Różowe okulary?
napisał/a:
Magdalena32
2009-12-03 22:13
a czym jest zabranie dziecka do innego miasta jak nie "porwaniem" od ojca?
przecież ten niczemu niewinny mąż straciłby dziecko które mógłby widywać dwa razy w tygodniu i to jeszcze w najlepszym wypadku i Ty tego dziecka nie chciałaś izolować od męża? gdybyś nie chciała to nawet pomysł z wyprowadzką by Tobie do głowy nie przyszedł do głowy!
błąd Ty się nie przekonujesz że go kochasz, ale że Tobie tak najwygodniej!
tamten okazał się trochę inny niż sobie wyobrażałaś i TYLKO dlatego myślisz o powrocie do męża, a to nie o to chodzi abyś powróciła do niego bo tak lepiej dla Ciebie!
dwa lata jakoś nie przeszkadzało Tobie męża zdradzać, mieć jego głęboko w tyłku i planować rodzinkę z kochankiem a teraz nagle wielka miłość powróciła, a naprawdę nie powróciła tylko kochanek okazał się nie być takim cudownym panem za jakiego go miałaś!
i ciągle tylko piszesz o tym że będziesz walczyć o związek, błąd Ty nigdy nie będziesz (jak mawiał Pazura w jednym z filmów)!
to że narazie nie rozmawiasz z nim niczego nie dowodzi, wystarczy że tamten przyjedzie i wątpię że się oprzesz pokusie, narazie niczego nie zrobiłaś aby ten związek zakończyć, narazie tylko piszesz o tym na forum.
i lordmm napisał abyś nie mówiła, ale dlaczego masz mu nie mówić? ma prawo wiedzieć że ostatnie 2 lata były kłamstwem, że w tym czasie kiedy z nim uprawiałaś seks myślałaś o rodzince z kochankiem, jak kradłaś czas dla kochanka itd, on ma prawo o tym wszystkim wiedzieć, chociażby dlatego aby SAM mógł podjąć decyzję czy chce być dalej z Tobą czy też kończy związek z Tobą, ale Ty tego nie chcesz z własnej wygody, bo lepszy dobry mąż niż zły kochanek a co gorsza bycie samą...
tym bardziej że jak sama piszesz że kochanek ma mnóstwo dowodów na wasz romans, wystarczy definitywny koniec z Twojej strony i on wyśle to co ma (niewiem filmy, zdjęcia) i mąż zobaczy i wtedy dopiero zostaniesz sama bo wątpię aby wtedy wybaczył! tym bardziej że jak piszesz kochanek mówi o miłości, tym bardziej możliwa jest sytuacja z zemstą z jego strony...
naprawdę współczuję Twojemu mężowi, bo Ty mimo że od dwóch lat masz romans to na dobrą sprawę dalej nie zdajesz sobie sprawy co Ty robisz cały czas swojemu mężowi!
i po przeczytaniu jeszcze raz wcześniejszych Twoich postów coś mi się zdaję że jednak Twój mąż coś podejrzewać, czego dowodem mogło być właśnie to jego wyznanie, bo nie wierzę w to że od dwóch lat romansując z innym on nie zauważył Twojej zmiany, napewno ją zauważył tylko nic o tym głośno nie mówi i może ostatnio widząc że może Ciebie traci powiedział o tym kim jesteś dla niego.
napisał/a:
mariaelena
2009-12-03 22:23
“Tak, chciałam słów krytyki, mądrych rzeczowych...
Stąd szukam tu i krytyki i wsparcia i mam nadzieję również trochę dopingu.”
Andra, dobrze wiesz czego chcesz i jestes nastawiona wyłącznie na branie – “chcę, szukam, potrzebuję” a wy mi dawajcie. Zero zainteresowania uczuciami innych, piękne słówka, a za nimi wyrachowanie i podłosć. Popatrz, co sama dajesz innym, np. udało ci się komus odebrać nadzieję, że warto być uczciwym:
“Dlatego też właśnie podjąłem decyzję, że nie ma czegoś takiego jak ''monogamia'', a ja widzę, że jestem takim Adamem z tego wątku, czyli innymi słowy typowym frajerem...”
