Życie po rozstaniu...

napisał/a: KokosowaNutka 2014-01-08 19:18
Chociazby ze wzgledu na tego jednego, ktory wytrwa nie nalezy mowic WSZYSCY bo to juz bedzie klamstwo.
napisał/a: heeeidi 2014-01-12 11:31
wczorajj spotkałam się z moim byłym. spotkanie wyglądało tak jak wielu osób tutaj na forum pisało. odwrócił kota ogonem, i całą uwagę chciał skupić na mnie a nie na sobie. ale do rzeczy... stwierdził, że w nowy rok napił się przeze mnie i gdybym nie wyszła z tego mieszkania to nie pił by tydzień czasu tylko w nowy rok i po nowym roku by nie pił. więc oczywiście to ja byłam powodem jego picia, normalnie krew mnie zalewa. ja mu powiedziałam, że to wszystko nie ma sensu, ze nie zamierzam zmarnować sobie życia z alkoholikiem, na co on, ze nie zmarnuje go sobie, ze bym mu pomogla a nie odsuwała się od niego, ze trzeba chorą osobę wspierać i być przy niej i jej pomagać się zmienić, prosił abym znów z nim zamieszkała na co ja że tego nie zrobię. wiec on do mnie, że do poniedziałku mam czas się zastanowić nad tym i podjąc decyzję i jeżeli z nim nie zamieszkam to spakuje moje rzeczy, odda mi je i się rozstajemy skoro ja nie chce zobaczyć że on zrozumiał mieszkając z nim. i oczywiście złość że jest nie po jego myśli więc mu mówię, że co chcesz bym znów się wprowadziła abyś mógł mnie kontrolowac na co on że nie że nie zamierza bawić się w dziecinade że bedziemy mieszkać oddzielnie i pisac smski i dzwonić. o slubie powiedziałam, ze nie będzie żadnego ślubu w czerwcu na co on że tylko go skompromitowałam przed wszystkimi. że on nie zamierza czekać kolejnego roku i żebym go zwodziła i że mamy po 30 lat i szkoda marnować roku czasu. powiedział mi że dla mnie może nie pić już nigdy i że dzisiaj idzie na rozmowę do terapeuty i żebym poszła z nim mnie prosił ale ja powiedziałam, że nigdzie nie pójdę że jeżeli ma chęć coś zrobić ze swoim problemem to niech zrobi to dla siebie a nie dla mnie.
po tym spotkaniu poczułam, że rozstanie to jedyna słuszna decyzja. on naprawdę nie widzi tego jak się zachowuje, cała winę chciał jak zawsze zrzucić na mnie, że to ja winna jestem i chyba myślał, że swoim postępowaniem i stawianiem mi warunków mnie przestraszy.
powiedział, że idzie do terapeuty na 11 więc pojechałam pod przychodnię gdzie u nas dzisiaj jest owarte centrum leczenia uzależnień i widziałam, że stał jego samochód więc pewnie poszedł tam.
po ok godzinie zadzwonił, że już wyszedł z tamtad i oczywiście obrażony wielce jakbym to ja jemu jakaś krzywdę wielką wyrządziła bo pewnie było nie tak jak by chciał.
napisał/a: plainofwhite 2014-01-12 12:14
Cześć heeeidi :) Przeczytałam sobie Twoją historię i gratuluję, że podjęłaś taką mądrą decyzję. Co do spotkania, to myślę, że masz rację, jeszcze nic nie zrozumiał i pewnie długa droga przed nim. Dobrze, że nie dałaś się mu zagadać. On musi to chcieć zrobić dla siebie, a nie dla Ciebie, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Mój ojciec jest alkoholikiem, moja mama odeszła od niego jakieś 18 lat temu i za każdym razem jak przychodzi, zazwyczaj po pijaku, mówi, że to jej wina, bo żeby nie odeszła to by nie pił. Dostawał od niej kilka szans, był na kilku odwykach i nic. Alkoholicy lubią tłumaczyć się swoja choroba i zwalać winę na innych :/
napisał/a: heeeidi 2014-01-12 12:20
plainofwhite czuję się jakby ktoś mi wyrwał serce z ciała... czuję takie ogromne poczucie beznajdziejności...
nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest tak złym i tak podłym człowiekiem, manipulatorem, władcą który chce abym tańczyła jak on mi zagra. a najśmieszniejsze jest to, że jak był na kacu jak pięknie pisał jak to zrobi dla mnie wszystko co tylko zechce, że tak tęskni, kocha, że każda minuta beze mnie trwa wieczność, a tu proszę jak wczoraj pokazał swoja prawdziwą twarz i oblicze.typowy rządziciel który jak nie ma nade mną kontroli to chce ją odzyskać i rządzić mną i wydawać rozkazy. jakże żałośne jest to, że tak mu na mnie zależy. cały h... mu zależy skoro stawia warunki, że do poniedziałku mam czas a jak się nie wprowadzę z powrotem to on mnie spakuje i do widzenia. i na pewno nie zniże się do jego poziomu i nie dam traktować jak szmaty, sama mu powiem aby mi oddał moje rzeczy.

wczoraj w pracy spotkałam jego najlepszą przyjaciółeczkę, z która zawsze pisze smski i wydzwania do niej, a jak chla to ona jest jedyna osobą do której pisze a mnie ma wtedy w dupie. a ona jest na tyle podła że bardzo lubi się wpieprzać w czyjeś sprawy. jakieś dwa tygodnie temu kiedy ja zaczynałam prace a ona kończyła zadzwoniła do niego, że w szatni jak się przebierała wszedł do damskiej szatni kolega z mojego wydziału który mnie szukał i naopowiadała mojemu że wszedł kiedy ona się przebierała i nawet nie zapukał do drzwi. mnie wtedy jeszcze nie było w pracy. po jakieś pół godz dostałam smsa od mojego czy dalej jestem z tomeczkiem(to ten kolega który mnie szukał) czy już nie. więc mu napisałam że widziałam się z nim na korytarzu bo miał sprawe do mnie a on do mnie ta jasne sprawe a ja do niego zadzwoniłam i pytam o co mu chodzi na co on do mnie że nie ważne i żebym dalej go w h.. robila. więc przestałam się całkiem odzywać. wtedy on znów pił jakieś 3 dni. a było to przed samymi świętami. w wigilie zaczął wydzwaniać do mojego brata bo ja telefon wyłaczylam specjalnie y wypytywac czy wigilie spedzamy w domu czy wyjezdzamy na wies(bo zawsze jezdzilismy) i żeby mój brat mi przekazał abym właczyła telefon. włączyłam go dopiero wieczorem. i przyszła mi lawina smsów że liczę się tylko ja dla niego, że mnie kocha-stara śpiewka w sytuacjach kiedy miał swój ciąg alkoholowy. wydzwaniał do mnie że jest u mnie pod domem abym wyszła i ja głupia oczywiście wyszłam zaczął przepraszać więc mu mówię aby słuchaj innych a nie mnie i aby mieszał swoje koleżaneczki we wszystko które potem opowiadają mu na mnie głupot. i sam się wygadał że to właśnie ta laska z roboty do niego zadzwoniła i mu powiedziała, ze ten kolega z pracy mnie szukał i ze on byl zazdrosny że po szatniach tamten łazi i co by było gdybym stala np w samej bieliźnie i się przebierała. kazałam mu wybierać albo ja albo ona i że nie życzę sobie aby z nią kontakt utrzymywał oczywiście wybrał mnie ale wiadomo jak to pięknie zawsze gadał po kłotni aby tylko oczy mi zamydlić. ale wracając do sprawy.,....
