MAM ROMANS...

napisał/a: daffodil1 2014-03-18 16:33
powiedziałaś?
napisał/a: Annie 2014-03-18 17:48
daffodil napisal(a):powiedziałaś?


Moim skromnym zdaniem, to że Lia_, przyzna się do romansu mężowi jest tak samo prawdopodobne, jak to, że joanna1 ucieknie od swojego męża. Czyli wyjątkowo mało prawdopodobne.

Mnóstwo jest to lasek, które zaklinają sie, że zrobią to czy tamto w tym czy innym terminie. Jak wygląda rzeczywista realizacja tych zamierzeń, wszyscy doskonale wiemy.
napisał/a: Lia_ 2014-03-18 19:00
napisal(a):powiedziałaś?

Nie, wczoraj nie. Pisałam już zresztą chyba, że doszłam do wniosku, że muszę to lepiej przygotować, poza tym mąż oczywiście wysłał mi sms że wróci później, a nie przeprowadza się takich rozmów o godzinie 22....Nie chciałam tego robić tak na hurra...Ale dzisiaj mówię, przygotowałam się, na tyle na ile mogłam.Rozmawiałam dzisiaj z M. co będzie dalej jak mąż się dowie...Poprosiłam też rodziców, aby zabrali małą do siebie, żeby nie była świadkiem naszej rozmowy...Mąż ma dzisiaj wrócić ok 20 i muszę to załatwić...chociaż się boję ale jak nie teraz to nigdy...
napisal(a):kobieta ma chwile słabości
Tylko, że dla mnie to nie jest żadna chwila słabości...
napisal(a):Nie ma absolutnie żadnych oporów przed przyznawaniem opieki nad dzieckiem ojcu.
Teraz nie będę o tym rozstrzygać, bo jeśli juz dojdzie co do czego to wynajmę adwokata i wtedy będziemy "walczyć" w sądzie jeśli nie uda się dojść do porozumienia. Narazie nie wiem nawet jak się sprawy potoczą...
napisal(a):Jakoś przed pojawieniem sie pana od masaży jakoś sie ukladalo..
Układało się ale to widocznie było bardzo złudne...
napisal(a):nic dziwnego, ze dziewczynie sie zrobilo goraco gdy uslyszala kilka milych slow.
Pisałam już kilkakrotnie, że to NIE JEST TAK, ŻE POLECIAŁAM NA PIERWSZEGO LEPSZEGO, KTÓRY SIĘ TRAFIŁ. Od dłuższego czasu już utrzymywała się taka sytuacja, mąż rzadko bywał w domu, a nawet wcześniej miałam mnóstwo okazji żeby znaleźć sobie kochanka gdybym chciała. Inna inszość, że nawet jak gdzieś razem i wychodziliśmy i jacyś mężczyźni mnie podrywali mąż nigdy nie był o mnie zazdrosny...nieraz mnie to denerwowało, myślałam że chyba kompletnie mu na mnie nie zależy bo odrobina zazdrośći w takich sytuacjach u mężczyzn jest chyba czymś naturalnym...ale on po prostu uważa mnie za swoją właśność i nawet nie dopuszcza myśli, że mogłabym spojrzeć na kogoś innego, stąd też nie widzi potrzeby aby być zazdrosnym.
napisal(a):Pojawią się brudne skarpetki i niezmyte naczynia w domu kochanka
Ja mogę zrobić pranie i pozmywać czy coś ugotować. Nie mam z tym problemu. A gdyby brakowało czasu czy ochoty to też można wynająć pomoc domową żeby odciążyła od codziennych obowiązków...
napisal(a):ktoś stawia wyżej ulotną chemię niż dojrzałe relacje
Skąd wiesz, że to tylko ulotna chemia?
napisal(a):a obstawiam- koleżanki się pożeniły, znalazł się dobry kandydat z perspektywami (jak widać został dobrze oceniony pod tym względem skoro stać ich na pomoc domową), to co, zostać "starą panną"?
Niestety błędnie obstawiłaś :) Tak się składa, że ślub wzięliśmy stosunkowo wcześnie bo miałam 23 lata więc jeszcze było mnóstwo czasu żeby nie zostać "starą singielką". Co więcej zarówno przed ślubem jak i przez mniej więcej 2 pierwsze lata naszego małżeństwa mąż nie zarabiał specjalnych kokosów więc stanowczo zaprzeczam insynuacjom, że łapałam go na kasę. Jeśli już patrzeć z tak czysto pragmatycznego i materialnego punktu widzenia to akurat ja mogłam być dla niego lepszą partią bo po pierwsze pochodziłam z bogatszego domu niż on przy czym nasze zarobki są bardzo podobne, chociaż ja nie pracuję na maksimum możliwości więc patrząc w ten sposób- mogę zarabiać więcej niż on i jego pieniądze nie są dla mnie szczególnie ważnym elementem. Mam nadzieję, że tym samym utnę wszelkie domysły o moim polowaniu na bogatego faceta i wyrachowaniu bo są kompletnie nieprawdziwe.

