Konkurs "Piękna trzydziestolatka"

napisał/a: kikrame 2008-07-28 08:08
Moje trzydzieste urodziny pamiętam doskonale. Odbyły się dwa przyjęcia. Jedno rodzinne tradycyjne, drugie dla mnie ważniejsze w gronie koleżanek z pracy. Dzień wcześniej moja córka skończyła 3 lata, więc z radością szykowałam się na powrót do pracy. Postanowiłam urządzić taki "babski comber" ( 8 kobiet w różnym wieku), mój mąż nazwał to zlotem czarownic ale grzecznie został w domu z dzieckiem. Spotkanie odbyło się na działce jednej z koleżanek. Dawno nie widziałyśmy się w tak licznym gronie. Był oczywiście tort, szampan, wino, muzyka, śpiewy, tańce i pogaduchy, pogaduchy o wszystkim o pracy, facetach, dzieciach, kuchni, seksie, nawet o piłce nożnej. Znalazł się też przypadkowy grajek z akordeonem. Zabawa trwała do rana. Moja radość z powrotu do pracy około trzy tygodnie. Okazało się, że jestem w ciąży. Do pracy nie wróciłam a radość z syna mam do dziś.
napisał/a: AnnaS4 2008-07-28 10:49
Moje 30-ste urodziny były niezapomnianym przeżyciem. Pamiętam jak dziś ten dzień. Marudzący w pracy szef, nieudane spotkanie z klientem, kłótnia z przyjaciółką, miałam już dosyć. Na dodatek wizja powrotu do domu,który opuściłam rano po sprzeczce z mężem nie napawała mnie optymizmem. Jakie było moje zdziwienie, gdy po przekroczeniu progu domu usłyszałam ulubiona muzykę, a na podłodze zobaczyłam strzałki usypane z płatków czerwonych róż. Dookoła świeciły świeczki o moim ulubionym zapachu czekolady. Podążając za strzałkami zawędrowałam do salonu, gdzie zobaczyłam wspaniale nakryty stół. Mąż podszedł do mnie, złożył mi życzenia a następnie wręczył prezent, który zaparł mi dech w piersiach - diamentową kolię o której marzyłam od dawna. Po niezwykle romantycznej kolacji wzięliśmy odprężającą kąpiel w płatkach róż. Wieczór spędziliśmy we własnym towarzystwie, a jak? Domyślcie się same ...... ;)
napisał/a: AtomowyKociaczek 2008-07-28 11:14
Moja 30-stka :) kiedy to było ;P

Jak diabeł święconej wody bałam się przekroczyć tą magiczna dla mnie liczbę - 30 lat. Robiłam wszystko by zapomnieć o tym, że czas tak szybko ucieka. Na dwa dni przed urodzinami zadzwoniła przyjaciółką z pytaniem, czy pojadę z nią w góry, bo dostała zaproszenie od rodzinki. Nie miałam ochoty na podróż, więc odmówiłam (tym bardziej, że w tym dniu wypadały moje urodziny i chciałam być sama). Troszkę się zdziwiłam, że przyjaciółka nie nalegała i zapomniała o moich urodzinach, ale tłumaczyłam to tym, że miała wiele rzeczy na głowie. Dzień moich urodzin wypadał w sobotę, wiec nie musiałam się martwić, że w pracy ktoś przypomni mi o tym "ważnym" dniu. W sobotę rano pojechałam na zakupy i do fryzjerki, z która byłam umówiona już od 2 miesięcy (to był jej jedyny wolny termin). Gdy wychodziłam z salonu zadzwoniła zdenerwowana i zapłakana przyjaciółka. Powiedziała, że jej ukochany pupil chyba się czymś zatruł i nie może nigdzie znaleźć weterynarza, więc z racji mojego zawodu pomyślała o mnie. Bez chwili zastanawiania się spakowałam najbardziej potrzebne rzeczy i pojechałam w góry. Na miejscu zastałam zapłakaną Aśkę, która czekała na mnie żeby zaprowadzić mnie w miejsce, gdzie leżała jej chora sunia. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam zdrowego i szczęśliwego psiaka biegnącego z moja stronę.W tej samej chwili usłyszałam wystrzał korków od szampana i znane wszystkim "Sto lat". Po chwili oszołomienia zobaczyłam wszystkim moich ukochanych przyjaciół, znajomych no i rodzinkę. Zabawa była szampańska, do samego rana świętowaliśmy moją tak niechcianą 30-stkę. Na imprezie poznałam moją druga połówkę, z którą miesiąc temu wzięłam ślub. Do dziś dziękuję Asi, że zorganizowała dla mnie tak piękne urodziny i dzięki Niej poznałam mojego męża. Dzięki jego miłości uświadomiłam sobie, że życie jest zbyt krótkie, żeby marnować je na smutki i rozterki. Codziennie przypomina mi o tym, że jestem piękna i jedyna w swoim rodzaju, niezależnie od tego ile mam już wiosen ;)
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-07-28 11:31
Chyba zacznę się już bać.....bo jak widzę to 30-ste urodziny to w większości jakieś nieszczęścia Choroby, rozwody, wypadki.......akurat w ten dzień???
