Życie po rozstaniu...

napisał/a: dr preszer 2014-01-04 18:28
KokosowaNutka napisal(a):wreszcie kiedys pojmie.


Czasami za późno pojmują. Marskość wątroby robi swoje i koleś wącha kwiatki od dołu. Nie wydaje mi się aby pił od niedawna. Koleś musi dobrze walić wódę od dobrych kilku lat. Nałóg alkoholowy to nie pstryk i jest.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-04 18:36
dr preszer napisal(a):
KokosowaNutka napisal(a):wreszcie kiedys pojmie.


Czasami za późno pojmują. Marskość wątroby robi swoje i koleś wącha kwiatki od dołu. Nie wydaje mi się aby pił od niedawna. Koleś musi dobrze walić wódę od dobrych kilku lat. Nałóg alkoholowy to nie pstryk i jest.

No na mysli mialam kilka lat. To przeciez nie jest duzo, choroba ta potrzebuje troche czasu zeby sie rozwinac, zeby od naduzywania zmienic sie w nalog. W domysle 'od dawna' myslalam o pijacych np od 20stu.

napisal(a):Kokosowa - zaburzenia psychiczne - przynajmniej część z nich - to po prostu lenistwo i brak chęci do pracy nad sobą. I pomijając ciężkie przypadki chorób psychicznych, zdania nie zmienię.
Depresja - tu chyba niedługo zostanę ekspertem, z racji tego, że od wielu lat wspieram w tym kogoś bliskiego (I nie tylko tę osobę). Wiem aż nazbyt dobrze, że w 99% to po prostu praca nad sobą. Czasami zmuszanie się do wielu czynności ze łzami w oczach.
Zresztą nawet większość psychiatrów jest zdania, że leki nie likwidują przyczyny. Trzeba wziąć się za siebie i zawalczyć.
To samo dotyczy alkoholizmu, pozostałych dys-.

Chwala Ci za to, ze pomagasz osobie z depresja ale nigdy nie zrozumiesz co taka osoba czuje. Tobie latwo powiedziec, ze to lenistwo, ze trzeba sie starac i wszystko bedzie fajnie. Niektorzy chorzy popelniaja samobojstwo. Myslisz, ze z samego lenistwa zrobiliby cos takiego?

Co do dzieci z adhd-to juz kwestia tego jaki jest rodzic. Madry i odpowiedzialny zaprowadzi dzieciaka na terapie, bedzie sie starac mu pomoc. Glupi-machnie reka i zwali na zaburzenie. Ale ja dalej nie rozumiem czemu usilujesz mi wmowic, ze popieram druga opcje. Tak nie jest.

napisal(a):3. Spore grono ludzi z depresjami, nerwicami, załamaniami, które zamiast wziąć się za siebie siedzą i użalają się wszędzie jakie to one nie są biedne.

Achhh a to takie proste jest? Po prostu wziac sie za siebie i przestac sie uzalac. Kurcze czemu nikt wczesniej na to nie wpadl? Cala masa chorych bedzie Ci od teraz wdzieczna za znalezienie lekarstwa.

I przypominam jak ktos znowu bedzie chcial mi zarzucic, ze popieram brak pracy nad soba, niechec do terapii i zmiany swojego nastawienia, postepowania-WCALE TAK NIE UWAZAM i nie mam pojecia skad to wytrzasneliscie. Jak najbardziej jestem za tym, zeby takie osoby zaczely sie leczyc i sprobowac cos w swoim zyciu zmnienic. Jedyne z czym sie z wami nie zgadzam to to, ze wyzej wspomniane przez nas zaburzenia/choroby to tylko wymysly i ogolnie wynik lenistwa.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-04 19:12
dr preszer napisal(a):Valkiria_, a Twój dzieciak uczy się w szkole specjalnej czy normalnej ?


Do normalnej, bo jest wybitnie inteligentny i z nauką nie ma najmniejszych problemów, tyle, że szkoła mnie sądem rodzinnym straszy odnośnie jego zachowania.

Ja się staram robić wiele z dzieckiem, szkoła zawala masę rzeczy bo nie umieją nawet się trzymać wytycznych z poradni psychologiczno-pedagogicznej...

