ale jakoś musieliśmy się jej pozbyć.

Wrocław, 29 stycznia 2009, ok. 22

Zadzwonił
‘przyjeżdżaj do Gliwic, droga wolna’

Gliwice, 30 stycznia 2009, ok. 13

Stacja Gliwice-Łabędy… już wiem, że to za chwilkę… wiem, że nie ma odwrotu… za chwilę zobaczymy się po raz pierwszy po 5 latach internetowej znajomości i choć oboje znamy się już ze zdjęć pojawia się strach… a co, jak mnie nie rozpozna? A co, jak mu się nie spodobam…?


'Tu Stacja Gliwice, tu Stacja Gliwice'…
Wysiadam, rozglądam się po peronie…
Jest
Strach znika, zostają tylko motylki…
A chwilę później cały świat znika, jestem tylko ja w jego ramionach, jego szept ‘na zawsze…’, jego usta na moich…


Gliwice, 30 stycznia, ok. 22

Cały dzień przegadaliśmy…
Adaś dosłownie nie wypuszczał mnie z rąk, jakby się bał, że jak tylko to zrobi, to zniknę… już wiem, że to jest TO, na co czekałam całe życie.

Od tamtego dnia wydarzenia potoczyły się błyskawicznie… widywaliśmy się po kilka razy w tygodniu, oboje regularnie kursowaliśmy między Wrocławiem a Gliwicami… ale to byłoby zbyt piękne…

Jego była narzeczona postanowiła walczyć… używając niezbyt czystych metod. Jego błagała, szantażowała samobójstwem i próbowała mu wmówić, że jest z nim w ciąży…
Mi groziła, szantażowała i zasypywała anonimami…
Nachodziła go… potrafiła kilka godzin stać pod jego bramą i czekać…
Wydzwaniała, pisała smsy, maile…
Pisała Adamowi anonimowe wiadomości, że właśnie widziano mnie z innym.. tylko że wtedy akurat byliśmy razem…
Jednego dnia próbowała ‘brać go na litość’, kolejnego wręcz ziała nienawiścią…

Bałam się i sytuacja zaczęła mnie przerastać… ta dziewczyna naprawdę była nieobliczalna…

Dręczyła nas jeszcze kilka miesięcy… później po prostu odpuściła…

A my przemyśleliśmy nasze życie… okazało się, że byliśmy w sobie zakochani od początku, tylko oboje baliśmy się o tym powiedzieć…

Gliwice, 15 grudnia 2009

Dziś wiemy, że zmarnowaliśmy blisko 5 lat, przecież mogliśmy już być razem… ale za to staramy się to nadrobić w każdej mijającej sekundzie.
Znamy się sześć lat. Zakochaliśmy się w sobie pięć lat temu. 30 stycznia minie rok, odkąd oficjalnie jesteśmy razem… od ośmiu i pół miesiąca mieszkamy razem…
Nasza historia ma happy end…

30 czerwca 2010 bierzemy ślub : )


pisane jak widzicie bardzo dawno temu ;)
napisał/a: Nadiya1 2011-01-10 20:49
Rooda666 napisal(a):upss, zauważyłam, że się tu nie opisywaliśmy :P

A nie mówiłam

Jeśli chodzi o Waszą historię to czytałam ze łzami w oczach i nadal te łezki w nich mi się plączą ze wzruszenia. Naprawdę musieliście przejść ciężką drogę aby w końcu być razem na dobre i na złe. Ale widać, że warto było te kilka lat przecierpieć aby w końcu stać się jednością
napisał/a: ~gość 2011-01-10 21:00
Journeyman(ka) napisal(a):Rooda666 napisał/a:
upss, zauważyłam, że się tu nie opisywaliśmy :P

A nie mówiłam
szejm on mi :D

Journeyman(ka), :*

Journeyman(ka) napisal(a):Ale widać, że warto było te kilka lat przecierpieć aby w końcu stać się jednością
właśnie dlatego na obrączkach mamy grawer:

'Warto było czekać...


napisał/a: Nadiya1 2011-01-10 21:02
Rooda666 napisal(a):'Warto było czekać...

