Kochac dwoch mezczyzn rownoczesnie...?
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-08 13:06
No nie moge Juz wiele rzeczy o sobie czytalam na tym forum ale nikt jeszcze nie pisal o mnie w kontekscie Mansona. Az czuje jak to wszechobecne zlo i zepsucie w moim umysle rozrasta sie jeszcze bardziej hrhrhrhrhhrhrhhhhrr strzezcie sie.
napisał/a:
dr preszer
2015-01-08 14:32
Widzisz Kosowa, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
I co zrobisz ? Nic nie zrobisz :D
I co zrobisz ? Nic nie zrobisz :D
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-08 15:52
No nic bo zartowalam przeciez ;) Nie uwazam, ze mam zepsuty umysl czy ze jestem zlym czlowiekiem.
Ale dobra skonczmy ten temat bo w sumie sensu nie ma gadka o tym.
Ale dobra skonczmy ten temat bo w sumie sensu nie ma gadka o tym.
napisał/a:
Annie
2015-01-08 21:41
Kto KONKRETNIE upoważnił Cię do decydowania o tym, jaka powinna być hierarchia a jaka nie?
Gdzie są zapisane wytyczne tej magicznej HIERARCHII? Oświeć mnie proszę, bo bardzo jestem ciekawa źródła na podstawia którego wydajesz tak KATEGORYCZNE stwierdzenia.
Przestań. Po prostu przestań Matko Polko z bożej łaski.
Płyniesz Preszer już za daleko.
napisał/a:
postmortem69
2015-01-08 22:46
To niemożliwe, że kochasz obu. Wiesz, da się kochać dwóch mężczyzn naraz, da się kochac nawet całą drużynę piłkarską, ale kiedy nagle jesteś z tymi dwoma mężczyznami i przynajmniej jeden z nich nie wie o tym drugim, to Ty tego nieuświadomionego już nie kochasz, bo nie ma opcji, żeby kogoś darzyć uczuciem miłości i na podstawie tego uczucia być w związku, a jednocześnie oszukiwać tę osobą w najbardziej istotnej kwestii jaką jest wierność, tu nie ma żadnej miłości - strach, wyrzuty sumienia, litość - to się zgodzę, nic poza tym; bo można partnerowi mówić, że jest ładny, choć jest brzydki, że jest mądry, choć jest głupi, ale nie można mówić, że się go kocha i że jest tym jedynym, jednocześnie wiedząc, ze to nieprawda. Decyzję już w zasadzie podjęłaś, wybrałaś M., tylko jeszcze nie wprowadziłaś tego w życie i w zasadzie nie ma się tu nad czym zastanawiać, pod warunkiem, że obietnice M. są szczere, a nie gołosłowne. Jeżeli mu wierzysz i ufasz, to mówisz, że to jego dziecko i tyle. Jasne, że to kiedyś tam może się wydać, takie ryzyko istnieje, ale na tę chwilę to najlepsza opcja. Ten drugi to przeżyje, zwłaszcza, że przyjaciela już stracił jakiś czas temu i w sumie dobrze, na grzyba komu taki przyjaciel; a Ciebie? Ciebie też już stracił i co gorsza nawet tego nie zauważył. Tak więc straty już są, czas więc pomyśleć o zyskach i o tym co się da uratować, i jak "technicznie" to wszystko przeprowadzić. Brzmi to trochę "sucho" jak na taki "harlequin", ale skoro uczucia miały już swoje pięć minut i kiepsko się spisały, czas dopuścić do głosu rozsądek, bo tylko przy jego pomocy da się z tego jakoś wybrnąć.
To w zasadzie chyba najbardziej racjonalna rada. Można oczywiście jeszcze dać kilka innych jak chociażby:
próba postawienia obu panów "na ringu", czyli wyłuszczasz obu o co biega i pozwalasz im decydować,
możesz, w ramach pokuty i zadośćuczynienia, zostawić obu w spokoju i sama wychować dziecko
albo bramka nr 4 - złapać trzeciego na brzuch i to rozwiązanie wcale nie byłoby aż tak głupie, może nie brak byłoby mu wyrachowania, ale na pewno z korzyścią dla wszystkich
Dlaczego? To podstawowe pytanie na które powinnaś sobie odpowiedzieć. Tylko spróbuj nie mieszać w to dziecka i "miłości".
