Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Życie po rozstaniu...

napisał/a: Annolina83 2013-06-11 13:22
W sumie to komunikacja to bardzo ważna rzecz a każdy z nas odbiera komunikat drugiej strony przez swoje "sitko"
werka 102 cieszę się że strona zwierciadła Ci się spodobała :) znalazłam coś w rodzaju bloga faceta który prowadzi couchingi i tez jest tam tego dużo
http://michalpasterski.pl/kategoria/techniki-i-cwiczenia/

fajne jest to że oprócz artykułów są też techniki i ćwiczenia. Ja wałkuję temat wizualizacji :D heheheh
Wczoraj wybrałam się na zumbe jednak na miejscu okazało się że zajęcia odwołane bo ich zalało czy coś, na inne zajęcia się już nigdzie nie wybrałam bo było zbyt późno , byłam lekko poirytowana ale ogólnie było ok a późnym wieczorem byłam już tak wkurzona, sama nie wiem czym oczywiście w efekcie się poryczałam :) I jak ja mam zrezygnować z tych zajęć :D Dziś jak sobie o tym pomyślałam to mnie to strasznie rozbawiło :D

[ Dodano: 2013-06-13, 13:49 ]
No i się doczekałam :) kryzys ..... jest lepiej niż ostatnio, przerabiałam to przecież tyle razy......... mega depresji nie ma.... jest mi po prostu czegoś przykro..... mam nadzieje że do jutra śladu po tym nie będzie
napisał/a: ergo1 2013-06-16 11:00
Cześć kochani. Nie pisałam po histerycznym etapie, bo zajęłam się "remontem" mojego lokum. Piszę w cudzysłowiu, bo obecny stan jest surowy a wykańczanie kojarzy mi się z malowaniem i wieszaniem zasłon i obrazków

Ex wchodzi mi do głowy i wychodzi, kiedy mu się podoba. Jestem wtedy wściekła.

Widzę mężczyznę, którym kiedyś bym była zainteresowana i już mam w głowie, jaki to musi on być przebiegły i niedobry. Jakikolwiek objaw nawet życzliwości ze strony płci męskiej - patrzę na gościa, widzę gremlina Przerysowuję, ale żeby nakreślić, o co mi chodzi. Wychodzi na to, że tego wszystkiego nie przetrawiłam. Może jeszcze jakiś czas to potrwa. Byłoby cudnie, gdybym się w głowę uderzyła i dostała amnezji.

Oczywiście dochodzą "ciociowe" pocieszaczki - "Nie martw się, moze Ci się jeszcze ułoży. A może nie."
I dają przykłady dziesiątek starych, samotnych kobiet na wzór. A musicie wiedzieć i mówię to uczciwie, że nie jestem jakaś specjalnie atrakcyjna. Taka sobie. I to też dodadzą do kompletu - No jesteś trochę za wysoka, jakbyś schudła, to może ten tamten stary (dają przykłądy chłopów po 15 lat ode mnie starszych!!!) kawaler z jakiejś tam wioski... Ludzie - ważę tyle od podstawówki i to się nie zmieni. Mam 1,7 wzrostu i budowę, jaką mam. Tragedia. Niby chcą dobrze, ale tak dopiórkują, że strach.

Na szczęście jest praca. jakby nie to, zwariowałabym jak nic.