“Ja jednak kocham mojego męża.. wiem że może to w moich ustach teraz brzmieć dziwnie..ale tak jest. Ta własnie świadomość dotarła do mnie, gdy mój mąż tak pięknie mówił o tym, kim dla niego jestem...”
Z tego co napisałas nie wynika, że kochasz męża, wynika, że kochasz być kochaną przez niego, czyli znowu bierzesz a nic nie dajesz. Oczywiscie gdyby się dowiedział o kochanku, już tak pięknie by o tobie nie mówił, a ty przecież potrzebujesz być kochana.
Kochać kogos to jest takie uczucie, że tej jednej osoby wiesz, że nie możesz zawiesć i po prostu nie robisz tego. Miłosć wyklucza się ze zdradą. Najgłupszą rzeczą, którą można zrobić to zdradzić osobę, która własnie ciebie uznała za kogos wyjątkowego, pokochała i nigdy by nie zawiodła, bo to nie zdarza się tak często.
Ciężko ci będzie po tym żyć, Andra, życzę powodzenia w pracy nad sobą.
Stąd szukam tu i krytyki i wsparcia i mam nadzieję również trochę dopingu.”
Andra, dobrze wiesz czego chcesz i jestes nastawiona wyłącznie na branie – “chcę, szukam, potrzebuję” a wy mi dawajcie. Zero zainteresowania uczuciami innych, piękne słówka, a za nimi wyrachowanie i podłosć. Popatrz, co sama dajesz innym, np. udało ci się komus odebrać nadzieję, że warto być uczciwym:
“Dlatego też właśnie podjąłem decyzję, że nie ma czegoś takiego jak ''monogamia'', a ja widzę, że jestem takim Adamem z tego wątku, czyli innymi słowy typowym frajerem...”
“Ja jednak kocham mojego męża.. wiem że może to w moich ustach teraz brzmieć dziwnie..ale tak jest. Ta własnie świadomość dotarła do mnie, gdy mój mąż tak pięknie mówił o tym, kim dla niego jestem...”
Z tego co napisałas nie wynika, że kochasz męża, wynika, że kochasz być kochaną przez niego, czyli znowu bierzesz a nic nie dajesz. Oczywiscie gdyby się dowiedział o kochanku, już tak pięknie by o tobie nie mówił, a ty przecież potrzebujesz być kochana.
Kochać kogos to jest takie uczucie, że tej jednej osoby wiesz, że nie możesz zawiesć i po prostu nie robisz tego. Miłosć wyklucza się ze zdradą. Najgłupszą rzeczą, którą można zrobić to zdradzić osobę, która własnie ciebie uznała za kogos wyjątkowego, pokochała i nigdy by nie zawiodła, bo to nie zdarza się tak często.
Ciężko ci będzie po tym żyć, Andra, życzę powodzenia w pracy nad sobą.
napisał/a:
Maćka
2009-12-03 22:35
wyobraziłam sobie taką sytuację..., piękny mężczyzna w aksamitnych rękawiczkach morduje kolejno małe dzieci na oczach tłumu i mówi...och jestem podły.... ale wasza pogarda mnie oczyszcza, doznaję katharsis, wiem, ze niebawem się zmienię...ale jeszcze nie teraz...chcę jeszcze więcej pogardy... wiem, jestem zły, muszę i chcę się zmienić...niebawem będę wspaniały...tak, dzięki wam wiem, że źle robię...
chyba szkoda słów...
ps. wiecie co... tak sobie próbuję ją po prostu chociaż zrozumieć i za Chiny nie umiem... Kobieto, powiedz coś, co pokaże jakieś Twoje ludzkie oblicze...proszę...
chyba szkoda słów...
ps. wiecie co... tak sobie próbuję ją po prostu chociaż zrozumieć i za Chiny nie umiem... Kobieto, powiedz coś, co pokaże jakieś Twoje ludzkie oblicze...proszę...
