Kochac dwoch mezczyzn rownoczesnie...?

napisał/a: postmortem69 2015-01-09 12:30
enhunter napisal(a):Moralność mi to mówi, Annie. Moralność i etyka.

Nawet w sądzie rozpatruje się sprawę na wielu płaszczyznach, szukając okoliczności łagodzących, a nie trzyma stricte litery prawa, bo człowiek to nie komputer, który da się zaprogramować i będzie działał, człowiek to o wiele bardziej skomplikowana "maszyna", na którego działania ma wpływ tak ogromna ilość zmiennych, że z tego powodu właśnie stworzono normy moralne i etykę, jako wskazówki postępowania. I obstawiam, że nie znajdziesz ani jednego człowieka na tym świecie, który przez całe swoje życie nie złamałby chociaż jednej z tych zasad. Co wcale nie oznacza, że jesteśmy źli do szpiku kości, po prostu jesteśmy ludźmi. Większość tu wypowiadających się wychodzi z założenia, że oni by tak nie postąpili, co prawda żadne z tej większości nie znalazło się w takiej sytuacji, ale jest tak pewna siebie i swoich norm moralnych, że ukamienuje autorkę, bo zrobiła coś co im się w głowach nie mieści. Problem jest taki, że autorka nie rozpatruje tu sytuacji, czy angażować się w romans, tylko już w nim tkwi, a to oznacza, że nie potrzebne jej hierarchie i normy moralne, tylko wyjście z sytuacji i tu na scenę wkracza empatia - czyli co ja bym zrobił na miejscu autorki, a nie: "ja bym na miejscu autorki nie był bo ja jestem lepszy", bo to nawet empatią nie śmierdzi, tylko zbytnią pewnością siebie. Niektórzy seryjni mordercy też pewnie w czymś byli lepsi od innych np. nie krzywdzili zwierząt, nie kradli itp. To tak na fali wspomnianego Mansona.
enhunter napisal(a):Drogi użytkowniku. Empatię to ja właśnie odczuwam i to chyba jeszcze większą niż Ty jesteś w stanie opisać. Fakt faktem nie w stosunku do autorki tematu, a w stosunku do poszkodowanych tu osób tj. Pana M. I Pana partnera autorki. Potrafisz skupić się na stanie emocjonalnym autorki tematu, ale już postawić się w roli mężczyzn, o których temat się rozchodzi już nie. A oni jako ofiary całego zamieszania powinny być bardziej obdarzone zrozumieniem, bo jeżeli autorka jest zdolna do tak ekstrawaganckich posunięć, to i chyba specjalnie pomocy w podjęciu decyzji nie potrzebuje, zresztą jak już sam zauważyłeś, chcąc nie chcąc decyzję podjęła. Ja z całych sił próbuję zrozumieć to, co czuje autorka, przez co otwarcie mówię, że robi źle i powinna to rozegrać inaczej.

Postaram się więc trochę rozjaśnić te "średniowieczne mroki" które panują w Twoim umyśle
W tym trójkącie wszyscy są ofiarami i jednocześnie wszyscy są winni, tak to zazwyczaj w związkach bywa - chłopak partnerki jest winny powolnemu rozpadowi związku z powodu swojego "oddalenia", braku zainteresowania, czułości itp, jest jednocześnie ofiarą niewierności partnerki i wszystkiego co jest z tym związane, pan M. jest winny wdania się w romans z dziewczyną swojego przyjaciela i wszystkiego co się z tym wiąże i z tego samego powodu jest też ofiarą, ofiarą swoich własnych uczuć i nieuczciwości autorki, autorka jest winna niewierności i winna wykorzystaniu uczucia M., ale jednocześnie jest ofiarą zaniedbania ze strony chłopaka, jak również ofiarą złego wyboru w przeszłości. Tak autorka jak i M. mają moralne dylematy i wyrzuty sumienia, z tego właśnie powodu pojawił się ten temat, a to oznacza, że są im znane normy moralne i etyczne. Oni mają te dylematy bo są świadomi sytuacji, partner na razie nie ma dylematów, bo żyje w niewiedzy, a jak go wreszcie ktoś oświeci to minie trochę czasu zanim zrobi rachunek sumienia i sam zacznie bić się w piersi, bo najpierw wszystko przysłoni niezbyt konstruktywna, aczkolwiek całkiem zrozumiała wściekłość. Jak widzisz to są wnioski wyciągnięte przy zastosowaniu empatii. Ja w przeciwieństwie do Ciebie, nie krytykuję, ale nie dlatego, że uważam, że autorka zrobiła dobrze, bo ja nie mam pewności, czy gdyby mnie to spotkało to potrafiłbym kontrolować swoje emocje. Wiem jak emocje potrafią wpłynąć na tok myślenia i postępowania i choć uważam, że jest dobry w samokontroli, to nie dałbym sobie głowy odciąć, że przy pewnych cyrkumstancjach nie dałbym sie ponieść fali.
enhunter napisal(a): Współczuję Ci i krzyż na drogę.