Słuchajcie ja wiem, że popełniłam mnóstwo błędów i teraz wszyscy niestety muszą za nie zapłacić. Decyzja o ślubie była też może zbyt pochopna, ale nie miała nic wspólnego z jakimś kalkulowaniem zysków i strat. To co było między nami się wypaliło, przynajmniej z mojej strony. Ale nie wracajmy do tego co było i dlaczego tak się stało bo to nie ma wpływu na teraźniejszość- jesteśmy małżeństwem, mamy córkę,ja go zdradziłam. Trzeba to jakoś rozwiązać. Oby w jak najmniej bolesny sposób...
Strasznie się denerwuję i chciałabym to mieć już za sobą...
napisał/a: Annie 2014-03-18 19:19
Lia_ napisal(a):Cytat:
ktoś stawia wyżej ulotną chemię niż dojrzałe relacje
Skąd wiesz, że to tylko ulotna chemia?


Wesoła żonka z nieobecnym , zapracowanym małżonkiem i przystojny masażysta/fizjoterapeuta - znasz większe klischee ?

Skoro się wypaliło to, co między Wami było, to zostaw go do jasnej cholery a nie wymyślasz wymówki, że dzień nie taki, godzina nie właściwa, dziecko musi być poza domem.... kawa na ławę i śmigasz.
Albo milczysz i kontynuujesz romans po kryjomu i nie nawijasz innym ludziom makaronu na uszy, jak to Ci z tym źle.
napisał/a: daffodil1 2014-03-18 20:29
Lia_ napisal(a):Mąż ma dzisiaj wrócić ok 20 i muszę to załatwić...
no i jak tam na froncie?
napisał/a: Lia_ 2014-03-18 23:03
Kompletna porażka...;(
Siedziałam jak kłębek nerwów, jak usłyszałam klucz w zamku to żołądek mi podszedł do gardła. Nigdy się tak nie czułam jeszcze i myślałam, że znowu nic z tego nie wyjdzie i nic nie powiem...Ale on wszedł do kuchni i zaczął opowiadać, że był dzisiaj na tej pieprzonej rehabilitacji...Opowiadał, że faktycznie niezły z niego fizjoterapeuta bo czuje się lepiej już po jednym dniu zabiegów no i ogólnie bardzo zadowolony itd...Wtedy nie zastanawiając się nawet wypaliłam "mam z nim romans" i oczekiwałam na jakąś apokalipsę...A on najpierw zaczął się śmiać, co ja za bzdury opowiadam, potem zamilkł i patrzył się na mnie bez słowa nie wiem nawet ile...Nie mogłam  znieść tego wzroku, poprosiłam żeby się odezwał, cokolwiek powiedział...Usiadł przy stole i zaczął ze stoickim spokojem zadawać mi pytania, ile to trwa, kiedy się zaczęło, czemu mu o tym mówie, co dalej itp...Odpowiadałam lakonicznie ze ściśniętym gardłem choć takiej reakcji się nie spodziewałam. Ale kiedy powiedziałam, że nie potrafiłam zerwać z nim znajomości bo stał się dla mnie kimś bardzo ważnym- wtedy wpadł w prawdziwy szał...Czegoś takiego w wykonaniu nikogo jeszcze nie widziałam, zaczął wrzeszczeć co ja sobie wyobrażam, że dałam się uwieść przez jakiegoś lalusia, że najchętniej zabiłby nas oboje i napewno nam tego nie daruje...Chwycił mnie za nadgarstki i zaczął mną potrząsac, pomijam że bolało ale bałam się bo nigdy nie widziałam go w takim stanie, zawsze zachowywał zimną krew dlatego nie wiedziałam do czego będzie zdolny...Był przy tym strasznie wulgarny, a nigdy nie słyszałam nawet drobnego przekleństwa w jego ustach...W końcu mnie puścił i zaczął jak opętany biegać po domu, rzucał naszymi zdjęćmi w ramkach o ściany, powywalał rzeczy z szaf, myślałam że to się nigdy nie skończy i naprawdę żałowałam że mu powiedziałam...Wrzasnął, że w tym momencie straciłam wszystko i mam się wynosić do swojego przystojniaczka i oboje tego pożałujemy po czym sam chwycił kurtkę i wybiegł z domu, nie wiem dokąd ale przypuszczam że nie wróci na noc...
Z drugiej strony jak poszedł się upić albo coś i wróci to nie mam pojęcia co się stanie i boję się zostać w tym domu sama...
Całe szczęście, że mała jest u dziadków...
Boże, to było straszne.....Zaraz napiszecie, że zasłużyłam i pewnie tak jest ale odpokutuję to, bo jego obraz przed oczami i świadomosc tego jak bardzo go dzisiaj skrzywdziłam będzie mnie prześladować do konca zycia...
A co jeśli mówil serio i skrzywdzi M.?
Nie wiem co dalej, boję się....:(
napisał/a: daffodil1 2014-03-18 23:16
Lia_ napisal(a):.Zaraz napiszecie, że zasłużyłam
nooo...
napisał/a: lisbeth871 2014-03-18 23:30
Lia_ napisal(a):Boże, to było straszne...