napisał/a:
~gość
2009-12-03 23:29
OK, jeśli odbudowywać, to pamiętaj właśnie, że tylko Ty wiesz o tym, że coś odbudowujesz, Adam żyje w błogiej nieświadomości. Sprawa jest mega trudna, ale jeśli chcesz z powrotem być z mężem i tylko z mężem (na co właściwie nie zasługujesz), to uwierz mi, że niemal niemożliwym będzie to jeśli on się dowie o Twojej wyjątkowej nieuczciwości przez cały ten okres, bo on stanie się wrakiem człowieka jeszcze bardziej nieatrakcyjnym, pojawi się z jego strony płacz, depresja, jakieś załamki, jego poczucie wartości spadnie do minus milion, bo przecież B. był lepszy, no i zaufanie, stanie się taki, że będziesz się męczyć widząc jak cierpi, a B. przecież nie cierpi, to twardziel i znów na nowo kołowrotek.
Niestety bolesne, ale prawdziwe jest to, że jak zdradziła to zdradzi jeszcze kiedyś. Przed Tobą długa droga, która składa się z kroków, każdy krok musisz pokonać w kierunku w którym zmierzasz, i każdy krok musisz zrobić sama, ale musisz go zrobić.
B. zadzwoni do Ciebie, on tak łatwo nie odpuści, po takim czasie może i się koleś zakochał, cholera wie, więc musisz się liczyć z tym najgorszym, czyli zemstą z jego strony, Adam może się dowiedzieć o wszystkim od niego. Przecież tyle razy mu opowiadałaś o Adamie i o tym jak nudno i bez sensu jest z nim, że teraz to B. może poczuć się zdradzony, bo przecież Ty mu też mówiłaś, że kochasz go i że tylko on się dla Ciebie liczy. Powrót do Adama i odcięcie się od B. będzie ciosem w B. w jego poczucie wartości i w jego serce. Namieszałaś straszliwie, ale powinnaś uchronić Adama przed złem za wszelką cenę, bo on przez te wszystkie lata pokazał i udowodnił Ci, że Ty jesteś dla niego najważniejsza, więc choć w tej kwestii pomyśl nie o sobie ani nie o kochanku, tylko o nim. Pamiętaj też, że kochanek jest atrakcyjny, bo jest kochankiem, ta cała otoczka, ukrywanie się, adrenalina, sekret, to wszystko działa na Twoje emocje, musisz sobie uzmysłowić, że tak samo żałosnym jest kiedy gimnazjalistki robią z siebie dorosłe kobiety, jak i kiedy kobiety w Twoim wieku szukają wrażeń rodem z czasów licealnego ''chodzenia'' ze sobą.
Kiedyś już to gdzieś napisałem, ale pozwolę sobie przy tej okazji napisać jeszcze raz: Miłość to lekarstwo na wszystko, ale każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu i zdrowiu.
napisał/a:
sorrow
2009-12-03 23:51
Nasze słowa nic ci nie pomogą. Tak na prawdę, to najmocniejsze (dla odróżnienia od najostrzejszych) to ty sama wypowiedziałaś. Czytaj i czytaj ten swój pierwszy list. Czytaj to co napisałaś o mężu aż w końcu dotrą do ciebie swoje własne słowa. Sama sobie radzisz jak postępować... pozostaje ci tylko przekonać samą siebie. W obecnej sytuacji nie ma już co rozpatrywać dlaczego tak się stało, co cię pociągnęło w stronę kochanka. Nad czym tu rozmyślać? I tak nic już nie wymyślisz, ani przeszłości nie zmienisz. Zamiast analizować i zbierać się do zakończenia romansu po prostu to zrób.
Zauważyłem, że bardzo często prosisz o ostre słowa i za nie dziękujesz. Trochę nienaturalne mi się to wydaje. Ostre słowa rzadko odnoszą pozytywny skutek. W większości nie mają nic z konstruktywnością (o którą prosisz) wspólnego... są po prostu odreagowaniem emocji piszącego. Ostre słowa zazwyczaj albo zniechęcają, albo wzbudzają sprzeciw. Tylko niektórzy potrafią przekuć je na coś dobrego. Czy ty jesteś osobą, która to potrafi? Nie wiem... statystycznie raczej nie. Skup się więc na tym co dobrego dostrzegasz w swoim życiu, a nie złego.