Chciałam jeszcze dodać, co do wymagań, czytałam jakiś wpis kominka o tym. To normalne. Obie płcie podnoszą poprzeczkę z wiekiem. W sumie logiczne, sami dojrzewamy, nabieramy szlifów. Płeć nie ma znaczenia. Bardziej się "cenimy" i podnosimy wymagania. Jak byłam młodsza wystarczyłoby gdyby na mnie spojrzał, potem, żeby jeszcze mi się podobał. Teraz.... Teraz o zgrozo muszę mieć z kim pogadać Co poradzi?
napisał/a: Annolina83 2013-06-17 08:28
ergo, zazdroszczę że widzisz w nich Gremliny ja niestety nie , choć im nie wierze. Jednego dnia myślę sobie "tak jest dobrze, jest ok że jestem sama mam czas dla siebie " a drugiego dnia jestem przerażona bo boję się że sama będę już zawsze, jasne można czekać i staram się wierzyć że gdzieś za rogiem czai się to moje szczęście ale zaraz po chwili do głowy przychodzi myśl "a co jak nie znajdę, a co jak tak już będzie zawsze ". Bardzo brakuję mi tej drugiej osoby. Z drugiej strony jak ktoś się pojawi to w zasadzie cały czas towarzyszy mi jakiś lęk, że więcej nie zadzwoni, że więcej się nie umówimy itd.
Ostatnio na jednym z portali poznałam sympatycznego gościa, fajnie się gadało, mieliśmy się spotkać, w ostatniej rozmowie telefonicznej powiedział że przyjedzie po mnie, ( nie znam faceta w życiu na oczy go nie widziałam, nawet nie wiem jak się nazywa ) więc niby żartem niby serio powiedziałam że to może innym razem ogólnie chodziło mi o to że trochę nieswojo bym się czuła wsiadając obcemu facetowi do samochodu ( może to śmieszne ale miałabym obawy ), oczywiście do spotkania nie doszło, a kilka dni później dostałam sms z przeprosinami że coś mu wypadło i że sprawiłam mu ogromną przykrość, że nie lubi dziewczyn które "wysoko się noszą" :)
No i jak tu ich zrozumieć , a wydawał się fajny

[ Dodano: 2013-06-17, 08:45 ]
Czytam cały czas te artykuły "jak pokochać siebie " itp i kiedy już mi się wydaję że osiągnęłam jakąś stabilność w tym temacie to dzieje się coś co mnie znowu rozsypuje, może Wam się to wyda głupie ale jak by mnie ktoś testował czy ogarnęłam się już na dobre czy nie.
Powinnam teraz siedzieć i pisać pracę ale kompletnie nie mogę się zabrać do tego, w starej pracy nie dostane już urlopu bo już mi nic nie przysługuję a jak już jakimś cudem usiądę do tego to myśli biegną od razu w złym kierunku, a na koniec moje "alter ego " dochodzi do głosu i mówi mi że i tak sobie z tym nie poradzę .
Jednym słowem mam chyba nieźle "zryty beret " :D
napisał/a: NowaNadzieja 2013-06-17 20:39
Megimell, masz racje co do tego co pisałaś. Po prostu byłam wtedy przed okresem, hormony, wszystko mnie wkurzało lub doprowadzało do płaczu.
Aktualnie jestem na etapie szukania pracy, odnowiłam znajomość z ex z czasów liceum (widzieliśmy się ost. raz 11 lat temu, ale mieliśmy kontakt (słaby, bo słaby) przez te wszystkie lata. Teraz nadrabiamy zaległości gadając przez tel. Nie mam oczekiwań, po prostu jest fajnie i wesoło. Ale, ale... najważniejsze jest to, że lecę jesienią do stanów. Spełniam swoje największe marzenie. Lecę z obcymi ludźmi, ale wierzę, że będzie fajnie
Pozdrowienia dla wszystkich!
napisał/a: Annolina83 2013-06-18 08:15
NowaNadzieja :) zazdroszcze wyjazdu do stanów :) i gratuluje spełniania marzeń :D ja coś planuje na styczeń ale na razie nie chcę zapeszać :D
Buziole dla Was :D
napisał/a: Megimell 2013-06-19 18:26
NowaNadzieja napisal(a):Megimell, masz racje co do tego co pisałaś. Po prostu byłam wtedy przed okresem, hormony, wszystko mnie wkurzało lub doprowadzało do płaczu.


Rozumiem :) Ja też czasami jestem zbyt bezpośrednia może, chciałam tylko żebyś dostrzegła pewne sprawy. Na pewno nie chciałam Cię poprzez swoje wypowiedzi obrazić.

NowaNadzieja napisal(a):Aktualnie jestem na etapie szukania pracy, odnowiłam znajomość z ex z czasów liceum (widzieliśmy się ost. raz 11 lat temu, ale mieliśmy kontakt (słaby, bo słaby) przez te wszystkie lata. Teraz nadrabiamy zaległości gadając przez tel. Nie mam oczekiwań, po prostu jest fajnie i wesoło.


No i super :)

NowaNadzieja napisal(a):Ale, ale... najważniejsze jest to, że lecę jesienią do stanów. Spełniam swoje największe marzenie.


