Każdego da się skusić

napisał/a: sarna3 2008-03-12 14:35
O wlaśnie o tym cały czas mówie,zamknę oczy i go widzę.Tylko,że ja nie mam potrzeby sama wychodzić on też.Żle sie sami bawimy.Nie,nie jesteśmy ograniczeni we własnym związku,wychodzimy sami,ale jest to np kawa z koleżanką,zakupy,czy choćby wyjazd do rodziny.I to nam wystarcza.
Jeżeli tak go kochach czemu nie zaufasz,bo sie kiedyś zawiodłaś,ale chyba nie na nim. Pozdrawiam
napisał/a: kool 2008-03-12 14:44
NIe napisałam, że mu nie ufam. Ufam mu ale nie bezgranicznie.
napisał/a: sarna3 2008-03-12 14:48
Albo sie ufa ,albo nie, nie ma ograniczonego zaufania.Ufam ci,ale nie do końca? Połowicznie,tak sie nie da.Ufam,ale jestem podejrzliwa?Kochać też można nie do końca.
napisał/a: kool 2008-03-12 15:05
Droga Sarno. Zastanawiam się jak Ci wytłumaczyć ograniczone zaufanie. Jeżeli jeździsz samochodem to pewnie nie raz widziałaś przechodnai idącego skrajem drogi. Teoretycznie nie powinien wejść pod samochód. Ale zacynasz patrzeć uważniej i na wszelki wypadek zdejmujesz nogę z gazu. Masz zaufanie do tego, że człowiek wie co robi i nie wyjdzie nagle na ulicę, bożycie mu miłe ale w tyle głowy myśłisz "uważaj". To trochę karkołomne porównanie. Można kochać i nie ufać w 100% Koczhasz swoje dzieci? Zakładam, że tak. Mówią, że nie palą papierosów? Pewnie tak. Wierzysz w to? Pewnie nie. Co robiłaś kiedy byłaś w ich wieku? Kązdy z nas próbował kiedys papierosów, alkoholu i paru innych zakazanych rzeczy. Kochasz swoje dzieci ale zaufanie masz ograniczone. Rozważania czysto hipotetyczne bo nie wiem czy masz dzieci i w jakim są wieku.
napisał/a: sarna3 2008-03-12 16:29
Kool,co do faceta ,ktory idzie poboczem,zgodzę sie nie ufam mu ,bo go nie znam i nie wiem na co go stac.
Co do dzieci,ufałam dopóki sie nie zawiodłam.Syn jest żonaty,córka mężatką.Z synem miałam i mam dobry kontakt,mówił że nie pali i nie pali do dziś wiec nie miałam powodu mu nie ufać.Z córką było inaczej,zawiodła parę razy wiec zaufania nie miała.Dzieci sie kocha bezwarunkowo,to nie jest dobre porównanie.
Tak więc męża kocham i ufam mu dlatego,że mnie nie zawiódł,jężeli podpadnie,to straci to zaufanie,nie częsciowo ,ale zupełnie.
napisał/a: Ankaaaa 2008-03-12 22:34
przygladam sie tej dyskusji i w sumie juz od dluzszego czasu chcialam przyznac racje kool. ktos, kto sie nigdy nie zawiodl,nie zrozumie "Reguly" ograniczonego zaufania",bo rzeczywiscie jes tto troche nie do pojecia, jak mozna ufac czesciowo.ale jesli ktos doswiadczyl ogromnego zawodu to tak wlasnie ufa.mysle ze oba porownania sa dobre.z dziecmi nawet bardziej trafne, wlasnie ze wzgledu na to, ze sie je kocha,bo czasem jedyne co pozostaje to wierzyc, ze one wiedza co robia,a nie ufac im bezgranicznie, ze czegos nie zrobia.jestem przekonana, ze nie wszyscy faceci zdradzaja i nie kazdego sie da sie skusic,ale wiem,ze czasem pewnosc drugiej osoby jest mocno nietrafiona.czasem wtedy,kiedy sie ufa najbardziej.jak to kool napisala-mozna pozwolic sobie odciac reke za partnera/partnerke ale mozna sie bardzo zdziwic, jak sie ja straci.unfortunately.
napisał/a: sarna3 2008-03-12 23:27
No dobrze Aniu,ale dlaczego nowy zwiazek stawiasz na takiej pozycji,pozycji zagrożenia.Czym sobie zasłużył obecny twój partner że twoje zaufanie do niego jest ograniczone.To jest nie sprawiedliwe w stosunku do niego.Wiem ,wiem ból,rozczarowanie poprzednim związkiem i obawa,że sie powtórzy.Ale na dłuższą metę tak sie nie da żyć,to męczy i nas i partnera.Ciągłe trzymanie ręki na pulsie.Przecież takie zycie to gehenna.Myśli kołatające sie po głowie,gdzie był ,z kim był,po co itp.Jeżeli oboje są uczciwi wobec siebie to kontrole i brak zufania nie mogą mieć miejsca.Po prostu mówią sobie wszystko i tyle.
