Konkurs "Piękna trzydziestolatka"

napisał/a: arminka 2008-08-01 21:31
to miał być zupełnie normalny dzień, po za tym, ze mój maż, był w delegacji i miał wrócić dopiero wieczorem. Ranek -wstałyśmy z moja malutką córeczką, zjadłyśmy śniadanie, poszłyśmy do kwiaciarni - kupiłam 30 białych róż - ułożono z nich bukiet - przepiękny. Wraz z córeczka zawiozłam kwiaty na grób mojej mamy - to ona sprowadziła mnie na ten zwariowany świat i zawsze pamiętała o dniach ważnych, może dlatego teraz moje urodziny są dniem, w którym chcę jej położyć choć kilka kwiatów, podziękować, pomodlić się. Po chwilach pełnych zadumy wróciłyśmy do domu. Posiłki, spacerek, zabawa. W międzyczasie telefony od najbliższych i dalszych mi osób, maile, smsy - jednym słowem życzenia. Miło, bardzo miło, tyle ludzi o mnie pamiętało , mimo, ze w kolejnym dniu planowana była impreza. Wieczór, córeczka śpi, ja czytam, maż wrócił z delegacji w ręku trzyma bukiet 30 białych róż i jeszcze jedną czerwoną w samym środku - na ten rok, bo trzydziestkę już skończyłam ;) w drugiej ręce miał kolację - zapakowana na wynos z restauracji, którą bardzo lubimy i dobre wino. To był cudowny dzień, wieczór, noc. Zawsze byłam ciekawa jak to jest skończyć 30 lat - teraz wiem to cudowne uczucie.
napisał/a: psc 2008-08-02 09:57
Trzydzieste urodziny...dzień przełomowego odkrycia siebie.
Bardzo lubię datę swoich urodzin:15 sierpnia.Fajny dzień.Ładnie brzmi.Magicznie i dostojnie.Właśnie ten dzień postanowiłam spędzic inaczej.Podarowałam go sobie.
Moi bliscy przejęli obowiązki domowe(a jest tego sporo:trójka dzieci,mąż,dom,zakupy,obiad itp.)
Wybrałam się na samotną wyprawę do lasu.Wreszcie miałam czas dla siebie i swoich myśli.
-Co u ciebie słychac?-spytała myśl.
-Różnie.Raz lepiej,raz gorzej.Ważne,że do przodu-odpowiedziałam-.Tęskniłam za tobą-szepnęłam jaj cicho.
-Myślałam-stwierdziła słusznie-że już o mnie zapomniałaś.
-Wiesz,nie miałam czasu,dom, rodzina,sama rozumniesz...
-Nie tłumacz się głupio.Tak to możesz mówic swoim znajomym,ale nie mnie.Zapomniałaś poprostu,że jestem.
-Tak,tak...chyba tak.
-Myślisz,więc jestem-podkreśliła myśl-nigdy nie możesz więc byc samotna-pamiętaj,ale tylko ty wprawiasz mnie w ruch,sprawiasz,że jestem,a ja powoduję to,że istniejesz.
Na koniec złożyła mi życzenia urodzinowe i powiedziała:
-Daję ci w prezencie worek.To magiczny worek.Zbieraj do niego same najciplejsze i najpiękniejsze myśli.W dzień swoich urodzin przyjeżdżaj z nim tu w to miejsce do lasu.Usiądziemy i będziemy świętowac.Będziemy wyciągac jak cukierki,jeden za drugim,najpiękniejsze twoje chwile.Poznasz wartośc szczęścia i rozróżnisz smaki.
Po południu wróciłam do domu,wieczorem przyszli znajomi.Było wspaniale.Zapakowałam więc ten dzień do swojego worka,jak wiele innych później.
Dziś jest 2 sierpnia.Za kilka dni jadę do lasu z ciężkim workiem wspaniałych myśli.
napisał/a: gregora 2008-08-02 11:27
[CENTER]30 lat minęło...jak jeden dzień...
Dopiero co chodziłam do szkoły, potem studia, praca i od razu 30-stka!
Zbliżaniu się tej okropnej daty towarzyszył ogromny stres.
Tak naprawdę uważałam, że ten dzień to jakby ukoronowanie tego, że młodość mam za sobą, a uroda przemija.
Rozpoczyna się dojrzałość, której kolejnym etapem będzie po prostu starość i schyłek życia.
