Konkurs "Świat snów"

napisał/a: vesp007er 2013-10-25 23:21
Rzadko me sny zapamiętuję,
Nigdy do nich uwagi nie przywiązuję.
Lecz ten był po prostu wyjątkowy,
Choć nierealny i nietuzinkowy.
Mój sen zaczęłam od Paryża,
Gdzie czekała na mnie Eiffla Wieża.
Dalej skierowałam się na wschód,
Tam Krzywa Wieża w Pizie- architektoniczny cud!
Potem klimatu szybka zmiana,
Na Safari wyruszyłam uradowana.
Kolejnym punktem mojej podróży,
Było ujrzenie piaskowej burzy.
Widziałam także Chiński Mur,
Oraz w Dubaju drapacze chmur.
Inków miasto też zwiedzałam,
Potem w Nowym Jorku chwile spędzałam.
A po skończeniu snu mego,
Wróciłam do kraju ukochanego!
Ta podróż trwała tylko jeden dzień,
Oto właśnie był mój dziwny sen!
napisał/a: Majaa03 2013-10-26 10:27
Szczerze mówiąc to mam mnóstwo ulubionych snów, można powiedzieć, że codziennie inny, o ile oczywiście coś mi się danej nocy przyśni :D Największym mankamentem związanym z tymi moimi snami jest to, że szybko je zapominam, a podobno zapomina się je zwykle wtedy, gdy popatrzy się zaraz po przebudzeniu w okno... Może coś w tym jest... Ja, jeśli już, to miewam sny, które często mi się powtarzają. Mam dwa takie sny, i właśnie jeden z nich jest moim ulubionym, chociaż trochę przerażającym :D Nie umiem go dokładnie opisać, ale podoba mi się, a może nawet zaskakuje mnie w nim jedna sytuacja, a mianowicie to, że SPADAM. Z różnych miejsc, raz była to wielka przepaść, jakiś wąwóz, raz jakiś wieżowiec, ostatnie piętro, innym razem zjeżdżam autobusem w dół z bardzo stromej drogi i... spadam. Trochę to przerażające, ale finał takich snów jest taki, że nigdy nie wiem, co się ze mną w tym śnie dzieje, bo gdy już dosięgam dna/podłoża, to wtedy oczywiście się budzę z szybkim biciem serca... Niesamowite uczucie!
napisał/a: olcia719 2013-10-26 14:43
Głośny sygnał pociągu informuje, że to już tu. Ciągnę więc za sobą walizkę i próbuję -bezpiecznie jak bezpiecznie, ale „jakoś” wydostać się na zewnątrz. Nagle uderza we mnie fala mroźnego powietrza, jakże odmiennego od tego, które wypełniało moje płuca w miejscu odjazdu. „Chciałaś zmian- oto one”- pomyślałam, uśmiechając się lekko sama do siebie.
I choć nie mogę powiedzieć – hulaj duszo, ciała nie ma – jestem przerażająco radosna.
Dobijam do cichego i spokojnego portu, owianego bogatą historią. Patrzę jak piasek pokrywa biały puch, o zamarznięty brzeg rozbijają się gęste od drobinek lodu fale, a do brzegu przybijają niesione przez morze kry. Miałam nosa - to najwspanialszy czas na wyrwanie się z pędu życia miejskiego, na wyciszenie się i pełen relaks. Przecinając liczne uliczki pokryte śniegiem, wijące się poprzez las, zauważam, jak spomiędzy drzew wyłaniają się domy, domki i pensjonaty. Słyszę pukanie dzięcioła i niewiele więcej - panuje tu tak błogi spokój, że najchętniej spakowałabym go garściami do kieszeni i zostawiła na później. Pachnie też lasem, którego konary drzew uginają się pod śnieżnym prześcieradłem. Zachodzę do małej restauracyjki, gdzie serwują świeżą, wyśmienitą rybę i od progu zapraszają na wieczorne zwieńczenie orzeźwiającego dnia grzanym winem – a ja od pierwszego kęsa wiem, że tu powrócę. Delektując się spoglądam za okno: latarnia morska w zimowej scenerii, molo skute lodem, śniegiem pokryte statki. Zachwyca mnie zastygła w mrozie przyroda. Idąc na długi spacer niekończącą się plażą, pytam siebie samą, dlaczego właściwie tutaj jestem?
A ponieważ umysł mam czysty jak błękitne, zlewające się z morzem niebo, a złość czarnych chmur sprzed kilku dni zdążyła już ze mnie ustąpić, na odpowiedź wpadam tak szybko, jak ten sztorm, który nawet nie wiem kiedy się rozpętał. Otóż, w przeciwieństwie do leniuchów prażących się latem godzinami na plaży, jestem miłośniczką aktywnego wypoczynku. O! Raz dwa na przykład zauważyłam, że w niektórych miejscach plaży tworzą się gładkie lodowe zatoczki, po których można jeździć na łyżwach. A nóż przy okazji uda znaleźć się na pamiątkę jakiś większy lub mniejszy bursztyn? Właściwie to po co czekać, najlepiej sprawdzę to od razu. Wniebowzięta widokiem hulającego wiatru unoszącego biały piach, zerkam na Bałtyk przypominający mi łaciate pole- te rozmaite kry, niczym wycięte z papieru. Tak szczęśliwie zmęczona a jednocześnie wypoczęta nie czułam się od momentu bodajże… narodzin! Biorę łyk wody mineralnej, której źródło jest dwa kroki stąd, by choć trochę stłumić te niesamowite wrażenia. Duch przepełniony radością, więc i ciało zaczęło walczyć o coś tylko i wyłącznie dla siebie, za argument podając harmonię.
Jodu w płucach tyle, że ciężko unieść, ale czego się nie robi dla zdrowia? Muszę jednak szybko zrobić też coś, dla nie dającego mi już żyć, ciała. Idę więc dzielnie skorzystać z kąpieli solankowej, a może jednak… borowinowej? Myślami jestem już na miejscu, ciało też zmierza posłusznie do celu… aż tu nagle w uszach coś mi zadryndało! Narastający dźwięk… komórki (a byłam pewna, że została w domu!) mówi mi, że już 7.20. Czas już na sen, kąpiel trzeba przełożyć na jutro, czy o co chodzi? - zastanawiam się już z lekko nadszarpniętym nerwem. Za oknem biały, lekki puch, jednak turkusu fal brak. Nagle słyszę cichy głos, jakby wręcz ktoś ożył w mojej „hotelnianej” szafie: „o tej porze roku rządzi morze - nie turysta”! Wzdrygnęłam się.

