Życie po rozstaniu...

napisał/a: ja to ja 2009-06-13 18:40
u mnie mija już 2,5 miesiąca.i dalej mi nie przeszło i dalej tęsknie...i dalej chce walczyć i chyba będe.
napisał/a: xrt 2009-06-13 20:26
Pozdrawiam wszystkich,
jestem tu nowy, przeczytałem praktycznie cały ten temat i uświadomił mi on wiele rzeczy. Głównie to, że kobieta, przez którą tu jestem była złą, zimną osobą. Nie była mnie warta i bardzo dobrze, że skończyło się zanim weszliśmy w coś poważniejszego.
Dzięki wam wychodzę właśnie z domu szczęśliwy i pierwszy raz od paru tygodni mam dobry humor. Chciałbym, żeby tak już zostało ale byłoby to zbyt piękne . Wieczorem zapewne dobry humor się wyczerpie i powrócą myśli o niej...

Właśnie dziś zerwałem z nią ostatecznie kontakt. Jeżeli interesuje kogoś więcej szczegółów zapraszam tutaj:
http://forum.we-dwoje.pl/topics32/pomocy-vt12550.htm

[ Dodano: 2009-06-14, 14:16 ]
Pierwszy dzień bez kontaktu, jest źle, mam już ochotę do niej napisać.
napisał/a: ja to ja 2009-06-14 16:48
ja po 2,5 miesiąca wolności napisałem list.wiem że to żałosne.
napisał/a: ona sama 2009-06-14 17:17
To nie jest żałosne ale kiedyś wszyscy chyba zrozumiemy, że jest to upakarzające. Ja walczę ze sobą by nie pisać i nie dzwonić. Mam to ułatwienie, że nie otrzymuje i tak żadnych odpowiedzi. Pytam więc sama siebie - ile można ? Powinieneś wiedzieć, że ONA już to wszystko wie tak jak ON już wszystko wie. Brak reakcji i brak chęci do walki tylko nas upokarza.. Tylko ta głupia nadzieja wciąż siedzi w głowie i nie pozwala się poddać. Ale z każdym dniem wszystko gaśnie, baaaardzo wolno..
napisał/a: unbeliever 2009-06-14 17:52
mam propozycje.. wszyscy ci na tym forum ktorzy cierpia i zostali odrzuceni przez osoby swojego zycia zlaczmy sie w pary i zyjmy szczesliwi )
napisał/a: xrt 2009-06-14 17:56
Ze mną chyba jest źle, usuwam jej numer z gg, potem dodaje, potem znowu usuwam. Dziś rano widziałem że znikneła jednocześnie z gg ze swoim nowo poznanym 'kolegą' (wiedziałem, że się z nim czasem spotyka i dodałem sobie jego numer gg z naszejklasy. Tak, wiem, że to chore). 3 godziny później praktycznie jednocześnie się pojawili. Popsuło mi to humor na cały dzień.
Jestem nienormalny :/
Jak sobie wyobrażę, że jakiś obcy facet ją dotyka to aż mnie ciarki przechodzą.
Ech..
napisał/a: ja to ja 2009-06-14 20:51
xrt mam dokładnie to samo ;) dlatego wywaliłem precz gg -nie chciałem wiedzieć jej opisów.oraz nk żeby nie widzieć jej nowych kolegów.
odpuściłem też spacery po mieście gdyż ona się włóczy teraz.
[Mod: pip-pip] to jest chore.ciekawe co na list odpisze
napisał/a: xrt 2009-06-14 21:20
Najgorsze jest to, że myślę o niej ciągle i zastanawiam się czy ona o mnie też. Ale odpowiedź na to jest prosta i brzmi NIE. Bawi się, spotyka z facetami i ma mnie całkowicie w dupie.
Jeżeli zastanawiacie się, czy te 2gie "połówki" które was nie chcą, myślą o was, to odpowiedź zapewne w 99% przypadków brzmi tak samo.

Co do n-k, też zastanawiam się nad usunięciem konta. Nr gg usunąłem ale zapewne wkrótce dodam go z powrotem bo znam na pamięć. Przestałem chodzić do lokalu, w którym ona często bywa. Ale najgorszy z tego wszystkiego jest pewien portal o nazwie last.fm na który ZAWSZE po powrocie do domu się loguje i data zalogowania jest ogólnie dostępna;p więc efekt jest taki że ZAWSZE jak gdzieś wyjdzie, to wiem o której wróciła. Wchodzić tam można bez konta więc pomóc może w tym przypadku już tylko silna wola;p
A jej powroty ostatnimi czasy oscylują w granicach godziny 4 nad ranem.

