Kochac dwoch mezczyzn rownoczesnie...?

napisał/a: majka1986 2015-01-10 10:18
dr napisal(a):Ten zdradzony ?
Nie No co Ty, nigdy mi tego nie wybaczył. Za to ten drugi jest właśnie moim mężem

Wracając do tematu, każda ze stron jest winna. Kto najbardziej....Z mojego punktu widzenia i doświadczenia w podobnej sytuacji, mimo wszystko wskazałabym na Pana M. drugą osobą winna tej sytuacji (te 30 w skali enhunter, ) dałabym autorce. Miała jakies problemu w związku i zamiast zwyczajnie o nich pogadać z partnerem wolała uciec w ramiona innego... Najmniej winnym jest partner autorki...
napisał/a: enhunter 2015-01-10 11:52
dr napisal(a):
Nie byłbym takim pewnym co do tego :). Jeszcze wyjdzie ktoś trzeci, który zakatował w chwili słabości i dopiero się sytuacja skomplikuje :)


Ale przecież jakoś tak wyszło... ;)
napisał/a: majka1986 2015-01-10 12:29
enhunter napisal(a):dr preszer napisał/a:

Nie byłbym takim pewnym co do tego :) . Jeszcze wyjdzie ktoś trzeci, który zakatował w chwili słabości i dopiero się sytuacja skomplikuje :)


Ale przecież jakoś tak wyszło... ;)

Oj czepiacie się tego stwierdzenia
No, ale jak inaczej wytłumaczyć skok w bok?
napisał/a: enhunter 2015-01-10 12:46
majka1986 napisal(a):Oj czepiacie się tego stwierdzenia
No, ale jak inaczej wytłumaczyć skok w bok?


- Znudził mi się partner?
- Jestem za słaby(a) psychicznie, żeby wytrzymać fakt, że w każdym związku prędzej czy później wielkie zakochanie i magia towarzysząca odkrywaniu drugiej osoby przeradza się w partnerstwo? I że muszę to zaakceptować?
- Przestałem(am) go kochać?

Wsiadasz do nowego samochodu, bo wiesz, że prowadzi się go zupełnie inaczej niż obecny, co nie znaczy, że w pojęciu ogólnym jest lepszy.

No ale bez przesady, że jakoś tak wyszło. :)
Wszystko jakoś tak wychodzi. Zrobiłem na obiad kurczaka masala... no jakoś tak wyszło.
Nie prawda. Zrobiłem, chociaż nigdy wcześniej nie robiłem, bo chciałem spróbować. Może okaże się lepszy niż tradycyjna pierś z ziemniakami.

Ma się pragnienie, które przyćmiewa akurat na dany moment sumienie i odpowiedzialność.
Reszta to już psychika. Albo jest się na tyle twardym, żeby powiedzieć sobie, że jest mi dobrze i stabilnie, i szkoda ryzykować tyle lat dla czegoś niepewnego, albo jest się (głupim/odważnym) by pójść w tango i patrzeć jak nalot dywanowy spada i wszystko płonie.

Niekiedy strażacy walczą z pożarem wywołując drugi pożar. Też tak może być, że zdrada wyjdzie na lepsze, ale na pewno nie można tego ująć, że tak jakoś wyszło, bo od razu zastanawiam się, czy osoba zdradzająca robi to świadomie, czy próbuje wmówić, że dostałą GHB.