dr preszer jest po prostu niezbędnym elementem krajobrazu tego forum, jest jak taki mały piesek, który przeraźliwie jaszczy i choć przez większość czasu, tak jak w przypadku małych piesków, jest wrednie irytujący, to zdarza się momentami jawić jako bardzo przydatne stworzenie, nic tylko się przyzwyczaić... bez obrazy Panie Doktorze, ale jest zbyt wczesna pora na jakieś głębsze alegorie
To normalna cecha większości społeczeństwa pozbawionego empatii - zapatrywanie się na życie innych w kategoriach czerni i bieli, dobra i zła, a na swoje z zastosowaniem całej palety barw, zwłaszcza wszystkim możliwych odmian szarości...albo po prostu nie miał nic sensownego do powiedzenia i wyszło jak wyszło.
napisał/a:
Annie
2015-01-08 23:06
postmortem69, Znów się z Tobą w pełni zgadzam.
napisał/a:
Tini_00
2015-01-08 23:51
Dziekuje tym z Was, ktorzy staraja sie cos doradzic, do reszty nie bede sie odnosci bo uwazam, ze nie warto.
Zdecydowalam, ze moze pojade na kilka dni do Polski, powiem o wszystkim rodzicom i taka zmiana srodowiska dobrze mi zrobi, bede mogla to wszystko jeszcze raz na spokojnie przemyslec. Na obiektywna rade rodzicow raczej nie mam cos liczyc, na pewno beda mnie namawiali, zebym zostala z obecnym chlopakiem, moja mama wrecz go ubostwia...
Postmortem, chyba nie sadzisz ze moglabym udawac, ze to dziecko M, moj chlopak na pewno po narodzinach domagalby sie badac dna, zreszta nie moglabym go w taki sposob oklamac i odebrac dziecka...to absolutnie wykluczone. Moze masz racje, ze juz go nie kocham skoro doszlo do tej calej sytuacji i to raczej przywiazanie i sentyment...ja obecnie nie wiem czy jestem w stanie rozsadnie i obiektywnie osadzic sytuacje, mam wciaz jednak wrazenie, ze gdybysmy oboje popracowali nad soba i naszym zwiazkiem to moglibysmy jeszcze byc znowu szczesliwi i stworzyc szczesliwa rodzine dla naszego dziecka...pod warunkiem, ze nigdy nie dowiedzialby sie o mnie i M. a nie wiem czy to mozliwe i czy ja tego chce...
Zdecydowalam, ze moze pojade na kilka dni do Polski, powiem o wszystkim rodzicom i taka zmiana srodowiska dobrze mi zrobi, bede mogla to wszystko jeszcze raz na spokojnie przemyslec. Na obiektywna rade rodzicow raczej nie mam cos liczyc, na pewno beda mnie namawiali, zebym zostala z obecnym chlopakiem, moja mama wrecz go ubostwia...
Postmortem, chyba nie sadzisz ze moglabym udawac, ze to dziecko M, moj chlopak na pewno po narodzinach domagalby sie badac dna, zreszta nie moglabym go w taki sposob oklamac i odebrac dziecka...to absolutnie wykluczone. Moze masz racje, ze juz go nie kocham skoro doszlo do tej calej sytuacji i to raczej przywiazanie i sentyment...ja obecnie nie wiem czy jestem w stanie rozsadnie i obiektywnie osadzic sytuacje, mam wciaz jednak wrazenie, ze gdybysmy oboje popracowali nad soba i naszym zwiazkiem to moglibysmy jeszcze byc znowu szczesliwi i stworzyc szczesliwa rodzine dla naszego dziecka...pod warunkiem, ze nigdy nie dowiedzialby sie o mnie i M. a nie wiem czy to mozliwe i czy ja tego chce...
