Życie po rozstaniu...

napisał/a: Alinka.. 2009-05-03 16:12
sprawa jest naprawde skomplikowana

BArtek chcial do mnie wrocic przez jakis czas, staral sie o mnie. chcial sie za mna nawet przeprowadzic, ale ja bylam wtedy zimna-bardzo zla na niego
Ale jedyne co wiem to to,ze on zaluje tego co zrobil, bo ja bylam najwazniejsza w jego zyciu. On teraz tez jest z inna, ale wiem ze jej nie kocha... Nie wiem czemu z nia jest

Kurcze, faktycznie chyba asz racje, po prostu musze zapomniec o nim! to nie jest facet dla mnie, juz raz mial swoja szanse, nie wiem czy umialabym mu wybaczyc wogole..

Ah nie wiedzialalm ze tak dlugo bedzie siedzial w moim sercu!
napisał/a: Zakk 2009-05-04 22:23
Alinka.. napisal(a):
... faktycznie chyba asz racje, po prostu musze zapomniec o nim! ...


wszystko pięknie tylko dlaczego to zapominanie tak ciężko wychodzi ? Mnie się wydaje że to nie takie proste i jest tam gdzieś ukryte drugie dno....
po prawie roku od rozstania zastanawiam się czy dobrze zrobiłem nie dając jej wtedy szansy i zastanawiam się dlaczego ona wciąż siedzi mi w głowie i nie potrafię się skupić na żadnej innej... Chociaż tak bardzo mnie skrzywdziła, to próbuję ją jakoś usprawiedliwić...Bez sensu.
Jakieś pomysł, sugestie??
napisał/a: szyszka^ 2009-05-05 16:01
A moja historia jest bardzo podobna do wielu na tym forum, późna miłość, poświecenie dla nej wszystkiego, rodziny, miejsca zamieszkania, i banalnej kupy forsy.
A po kilku latach porażka, ze świadomością, że Ona też kocha, ale nie potrafi poświęcić tego co niestety musi by miłość trwała. Ja poświęciłem swoje, ona nie, fakt, że miała tego bagażu dużo więcej...
Skutek taki, że jestem sam w obcym, małym mieście. A ona także sama, tyle że z rodziną, przyjaciółmi...
Strasznie boli fakt, że nie wyszło a miłość trwa, i to z dwóch stron!!! Ale szkoda słów o bólu, apatii, depresji i myślach samobójczych, kłopotach w pracy a nawet z urzędami, alkocholem, stało się to niedawno, więc to wszystko jest.
Powiem tak, po lekturze wpisów, poczułem się lepiej, zobaczyłem ilu jest ludzi, którzy myślą tak samo jak ja. Dziękuję...
Wiecie co, dziś spróbuję posprzątać mieszkanie i zrobić pranie. Na więcej mnie nie będzie stać tak fizycznie jak i psychicznie, ale na początek dobre i to. To tyle na razie, a może uda się nawet coś przeczytać...
napisał/a: Dzwoneczek1 2009-05-08 12:08
Dzien po rozstaniu.prawie 5 mc razem,ale miłosc juz od roku z mojej strony.....pierwsza prawdziwa,przez chwilę wzajemna, gorąca, czułam się,jakby ktos dal mi gwiazdę z nieba,największe szczęście mojego życia,mój własny CUD świata....teraz czuję, że nigdy nie spotkam już nikogo , kto bylby tak niezwyklym i stworzonym dla mnie człowiekiem...nie wiem jakmam zyc....czy zawsze tak się kazdemu wydaje, a potem jednak kogoś takiego spotyka?
napisał/a: nando 2009-05-09 20:12
dzwoneczek nie załamuj się tak. miałem to samo. pierwsza miłosć, byłem taki szczęsliwy. wydawało mi sie ze kochalem z wzajemnością. jednak nie trwało to podobie-5 miesięcy. zostawiła bez słowa. myśl pozytywnie. czas zagoi te rany
napisał/a: pmo 2009-05-10 23:11
witam :)