Majko powiedz mi, jak możesz oczywiście. Jak Twoja historia się potoczyła?
Umówiłaś się na piwo i tego samego dnia zdradziłaś Twojego ówczesnego chłopaka?
Powiedziałaś mu, że od niego odchodzisz i poszłaś do kolegi?
Robiłaś mu rogi "x" czasu?
Zdradziłaś i powiedziałaś, że jednak coś jest między Wami nie tak i lepiej, że się rozstaniecie nigdy się do tego nie przyznając?
Powiedziałaś, że zaczynasz coś czuć do kogoś, a że chcesz być fair, to chcesz się rozstać teraz i dopiero wtedy poszłaś do kolegi?
napisał/a: majka1986 2015-01-10 13:26
enhunter napisal(a):Majko powiedz mi, jak możesz oczywiście. Jak Twoja historia się potoczyła?
Umówiłaś się na piwo i tego samego dnia zdradziłaś Twojego ówczesnego chłopaka?
Powiedziałaś mu, że od niego odchodzisz i poszłaś do kolegi?
Robiłaś mu rogi "x" czasu?
Zdradziłaś i powiedziałaś, że jednak coś jest między Wami nie tak i lepiej, że się rozstaniecie nigdy się do tego nie przyznając?
Powiedziałaś, że zaczynasz coś czuć do kogoś, a że chcesz być fair, to chcesz się rozstać teraz i dopiero wtedy poszłaś do kolegi?

A więc... od czego tu zacząć
Byłam z chłopakiem 2 lata. Trochę się od siebie odsunęliśmy, nauka, matura, znajomi hobby...
Pewnego razu na jakiejś imprezie poznałam jego kolegę... dobrego kolegę, z którym ja zbytnio styczności nie miałam... no i nie powiem, chłopak w padł mi w oko, ja chyba mu tez, bo wielokrotnie ze mną flirtował, oczywiście nie na oczach mojego chłopaka. Ja natomiast byłam oporna na jego zaloty do pewnej felernej soboty, miałam w planach, że wyskoczymy do kręgielni czy na imprezę, a mój chłopak wybrał żużel, znów hobby wygrało... Wkurzyłam się na niego strasznie, a że akurat tamten chłopak przysłał smsa czy nie dam się namówić na jakieś piwko, to się zgodziłam... Czemu? Sama nie wiem czemu.... No nie nie napiszę, że samo tak jakoś wyszło bo to była moja decyzja. Wracając do tego czemu się zgodziłam - bo byłam zła na mojego chłopaka, rozżalona, smutna, że wybrał coś innego, bo chciałam mu dopiec, zemścić sie... No ale zdrady nie planowałam. co to to nie. Ale alkohol, chemia, no i stało się. w sumie nawet bardziej z mojej inicjatywy... Ten chłopak pytał się czy na pewno tego chce, że nie powinniśmy.... no ale jakoś długo się nie opierał jednak już PO miałam strasznego kaca moralnego, nawet nie umiałam kolesiowi w oczy spojrzeć. Poprosiłam, żeby mnie odwiózł do domu.
Pytasz jak się mój chłopak dowiedział i czy się dowiedział.... to banalne co napiszę ale akurat jak podjechaliśmy pod mój dom to mój chłopak też przyjechał... bo koledzy po żużlu wybrali się na imprezę, a on wrócił bo chciał pobyć ze mną....
Nawet sobie nie wyobrażasz jak się wtedy czułam....
A tłumaczeń nawet nie chciał słuchać....
napisał/a: enhunter 2015-01-10 13:32
Jakie to smutne, że nawet swojej dziewczyny ze swoimi kolegami czy przyjaciółmi strach jest poznawać :D
Prawdę mówiąc szczęście w nieszczęściu, że dowiedział się od razu. Nie było zbędnego rozmyślania, jakie jest teraz u autorki tematu. Spadło prosto z mostu, jeb i pozamiatane.
Pierwsze uderzenie zdaje się być najgorsze, ale przynajmniej raz a dobrze i szybko stanąć na nogi, a nie miotać się miesiącami.

Majko, a jak to dalej poszło? Pewnie przeżyłaś to srogo, poczucie winy, szmery bajery, ale tak od razu potrafiłaś się związać z kolegą?
napisał/a: KokosowaNutka 2015-01-10 14:12
Majka nie pograzaj sie dalej. Piszesz glupoty a enhunter sie z Ciebie smieje.
napisał/a: enhunter 2015-01-10 14:18
KokosowaNutka, Bynajmniej.