Oczywiście, że to nie jest tak, że ja dziecku pozwalam na takie zachowania. Znajomi i rodzina mówią mi, że dla syna jestem jak gestapo. No niestety, ktoś musi. Jak szaleje na środku sklepu, to olewam go i idę w swoją stronę. A jak zwala coś z półki, żeby zwrócić uwagę- nie patrzę na ludzi tylko rżnę po tyłku. Tyłek nie szklanka, się nie rozbije. Niejednokrotnie młody wpada w spazmy takie, że ledwo może oddychać- wtedy oberwie ode mnie w twarz na opamiętanie bo nic innego nie pomaga. Nie mocno, ale żeby poczuł. Jak jestem złą matką, trudno, ale wiem, że w żaden inny sposób młodego się nie da wychować, jak czystym behawioryzmem, jak psa. Akcja, reakcja. Kara, nagroda. Wzmocnienie, wygaszenie. A nie jestem rodzicem, który będzie głaskał dziecko po głowie jak to zdemoluje pół sklepu czy wymusi zabawkę "bo mu się należy".
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-04 19:17
Valkiria_, mocne W pierwszej chwili chcialam Cie zjechac ale z drugiej Ty znasz najlepiej swoje dziecko i pewnie probowalas juz wszystkiego zeby jakos go okielznac i nic to nie dalo.

Preszer w ogole skad pomysl, ze syn Valkirii chodzi do szkoly specjalnej? Myslisz, ze dzieciaki z ADHD to jakies glupki sa?;P
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-04 19:21
KokosowaNutka, psychologowie, terapie, c*uje muje dzikie węże.
Na studiach wpajali mi, że geny to ułamek, a wychowanie czyni człowieka. Z tym, że moja niedoszła teściowa (matka biologicznego tatusia) ostrzegała mnie (dopiero jak zaciążyłam), że ona miała straszne problemy z wychowaniem syna i nie udało jej się ani prośbą, ani groźbą, terapią, ani nawet biciem. A sama była nauczycielką, która dwie córki wychowała tak, że studia pokończyły, chyba nawet doktoranckie, a synalek się stoczył i jest alkoholikiem po podstawówce :(
Dlatego ja się staram jak mogę żeby nad młodym zapanować, tym bardziej, że widzę, że ma po mnie inteligencję- szybko sie uczy, przyswaja nowe wiadomości, ma fenomenalną zdolność zapamiętywania no i spryciarz z niego.
napisał/a: bro1 2014-01-04 19:40
KokosowaNutka napisal(a):
Bro napisal(a):Ponoć to choroba - przynajmniej tak twierdzą wszystkie "mądre" głowy. Uważam, że to taka sama choroba jak depresja, dysleksja itp. Czyli po prostu lenistwo i niechęć do wzięcia się za siebie.


Brak slow Bro.


A tak jakoś zasugerowałam się twoim "Brakiem słów", że popierasz te wszelkie dysfunkcje.
Nie gadaliśmy o przyczynach choroby - bo tych to chyba nikt nie zna. Może to geny, może sytuacje rodzinne, społeczne itp.
Gadaliśmy o podejściu do "chorych" i podejściu samych "chorych".
Nie musisz tak ironicznie podchodzić do punktu 3 o osobach z zaburzeniami psychicznymi jęczących wokoło jak to im źle. I nikt nie powiedział, że to jest łatwe. Jednak zawsze jest wybór: Jęczę, albo pracuję nad sobą. I jesli ktoś wybiera użalanie się, jęczenie, to sorry winnetou, w moich oczach pozostanie piz... Co innego mieć chwilowy, kilkudniowy dół, a potem wrócić do tzw. normy, a co innego miesiącami użalać się nad sobą i oczekiwać, że inni rozwiążą problem za samego zainteresowanego.
Myślę, że po części pojmę co czuje osoba z depresją. Na pewno nie w takim stopniu, w jakim dana osoba to odbiera i czuje, ale w większej części. Nie obce mi to niestety. Wiem jak to jest, jak we łbie natrętnie krąży myśl o skończeniu ze sobą.

Valikira - w szkole zwykłej - olewają. Żeby było śmieszniej w specjalnej też olewają. Dzieciaczki znajomych chodzą na zajęcia w grupach zintegrowanych. Można pomyśleć, że opiekunowie takich grup są przeszkoleni, przygotowani do pracy z dziećmi trudnymi. Psinco prawda. Jak rodzic nie dopilnuje, to nauczyciel sam od siebie ma to w głębokim poważaniu. Chociaż zdarzają się osoby z powołaniem, ale tych jest wciąż mało.