rozstałem się jakieś 3 mce temu po 4,5 roku trwania związku. Co było powodem brak rozmowy duszenie w sobie całego zła troche inne podejście do zycia itd ogólnie troche dziwne bo kochaliśmy się oboje ale nie umieliśmy ze sobą rozmawiać . Pierwszy miesiąc był bardzo spokojny złapałem oddech poczułem wolnośc Cały czas pisała bym przyszedł i raz sie złamałem . Powiedziałem jej że nie wróce że dziekuje za to co dla mnie robiła itd i jej pomogło a mnie zaszkodziło bo zacząłem tęsknić :( trudno poboli przestanie pocieszam się tym że w perspektywie kilku lat mogło być gorzej.
Co ciekawe ona była u wróżki powiedziała jej że dobrze się stało itd Tak mnie to zaciekawiło ze postanowiłem pójść do tej samej wróżki (dodam że jestem sceptyczny tego typu instytucją)
ale jak pani zaczęła z kart czytać to mi szczena opadła :) powiedziała żebym przestał sie rozbijać myślami bo bym strasznie żałował jak bym wrócił a w sumie to powinienem dziękowac bogu że tak się stało :) niby śmieszne ze powiedziała to jakaś tam wróżbiarka ale budujące :) pomimo tego ze nie wierze to mam jakieś dziwne zaufanie do tego co powiedziała. Traktuje tą wizyte jak wizytę u psychologa :)
napisał/a: ~gość 2009-05-10 23:42
powinienies wszystkie za i przeciw podsumowac i stwierdzic czy do brze zrobiles, jesli celowosc decyzji podpierasz opinia wrozki to powodzenia ...
napisał/a: pmo 2009-05-11 00:00
nie opieram decyzji na wróżce tylko na 4,5 letnim doświadczeniu i ilości nieporozuminień może drobnych ale wynikających z tego samego. Naprawde takie drobnostki po jakimś czasie stają sie problemem ale jak druga strona nie umie powiedzeć czego chce i oczekuje. Bo jak ktoś zamiast powiedzeć robi kwaśną mine, sama sie przyznała do tego że nie potrafi mówić co ja boli i tego nie zmineni albo odopwiada ze już taka jest to po mimo ze ja kochałem nie potrafiłem tak żyć
napisał/a: marloon 2009-05-11 05:53
Witam wszystkich :)
Teraz ja opisze swoja historie, może uzyskam jakąś podpowiedź co dalej...
Poznałem swoja największą miłość 9 lat temu, było cudownie, jak zawsze rozstaliśmy się w 2005 bo nagle stałem sie tym gorszym , krótko mówiąc poznała innego, który szybko zawrócił jej w głowie. Wtedy dość szybko zapomniałęm, oczywiście na początku było bardzo ciężko, ale jakoś przeszło. myślałem że już nic do niej nie czuje, i wtedy ona po 8 miesiącach odezwała się do mnie, zaproponowała spotkanie. No i wszystko pękło, zrozumiałęm że nadal ją kocham. zaczeła mi opowiadać o swoim życiu, co robiła przez te kilka miesięcy, wyszło że jest w ciąży w 2 miesiącu, że tamten ją bije i wogóle nie wie co teraz robić. zaczeliśmy się znowu spotykać, nawet razem byc, od pierwszych chwil bardzo pokochałęm dziecko które nosiła pod sercem mimo że nie było moje. w 2006 urodziła się wiktoria, byliśmy bardzo udaną i kochającą się rodziną a wiki była i nadal jest moim oczkiem w głowie Pół roku temu znowu zaczeło się coś psuć i znowu rostanie, tylko że teraz jest wiki o której nie umiem zapomnieć i nie chce zapominać, kocham ją, ale jej matke też bardzo kocham, spotykamy się co jakiś czas, przy okazji jak widuje się z wiki, tylko że od tego rozstania popadłem w straszną depresje. są dni kiedy nic nie jem, noce są nieprzespane i żyje tylko myślą aby do następnego spotkania z nimi. Pomiędzy tymi spotkaniami nieumiem sobie ze sobą poradzić, byłęm kilka razy u psychologa ale to nic nie pomaga, wiem chciałbym leku który zadziała akurat w danej sekundzie a to jest niemozliwe. Ostatnio zacząłem pić żeby odgonić rózne nieprzyjemne myśli z głowy, żeby usnąć, ale to jest chwilowe. Tak jak dzisiaj, upiłem się i wstałem o 4 znowu z myślami o moich dziewczynach, ze spania nici. największym moim problem jest to że nie umiem nauczyć się żyć sam ze sobą, że nie umiem rozdzielić miłości do mojej córki i do jej matki, dlatego każde wyjście od nich z domu jest dla mnie koszmarem. wiem że nie ma złotego środka na takie problemy, musiałem się wyżalić. niestety nie mam znajomych z którymi mógłym pogadać o takich rzeczach
napisał/a: ~gość 2009-05-11 08:45
pmo napisal(a):Traktuje tą wizyte jak wizytę u psychologa :)

z jednej strony uważam że obraziłeś psychologów :P z drugiej zaś wróżka ma zdolności tych ludzi, przynajmniej powinna mieć- umieć dobrze obserwować, manipulować, wciskać kit, ale tak żeby się klient nie zorientował
napisał/a: Małgosia_ 2009-05-11 12:21
Wróżka to dobry pomysł. Ja po kazdym bolesnym rozstaniu szlam do wróżki i za kazdym razem słyszałam tą samą regułkę: "dobrze się stało, nie byłabyś w tym związku szczęśliwa"
napisał/a: no name 2009-05-12 00:51
heh, moje życie po rozstaniu:

poszedłem na piwo... ( z resztą jak i w trakcie związku...) w zasadzie nic się nie zmieniło, idę grać w magic-cards...narka

ps.

Po co walczyć? Walczy se tylko po coś...a jak nie ma "miłości" to po co o nia walczyć, tak dla samej walki? Nie lepiej iść na piwo? Nie przejmowac się.... i w zasadzie zamiast walczyć o stary związek, moze lepiej te same siły spozytkować na walke o nowy związek (czyt. podryw)...o wiele lepsze emcje i ten dreszczyk...ehhh...no i oczywiście pójście na piwo...najlepsza strategia walki..jak druga osoba kocha..to przyjdzie do baru "zanieśc" cię do domu...albo i nie... proste...