Przecierając zaropiałe i nie wierzące sobie samym oczy, zaczynam powoli dochodzić, że był to… „tylko” sen. Oszołomiona wrażeniami próbuję powoli dojść do siebie. Albo nie – lepiej we wspomnieniu nadmorskiego spokoju wypiję najpierw filiżankę kawy. Do siebie i tak szybko nie dojdę, ale za to może do jakiś wniosków dotrę? W każdym bądź razie wyjazdu zimą nad morze nigdy się nie oprę!


:D
bluangel
napisał/a: bluangel 2013-10-26 19:23
Mój ulubiony sen śnil mi się dwa razy ,przeniósł mnie do przeszłości do lat 30.
Gdzie Panie nosiły fantazyjne kapelusze i długie ,bogato zdobione suknie .
Moja byla przepiękna o wyszukanym kroju, wzbudzala wielkie zainteresowanie .Każda z pań marzyła o takiej właśnie sukience w fuksjowym kolorze .Niestety w okolicy nie było żadnego sklepu z ekskluzywną odzieżą .Ja wpadłam na pomysł by stworzyć swój mały biznes ,projektować ,szyć odzież nietuzinkową .Zatrudniłam szwaczki ,kupiłam maszyny do szycia i zajęłam się robieniem projektów .
Otworzyłam swój butik z szyldem "Szyk i klasa"
Sklep przynosił ogromne zyski :)
Moje suknie znane były na całym świecie .Kreacje zamawiały słynne osobistości ,politycy i aktorzy .
Na jednym z pokazów mody dostałam nagrodę za najlepszy,odważny projekt spódnicy.Moja wzbudzała wielkie kontrowersje ponieważ odsłaniała całe kolana ! ( mini nie była tak popularna jak dziś )Oklaskiwano mnie wielkimi brawami ,które wybudziły mnie do rzeczywistości :)
Nie wiem co oznaczał ten piękny sen ,może powinnam zmienić zawód?
napisał/a: klio69 2013-10-26 19:46
Wszyscy jesteśmy architektami naszych snów.. a moim ulubionym snem jest gdy z moim chłopakiem trzymamy się za ręce. Biegniemy przez wyłożony szklanym podestem terminal, nasze postacie odbijają się po wielokroć, biegniemy w stronę zamglonego horyzontu. Ściskam mocniej rękę mojego chłopaka i biegniemy dalej chcąc zdążyć na samolot, który zabierze Nas w nieznane. W pewnym momencie odwracamy się do siebie, moja dłoń wyślizguje się z dłoni mojego chłopaka, nie zważamy na to biegniemy dalej, już nie wiemy dokąd..choć celem jest bieg ku przeznaczeniu. I wtedy się budzę. W rzeczywistości, która nie pozwala na nieograniczoną niczym wolność.
napisał/a: rybkanemoo 2013-10-26 20:49
W moim śnie:

:D Skaczę do nieba po szczęścia odrobinę, które chowam garściami na czarną godzinę!

:D Tańczę na łące wśród drzew konarów, a w sercu mym pełno tej magii i czarów!

:D Śpiewam po cichu, gdy jest mi smutno, by lepsze było każde nowe jutro!

:D Uciekam szybko przed rzeczywistością, nie martwiąc się żadną przyzwoitością!
napisał/a: anuleczka73 2013-10-27 10:22
A mnie śnił się ostatnio wymarzony związek. Zobaczcie sami: :)

Gdy mój Mężczyzna rano oko otworzy, daję buziaka o porannej zorzy.
Budzik wyłączam, bo gdy głośno dzwoni, mojego M. już nic nie zadowoli.
Szepczę do ucha „co na śniadanko?” - już wcale nie cierpi, że kończy się spanko.
Na paluszkach idę jajecznicę smażyć, będzie na boczku- o takiej mógł marzyć.
Wcześniej przygotowuję Mu zimny prysznic, nic nie jest lepszą pobudką, naprawdę nic!
W kuchni już kawę popijamy, kanapki do pracy? Najlepsze, jak u mamy.
Ponieważ z domu trzeba wychodzić, myślę jak godziny rozstania osłodzić.
Sklejam więc myśli me urojone, w smsach pokonują długą swą drogę.
Gdy u mnie abonent czasowo niedostępny, wiem, że On nie będzie chodził nadęty.
Gdy wraca, witam Go szczerze od progu, nic nie jest lepsze jak bycie razem nas obu.
O jednym czasie i tej samej przestrzeni – to uczucie zawsze nas rozpromieni!
I trochę ośmieli, by być naturalnym, spontaniczność nie jest nigdy niczym banalnym.
Obiad już dawno czeka na stole, gazetę podać? Właściwie dlaczego nie?!
A gdy się skaleczy, uderzy, coś boli, jestem pielęgniarką, póki się nie zagoi.
Nie obrażam się, nie dąsam, nawet gdy ma nieogolonego wąsa.
Gdy mecz się zaczyna, z Nim się nie ścinam. Siadam obok, się nie spinam, jesteśmy przecież jak jedna drużyna!
Dbanie o Mężczyznę- choć to nie łatwe zadanie, nie jest obowiązkiem, jak się Wam wydaje.
Jest przyjemnością, rozkoszy odrobiną. Fajną jesteśmy, z pomysłem rodziną!
To nie jest żaden przymus mój – On jest po prostu dla mnie jak Król.
I sam dba o mnie jak o swoją damę. „Podaj, przynieś, pozamiataj” wcale nie jest rozwiązaniem. Ważne, że gdy wyścig o szczęście drugiej połowy zaczynamy, na mecie widnieje remis- nikt nie jest pokonany- razem zwyciężamy!
napisał/a: szaloncia2 2013-10-27 11:12
Do dnia dzisiejszego mam upamiętniony ten sen. Śniło mi się, że 11 km od mojej zimnej, szarej wsi znajdowała się piękna egzotyczna plaża, gdzie latały ary i rosły bananowce. Ja spędzałam tam wolne chwile. Pewnego dnia, zaczytana w książę zostałam zaczepiona przez młodzieńca w koronie. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w nim, on we mnie też. Tego samego dnia przyodziana w białą suknie, która wyglądała jak beza. Zamieszkaliśmy w pałacu, na dnie morza
iinez
napisał/a: iinez 2013-10-27 11:33
