Życie po rozstaniu...

napisał/a: dr preszer 2014-01-04 23:21
Mamy XXI wiek. Mi bardziej chodziło o jakieś grupy specjalne dla takich dzieci. Tak jak pisałaś wcześniej. Co do szkoły specjalnej to pojechałem trochę historiią. Jak ja byłem w podstawówce to dzieciaki, które odstawały znacząco od grupy od razu lądowały w szkole specjalnej.

Ja bym tak mocno szkoły nie obwiniał, bo są jeszcze rodzice dzieci, które się uczą w tej szkole. Oni też generują spore ciśnieni na dyrekcji.
napisał/a: bro1 2014-01-04 23:26
Jak ja byłam w szkole średniej na praktykach mieliśmy przypadek dziewczynki, która wylądowała w szkole specjalnej, bo odstawała rażąco nauką i zachowaniem od rówieśników.
Wystarczyło pół roku pracy z nią, a mała nadrobiła wszelkie zaległości... Naprawdę bardzo inteligentna, zdolna bestyjka.
Problem był nie w dziecku, które skreślono na starcie, ale w braku zainteresowania, opieki i pomocy.
Z tego co mi wiadomo, to mała została potem na powrót przeniesiona do zwykłej szkoły. Co nas nastoletnie smarkule cieszyło bardzo.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-05 08:07
Preszer tylko szkoła mojego syna wpadła na "genialny" pomysł zlepienia klasy z samych trudnych dzieci. Tak wiec sa tu dzieci z rozbitych rodzin, dzieci z rodzin z problemem alkoholowym, półsierotki albo tez i cale sierotki. 25 osobowa klasa zlozona z takich wlasnie dzieci. A mój mlody- no niestety, dowódca i przywodca tego przybytku. Bo ma dzieciak charyzmę. Mój syn zrobi cos, bo nudna lekcja, dajmy na to wejdzie na parapet. Reszta idzie w jego ślady. Ominę fakt ze nauczycielkę to ma królowa sniegu, która chyba wlasnym dzieciom każe przed sobą salutować. Zero ciepla w tej kobiecie. Jak chodzil do zerówki mial super panią i jakoś nie bylo z nim żadnych problemów.
Mlody jest wybitnie inteligentny. Rozwiazuje zadania szybko i sprawnie, wykroczyl dawno poza material który przerabia sie w obecnej klasie. Dla niego to wszystko jest po prostu nudne, bo on to potrafi. A nuda nie ma prawa zagościć w życiu takiego dziecka

szkoła dostala wytyczne z poradni psych-ped. Ze dziecko ma siedziec z przodu, przy nauczycielu, ze musi mu byc poświęcone wiecej uwagi. Ze jak sie do syna wydaje polecenia to utrzymując kontakt wzrokowy i cielesny- np dotknąć go w ramie. Czy to trudne? Dla szkoły mojego syna za trudne, bo nie spełnili ani jednej. W dodatku usadzili mlodego tak, ze siedzi z samego tylu sam w lawce. Nie musze mówić jakie to ma konsekwencje. Szkoła nie umie zapewnić dziecku niczego, nawet psychologa. Chodze prywatnie, tracę mnóstwo pieniędzy na psychologów, terapie, czyli cos co de facto nic nie daje mojemu dziecku. Moze gdyby szkoła nie niweczyła moich starań, tylko byśmy współdziałali byliby inaczej... Ale cóż, jest jak jest, a ja dziecku nie mogę szkoly zmienić bo w okolicy nie ma innej, poza wlasnie specjalną. Ale nie skrzywdzę dzieciaka w taki sposób, zwłaszcza ze brak ku temu podstaw.
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-05 11:22
Valkiria_ napisal(a):możliwe. a nie bicie budzi w dziecku poczucie absolutnej bezkarności.

No nie moge.. Czyli nie ma innych metod na wychowanie dziecka niz bicie?

napisal(a):Przy czym nie mówię, żeby dziecko tłuc. To bolączka naszego społeczeństwa, że jak sie mówi, że się bije dziecko to każdy ma już Waśniewską przed oczami. A no właśnie nie. Syn dostanie zdrowo po tyłku. Nie ma wybroczyn, siniaków, krew mu się znikąd nie leje, nie łamię mu kości. Od, czasem na pupsko jak zasłuży i to srogo. A w twarz, jak już totalnie mi świrlandię odstawia, że się go nie da opanować.

