Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

matka chłopaka jest nadopiekuńcza

napisał/a: kasiasze 2009-09-04 17:28
A moze powstrzymaj te wszystkie emocje bo naprawdę nie wiesz nic.
"Nerwowa"? Czas popracować nad sobą i przestac byc taką , hm?
napisał/a: mel1 2009-09-04 19:14
Dejna napisal(a):To jest jego kolega, z ktorym przewaznie dziela sie wszystkim..mysle ze masz racje z tym ze on nie cierpi i ze tojuz koniec a poprostu chce mi to powiedziec w 4 oczy ewentualnie przeprosic chociaz to i tak nie pomoze..a jesli tak bedzie jak mam walczyc? jesli powie ze koniec walczyc w ogole???


Hmm, myślę że jakby wszystko było ok to by Ci napisał te 3 słowa "nie martw się" :) Ale może chce wprowadzić jakieś modyfikacje w Waszym związku, albo coś Ci udowodnić/czegoś Cię nauczyć na przyszłość. Ja jednak bym się nie nastawiała. Być może jak wróci to zmieni zdanie. W końcu się zobaczycie itp. :) Ale wydaje mi się, że szanse są raczej 50:50 i najlepiej (jak ktoś napisał już wyżej) spróbujesz do tego podejść w sposób obojętny.

Mówię Ci - ja już tak miałam. Prawie identycznie. Wrócił i powiedział, że to koniec. Oczywiście przeprosił i bla bla, ale jednak koniec. Ale później mu się odwidziało :D Ja się w ogóle nie odzywałam, dałam sobie na wstrzymanie (chociaż było bardzo źle, rozmawiałam z wieloma innymi ludźmi którzy podnosili mnie wtedy na duchu). A on po jakimś czasie odezwał się sam, poprosił o spotkanie, przepraszał i mówił że był głupi i tak tylko mu się wydawało ;p

Czy walczyć? Poukładaj myśli. Powiedz mu wszystko co myślisz, włącznie z tym że szanujesz jego decyzję. Nie narzucaj się, nie pisz do niego, nie lamentuj. Powiedz, że będzie Ci ciężko, że masz nadzieję, że jakoś się ułoży. Najlepiej krótko i na temat. Żeby wiedział co myślisz, jakie jest Twoje stanowisko. Wszystko co myślisz o nim i o Was. Powiedz, że go kochasz i poczekasz. I tyle :)