Nie bawią mnie takie tematy i nie mam na celu wyśmiania kogokolwiek, aczkolwiek nie ukrywam, że też byłbym w stanie dolać oliwy do ognia, bo w moich oczach zachowanie dalece od przystępnego, ale temat nie dotyczy Majki, a sprawa jest dawno nieaktualna, dlatego chowam to do innej kieszeni.
Pytam po prostu, bo padło tutaj z "klawiatury" Majki, że przeżyła coś podobnego i byłem ciekawy jakie mogą być tego opcjonalne zakończenia, skoro kilka osób z forum twierdzi, że widzę sprawy tylko jako "czarne i białe".

Szukam tej szarości i owszem, da się ją znaleźć, ale ostatecznie jak to wychodzi? Finały zazwyczaj są takie same, to na cholerę bawić się paletą barw, skoro dojdziemy do tego samego? Nawet skomplikowane związki i sytuacje można sprowadzić do najprostszych wytłumaczeń, to po co jechać z Gdańska do Sopotu przez Warszawę?
napisał/a: majka1986 2015-01-10 14:29
napisal(a):Majka nie pograzaj sie dalej. Piszesz glupoty a enhunter sie z Ciebie smieje.
dlaczego niby się pogrążam...pisze jak było dziś z perspektywy czasu moge powiedzieć tylko tyle, że było to głupie, dziecinada wielka ale jak człowiek ma naście lat to różne rzeczy przychodzą do głowy na szczęście zaś człowiek mądrzeje

Według mnie nie każde postępowanie można racjonalnie wytłumaczyć, ale niestety trzeba ponieść konsekwencje tego co się robi...

[ Dodano: 2015-01-10, 15:23 ]
enhunter, Nie, nie od razu... minęło sporo czasu zanim się z nim związałam, ale dziś nie żałuje, że z nim jestem. Żałuje tylko tego jak do tego doszło. Człowiek powinien umieć zakończyć jeden związek, a dopiero wiązać się z kimś innym.
napisał/a: postmortem69 2015-01-10 21:15
Drodzy Państwo, czy moglibyście załozyć sobie osobny temat na te dywagacje? Zwłaszcza, że sytuacja przedstawiona przez majkę, ma się nijak do sytuacji autorki - ani w okolicznościach, ani w przebiegu, ani w konsekwencjach, więc nie wiem po co tutaj to wałkujecie.
napisał/a: devilkax 2015-01-10 22:59
majka1986 napisal(a):
enhunter napisal(a):dr preszer napisał/a:

Nie byłbym takim pewnym co do tego :) . Jeszcze wyjdzie ktoś trzeci, który zakatował w chwili słabości i dopiero się sytuacja skomplikuje :)


Ale przecież jakoś tak wyszło... ;)

Oj czepiacie się tego stwierdzenia
No, ale jak inaczej wytłumaczyć skok w bok?


