Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs "Wyczyn godny superbohatera"

napisał/a: jaga12Xj1 2013-09-21 18:51
Moim Największym Osiągnięciem Jest Jak Się Spóźniłam Na Autobus A Jechałam Do Pracy I 3 Przystanki Przeszłam W Ciągu 20 Minut I W Ten Sposób Nie Spóźniłam Się Do Pracy
napisał/a: silvia8 2013-09-21 19:05
Moje największe osiągnięcie sportowe to bieg z synami w lokalnych biegach. Razem, trzymając się za ręce pobiegliśmy dając się ponieść swoim nogom. Biegliśmy wytyczoną trasę, lecz ja czułam, że biegnę ku wolności własnej drogi. Czułam, że moja dusza przebija przezroczysty kokon, a uwalnia się z niej piękny, dumny motyl, który coraz silniej i bardziej zdecydowanie macha skrzydełkami. Czułam, że moje życie zaczyna właśnie teraz, z każdym krokiem naprzód się zmieniać! Ukończony bieg był dla mnie przypieczętowaniem mojej "metamorfozy", był impulsem, który zapoczątkował zmiany w moim życiu. Zmiany, które od dawna, za zamkniętymi drzwiami czekały przytupując z nogi na nogę, a bieg otworzył im wrota! Wówczas poczułam się jako superbohater- nie tylko w oczach synów, ale także stałam się bohaterką dla samej siebie!
evelinek13
napisał/a: evelinek13 2013-09-21 19:37
Moj cudowny wyczyn :D ekstremalny !!
napisał/a: justa200 2013-09-22 13:28


Postaram się przedstawić moją historię, w której wyszłam poza bariery własnych możliwości, w trzech rodzajach literackich.


Matka epika - "Z pamiętnika nałogowego domatora"
15 lipca 2010 r.
Moje życie wciąż kręci się wokół pracy i rodziny. Szczerze mówiąc nie zwracałam szczególnej uwagi na swój wygląd, gdyż na pierwszym miejscu znajdują się dzieci, o które dbam. Mój mąż, wiele razy zachęcał mnie do wspólnej przejażdżki rowerami, bądź spaceru po pobliskim parku. Ja jednak nie miałam na nic czasu. Dom i dzieci pochłaniały wiele czasu. Wiadomo przecież, że małe szkraby od razu nie będą same sprzątać zabawek, czy kąpać się. Wiązałam się z tym, że dzieci, to przede wszystkim obowiązek. Jednak z dnia na dzień nasze pociechy zaczęły dorastać. Pewnego dnia spojrzałam w lustro. Nie uwierzyłam własnym oczom. Ujrzałam zaniedbaną, otyłą i zaharowaną matkę polkę. "O nie!" - wykrztusiłam. W ciągu paru dni podjęłam ważną decyzję, dzięki której wyszłam poza bariery ...

Ojciec dramat - "Kolarzeo i Maratonia"
Akt II
Scena V

Maratonia ubiera sportowy strój i rozciąga się przed domem

Maratonia
Muszę zmienić swoje życie, bom się strasznie zaniedbała, jednak luby mój ukrycie, Kolarzeo mi pomorze.

Kolarzeo
Jakież nowe dziś żądania chmurzą jasność twego czoła, cóż uczynić chcesz ma luba, czy ktoś wstrzymać cię nie zdoła?

Maratonia
mówi biegając w miejscu
Ach mój luby, już wiem przecie, żem zaniedbała się w świecie, jednak chcę z wielkim zapałem, biegać z tobą pod ruczajem.

Kolarzeo
z zapałem
Ach ma droga Maratonio, czym ja zmienił swoją lubę, bom ciekawski jest nad miarę, czemuż zmiana w twoim życiu?

Maratonia
Ach bom ślepa była i nic przez to nie widziała, nawet swego złego lica, już nie mam nic do ukrycia.

Kolarzeo
A więc działajmy oboje, jeszcze dziwne, że tu stoję, bom szczęśliwy jest nad miarę, że zmienimy się na chwałę.

Maratonia
A więc chodźmy na polany i na stepy, i nad rzekę, żeby biegać w tę i we wtę, aby zmienić się na chwałę...