W wątku Guli o wiele za dużo gadania było. Nie wzoruj się na niej i nie pozwól, żeby też wszystko się tak "rozmemłało". Masz coś do zrobienia, więc to zrób. Widzę, że nawet tłumaczyć ci nie trzeba co masz zrobić. Przestań więc myśleć jak to zrobić i jak ciężko będzie, tylko po prostu się tym zajmij. Czeka na ciebie dobry mąż i dziecko... to twoje diamenty... wróć do nich w pełnym wymiarze jak najszybciej i wynagródź wszystko na ile potrafisz.
Związek na boku to zawsze dwoje ludzi. Jest to ryzyko, że kochanek po rozstaniu w ten, czy inny sposób doprowadzi do ujawnienia całej sytuacji. To będzie ogromna tragedia dla męża... może i dla dziecka. Jeśli tylko uda ci się zachować to dla siebie, to zrób tak. Jeśli natomiast szanse na zachowaniu wszystkiego w tajemnicy zaczną topnąć, to lepiej jeśli sama się przyznasz odpowiednio wcześniej. Wtedy musisz się zdać na mądrość męża.
napisał/a:
~gość
2009-12-04 06:48
Dedykuję Ci historię Zołzy
http://forum.we-dwoje.pl/topics31/zyje-nadzieja-vt9137.htm
Oto los, ku któremu zmierzasz.
http://forum.we-dwoje.pl/topics31/zyje-nadzieja-vt9137.htm
Oto los, ku któremu zmierzasz.
napisał/a:
misiaczek771
2009-12-04 08:35
Po przeczytaniu twojej histori uswiadomiłam sobie jak bardzo przypomina mi moje zycie (wczesniejsze zycie) Bo tak jak Ty byłam w takim chorym zwiazku przez rok tez miałam takie różowe okulary nic do mnie nie docierało NIC ZADNE SŁOWA ZADNA KRYTYKA!!!!!!!!!!!!! Myslałam tylko o sobie. Dlatego teraz tak bardzo sie ciesze ze juz uwolniłam sie od tego wkoncu jestem wolna od tego chorego układu.Rozumiem cie i wiem jakie to trudne ale jesli sama nie bedziesz chciała tego to my ci tu nic nie pomożemy nawet najwieksza krytyka.Tez byłam w kochasiu bardzo zakochana swiata poza nim nie widziałam i nie wyobrazałam sobie ze kiedys zakonczymy te spotkania a jednak udało sie.Było bardzo ciezko i nadal jest bo wspomnienia nigdy nie zginą.TERAZ mysle tylko o moim facecie choc nie mam z nim tak różowo jak ty masz ze swojm mezem bo z tego co piszesz to twój mąż jest chodzącym ideałem!!!!!pomysl o tym bo tacy faceci zadko sie trafiaja mój facet jest przeciwienstwem tego.Wieze ze ci sie uda ale potrzebujesz jeszcze czasu zeby te wszystkie wypowiedzi dotarły do ciebie.Mi w zakonczeniu romansu pomogło bardzo to forum i wszystkie wypowiedzi i teraz tez pomaga bo czasami mam bardzo ciezkie dni kiedy nadal mysle o nim i wspominam ale wtdey poczytem sobie ta krytyke na mój temat i odrazu te głupie mysle przechodza. mam nadzieje ze i tobie sie uda i zycze cie tego bo to cudowne uczucie uwolnic sie od tego podwójnego zycie i zaczac zyc narmalnie!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a:
oleńka39
2009-12-04 09:09
Andra,szukasz tak samo jak ja pomocy na tym forum i wierz mi, że jak sobie dłużej poczytasz to okaże się, że takich kobiet, które "wpadły w bagno" jest bardzo dużo.Na początku mamy wrażenie,że to tylko nas los tak doświadczył ale nie.....Nasze serca są dużo bardziej wrażliwe i dlatego słabsze z nas czasami głupio "wchodzą w stan zauroczenia" najważniejsze, żeby z tego jak najszybciej wyjść.Samemu jest bardzo ciężko a wręcz niemożliwe bo ciągle targają nami emocje, i dlatego tak bardzo ważna jest pomoc innych.
