Ekspresowy konkurs! "Wygraj zestaw kosmetyków Revitalash"

napisał/a: pg1978 2015-12-04 21:28
Moja mama - nie ma jej już od 11 lat - najpiękniejsze wspomnienie - delikatne dłonie pachnące różami, które głaskały mnie po głowie, gdy czytała mi bajki każdego wieczora. I kosmetyk, który z nią związany był zawsze to naturalne mydło różane. Moja mama kosmetyków używała bardzo oszczędnie, malowała się tylko na wielkie wyjścia a do codziennej pielęgnacji używała tylko i wyłącznie kosmetyków naturalnych.
Denise
napisał/a: Denise 2015-12-04 21:53
Niebieski flakonik starannie pilnowany, majacy swoje honorowe miejsce na półce w łazience. Zapach mocny, orientalny, charakterystyczny, luksusowym... Pani Walewska! Właśnie z tym kosmetyki em kojarzy mi się moja mama. Pamiętam jak ccieszyła się za każdym razem, gdy udało się jej kupić ukochane perfumy. Do dziś czuje ich zapach. Zapach mojej kochanej mamy. A gdy pojawił się krem...to dopiero była frajda! Mama uwielbiała serię Pani Walewskiej. Mama zużywała je do ostatniej kropelki, stały się dla niej obowiązkowym urodowym rytuałem. Jakiś czas temu udało się mamie kupić niebieski flakonik perfum Pani Walewska... Jakaz to byla radość! Odżyły wspomnienia, powróciła młodość... Jeśli i ja spotkam je na sklepowej półce, na pewno je kupie. Dla kochsnej mamy. I drugi flakonik dla siebie...!
napisał/a: ossoria 2015-12-04 21:56
Z moją Mamą najbardziej kojarzy mi się lakier do włosów i błyszczyk. Masa błyszczyków Ma je w łazience na pralce, w koszyczku, na lusterku w przedpokoju, w szafce i w torebkach Zawsze ma piękne usta i zawsze się uśmiecha A lakieru używa odkąd pamiętam. Codziennie lekko tapiruje włosy, zbiera je w ładny kucyk i lakieruje. To takie 2 nieodłączne kosmetyki
czeko
napisał/a: czeko 2015-12-04 22:19
Jako mała dziewczynka lubiłam bawić się kosmetykami mojej mamy. Jednak nie wolno mi było nimi się malować, a raczej paćkać – jak nazywała to moja mama. Dlatego szybko swoją uwagę skupiałam na tym co mogłam wypróbować. Był taki jeden kosmetyk – oliwka do ciała. Coś lepiącego się o dziwnym zapachu wywoływało u mnie dziecięcą radość i śmiech kiedy wlewałam ją na dłonie. Na dodatek moja mam miała po jej użyciu delikatną skórę, a ja chciałam ją naśladować. I miałam przyzwolenie :)! Do dziś na to wspomnienie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
napisał/a: mika19 2015-12-04 22:29
Krem Nivea-miłością pisany!
napisał/a: WiedzmaAnula 2015-12-04 23:02
Smukła niebieska butelka, a na niej napisy złote.
Cóż to za specyfik? Cóż to za długa szyjka, pękata
część dolna, piękne litery, wszystko stworzone z polotem...
To była PANI WALEWSKA - najpiękniejszy zapach świata!

A przynajmniej dla mnie - dziecka, co się podkradało, aby
cichcem grzebać mamie w szafce z licznymi specyfikami...
Najpiękniejsza, najciekawsza - no i ten zapach niesłaby...
Marzyłam, by być dorosła i też pachnieć perfumami!

Aż pewnego dnia - niechcący! - stłukłam flakonik maminy,
rozlała się resztka perfum, no a ja dostałam karę.
Może dlatego pamiętam - najlepiej z całej rodziny -
ów zapach, tak intensywny, że wciąż czuję kropli parę