TO jest najważniejsze! :) A gdybyś była w związku spełniłabyś je? :) Widzisz, każde rozstanie jest nie wątpliwie jakąś formą porażki dla obu stron, ale czy nie jest też jednocześnie szansą na inne życie? Może po prostu czasami życie musi nas pokierować na właściwą drogę.

Życzę Ci wszystkiego dobrego :) Kolejnych marzeń do spełnienia! :)
napisał/a: Dann_G 2013-06-21 13:05
NowaNadzieja napisal(a):Ja piszę pamiętnik - piszę o swojej złości, bólu i wściekłości, pomaga mi się to z tym uporać. Ale nie czytam później tego, bardziej chodzi o uwolnienie emocji. Nie jakoś regularnie, wtedy gdy mam potrzebę.

Czytałam ten list i komentarze pod nim
http://www.wysokieobcasy....ml#TRNajCzytSST
Czy uważacie, że kobiety w naszym wieku przesadzają z wymaganiami?
Poznałam faceta - kawaler lat 31, miły itd, spotkaliśmy się zawodowo w sb na 2h. Facet nie w moim stylu ubrany, lekka nadwaga ale to mnie nie zniechęca (jakbym miała go rozpatrywać pod katem damsko - męskim). Spotkaliśmy się w południe, w sb nie pracuje i ów pan miał przetłuszczone włosy i pachniał niezbyt świeżo... i co? niby miły itd ale czy byście go skreśliły czy warto nad nim popracować? Gdzie jest granica z wadami do zaakceptowania, co można w człowieku zmienić a kiedy machnąć ręką? Pytam tak teoretycznie of course


Witam szanowne Panie
Kobiety czasem przesadzają z wymaganiami, czasem nie wiedzą czego same chcą lub nie osiągneły wystarczającej "mądrości życiowej" aby dostrzec, że to czego szukają mają dosłownie pod nosem.
Niestety z perspektywy moich obserwacji wychodzi na to, że mężczyzni się "feminizują" a kobiety ulegają "maskulnizacji" dochodzi do zatarcia pewnych cech.

Zdradzę wam pewną tajemnicę mężczyzni to ci co stoją z boku, to są ci którzy patrzą, słuchają i ze spokojem robią kiedy inni wrzeszczą i krzyczą. My nie musimy nikomu pokazywać, udowadniać swojej wartości bo my wiemy, że jesteśmy wartościowi.
Czasem czuję się w tym świecie jakbym musiał wszystkich przepraszać. Musiał przepraszać za to, że nie mam konta na FB, że nie noszę dziwnych spodni z krokiem w kolanach, za to ze jesli płaczę to zeby nikt nie widział, za to ze czasem sobie pogadam ale swoje zrobie i dorabiam do tego filozofii, za to ze nigdy się nie poddam, za to ze jestem mezczyzna który ma odwagę podejmowac decyzje i iść do przodu liczac sie z tym ze czasem przegram ale mimo to będę szedł dalej. A prawda jest taka ze nie przeprosze nikogo za to ze jestem mezczyzna bo dobrze mi z tym.
Jednak część przedstawicielek płci piękniejszej nie umie tego zrozumieć. Kiedy nie ubieram się tak jak chcą, kiedy nie robie rzeczy które chca a które mnie upokarzają. Za to ze mam własne zdanie stosowane były wobec mnie gierki, szantaże emocjonalne pt jesli nie zrobisz tego to mnie nie kochasz i wiele innych.

Ja chciałem takiego "zwykłego normalnego" związku, takiego gdzie mamy dwoje ludzi ktorzy sa ze sobą na dobre i na złe, wspierają się, kochają a o problemach rozmawiają. Niestety w dzisiejszych czasach mogę się tego nie doczekać.

Piszecie o wymaganiach...