Trzymaj się!!!nie wracaj nigdy więcej do "tamtego" zauroczenia.
Trzymaj się!!!nie wracaj nigdy więcej do "tamtego" zauroczenia.
napisał/a:
mama_09
2009-12-04 10:15
Andro, twoj maz to mega skarb, nie pozwol by od ciebie odszedl... Nawet nie wyobrazasz sobie jak wiele kobiet marzy o takim partnerze. Wiadomosć, ze go zdradzilas moze byc nie do zniesienia, rozwaz czy przyznac sie mezowi. Wiem, ze to prawdopodobnie da upust twoim emocjom, poczuciu winy i zyciu w klamstwie ale nie jestem pewna czy Maz na to zasluguje.
Ja zostalam poinformowana o zdradzie przez kochanke. A bylam uczuciwym"adamem" w spodnicy. Nie moglam sie pozbierac bardzo dlugo. Kochanka nie odpuscila i dawala sie we znaki jeszcze bardzo dlugo ( lacznie z wizytami u mnie w domu i proba rozmowy z moim synem ze bedzie mial macoche). A rana zamiast sie goic bolała coraz bardziej. Chec wybaczenia nie wystarczyla. Tu musi byc totalna abstynencja z twojej strony!!! Zadnego "wzdychania do poduchy". Inaczej jest wielkie prawdopodoboienstwo, ze polegniesz.
Wiem, ze dzieci nie powinny byc argumentem za utrzymaniem zwiazku,ale pomysl o dziecku. Moj syn nadal nie zaakceptowal faktu, ze ojciec odszedl. Uwaza, ze wywalil nas na smietnik, ma ogromny zal i nie wiem czy ojcu uda sie jeszcze kiedykolwiek odbudowac to zaufanie...To dla niego bardzo tragiczny moment w zyciu i wielki bol.
A LordM - wielki szacun... Gdzie ja bylam kiedy Pan Bog "rozdawal" takich facetow!!! A bylam prawie pewna , ze nie ma takich, a tu taka niespodzianka!!!
Ja zostalam poinformowana o zdradzie przez kochanke. A bylam uczuciwym"adamem" w spodnicy. Nie moglam sie pozbierac bardzo dlugo. Kochanka nie odpuscila i dawala sie we znaki jeszcze bardzo dlugo ( lacznie z wizytami u mnie w domu i proba rozmowy z moim synem ze bedzie mial macoche). A rana zamiast sie goic bolała coraz bardziej. Chec wybaczenia nie wystarczyla. Tu musi byc totalna abstynencja z twojej strony!!! Zadnego "wzdychania do poduchy". Inaczej jest wielkie prawdopodoboienstwo, ze polegniesz.
Wiem, ze dzieci nie powinny byc argumentem za utrzymaniem zwiazku,ale pomysl o dziecku. Moj syn nadal nie zaakceptowal faktu, ze ojciec odszedl. Uwaza, ze wywalil nas na smietnik, ma ogromny zal i nie wiem czy ojcu uda sie jeszcze kiedykolwiek odbudowac to zaufanie...To dla niego bardzo tragiczny moment w zyciu i wielki bol.
A LordM - wielki szacun... Gdzie ja bylam kiedy Pan Bog "rozdawal" takich facetow!!! A bylam prawie pewna , ze nie ma takich, a tu taka niespodzianka!!!
napisał/a:
~gość
2009-12-04 13:46
Witajcie!
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi…
Magulko pytasz czego się dowiedziałam… Otóż np. z wypowiedzi takich jak Twoje czy mariieleny, dotarło do mnie jak wielką jestem egoistką. Spoglądałam na siebie z różnych perspektyw ale cóż.. nie bardzo da się siebie bezstronnie ocenić czy obiektywnie spojrzeć a tym bardziej udzielić sobie pouczenia.
Natomiast tak jak wspomniałam, zdanie osób, które się tu wypowiadają są bezcenne, albowiem dają możliwość zupełnie innej perspektywy samooceny. A katharsis.. uwagi takie właśnie jak Twoje dają mi to poczucie. I nie chodzi mi o rozgrzeszenie, usprawiedliwienie… ale raczej „rozświetlenie i oczyszczenie umysłu”…
Magulko nie oczekuję współczucia. I nie jest też tak, że zdrada wpisana jest w moje postępowanie a ja rzucam się na ofiary jak pijawka.