Chociaż może całkiem niepotrzebnie układamy tak smutny scenariusz :D (oby)
napisał/a: Dejna 2009-09-04 19:30
ja juz sie nastawilam na koniec. Chyba brakowało mu wolnosci albo przezyc z kims innym skoro bylam jegp jedyna. Nie wiem co on tam ma w głowie. Nie powiem mu ze bede czekac bo po co?on jest takim typem factea ze ma cierpliwosc i ze nie walczy takze watpie zeby sie odezwał porozstaniu pewnie bedzie mu dobrze ze nikt mu nie "truje' ale to co robilam to bylo dla NAS coz teraz widze ze troche zle ze takie mialam pretensje ale to z milosci teraz dopiero widze bledy on juz wie ze chce naprawic ale skoro on nie chce sie przekonac o tym ze byloby inaczej..nie chce szansy..to nic na sile. Moze kiedys bedzie zalowal...wszyscy mi mowia pocieszaja ze taka laska jak ja...nie pale nie pije pracuje studiuje ogolnie jestem porzadnym czlowiekiem...no ale coz jak widac to nie wazne. Cierpliwosc mu sie skonczyla moze a jest tam sam i juz miesiac mial duzo czasu na przemyslania chyba mu juz mnei nie brakuje i dbrze mu tak jak jest... ogolnie boje sie rozmowy z nim pewnie w nerwach wykrzycze mu wszystko albo i nie powiem nic tylko bede plakac i powiem mu "wyjdz" nie wiem...okaze sie co bedzie jak wroci. Przedemna jeszcze ponad tydzien i bedzie ciezko wytrzymac ale musze jakos..
napisał/a: Nikita8 2009-09-04 20:58
Dejna przeczytałam sobie Twój wątek.
Szczerze mówiąc Twój chłopak wydaje mi się dojrzalszy niż Ty - przynajmniej z zachowania. Nie obraź się proszę - doskonale rozumiem co czujesz, przeżywałabym identyczne rozterki i też nie mogłabym się powstrzymać od dzwonienia :) Zresztą tak właśnie było, więc też jestem niedojrzała. Ale z boku patrzy się zupełnie inaczej więc powiem Ci tak:
Działasz bardzo impulsywnie - to źle.
Nie potrafisz się wyciszyć, zająć czymś innym - to źle.
Wciąż analizujesz i układasz scenariusze - to źle.
Te scenariusze wpływają na Twoje nastroje i popadasz od nadziei po rozpacz - to źle.
Wszystko co powinnaś zrobić zostało już powiedziane.
Mówisz że on jest okropny bo tak Cię rani... A wczuj się przez chwilę w jego sytuację może, potrafisz? Wyobraź sobie że on robi dokładnie to co Ty robiłaś - ciągłe pretensje, czepianie się, wyrzuty, także w stosunku do jego Matki. A Matka wiadomo - osoba święta jednak. Wydaje mi się, że czułaś się "gorą w związku", że to jemu bardziej zależy, a Ty byłaś taka "rozkapryszona księżniczka" - to mi się nie podoba, a tamto powinieneś zmienić. Nie chcesz? Bo ci nie zależy. Nie było tak trochę? Ja też tak miałam spoko :) Ale to bardzo źle. Gdzieś nawet napisałaś, że teraz on ma przewagę - to właśnie zwróciło moją uwagę.