Wiecie jakie ja mam wygania ? Takie żeby dla tej kobiety słowa jak miłość, szacunek, lojalność, wierność coś znaczyły.
Zastanówcie się czy nie tworzycie jakiś "szutcznych" wymagan. Co z tego ze facet np ubiera się nie zgodnie z modą dopóki wygląda schludnie. Co z tego ze ma długie włosy kiedy dba o siebie. (mydło i higiena to nie wymóg tylko podstawa dla każdego )
Jeśli macie takie "wymagania" to co Ja mam powiedzieć kiedy moje wymogi do chwili obecnej okazały się nie do przejścia ?
napisał/a: gorzka00 2013-06-21 19:16
Dann_G, Chyba, że wybierasz partnerki, bo argument "jesli nie zrobisz tego to mnie nie kochasz", jest na poziomie bardzo głupiutkiej i naiwnej 16 latki...

Piszesz o miłości, szacunku, lojalności itd i ok, ale niestety kwestia wizualno estetyczna jest ważna. Zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn... pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ja dla przykładu nie przemogłabym się do być z kimś kto nosi krok spodni w kolanach, paraduje w różowych koszulkach czy chodzi na solarium 5x w tygodniu... nie moja bajka i działa to też w drugą stronę
A higiena o której piszesz też jest chyba dla niektórych pojęciem bardzo względnym. Już trafiłam na przypadek, gdzie facet po prostu uznał, że prysznic 1x na 3 dni jest wystarczający... a włosy to tak przy dobrych wiatrach raz na tydzień, bo cytuje " z tłustymi mi wygodniej"
napisał/a: ergo1 2013-06-22 15:32
napisal(a):Witam szanowne Panie
Kobiety czasem przesadzają z wymaganiami, czasem nie wiedzą czego same chcą lub nie osiągneły wystarczającej "mądrości życiowej" aby dostrzec, że to czego szukają mają dosłownie pod nosem.


Uważam, że to dotyczy obu płci. Piszesz, że masz wymagania:

napisal(a):Wiecie jakie ja mam wygania ? Takie żeby dla tej kobiety słowa jak miłość, szacunek, lojalność, wierność coś znaczyły.


Ale ciekawe czy gdyby przyszło co do praktyki umówiłbyś się na przykład ze mną? Najprawdopodobniej miałbyś gdzieś moją wierność, lojalność i całą resztę, włącznie z inteligencją, szeroką wiedzą i wspaniałym charakterem (poczucie humoru też mam jak widać ). I nie ma w tym nic złego, bo taka jest natura człowieka - najpierw jest chemia - pożądanie i cała reszta. To jest czysta przyroda. Z czasem poznajesz człowieka i gdy już minie fascynacja fizyczna zauważasz cechy charakteru. To się po prostu dzieje i nasze wymagania nie mają nic do tego. Mamy w głowach jakiś model i podświadomie dążymy do takiego partnera/ki.

Nie ma sensu zgrywać się na wielce romantyków ze względem tylko na psyche... Do linczu, gotowi, start ;)
napisał/a: Dann_G 2013-06-23 19:00
gorzka00 napisal(a):Dann_G, Chyba, że wybierasz partnerki, bo argument "jesli nie zrobisz tego to mnie nie kochasz", jest na poziomie bardzo głupiutkiej i naiwnej 16 latki...


Wiesz bardzo chciałbym żeby było na poziomie 16 latki....niestety w przedziale 20-30 też są tego typu teksty....

gorzka00 napisal(a):Piszesz o miłości, szacunku, lojalności itd i ok, ale niestety kwestia wizualno estetyczna jest ważna. Zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn... pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ja dla przykładu nie przemogłabym się do być z kimś kto nosi krok spodni w kolanach, paraduje w różowych koszulkach czy chodzi na solarium 5x w tygodniu... nie moja bajka i działa to też w drugą stronę


No wiesz a myślałem, że jak w komedii romantycznej akceptujemy się bezwarunkowo Ok moja wina nie napisałem tego ale kwestia wyglądu ma znaczenie gdyż uznałem to za oczywiste. Każdy ma swoje preferencje których nie da się przeskoczyć tak jak piszesz o kroku w kolanie. Dla mnie np są to papierosy bo nie wyobrażam sobie spotykania się z kobietą która pali gdyż sama myśl o np. jej pocałowaniu wywołuje odruch wymiotny. Ale jak mówiłem nie wspominałem gdyż nie chcący przeskoczyłem myśl.

