Konkurs "Drobne przyjemności"

napisał/a: ~justys89 2009-08-07 23:15
Sposoby na rozwianie moich smutków zależą od tego, co te smutki spowodowało. Jeśli są to zmartwienia wynikające z problemów dnia codziennego, czyli studia, chłopak- wówczas rozmawiam z przyjaciółką, która mnie wysłucha i pocieszy. Jeśli mam zły humor, bo zbliżają się "te dni" czy po prostu nic nie idzie tego dnia po myśli, to staram się odgonić smęty i wybieram się na rower, rolki, zajmuję swoim hobby. Jeśli te wszystkie sposoby zawiodą to zostaje jeszcze jeden... kładę się, zamykam oczy i uciekam w krainę marzeń, kraina marzeń zamienia się w krainę snów, a jak wiadomo sen jest dobry na wszystko :)
napisał/a: jagienkazbagienka 2009-08-10 18:37
Zawsze, gdy robi mi się smutno, staram się odgonić od siebie przykre myśli. Zająć się czymś innym, czymś, co pozwoli mi zapomnieć o moich kłopotach. Bardzo często w takich momentach wędruję do kuchni. Wcale nie po to, aby „zjadać” swoje problemy. W tedy zabieram się do kulinarnych eksperymentów. Piekę ciasteczka, szarlotkę, robię pizzę… Wybór składników, dobranie odpowiednich proporcji zmusza mnie do skupienia się tylko i wyłącznie na przygotowywanej przeze mnie potrawie. Zagniatanie ciasta pozwala mi na wyładowanie złej energii. Sprzątanie po takich akcjach także zabiera mi trochę czasu. Czasu, w którym mogłabym narzekać, użalać się, frustrować. A przecież lepiej spędzić go robiąc coś przyjemnego. Gotowym ciastem, czy też inną potrawą częstuję bliskich. Ich radość z takich pyszności sprawia, że chce się żyć.
napisał/a: marilyn27 2009-08-10 22:52
Śmiechoterapia - najstarszy sposób na smutki... Gdy mi źle i smutno idę do kiosku i kupuję książeczkę z ... najnowszymi dowcipami!!! Idę potem do parku na ławeczkę i śmieję się sama do siebie śmiech poprawia humor - to udowodnione naukowo! Organizm się dotlenia i wytwarzają się endorfiny - hormony szczęścia. Pani kioskarka już mnie dobrze zna i zawsze trzyma dla mnie najlepszy zestaw kawałów Rozchichotana wracam do domu jak gdyby nigdy nic...
eliza88
napisał/a: eliza88 2009-08-11 10:22
Wczoraj miałam taki dzień gdy wszystko mnie przerosło.Chciało mi się krzyczeć i tupać,płakać i wyć.Kiedy miewam takie dni staram się jak najszybciej zrobić coś,co sprawi,że podły nastrój odejdzie. Tym tajemniczym czymś jest "red alarm"-czyli szybki sms do przyjaciółki ze słowami -mam doła.Już jej w tym głowa,aby mój dół zakopać.Jest u mnie błyskawicznie(na szczęście mieszka nie daleko) i zawsze znajduje sposób,aby poprawić mi nastrój. Czasem jest to rajd po centrum handlowym,czasem tylko przepyszna kawa w pięknej filiżance z małą czekoladką na talerzyku,a czasem tylko spacer.Ważne jest to,że pomaga -zagadamy i zasypiemy dola tak,że na długo nie wróci.
Jeśli to ona ma doła-ja robię tak samo-za wszelką cenę go zakopuję!
Nasza przyjaźń to jest to,co sprawia,że żaden zły dzień nie zostaje w pamięci!
napisał/a: marzenka-to-ja 2009-08-11 11:36
[LEFT]Gdy jestem smuta.....[/LEFT]
[RIGHT].....ukradkiem podkradam Mojemu z portfela kartę kredytową i pędzę w podskokach do sklepów, aby wydać kilka stówek na to,
co akurat wpadnie mi w oko i co nie koniecznie jest mi niezbędne.
Po prostu lubię kupować pod wpływem chwili-nie tracę czasu i energii na zastanawianie się po co mi to?