Przez szereg lat byłam przykładną żoną.. niestety.. stało się, to co się stało. Jakkolwiek by tego nie nazwać.. wariactwo, zauroczenie, zaślepienie, idiotyzm, egoizm, totalna głupota itd… po prostu stało. Skoro czasu nie cofnę, mogę tylko pracować nad przyszłością, to niec to będzie właściwa praca. Cóż mogę powiedzieć? Że żałuję.. Posypią się pewnie na mnie gromy..bo powinnam pomyślec wczesniej, przewidzieć itd... Ale nie zrobiłam tego, niestety. Zaś fakt, iż działąłam jak w transię jak pod wpływem narkotyku, oklepane "nie byłam sobą"... to dość marne usprawiedliwienie. Niemniej żałuję.
I dzięki Waszym uwagom, dzięki Waszym opiniom oraz lekturze innych osób na forum, które doświadczyły zdrady /z tej czy z drugiej strony/ mam świadomość, iż należy zakónczyć ten romans nie wkrótce, nie za jakiś czas.. ale natychmiast.
Sorrow, wiedziałam, że pisząc o twojej wielkiej dojrzałości i doświadczeniu nie pomyliłam się. Powiedz mi jeszcze skąd w Tobie tyle spokoju?
Nie wiem jak mają się statystyki. Wiem, ze ostre słowa mogą zniechęcić lub wzbudzić sprzeciw, ale wiem też, że "ostre" to nie tożsame z "pozytywne". Słowa takie jak Magulki, mariieleny budzą ogrom emocji.. są bardzo ostre, są bolesne, są prawdziwe... A przy tym napisane są w sposób kulturalny, bez obrażania kogokolwiek i mimo wszystko z jakąś dozą szacunku do mnie... I może wbrew statystyce, ale właśnie takie słowa nie zniechęcają mnie, nie budzą sprzeciwu.. Traktuję je jako pomoc, jako motywację i impuls do działania...więc może po prostu spróbuję z nich skorzystać. W końcu trafiłam na takie a nie inne forum.. szukając tego o czym piszę...
Wiem, że nie musze stosować się do rad jakich mi udzielacie, wiem, że tu na forum, dyskutujemy jedynie natomiast działanie należy do mnie, tylko....
Jednak, tak jak wspomniałam, jest to nieocenniona i bezinteresowna pomoc, pochodząca od wielu różnych osób, mnóstwo spostrzeżeń, ocen, których daremnie byłoby szukać samodzielnie, a i z pomocą dobrego terapeuty byłoby raczej nieosiągalne. Tym bardziej warto..
Natomiast szczególnie dziękuję za cieplejsze słowa Wam misiaczku, oleńko39 i mama_39.
Ten mój skarb pokrył się może kurzem... a ja zamiast zdmuchnąć ten pył... eh... żalosna chyba jestem..
Mimo to, mam nadzieję, że mogę liczyć na Wasze opinie, rady, wsparcie, cokolwiek...co zechcecie mi przekazać.
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi…
Magulko pytasz czego się dowiedziałam… Otóż np. z wypowiedzi takich jak Twoje czy mariieleny, dotarło do mnie jak wielką jestem egoistką. Spoglądałam na siebie z różnych perspektyw ale cóż.. nie bardzo da się siebie bezstronnie ocenić czy obiektywnie spojrzeć a tym bardziej udzielić sobie pouczenia.
Natomiast tak jak wspomniałam, zdanie osób, które się tu wypowiadają są bezcenne, albowiem dają możliwość zupełnie innej perspektywy samooceny. A katharsis.. uwagi takie właśnie jak Twoje dają mi to poczucie. I nie chodzi mi o rozgrzeszenie, usprawiedliwienie… ale raczej „rozświetlenie i oczyszczenie umysłu”…
Magulko nie oczekuję współczucia. I nie jest też tak, że zdrada wpisana jest w moje postępowanie a ja rzucam się na ofiary jak pijawka.