gorzka00 napisal(a):A higiena o której piszesz też jest chyba dla niektórych pojęciem bardzo względnym. Już trafiłam na przypadek, gdzie facet po prostu uznał, że prysznic 1x na 3 dni jest wystarczający... a włosy to tak przy dobrych wiatrach raz na tydzień, bo cytuje " z tłustymi mi wygodniej"

No cóż higiena jest widać tak samo względna jak wygląd ;-P
Dla mnie jest tak samo oczywista jak to że w życiu bym nie założył spodni z krokiem w kolanach i tych innych co opisałaś.

ergo napisal(a):Ale ciekawe czy gdyby przyszło co do praktyki umówiłbyś się na przykład ze mną? Najprawdopodobniej miałbyś gdzieś moją wierność, lojalność i całą resztę, włącznie z inteligencją, szeroką wiedzą i wspaniałym charakterem (poczucie humoru też mam jak widać ). I nie ma w tym nic złego, bo taka jest natura człowieka - najpierw jest chemia - pożądanie i cała reszta. To jest czysta przyroda. Z czasem poznajesz człowieka i gdy już minie fascynacja fizyczna zauważasz cechy charakteru. To się po prostu dzieje i nasze wymagania nie mają nic do tego. Mamy w głowach jakiś model i podświadomie dążymy do takiego partnera/ki.

No sarkazm i chęć dowalania facetom masz opanowane to pewne.
U wiesz co a ja myślałem że jesteśmy trochę ponad kierowanie się stricte chemią i pożądaniem bo idąc Twoim tropem to powinniśmy się rzucać na siebie tylko ciekawe czemu tego nie robimy...a no tak bo istnieje taki detal jak rozum, uczucia wyższe czy inne tego typu drobiazgi ale spoko
Zaskoczę Ci ale wierność, lojalność i ta cała reszta łącznie z poczuciem humoru które u Ciebie idzie bardziej jako sarkazm wymieszany z nutką ironii są dla mnie znacznie ważniejsze niż np. rozmiar Twoich piersi. Ciało i uroda to coś co z czasem przemija.
Swoja drogą jeśli kierujesz się stricte pożądaniem i chemią na dzień dobry to współczuje...omija Cię tyle fajnych rzeczy.
Nie znam Cię więc nie mogę Ci odpowiedzieć na to czy bym się z Tobą umówił.
Zaskoczę Ci ale wierność, lojalność i ta cała reszta łącznie z poczuciem humoru które u Ciebie idzie bardziej jako sarkazm wymieszany z nutką ironii są dla mnie znacznie ważniejsze niż np. rozmiar Twoich piersi. Ciało i uroda to coś co z czasem przemija. Człowieka nie poznasz całkowicie przez całe życie. Wygląd jest fajny ale żyć będziesz z charakterem, przyzwyczajeniami, nawykami itp drugiej osoby i jeśli dopiero w drugiej kolejności sie na to patrzysz no to prosisz się o problem.
Tak więc ta Twoja "natura człowieka" to raczej natura jełopa który niech lepiej się nie zabiera za związek no chyba że lubi problemy

ergo napisal(a):Nie ma sensu zgrywać się na wielce romantyków ze względem tylko na psyche... Do linczu, gotowi, start ;)


Wiesz jak jeszcze powiesz że ja romantyk to powiesz jeden z lepszych żartów Zresztą nie ma też co zgrywać się na ironiczno-sarkastyczną pogromczynię rodzaju męskiego
Do linczu ? Mnie biednego i kochanego ? No no uprzedzam tylko że łatwo się nie dam a poza tym na takie przyjemności to Pani musi zasłużyć ale gwarantuje oboje będziemy zadowoleni ;-P

Rzekłem
HOWGH
napisał/a: ergo1 2013-06-23 22:57
napisal(a):No sarkazm i chęć dowalania facetom masz opanowane to pewne.