Córka liryka - "Maratonizacja"

O maratonie! Wielka zmiano moja! ty jesteś jak zdrowie.
Ile ci trzeba cenić , ten tylko się dowie,
Kto cię straci . Dziś piękno twe w całej ozdobie
Widzę i opisuję , bo biegnę w Tobie.
Ojcze Biegu, co jasnego bronisz zdrowia
I nawołujesz do joggingu! Ty, co ciała ludzi
ochraniasz i się bardzo trudzisz.
Jak mnie Matkę Polkę do piękna powróciłaś cudem
(Gdy od płaczących dzieci, pod Twoje skrzydła
Ofiarowany, sportu zew pobudziłam.
I zaraz mogłam biegiem po tych szlakach progu.
I za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na zdrowotne łono.
Tymczasem przenoś innych pracę utęsknioną.
Do tych szlaków betonowych, do wysiłku kropel potu.
Ja, Drogi Maratonie, jestem z tobą już od roku.


Myślę, że przedstawiłam swoją historię z maratonem w dobrym świetle. Wyszłam poza bariery i teraz czuję się super-bohaterką, gdyż zrzuciłam parę kilogramów przez naprawdę ciężką pracę. Nie żałuję lecz nadal myślę o maratonach, w których na pewno będę brała udział.
napisał/a: koliber31 2013-09-22 19:30
Zawsze panicznie bałam się wody. Zaczęło się od tego że kiedyś, już jakiś czas temu nieodpowiedzialny znajomy chcąc się trochę zabawić omal mnie nie utopił. Krzyczałam, prosiłam aby mnie puścił a on nie zważając na moje krzyki coraz głębiej zaciągał mnie do wody. Na szczęście skończyło się na lęku ale tamto wydarzenie na długo pozostawiło we mnie strach do wody. Mieszkam w okolicy gdzie jest fajne jeziorko do pływania, niedaleko rekreacyjny zalew ale nigdy nie wchodziłam do wody a już samo przejście się pomostem było nie lada sztuką. Z zazdrością patrzyłam jak koleżanki pływają, skakają do wody bawiąc się w najlepsze a ja wtedy tylko leżałam na piasku i pilnowałam ręczników. Jakieś trzy lata temu otwarto w moim niedużym mieście Centrum Sportowe. Duży, okazały budynek w którym z koleżankami spędzałyśmy prawie każdy weekend. Znajome namówiły mnie na basen. Długo trzeba było mnie przekonywać, nie chciałam się zgodzić z uwagi na to że nie umiałam pływać, bałam się wody i myślałam że będę czuć się głupio pośród wszystkich tych, którzy świetnie się bawiąc pływając. Zgodziłam się jednak i ku mojemu zdziwieniu dobrze się bawiłam. Widziałam jak instruktorzy uczą dzieci i nastolatków pływać. Jeden był szczególnie przystojny i od razu wpadł mi w oczy. Postanowiłam zapisać się na naukę pływania i tu szczerze przyznaję że na początku zrobiłam to tylko dlatego żeby być bliżej i częściej widywać przystojniaka:) Nie było łatwo ale nie poddawałam się, zauroczenie w instruktorze było silniejsze niż mój strach, poza tym motywacją była chęć pokazania jemu i sobie że potrafię i że jestem pojętną uczennicą. Udało się i