Konkurs "Piękna trzydziestolatka"

napisał/a: Sylwia710 2008-07-25 21:32
Moje 30-te urodziny były już dosyć dawno bo 8 lat temu ale w mej pamięci zostaną na zawsze i pamiętam je tak jakby to było wczoraj...
Nie było jakieś specjalnej hucznej imprezy tylko jak co roku urodziny spędzone w gronie rodziny z jedną różnicą zmienił się tylko wiek to była ta różnica.
Wiadomo znów o rok starsza bogatsza w nowe doświadczenia i chwile z życia.
W tym szczególnym dla mnie dniu nie mogło zabraknąć całej mojej rodziny. Były życzenia, tort, toast no i piękne wspomnienia. Najcudowniejsze dla mnie było móc być razem z cała rodziną i cieszyć się tą piękną i nie zapomnianą chwilą.
Pamiętam jak kiedyś odliczałam dni do 18-stki a gdy ona minęła czas jakby szybciej zaczął biec i teraz lata lecą tak szybko że ani się nie obrócę jak to się mówi a już jestem coraz starsza.
Co minęło już nie wróci, ale się tym nie smucę i nie mam wątpliwości że mam jeszcze wiele możliwości. Dlatego chwytajmy każdy nowy dzień pełnymi garściami, niech smutek odejdzie w cień a uśmiech gości na naszych twarzach każdego dnia.
napisał/a: jolunia559 2008-07-25 22:03
Kochane kobietki!
Tak naprawdę-przyznajcie się z ręką na serduszku.Która z nas lubi urodziny?Dwudzieste,może tak.Trzydzieste już mniej,a potem każda następna "siątka"przyprawia nas o nerwowość.Szanowne zdróweczko lekko siada,pod oczętami ukazują się zmarszczki i jakaś nostalgia nas ogarnia.Nie jest tak?Ja tak mam!Im jesten starsza tym mniej radości sprawiają mi moje uroodziny!Moja trzydziestka była dość dawno temu.
Nie będę więć zciemniać,że dokładnie paamiętam ten dzień.Jakie kwiaty dostałam,gdzie i z kim jadłam kolację/przeginam-jadłam z mężem/ i jak byłam ubrana.Pamiętam jedno wydarzenie,na wspomnienie którego po dziś dzień ksztuszę się ze śmiechu.
W rodzinie bliższej i dalszej znana jestem z tego,że piekę dobre ciacha Każde święto w mojej rodzinie to jakieś wymyślne i fikuśne ciacho czy ciasteczko .Moi chłopcy postanowili mnie wyręczyć i upiec murzynka samodzielnie.Podstępnie zdobyli przepis.Mnie wysłali na plotki do mojej przyjaciółki i zaczęli swoją przygodę z pieczeniem.Odmieżali,odważali,mieszali i miesili.Wszystko wyszło perfekt i ukręcona masa powędrowała do piekarnika.Oni nie mogli się doczekać efektu końcowego więc po cichutku przed ojcem co chwila zaglądali do piekarnika.Nie muszę chyba nikomu mówić,że za którymś razem ciach cudownie klapło i powstał wspaniały oklapnięty murzynek.Przychodzę z ploteczek i co widzę.Pięknie nakryty stoli,na stoliku biała serwetka z talerzem ,na którym w równiutkie kwadraciki pokrojone było wspaniałe ciach z zakalcem jak cała Warszawa.Tylko ich oczy świecące i roziskrzone ze szczęścia,DCóż mogłam zrobić,ja matka i solenizantka,gdy moje dzieci razem z mężem aż puchli z dumy.Usiadłam nałożyłam sobie na talerzyk olbrzymią porcję murzynka.Odłożyłam wspaniałe laurki na bok i z szerokim uśmiechem na ustach wsunęłam ciach.To było najwspanialsze ciasto świata i najlepsze moje urodziny.Moja trzydziecha z murzynkiem w tle!
napisał/a: monaqua1 2008-07-25 22:49
Moje 30-te urodziny wyglądały inaczej niż zwykle. Urządziłam je pod mostem rzeki płynącej w pobliżu. To było coś jak grill, tylko nie w ogródku a w pobliżu rzeki, która miała symbolizowac szybko płynący czas.
napisał/a: jolliiee 2008-07-25 23:05
Wraz z ukończeniem trzydziestego roku życia, wkroczyłam w magiczny i nieznany mi dotąd świat. To świat dojrzałości. Z ukończeniem 18 roku życia stajemy się jedynie dorośli, a prawdziwie dojrzali - po 30 roku życia.