Jesli nie krwawi i nie ma siniakow to wszystko jest ok?? I to jest usprawiedliwienie? Zartujesz sobie chyba?
Wiesz co jestem zszokowana Twoimi wypowiedziami.. Tyle razy bylas oburzona jak ktos na forum napisal, ze uderzyl swoja dziewczyne, mowilas, ze taki facet to nie facet itp a sama bijesz wlasne dziecko. Czyli uderzenie doroslej osoby jest zle ale tej mlodszej juz ok? I to wszystko pod przykrywka wychowania.. cudownie.

napisal(a):widzisz, we mnie na przykład wstręt wzbudzają rozwrzeszczane bachory nie zważające na nic i na nikogo, które w głupim hipermarkecie potrafią zastraszyć rodziców, szarpać ich jak im nie kupią zabawki, a rodzice czułym głosem tłumaczą tym swoim "pociechom", jak to źle się zachowują, na co taki smark wrzeszczy jeszcze głośniej i dopomina o swoje.

Ja nie widze w tym nic dziwnego..takie sa dzieci..
I chwala takim rodzicom, ktorzy rozmawiaja a nie bija.

napisal(a):Pracowałam kiedyś w sądzie rodzinnym, teraz na szczęście w karnym jestem, ale w rodzinnym to się naoglądałam całą kupę takich ofiar bezstresowego wychowania.

To albo bicie albo bezstresowe wychowanie? Nie ma nic pomiedzy?

Zeby nie bylo-ja nie jestem za totalna swoboda u dziecka, spelnianiem zachcianek, biegnieciem do dziecka jak z pecherzem bo zaczelo stroic fochy... ale za biciem tez nie. Przede wszystkim rozmowy i wyciaganie konsekwencji za zle zachowanie w postaci kar.

napisal(a):Teraz się zrobiła moda na "nie dotknij swojego dziecka bo tak nie można".

To sie nazywa postep. Jeszcze jakis temu dziecko bylo niepelnowartosciowym czlowiekiem i wielka strata czasu bylo poswiecenie mu wiecej uwagi a kary cielesne nawet bez powodu a w ramach prewencyjnych byly na porzadku dziennym. I uwazano to za normalne podejscie. Dzis z perspektywy czasu wyglada to niezbyt fajnie co?

napisal(a):Nie wiem, sam dostałem w życiu pare klapsów, a chyba dwa razy takie lańsko że do teraz pamiętam a nie jestem już najmłodszy. I szczerze mówiąc uważam że to dobrze

A ja nie.. Tez dostawalam i uwazam to za ponizajace i uwlaczajace mojej godnosci. Rodzice (glownie ojciec) zamiast ze mna porozmawiac to jeb w tylek albo w co tam mial ochote

napisal(a):Kokosowa Nutko nie chcę się kłócić bo też i nie ma o co, nie uważam że każda choroba to jedno i to samo, tak samo jak nie uważam że każda jest wymyślona. Ale część to po prostu parodia jest, podałem przykład.
Prokrastynacja - w psychologii patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Prokrastynacja najczęściej pozostaje nierozpoznana, dopiero niedawno uznano, że jest ona zaburzeniem psychicznym.
I nikt mi nie wmówi że to jest choroba. Sorki, to jest usprawiedliwienie a nie choroba. Ja też mam trudności z rozpoczęciem pewnych czynności w różnych dziedzinach życia. Na przykład sprzątanie przekładam jak mogę najdłużej. To znaczy że co, jestem na to chory?

Pablo prosze Cie.. Myslisz, ze jak nie chce mi sie posprzatac domu to od razu lekarze nazwaliby mnie chora? Bardzo to uprosciles. Z prokrastynacja poza wysmianiem jej na kwejku nigdy sie nie zetknelam i jesli jest to prawdziwe, sklasyfikowane zaburzenie to jestem pewna, ze posiada konkretny opis, przyczyny i przede wszystkim kryteria diagnostyczne. Bardzo plytkie jest Twoje podejscie, bardzo.
Wiesz sa tez zaburzenia, ktorych efektem jest mycie rak 50 razy na dzien, wyrywanie wlosow i jedzenie ich. Brzmi idiotycznie ale to nie Tobie oceniac czy to ma sens czy nie.