nauczyłam się pływać. Trzy razy w tygodniu, po lekcjach chodziłam na naukę pływania i choć często miałam dość nie poddawałam się. Nigdy nie zapomnę tej chwili gdy sama potrafiłam utrzymać się na wodzie. Wiem że pływanie nie jest może żadną wielką sztuką ale ja czułam się wtedy jak prawdziwa bohaterka ponieważ ciągle pamiętałam tamto wydarzenie sprzed lat gdy niemal się utopiłam. Pokonałam swoje lęki i swój największy strach a to uczucie jest niesamowite i nie można go porównać do niczego innego. Uwierzyłam w siebie, w swoje możliwości i w to , że jeśli czegoś bardzo pragniemy to to się spełni. Teraz często pływam, chodzę na basen ale zawsze pamiętam o tym żeby nie przeceniać swoich możliwości i nie popisywać się brawurą. Jestem dumna z tego że udało mi się to osiągnąć. Może ktoś pomyśleć-ale mi sztuka, pływanie-ale ja wiem ile mnie to kosztowało i ta świadomość sprawia że czuję się jak bohaterka wskakując teraz śmiało do wody:)
magi18
napisał/a: magi18 2013-09-23 10:11
Niestety, niestety: jestem noga w sporcie.
Choć lubię areobik i tym podobne. Ale nic nie osiągnęłam. Cóż, ze mnie żadna superbohaterka :D
napisał/a: ana_z 2013-09-23 11:51
Jestem osobą aktywna fizycznie od wielu lat gram w koszykówkę oraz biegam. Biegi są tym co kocham- mogę się zrelaksować i poczuć, że żyję. Będąc w liceum biegałam codziennie dla siebie i dla swojej kondycji by mieć formę na zbliżające się zawody. Dawałam z siebie wszystko- wiedziałam, że nie mogę zawieść swojej drużyny i trenera i dać z siebie wszystko. Niestety kilka tygodni przed zawodami podczas bieg złapałam kontuzję kolana. Siedząc i płacząc na stadionie wiedziałam, że nie dam rady biec na zawodach. Jednak nie poddałam się- kiedy poczułam już, że mogę znów postawić nogę na stadionie, zaczęłam ćwiczyć. Rozciągałam nogi, starałam się nie nadwyrężyć kolana i powoli, powoli zaczęłam biec. Czułam ból i mniejszą siłę jednak się nie poddawałam. Z dnia na dzień było coraz lepiej.Kiedy już nastał dzień zawodów czułam się bardzo zestresowana, nie chciałam rozczarować ludzi, którzy ze mnie wierzyli. Kiedy wystartowałam poczułam, że muszę. Że mogę. Pokonywałam dystans z lekkością, cieszyłam się tą chwilę, kiedy mijałam swoich rywali. Z każdym kilometrem czułam ból, jednak jakaś siła pchała mnie ku zwycięstwu. Skończyłam bieg z miejscem 2, jednak dla siebie czułam się wygrana. Czułam, że każdy był zdumiony, że dałam radę mimo kontuzji. Przełamałam swoją słabość, ból fizyczny i rozdarcie wewnątrz: czy dam radę? Tak dałam! Tego dnia nie zapomnę nigdy ;)
napisał/a: mamuta 2013-09-23 13:38
Dokładnie rok temu zaczełam diete a raczej racjonalne odchudzanie 1000cal, przez ok 9mies schudłam 10kg,