To mnie poprostu rozwalilo. Czytam i czytam te wypowiedzi i naprawde zastanawiam sie, czy wy nie macie co poniektórzy w sobie chociaz troche empatii i wspólczucia dla tej drugiej, zdradzonej osoby ?
To przykre, bo nie wiem jak mam to lagodniej okreslic... kazdy popelnia bledy, rozumiem wiem, nie potrzebuje pouczen. Ale ludzie, zakladam ze jestescie powyzej 20stki i macie cos nie cos doswiadczen i zycia za soba, bo nie zyliscie pod pantoflami mamusiek. Przechodzac do sedna... JAK wytlumaczyc... PO LUDZKU.
Mozna do cholery zerwac pod wplywem emocji i wtedy zastanowic sie, co sie ku...*** robi ze swoim zyciem!
Znam taka opowiesc z bliska. Mojego narzeczonego kiedys jedna 'panna' zdradzila a potem bezczelnie napatoczala sie w nasz zwiazek z buciorami...wiele klótni i wiele obrzydzenia z mojej strony. Bo powiem szczerze, nie owijajac w bawelne. BRZYDZE sie ludzi / facetów/ panienek z luznym podejsciem, którzy bezmyslnie ida z kims do lózka, bo cos ich zaswedzi w kroku.... swiat jest tak zaj.biscie skontruowani, wyobrazcie sobie, ze wszystko sie zwraca. Predzej czy pózniej i wy za wasze wystepki dostaniecie jakis cios dla was w zyciu, bo wszystko ma swoje konsekwencje. Zawsze bylam bardziej krytyczna wobec facetów slyszac ile to panienek wyrywaja za plecami dziewczyny i jak klamia, slyszalam takie historie od mojego ex. Niedowierzalam powiem szczerze. TO bylo poza moja wyobraznia, jak mozna mówic, ze kogos sie kocha i byc z ta osoba i zdradzic. Nie ogarnialam tego. Potem przeszla moja cienka ochronna bariera na swiat i poznalam czym jest ból i jak bardzo mozna zostac zranionym. Nie wiem by ktos mnie kiedys zdradzil, jednak doswiadczylam jak to jest gdy ktos trzeci miesza sie w zwiazek. I zaczelam krytyczniej oceniac dziewczyny, gdy widze takie panny lekkich obyczajów (mieszkam w malym miescie wiec jak sie domyslic duzo sie wie i slyszy) piszace do mojego narzeczonego to powiem szczerze, nóz otwiera mi sie w kieszeni. Nie mam wplywu na to, jakich on wyborów dokona, ale mam wplyw na moje wybory i jednego jestem pewna... cios za cios, oko za oko, ząb za ząb...
Edit...


Do panny niezdecydowanej. Pamietaj, krzywde robisz tez dziecku i nie wiem czy nie lepiej byloby, gdybys je oddala, skoro jestes tak rozchwiana emocjonalnie. Zwiazesz sie z kochasiem a dziecko bedzie wam przeszkadzalo i po co to? Czemu i je karac za wasze idiotyczne i patologiczne podejscie do swiata i uczuc innych ? Oddane dziecko do adopocji moze mialoby wiecej szansy na normalna rodzine niz z wami.
Wiem,ze to rzadkosc, ale zdaza sie i tak i wiem co mówie.
napisał/a: mattuspl 2015-01-18 16:35
Tini, co to Ls napisała i Twoja reakcja "nie będę komentować, bo to bebe i bubu i to Twoje problemy" świadczy o tym, że to prawda. To raz.
To co Ci można doradzić - bądź odpowiedzialna za czyny.
M. jest taki jak Ty, niewierny (zdradził przyjaciela i pomaga Ci doprawiać mu rogi - takich przyjaciół chciałbym więcej :) ), Ty też niewierna, bo... no. Nie trzeba tłumaczyć. A ten Twój biedny chłop... no tylko jego jest żal i dziecka. Chłop będzie rozdarty, bo jako mężczyzna będzie chciał być przy dziecku, ale nie przy Tobie, więc... no. Zniszczysz go, baaaardzo dokładnie. I zabrałaś mu przyjaciela. Gratulacje :). I tak jak wyżej wspomniano - przez takie osoby jak Ty, faceci mają coraz mniejszy szacunek i zaufanie do kobiet... A dziecko ... no mam nadzieję, że nie odziedziczy po Tobie niczego innego jak co najwyżej nazwisko .
A wiesz jaką mam nadzieję? Tak, jestem sadystą, ale życzę Ci, żeby wszystko wyszło na jaw i Twój chłopak i M. się od Ciebie odwrócili. Jesteśmy dorośli, jak coś robimy, to myślimy. Nawet zwierzęta potrafią zapanować nad instynktem.... (proszę bez tekstów, że "poniosło mnie, to emocje", bo to jest śmiech na sali - emocje emocjami, ale mamy mózgi, chociaż czasem nieużywane jak widać :> ).
A koniec historii powinien być taki, że dziecko powinno być przy ojcu, a on powinien ułożyć sobie i jemu życie u boku kogoś innego.
Tyle w temacie, jestem nieczułym ch**em :).