Mój najpiękniejszy, ulubiony sen to ten, w którym latam szybowcem, wolna jak ptak przemierzam błękitne, bezchmurne, słoneczne niebo, patrzę z góry na świat , który wygląda bajecznie, jak mała, kolorowa szachownica, barwne obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie ma w tym śnie jakiejś fabuły, nie ma innych osób, jestem tylko ja i wszechogarniające poczucie swobody, wolności i radości, czuję się po prostu jak ptak. Tym bardziej lubię ten sen, że w rzeczywistości trochę boję się latać i nie miałam jeszcze okazji lecieć szybowcem, ale może kiedyś pod wpływem tego snu jednak się zdecyduję, bo już wiem, że to jest niesamowite uczucie... :)
napisał/a: chmura99 2013-10-27 18:37
Otwieram ręce, chcąc jak ptak w skrzydła złapać wiatr. I mam wrażenie, że unoszę się na jego prądach, tak zmiennych wczesną wiosną. Przymykam oczy i delektuję się tak wytęsknionymi promieniami Słońca. Rano otwieram okno i wdycham zapach budzącej się do życia Ziemi- delikatnej trawy, wilgotnej ziemi i nieśmiałych pąków. Otulam się swetrem tak, jak mgła okala pola. Skraplam się kilkoma kroplami ulubionych perfum, wprawiających mnie w dobry nastrój tak, jak widok rosy na liściach. Wreszcie wsłuchuję się w szmer małych żyjątek, spokojny, a jednak głośniejszy i bardziej prawdziwy niż moja ukochana muzyka grunge’owa...
napisał/a: vaniliam 2013-10-28 01:12
Szczerze mówiąc, kiedyś usłyszałam złotą myśl mówiącą, że "silni ludzie nie śnią, bo swoje marzenia spełniają w rzeczywistości". Trzymałam się długo tej wskazówki, ale jednak nie jest ona prawdziwa - bo swoje marzenia spełniam każdego dnia, a jednak zdarza mi się od czasu do czasu śnić.
Mam różne sny, czasem śmieszne, zazwyczaj bardzo przyjemne.
Nie mam za to chyba ulubionego snu i choć wiadomo, że najczęściej chwilę po przebudzeniu zapominamy sny, to moje sny raczej się nie powtarzają.
Zapamiętałam jeden sen - o lataniu. Fruwałam sobie i fruwałam i bardzo mi się podobało.
Nie znam się na znaczeniu snów, ale myślę, że oddawał on to, co najbardziej kocham - podróże aż na sam kres świata.
napisał/a: citrie 2013-10-28 13:48
W poprzednie wakacje pierwszej nocy po przyjeździe do pracy (pomoc przy koniach w przepięknym gospodarstwie z zakwaterowaniem) przyśniło mi się, że przyjechał do mnie w jakiś chłopak. Nie widział dokładnie twarzy, ale czułam, że już go spotkałam. Miał przygotowany kosz piknikowy, koc i rowery, którymi dojedziemy na łąkę. Szczegóły zamazały się po przebudzeniu, ale pamiętałam uczucia jakie mi towarzyszyły-przeżyłam najpiękniejszy i najromantyczniejszy dzień... Rankiem jednak mój sen zaczął się spełniac! Dostałam sms-a od chłopaka, którego poznałam jakiś czas wcześniej przez internet, bardzo chciał przyjechac i mnie odwiedzic! I wiecie co? Zaproponował grilla w plenerze :)

I wszystko się spełniło - oprócz rowerów (pojechaliśmy autkiem)!
A było nawet piękniej! Pocałował mnie wtedy po raz pierwszy, a dziś jesteśmy parą od ponad 15 miesięcy :)