Nie było mi przykro, ani żal oddalającej się ode mnie dwudziestki. W końcu to nie tylko 30 lat życia. To przede wszystkim 30 lat doświadczenia życiowego. Pierwsze sukcesy i porażki ma się zazwyczaj wówczas za sobą. Pierwsze niespełnione marzenia oraz te zrealizowane także już były na moim koncie. Zrozumiałam, że świat jest w moich rękach i muszę brać garściami najpiękniejsze chwile..

Z takim nastawieniem wkroczyłam w czwartą dekadę życia, bo trzecia niewątpliwie już się za mną zamknęła..

Był to dzień zwyczajny, a jednak niezwykły. Nie zabrakło tortu z trzydziestoma świeczkami, których nie wstydziłam się, ani trochę. Byłam dumna.
Nie obyło się także bez trzydziestu róż, które symbolizowały każdy rok - były piękne, ale miały też i kolce.
Nie było hucznej imprezy i balu do białego rana.
Byłam ja i najbliższe grono rodzinne, bo wtedy właśnie zrozumiałam, że wśród nich jest moje miejsce na ziemi... to właściwe, jedyne i upragnione...
To właśnie ta dojrzałość - prezent od życia na 30 urodziny..
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2008-07-25 23:12
Mała napisal(a):Noooo nieee, co za dyskryminacja młodszych:p Fajny konkurs:) Powodzenia!



WRESZCIE COŚ DLA ... nie takich Młodziutkich ...

moje trzydzieste urodziny... hm - kiedy to było???
oj parę ładnych latek temu! a jak było? - a to pamietam jeszcze (mimo zagrażającej sklerozy) - było SUPER!

Najpierw w pracy - koleżanki zorganizowały wielki tort lodowy (styczeń i lody?!? no, ale to był ciepły styczeń:)) tak więc lody, kawa i ciepłe słowa nastroiły mnie optymistycznie. Potem było tylko lepiej - po pracy NIE MUSIAŁAM gotować - kupować - zmywać - sprzątać - tego dnia "sprzedaliśmy Syna Babci i ... wybraliśmy się we dwoje (z Ukochanym Mężusiem) do Świeradowa - najpierw obiad w super lokalu, potem spacer na Stóg Izerski (ach - góry zimą są przepiękne) a na koniec (koniec???) kolacyjka w maleńkiej przytulnej knajpce. Późny powrót do domku - a dalej nie napiszę - możecie się domyślać ile chcecie :)
napisał/a: miniar10 2008-07-25 23:43
moja trzydziestka stuknęła prawie wczoraj

to była sierpniowa, cieplutka środa
w brzuszku od 176 dni rosła sobie moja córeczka, przytupywała, tańcowała, bawiła sie w " a ku- ku - zgadnij mamusiu czym cię kopię"
poszliśmy z mężem na spacer na łąkę, usiedliśmy w trawie, z przyjemnoscią wdychaliśmy zapach siana i rozmawialiśmy o wszystkim
najbardziej interesowało nas jaka będzie ONA, czy zdrowa, śliczna, mądra..
czy będziemy dobrymi rodzicami..
jak nam ułoży się życie?

byliśmy pełni życia, nadzieii, radości

już niedlugo mielismy poznać największy cud świata- NASZE DZIECIąTKO

co tam metryka, jak w głowie wiosna i miłość
co tam osiągnięcia jak jest dla kogo żyć i komu sie starać