[CENTER]A humor najbardziej poprawia mi mina :eek:, jaką robi Mój po powrocie z pracy,
widząc moje "niezbędne" zakupy:D
i kiedy sprawdza stan konta:eek:

uroczy widok[/CENTER]



[CENTER]No co!
Przecież musiałam się jakoś pocieszyć........znowu :D[/CENTER]

[/RIGHT]
napisał/a: dove 2009-08-11 11:49
Mam kilka sposobów na poprawę nastroju. Jeden z nich to mój ogród. Staram się być w nim codziennie, ale szczególnie lubię w nim przesiadywać kiedy łapię przysłowiowego "doła". Zrywam sobie listki moich ulubionych ziół, rozcieram je w palcach i wdycham ich świeży zapach. Okopuję krzewy róż albo usuwam zwiędnięte kwiaty, mam wtedy wrażenie, że przekształcam jakiś bałagan w porządek i tym samym moje wnętrze doznaje ukojenia i wyciszenia. Na koniec przytulam się do jabłonki schowanej w głębi ogrodu - najstarszego drzewa, które z roku na rok rodzi coraz smaczniejsze owoce. Obejmuję ją całymi rękami, przytulam policzki, zamykam oczy i gładzę chropowatą korę... Po takim senasie terapeutycznym wracam do domu z zielem melisy w ręku, z której zaparzam sobie herbatkę. Pijąc herbatkę podjadam garść rodzynek albo orzechów nerkowca, które uwielbiam i najczęściej cały ten rytuał pomaga mi w uporządkowaniu myśli i uświadomieniu sobie, że samo zamartwianie się problemem nie ma za bardzo sensu. Lepiej podjąć jakiekolwiek, choćby najmniejsze działanie:)
aura172
napisał/a: aura172 2009-08-11 13:38
Kiedy dopada mnie dołek mam kilka sposobów jak szybko i skutecznie przegonić wszystkie :( i przywrócić uśmiech na twarzy i wiarę w piękno wszystkiego co nas otacza

- nie ma jak filiżanka pysznie pachnącej kawy... dwie łyżeczki kawy, duuuuuża łyżka cynamonu i cukier w zależności od wielkości smutku :)



- kolejny sposób to... zakupy... wcale nie musi to być akcja przypominająca napad na galerie - czyli tysiąc siatek, milion ubrań wystarczy jeden ciuch albo jakaś bielizna, może to być jakis kosmetyk, który lubię i sprawia mi zawsze radość np. ukochany żel pod prysznic

- prawdziwa radoś dla mnie to dawanie.... kiedy jest mi źle kupuję jakiś drobiazg komuś bliskiemu, osobie, którą kocham. Czasem jest to dobra książka, czasem jakiś słodycz, kwiatek....



