Konkurs "O mojej Mamie"!

napisał/a: nagietkaa 2009-04-24 22:21
[CENTER]Po lewej stronie życia[/CENTER]

Wychowywałam się jeszcze w czasach, gdzie leworęczność u małego dziecka nie była mile widziana. Najprawdopodobniej odziedziaczyłam ją po moim dziadku, pozostali członkowie rodziny byli praworęczni. Niestety, ale z powodu mojej "inności", jak to często powtarzała moja babcia byłam traktowana w nieco inny sposób. Zanim jednak do tego doszło, na wszelkie sposoby próbowano mnie "przestawiać" z lewej rączki na prawą. Całe szczęscie nie miałam wiązanej rączki, ale tylko mogę to zawdzieczać mojej mamci, ktora na każdym kroku pilnowała i co ważne nie dopuszczała do tak drastycznych dla pozniejszego funkcjonowania dziecka sytuacji. Zawsze powtarzała innym, że leworęcznośc nie jest czymś złym, a wręcz przeciwnie - czymś pozytywnym, zaszczytnym, co nie każdego może spotkać, a mnie sie udało. Niestety, nie wszystkich to przekonało. Mimo to jestem jej bardzo wdzieczna, jej wielki upór i walka o mnie sprawiła, że dziś otwarcie mogę powiedzieć, że wyroslam na porządnego człowieka, który wierzy w swoje wartości, przestrzega zasad i co ważne nie kieruje się jakimiś bezsensownymi stereotypami. Niestety takie "stereotypy" mimo XXI wieku nie do konca znikneły. Ostatnio moja znajoma była wręcz oburzona, że jej mała coreczka zaczyna wszystko chwytać nie tą ręką co należy. Kiedy opowiedziałam jej moją historię oraz to w jaki sposób i jak ciężko moja mama walczyła, zastanowiła się i przyznała nam racje.
Ta historia o mojej leworęczności oraz walka mojej kochanej mamusi uswiadomiła mi jak bardzo mnie kocha i jak bardzo pragneła tego co było dla mnie najważniejsze i najlepsze.
Dziś mimo upływu lat doskonale pamiętam tą historię, pisząc ją teraz Państwu wystukuje klawisze na klawiaturze obydwiema rekami, jednak od czasu do czasu sięgam po kubek gorącej herbaty - oczywiście lewą ręką.
Mamus dziękuje Ci za to:) [/COLOR][/B]
napisał/a: amicaX 2009-04-25 14:35
Pamiętam nasze pierwsze mieszkanie. Ja miałam kilka lat a moja Mama dwadzieścia kilka. Była jeszcze młoda i szalona. Kładła mnie i mojego brata spać a w pokoju obok odbywały się prywatki przy głośnej muzyce. Kilkakrotnie zaglądała do nas w trakcie takich prywatek, ale za ścianą szalała razem z tatą i naszymi sąsiadami. Do tej pory uwielbiam muzykę z końca lat 80 i początku 90…

Pamiętam moją pierwszą dyskotekę w podstawówce. Mama sama pojechała na zakupy i przywiozła mi śliczną sukienkę dżinsową. Potem żartowała, że żałuje, że nie było większych, bo tez by sobie taką kupiła i byśmy wyglądały jak siostry. Teraz ja często kupuje ubrania podwójnie- jeden sweter dla siebie, drugi dla Mamy…

Pamiętam moje pierwsze wyjazdy bez rodziców. Mama nigdy nie robiła mi problemów, chciała, że bym wiedziała, że ma do mnie zaufanie, ale widziałam, jak się z tym gryzie. Jak przeżywała, gdy nie wiedziała, co się ze mną dzieje. Ja często dzwoniłam do domu, niby ot tak, ale w duszy zawsze tylko po to, aby Ją uspokoić. Do tej pory często dzwonię…

Pamiętam moją maturę. Nikt nie przeżywał jej bardziej niż moja Mama. Jej pierwsze dziecko zdawało maturę. Cieszyła się i płakała ze mną. Z jednej strony widziałam, że jest ze mnie dumna a z drugiej strony widziałam smutek w Jej oczach i świadomość, że niedługo będę musiała odejść z domu. Mój wyjazd na studia był trudny, ale to właśnie Ona pomogła mi wybrać kierunek studiów, który jak się dopiero potem okazało był strzałem w dziesiątkę. Dziś czuję, że moja praca jest dla mnie spełnieniem…