To może i ja zamówię sobie jakiś "wypadeczek" ŻATRUJĘ. Wolę szczęśliwie ich dożyc i chciała bym je mile wspominać
Pozdrawiam wszystkie kobietki które mile wspominają swoje urodziny
napisał/a: mela76 2008-07-28 12:17
Nie powiem...do swoich trzydziestych urodzin przygotowawywałam się długo. Mimo ciepłych życzeń i gorącej atmosfery towarzyszącej co roku zawsze urodziny zmuszona byłam obchodzić w lokalu, jako,że urodziłam się w grudniu.Tym razem zapragnęłam spędzić je pod palmą na plaży.Jak się czegośc uprę to dopnę swego ;) Po tygodniowym wertowaniu ofert biura podrózy padło na Egipt. Tam też w towarzystwie męża z lampką szampana , zanurzona w Morzu Czerwonym obchodziłam swoje 30-ste, niezapomniane urodziny. Nie tylko sobie sprawiłam niespodziankę ale także zaskoczyła mnie obsługa hotelu wraz z rezydentką, którzy wypisali życzenia na pieknej kartce wraz z wieczornym wyjściem na pizzę. Mimo tylu wiosenek na karku jestem zdania,że ma się tyle lat na ile się czuje a mój zegar biologiczny zatrzymał się na 18-stej;)
napisał/a: Marcjanna 2008-07-28 12:18
Moje trzydzieste urodziny? ... Ho-ho-ho a może i więcej czasu minęło od tamtej chwili ... Kiedy oglądam modne seriale w TV, to uśmiecham się z niedowierzaniem, jak to dzisiejszym trzydziestolatkom w Warszawie się życie układa, jak chodzą na randki, nie myślą jeszcze o dzieciach, są błyskotliwymi "singlami". Parędziesiąt lat temu taka "trzydziestka" bez męża i dziecka to już była stara panna, a ja z moją półtoraroczną Gosią zaliczałam się do "dojrzałych" pierworódek. Mój mąż całe dnie spędzał w pracy (zauroczony swoim biurem projektów), zresztą on i tak nie celebruje urodzin, więc trudno było spodziewać się prezentu czy nawet głupiego "Sto lat!". Moją główną troską było dostanie mieszkania, możliwość zakupu specjalnego mleka dla córki, załatwienie tańszego węgla na zimę. Pamiętam, że zrobiłam ciasto z kremem orzechowym i usiadłam przy łóżeczku małej, bo jako świeżo upieczona mama miałam tendencję do przebywania non-stop przy dziecku i drżenia o każdy niespokojny oddech (ale przeszło mi już przy Agnieszce ). Wieczorem przyjechała moja mama i starym zwyczajem dała mi w prezencie pieniądze ("sama najlepiej wiesz, co Ci potrzebne, córuś"). Ciepłe telefoniczne życzenia dostałam od rodzeństwa i przyjaciółki z liceum. Spracowany małżonek wrócił wieczorem, dał mi buziaka na "dzień dobry", zajrzał do Gosi i zapytał, jak minął dzień. Nie czułam się dojrzalsza, nie myślałam o żadnym przełomie w moim życiu. Myślę, że bywały bardziej szalone, spokojniejsze, radośniejsze czy po prostu bardziej znamienne imprezy urodzinowe. Czytam opowieści - zapewne młodszych - forumowiczek i myślę sobie, że to dobrze, że czasy się zmieniają i można po prostu cieszyć się wyjątkowymi dniami. Może moja druga trzydziestka będzie właśnie taka? A może dożyję trzeciej, jak moja mama?