Hola - nie tylko facetom. Wyrobiłam się ostatnio Pretensje do 2'EXa

napisal(a):U wiesz co a ja myślałem że jesteśmy trochę ponad kierowanie się stricte chemią i pożądaniem bo idąc Twoim tropem to powinniśmy się rzucać na siebie tylko ciekawe czemu tego nie robimy...a no tak bo istnieje taki detal jak rozum, uczucia wyższe czy inne tego typu drobiazgi ale spoko


Ale o tym też pisałam. Chodziło mi o to, że nie brzmi mi to 1000% procent szczerze, jeśli słyszę/czytam, że cechy charakteru "itd" to jedyny wyznacznik. Bardzo bym chciała mieć takie zasady, ale faktem jest, że to na co najpierw zwracamy uwagę i piszą o tym od lat nie jest wspaniały charakter, tylko wygląd. Bo charakteru drugiego człowieka nie poznasz przez tydzień ani dwa. Ba - a jak są historie, że mąż/żona po wielu latach.... okazuje się ... Przeskakuję, ale z pewnością wiesz, o co mi chodzi.
Chodziło mi o podstawową uczciwość wobec siebie i innych.

napisal(a):Swoja drogą jeśli kierujesz się stricte pożądaniem i chemią na dzień dobry to współczuje...omija Cię tyle fajnych rzeczy.


Nadinterpretujesz

napisal(a):Tak więc ta Twoja "natura człowieka" to raczej natura jełopa który niech lepiej się nie zabiera za związek no chyba że lubi problemy


I niestety tak to działa. To nie jest coś, co wyznaję. Ale taką naturę jełopa mamy. To, że jeżeli kogoś dłużej poznamy i mimo, że z początku nie był dla nas atrakcyjny nabiera w naszych oczach wartości, to tylko dochodzi do głosu ta mniej jełopowa strona, ale... Odpowiedz tak absolutnie szczerze - widzisz na ulicy 2 dziewczyny - jedna jest wcieleniem ideału wg Twojego gustu, druga ma nie wiem.. 20kg więcej i zeza jak się zapatrzy. Czy absolutnie uczciwie możesz stwierdzić, że nie zwrócisz uwagi na "laseczkę"? I podążysz poznawać duszę i nieskazitelny charakter tej "brzydszej"?

napisal(a):Wiesz jak jeszcze powiesz że ja romantyk to powiesz jeden z lepszych żartów Zresztą nie ma też co zgrywać się na ironiczno-sarkastyczną pogromczynię rodzaju męskiego


To wychodzi moje rozgoryczenie. Wybacz, jeśli posunęłam się za daleko.

napisal(a):Do linczu ? Mnie biednego i kochanego ? No no uprzedzam tylko że łatwo się nie dam a poza tym na takie przyjemności to Pani musi zasłużyć ale gwarantuje oboje będziemy zadowoleni ;-P


Jak sobie zasłużyć na lincz ?
Miałam na myśli gromy, które spadną na mnie po takich kominkowych mądrościach.

Wiem, że w życiu "ładna skórka, psia naturka i ładna miska jeść nie daje, a im dalej w las...". I nie kieruję się tylko wyglądem. Pomijając te podstawowe wymagania, o których pisały dziewczyny - higiena itp, ale to są w ogóle oczywiste oczywistości. Ale uczciwie przyznaję, że przykuwają moją uwagę w pierwszej kolejności przystojni faceci. No przepraszam. To jest tak samo jak ja nie przykuwam uwagi, tak ładne dziewczyny przykuwają. A to, że o wyborze na partnera decydują potem inne cechy/wartości, to zupełnie inna sprawa.

Pięknie o tym pisze Kominek. Potrafi to z pewnością lepiej wyrazić.
napisał/a: Ins000 2013-07-13 20:29
Byłam w związku 4,5 roku, rozstaliśmy się prawie miesiąc temu.

Wiele osób pisze, że chciałoby usłyszeć od ex jakieś miłe słowo - coś, co znaczyłoby, że było się ważnym dla tej osoby. Ja słyszę miłe słowa, słyszę, że byłam bardzo ważna, słyszę nawet "kocham Cię". "Kocham Cię, ale nie układało nam się".