Pamiętam mój ślub. Jej jedyna córka wychodziła za mąż. Pamiętam oczy mojej Mamy- przepełnione dumą, miłością i smutkiem. Przed ślubem powiedziała, że mój pokój na zawsze pozostanie tylko dla mnie i że zawsze będę mogła do niego wrócić. Do tej pory w domu moich rodziców mój pokój jest nienaruszony …

Mam tysiące wspomnień związanych z moją Mamą. Mogę powiedzieć, że przez te wszystkie lata dojrzewałyśmy razem- ja do bycia dobrą córką, a ona do bycia idealną Mamą. Może niedługo mi będzie „dostać rolę Mamy”, a wtedy z pewnością skorzystam z jej rad…
napisał/a: nniewidzialnaa 2009-04-25 15:30
Widziałaś kiedyś osobę, która pracuje całą sobą, kocha całym sercem, tak mocno, że masz wrażenie, że miłość jest bardziej nieskończona niż myślałaś?
Widziałaś kiedyś osobę, która gdy mówi, waży słowa, by Cię nie zranić, by nie bolało, a gdy już boli przytula tak mocno do serca, że zapominasz o troskach?
Widziałaś kiedyś osobę, która gdy się smuci, powoduje płacz nieba, tak bardzo bolesne są te łzy, porównywalne z ciężkimi chmurami w pochmurny dzień?