Męczy Cię niepewność - to jest absolutnie zrozumiałe i też teraz coś takiego przeżywam tylko w innym kontekście. Ale zobacz sama - powiedziałaś że mu pokarzesz, że się zmienisz, bo już widzisz swoje błędy tak? No dobra - a co konkretnie zmienisz? Bo na razie robisz to samo co wcześniej czyli zasypujesz go smsami, wymaganiami, marudzeniem. Dostrzegasz? Wiesz mam przyjaciela który był w podobnej sytuacji co Twój chłopak (może trochę gorszej bo o coś innego poszło) i też się zastanawiał, a ja mu doradzałam żeby nie dawał szansy i uważam że sama byś mu tak poradziła patrząc obiektywnie. Człowiek się zmienia owszem - jak dostaje w tyłek tak mocno, że wszystko mu się przewartościowuje. Wtedy to czego się czepiał jest zupełnie nieistotnym drobiazgiem, zmienia się spojrzenie na świat i ludzi. Wtedy się zmieniasz. A nie wtedy gdy na siłę próbujesz robić to co chce druga osoba. Ty wiesz że tego nie chcesz, ale się starasz i domagasz docenienia, on wie że nie jesteś szczera w swoim zachowaniu. Prędzej czy później bańka pęka i wylewa się gorycz. Jaki w tym sens?
Inna sprawa jest taka - raz tak go kochasz i chcesz być, a za chwilę piszesz że nie wiesz czy jeszcze będziesz chciała z nim być skoro tak Cię rani - czyli jak przyjdzie skruszony to Ty będziesz górą i znów będziesz wybrzydzać tak? Zastanów się nad tym proszę - życzliwie naprawdę, bo możesz popełnić błąd którego już nie naprawisz.
Jeszcze inna sprawa - czy naprawdę go kochasz, czy chcesz mieć? Bo to bardzo trudno rozróżnić. Wyobraź sobie nie dobre lub złe chwile, ale taki standardowy dzień jaki spędzaliście razem. Jak to wyglądało. Przez 2,5 roku już rutyna myślę zdążyła się pojawić. I teraz pytanie - wyobrażasz sobie że całe Twoje życie będzie tak wyglądać? Nie myśl że coś się zmieni, że będzie inaczej - będzie właśnie tak. To że zamieszkanie razem nie sprawi że inaczej będziecie spędzać czas. Jakiś wpływ będzie miało, ale to jak się dogadujecie, jak jest - tak właśnie będzie. A najczęściej myślimy, że po ślubie będzie lepiej a potem rozwód. Jego matka nie zniknie - będzie wciąż, może będzie się wtrącać. Wytrzymasz to bez robienia mu awantur?
Rozmawiałam ostatnio z koleżanką - była z chłopakiem rok gdy się zaręczyli, ślub miał być rok później, ale... odłożyli na bliżej nieokresloną przyszłość. W końcu po 2 latach odeszła. Było jej bardzo ciężko ale zrozumiała że nie chce żeby całe życie tak wyglądało. Bo potrafiło być super, ale potrafiło być też okropnie - on był cholerykiem i potrafił powiedzieć okropne rzeczy, robił awantury.
Popatrz na to jaka jesteś - jak się czujesz na codzień będąc z nim, ale też nie tylko. Czy chodzisz ciągle zafrasowana problemami, tym jak on się zachowa itp, czy czujesz taki luz psychiczny także jak idziesz gdzieś ze znajomymi, albo z przyjaciółką? Bo to też bardzo dużo mówi o byciu szczęśliwym.