napisał/a: kool 2008-03-13 09:12
Witam. Sarno - nie pisłam o braku zaufania ale o ograniczonym zaufaniu. Nie polaga ono na tym, że sprawdzam mojego męża kazdego dnia, kontroluje każdy jego ruch i zamartwia się co robi. Trudno to wytłumaczyć. Uważam też, że mozna mieć ograniczone zaufanie i byc uczciwy. Ja nie robię nic pokątnie, nie czjaję się za rogiem i nie śledzę mojego męża. W moim wydaniu ograniczone zaufanie polega raczej na myśleniu o naszym związku. Nie jet to bynajmniej geehenną. Nie jestem cerberem pilnującym wszystkiego co on robi. Tak sobie myślę, czy nie byłaś nigdy w sytuacji kiedy zaskoczyła Cię własna reakcja? Myśłałaś później - Nie sądziłam, że to zrobię, tak się zachowam. Zwykle są to jakieś dramatyczne wydarzenia - przynajmniej w moim przypadku. Na tym właśnei polega ograniczone zaufanie. Nie wiesz jak zachowałabyś się w danej sytuacji. To samo dotyczy Twojego partnera - nie wiesz tak na prawdę jak się zachowa i co zrobi. MOżesz przewidywać, mieć nadzieję, oczekiwać na podstawie tego, co było wcześniej. Jesteś pewna tego, co zrobił (czas przeszły), masz nadzieję, że powiedział Ci wszystko. Ale pewności nie będziesz miała. Nie prześwietlisz go. Tak jak on nie prześwietli Ciebie. Nikt nie ma napiasane na czole, co robił, myśłał i mówił.
napisał/a: sarna3 2008-03-13 10:00
Witam,Kool.Uwazam,że każda z nas ma inne wyobrazenie o związku,zaufaniu itp i dobrze.Ja jednak nadal będę sie trzymała tego co wcześniej napisałam.Ufam i już.
Ale wezmy sytuacje,w ktorej obcy facet cie podrywa,ty masz partnera ,którego kochasz i co nawiązujesz romans z obcym bo tak wyszło?.Czy po prostu wychodzisz bo cie to nie bawi,bo masz kogoś kogo kochasz.Mnie sie to nie podoba i daje gosciowi kosza.I nie mów mi,że nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła,bo ja wiem,znam siebie. Wiem,że mój mąż zrobił by tak samo.Ja nie mam tajemnic przed nim,a on przede mna.Może jesteśmy dziwnymi ludzmi,staroświeckimi itp ,ale mówimy sobie wszystko,nawet o próbach podrywu ,dlatego sobie ufamy.
napisał/a: kool 2008-03-13 10:15
Pewnie, że każdy z nas ma inne wyobrażenie na różne tematy. Nie chcę Cię do niczego przekonywać, podoba mi się tez toja konsekwencja w tym, po piszesz. POwiem nawet, że Ci zazdroszczę. Ja nie odważyłabym sie napisać, że wiem o sobie wszystko. Ale nie można przykładać swojej miary do wszystkich. ty jesteś inna i ok. Co do przypadkowego podrywu to powiem tylko tyle, ze są różne czyny, które mają różny ciężar. Łatwo powiedzieć - poszedłam z koleżanką z pracy na kawę. Ale znacznie trudniej powiedzieć - poszłedłem z koleżanka z pracy do łózka.
napisał/a: sarna3 2008-03-13 10:28
Kool on nie pójdzie z koleżanką do łóżka,a ja z kolegą takie mamy zasady.Dopóki się kochamy jedno drugiemu nie zrobi takiej krzywdy.A co do zufania ,to przez 24 lat mnie nie zawiódł wiec dlaczego mam mieć do niego ograniczone zufanie? Pozdrawiam
napisał/a: Ankaaaa 2008-03-13 10:29
Hmm,sarenka:)
im wiecej piszesz tym bardziej zgadzam sie z Toba podswiadomie,z taka idea zaufania w zwiazku,ale (niestety)tym bardziej wydaje mi sie to nie do konca mozliwe.tzn. mozliwe,ale nawet nie wiesz,ile trzeba miec szzescia,zeby dwie podobnie myslace osoby sie dobraly.Ty masz taka osobe,wiec mowisz przez pryzmat oczywistosci,ze tak jest.wyobraz sobie, ze o ile 10-50 na 100 kobiet zwroci uwage na innego mezczyzne i mogloby z nim flirtowac o tyle 50-90 mezczyzn na 100 jest do tego zdolnych i nie widzi w tym nic zlego.nie strzelam tutaj dziwnymi cyframi,podpieram sie licznymi lekturami.
wątek rozpoczał sie od pytania,czy kazdego mozna skusic. wiec z cala stanowczoscia powiem ze nie,nie kazdego.ale dyskusje, ktore tu sa prowadzone dotycza zaufania,a zaufanie nie jest tak proste jak odpowiedz na pytanie.jezeli kobiety i mezczyzni sa pewnie ze nie sa zdradzani,a w badaniach okazuje sie, ze jakis ulamek partnerow i partnerek zdradza, wiec logiczne,ze czesc z tych "pewnych" osob, nie ma o tym pojecia.w momencie,kiedy to wychodzi na jaw,zasada bezwarunkowego zaufania jest ...niesprawdzalna,po prostu smieszna.to nie znaczy,z e Tobie chce wmowic, ze nie wolno Ci ufac swojemu partnerowi,bo uwazam,ze trzeba ufac.tak bardoz, jak sie da. tez wyznaje zasade,ze jesli ktos sie spodoba partnerowi- chce o tym wiedziec wczesniej,niz pozniej.ale przeciez kazdemu z nas podoba sie cala masa roznych ludzi,roznych ludzi lubimy,a czy do ktorejs z osob poczujemy cos wiecej tego nie wiadomo.