napisał/a: cyrkonia222 2008-07-28 18:33
Moje 30 urodziny obchodziłam w Opolu, mieście bardzo pięknym… Piękno to, wcale nie pomogło mi pogodzić się z mijającym czasem. Pojechałam tam do pracy, na pół roku, wynajęłam mieszkanie. Moja rodzina mieszkała 200 kilometrów dalej.
Wiec zmuszona byłam sama obchodzić urodziny. Oczywiście rodzina dzwoniła, było mi naprawdę bardzo przyjemnie. Pomyślałam, że z tego faktu zrobię coś dla siebie. Poszłam do salonu odnowy biologicznej. Być może dla niektórych z państwa będzie to normalnością, ale ja pojechałam do Opola do pracy, aby zaoszczędzić na przyszłość.
Wizyta był niesamowita, czułam się jakbym unosiła się w powietrzu, cudowne zapachy, odprężające masaże, (pierwszy raz byłam w saunie... było tak gorąco jak opisują:)) a na deser manikiur i pedikiur. Pewnie innego dnia nie zdecydowałabym się na takie luksusy, ale czego się nie robi w swoje 30 urodziny.
Po drodze do domu kupiłam lody czekoladowe, takie duże, litrowe z wiórkami oraz wypożyczyłam film „Date Movie ”, zabawną komedię, która miała mi umilić szczególny, urodzinowy wieczór.
Oglądanie było bardzo przyjemnie, już dawno nie śmiałam się tak dobrze, jedząc przy tym, co mi tylko wpadło do kochanych raczek. Tego dnia nawet starannie wyselekcjonowana dieta nie była przestrzegana, ten dzień należał do mnie i wybrałam… będę jadła :P
Nie były to smutne urodziny, to był po prostu taki duży zbieg okoliczności. Powiedziałam sobie, że kiedy wrócę do mojego miasta, zrobię domową imprezę i odprawię moją trzydziestkę po raz drugi, a co…
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Kilka miesięcy później, jak tylko wróciłam do domu, zaprosiłam koleżanki: singielki oraz mężatki, niektóre były po trzydziestce, inne nie. Dla mnie nie liczyła się dokładna data, dokładnie odliczone 30 lat od chwili urodzenia, z zegarkiem w ręku....
Uważam, że jeżeli człowiek pogodzi się z kolejnym rokiem, dodanym do swojego wieku, wtedy powinien odprawić urodziny i bawić się na całego, swoja dojrzałością…
A nawiasem mówiąc,jak teraz pyta mnie ktoś o wiek, mimo że mam już trzydzieści jeden, zawsze mówię w żartach 29.
(w jeszcze większych żartach mówię 18, ale to niestety nie brzmi już tak wiarygodnie).
Ja pogodziłam się, tak jakby wewnętrznie z 30, ale jeszcze nie potrafię tego wypowiedzieć… może w przyszłym roku moje usta będą na to gotowe…
napisał/a: ~moniau 2008-07-28 23:03
Ma się tyle lat na ile sie czuje, dlatego ja kompletnie nie czuję się na 30-stolatkę, ale to tylko za sprawą mojego męża.
Moje 30-ste urodziny wypadły na naszych wakacjach w ukochanej Azji. Nie przykładałam wagi do tego, że zbliża się ten dzień, żylismy chwilą, cieszyliśmy się sobą i naszym synkiem, cieszyliśmy się wakacjami.