Tego "współczucia mi" to ja bym Ci naprawdę nie życzył, a w drodze to ja plecak mam, bo lubie mieć wolne ręce, więc ten krzyżyk to sobie zostaw.
Ls... napisal(a):Nie jestes matka, wiec nie zrozumiesz odczuc innej matki, ktora widzi jak kobieta moze skrzywdzic swoje dziecko i tylko o to tutaj chodzi dla mnie.

Tylko, że autorka napisała, że nie spała z M. w czasie ciąży, a co do stresu, to musi podjąć decyzję w sprawie, która rozwinęła się przed ciążą i musi ją podjąć jak najszybciej, nie może czekać do czasu po porodzie czy po osiągnięciu przez dziecko pełnoletności, dlatego ja też nie bardzo rozumiem o co w Twoich postach chodzi. A wracając do tego seksu i zagrożeń, to nie znam statystyk, ale obstawiam, że niewiele przyszłych matek i ojców zna całą przeszłość swoich partnerów i niewiele bada się przed podjęciem wspólnego życia i planowaniem rodziny, przynajmniej w naszym społeczeństwie. Wiem natomiast, że opinia Pana Wassermana była swego czasu brana pod uwagę przy ubieganiu się o pracę, wiem też, że kobietom w ciąży robi się obowiązkowo WR bodajże dwa razy...więc nadal nie wiem o co chodzi.
KokosowaNutka napisal(a):Tini postanowilas cos?

To raczej nie będzie szybka decyzja.
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-09 13:10
napisal(a):To raczej nie będzie szybka decyzja.

Wiem, ale ten problem nie istnieje od wczoraj. Moze doszla juz do jakichs konkretnych przemyslen.

Ogolnie zgadzam sie z Toba we wszystkim co napisales. Az sie dziwie, ze Ci sie chcialo az tyle tlumaczyc. Ja juz kilka razy probowalam i nic. Ludzie sa zbyt skomplikowanymi stworzeniami by je tak latwo ocenic jednym slowem i bez wiekszego zastanowienia wydac wyrok. Liczy sie czlowiek jako jednostka, jego przezycia, doswiadczenia zyciowe, zaleznosci i powiazania z innymi ludzmi, charakter, poziom intelektualny, stan psychiczny, kontekst spoleczny, czasem tez jakis przypadek, zbieg okolicznosci, itp itd, tak mozna wymieniac i wymieniac. Poza tym fajnie oceniac innych nigdy nie bedac w podobnej sytuacji..
Od dawna uwazam, ze prawie nic nie jest tylko czarne albo tylko biale. No ale coz, najlatwiej szybciutko ocenic, pochwalic jakim to sie nie jest obronca prawosci na tym zepsutym padole i jazda leciec dokopac komus innemu.

Annie, do Twoich slow takze sie przylaczam. Jak zawsze :)
napisał/a: majka1986 2015-01-09 13:18
Hej!
Nie czytałam wszystkiego... tylko pierwsze posty.... ale fakt faktem łatwo kogoś oceniać...
A to wszystko nie jest takie proste...
Też byłam kiedyś w podobnej sytuacji jak autorka... zaczął mnie interesować kolego mojego chłopaka, który dodatkowo był również mną zainteresowany... i co, przy któreś z kolei kłótni z chłopakiem umówiłam się z jego kolegą, na piwko wtedy przynajmniej byłam przekonana, że tylko na ty, się skończy ale sytuacja wyrwała mi się spod kontroli... i co, to oznacza, że jestem zaraz dziw** itp. że nie mam żadnych zasad? nie! Po prostu tak wyszło...

