Konkurs "Drobne przyjemności"
napisał/a:
wojk
2009-08-03 09:41
Moje "drobne przyjemności" to mój świat, moje otoczenie, przypadkowe uśmiechy od nieznajomych ludzi, miłe słowa rzucane mimochodem, nieśmiałe spojrzenia w kierunku różnego rodzaju piękna... Potrafię się zatrzymać w codziennym biegu i dostrzec drobiazgi: biedronkę, pajączka, uśmiech przyjaciela. Przyjemnością jest też oglądanie wędrówek gwiazd nocą.. Ponadto uwielbiam spacerki, bieganie z moim psem po lesie.. Czasem przycupnięcie na pniu drzewa i refleksja. Niezawodna jest też muzyka. A książki pozwalają mi całkowicie zapomnieć o problemach, całkowicie mnie pochłaniają i pozwalają marzeniom ulecieć w przestrzeń.
napisał/a:
irag
2009-08-03 11:59
Kiedy mam zły humor wybieram się na zakupy.Chodzę tak długo aż kupię sobie coś z czego jestem zadowolona.Może to być mały drobiazg i wtedy od razu czuję się lepiej.
napisał/a:
irag
2009-08-03 12:06
Kiedy nie mam humoru wybieram się na zakupy.Chodzę tak długo aż kupię sobie coś z czego jestem zadowolona.Może to być mały drobiazg ale samopoczucie od razu mam lepsze.
napisał/a:
melisa78
2009-08-03 12:25
Kiepski nastrój poprawia mi dobry film. Zawsze kiedy jestem w dołku włączam ulubioną komedię (np. "Dziennik Bridget Jones") i od razu jakoś mi lżej, kiedy przenoszę się do mojego alternatywnego świata kina i humoru.
Jest wiele takich filmów, przy których moje troski i kłopoty schodzą na dalszy plan, są to nie tylko komedie, ale również filmy kostiumowe, czy melodramaty.
Jest wiele takich filmów, przy których moje troski i kłopoty schodzą na dalszy plan, są to nie tylko komedie, ale również filmy kostiumowe, czy melodramaty.
napisał/a:
ankasos25
2009-08-03 12:54
Moim sposobem na drobne smutki jest dobry film, dobra książka, dobra muzyka ale nic i tak nie przebije porannych uśmiechów córeczki :D odrazu przychodzi humor jak widzę ten szeroki bezzębny uśmiech gdy tylko się pojawię nad łóżeczkiem :)
napisał/a:
golcia20
2009-08-03 14:26
Gdy mam naprawdę podły humor, który nie ma ochoty się poprawić, a jeszcze dodatkowo sama potęguję go, gdy szukam zaczepki z mężem czy z mamą prowokując kłótnię, aż w końcu w domu unosi się nieprzyjemna woń podpalanego lontu :) to...
Biorę córeczkę za rączkę i uciekam stamtąd jak najszybciej się da. Idziemy razem do lasu.
Świeże powietrze, zawsze trochę chłodniejsze w lesie działa orzeźwiająco na mój skwierczący już umysł :).
Cisza pozwala ochłonąć, wyciszyć się i zebrać myśli.
Zapach drzew, mchu... zapach lasu działa jak aromaterapia i natychmiast sprawia, że czuję się lepiej.
Gdy do tego dodam jeszcze prezenty, które zbiera dla mnie córeczka z prawdziwym przejęciem jakby to były największe skarby tzn. patyczki (mniejsze i większe), listki, szyszki... to wszystko sprawia, że do domu wraca już inna osoba z dystansem do siebie i świata :).
Dziękuję!
Biorę córeczkę za rączkę i uciekam stamtąd jak najszybciej się da. Idziemy razem do lasu.
Świeże powietrze, zawsze trochę chłodniejsze w lesie działa orzeźwiająco na mój skwierczący już umysł :).
Cisza pozwala ochłonąć, wyciszyć się i zebrać myśli.
Zapach drzew, mchu... zapach lasu działa jak aromaterapia i natychmiast sprawia, że czuję się lepiej.
Gdy do tego dodam jeszcze prezenty, które zbiera dla mnie córeczka z prawdziwym przejęciem jakby to były największe skarby tzn. patyczki (mniejsze i większe), listki, szyszki... to wszystko sprawia, że do domu wraca już inna osoba z dystansem do siebie i świata :).
Dziękuję!
napisał/a:
renatak0
2009-08-03 15:52
Kiedy mam zły nastrój lubę być sama.Biorę prysznic wmasowuję w siebie wszystkie kosmetyki jakie mam w domu , zaparzam aromatyczną kawę i wsłuchuję sie w ciszę.Myśli przebiegają mi przez głowę z predkością błyskawicy, a po jakimś czasie wszystko zaczynam widzieć w lepszych barwach i wracam do swoich codziennych zajęć już w lepszym nastroju
napisał/a:
snupy3
2009-08-03 17:14
Gdy jest mi smutno uciekam w muzykę i piękne wspomnienia,które potrafią osłodzić najgorszy dzień.Przypominam sobie najszczęśliwsze chwile mojego życia,a to daje nadzieję,że one znowu powrócą.Lubię też osłodzić smutek odrobiną czekolady,więc zawsze mam w zanadrzu moje ulubione przysmaki.Słyszałam,że czekolada wpływa na większe wydzielanie "hormonu szczęścia" i mogę potwierdzić,że mnie przynajmniej poprawia samopoczucie.Jeśli ktoś nie gustuje w słodyczach lub zaciekle liczy kalorie,może sprawić sobie podobną przyjemność,przygotowując dla siebie małą ucztę składającą się z ulubionej potrawy i lampki wina.