- a kiedy to wszystko nie pomoże zostaje jeszcze.... miś

napisał/a: Ann89 2009-08-11 13:40
Po pierwsze SEKS z moim cudownym chłopakiem :) Poprawia się humor od razu... czuję się bardziej kobieca, kochana i wypoczęta a w ramionach mojego misia czuję się bezpieczna i wiem że on mnie obroni.. W sumie jeśli akurat mam zły humor i mam okres to wtedy seks odpada ale wystarczy że moj ukochany zrobi mi gorącą herbatkę i mocno mnie przytuli... Ajjj wtedy to od razu wszytskie smutki idą w cień...
A z takich innych sposobów na poprawę humoru to zabawa z moim psem. Ganiam się z nim po podwórku i rzucam mu piłkę :) To jest świetna rozrywka. Wyzwala energię jak mało co i można się poczuć na chwilę jak małe dziecko.
Poza tym polecam zakupy z ulubioną kumpelą. A nawet jeśli nie masz kasy zawsze możesz pooglądać poprzymierzać porobić zdjęcia w przymierzalni Najważniejsza dobra zabawa
Hmmm co by tu jeszcze? Wiem!
Na zły humor MTV albo VH1 cokolwiek gdzie jest fajna muza. Ja zawsze robię tak: włączam na cały regulator muze, stawiam na podłodze butelkę z wodą mineralną (na wypadek gdyby zachciało mi się pić po tych szaleństwach) i skaczę tańczę wywijam jakieś dziwne ruchy, które dla innych wydałyby się dziwaczne ale co tam ;) A z takiej spokojnej i fajnej uspokajającej muzyki polecam ATB. Wczoraj jak mnie zmuliło po całym dniu sprzątania i gotowania włączyłam ATB i zrobiłam zupę wiśniową i tak sobie myślałam o moim misiu który miał za moment wrócic z pracy i którego zaraz mocno przytulę. Od razu lepiej :)
A jeszcze jeden sposób - ROWER Jedź gdzies do lasu powdychaj świeżego powietrza i się zmęcz! Porządnie! Potem idź na lody i będzie wspaniale :) Pozdrawiam
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2009-08-11 17:20
Na poprawę nastroju pomaga mi telefon do męża oraz coś dobrego słodkiego.Naturalny całus od męża lub sztuczna słodycz,czyli czekoladka bardzo czekoladowa.
juska136
napisał/a: juska136 2009-08-11 21:45
Gdy jest mi smutno
Oraz jest mi źle
Kładę się w wannie
Relaksując się
Piana po uszy
Muzyka cicha
Wtedy wszystko co złe zanika
Znikają smutki
Znika stres
Pojawia się uśmiech
Na wszystko chęć:)
napisał/a: Atananarywa 2009-08-11 22:07
Mam kilka sposobów na znokautowanie złego humoru i sprawienie sobie niemałej FRAJDY i z chęcią sprzedam Wam kilka z nich:

Figle w lunaparku (na niektóre przyrządy jeszcze mnie wpuszczają :P)
Rowerowe przejażdżki przy muzyce z odtwarzacza mp3 (wraz z potem spływa cała zła energia)
Aromatyczna kąpiel w mieszance relaksujących składników (woda uspokaja skołatane nerwy)
Jeden telefon do przyjaciółki (sprawia dziką przyjemność nawet kiedy nie mam chandry)
Duuuuża kawa z czekoladą, śmietanką, rumem i gałką lodów (bomba kaloryczna rozładowuje napięcie)
Ataki śmiechu przy oglądaniu sztandarowych polskich i zagranicznych komedii (płaczę jak przy krojeniu cebuli, ale warto! Bo śmiech to zdrowie!)

Spożywać osobno lub łączyć i podawać w postaci stałej (kosteczka szczęścia), płynnej (łyk słodyczy) lub lotnej (gaz rozweselający) :)

:)
:)
:)
napisał/a: sampo21 2009-08-12 06:44
Gdy mam zły humor, jestem smutna, nadąsana z niewiadomych często dla mnie przyczyn, zawsze sięgam po książkę.
Siadam w swoim ulubionym fotelu, zakładam okulary (wzrok już nie taki rewelacyjny:) ), otwieram ksiażkę i zatapiam się w magiczny świat bohaterów, często z filiżanką herbaty miętowej.
Świat przedstawiony w powieści jest dla mnie tak urzekający, tak realistyczny, że zapominam o moich problemach czy złym humorze. Identyfikuję się wtedy z odczuciami, myślami i zachowaniem bohaterów. Staram się zrozumieć ich postępowanie, czasem rozgrzeszać z ich niegodziwych czynów :), by nie starcić do nich symaptii i zaufania.
Nic nie jest wstanie mnie oderwać wtedy od powieści, koniecznie musze wiedziec co stanie się dalej z moimi bohaterami, którzy nie są idealni i też podejmują złe decyjze, ja niestety nie jestem wstanie im pomóc, mogę jedynie zrozumieć i śledzić dalsze losy bohateró danej książki.
Po godzinie lub dwóch, często zamykam ksiażkę i wracam do codziennych domowych obowiążków ale już z głową pełną pomysłów i refleksji na temat moich ksiażkowych przyjaciół, a smutek, złość czy starch minęły bezpowrotnie.