To jest jak choroba i chcę, żeby już przeszła;)
napisał/a: ja to ja 2009-06-14 21:41
witaj w moim świecie...;)
piekło.moja też ma mnie gdzieś ,imprezuje bawi się a ja wegetuje jak roślina
napisał/a: Nikita8 2009-06-14 21:46
Mój też. Jutro 3 tygodnie od rozstania, do tego byłaby nasza 7. rocznica. A on już z tamtą...
Wypas.
Zawsze marzyłam o miłości, chciałam mieć kogoś...
Pierwszy którego poznałam - miałam 16lat. TO on pierwszy powiedział "kocham". Ja nie bylam przeknonana, ale spotykalismy sie. Gdy ja sie zakochalam, on powiedzial ze jednak mnie nie kocha :/ Bylismy razem 4 miesiace, po czym zerwal, bo nie bylam dosc ladna i juz od miesiaca spotykal sie z taka, ktorej pozazdroszcza mu kumple.
Rok pozniej pojawil sie ten drugi. Spotykalismy sie jako przyjaciele i to on pierwszy powiedzial "kocham" - on rozpoczal zwiazek, o ktorym ja nie myslalam. A teraz mowie ze to uczucie juz sie w nim wypalilo, ze chce nowego siebie, nowego zycia, nowego zwiazku.
I ja mam wierzyc, ze nastepny sie nie odkocha? Jak wierzyc w slowa, w zapewnienia? Nawet slub nic nie znaczy skoro 33% w Polsce konczy sie rozwodem.
Cala ta milosc to jedno wielkie G*****! Nikomu nie mozna ufac. Tylko jak zyc samemu?
napisał/a: Mika88 2009-06-15 10:49
ehh skad ja to wszystko znam??:/ mnie juz 2 koles zranil mowiac, ze mnie nie kocha i nigdy nie kochal, pierwszy zwiazek trwal tylko 3 miesiace ale drugi juz 1.5 roku i zakonczylk sie takimi slowami :( nie wiem jak tak mozna, ja jego nr tel mam ale teraz wiem, ze nie ma sensu nic pisac bo to nic nie da i nie pisze, on czasami zadzowni czy cos napisze ale ogolnie to tylko tak o :/ minal juz ponad miesiac, czuje sie coraz lepiej chcoiaz wspomnienia dalej powracaja i to najbardziej boli, kazda piosenka mi o nimn przypomina i najgorsze sa wieczory ehh nie potrafie tez nikomu teraz zaufac :( jeszcze dowiedzialam sie, ze kolega chce ze mna byc, ze jemu zalezy na mnie .... tylko ze ja juz nie potrafie kochac bo mysle, ze kazdy facet juz mnie bedzie ranil :/ nie chce na razie zadnego zwiazku, musze odpoczac, bylego chyba juz nie kocham...no wlasnie chyba:/ nawet sama juz nie wiem :( ale wiecie co?? dobrze wiedziec ze nie ejst sie samemu, ze sa tyez inne osoby ktore maja podobne problemy a to naprawde podnosi na duchu :) razem jest latwiej :)
napisał/a: ~gość 2009-06-16 09:22
Ludzie, chlopcy i dziewczeta, panie i panowie... wezcie sie moze w garsc? wszyscy jedziemy na jednym wozku... no ja nie wiem- zrobmy sobie zlot gdzies w pol drogi z calej polski gdzie nam bedzie wygodnie i bedzie grac gitara... pisze powaznie...
Nikita8, zrobilas naprawde duzy blad narzucajac sie w ten sposob... ale coz- moze takim sposobem sie przekonasz jednak ze nie warto... a co do twojego stwierdzenia o milosci...
mialam 13 lat gdy pierwszy raz sie pocalowalam z chlopakiem. bylam z nim 3 miesiace. powiedzial ze kocha po czym poszedl w tango z moja przyjaciolka, ktora chodzila do szkoly specjalnej i puszczala sie z kazdym...
mialam 14 lat, gdy chodzilam z chlopakiem ktory byl tak faktycznie moja pierwsza wielka miloscia,mowil namietnie ze kocha... zostawil mnie po 4 miesiacach dla innej mojej przyjaciolki z ktora chodzil razem do szkoly. wtedy to podcielam sobie zyly.
gdy mialam 15 lat, w ramach terapii klin klinem, zaczelam sie spotykac z facetem. po jakims czasie sie zakochalam, on twierdzil ze ze mna jest wszystko w jego zyciu po raz pierwszy...zwiazek przetrwal 4 lata. pozostal mi po nim syn i uczucie niesmaku po gosciu ktory mnie bil, pil i zdradzal z paniami w srednim wieku.
gdy mialam 20 lat spotykalam sie krotko z facetem ktory swiata poza mna nie widzial. chcial ze mna zamieszkac. mial 32 lata i mi imponowal. z naszej klasy sie dowiedzialam ze poszedl w tango z 35 letnia rozwodka z 4 dzieci z drugiego konca polski.

mam 21 lat. jestem w zwiazku od roku. moim najwiekszym problemem nie jest niepewnosc narzeczonego ani to czy on da rade pokochac mojego syna. moim najwiekszym problemem jest brak porozumienia z jego familia...
calym sercem wierze w milosc i w szczescie. choc jeszcze rok temu nie wierzylam ze to moze mnie spotkac i stracilam juz nadzieje na cokolwiek...

dlatego prosze was, nie traccie nadziei, nie wiazcie swojego byc i nie byc z ludzmi ktorzy was zostawili, porzucili, wzgardzili z wami usprawiedliwiajac sie blahymi powodami. szukajcie swojej drogi, szukajcie ludzi podobnych do was samych- wrazliwych, uczuciowych, ktorzy potrafia byc oddani i nie myslec egoistycznie... to da sie zrobic