Nie wiem - napisałam sporo. Co z tym zrobisz.... Ja doskonale rozumiem jak trudno jest przyjąć te słowa i to zaakceptować. Ale pomyśl o tym, postaraj się odpowiedzieć sobie jak najuczciwiej.

P.S. Pomyśl sobie że pracujesz, wracasz zmęczona do domu, dostajesz smsa od swojego chłopaka a on marudzi, nagabuje, rząda wyjaśnień itp. A Ty nie wiesz co powiedzieć. Jak byś się czuła gdyby to trwało miesiąc? Ciągle by pisał i wymagał? Nie miałabyś dość? Daj mu pomyśleć, nic nie jesteś w stanie zrobić. Skoro wiesz czego chcesz, pozwól żeby on też się dowiedział. I to będzie największy dowód że coś zmieniłaś, że szanujesz jego zdanie.

Pozdrawiam i 3mam kciuki :)
napisał/a: Dejna 2009-09-04 21:35
Oczywiście masz duzo racji, ale myslalam nad tym cale 2 tygodnie wiadomo na poczatku chcialam przychylc nieba, ale teraz mija 2 tydzien i dalej trwam w przekonaniu ze juz jestem innym czlowiekiem. Widze ze probowalam miec go dla siebie tylko i wiem ze to byl blad ogolnie bylo nam ze soba dobrze a awantury nie byly czeste. Mala wymiana zdan i tyle. Wiem ze go kocham zadawalam sobie to pytanie miliony razy i wiem ze naprawde kocham. Teraz dostrzegłam swoje błedy ale typu ze ograniczalam mu troszke wolnosc i wiem ze teraz byloby inaczej. A teraz? teraz jest tak ze on powiedzial ze nie teskni, ze duzo zmienilo sie w jego zyciu.. i wiem i czuje to ze to koniec NAS. I zaczął ON przez tel, powiedzial co powiedzial to poprostu mogł by skonczyc prawda?bo rani mnie to juz drugi tydzien...a ja mialabym pewnosc ze moge sprobowac ukladac nanowo moje mysli itp a tak to siedze i sie zdreczam ze tomoja wiena ze to ze tamto... juz mu nie wypisuje. Spytalam grzecznie ze moglby poprostu napisac czy to koniec.. no i dalej Cisza z jego strony. Nic nie zrobie nie zamkne go w klatce. Jego wybór. Skoro nie chce dac nam szansy i sprawdzic czy naprawde sie zmienie i bedzie szczescie... to nie. Nie bede naciskac. Juz wie ze go kocham i ze chce zmiany i szansy. Troche go juz znam i poprostu wiem ze to koniec, jest stanowczym czlowiekiem. W sumie dobrze sie dobralismy ja zawsze bylam "ruchliwa" on spokojny, stonowany, uzupelnialismy sie i bylo cudownie. Moze zauroczył sie kims i kieruja nim emocje, chęc zmiany.. ale dziwi mnie to ze kochał mnie (albo kocha -nie wiem) a tak mnie rani w tym momencie. Chce skonczyc powinien to zrobic a nie czekac z tym na powrót, sadze ze juz mial duzo czasu na przemyslenie bo 5 tygodni to jest sporo czasu. Pozatym tam on czuje sie dobrze, ma znajomych imprezuja a co gorsza jakas kobitke ktora sie zauroczyl. Nie wiem czy powie mi prawde jak przyjedzie. Czy serce mu mocniej zabije jak mnei zobaczy.. ale wiem ze nie teskni bo mi to powiedzial a skoro nie teskni to i nie ma nadziei na powrót prawda? Aczkolwiek ciesze sie ze napisalas co napisalas bo rowniez duzo w tym racji. Nie jestem bez winy, nikt nie jest ale wazne jest to ze chce poprawy ze chce sie postarac ze mam chęci, ale co z tego? jesli on nie chce.. Nie licze juz poprostu na NIC..
napisał/a: Nikita8 2009-09-04 21:43
Wiesz co - spodziewałam się mniej więcej takiej odpowiedzi z Twojej strony. Ty pytasz o radę, ale nie słuchasz odpowiedzi :)
Powiem tylko jedno - przeczytasz to co tu teraz napisałaś za miesiąc i nieźle się uśmiejesz - gwarantuję :)
Myślisz że wszystko już rozumiesz, że wszystko widzisz i na chłodno podchodzisz do tematu, ale jesteś w grubym w błędzie. Bardzo mało jeszcze rozumiesz. Ja również - żeby nie było że pozjadałam wszystkie rozumy. 2 miesiące temu myślałam niemal to samo co Ty - że zrozumiałam co robiłam źle, co muszę zmienić. Teraz widzę jak byłam naiwna, jak mało wiedziałam. Teraz jestem mądrzejsza a nadal bardzo głupia.
Gdzieś ostatnio widziałam fajny cytat:
"Przez doświadczenie stajemy się mądrzejsi, ale to nie zmniejsza naszej głupoty".