Myślę, że zwłaszcza dla kobiety takie wyraźne określenie tego co jest młodością, a dojrzałością jest szalenie deprymujące.
Nie dziwcie się więc, że wcale nie chciałam obchodzić tych urodzin, bo kto świętuje porażki.
Bardzo trudno było mi przestawić się na myślenie o sobie jako o trzydziestolatce, zamiast jako o dwudziestce.
Popadłam w silne przygnębienie, a rodzinie powiedziałam, że w tym roku nie będę obchodzić urodzin. Jak już coś to imieniny, który przypadają mi w dwa miesiące po urodzinach.
Przyjęłam więc strategię “na zapomnienie” i “na przeczekanie”.
Kiedy myślałam o tym, że mam już prawie trzydzieści żołądek miałam taki jak przed ważnym egzaminem. Stres od razu ukazał się na mojej twarzy w postaci wyprysków.
A wszędzie wokół mnie apoteoza młodości – coraz młodsze gwiazdy Hollywood, coraz więcej botoksu na twarzach starszych aktorek, praca tylko dla młodych, reklamy środków przeciwzmarszczkowych i antycellulitowych z udziałem nastolatek.
Koszmar!
W dniu urodzin wróciłam z pracy do mieszkania, w którym zamieszkiwałam z chłopakiem. Przekręcam klucz, wchodzę, odstawiam torebkę na szafkę i nagle wyskakują z kuchni.
Moi przyjaciele w liczbie czterech plus mój chłopak.
Niespodzianka! Surprise!
Na głowie głupawe czapeczki a la clown, posypują mnie confetti.
Uśmiechnęłam się, choć bliżej było mi do płaczu.
Byłam wściekła, choć doceniałam, że zadali sobie trud.
Był tort z symbolicznymi trzema świecami symbolizującymi wejście w trzecią dekadę życia.
Były też życzenia, prezenty, taniec.
Nie mogę więc narzekać, przyjaciele przeprowadzili mnie przez tę straszną dla kobiet granicę.
Usłyszałam też parę komplementów – podobno dalej wyglądałam jak dwudziestka:)
Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie zatruwałam sobie życie czarnymi myślami, bo czy chcę, czy nie, ta trzydziestka przyszła i minęła, pozostawiając mnie starszą.
Dziś trochę żałuję, że wtedy nie zrobiłam wielkiej imprezy, bo tak naprawdę to święto.
W trzydzieste urodziny można wszak świętować i cieszyć się tym, że jest się kobietą w jakiejś już mierze spełnioną, świadomą siebie.
W czterdzieste urodziny na pewno zachowam się już inaczej i nie będę starała się ukryć przed światem.
A moim przyjaciołom bardzo dziękuję, bo gdyby nie oni, dzień moich trzydziestych urodzin minąłby jak wiele zwykłych innych dni, a ze względu na swą wyjątkowość, na to nie zasługiwał.
Trzydzieste urodziny ma się tylko raz![/CENTER]
napisał/a: ukasz 2008-08-02 14:35
Trzydziestka przede mną ale chętnie wziąłbym wtedy urlop, tak żeby móc obchodzić ją w jakimś czadowskim kraju np. W Nepalu, no ale zobaczy się jak będzie.
napisał/a: bendi9 2008-08-02 18:13
Wiek 30 nie zmienił mnie . Czuję się nadal młodo i bardzo fajnie. Urodzinki trzydzieste oczywiście obchodziłam bardzo uroczyście. Przyjechała cała rodzinka nawet z zagranicy. Oczywiście dostałam dużo prezentów,które są w noim domu. Bawiliśmy się do biasłego rana. Niestety końca już nie pamiętam hehe. Oczywiście swoje urodzinki spędziłam też z mężem, które napewno w moim umysle pozostaną na długo. Dalej czuję się młoda duchem i szcześliwa z życia, które czasami daje kopniaka. Pozdrawiam
flossy
napisał/a: flossy 2008-08-02 18:42
rakastan napisal(a):Dzięki.
To Twoje dzieła? Bardzo ładne.