wczoraj kiedy ją zobczyłam to nie wytrzymałam ( pewnie wielu z was pomysli że żel zrobiłam) i zaczepiłam ją i powiedziałam aby nie wtrącała się i nie interesowała czyimś życiem tylko zajęła swoim. na co ona do mnie ale o co Ci chodzi i taki ironiczny usmieszek. wieć ja do niej aby nie udawała głupiej i że chodzi mi o telefon który wykonała przed świętami. a ona znów głupio się smieje i do mnie ale do kogo, więc ja znów do niej że skoro dzwonisz i na mnie gadasz to chyba wiesz do kogo. i powiedziałam jej że skoro chce wrażeń to ja jej mogę zapewnić wrażenia i porozmawiać z jej facetem na co ona do mnie abym uważała co mówie bo inaczej będziemy rozmawiać wiec ja do niej nie strasz mnie idiotko i poszłam... może nie powinnam tak mówić i ją tak zazywać ale nie wytrzymałam już, pewnie od razu wczoraj do niego zadzwoniła i się poskarżyła.
ja z nią w pracy wogóle się nie odzywam nawet cześć sobie nie mówimy. najgorsze jest to, ze tak perfidnie ona kłamie. i tak w poważnym związku jest ponoć kilka lat. to na h... wtrąca się do czyjegoś? i skoro ja byłabym dla niego najważniejsza to nie wypisywał i nie wydzwaniał by do niej tak cały czas i po kłotni jakiejkolwiek do mnie próbowal by sie odezwać a nie szukał w niej oparcia. kiedyś potafił do 3 w nocy z nia pisac smski kiedy ja spałam jak się potem okazało. wiele razy obiecywał że juz nie bedzie ale dalej to robił. i na co tak postępować? twierdzi że to jego koleżanka i koleżanki może mieć i z nimi pisac i dzwonić i ja mu tego nie zabronie. kiedyś powiedział, że całkiem kontakt z nią zerwał co potem okazalo się totalną bzdurą.
czuję sie okropnie. jeszcze jak wczoraj ona tak w żywe oczy mi się smiała w twarz i udawała idiotkę, ze do niego nie dzwoniła, to już całkiem tylko wyć mi się chce. ale oboje są siebie warci i skoro ich tak ciągnie do siebie to niech się razem zwiążą.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-12 12:43
Jak wyjdziesz z tego calego gó*na wtedy twoje życie się wyrówna. Dziewczyno wyjdź w końcu z szamba, utnij kontakty chirurgicznym cięciem i amen. Nie babtaj się w tym dłużej bo będzie tylko bardziej śmierdzieć. Godność i honor. GODNOŚĆ I HONOR. walcz o to co ci zostalo
napisał/a: heeeidi 2014-01-13 22:08
no więc opowiem wam co u mnie...
zadzwonil dzisiaj do mnie koło południa i pyta się czy się spotkamy. ja mówie że włosy umyłam i będę je suszyć i że nie mam teraz czasu, na co on do mnie że co postanowiłam więc ja mu mówie że to nie ma sensu, że nie pasuje mi że pije, że nie uważa siebie za alkoholika i że cały czas pokazuje innej że to na niej jej zależy a nie na mnie. na co on do mnie, że jeśli chcę abyśmy byli dalej razem to mam się wprowadzić do niego z powrotem na co ja że nie mam takiego zamiaru a on że ma w bagażniku moją torbę z rzeczami i że skoro tak to że chcę mi ją oddać i z nami koniec. więc kazałam mu przyjechać pod mój dom w celu zabrania swojej torby. kiedy wyszłam to on do mnie z żalami, że nawet nie stać mnie na to aby z nim porozmawiać więc ja mu że nie mam o czym rozmawiać. a on do mnie skoro tak to ok z nami koniec jade do rodziców powiedzieć że się rozstajemy i już powrotu nie będziesz miała. a ja do niego że ok wszystko zrozumiałam wzięłam swoje rzeczy i idę do domu a on jeszcze do mnie na koniec tekst że z nikim nie miałabym tak dobrze jak z nim, po czym odjechał a ja poszłam do domu.
fakt dziwnie mi było strasznie jakoś i tak przykro. ale myslę, że dobrą decyzję podjęłam.
poszłam do pracy zajęłam się pracą ok 18 do mnie zadzwonił cały zapłakany i pyta się mnie czy dobrze mi jest bez niego i czy łatwo mi tak po prostu było przestać go kochac i czy kogoś mam. więc mu tłumaczę, że jedynym powodem dla którego się rozstalismy było jego problem alkoholowy i przyjaciółka która była ważniejsza ode mnie. i płacze mi cały czas że mnie kocha i pyta się czy gdybym on się nie odezwał to czy ja bym się odezwała więc mu odpowiedziłam ze bym się nie odezwała i że nie mam czasu rozmawiać bo jestem w pracy. i potem znów dzwonił ale już nie odebrałam.
i co Wy na to?