Ja widziałam. To moja mama.
Dziś pragnę podziękować, przeprosić i zapewnić, że nauczyła mnie kochać całym sercem, nie tylko słowami, ale przede wszystkim czynami!
Mamo,chce być taką rodzicielką, jak Ty.. :)
justyna117
napisał/a: justyna117 2009-04-25 16:10
Mamo dziękuje Ci za dar życia, za to że przy mnie byłaś gdy chorowałam,gdy okazało się,że mam guza.Dziękuję, że podtrzymywałaś mnie na duchu gdy trzeba było czekać na wynik.Dziękuje,że odwiedzałaś mnie w szpitalu przynosząc gazety by mieć kontakt ze światem.Dziękuje za to,że jesteś, że pokazałaś jak żyć, jak podnosić się z upadku i biec wciąż do przodu.
sylka28
napisał/a: sylka28 2009-04-25 17:08
nie wiem, czy można więcej, niż jednego posta, ale i tak napiszę, bo po ostatnim moim wpisie nie mogłam spać. Moja mama jest taka kolorowa, że to, co napisałam, to tylko ułamek prawdy o niej, mojej prawdy o mamie. Zanim zasnęłam przypomniała mi się piosenka "o zwykłej mamie":
"były już o matkach kantaty, były bardzo piękne poematy,
kazdy chciał najczulej, najwznioślej, właśnie ją zapewnic o miłości
a my inaczej, choć idzie o to samo, posłuchaj mamo jak to jest...
piosenka o codziennej zwykłej mamie, tej która co dzień do szkoły budzi nas
i nie zapomni do teczki dać śniadanie, i która zawsze dla nas znajdzie czas...
któej się wierzy, bo cię nigdy nie okłamie, która podzieli twoje troski i twe łzy
piosenka o codziennej zwykłej mamie, o Tobie mamo, bo taka jesteś ty!!!"
no i jak sobie ją przypomniałam, to sie popłakałam. Pamietam, jak kiedyś, w szkole podstawowej stałam na scenie razem z całą swoja klasą, w Dniu Matki i darłam się fałszujac okropnie, ale z całego serca, "śpiewając" ta piosenkę dla mojej mamy siedzącej na widowni. Wiedziałam, że płacze. Zawsze płakała. Wtedy było mi jakoś dziwnie, bo inne mamy nie płakały, tylko moja. Przed wyjsciem z domu mowiłam, "mamuś, ale nie będziesz tym razem płakała, obiecaj", mama obiecywała a potem i tak lała łzy jak któreś z nas pojawiało sie na scenie i wydzierało się fałszując do mikrofonu.
Szkołę podstawową miałam zaraz obok domu, ale jakbym miała i sto kilometrów dalej, to moja mama i tak przyszłaby na każdy początek roku szkolnego i płakała, ze jej małe dzieciaczki dorastają i idą do szkoły, przychodziłaby na każdy koniec roku szkolnego i płakała, ze jej dzieci są wyczytywane na apelu za dobre wyniki w nauce. Odprowadzała nas na kazdą szkolną wycieczkę i chociaż prosiłam, zeby już sobie poszła, żeby nie czekała, aż autokar odjedzie, to mama i tak stała i czekała, zeby nam pomachać, a potem otrzeć ręka łzy, któe chociaż juz dla mnie niewidoczne, to byłam pewna, że spływają jej po policzkach i nie może ich powstrzymać. Była na każdej akademii z okazji Dnia Matki, była na rozdaniu dyplomów, kiedy kończyłam studia. Zawsze była i zawsze tak samo płaczliwa. Wzruszała się kiedy kazde z nas klepało wierszyk z życzeniami na imieniny i na urodziny... kazde inny, żeby się nie powtarzać. Płakała, kiedy dostwała pokraczne laurki, ale zrobione przez nas własnoręcznie. Płakała, kiedy jej powiedziełam, że zostanie babcią, płakała, kiedy urodziła się moja maluśka córeczka.... Jak byłam mała, to mnie to peszyło, bo inne mamy nie płakały, a moja zawsze. Dziś sama jestem matką ( wiem, wiem, brzmi, jak z reklamy cukierków wertelsa) i płaczę na samo wspomnienie mamy stojącej rankiem przy autobusie, w którym ja szukam swojego miejsca i podekscytowana moszczę się przy oknie, żeby jej pomachać na pożegnanie, czekając na przygodę.
Ryczę jak bóbr przypominając sobie słowa piosenki, które napisałam wyżej. Płaczę na wspomnienie chwil, kiedy z czwórką rodzeństwa umawialiśmy się, że zrobimy jej niespodziankę i zaśpiewamy jej piosenkę, kiedy wróci do domu...
Moja mama, a właściwie, mamka, mamusia, mamuś... bo przez całe moje życie nigdy nie powiedziałam do niej Mamo. Moja mamuś nauczyła mnie, że nie wychodzi się z domu bez pożegnania, bez całusa na dowidzenia, bez powiedzenia "z Bogiem", bez pozegnania sie tak, jakbyśmy widzieli się ostatni raz; że nie wraca się do domu bez przywitania wszystkich. To moja mamka cierpliwie słuchała pytlowania piątki dzieciaków przy stole tak, że obiad przedłużał się i przedłużał i gadaniu nie było końca. BYła i jest zawsze, kiedy dzieje się nam dobrze, i kiedy rozpaczamy. Po prostu zawsze jest. Rozczulam się na samą myśl, że nigdy się na niej nie zawiodłam, że nie wszystkie dzieci mogą liczyć na swoje mamy. Z uśmiechem wspominam chwile, kiedy budziła mnie do szkoły. Już nie spałam i czekałam na krzyk mamy: " wstawaj, już późno"- no jakbym zaspała, to przecież zrzuciłabym na mamę, że nie obudziła. Sama nie wstałam, zanim mama zawołała, choć znigdy już nie spałam kiedy wołała. Nie pamietam dnia, żebym nie dostała kanapek do szkoły, żeby nie było gorącej herbaty na sniadanie, żeby nie ugotowała ryżu na mleku, czy kaszy na mleku, którą tak lubiliśmy. Wstawała wcześniej, zebyśmy "na głodnego" do szkoły nie szli i strasznie sie denerwowała, kiedy wazn iejsze była nałożenie na twarz "tapety" od zjedzenia ciepłego śniadania. Kiedyś nie miałam pojecia, jaki to wysiłek, codziennie rano zegnać pięciero dzieciaków wychodzących do szkoły i męża idącego do pracy. Ja ma tylko jedna córeczkę i męża, a czasem nie ma siły wstać rano, zeby wszystko ogarnąć. Skąd ta siła u mojej mamy.....
Mamuś, pamiętam, kiedy już była na studiach, zarabiałam w czasie wakacji i stać nas było na zrzutkę i na urodziny dostałaś zmywarkę. Pamietam, jak płakałaś troszkę z radosci, a troszkę ze strachu ( chyba) mówiąc, że jak juz ma kto zmywać, to już nie bedziesz nam potrzebna. A tak naprawdę, to myśle, ze płakałaś, bo rozczuliłaś się samym faktem, że potrafilismy sie wszyscy zebrac, zaoszczędzić niemale pieniądze i razem kupić ci coś wartościowego. Jejku, pamiętam, jak obie płakałyśmy do słuchawki, kiedy dzwoniłam z USA. Pamietam, jak ukrywałaś przed nami chorobę taty, żebysmy nie rzuciły pracy i nie wróciły do domu... wiedziałaś, że tak by było. Wierzyłam, ci, kiedy kłamałaś do telefonu, ze tata wyszedł z domu, że przekażesz mu życzenia na Dzień Ojca od nas. Wierzyłam, bo przecież mnie nigdy nie oszukałaś, nawet, kiedy miałaś mi do powiedzenia cos, co było dla mnie przykre. No i znowu płaczę, zupełnie jak moja mama...
napisał/a: nadzieja6 2009-04-26 09:38
Moja Mama zmarła gdy miałam dwa lata. Nie pozostał mi niej nawet cień wspomnienia. Z punktu widzenia dziecka nie wiem co to jest matczyna miłość, i dotyk matczynej ręki. Przez całe życie ogarnięta byłam nieokreśloną tęsknotą za Mamą. Los jednak nie dal mi tej szansy. Zawsze zazdrościłam koleżankom nie tylko tego, że mogły z Mamą iść na lody, ale tez krzyków Matki i jej zakazów. Po wielu latach sama stałam się Matką. Nie mając wzorca wyniesionego z domu, nie wiedziałam jak podejść do nowej roli Matki. Starałam się jak mogłam. A nagrodą za trudy rodzicielstwa jest uśmiech dzieci i ich czule słowa: kocham cie Mamusiu!
napisał/a: niania5 2009-04-26 13:20
Pewność siebie, przekonanie o własnej wartości, poczucie, że zawsze mogę spełniać swoje marzenia, zamiłowanie do książek, umiejętności kulinarne...
to wszystko dostałam od mojej mamy.
Z całego serca jej za to dziękuję, nie tylko 26 maja, ale każdego dnia!
napisał/a: wordila 2009-04-26 14:42
[CENTER]Pod sercem swym Matka mnie nosiła,
ona mnie własną piersią wykarmiła,
swe życie dla mnie w ofierze złożyła,
gdy potrzebowałam, zawsze przy mnie była.