Gdy nadszedł ten dzień mąż zachowywał się tak jakby zapomniał... pomyslałam, że na wakacjach myśli się o innych sprawach a nie pamięta daty... wieczorem gdy szykowaliśmy się na wieczorny spacer ktoś zapukał do naszego pokoju...widziałam dziwny uśmeich na twarzy mojego męża... okazało się że to świetnie ubrany pan z obsługi hotelu z wielkim bukietem kwiatów, zrobiło mi się miło i ciepło na sercu :) po czym zaprowadził nasza trójkę nad brzeg morza, gdzie czekał na nas stolik na plaży, świece, specjalne menu, kelnerzy do naszej dyspozycji, wino, oraz cudowny zespół, który grał i śpiewał Eryca Claptona specjalnie dla mnie. Ryczałam i śmiałam się, ryczałam i śmiałam się, nie zapomne tego dnia do końca życia. Na koneic był tort czekoladowy, mój ulubiony... kelner biegał z naszym synkiem po plaży tak abyśmy mieli kilka chwil dla siebie i mogli spokojnie zjeść. Później spacer brzegiem morza, gwieździste niebo... nie da się opisać tego co czułam i czuję na samo wspomnienie tego dnia... Mój mąz uwielbia mnie zaskakiwać, czasem czuję się jak księżniczka... każda kobieta powinna się tak właśnie czuć!
Takie urodziny sprawiają, że nie jest ważna ilość świeczek na torcie... wazne jest zupełnie co innego... MIŁOŚĆ!



napisał/a: ela73 2008-07-29 09:23
Nigdy nie przywiązywałam wagi do 30 urodzin kogokolwiek, urodziny jak urodziny... No ale w pracy wszyscy przeżywali ten moment za mnie. Nie obyło się od przytyków, że teraz to już z górki, jeszcze parę lat i wskoczę w ciepłe bambosze, że po 30stce nie wypada już wyskoczyć na imprezę itp. Po pracy wypłakałam się w koszulę męża: że ja taka stara, nieatrakcyjna, że wszystko już poza mną. Pobraliśmy się dość wcześnie, dzieciaki miały po 8 i 6 lat, coraz mniej potrzebowały przytulania i pomocy... Naprawdę miałam deprechę :(

I wtedy, w dniu 30 urodzin mąż zaprosił do mnie na kolację (PO 10 LATACH MAŁŻEŃSTWA) do pięknego dworku Chopina, mało tego: wynajął dla nas pokój i uwaga: !!! Zrobiliśmy sobie następnego dzidziusia !!! :D Świadomie i dobrowolnie :p Co prawda wyszedł trzeci syn no ale... :p
napisał/a: mamaMajci 2008-07-29 22:45
Długo się zastanawiałam, czy w ogóle tu coś pisać, bo moje 30-ste urodziny wcale nie były jakieś nadzwyczajne. Żadnych ważniejszych zmian.....:p
No ale były zaledwie miesiąc temu, to też się tu udzielę:D
Miałam też dwie imprezy. Jedną zorganizował mi mój mąż i zaprosił moich najbliższych znajomych. Impreza odbyła się u znajomego w pizzeri. Były balony, szampan, pizze różnego rodzaju, sałatki, no i oczywiście tort.
Było bardzo fajnie, bo nie musiałam nic szykować i niczym się przejmować. Dobrze się bawiłam i byłam "gościem numer jeden" (jak to często mówię mojemu mężowi, kiedy to on siedzi a ja gonię przy gościach:D).
Drugą imprezę zrobiła mi moja mama w gronie rodzinnym.
A, i prezenty też były bardzo fajne.:D
No to chyba tyle. Nie lubię pisać ani za bardzo nie umiem. Nie liczę też na żadną wygraną, bo i tak jestem na wczasach od 5 do 25 sierpnia, ale też chciałam się pochwalić, że osiągnęłam już tę, jak to niektórzy mówią, "magiczną liczbę". Nie było tak źle.:p Szczerze mówiąc to najgorszy był okres oczekiwania tych urodzin, czyli w moim przypadku już 2 miesiące wcześniej strasznie to przeżywałam. A teraz już mam za sobą i jest niźle, jak na razie żadnych zmarszczek....:o
Pozdrawiam wszystkie tegoroczne 30-stki!:)


A na torcie było napisane "Sweet Sixteen" i tylko świeczka zdradzała.....
napisał/a: madziarap 2008-07-30 10:59
Bałam się „tego” dnia jak ognia. O Boże! Wkraczam w kompletnie inny przedział wiekowy, w dali zostały szaleństwa „młodości”, teraz nie wypada, jesteś już kobietą a nie dziewczyną. Bałam się, ze pewnie etap w moim życiu zostanie daleko za mną.