miłość, zdrowe dziecko, kochający mąż oby tylko to i moge świętować 130 lat

a kariera.. suchy chleb pokropię łzami sczęścia i też będzie co jeść
napisał/a: tinigrifi 2008-07-26 02:09
Jestem świeżo po 30-stych urodzinach(22 lipca),więc moje wrażenia z tego dnia są jak najbardziej na"czasie".Kiedy byłam nastolatką,wydawało mi się,że 30-stka to taki "poważny"wiek.No wiecie,że będę już poukładaną żoną,matką i będę myślała perspektywicznie.Tymczasem właściwie niewiele sie zmieniło,tzn jestem już żoną i mam ślicznego 16 miesięcznego synka,ale nadal żyję chwilą i jakoś wbrew nastoletnim obawom nie zamieniłam się stateczną matronę.Dzień zaczął się raczej zwyczajnie czyli na opiece nad dzieckiem połączonej z opieką nad starszym dzieckiem, czyli mężem z przerwami na odbieranie smsów,maili i telefonów z życzeniami.Skromną imprezę urodzinową wyprawiłam wcześniej bo już sobotę, więc nieliczyłam na odwiedziny znajomych w pracującym dniu tygodnia.Może tylko dłużej stałam przed lustrem zastanawiając się nad tym czy szersze biodra są efektem upływu czasu,czy może ciąży i porodu.Uznałam,że ten drugi powód jest właściwy i że czas obchodzi się ze mną dość łaskawie.Póżnym wieczorem miałam miłą niespodziankę, mimo wszystko wpadła moja przyjaciółka z butelką wina i jak za starych dobrych czasów rozegrałyśmy partyjkę skrabbli.Na szczęście pewne rzeczy się niezmieniają, a inne cóż są tym co nieuniknione i trzeba się z nimi pogodzić.Całując śpiącego syna w policzek pomyślałam,że ta trójka z przodu i szersze biodra to i tak mała cena za to co mam!
napisał/a: Jola29k 2008-07-26 16:04
Moje 30 urodziny (2 lata temu ) były koszmarne od rana była tak jak nie powinno .Młody (moj synek miał wtedy 2 lata ) zrobił mi pobudke o 5 rano i za nic na świeci nie chciał wiecej spac , po dwoch godzinnach dołaczyła do rozrabiania jego starsza o 2 lata siostra . A tu trzeba cos naszykowac upiec ciasto ,miały przyjechac moje kolezanki jeszcze z podstawówki miało byc super . Popołudniu poszłam po tort czekałam na niego prawie godzinne bo go nie dowiezli (tort był dobry z bita śmietana i owocami ) .O 14 wrócił moj maz z pracy z bukietem czerwonych roz . Kolezanki miały przyjechac na 18 miał byc gril , a przed 18 telefon ze jednak nie moga przyjechac bo cos tam nie tak , rozumie jedna ale wszystkie 4 nie maja czasu tak sie nie robi .Ze złosci zjadłam pół tortu , mąz sie zmył , Zabrałam moje dwa czortusie na długi spacer i troche mi złosc przeszła .Wróciłam do domu . A na nastebny dzien zaprosiłam sasiadki na reszte tortu i kawe . Nastepne urodzinny były juz lepsze .
kamil2s
napisał/a: kamil2s 2008-07-26 16:33
W moje 30 urodziny były życzenia od męża i córki.Kwiaty.Nawet szampan!
Było miło.
Przekonałam męża do powiększenia rodziny i dwa lata póżniej urodziłam synka.Jestem szczęśliwą kobietą,żoną i matką.
napisał/a: max_pleasure 2008-07-26 17:16
moich trzydziestych urodzin nie zapomne do konca zycia!!powód? w ten właśnie dzien 23 czerwca u/r odbył się mój slub.
myślałam że w feworze przygotowan narzeczony zapomni o moim swiecie a on zjawił sie z wielkim bukietem roz i pierscionkiem ktory niestety wylądował w szufladzie poniewaz nie dosc ze za maly..powinien chyba pamietac rozmiar bo miesiac wczesniej kupowalismy obrączki:) to jeszcze nie miałam go gdzie załozyć..wiadomo do slubu to powinno sie tylko zareczynowy no i pozniej obraczka.
mało tego dwa dni wczesniej zrobiłam test ciązowy i okazało sie ze bedziemy mieli dzidziusia i to chyba był najpiekniejszy prezent bo od dawna tego pragnełam!!
po slubie w czasie wesela goscie zaczeli mi spiewac sto lat choc niektore ciotki mnie lekko zdenerwowały bo stwierdziły ze jestem panną ale juz niestety nie młodą