Dzieliła ze mną radości me i smutki,
mówiła czemu raz dzień jest długi, raz krótki,
zawsze solidnym oparciem mi była,
w niej ogromna miłości drzemie siła.

Siła ta wypływa prosto z serca,
siła ta jest mocna niczym twierdza,
serce mojej matki kocha swoje dziatki,
sercu mojej matki niestraszne me upadki.

I nie jest istotne co jeszcze się zdarzy,
ja i Matki serce będziemy zawsze razem,
bo tej miłości nie sposób zapomnieć,
nie da się wymazać tak szczęśliwych wspomnień.

Dopóki trwać będzie nasze ziemskie życie,
uwielbiam swą Mamę i wcale nieskrycie
powiem, że ona również mnie uwielbia
i między nami miłości jest pełnia.

Siła ta wypływa prosto z serca,
siła ta jest mocna niczym twierdza,
serce mojej matki kocha swoje dziatki,
sercu mojej matki niestraszne me upadki.[/CENTER]
melisa78
napisał/a: melisa78 2009-04-26 20:09
Moja mama i ja - jesteśmy jak ogień i ogień.

Dwa żywioły, bo chociaż jesteśmy wybuchowe to skoczyłybyśmy za sobą w ogień.
Jedno wydarzenie, które zapamiętam do końca życia. Kilkanaście lat temu, kiedy wykończona długoletnią chorobą leżałam na kanapie, a mama próbowała mnie ubrać przed przyjazdem karetki, powiedziałam do niej: "mamo daj spokój, nie warto, nie mam już siły", mama odpowiedziała mi: "będę walczyć o ciebie jak aligator".
Nie wiem czemu akurat aligator, ale kiedy przypominam sobie tamte słowa...