Wracając doi autorki, rozumiem co przechodzisz. Że decyzja nie jest łatwa. Ale zawsze będzie ktoś kogo skrzywdzisz....
napisał/a: kasiasze 2015-01-09 14:54
Majko1986, jesteś dorosła kobietą a w moim odczuciu brzmisz czasem jak dziewczynka. No właśnie - kolosalna różnica - umówiłaś się na drinka, pogadaliście, sama doszłaś do wniosku, że nie. I fajnie, dobrze rozegrane. Natomiast autorka zakochała się w tym koledze, pozwoliła sobie na intymność z nim. To naprawdę różnica Majko.
napisał/a: majka1986 2015-01-09 14:57
kasiasze, chyba nie bardzo przeczytałaś to co napisałam
napisał/a: dr preszer 2015-01-09 14:59
majka1986 napisal(a):i co, przy któreś z kolei kłótni z chłopakiem umówiłam się z jego kolegą, na piwko wtedy przynajmniej byłam przekonana, że tylko na ty, się skończy ale sytuacja wyrwała mi się spod kontroli... i co, to oznacza, że jestem zaraz dziw** itp. że nie mam żadnych zasad? nie! Po prostu tak wyszło...


I ten chłopak jest Twoim mężem ?
napisał/a: DonDon 2015-01-09 15:23
majka1986 napisal(a):Też byłam kiedyś w podobnej sytuacji jak autorka... zaczął mnie interesować kolego mojego chłopaka, który dodatkowo był również mną zainteresowany... i co, przy któreś z kolei kłótni z chłopakiem umówiłam się z jego kolegą, na piwko wtedy przynajmniej byłam przekonana, że tylko na ty, się skończy ale sytuacja wyrwała mi się spod kontroli... i co, to oznacza, że jestem zaraz dziw** itp. że nie mam żadnych zasad? nie! Po prostu tak wyszło...


Czekam teraz na pierwszy wyrok w sądzie uniewinniający mordercę / gwałciciela, który na swoją obronę ma: "wypiłem piwko.. sytuacja wyrwała się spod kontroli.. po prostu tak wyszło" :D

No przecież, to takie logiczne.. tak wyszło.. wstyd do tego się przyznawać, a usprawiedliwianie zdrady, że "tak jakoś wyszło" jest już w ogóle żałosne. Litości........
napisał/a: majka1986 2015-01-09 15:41
dr napisal(a):majka1986 napisał/a:
i co, przy któreś z kolei kłótni z chłopakiem umówiłam się z jego kolegą, na piwko wtedy przynajmniej byłam przekonana, że tylko na ty, się skończy ale sytuacja wyrwała mi się spod kontroli... i co, to oznacza, że jestem zaraz dziw** itp. że nie mam żadnych zasad? nie! Po prostu tak wyszło...


I ten chłopak jest Twoim mężem ?
Który?
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-09 20:10
Majka ale teraz juz nie przesadzaj w druga strone. Nic tak 'samo nie wychodzi'. Jesli tego nie widzisz to nie wyciagnelas z tej sytuacji i z kryzysu ze swoim mezem zadnej lekcji.
napisał/a: majka1986 2015-01-09 20:51
KokosowaNutka napisal(a):Nic tak 'samo nie wychodzi'.
Pewnie, że samo nie! Napisałam, że tak jakoś wyszło... ale nie miałam na myśli, że samo wyszło... bo do tego po pierwsze trzeba dwojga, a poza tym odpowiadamy za swoje czyny. No ale niekiedy racjonalnie nie można wytłumaczyć niektórych rzeczy... bo jak można wytłumaczyć zdradę?

Jak można racjonalnie wytłumaczyć to, że autorka ma faceta, będzie miała dziecko z nim, a mimo to spotyka się z innym? no nie można...
napisał/a: enhunter 2015-01-09 23:45
Annie, nie chcę się z Tobą kłócić i nie twierdzę, że racji nie masz. Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Dokładniej, wolniej i trochę z większym zrozumieniem.

Użyłem słowa "jeżeli".
Jeżeli nie widzisz nic złego w tym (...) to również masz problem.
Co nam to mówi? Otóż, że JEŻELI widzisz w zachowaniu autorki coś co nie powinno mieć miejsca - problemu tego nie masz.
Zanim ruszysz na mnie ofensywnie w zdaniach twierdzących, że to ja mam problem, proszę Ciebie, przeczytaj dwa razy. Bo akurat ani razu nie użyłem w stosunku do Ciebie tez określających Twoje zachowanie i podejście. Tym bardziej nie widzę tam żadnej oceny Twojej osoby.