napisał/a:
postmortem69
2015-01-09 00:42
Szczytne to i honorne, ale skoro tak, to bądź konsekwentna do końca i nie szukaj nieszczerego wyjścia - wybierz rade nr 2 - poinformuj chłopaka, że jesteś w ciąży, że to jego dziecko ale chcesz je wychować z M., bo to jego tak naprawdę kochasz i to z nim, jako mężem, widzisz swoją przyszłość. Jasne, że to nie będzie łatwe i że Twój chłopak nie będzie zbyt szczęśliwy, ale w tych okolicznościach i tak będą sami przegrani, bo to pożoga i najważniejsze, żeby z tej pożogi uratować jak najwięcej i zbudować na tym coś trwałego i szczerego, a nie coś, co i tak będzie oparte na kłamstwie, i w konsekwencji kruche i niezbyt pewne. No i dość istotna kwestia - czy Twój wyidelizowany M. okaże się taki jakim go widzisz.
napisał/a:
enhunter
2015-01-09 01:43
http://pl.wikipedia.org/wiki/Moralno%C5%9B%C4%87
Moralność mi to mówi, Annie. Moralność i etyka.
Nie jest to zachowanie godne dorosłej kobiety i przyszłej matki, która powinna być odpowiedzialna, tylko przerażonej dziewczynki, która nie jest w stanie ogarnąć syfu, który naważyła.
Zresztą przeważnie powinniśmy kierować się zasadą taką, że powinniśmy traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
Uważasz, że sposób w jaki autorka pogrywa z nimi jest ok?
Wybacz, ale jeżeli nie widzisz nic złego w tym, żeby wpierw robić kogoś na boku, utrwalać sobie grunt na innym podłożu, a dopiero potem o wszystkim mówić i olać problemy jakie to za sobą niesie, zwłaszcza jeżeli to dotyczy osoby, która przez długi, długi czas była dla Ciebie bardzo ważna, do tego nie wyrządziła Ci wielkiej krzywdy, a traktujesz ją w taki sposób, to sama masz spory problem.
Drogi użytkowniku. Empatię to ja właśnie odczuwam i to chyba jeszcze większą niż Ty jesteś w stanie opisać. Fakt faktem nie w stosunku do autorki tematu, a w stosunku do poszkodowanych tu osób tj. Pana M. I Pana partnera autorki. Potrafisz skupić się na stanie emocjonalnym autorki tematu, ale już postawić się w roli mężczyzn, o których temat się rozchodzi już nie. A oni jako ofiary całego zamieszania powinny być bardziej obdarzone zrozumieniem, bo jeżeli autorka jest zdolna do tak ekstrawaganckich posunięć, to i chyba specjalnie pomocy w podjęciu decyzji nie potrzebuje, zresztą jak już sam zauważyłeś, chcąc nie chcąc decyzję podjęła. Ja z całych sił próbuję zrozumieć to, co czuje autorka, przez co otwarcie mówię, że robi źle i powinna to rozegrać inaczej.
Jeżeli masz odmienne zdanie, to proszę bardzo. Współczuję Ci i krzyż na drogę. Z Bogiem.
dr preszer hau, hau! ;)
napisał/a:
Annie
2015-01-09 08:56
Ale Ty mówisz do mnie czy do kogo? Bo jeśli do mnie, to nie mam pojęcia, skąd wyciągnąłeś takie wnioski. Ja w ogóle się nie wypowiedziałam na ten temat - a Ty zdajesz się już oceniać to, co jeszcze z moich ust ( klawiatury) nie padło.
I to, że kogoś jakoś traktuję, nie widzę nic złego i sama mam problem wywnioskowałeś na podstawie tego, iż zwróciłam Ci uwagę na niestosowną autorytatywność wypowiedzi?
Otóż nie, ja sama nie mam żadnego problemu, natomiast Ty już owszem: związany ze zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków i ocenianiem ludzi nie mając ku temu podstaw.
Poważnie? Na prawdę wysyłasz mi link do Wikipedii?
napisał/a:
stokrotka211
2015-01-09 10:04
Annie, mam takie samo prawo do bawienia sie w Matke Polke z bozej laski na tym forum, jak Ty w zabawe w nauczyciela jezyka polskiego z bozej laski.
Nie jestes matka, wiec nie zrozumiesz odczuc innej matki, ktora widzi jak kobieta moze skrzywdzic swoje dziecko i tylko o to tutaj chodzi dla mnie.
Nie jestes matka, wiec nie zrozumiesz odczuc innej matki, ktora widzi jak kobieta moze skrzywdzic swoje dziecko i tylko o to tutaj chodzi dla mnie.
napisał/a:
KokosowaNutka
2015-01-09 10:06
Tini postanowilas cos?