Przez szereg lat byłam przykładną żoną.. niestety.. stało się, to co się stało. Jakkolwiek by tego nie nazwać.. wariactwo, zauroczenie, zaślepienie, idiotyzm, egoizm, totalna głupota itd… po prostu stało. Skoro czasu nie cofnę, mogę tylko pracować nad przyszłością, to niec to będzie właściwa praca. Cóż mogę powiedzieć? Że żałuję.. Posypią się pewnie na mnie gromy..bo powinnam pomyślec wczesniej, przewidzieć itd... Ale nie zrobiłam tego, niestety. Zaś fakt, iż działąłam jak w transię jak pod wpływem narkotyku, oklepane "nie byłam sobą"... to dość marne usprawiedliwienie. Niemniej żałuję.
I dzięki Waszym uwagom, dzięki Waszym opiniom oraz lekturze innych osób na forum, które doświadczyły zdrady /z tej czy z drugiej strony/ mam świadomość, iż należy zakónczyć ten romans nie wkrótce, nie za jakiś czas.. ale natychmiast.
Sorrow, wiedziałam, że pisząc o twojej wielkiej dojrzałości i doświadczeniu nie pomyliłam się. Powiedz mi jeszcze skąd w Tobie tyle spokoju?
Nie wiem jak mają się statystyki. Wiem, ze ostre słowa mogą zniechęcić lub wzbudzić sprzeciw, ale wiem też, że "ostre" to nie tożsame z "pozytywne". Słowa takie jak Magulki, mariieleny budzą ogrom emocji.. są bardzo ostre, są bolesne, są prawdziwe... A przy tym napisane są w sposób kulturalny, bez obrażania kogokolwiek i mimo wszystko z jakąś dozą szacunku do mnie... I może wbrew statystyce, ale właśnie takie słowa nie zniechęcają mnie, nie budzą sprzeciwu.. Traktuję je jako pomoc, jako motywację i impuls do działania...więc może po prostu spróbuję z nich skorzystać. W końcu trafiłam na takie a nie inne forum.. szukając tego o czym piszę...
Wiem, że nie musze stosować się do rad jakich mi udzielacie, wiem, że tu na forum, dyskutujemy jedynie natomiast działanie należy do mnie, tylko....
Jednak, tak jak wspomniałam, jest to nieocenniona i bezinteresowna pomoc, pochodząca od wielu różnych osób, mnóstwo spostrzeżeń, ocen, których daremnie byłoby szukać samodzielnie, a i z pomocą dobrego terapeuty byłoby raczej nieosiągalne. Tym bardziej warto..
Natomiast szczególnie dziękuję za cieplejsze słowa Wam misiaczku, oleńko39 i mama_39.
Ten mój skarb pokrył się może kurzem... a ja zamiast zdmuchnąć ten pył... eh... żalosna chyba jestem..
Mimo to, mam nadzieję, że mogę liczyć na Wasze opinie, rady, wsparcie, cokolwiek...co zechcecie mi przekazać.
napisał/a:
Magdalena32
2009-12-04 14:00
odpowiedz teraz uczciwie czy gdyby kochanek był cały czas taki jak przez te 2 lata to czy nadal chciałabyś zakończyć ten romans? odpowiedz tylko szczerze!
napisał/a:
Nikita8
2009-12-04 14:04
Jeżeli nadal nic nie zrobisz tylko będziesz się kajać na tym forum - miejscu, gdzie akurat Twoje kajanie nikomu nie jest potrzebne, tą bądź pewna, że niedługo nikt nie będzie miał ochoty nic więcej Ci przekazać.
A może po prostu z nich skorzystaj?
Na co czekasz?
Nie będzie innego impulsu. Bierzesz telefon i dzwonisz. Inaczej wszystkie te słowa zapisuj sobie w pamiętniku, bo po raz kolejny kogoś okłamujesz, a najbardziej siebie.
A może po prostu z nich skorzystaj?
Na co czekasz?
Nie będzie innego impulsu. Bierzesz telefon i dzwonisz. Inaczej wszystkie te słowa zapisuj sobie w pamiętniku, bo po raz kolejny kogoś okłamujesz, a najbardziej siebie.