Człowieka formują geny, wychowanie, środowisko, znajomi, przeżycia te dobre i te traumatyczne - wiele jest czynników mających wpływ na to kim ludzik się stanie.
Nie wnikam w Twoje metody wychowawcze - Ty sama najlepiej znasz swoje dziecko, ale tym biciem to mnie trochę przeraziłaś. O ile klaps jeszcze jest do przyjęcia dla mnie, to bicie po twarzy jest dla dzieciaka (i chyba dla każdego) upokarzające i budzi większą złość, agresję.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-04 20:17
Bro, na samym poczatku pisalas, ze te zaburzenia/choroby to tylko lenistwo i brak checi wziecia sie za siebie, do tego slowo choroba pisalas w ''. O tym jak tacy ludzie sa odbierani i traktowani napisalas dopiero pozniej.
Ale dobra mniejsza z tym juz. Wazne, ze sobie wyjasnilysmy wszystko ;)

Valkiria_, skoro tlukli Ci na studiach, ze geny maja wielki wplyw na czlowieka to musieli tez pewnie wspomniec, ze bicie budzi w dziecku agresje i zlosc (Jak juz Bro wspomniala).
Ciezko mi sie tu jednak wypowiedziec bo sama dzieci nie mam.. Z jednej strony wiem, ze nie powinno sie ich bic ale z drugiej nie wiem jak wyglada to w praktyce. Tak czy siak Twoj opis mocno mnie zaskoczyl i mimo wszystko radzilabym Ci przestac synala bic. Niech lezy na ziemi, niech krzyczy. Olej go, przejdzie mu-po kilku razach zobaczy, ze masz gdzies jego fochy.

W ogole zawsze ludzie bijacy dzieci w miejscach publicznych wzbudzaja we mnie taka zalosc, wstret.. (oczywiscie Ci bijacym w zaciszu domowym tez ale nie o tym teraz mowa). Mam ochote podejsc do takiej mamuski/tatuska i jej tez dac w leb
napisał/a: bro1 2014-01-04 20:50
Kokosowa, nie wiem jak inne matki mają, ale w praktyce to jak dzieciak podskoczy, do tego dajmy na to taki nastolatek, to uwierz mi, że ręka tak świerzbi, aby mu strzelić w łeb, że masakra :D I jak stoi i pyszczy, to w głowie pojawia się radosny obraz smarkacza rozpłaszczonego na ścianie :D
Ileż razy to człowiek musiał się powstrzymywać :D A korciło jak nie wiem co, żeby uciszyć skutecznie pyskowanie.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-04 21:00
KokosowaNutka napisal(a):Valkiria_, skoro tlukli Ci na studiach, ze geny maja wielki wplyw na czlowieka


własnie tłukli, że geny to nikły wpływ. Co jest niestety nieprawdą.

KokosowaNutka napisal(a):bicie budzi w dziecku agresje i zlosc


możliwe. a nie bicie budzi w dziecku poczucie absolutnej bezkarności. Przy czym nie mówię, żeby dziecko tłuc. To bolączka naszego społeczeństwa, że jak sie mówi, że się bije dziecko to każdy ma już Waśniewską przed oczami. A no właśnie nie. Syn dostanie zdrowo po tyłku. Nie ma wybroczyn, siniaków, krew mu się znikąd nie leje, nie łamię mu kości. Od, czasem na pupsko jak zasłuży i to srogo. A w twarz, jak już totalnie mi świrlandię odstawia, że się go nie da opanować. Jeden jedyny raz miałam sytuację- leżał i wierzgał na podłodze w sklepie, zostawiłam, poszłam, olałam. Po chwili słyszę tylko za sobą zgrzyt. Przewrócił- specjalnie, z premedytacją i złośliwie, całą ścianę z sokami malinowymi w szklanych butelkach. Musiałam zapłacić ponad 200 zł za stłuczone butelki. Dostał po tyłku, że podskakiwał. Więcej się w taki sposób nie zachował.

KokosowaNutka napisal(a):zawsze ludzie bijacy dzieci w miejscach publicznych wzbudzaja we mnie taka zalosc, wstret..


widzisz, we mnie na przykład wstręt wzbudzają rozwrzeszczane bachory nie zważające na nic i na nikogo, które w głupim hipermarkecie potrafią zastraszyć rodziców, szarpać ich jak im nie kupią zabawki, a rodzice czułym głosem tłumaczą tym swoim "pociechom", jak to źle się zachowują, na co taki smark wrzeszczy jeszcze głośniej i dopomina o swoje.