na moim biednym sumieniu, skalanym u podstaw zbrodnią
wobec pięknego flakonu i nietykalności rzeczy
mamowych; zapach wspaniały i niepowtarzalny, co dniom
mego dzieciństwa dał imię. Przepiękne. Nikt nie zaprzeczy!
napisał/a: moniiaa_91 2015-12-04 23:12
Z moją mamą zawsze będzie kojarzyła mi się zwykła, czarna kredka do oczu. Pamiętam, że jako dziecko próbowałam nie raz i nie kilka, ale tysiące razy dobrać się do jej kosmetyczki, która kusiła kolorami i była dla mnie czymś magicznym, bo dotąd nieznanym. Jak zahipnotyzowana patrzyłam, jak mama maluje sobie oczy i podkreśla je właśnie tą czarną kredką. Niby tak niewiele, a wyglądała niesamowicie. Raz udało mi się zwinąć tą kredkę i ukryć na tyle długo, by wymazać sobie całą buzie a potem dumnie iść do mamy zapytać czy wyglądam tak jak ona. Nie zaprzeczyła :)
napisał/a: leoniu 2015-12-04 23:27
Ja mam skojarzenia dwa.
Pierwsze to leżące w łazience jakieś kosmetyki Bourjois, które mama kupowała jeszcze w Pewexie i były one traktowane z atencją równą Diorom, Chanelom i Gucci. Końcówka PRL, puste półki i mama, która raz na jakiś czas robiła sobie taki prezent. Przy czym raz na jakiś czas oznaczało raz na pół roku, a nie codziennie. Skąd miłość do tej firmy? Raz - pewnie była tańsza niż wersje naprawdę luksusowe. Dwa - mówiła mi kiedyś, że miała taką zasadę na studiach, że raz na dwa miesiące szła do Pewexu i zużywała na puder na przykład znaczącą część swojego stypendium naukowego.
Socjalnego nie :) socjalne było na życie, bo dziadkowie na pieniądzach nie spali. Ale to naukowe było jej, uczciwie wypracowane i za tę pracę musiała sobie jakiś czas dac prezent :)
I wydaje mi się to urocze. Takie nostalgiczne.
Takie jak u Osieckiej... Chociaż moja mama bardzej w klimatach Magdy Umer jest :)
napisał/a: emerycia 2015-12-04 23:33
Z moją mamą najbardziej kojarzy mi się tusz do rzęs w kamieniu lub tubce ze szczoteczką o nazwie Arcansil, który mama kupowała w Pewexie. Ja wtedy podglądałam jak mama maleńką szczoteczką nakładała go na rzęsy i marzyłam kiedy ja będę mogła go używać. Kiedyś po kryjomu wykradłam go, zaniosłam do szkoły podstawowej i z koleżankami próbowałyśmy w toalecie malowanie rzęs. Oj po powrocie ze szkoły była wielka bura, bo zużyłyśmy prawie połowę malutkiej tubeczki.
marcika
napisał/a: marcika 2015-12-04 23:57
Kosmetyk, który najbardziej kojarzy mi się z moja mamą to perfumy o tajemniczej nazwie "Być może", które w czasach PRLu królowały na ciałach wszystkich kobiet w Polsce. Pamiętam jak dziś tą małą buteleczkę z zapachową substancją, którą mama spsikiwała się przed każdym wyjściem do pracy, do sklepu, czy na imieniny cioci Haliny. Wówczas wydawały mi się one najpiękniejszym zapachem świat i marzyłam, że jak dorosnę, kupię sobie cały karton małych buteleczek "Być może" i dzięki nim BYĆ MOŻE stanę się tak samo piękną i dorosłą kobietą jak moja mama.

Jakiś czas temu spotkałam perfumy "Być może" w kiosku i postanowiłam je kupić z sentymentu. Nie powaliły mnie już zapachem jak lata temu, ale przyznaję, że szybko przeniosły mnie do wspomnień związanych z mamą i moimi marzeniami o staniu się kobietą. Tak, to zdecydowanie kosmetyk, który już na zawsze będzie mi się kojarzył z moja mamą. Dzięki niej zrozumiałam, że bycie kobietą to fajna sprawa i że zawsze warto o siebie zadbać. Nawet idąc do sklepu. A perfumy kocham po dzień dzisiejszy, choć mój nos nieco się rozwydrzył zapachowo i docenia bardziej wyrafinowane kompozycje niż legendarny PRLowski cud kosmetyczny, który BYĆ MOŻE wówczas był piękny, a dziś już niekoniecznie.
napisał/a: pestka5 2015-12-05 11:33
Z moja Mamą kojarzy mi się kremik Nivea.Od lat go stosuje i wyglada młodo.Rano czułam zapach tego kremu i to sprawiało że wyskakiwałm z łóżka ponieważ moja skóra była i jest sucha i również potrzebowała nawilżenia.Wieczorem delikatnie muskała moją twarz i razem zapachem zasypiałam.
napisał/a: agawa78 2015-12-05 22:02
Moja mama zawsze miała piękne, długie rzęsy, które umiejętnie podkreślała świetnie dobraną maskarą. Nigdy specjalnie nie lubiła się malować, ale nie wyszła z domu bez pociągnięcia rzęs. To był jej rytuał, który zapamiętałam z dzieciństwa. To właśnie tusz do rzęs był tym kosmetykiem, który moja mama zawsze miała przy sobie. Sytuacja zmieniła się, gdy mama przeszła chemioterapię. Nie miała co podkreślać. Tylko ja wiedziałam, jak bardzo przygnębia ją właśnie brak rzęs. Podarowałam jej wtedy odżywkę Revitalash. Z niedowierzeniem obserwowałam, jak szybko zaczęły odrastać mojej mamie rzęsy. To było niesamowite, ale wraz z nimi moja mama jakby odzyskiwała nadzieję i siłę. Po niedługim czasie mama z dumą zaprosiła mnie do łazienki i znowu wyciągnęła z kosmetyczki swoją ukochaną maskarę. Obie płakałyśmy ze szczęścia. Tusz do rzęs jest dla mnie teraz nie tylko kosmetykiem - symbolem mojej mamy, ale także symbolem jej powrotu do zdrowia. Oby nigdy już nie zniknął z jej torebki.