Konkurs "Piękna trzydziestolatka"

napisał/a: biedronka4 2008-07-26 20:09




W naszym życiu zdarzają się takie chwile , kiedy człowiek chciałby o nich nie pamiętać. A już najgorszą rzeczą dla matki jest choroba jej dziecka.Właśnie takim pamiętam okres moich trzydziestych urodzin.Moja mała córeczka trafiła na oddział zakażny i obchodziła tam swoje pierwsze Urodzinki, a za parę dni stuknęła mi trzydziestka.To nie tak miało być, dla czego to moje dziecko cierpi? zadawałam sobie to pytanie . Szpital stał się nie długo po tym jakby moim drugim domem , bo z małą trafiałam i ja , był Sylwester , była i Wielkanoc a także nie jedne spędzone nasze Urodziny.Opiekowałam się nią i czasem spałam przy niej na krzesełku obok bo i jak można zostawić maleństwo samo, w nocy szczególnie.A wracając do mojej 30 wymarzyłam wcześniej o wielkiej podwójnej imprezie, bo roczek mojej córki i moje 30 urodziny to przecież rodzinne wydarzenie.Ale wyszło na to że kupiony w szpitalnym barze kawałek wuzetki musiał zastąpić mojej Maleńkiej Myszeczce pyszny tort, stos prezentów, gości.Ale była świeczuszka, było radosne zdmuchnięcie i dla mnie najdroższy prezent, wiadomość od lekarza , że jest dużo lepiej i za kilka dni idziemy do domu!
napisał/a: ~marielu 2008-07-26 22:06
30 lat minęło jak jeden dzień.. tak mi śpiewano tego dnia Jak obchodziłam ? z uśmiechem na ustach w gronie rodziny i przyjaciół , przy suto zastawionym stole gdzie nikt nie martwił się że mu przybędzie w biodrach i czy rano będzie kac. Był tort, piękne kwiaty , drobne prezenty trafione w sedno. Były śpiewy do zdarcia gardła i śmiechy do bólu brzucha. Moje urodziny od 11 lat dzielę z mężem a od 9 lat z pierworodnym synkiem . Dlaczego ? Bo wraz z nimi obchodzimy nasze kolejne rocznice ślubu i urodziny pierworodnego . Jeden dzień trzy okazje - tak się ułożyło nasze życie. Troszkę z premedytacją (rocznica ślubu) i troszkę z przypadku ( poród synka przed terminem) . Dzień szczególny i wyjątkowy , tego dnia od kiedy sięgam wstecz zawsze była ładna złoto jesienna pogoda , nigdy nie padał deszcz - odbieram to jako znak z niebios dla przychylności dla mnie i mojej rodziny :) Cóż , nie trzymam asa w rękawie - nie zaprezentuję tu pod publikę ani dla redakcji ekstremalnej historii urodzinowej , nie zaskoczę oryginalnością , nie opiszę szalonej imprezy bądź eskapady z tejże okazji.
Patrząc tak z boku szepnę tylko cicho ..... pierwsze 30 lat życia jest bardzo długie - uczymy się życia, dorastamy , nabieramy własnego zdania, dostajemy odwagi i wiary w siebie , kształtujemy osobowość i wygląd zewnętrzny , uczymy się emocji i panowania nad nimi , wyostrzają nam się zmysły i trenujemy samoakceptację . To na prawdę długie i trudne 30 lat . Nie znaczy potem jest już tylko gorzej , o nie, nie :) Kolejne lata to już tylko zbieranie plonów . A życie jest o wiele prostsze wszak wiemy już czego chcemy a nasza osobowość wraz z kolejnym rokiem nabiera jak wino wykwintności . Jedno jest pewne i myślę że wszystkie Polki po trzydziestce przyznają mi rację - po 30 życie nabiera tempa. Czy mi smutno z tego powodu ? Nie. Każdy dzień mojego życia to nowe niezbadane tereny do zdobycia, nie tęsknię za tym co było, chociaż pieczołowicie przechowuję w pamięci - cieszę się z tego co mam i niecierpliwie oczekuję tego co przyniesie mi los.