tak:)
bardzo dziekuje, ciesze sie, ze Ci sie podobajaD:D
zapraszam do mnie jak najczesciej;) :***

http://lilinka.wordpress.com/ - mile widziane komentarze od wszytskich POLEK;)
:********
napisał/a: Konwalia5 2008-08-03 02:06
Pamiętam ten dzień doskonale, chociaż nie chciałam go pamiętać.Każdy kto się mnie pytał - w tym roku obchodzisz 30 urodziny? - ja odpowiadałam - nie, 29 . Gdy nadchodził ten dzień robiłam się drażliwa, chyba najbardziej przeszkadzało mi to, że zniknie dwójka a pojawi się trójka.Moje urodziny przypadały w niedziele.W sobotę nie chciałam żeby ten dzień się skończył, bo wiedziałam, że jak wstanę w niedziele to będę o rok starasz i ta trójka się pojawi. Rano obudził mnie pocałunek męża, który w ręku trzymał bukiet z 30 czerwonych róż i prezencik.Przygotował dla mnie pyszne śniadanie i zaproszenie na obiad, do naszej ulubionej restauracji, w której czasami jadamy.Po obiedzie poszliśmy do kina na komedie.Super się bawiłam, zapominając co to za dzień.Gdy wróciliśmy do domu czekała na mnie niespodzianka.A tą niespodzianką byli rodzina i przyjaciele.Czekał na mnie pyszny tort i szampan. Mnóstwo życzeń, kwiatów i prezentów.Oczywiście na torcie było 30 świeczek ,które musiałam zdmuchnąć...udało się za pierwszym razem. Po wyjściu wszystkich gości zaczęliśmy świętować na swój sposób, ale o tym nie pisze bo to moja słodka tajemnica ;)
Myślałam, że to będzie okropny dzień, a był jednym z najwspanialszych który mile wspominam :)


Dziewczyny głowa do góry 30 lat to nie koniec świata, tyle mamy lat na ile się czujemy i w każdym wieku można się dobrze bawić i cieszyć życiem. Trzymam kciuki za wszystkie przyszłe trzydziestolatki, aby umiała się cieszyć z tej trójki z przodu :)
napisał/a: helloXkitty 2008-08-03 12:30
Moje 30-ste urodziny były szczególne. Tego dnia dowiedziałam się,że urodzę dziecko. Ucieszona postanowiłam przygotować kolację , na której będzie cała rodzina i powiedzieć im o tej radosnej nowinie , więc zabrałam się do przygotowania smacznych przekąsek, a następnie udekorowałam stół i postawiłam na nim zarówno napoje jak i szampana. Po paru godzinach goście zaczęli przychodzić składając mi wspaniałe życzenia i dając mi cudowne prezenty.
Gdy wszyscy już siedziliśmy za stołem postanowiłam oznajmić,że wraz z mężem będziemy mieli dziecko. Wszyscy zaczęli bić brawo,a mój mąż był w siódmym niebie. Potem siostra puściła znane,polskie piosenki z lat 80 i z początków 90,więc zaczęliśmy tańczyć do takich przebojów jak "Małgośka", "To nie ja" , "Bananowy song" czy "Jesteś szalona".
Dziś przyznam się szczerze,iż mało miałam dni takich jak ten, mimo to na długo pozostaną w mojej pamięci :) .
napisał/a: marycarter 2008-08-03 17:06
Było to tak dawno temu, że już nie pamietam, ale na pewno było wspaniale. Na pewno były kwiaty od mąża i uściski od dzieci. Wieczorem goście z życzeniami i strasznie dużo małych dzieci, bo każdy przychodził z swymi pociechami. Później sprzatanie zabawek porozrzucanych po calym domu. Zmywanie zostawiałam na następny dzień.
Swoja drogą chcialabym mieć znowu trzydzieści lat.
napisał/a: agusjot2 2008-08-03 22:18
Nie podobały mi się moje trzydzieste urodziny.
A te wszystkie życzenia, że jestem nadal młoda a jednocześnie dojrzała, kazałabym wsadzić sobie w buty. Może jestem przewrażliwiona, ale te ochy i achy wyprowadzały mnie z równowagi.
To był dzień jak co dzień, środek tygodnia. Kubuś jeszcze nie potrafił chodzić i krzykiem domagał się przenoszenia w nowe miejsca, mąż w pracy do 18.00. Rodzice daleko, a teściowie byli mniej zainteresowani moim samopoczuciem.
Zadzwoniło do mnie kilka osób ze standardowymi formułkami, niestety nie pojawiło się grono koleżanek z wielkim tortem ani mąż z bukietem kwiatów.
Zrobiłam zakupy, obiad, kupiłam kawałek ciasta w razie czego, które sam potem zjadłam. Mąż przyszedł wieczorem z pracy zmarznięty i zmęczony z małą różyczką z kwiaciarni. Dziecko nic nie narysowało, bo za małe.