Urodziny wypadły w środku tygodnia. Rano przywitało mnie słonko i mój Miś. Ciepłe słowa, trochę miłości, czułości i w miłym nastroju poszłam do pracy. Tam dla mnie od Szefa i reszty załogi czekały pyszne ciastka z ulubionej ciastkarni oraz zmrożony szampan. Cały dzień pracy minął nam w bardzo radosnej atmosferze. Masa telefonów i smsów z życzeniami, miłe maile i serdeczne słowa od klientów Pomyślałam, że ta 30-stka nie musi być taka zła. Resztę dnia spędziłam z moim Misiem przy uroczej kolacji. Dziś minął miesiąc od urodzin i jestem szczęśliwą i piękną 30 - latką.
napisał/a: katrina7899 2008-07-30 12:45
Ja o swoich 30–tych urodzinach zupełnie zapomniałam.
Od początku roku wisiała nade mną ta pesymistyczna wizja 30-stych urodzin. Zastanawiałam się jak to będzie kiedy nadejdzie ten dzień... co będę czuła. Robiłam po cichu podsumowanie swojego życia – wszystkie plusy i minusy. Bilanse ( było ich dużo) wcale nie wychodziły dobrze, więcej znalazłam pasywów niż aktywów.
Dzień leciał za dniem, miesiąc mijał za miesiącem ...
Aż w końcu ... niepostrzeżenie stałam się 30- latką - bezboleśnie, nieświadomie, bez fajerwerków. Moje 30-ste urodziny minęły bez echa. Prześliznęłam się do tak zaszczytnego grona 30-latek niepostrzeżenie.
Jak sobie pomyślę z perspektywy czasu o moich 30-stych urodzinach to chyba jest to najlepszy sposób na przekroczenie tej niezbyt wygodnej granicy wiekowej. Dlaczego niewygodnej – bo każda z nas zaczyna się zastanawiać nad sobą, nad swoim życiem. Nie jest już dwudziestką tylko trzydziestką – oczywiście ubolewając nad tym faktem bardzo. A tak wskoczyłam w następny etap życia i żyję dalej dobrze się mając z moją 30 –stką we wszelkich wypełnianych kwestionariuszach w punkcie dotyczącym wieku a bilanse życiowe robię nadal ...

p.s. Na pewno nurtuje Was drogie Panie dlaczego zapomniałam i że to niemożliwe zapomnieć o swoich okrągłych urodzinach. Oczywiście, że można. Pracuję dużo i ciągle - dzień moich urodzin był dniem sądnym – to było dla mnie być albo nie być. Myślami byłam przy negocjacjach a nie przy moim przemijającym wieku. Może podświadomie miałam w głowie mój niezbyt dobry bilans życiowy – więc chciałam go poprawić rzucając się w wir pracy i stawiając na karierę zawodową.
Kiedy wróciłam do domu i kładłam się spać uświadomiłam sobie co mnie minęło – sama do siebie się uśmiechnęłam. Był to bardzo dobry dzień – taki jak powinien być dzień urodzin. Znając siebie, gdybym pamiętała o urodzinach, na pewno chodziłabym smutna, zła na wszystkich a przede wszystkim na siebie i swoje ( w moim przekonaniu) nic nie warte życie. A tak zasnęłam z uśmiechem na twarzy w przekonaniu o dobrze wykonanym zadaniu zawodowym i tym urodzinowym – bo sama sobie zrobiłam przysługę. Doskonale spędziłam ten dzień w dosłownym tego znaczeniu.