Wiem, że dla nas, dla jej dzieci zrobiłaby wszystko: oddała ostatnią kromkę chleba, bo to jest najprawdziwsza mama na świecie.
napisał/a: martu18 2009-04-26 21:16
Kiedy myślę o mamie, widzę wysoką kobietę, zawsze zadbaną, o zielonych oczach i kasztanowych kręconych włosach...
Kiedy myślę o mamie, wraca do mnie dzieciństwo. Widzę siebie w wieku 6 lat, leżącą na łóżku i chorą na ospę. Krosty były wszędzie, na całym ciele i w buzi. Pamiętam mamę, która delikatnie mnie karmiła, przytulała i zabawiała abym nie nudziła się w łóżku... Pamiętam troskę w jej oczach i zmartwioną twarz..
Kiedy myślę o mamie wraca moja pierwsza szkolna zabawa, kiedy bardzo chciałam żeby mama kupiła mi spódniczkę w kratkę... Nie było jej wtedy stać na to, więc uszyła mi ją sama, poświęcając na to swoje ubranie... Pamiętam jej radość kiedy mi ją dawała...
Kiedy myślę o mamie widzę ją, siedzącą w pierwszym rzędzie na akademii, którą prowadziłam w szkole... Pamiętam dumę w jej oczach, to jak głośno klaskała i mówiła wszystkim, że jestem jej córką...
Kiedy myślę o mamie, przypomina mi się jak denerwowała się moją maturą i egzaminami na studia... I to szczęście w oczach, kiedy okazało się, że wszystko pozdawałam...
Kiedy myślę o mamie, wraca zeszłe lato, kiedy to bezmyślnie spaliłam sobie twarz na słońcu. Pamiętam jak mama się strasznie martwiła o mnie, łzy w jej oczach... Jak szybko jechała ze mną wtedy do lekarza, a potem pomagała mi ukryć opuchliznę pod makijażem... jak mówiła, że prawie nie widać, chociaż wyglądałam strasznie... jak mnie pocieszała i przytulając dodawała otuchy...
Kiedy myślę o mamie, widzę ją stojącą w drzwiach i witającą mnie z ulgą w domu, za każdym razem gdy przyjeżdżam.. Czuję jej ramiona ściskające mnie z miłością i słyszę głos "dobrze, że wróciłaś córciu..'' A po kilku dniach, gdy już muszę wyjechać, widzę żal i smutek w oczach mamy...
Kiedy myślę o mamie, czuje przepełniającą mnie miłość.. Wiem, że mam i zawsze będę mieć, kogoś kto bez względu na wszystko będzie przy mnie. Kogoś kto potrafi mnie przytulić, podnieść na duchu, ale także powiedzieć, że robię źle.
Każdego dnia dziękuję, że mam taką Mamę...
napisał/a: agawa78 2009-04-26 22:05
Moja mama. Prawdziwie piękna kobieta. Kobieta szczęśliwa, która dzień rozpoczyna od uśmiechu do siebie i do napotkanych ludzi. Kobieta, która wszystko, co robi, robi z pasją i zaangażowaniem. Kobieta, która spełnia marzenia innych i swoje. Kobieta, która odnajduje równowagę w tym, co robi. Kobieta, dla której upływ czasu i kolejna zmarszczka nie stanowią problemu. Bo wie, że dzięki młodości i pogodzie ducha zawsze będzie piękna. Kobieta, która nauczyła mnie, jak żyć. Powiedziała, że trzeba w siebie wierzyć i zawsze umieć na siebie liczyć. I za to bardzo jej dziękuję. Jestem wielką szczęsciarą, że to ona właśnie jest moją mamą...
napisał/a: wiktorek57 2009-04-26 23:49
Chcialem Ci podziekowac mamo za to, że uczynilaś ze mnie mężczyznę. Że pokazalas jak nalezy postepowac z kobietami, aby z jednej strony ich nie spłoszyć, a z drugiej nie byc totalnym mięczakiem;) Kazdy moj związek z kobietą kończył się fiaskiem i niepowodzeniem. Kupowałem kwiaty, zabierałem na obiady, lody, spacery, kawę, do kina, na zakupy, byłem dżentelmenem, a i tak zawsze brakowało tego czegoś w każdym związku, dziewczyny mnie porzucały, a ja cierpiałem i zachodziłem w glowę... dlaczego?? Wówczas to Ty wkroczyłaś w moje życie i przerwałaś to pasmo niepowodzeń. Za to chcialem Ci dzisiaj podziekowac. Za te godziny rozmów, cierpliwość i wyrozumiałość, za Twe dobre serce i mądre rady.
Wytłumaczyłaś mi jedną bardzo ważną rzecz, że wspaniale jest gonić króliczka, a nie go złapac, że kobiety nie lubia ciepłych kluch (a ja taką byłem), że mężczyzna powinien być zdecydowany i mieć swoje zdanie. Ja robiłem wszystko odwrotnie, myślałem że jak oddam tak całe swoje serce kobiecie jak na talerzu to ona to doceni i odpowie tym samym. Niestety nic w życiu nie jest aż tak proste i Ty mi to uświadomiłaś mamo. Dziękuję Ci raz jeszcze... Ta wiedza pozwoliła mi rozkochać w sobie - obecną żonę i partnerkę życiową od kilkunastu już lat. Kocham Cię mamo i nie wstydzę się tej miłości mimo że dorosły ze mnie factet!