W ogole zboczylismy z tematu i powinnismy zakonczyc te rozmowy bo to nic nie da.
W sumie niczego innego sie nie spodziewalam, takie podejscie jak wasze jest typowe. Rozczarowana jestem jedynie Valkiria, ktora jako pedagog z zawodu powinna miec wieksze pojecie.
napisał/a: dr preszer 2014-01-05 11:54
Kokosowa, a Ty taka specjalistka jesteś od wychowania nie mając swoich dzieci ? To tak samo jak ja bym wypowiadał się w temacie aborcji, która mnie nie dotyczy.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-05 12:17
Kokosowa bardzo latwo jest ferowac wyroki jak sie nie ma absolutnie o czymś pojecia. Wiem tylko, ze probowalam na dziecku absolutnie wszystkiego, karnych jeżyków, tablic z naklejkami za dobrze wypelnione czynności w ciągu dnia, z rozliczeniem tygodniowym, żeby przez jeden blad nie zaprzepascil starań. Wszystko to na nic. Nie masz pojęcia nawet, co znaczy wychowywać nadpobudliwe dziecko. Wiedza i teoria pedagogiczna moze sie schować. Dziala moze w 7 na 10 przypadkow. Ale zawsze te 3 jednostki zostaja...
Jedyne co dziala na mojego syna, ze jeszcze mnie slucha i posiada respekt, jest to, ze wie, ze patyczkować sie z jego fanaberiami nie będę tylko dostanie w tyłek.

Wielkim błogosławieństwem dla kobiety, ogólnie rodzica, rodzicow jest mieć zdrowe, grzeczne dziecko, które będzie podatne na pedagogiczne wychowywanie. Tylko te dzieci z drugiego bieguna ma sie na śmietnik wyrzucać jak nie da się w cywilizowany sposób sobie z nimi poradzic? W teorii wszystko super wygląda.

[ Dodano: 2014-01-05, 12:55 ]
Dodam jeszcze, ze za dzieciaka obrywalam kablem od rodzicow, pasem, raz nawet korkowym butem - do dziś pamietam. Kilka razy dostalam od taty w twarz, ze mi sie krew puscila. Za papierosy... I powiem tylko, ze bardzo dobrze, ze wychowali mnie wlaśnie w taki sposób. Czlowiek zanim cos zrobil, pomyslal 5 razy czy mu się to oplaci. Bal sie rodzicow i mial do nich respekt totalny.
Teraz gowniarze z gimnazjum, jak odprowadzam syna do szkoly potrafia otworzyć okno i drzeć się "tłusta kur...". A syn- mamo, dlaczego oni cię przezywaja? Moje pokolenie jeszcze bylo nauczone szacunku dla dorosłych. Teraz nie ma świętości. A mój syn, wychowywany twarda reka, przy okazji zakupów mówi sprzedawczyni w markecie- do widzenia pani i miłego dnia. I tak za każdym razem.
I jeszcze jedno - NIGDY nie ma sytuacji, zebym dziecko uderzyła za nic i bez ostrzeżenia. Przewaznie trzykrotnie go ostrzegam, ze przesadza i ma sie uspokoić bo w przeciwnym razie będzie na tylek.
napisał/a: pablo3z 2014-01-05 13:35
Ja uważam że klepnięcie dziecka w tyłek jak sobie mocno zasłuży to normalny środek wychowawczy. A ten cały "postęp" skutkuje właśnie w tym co Valkiria przedstawiła: bandy ludzi bez szacunku do nikogo się wszędzie szlajają. To nie jest kara za wszystko i na pewno trzeba przekazać takiemu dziecku dlaczego źle zrobił i za co dostał, ale czasem po prostu trzeba. I też nie przesadzajmy, nie chodzi o trzaskanie dziecka za wszystko ;)
napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-05 14:06
dr preszer, ok wlasnych nie mam ale jestem pedagogiem z wyksztalcenia i od lat mam do czynienia z dziecmi. W sumie paradoksem jest to, ze dzieci mnie na maksa irytuja i nawet nie chce wlasnych miec...ale mimo to uwazam kary cielesne za obrzydliwe i ponizajace. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze bycie rodzicem to calkiem inna bajka niz tylko praca z dzieciakami.