Pracowałam kiedyś w sądzie rodzinnym, teraz na szczęście w karnym jestem, ale w rodzinnym to się naoglądałam całą kupę takich ofiar bezstresowego wychowania. A to 13 letni gówniarz poszedł z nożem na kolegę i skroił go z telefonu komórkowego... A oburzony rodzic na to "winna jest szkoła i nauczyciele!!!", a to 15 latka, fana Cracovii, pobiła 6 gówniarzy z klasy niżej, bo oni są za Wisłą, a rodzice przed sądem "na monitoringu to są twarze zamazane i to nie moje dziecko, co z tego, że takie same buty, bluza, spodnie jak miał tamtego dnia, twarz zamazana i nie do końca widać".
napisał/a: pablo3z 2014-01-04 21:24
Strzelenie dziecka jak jest niegrzeczne to nic złego. Teraz się zrobiła moda na "nie dotknij swojego dziecka bo tak nie można". Nie wiem, sam dostałem w życiu pare klapsów, a chyba dwa razy takie lańsko że do teraz pamiętam a nie jestem już najmłodszy. I szczerze mówiąc uważam że to dobrze ;) Zrobiłem taką głupotę że masakra to i kara musiała być. I co? Uspokoiłem się, dało się ze mną porozmawiać a agresji u mnie tyle co... hmm, wcale? Ale po prostu ktoś mi przyłożył w odpowiednim momencie. Ale też nie byłem tłuczony jak kotlety przed smażeniem. A widzę już moje młodsze rodzeństwo, które nie dostało tyle razy co ja na dupe, i jest różnica w nienajlepszym kierunku.
No i Valkiria, Ty jesteś matką której zależy, i która coś próbuje zrobić z tym adhd. To się chwali, doskonale rozumiem że to jest dużo trudniejsze i dla Ciebie i dla dzieciaka. Tylko że Ty jesteś jedna na.... ojej.

Kokosowa Nutko nie chcę się kłócić bo też i nie ma o co, nie uważam że każda choroba to jedno i to samo, tak samo jak nie uważam że każda jest wymyślona. Ale część to po prostu parodia jest, podałem przykład.
Prokrastynacja - w psychologii patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Prokrastynacja najczęściej pozostaje nierozpoznana, dopiero niedawno uznano, że jest ona zaburzeniem psychicznym.
I nikt mi nie wmówi że to jest choroba. Sorki, to jest usprawiedliwienie a nie choroba. Ja też mam trudności z rozpoczęciem pewnych czynności w różnych dziedzinach życia. Na przykład sprzątanie przekładam jak mogę najdłużej. To znaczy że co, jestem na to chory?
Żebyśmy się zrozumieli, zgadzam się że są też prawdziwe przypadłości. Nie podoba mi się tylko że to wygląda tak jakby na każdą dziedzinę życia w której ktoś sobie nie radzi trzeba było specjalistycznej nazwy. I że nie wiadomo ile osób krzysta z tego w sposób mało kontrolowany(ilu u mnie w gimnazjum było gości albo kobiet z papierami na jakieś "dys", a potem się gadało i dowiadywało że lekarz znajomy wystawił czy co) żeby jeszcze mniej od siebie wymagać. A z tego co widziałem u mnie w szkole, a mój rocznik już ją trochę temu kończył, to mało rodziców próbowało coś z tym robić. Lepiej było na zebraniu powiedzieć "ale on ma dys-" i tyle. Dlatego twierdzę że Valkiria to jedna taka matka na nie wiem ile.
napisał/a: dr preszer 2014-01-04 22:31
KokosowaNutka napisal(a):Preszer w ogole skad pomysl, ze syn Valkirii chodzi do szkoly specjalnej? Myslisz, ze dzieciaki z ADHD to jakies glupki sa?;P


Myślisz, że szkoła bezpodstawnie ją straszy tym sądem rodzinnym ? Rozumiem Valkirie_, że ma ciężko, ale też są inne dzieci i moim zdaniem, ktoś, kto nie potrafi żyć w danej grupie nie nadaje się do tej grupy.
napisał/a: bro1 2014-01-04 23:02
Preszer w szkołach zwykłych nieraz jest tak, że dyrekcja i pedagodzy nie chcą dziecka trudnego, bo to wymaga od nich pewnego zaangażowania w zawód, którego się podjęli. A jak jeszcze szkoła bierze udział w jakichś konkursach, to dzieciaki takie zaniżają im statystyki.
Tyle, że z kolei w szkole specjalnej, nawet w oddziałach zintegrowanych poziom nauki jest mocno zaniżony, a dlaczego odmawiać nauki dziecku zdolnemu, chociaż trudnemu?
Wiem jak znajoma walczyła z pedagogami i dyrekcją o to aby jej dzieciak mógł chodzić do zwykłej szkoły. A oni? Utrudniali jak mogli. Matka zobowiązała się, że będzie z nim na lekcjach siedziała, a tu dyrekcja nie wyraziła zgody. Bo to niby zaburzy prowadzenie lekcji nauczycielowi.
Serio?