Carpe Diem :)
napisał/a: hanka_nowak 2008-07-26 22:24
Urodziny mam w sierpniu-zawsze obchodzę je więc na wakacjach.Tak było i kilka lat temu,kiedy to na plaży w Dębkach świętowałam z mężem swoje 30-te urodziny.Piasek -jak to tylko w Dębkach bywa prawie biały,po zachodzie słońca prawie żywej duszy-cała plaża,spokojne morze,poustawialiśmy na piasku masę pachnących świeczek i kadzidełek,schłodzony szampan,owoce.Pięknie,intymnie
napisał/a: foka 2008-07-26 22:47
A co ja mam powiedziec za 4 miesiace bede miec tyle lat ze he he ale pamietam moja coreczka miala 9 lat :)
napisał/a: msciebur 2008-07-27 00:18
6 lipca skończyłam 36 lat,bawiłam isę,jak nigdy w życiu...bezstresowo,na luzie,z przyjaciółmi i rodziną...urodziny trwały kilka dni,ale nie zawsze tak bło-dzień 30 stych urodizn wspominam szczególnie źle...on wrócił z pracy ,siedziałam z dziecmi które czekały ,by razrem z tatą zaśpiewać mi sto lat...dały mi prezenty,on powiedział,ze jest zmęczony i bysmy wyszli z domu,bo mu przeszkadzamy...wiedziałam,ze wypił...czułąm,ze coś wisi w powietrzu...to był ten dzień,gdy pierwszy raz byłam na obdukcji...wszystko przy dzieciach...widziały,płakały,błagały...dostałam od niego w twarz i nie tlyko,ślady bicic noszę do dziś ,w sercu żal,że tyle czasu byłam z tym draniem...mam nadzieję,ze już nigdy nie będę mieć takich urodzin,bo ..juz nie zaufam,nie pokocham,teraz liczą się tylko dzieci...dobrze, pamiętam ten dzień,bo siostra miała przyjśc z narzeczonym...nie przyszła,bo skłamałam,ze wyjechałam..a ja siniaki miałam i wstydzilam się tego...
napisał/a: lowelaska5 2008-07-27 10:48
Moje urodziny wypadały w niedzielę , z tego względu, że dzień wcześniej byłam do późna w pracy, musiałam to odespać. Obudziłam się więc troszkę po godzinie dziesiątej. Zobaczyłam na suficie dziwną kartkę... pisało na niej Kasiu witaj w nowym świecie, najlepsze jeszcze przed tobą. Zdziwiłam się, jednak wstałam i powlokłam nogami do drzwi. Już chciałam nacisnąć na klamkę, kiedy zwróciłam uwagę na zawieszkę, która się na niej znajdowała:
Wyjście tylko dla trzydziestolatków. Kolejne zdziwienie, jednak spełniałam ten warunek, wyszłam z pokoju, zniecierpliwiona co będzie później.
Otwarłam drzwi, a na ziemi leżała koperta, na niej napisane było:
Masz < 29 lat lepiej będzie dla Twojego zdrowia jeżeli jej nie otworzysz.
Znów z uśmiechem na twarzy pomyślałam, że mogę zobaczyć co jest w środku.
W środku była kartka z napisem:
Trzydziestolatki lubią się opalać i odpoczywać, z tego faktu wyjdź na balkon Posłusznie powędrowałam. Otwarłam drzwi i zobaczyłam rozłożony leżak, parasol ,a na małym stoliku znajdowała się kolejna koperta. Mimo godziny 10 było troszkę chłodnawo, jednak nie zdecydowałam się wrócić po sweter, bojąc się zepsuć niespodziankę. Byłam za bardzo podekscytowana. Usiadłam na leżaku. Kolejna koperta.