I tak 3mam kciuki :)
napisał/a: Dejna 2009-09-04 21:50
Poprostu zalezy mi na tym zebysmy byli razem a to co robilam w sumie bylo sprawdzeniem jego i wiem ze potrafie nie robic awantur o brak czasu, poprostu to wiem ze potrafie i wiem ze to co bedzie bedzie nie dla niego tylko dla NAS ale tak sobie mogę gdybac bo juz czuje co bedzie.. chcę rad bo jakas nadzieja gdzies na dnie na pewno jest ale patrzac obiektywnie na jego slowa i zachowanie zaden normlany czlowiek by w to nie uwierzyl ze jest nadzieja. Hm jest jeszcze pare szczegołów dotyczacych nas o ktorych poprostu nie chce tu mowic ale zdarzylo sie cos w naszej milosci co mialo duze znaczenie dla NAS a teraz nawet go to nie rusza..moze kłamał do konca nie byl szczery... jedną rzecz wiem- on pierwszy powiedzial mi KOCHAM i on pierwszy powie ZEGNAM. I chociaz bylam jaka bylam - jestem jaka jestem- kocham go prawdziwa miloscia- moze tak ma byc.. teraz tylko licze na to jak pokieruje nas Bóg i los..
napisał/a: Nikita8 2009-09-04 21:58
Ale jakiej rady potrzebujesz? Mamy powiedzieć "pisz do niego, dzwoń, zmuś żeby dał odpowiedź od razu" ? :) Chyba nie. Ty już swoje zrobiłaś, teraz jego decyzja pozostaje, żadne rady już nie pomogą. Poza tym skoro nie wiemy wszystkiego to i pomóc trudniej. Przyjmujesz że on jest taki zimny i wyrachowany, z rozmysłem Cię rani - i nadal tak go kochasz? Już założyłaś że tam siedzi i się bawi, imprezuje, kogoś poderwał. Nie wiesz tego, ale tak o nim myślisz, tak go oceniasz. Swoją drogą mówisz że jemu jest łatwiej bo jest wśród ludzi. A Ty na pustyni mieszkasz?
napisał/a: Dejna 2009-09-04 22:13
Ja poprostu chcialam uslyszec co ludzie mysla o tym jak on sie zahcowuje tzn chyba chcialam pzrewidziec czy to koniec...chociaz sama juz gdzies w glowce sobie tak ulozylam jak juz mowilam nadzieja jeszcze jest. A mowie co tam jest bo wiem co tam jest bo bylismy tam kiedys razem, byla tam moja siostra, i tam tak wyglada zycie idziesz do pracy rano wracasz o 17 myjesz sie jesz potem sa imprezy do rana;] mozna duuuzo spacerowac między rajkami w ciemnosciach, po malym miasteczku ogolnie są tam sami mlodzi ludzie, sTYLKO studenci bo tylko tacy moga tam jechac , alkoholu nadmiar bo to winiarnia sama bylam swiadkiem jak zona zdradzala meza po pijaku pzy ludziach. Probuje wierzyc ze on taki nie jest i nie twiedze ze tam cos zrobil ale moze sie poprostu zauroczyl poimprezowal -czego tu nie mial w nadmiarze i moze przemyslal ze lepiej mu samemu. Nie wiem to są moje domysły. Mialam nadzieje wieksza ale jak tu jestem na tym forum nie mam jej juz prawie wcale - poprostu nawet ludzie, obcy ludzie mowia co mysla i chyba mi to pomogło. Bo mimo ze nie powiedzial mi jeszcze tego okropnego slowa to juz wiem ze to powie i juz sie nastawiam na to - a moze jak ktos powiedzial milo sie rozczaruje. Jest mi ciezko - to fakt - bo kocham go, obydwoje w jakims stopniu sie zranilismy, ale czy takie cos nie umacnia zwiazku?bywa i tak. Zobaczymy co usłysze z jego ust.. nastawiam sie na zla wiadomosc.

[ Dodano: 2009-09-06, 10:02 ]
Witam
To juz KONIEC :( powiedzial przez tel ze nie kocha ze to juz wygasło..
Poznał napewno kogos, tak poprostu by to nie bylo...
Załamka:(
napisał/a: *angel* 2009-09-07 08:49
wiesz....wspołczuje Ci bardzo...ale nie wiem czy on tego nie powiedział bo nalegalas.... nie obraz sie ale....
Nie moglas poczekac??
czemu do niego pisalas i nalegałaś??
nie masz jakies tam swojej dumy?
czemu nas nie posluchalas? kazda z nas co Ci popowiadała miała swoje doswiadczenie i wiedziala co pisze.... ;/ zle zrobilas ale to juz Twoj wybor i Twoja decyzja.... chcialas to widocznie uslyszec....
3maj sie!
napisał/a: Dejna 2009-09-07 09:54
Hm w sumie dobrze sie stało bo dowiedzialam sie wczoraj ze urzęduje on tam z inna laska..od kogos kto wlasnei wrocil stamtad i dlatego skonczyl zeby nie miec na sumieniu...masakra jak idzie taki zwiazek do konca jeszcze nie zakonczyc a juz byc z inna? jest mi zle i ciezko ale musze zyc dalej...
napisał/a: mel1 2009-09-07 10:49
Ehh... no tak mi się wydawało. Spróbuj sobie teraz wszystko poukładać. Myślę, że prędzej czy później i tak by coś wygasło - więc lepiej wcześniej niż później. Będzie dobrze - zobaczysz, że lada chwila będzie Ci na prawdę lżej, a potem będzie już tylko lepiej :) Powodzenia :)