mam 26 lat 167 cm,zawsze byłam szczupła, ale cóz nic nie trwa wiecznie Podjadałam wieczorami, nie załowałam niczego i przytyłam 12 kg przez zime...z 60 do 72,,,,a widac było ze przytyłam tyłek mi urósł, biodra nogi... nosiłam spodnie 42 a dzinsy 32....teraz wchodze w dzinsy 28!

Jednak dieta to nie wszystko - od poczatku cwiczyłam ok 1godziny 2x tyg a przez oststnie 4 mies skakam na skakance i krecilam hula hop ...do tego 100 brzuszków 60 zwykłe i po 20 na boki...skrety.
do tego guma na rece, co ładnie wyrzeźbiło mi sie miesnie rąk ...ogolnie teraz mam jedrne i wysportowane ciało.

Wygladam teraz jak w liceum nie pamietam kiedy miałam tak ładnie wymodelowane ciało, ale to wymaga systematycznosci i wielllkiego samozaparcia
Nie sadzilam ze osiaagne taki sukces a to jakos samo przyszło :).
Teraz nie moge zyc bez cwiczen musze cwiczyc 2 x tyg po godzinie to moja mala obsesja.
napisał/a: zanka88 2013-09-23 15:21
Jeśli chodzi o sport to nienawidziłam go z czystego serca. Cała szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum były dla mnie z tego powodu koszmarem. Zawsze ostatnia na mecie, nieudolnie próbująca odbić piłkę i wybierana do drużyny jako ostatnia. Ile ja łez wylałam rozpaczając nad własną beznadziejnością w tej kwestii. Na studiach byłam już pewna, że zapisze się na jakąś siłownię lub fitness za nic w świecie nie będę musiał biegać z piłką. Jako świeżak nie miałam pojęcia, że na poszczególne zajęcia trzeba zapisać się wstając chyba o 4 rano i walczyć jak lew o wolne miejsca. Poszłam zadowolona i dowiedziałam się, że zostało tylko nauka pływania i jazda konna, na którą trzeba. Z bólem serca poszłam na jazdę, bo wydawała mi się mniej angażująca, ale nie byłam z tego powodu niestety szczęśliwa. Wszytko zmieniło się już od pierwszych zajęć, bo pokochałam te zwierzęta i sport pełnym sercem. Niesamowicie się w tym wszystkim zakochałam i staram się znaleźć czas również teraz, kiedy studia mam już za sobą. Nawet brałam udział w zawodach, co prawda amatorskich i bez większych zwycięstw, ale niesamowicie ten fakt mnie podbudował, bo kiedyś było to absolutnie niemożliwe. Czasem trzeba zrozumieć, że nie każdy jest dobry we wszystkim i trzeba znaleźć własna drogę, również do aktywności.
napisał/a: chemasia 2013-09-23 15:29
Wiem, że w konkursie powinnam napisać o sobie, ale w związku z tym, że nagrodą jest również zestaw męskich kosmetyków postanowiłam napisać o moim narzeczonym, którego bardzo podziwiam za osiągnięcia sportowe i jest dla mnie prawdziwym superbohaterem. Mój narzeczony od kilku lat trenuje kolarstwo w co wkłada mnóstwo swojej energii i poświęca się dla tego sportu. Wielokrotnie bierze udział w zawodach kolarskich, w czasie których pokonuje swoje słabości i przekracza własne bariery związane z nadludzkim wysiłkiem fizycznym. Podziwiam go za wytrwałość, determinację w dążeniu do postawionego sobie celu, hektolitry wylanego potu, otarcia i kontuzje, których zdarza mu się nabawić. Dla mnie jest prawdziwym bohaterem, który niczego się nie boi, a w sporcie dąży do doskonałości i osiąga to co założy. Uważam, że uprawianie sportu uczy człowieka pokory, koncentracji, szacunku dla siebie i drugiego człowieka, wytrzymałości, odporności na stres oraz krytykę. Podziwiam go też za to, że ostatnio wziął udział w biegu, z którego dochody były przeznaczone na cel charytatywny. Zajął bardzo dobre miejsce dzięki czemu mógł sobie udowodnić, że jest wytrwały i silny, a przy okazji mógł komuś pomóc i zrobił dobry uczynek. Dla mnie był to dodatkowy wyczyn godny superbohatera :).
napisał/a: wrozka88 2013-09-23 16:15
Moim największym osiągnięciem było zajęcie 1 miejsca w kategorii Latino Show podczas Mistrzostw Europy. Taniec od zawsze był moją pasją, a zawody te były ukoronowaniem kariery, najpiękniejszą nagrodą okazał się nie tylko medal, ale możliwość poznania ludzi z całej Europy, których łączyła jedna pasja - miłość do tańca.
napisał/a: kilofon 2013-09-23 18:34
Moje megaosiągniecie sportowe. Jest cos takiego, choć to dyscyplina nieolimpijska, choć pewnie uprawia ją większośc z nas - jest to uprawianie ogródka czyli działki. Opowiem Wam o moim doświadczeniu... Było to tak. Babcia mojego ówczesnego chłopaka, teraz już męża wyjeżdżała do sanatorium, wcześniej pochwaliła się, że kupiła sobie ogródek działkowy i jak wroci to zmierza oddać mu się bez reszty i robić pyszne przetwory z plonów. Moj chłopak wpadł na pomysł, żeby zrobic jej niespodziankę i doprowadzić ogródek do stanu uzywalności. Spędziliśmy więc w ogrodzie 4 dni od rana do wieczora - pomalowaliśmy płot, skosiliśmy metrowe chwasty, skopaliśmy wszystko, pomalowalismy na biało kamienie przy alejce, wynieśliśmy góry chwastów i śmieci....i...pod koniec czwartego dnia, kiedy po ogromnym wysilku przyznaliśmy sobie po złotym medalu w postaci kielbaski z grilla wszedl do ogrodu...własciciel.Okazało się, że nowozakupiony ogrodek babci jest tuz obok!!! Nie ma co, ćwiczyliśmy bicepsy przez kolejne 4 dni, ale za to stanelismy na najwyższym podium uznania... w oczach babci i nowopoznanego sąsiada, którego przyjaźń zaskarbiliśmy sobie niczego nieświadomi. Warto uprawiac sport i ...dzialkę ;)