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-13 22:14
Ja na to ni mniej ni wiecej, jak to, co napisalam powyżej. Ty ciągle masz nadzieje... To czuc w tym co piszesz. Porzuć nadzieje, bo to jest aktualnie najgorszy z doradców. On usiluje stosować na tobie rożne techniki manipulacji, nie trzeba studiow kończyć, żeby to wiedzieć. Nie dawaj sie wkręcać, nie dawaj sie wmanewrowywac w jakieś dziwne historie. Dla twojego wlasnego dobra musi do ciebie dojsc, ze ten facet to zamknięty rozdzial twojego życia. Więc wez i przekręć klucz żeby to zamknac do końca i wyrzuć na znak ze nie ma powrotu. A nie handrycz sie z nim. Po co te spotkania, rozmowy, smsy? Po co?
napisał/a: heeeidi 2014-01-13 22:38
Valkiria naprawde nie zamierzam z nim już być. i nie pisze z nim smsów żadnych i nadzieji też już nie mam. wiem, ze to facet nie dla mnie a zmanipulowac się już nie dam...
napisał/a: bro1 2014-01-13 23:13
Nie gadaj z nim - swoje zdanie przedstawiłaś jasno. Rozmawiając, robisz mu nadzieję, że zmienisz zdanie. On liczy teraz na to, że cię ubłaga. Jeśli okaże się, że nic z tego, zapewne włączy mu się agresor i będzie naciskał w dość wulgarny, nieprzyjemny sposób. Na to lepiej się przygotuj.
Trochę czasu minie, zanim dotrze do niego, że przeszedł do historii.
A ty nie poddawaj się.
Ze związku z alkoholikiem nie wynika nic dobrego.
napisał/a: plainofwhite 2014-01-14 12:02
Zgadzam się z Valkirią co do tego, że wciąż masz jakiś tam cień nadziei, że on się zmieni i może pokaże, że jesteś najważniejsza, ale to nic złego. Przez jakiś czas na pewno będziesz tak miała, w końcu dużo razem przeszliście. WIem, że Ci ciężko, wszystkie rozstania są trudne, ale te, gdzie nagle zaczynasz się przekonywać, że tak na prawdę nie znałaś do końca człowieka, z którym byłaś i nie możesz uwierzyć, że on może taki być, są najgorsze Dasz radę, pamiętaj, że chociaż żal Ci go, bo płacze, cierpi, itd. to Ty możesz przez niego cierpieć przez całe życie, a przecież tego nie chcesz...
Zgadzam się też z Bro. Kiedy z nim rozmawisz on myśli, że jest szansa i może Cię ugłaskać. Że będzie przez jakiś czas zachowywał się tak, jakbyś tego chciała i Cię odzyska. A bardzo latwo jest zmanipulować cierpiącą kobietę. Najpierw będzie Ci go żal, potem zaczniesz mu wierzyć, a na końcu sama będziesz usprawiedliwiać jego zachowanie. Nie pozwól mu, żeby jeszcze bardziej wjechał na Twoją psychikę...
Bądź silna
napisał/a: pablo3z 2014-01-19 18:38
Polecam wszystkim sanki :P Przestańcie w końcu zrzędzić że "jestem na to za stara/stary" i troche kurde luzu wrzućcie ! :D Sanki zawsze bawią :D Tak jak bitwa na śnieżki :P Śnieg spadł, to sie nie smucić tylko jazda sie bawić :P
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-19 18:44
napisal(a):Śnieg spadł, to sie nie smucić tylko jazda sie bawić


Gdzie ty qwa ten śnieg masz...