Ach...
napisał/a: agacik5555 2011-01-10 21:07
Rooda666, piękna historia...

Rooda666 napisal(a):Tu Stacja Gliwice, tu Stacja Gliwice'…
Wysiadam, rozglądam się po peronie…

aż poczułam motyle w brzuchu, jak w momencie dojazdu na miejsce, i łzy w oczach... Ileż wspomnień mam z tej właśnie stacji... Ehh...
napisał/a: ~gość 2011-01-10 21:10
Rooda666, uwielbiam wasza historie
Rooda666 napisal(a):'Warto było czekać...


A teraz MY
P. przychodził na basen i saunę (ja tam pracowałam od maja do końca sierpnia) I często gadka szmatka, jakoś specjalnie nie zwracałam na Niego uwagi, klient to klient. Czasem Go puściłam na saunę za darmo-za ten jego uśmiech i poczucie humoru. Przed sauną rozmawialiśmy codziennie od maja do połowy sierpnia. I kiedyś zapytał: może kawa? Następnym razem po rozmowie o weselu mojej kuzynki : pójdziesz ze mną na wesele mojej kuzynki końcem września? Ja no dobra dobra dobra. I skończyłam prace i nawet o Nim zapomniałam. P. pracuje z moją ciocia. 14 września sms od nieznajomego numery: Pytał czy pójdę z Nim na wesele. Czy pamiętam Go jeszcze i że tęskni. Spotkaliśmy się 16-go by omówić szczegóły wesela. 16-go byliśmy umówieni na 16-stą kawa i długie rozmowy bez końca.
Wesele 18-sty września przyjechał po mnie o 10 i pojechaliśmy. Jego rodzina była mną oczarowana. Na ślubie podczas przysięgi powiedział, wiesz chciałbym mieć żonę do 30-ki, a ja: P. to już niedługo? A On do mnie: wiem Asiu. A My na tym wesele jak w amoku: zapatrzeni w siebie, rozmawialiśmy na okrągło o wszystkim, przetańczy całą noc. Pod koniec wesela zadedykował mi piosenkę „moja mała blondyneczko” (jestem blondynką) oraz „przetańczyć całą noc” tańczyliśmy sami na parkiecie było gdzieś po 4 w nocy. Było niesamowicie, czułam się przy Nim jakbyśmy byli długo długo się znali. Wszystkim przedstawiał jako MOJA Asię.
A teraz przełom. Wracaliśmy do domu-67 km, bo rodzice nie pozwolili mi tam zostać na noc. I postanowiliśmy zobaczyć wschód słońca. Było cholernie zimno. A my dwa wariaci patrzymy na mgłę…bo nic innego nie było widać. Przytulił mnie mocno i powiedział daj buzi: a ja nie nie. Później mnie obrócił w swoją stronę i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, tak to mi chyba nigdy serce nie zabiło, dał mi buziaka w czółko, później w policzek….aż nasze usta się spotkały…
Wyobraźcie sobie to 6 rano, zimno jak diabli, plac widokowy przy dość ruchliwej drodze (dziewczyny z rejonu bb wiedza o jakie miejsce chodzi) …i My całujący się…tak długo, że za moimi plecami słońce zeszło….
I od tego dnia jesteśmy nierozłączni….
(jej ale się rozpisałam)
napisał/a: abunee 2011-01-10 21:11
Rooda666, pięknie to opisałaś historia jak z jakiejś powieści Cudownie że się odnaleźliście
napisał/a: mała_czarna 2011-01-10 21:12
Journeyman(ka) napisal(a):Jeśli chodzi o Waszą historię to czytałam ze łzami w oczach


tak jak i ja :)
napisał/a: Nadiya1 2011-01-10 21:16
gerberek, no proszę. Potrzeba tak niewiele
napisał/a: ~gość 2011-01-10 21:18
Journeyman(ka), tak nie wiele a otrzymuje sie tak wiele
napisał/a: beatka950 2011-01-10 21:43
Rooda666, piękne poprostu piękne aż sie wzruszyłam
napisał/a: ~gość 2011-01-10 21:56
Rooda666, ooo Roda to ty juz jestes mężatką??
piękna historia