Valkiria_, wiesz z jednej strony drazni mnie to co piszesz ale z drugiej tez Cie troche rozumiem..sama mialam do czynienia z trudnymi dzieciakami i mlodzieza i wiem, ze to droga przez meke.
Rob jak uwazasz, nie znam Ciebie i Twojego dziecka wiec ciezko ocenic.
napisał/a: bro1 2014-01-05 15:09
Dobra, to teraz dla odmiany coś nie w klimacie dzieci.
Fajny filmik właśnie oglądam - Pierścień Nibelungów z 2004r. Na kinomaniaku za darmo do obejrzenia, tylko trzeba tam być zarejestrowanym (darmowe). Jak kogoś kręcą klimaty średniowiecza, walk, miłości - to zachęcam.
Odszukać sobie w googlach, aby nie było, że coś tu reklamuję i zabierać się za oglądanie. Akurat do popołudniowej kawy i ciasta :D
napisał/a: pablo3z 2014-01-05 15:58
Ja tam cisne 2 część hobbita :P Chociaż rozdrażniło mnie że z takiej małej książki zrobili 3 części i jeszcze nakręcili to z jak dla mnie trochę za dużą swobodą. Za dużo wycięli(skrócili), za dużo dodali ;) Na torrentach za darmo :P Nie trzeba być zarejestrowanym ;)
napisał/a: heeeidi 2014-01-07 12:53
nie pisałam bo wyjechałam na 3 dni aby odpocząć sobie i nie siedzieć w domu i nie myśleć a nie miałam dostępu do internetu. a odnośnie całej sytuacji odezwał się do mnie w niedziele, dzwonił ale ja nie odbierałam, nawet nie miałam ochoty z nim rozmawiać. pisał mi że błaga mnie abym odebrała i z nim porozmawiała, że mnie kocha, że mnie potrzebuje, że mnie nigdy nie zdradził i że zrobi dla mnie co tylko będę chciała.... dzwonił jeszcze ok 15 razy, nie odebrałam napisałam mu tylko sms, że nic już od niego nie chce i to wszystko... wczoraj rano napisał mi, że mnie kocha całym sercem i że mogę go olewać ale on i tak będzie mnie kochał. potem drugiego smsa, żebym mu napisała dlaczego go tak traktuje i że jaki jest powód takiego mojego zachowania... normalnie żałosne jest to że nie widzi tego co robi i jeszcze się mnie pyta. nic mu nie odpisałam. po południu zadzwoniła do mnie jego matka i pytała się co się dzieję, że dzwoniła do niego i po głosie słyszała, ze pił. więc jej opowiedziałam o całej sytuacji z nowym rokiem.i podkresliłam, że on ma strasznie duży problem z alkoholem i to nie od dziś. na co ona mi, że on nie potrafi wypić trochę i jak człowiek potem normalnie funkcjonowac tylko doprowadza się do takiego stanu, że potem wpada w kilkudniowy ciąg. i żebym do niego zadzwoniła i z nim porozmawiała, że jemu na mnie zależy i że może powinniśmy gdzies wyjechać więc jej powiedziałam, że ja juz mam dość jego maratonów picia i tego że alkohol i koledzy są ważniejsi. najgorsze jest to że i chyba oni nie widzą, ze to jest alkoholik tylko podchodzą do tego o wypił sobie potem popił pare dni rzecz normalna.mam taki wstręt do niego że masakra.
napisał mi dzisiaj smsa o treści:"nie kochasz mnie już?" wiem, że takim pisaniem próbuje zagrać na mojej psychice... kompletnie mnie rozwala. nic mu nie odpisałam. napisał mi teraz kolejnego smsa: "proszę daj nam szansę"... podejrzewam, że jest pijany. mam nadzieję, że w końcu odpuści.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-07 14:17
Pamietaj, ze danie drugiej szansy będzie dla Ciebie czymś, co zniszczy cię jako czlowieka. Ja znam na pamięć te teksty,te zagrywki.. Jakby kazdy ten facet mial jeden i ten sam szablon. Schemat postępowania identyczny jak u mojego eks. Jakbyś wręcz o nim pisala. Do dzwonienia do mnie i przekonywania zaangazowal siostre, a nie matkę. Ehh dziewczyno, wirtualnie przytulam i blagam nie daj sie... Bo za chwilę wszystko będzie tak samo, a ty będziesz cierpiec i zalowac. A on jak będzie chcial cię przy sobie zatrzymać, to ci dziecko zrobi. Mój eks prezerwatywy dziurawil, i to juz jak urodzilam dziecko. Bo chcialam odejsc. Poronilam druga ciaze bedac w klasie maturalnej, a do ginekologa poszla ze mna kolezanka. On mial kolegow... I to jest dokładnie taki typ czlowieka.