Może mogłabym zorganizować coś sama, zaprosić gości, ale wiązałoby się z to z dodatkowymi kosztami, w tym czasie było kiepsko z pieniędzmi.
Dlatego nie mam miłych wspomnień, nie mam nawet żadnych zdjęć.
Trzydziestka nie była miła granicą, a czwarta dekada zycia brzmiała jeszcze bardziej traumatycznie.
Dlatego w ciut dekadenckim nastroju życzę, by każda z Was mogła cieszyć się swoimi urodzinami tak, jak sobie wymarzyła. Ja takiego szcześcia nie miałam.
laurence
napisał/a: laurence 2008-08-04 14:57
Dzień moich urodzin to w mojej rodzinie podwójna okazja – od ośmiu lat jest to także rocznica naszych zaręczyn. Bo właśnie w ten dzień mój mąż (wtedy jeszcze chłopak) postanowił mi się oświadczyć i dlatego od tamtego czasu świętujemy także z tej okazji. Mój mąż zawsze stara się mnie czymś zaskoczyć w ten dzień, najczęściej zostawia jakieś drobiazgi przygotowane specjalnie dla mnie: miłą karteczkę w szufladzie z bielizną albo jedną z moich ulubionych czekoladek Lindt w kieszeni torebki… To bardzo miłe gesty i co roku czekam na ten dzień wiedząc, że On na pewno nie zapomni.
Także dzień moich trzydziestych urodzin pamiętam jako szczególny. Nie dlatego, że przygotowałam coś specjalnego do jedzenia – szczerze mówiąc zupełnie nie pamiętam co podałam gościom, nie pamiętam też bym dostała jakieś specjalne życzenia albo prezent, który symbolizowałby, że 30-tka przenosi mnie za jakąś magiczną granicę. Ale mój ukochany mąż wpadł na pomysł, aby… oświadczyć mi się po raz kolejny. Aby ten pomysł zrealizować wyrwał mnie dyskretnie z domu, z mojego własnego urodzinowego przyjęcia (wcześniej wtajemniczył moją siostrę i ona w tym czasie zajęła się gośćmi) i zawiózł do miejsca, które osiem lat temu stało się świadkiem mojego TAK. To dosyć nietypowe miejsce, ale bardzo piękne i obdarzone niezwykłym klimatem: mały cmentarz połączony z parkiem. Było to ulubione miejsce naszych spacerów i rozmów za czasów kiedy dopiero się poznawaliśmy. Usiedliśmy na naszej ulubionej ławeczce, ja oparłam głowę na jego kolanach aby znowu poczuć się jak dziewczynka ze swoim chłopakiem. Po jakimś czasie wstał, zupełnie znienacka uklęknął przede mną i wyciągając aksamitną szkatułkę z pierścionkiem zapytał, czy nadal chcę być jego żoną… Byłam kompletnie zaskoczona, bo myślałam, że ten szalony wyjazd to tylko takie urozmaicenie wieczoru. Ale byłam bardzo szczęśliwa, że mój mąż nadal mnie kocha i nie patrząc na mijające lata (bądź co bądź to JUŻ 30-tka :)) nadal widzi we mnie tę dziewczynę, w której kiedyś się zakochał…
Oczywiście się zgodziłam… pierścionek pasował idealnie… także nasz pocałunek smakował jak za pierwszym razem… a całej reszty z tego dnia nie pamiętam :)
napisał/a: krysa 2008-08-04 20:03
Moja 30 hmmm pamiętam że kupiłam sobie wtedy buty , w ramach prezentu , były ładne, eleganckie kosztowały 1/3 mojej pensji. Założyłam je od razu na nogi , stare sandały wrzuciłam do torby. Wracałam dumna i szczęśliwa do domu, tak dumna że z zadartym nosem , nie zauważyłam dziury , obcas wlazł w dziurę, złamał się, ja zwichnęłam kostkę, taksówką zajechałam do szpitala, do 22 prawie czekałam aż mnie obejrzy dyżurujący lekarz , lekarz okazał się paskudny i nazwał mnie blondynką i sierotą. Przed północą z lądowałam w domu, wypłukana z kasy (buty i 2 taksówki) wkurzona z mocnym postanowieniem że więcej nie świętuję 30 ani żadnych kolejnych urodzin nowymi zakupami !!