Dotarłaś, aż tutaj to musisz być trzydziestolatką, gratulujemy.
Hm. Znowu uśmiech się pojawił, jednak czym prędzej otworzyłam kopertę. Była w niej kartka z napisem kąpiel. Nie zastanawiać się długo poszłam do łazienki, a tam dziwna niespodzianka, w wannie była niebieska woda, no jak wiadomo woda bywa niebieska, jednak ta miała kolor fioletowo-niebieski, pochyliłam się nad wanną i zobaczyłam, że na dnie znajduje się mały woreczek, wyciągnęłam go, rozdarłam i zobaczyłam kartkę Wszystkiego najlepszego Kasiu, pragniesz czegoś więcej, mało Ci tajemnic?.
Byłam w lekkim szoku, zastanawiałam się bynajmniej gdzie znajduje się Michał mój partner, jednak nie oszukujmy się, było mi mało. Na drugiej stronie zobaczyłam napisz kosz z bielizną Pierwsza myśl, ale wymyślił, nie mógł użyć szafki na kosmetyki, jednak otwarłam je, na wieku był napis: Znajdź mnie piękna i wiecznie młoda 30, a spełnią się Twoje marzenia. Kolejny szok, jak można być wiecznie młodym, jednak wydało mi się troszkę dziwne grzebanie w praniu, jednak kontynuowałam poszukiwania, myśląc, że kartka będzie na samym dnie. Wysypałam cały kosz (pomyślałam, posprzątam później), jednak tam nic nie było, obróciłam kosz. Może na dnie, także nic, zaczęłam więc grzebać. Nie było to łatwe, już zaczęłam się frustrować, że nie znajdę.
Po chwili znalazłam... w moich spodniach znalazłam bilet na zagraniczną wycieczkę... To było niesamowite. Trzymając bilet w dłoni, zobaczyłam, że do łazienki wchodzi Michał. Powiedział o znalazłaś mój bilet, świetnie, uśmiech zszedł z mojej twarzy. nie no, żartuje tu mam drugi i wyciągnął z tylnej kieszeni. Pomyślałam, dobrze, że drugiego nie kazał mi szukać w skrzynce na narzędzia, gdyż tam panuje nie lada bałagan.
Cieszysz się powiedział... Po nie dłuższej chwili odpowiedziałam... Cieszę się, że słyszałeś, że trzydziestolatki lubią słońce, jednak z tym praniem to już lekko przesadziłeś:)
Jeszcze przez długie miesiące opowiadaliśmy o tym znajomym, wycieczka była niesamowita.
Kartki z napisami posiadam do dnia dzisiejszego, dlatego tak łatwo było mi zacytować obecnego męża. Na jego urodziny także zrobiłam mu niespodziankę, jednak to może zostawię na inny konkurs :)
napisał/a: Brzoskwinkaa 2008-07-27 12:00
A mnie się wydaje, ze więcej tutaj literackiej fikcji niż rzeczywistości, ale z całego serca życzę Wam byście miały każde urodziny takie jak je opisujecie... Jak sobie wymarzyłyście :)
napisał/a: tereska9 2008-07-27 12:09
Moje 30 urodziny upłynęły całkiem normalnie. Nie zrobiłam nic szalonego, nic wyjątkowego. Nie skoczyłam na bungee, ani ze spadochronu. Ukończenie magicznej trzydzieski nie było nawet jakimś wielkim przełomem w moim życiu. Jedyną zmianą było to, że podając swój wiek, zamiast młodo brzmiącego -dzieścia od tej pory muszę mówić poważne i stateczne -dzieści.
Nigdy nie miałam w zwyczaju obchodzić swoich urodzin. Tak więc moje 30 urodziny nie były wyjątkiem od tej reguły. Większość koleżanek świętuje swoje urodziny lecz ja, odkąd skończyłam 18 lat nigdy nie cieszyłam się z faktu, że jestem o rok starsza.