Dlaczego się rozstaliśmy? No właśnie, dla mnie było wszystko ok, byłam szczęśliwa, ale on od pewnego momentu co jakiś czas wspominał, że się nie układa. A to, że ma za mało czasu dla siebie, a to że się kłócimy. Kiedy rozwiązaliśmy te problemy, dla niego znowu się nie układało. Było tak, że przysięgłabym, że jest wszystko dobrze, jesteśmy szczęśliwi, a on zaskakiwał mnie znowu, że coś jest wg niego nie tak. W końcu przy poważnych rozmowach w okresie przed rozstaniem słyszałam "może właśnie o to chodzi, że Ty uważasz, że się układa, a ja uważam inaczej". Jednocześnie mówił "chcę, żeby nam się udało, jeśli mam z kimkolwiek być to tylko z Tobą". I nawet przy rozstaniu podtrzymywał to stanowisko, ale jednocześnie usłyszałam "nie chcę być w stałym związku, nie nadaję się do tego, nie chcę mieć dzieci, mamy inne cele życiowe, zmieniłem się". Nie mogłam zrozumieć dlaczego jego zdaniem się nie układa i w dniu rozstania usłyszałam: "chcę żyć inaczej i może właśnie dlatego nam się nie układa, bo ja chcę żyć inaczej niż 90% społeczeństwa".

Był zawsze dla mnie bardzo czuły, troskliwy, kochany, czułam się kochana bezwarunkowo. Oboje myśleliśmy, że musiałoby się nie wiem co strasznego stać, żebyśmy się rozstali. A - tak jak mówię - przez ostatnie kilka miesięcy się oddalał, nie okazywał mi czułości, odnosiłam wrażenie, że wyszukuje problemy na siłę, zamiast cieszyć się tym, że mamy siebie, że jesteśmy razem, to ciągle dla niego był jakiś problem. W międzyczasie rozmawialiśmy coraz mniej, w końcu czułam się samotna w związku. On się miotał, ranił mnie tym wszystkim, a ja starałam się nie wprowadzać atmosfery niepokoju. Do końca wierzyłam, że może być jak dawniej, że przecież nie możliwe, żeby człowiek się tak zmienił, że inne pary się rozstają, ale nas to nie dotyczy, przetrwamy wszystko, bo czułam, że ta relacja jest taka autentyczna.

Często było tak, że dołowały go jakieś inne rzeczy - praca, sytuacja w rodzinie i przez to, tak jakby, nie miał siły na związek. Dla mnie, jeżeli miałam ciężki dzień, to ten związek był azylem i chciałam, by on traktował to w ten sam sposób, ale on nie potrafił. W końcu stwierdził, że on się nie nadaje do związku, nie chce mnie ranić, nie potrafi połączyć pasji, pracy i związku, a skoro nie potrafi połączyć to musi wybrać i że zawsze wybierał mnie, ale już tak nie potrafi. Jakoś jego koledzy potrafią połączyć pracę, pasję i związek - dlaczego dla niego to takie trudne? Być może na początku byłam za bardzo zaborcza, za bardzo rozliczałam go z "czasu wolnego", ale później to zmieniłam, on zaczął chodzić na karate 3 razy w tygodniu, więcej spotykać się z kolegami. Niestety - tak jak mówiłam - oddalał się coraz bardziej, tego czasu dla niego było mu wciąż mało, zaczął odwoływać nasze spotkania, przekładać, wolał spędzić całą sobotę z kolegą, ciągle musiał robić wszystkim naokoło jakieś przysługi, a ja zaczęłam być "ostatnia na liście".

Przy rozstaniu widziałam ból w jego oczach, widziałam jakie to dla niego trudne, że wciąż się miota, że wciąż nie wie co zrobić. Jeszcze po rozstaniu mówił, że mnie kocha, ale "tak będzie lepiej, ja się nie nadaję, zmieniłem się". Wiem, że gdybym chciała, mogłabym go przy rozstaniu zatrzymać, mogłam znów zaproponować "spróbujmy jeszcze, przecież się kochamy", ale co by to dało, jeśli za kilka tygodni problem znów by wrócił. Sama nie miałam już na to siły, ale nie rozumiem, nie rozumiem jak to możliwe, że ludzie się kochają, a to wszystko musi być takie skomplikowane - czy nie można po prostu cieszyć się sobą, wspierać, dbać o to?

W miarę szybko się ogarnęłam - po dwóch-trzech tygodniach potrafiłam cieszyć się życiem, iść z uśmiechem na ustach do pracy, zająć się sobą. Jednak siedzi to wszystko jakoś głęboko we mnie i wciąż nie rozumiem jak to mogło się stać, bo czuję, że było to (uczucie, relacja) takie autentyczne. Byliśmy tak blisko, tak mnie kochał i co?