a mąż przez mikrofon zaśpiewał mi "kołysanke" farby to były wzruszające chwile i napewno nie zapomne ich do konca swych dni. teraz ponad rok pozniej jestesmy szczesliwa rodzina i mamy przesliczna córeczke Alicję ma imieniny 21 czerwca :)na pamiatke dnia w którym dowiedziałam się o ciąży... aha mężowi powiedziałam o dziecku dopiero na weselu. dobrze się złożyło że był to dzień ojca. lekko sie zdziwił że zaczęłam mu składac zyczenia z tej okazji a gdy juz zrozumiał baardzo mocno mnie przytulił..ech..z checią przezyłabym to jeszcze raz...
karolcia1970
napisał/a: karolcia1970 2008-07-26 17:53
Dzień moich 30 urodzin nie pozostał szczególnie wyraziście w mojej pamięci, zwłaszcza że był już dość dawno, bo 8 lat temu... Przeszedł dość szybko i niepostrzeżenie, bo czułam ogromną pustkę, która bolała mnie i przepełniała całe ciało i umysł goryczą. Może na pozór uśmiechnięta i szczęśliwa, byłam wtedy w głębi siebie kłębkiem nerwów i trudnego do opisania, wewnętrznego bólu. Za rok moje 31 urodziny obchodziłam już w zgoła innej, sielskiej i anielskiej powiedziałabym, atmosferze harmonii i spokoju: właśnie kilka dni wcześniej, w dniu będącym odwrotnością mojego dnia imienin, Bóg zesłał mi najwspanialszy dar: urodziłam wreszcie dziecko! I wtedy zrozumiałam, że te 30 urodziny były jednak szczęśliwe: spełniło się najważniejsze z moich wszystkich marzeń...
napisał/a: lambada 2008-07-26 20:08
[CENTER]Moje 30 urodziny... ha... pamiętam jak gdyby to było wczoraj.
Wiem, że bardzo trudno psychicznie z dwudziestolatki, stać sie trzydziestolatką. Dla mnie również nie było to łatwe, jednak mąż stanął na wysokości zadania, aby dzień moich urodzin był wyjątkowy, abym zapomniała o mijającym czasie, a skupiła się na tym co przede mną.
To było 7 lutego, dla większości społeczeństwa niczym nie różniący się dzień powszedni, jednak tego dnia mogłam się pożegnać z cudowną i młodo wyglądającą liczbą 29.
Przyszłam z pracy, nie spodziewając sie niczego szczególnego. Otwarłam drzwi, a za nimi stał mąż, jak gdyby nigdy nic weszłam do środka, nigdzie nie było Maćka, mojego synka, spytałam mojego męża gdzie on jest.
Nie czekał długo, mąż porwał mnie w ramiona, wyszeptał: "wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle, dla mnie zawsze będziesz interesująca... szczególnie...teraz..."
Spojrzałam na niego podejrzliwie, gdyż nie wiedziałam za bardzo o co chodzi. Po chwili dodał, że dowiedział się, że po 30 roku życia kobiety przeżywają swój szczególny czas... Nadal tkwiłam we własnej niewiedzy... Kontynuował "kobieta po 30 przeżywa szczególnie intensywnie wszystkie spędzone z mężem noce...i sprawia jej to szczególną przyjemość, to jakby złoty wiek" i on chciałby się dowiedzieć, czy ta teoria jest prawdziwa, bo podobno w jego pracy wszyscy to wypróbowali i działa.
Nie czekaliśmy długo. Później była kolacja we dwoje, było romantycznie i po prostu niezwykle. Mąż się postarał. Miałam już 30, ale będąc z mężem czułam się jak nastolatka. Dzięki niemu łatwiej pogodziłam się z tym ,że jakiś okres pozostał za mną, a teraz czas na nowy, trzeba będzie czerpać z niego całymi garściami.
Okazało się ,że synek już dawno został wysłany do teściowej, aby niespodzianka się udała. Następnego dnia była sobota, zrobiliśmy imprezę dla całej rodziny. Było mi naprawdę bardzo przyjemnie, byłam pełna energii do działania ,bo wiedziałam:
czy jestem 20latką, czy 30latką mam dwóch kochanych mężczyzn, dla których zawsze będą cudowną , młodą duchem
( i do 70 pewnie ciałem także:)) matką i żoną...
Ps. Zdecydowanie trudniej było mi zaakceptować przejście z nastki na dziestkę...Bo wiedziałam że dziestką będę już "raczej" do końca życia.
Zapomniałam dodać... teoria podana przez męża sprawdziła się jak najbardziej...[/CENTER]