Możliwe, że bym tak stwierdził, JEŻELI byś stała murem za autorką i traktowała całą sprawę jak coś normalnego.

postmortem69, Mówisz, że wszyscy są winni tej sytuacji. Może po trochu i tak, ale rozłożyłbym to w stosunkach 50:30:20.
Przede wszystkim "oddalanie się" partnera autorki, to wg.mnie próba usprawiedliwienia swojego zachowania. Fakt faktem monotonia, rutyna i ciągłość bez większych uniesień potrafi zniszczyć każdy związek.
Oddalanie się od siebie nie jest wynikiem tego, że mężczyźnie przestało zależeć na autorce, tylko sama się od niego oddala (na własne życzenie) gdyż myśli jej skupiają się bardziej na Panu M. niżeli na partnerze. Co jest zresztą logiczne i wytłumaczalne.
Spędzanie z nim czasu czy intymności nie sprawiają autorce już tak wielkiej przyjemności, bo wie, że czuje się lepiej przy kimś innym. Po co ma udawać, że wszystko jest dobrze, skoro nie jest? Tylko zamiast o tym porozmawiać, ona woli uciec.
Wszyscy dobrze wiemy, że gdyby partner autorki nagle się obudził, wymyślił jakieś kolacje, wczasy, aktywne spędzanie czasu, w momencie gdy autorka jest w stanie hipnozy wprowadzonej przez M. wyszłoby katastrofalnie.
Albo odmówiłaby kłamiąc, że nie czuje się dobrze, nie chce itp. (co z resztą byłoby logiczne, bo mężczyzna z którym chciałaby tak czas spędzić, to nie ten który to zaproponował)
Albo zgodziłaby się, ale będąc po 4 latach związku, partner autorki wyczułby, że jest ona myślami gdzie indziej i nie czerpie z tego takich przyjemności jakie potrafiła czerpać lata temu.

Pan M. również swoje 5 groszy dołożył. Nie jest to zachowanie godne podziwu, gdy facet z klasą pakuje się pomiędzy dwoje ludzi i prowadzi do ich rozłamu.
Gdyby nie Pan M. problemu by nie było. Zgadzam się.

Partner autorki już dawno powinien to wyczuć i interweniować. Nie jest opisane jaki jest dokładnie, przez co ciężko jest wydać jakąkolwiek opinię na jego temat. Mimo wszystko uważam, że jest on najbardziej poszkodowany.

Zwłaszcza, że będzie ojcem dziecka, którego matką zostanie kobieta zdradzająca go z jego przyjacielem.

Zastanawia mnie pewien magiczny element tego forum.
Z założenia część użytkowników darzy empatią autorów tematów i to czasem bardzo ślepo. Nie zważając na stanowisko.
Byłbym w stanie postawić dużo, że gdyby w tym miejscu zamiast autorki tego tematu, był jej obecny partner, słowa krytykujące Tini byłby znacznie gorsze.

Obiektywność pewnej części forum kończy się na osobach trzecich, a czasem wypadałoby wylać kubeł zimnej wody na głównego bohatera, żeby wytknąć mu błędy nie po to, jak myśli Annie, żeby pokazać, że ktoś jest lepszym człowiekiem niż autorka, czy wywyższać się nad nią i udawać idealnego (bo nikt idealny nie jest. Sam mam mnóstwo wad z którymi próbuję walczyć.) tylko po to, żeby nie popełniła nigdy więcej tak głupiego błędu. Popełnić błąd to rzecz ludzka. Tkwić w błędzie to już głupota.
Może tak życie się jej ułoży, że wyjdzie to na dobre i będzie szczęśliwa, co suma summarum okaże się nie błędem, a dobrą decyzją. I nie określam tego, że zdradza była błędem, bo nie wiem jak to się potoczy. Wiem natomiast, że błędem jest okłamywanie wszystkich w koło, zwłaszcza tych na których (jak sama autorka mówi) jej zależy. Im dalej w to brnie tym głębiej w las wchodzi, a mrok zapada.
napisał/a: dr preszer 2015-01-10 01:38
majka1986 napisal(a):Który?


Ten zdradzony ?

enhunter napisal(a):Zwłaszcza, że będzie ojcem dziecka, którego matką zostanie kobieta zdradzająca go z jego przyjacielem


Nie byłbym takim pewnym co do tego :). Jeszcze wyjdzie ktoś trzeci, który zakatował w chwili słabości i dopiero się sytuacja skomplikuje :)