Tego dnia był normalny, pogodny dzień. Jak co rano poszłam do pracy. Szczerze mówiąć, w tym czasie miałam tak wiele spraw na głowie, kilka projektów do dokończenia w pracy, studia podyplomowe, formalności związane z mieszkaniem, że zupełnie zapomniałam, że to są moje urodziny. A w pracy, mimo, że w biurze jest bardzo kameralnie, to atmosfera nigdy nie była przyjazna, więc nikt życzeń mi nie złożył. A może zapomnieli, zupełnie tak jak ja?
Po pracy pobiegłam na zakupy i szybko wróciłam do domu obładowana siatkami, żeby zrobić obiad chłopakowi, który miał przyjść z pracy za godzinę. Kiedy weszłam do mieszkania, okazało się, że on zwolnił się szybciej z pracy i zdążył już ogotowac pyszny obiadek. Muszę dodać, że jest z zawodu kucharzem, więc gotuje wyśmienicie :)
Biorąc pod uwagę to, jak często dla mnie gotuje, wcale mnie ten fakt nie zdziwił. Bardziej byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam na stole śliczny bukiet herbacianych róż (moich ulubionych) oraz prezent. I w tym momencie mnie olśniło :) Przecież to był 16 czerwiec, dzień moich 30 urodzin.
Ucieszyłam się niezmiernie, że jak do tej pory chociaż on pamiętał o moich urodzinach. W prezencie dostałam prześliczną bluzeczkę, którą kiedyś wypatrzyłam będąc z nim na zakupach, lecz nie kupiłam bo była za droga...
Po obiedzie zabrał mnie na spacer nad jezioro. Okazało się, że ma tam wynajętą łódkę, specjalnie na tą okazję. Wypłynęliśmy na środek jeziora i przytuleni do siebie piliśmy czerwone wino. Oglądaliśmy słońce zachodzące wśród drzew, kołysani słabymi falami tworzonymi przez delikatne podmuchy wiatru.
Moje 30 urodziny obyły się bez hucznej imprezy z mnóstwem gości, zakrapianej litrami alkoholu. Był to jednak z najcudowniejszych i najbardziej romantycznych dni w moim życiu. Szczerze mogę powiedzieć, że lepszego wejścia do nowego etapu życia nie mogłam sobie wyobrazić.
malflu
napisał/a: malflu 2008-07-27 14:40
Urodziłam sie w 100 dzień roku w dodatku w Wielka Niedzielę i byłam prezentem urodzinowym dla mojego taty.
Trzydzieste urodziny obchodziłam w zeszłym roku. Środek tygodnia, trzeba wstać o 6:00, spędzić 30 minut w łazience by ukryć niewyspanie i podkrążone oczy. Chwilę później budzi sie moje młodsze dziecko i tonem nieznoszącym sprzeciwu żąda natychmiast mleka w butelce. Następnie przeprawa z sześciolatką, która odmawia pójścia do przedszkola w rajtuzach i sukience oraz wściekłość Małża, spowodowana brakiem pieczywa w kuchennej szafce.
Dzień jak co dzień.
Pamiętam, że będąc w jakiejś 8 klasie myślałam, że panie po trzydziestce przesiadują na ławce pod domem z siatkami zakupów w ręce i rozmawiają głownie o wyższości bigosu nad zrazami.
Po pracy w domku czekały na mnie dzieci z laurką najpiękniejszą na świecie, były kwiatki zerwane u babci w ogródku, słodkie całusy i Kocham Cię mamo!
A Małż załatwił z babcią opiekę na wieczór i porwał mnie na mało romantyczną, ale za to pyszną kolację.
A po powrocie pomyślałam sobie ze jestem bardzo szczęśliwa i tyle jeszcze życia przede mną, tyle marzeń do zrealizowania. Następny bilans po 40 - stych urodzinach.
napisał/a: Meleth 2008-07-27 15:41
Był bal.. od świtu wczesnego do ranka białego..