A gdy emocje nie chcą opaść,może warto im się poddać i wzorem greckich rytuałów potłuc w trakcie kilka talerzy...
A gdy emocje nie chcą opaść,może warto im się poddać i wzorem greckich rytuałów potłuc w trakcie kilka talerzy...
napisał/a:
zaraza555
2009-08-03 19:06
Kiedy smutek mnie ogarnie,
wszystko drażni mnie przesadnie.
Szukam wtedy pocieszenia,
przyjemnego uniesienia.
Kiedy wstanę lewa nogą,
to słodycze pomóc mogą.
Radość kąpiel może sprawić,
smutek w mojej duszy zdławić.
Przyjaciółka tu niezbędną,
ona trafi w samo sedno.
I wysłucha i pocieszy,
to z pewnością mnie nie speszy.
To recepta jest na smutek,
pożądany daje skutek!
wszystko drażni mnie przesadnie.
Szukam wtedy pocieszenia,
przyjemnego uniesienia.
Kiedy wstanę lewa nogą,
to słodycze pomóc mogą.
Radość kąpiel może sprawić,
smutek w mojej duszy zdławić.
Przyjaciółka tu niezbędną,
ona trafi w samo sedno.
I wysłucha i pocieszy,
to z pewnością mnie nie speszy.
To recepta jest na smutek,
pożądany daje skutek!
napisał/a:
antalis
2009-08-03 20:29
Gdy jest mi zle a caly swiat zdaje sie robić mi na zlosc zamykam się w kuchni z moja lodowka i ... gotuje :) Nic nie poprawia mi humoru, nie relaksuje lepiej niz pichcenie dla moich chlopakow a co za tym idzie - sprawianie im przyjemnosci. Zapominam o kłopotach a w miejsce zlych mysli wskakuja skladniki potrawy i pomysly na stworzenie czegos z niczego.Teraz jestem na etapie spisywania i fotografowania moich pomyslow , kto wie moze kiedys wydam książke ...
napisał/a:
monludki5
2009-08-03 21:36
Zawsze gdy jest mi źle idę na spacer do lasu... tam wszystkie drzewa "klepią mnie po ramieniu" a skowronki śpiewają TYLKo dla mnie:)
Uśmiecham się wtedy do błękitnych płomyczków wędrujących po niebie, do rechoczącej żabki i mrugającego spod mchu grzybka:)
To naprawdę działa.. bo nie sposób nie uśmiechnąć się widząc , jak przyroda radzi sobie z każdym problemem.. a skoro ona potrafi.. to dlaczego ja nie?
"Uszy do góry" myślę sobie:) Z uśmiechem na twarzy łatwiej przebrnąć przez życie.. on rzeczywiście ma magiczną moc:)Radzę wypróbować:)
Uśmiecham się wtedy do błękitnych płomyczków wędrujących po niebie, do rechoczącej żabki i mrugającego spod mchu grzybka:)
To naprawdę działa.. bo nie sposób nie uśmiechnąć się widząc , jak przyroda radzi sobie z każdym problemem.. a skoro ona potrafi.. to dlaczego ja nie?
"Uszy do góry" myślę sobie:) Z uśmiechem na twarzy łatwiej przebrnąć przez życie.. on rzeczywiście ma magiczną moc:)Radzę wypróbować:)
napisał/a:
AgaMaria
2009-08-03 22:29
Trudno znaleźć środek na zły humor, który będzie poprawiał samopoczucie natychmiast, tak jak tabletka przeciwbólowa w reklamie. A jednak jest to możliwe!
Zawsze, gdy siedzę w domu i dopada mnie chandra, zabieram radio do łazienki, włączam muzykę na cały regulator, wskakuję do wanny pełnej pachnącej nieziemsko piany i śpiewam do wyimaginowanego mikrofonu jak za dawnych lat, gdy dorosła dziś Agnieszka była jeszcze małą Agusią. A gdy na przekór złemu humorkowi niemiłosiernie katuję kolejne przeboje starsze i młodsze, poziom zadowolenia z życia gwałtownie wzrasta i pokazuje obłędne wartości, endorfiny szaleją w mózgu, a ja od łzawego "I will always love Youuuu" przechodzę z prędkością ... dźwięku :P do energetycznego "I feel good!". Nawet po pół godzince takiej terapii wychodzę z łazienki jako nowa (choć nieco zachrypnięta), radosna kobieta.
Zawsze, gdy siedzę w domu i dopada mnie chandra, zabieram radio do łazienki, włączam muzykę na cały regulator, wskakuję do wanny pełnej pachnącej nieziemsko piany i śpiewam do wyimaginowanego mikrofonu jak za dawnych lat, gdy dorosła dziś Agnieszka była jeszcze małą Agusią. A gdy na przekór złemu humorkowi niemiłosiernie katuję kolejne przeboje starsze i młodsze, poziom zadowolenia z życia gwałtownie wzrasta i pokazuje obłędne wartości, endorfiny szaleją w mózgu, a ja od łzawego "I will always love Youuuu" przechodzę z prędkością ... dźwięku :P do energetycznego "I feel good!". Nawet po pół godzince takiej terapii wychodzę z łazienki jako nowa (choć nieco zachrypnięta), radosna kobieta.