a spodziewałaś się, że będzie miło?
Zrujnowałaś mu życie, zdradziłaś go i zostawiasz. Dobrze że ta sytuacja
Lia_ napisal(a):będzie mnie prześladować do konca zycia

bo może następnym razem innego faceta nie skrzywdzisz.

najpierw się kończy związek, a dopiero po jego zakończeniu wchodzi się w nowe relacje z kimś innym.

Życzę Ci by twoje "motylki" były warte tego piekła, które teraz będziesz miała przez rozwód jak i późniejsze relacje z byłym mężem.
napisał/a: Valkiria_ 2014-03-19 05:47
Biedny facet :(
napisał/a: dr preszer 2014-03-19 08:01
Jestem ciekawy ruchu kochanka :)
napisał/a: Nessa1 2014-03-19 08:02
Lia_ napisal(a):mam się wynosić do swojego przystojniaczka

i kiedy się wyprowadzasz?
Lia_ napisal(a):A co jeśli mówil serio i skrzywdzi M.?

Ludzie w takich sytuacjach są skłonni do wszystkiego... Najwyżej Twój kochanek będzie jakiś czas chodził z podbitym okiem Nie wydaje mi się, aby Twój mąż zrobił mu jakąś większą krzywdę.

Lia_, Czytam wątek od początku, ale że wszystko zostało powiedziane to nic nie pisałam. To było oczywiste, że po mężu to nie spłynie i zachował się adekwatnie do sytuacji. Gdy się kogoś krzywdzi trzeba ponieść konsekwencje.
Dobrze, że mu w końcu powiedziałaś. Bardzo żal mi Twojego męża... Ciebie mi nie żal bo w końcu sama tego chciałaś wdając się w romans. Zanim zaczęłaś sypiać z kochankiem trzeba było zostawić męża, a nie robić sobie z niego "koło ratunkowe" w razie gdyby z kochankiem nie wyszło.
Swoją drogą biedny ten Twój mąż, dotykał go kochanek żony, pewnie sobie gawędzili przy tych zabiegach, a on był zupełnie nieświadomy tego z kim ma do czynienia.

Kochanek już wie, że powiedziałaś mężowi? Jak zareagował?
napisał/a: chorera 2014-03-19 08:08
Dobrze że ni było przy tym dziecka.

Lia_, a jakiej reakcji się spodziewałaś? "Dobrze, wybrałaś, rozstańmy się jak cywilizowani ludzie?"
Dam sobie paznokcia obciąć że jeszcze wiele obelg wiele krzyków wiele straszenia przed Tobą.
To że powiedziałaś to dopiero POCZĄTEK.