Były życzenia: zdrowia, szczęścia, pomyślności i.. 100 lat! Bo przecież 30 to jeszcze ciągle tak niewiele..
30 róż czerwonych łaskawymi okiem spoglądało z wazonu..
Nieodparte wrażenie, że i 30 gwiazd na niebie świeciło tylko dla mnie..
30 świeczek symbolizowało 30 pragnień i porażek zgaszonych już za mną..

Przyśpiewki i tańce, radości bez liku!
Jedni z zazdrości błyskiem w oku spoglądali myśląc: ach, jaka ona młoda!
Dzieci z buziami szeroko otwartymi dziwiły się: Ależ ona już stara!

Nie zabrakło i iskierki zadumy w sercu..
"Młodość przemija" - błąkała się myśl w duszy..
Wspomnień i sentymentów chwila także nastała, od dzieciństwa wczesnego, gdy mamę za rękę trzymałam, aż po dziś dzień: "ach, jak to szybko minęło"..

A cóż dziś bym oddała by znów lat 30 mieć?
napisał/a: bezor 2008-07-27 16:16
Nie mogłam doczekać się moich 30-tych urodzin. Bo czułam że to jest czas, gdy jest się w pełni rozkwitu swojej kobiecości, zmysłowości i pełni. Gdy nadszedł ten dzień - nie poczułam żadnego przełomu, żadnych fajerwerków, żadnego rytualnego "przejścia"... Wieczorem spotkaliśmy się z moim partnerem i innymi dwiema zaprzyjaźnionymi parami w moim ulubionym pubie na starym mieście. Śmiechom, radości i wygłupom nie było końca! :) I wtedy poczułam tę Pełnię. Wieczór z moimi najbliższymi, chłodne piwko i ta dzika radość ze wspólnego przebywania i spędzania czasu... Takie zwykłe, i takie jednocześnie niezwykłe. Takie banalne i takie wyjątkowe zarazem. To był Mój Wyjątkowy Dzień :)
napisał/a: ~Agnieszka Łaszkiewicz 2008-07-27 17:11
:)Cofając się wstecz o rok do dnia 19 maja 2007 roku hmmmmm, urodziny hihihihhi moja 30-cha. Wiecie tak na dobrą sprawę, to obeszło mnie to bokiem, nie zauwazyłam żeby fakt, że mija mi 30 lat mojego życia miał na mnie jakiś diametralny wpływ. W końcu tak naprawdę wyszłam na prostą, byłam wtedy i jestem do tej pory z świetnym facetem, który nie tylko w moje urodziny ale też na codzień nosi mnie na rękach i ciągle mi powtarza że mnie Kocha!!! Była imprezka taka grilowa, byli znajomi i moje siorki i mamcia z tatkiem były moje ukochane konwalie mmmmm, do tej pory czuję ich zapach. Wiecie co najważniejsze bylo w tym dniu??????
To, że nie jestem sama i nigdy nie będę!!!!:)
Były śpiewy i gitara, wyśpiewaliśmy wszystkie hity z dawnych lat wtedy kiedy mieliśmy po 18 lat :D, nic się nie zmieniło, tylko my się starzejemy!!!
Jestem tak samo zwariowana i wesoła i szczęśliwa teraz jak i wcześniej nic nie zmieniła we mnie 30-stka, może tylko tyle.........:D

ŻE JESTEM BARDZIEJ ŚWIADOMA SIEBIE TERAZ, NIŻ GDY MIAŁAM 18 LAT!!

A pamiętacie :confused:Dżem,Hey, Kasię Nosowską, Perfect, Cłopcy z placu broni, De Mono, Lady Pank, Lombard, Urszula, Kult, Elektryczne Gitary, Maanam, Piersi, Univers, Stachurski a np.Pink Floyd, U2, Metallica i wiele wiele innych zespołów. To były czasy cooooo:confused: