Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Konkurs "Wyczyn godny superbohatera"
Skutek jest taki że rano nie mogę sie zerwac z łóżka, a do tego cięzko mi się wygramolic z mieszkania, bo przeciez musze być idealna aby wyjsc z domu, musze tez zjesc, pozmywac, odlozyc wszystko na swoje miejsce...
Efekt jest taki ze zwykle sie spozniam. Postanowilam pracowac nad tym i przyznaję ze nawet mi wychodzi, choc nie do konca o to mi chodzilo. Chcialam wczesniej wstawac, wychodzic z domu.......... a tymczasem biję rekordy w marszobiegach i nie dostaniu zadyszki ani kolki przy tym.
Mam 2 osiagnięcia na swoim koncie z ostatnich dni. Pierwsze, dystans jaki pokonuję zwykle w 15 minut, udalo mi się przejsc w 7 minut i nawet czekalam chwile na autobus! Szok, bylam przekonana ze nie zdązę.
Drugie, przejechalam pol miasta w 20 minut i zdazylam na czas, mimo iz w fazie planowania przeznaczylam na ten dystans godzinę. Rowniez bylam zszokowana ze się nie spoznilam :D Niestety kolka mnie zlapala i to konkretna, na szczescie odpuscila jak troche zwolnilam ;)
Aha, regularnie zaliczam wyczyny godne superbohatera z moim ukochanym w sypialni :D Myśle ze spalamy duzo więcej kalorii niz nie jeden uczestnik maratonu.
2 lata temu wakacje spędziłam w Egipcie. Z "kraju faraonów" udałam się ze znajomymi na wyprawę quadami przez Saharę.
Była to dla nas pierwsza tak ekstremalna wyprawa, przez pustynię.
Wyruszyliśmy ku nieznanej przygodzie. Pędziliśmy przez niezmierzone przestrzenie Sahary, ciągnącej się aż po horyzont jak ocean złotego piasku,
pod palącym pustynnym słońcem, gdzie centymetr po centymetrze, niezauważalnie posuwały się ogromne wydmy po niegościnnym bezmiarze jałowego pustkowia.
Nasze twarze całe były owinięte chustami, gdyż unoszone przez wiatr ziarenka piasku sypały nam się do oczu.
Po wielu godzinach jazdy, postanowiliśmy odpocząć. Wtem w oddali zauważyłam mały punkcik. Początkowo myślałam, że to fatamorgana. Postanowiliśmy podjechać bliżej by zobaczyć, czy to faktycznie fikcja.
Okazało się, że był to duży tobołek. Zaglądnęliśmy do środka, a w nim znajdowały się różne przedmioty, począwszy od pożywienia, odzieży, złotych pamiątek po tabliczki soli. Zdziwieni tym znaleziskiem zaczęliśmy dyskusję co zrobić z tym tobołkiem. Wtem przyjaciółka wykrzyknęła: "Patrzcie!!!"
Naszym oczom ukazała się długa karawana z wielbłądami. Mały punkcik rozpoznaliśmy dzięki lornetce, którą zabraliśmy ze sobą.
Czym prędzej uruchomiliśmy quady i pędziliśmy w stronę karawany.
Przyznam, że obawialiśmy się miejscowych Beduinów, którzy nie mają zbyt często bądź też wcale styczności z obcokrajowcami. Gdy podjechaliśmy do nich, wyciągnęliśmy zgubę w stronę jednego Beduina. On natychmiast krzyknął jakieś słowa w stronę towarzyszy. Niestety do tej pory nie wiemy co one znaczyły. Wszyscy zaczęli się do nas uśmiechać i podawać nam dłonie.
Z sympatycznymi Beduinami rozpaliliśmy ognisko, po czym otrzymaliśmy poczęstunek. Nigdy nie zapomnę smaku tych egzotycznych przekąsek.
W podzięce za znaleziony tobołek otrzymaliśmy drobne pamiątki.
Pożegnawszy się z karawaną przed zachodem słońca udaliśmy się w drogę powrotną.
Z pewnością nie zapomnę tej wyprawy do końca życia. Bezpośredni kontakt z naturą, z dala od cywilizacji i jej stylu życia utkwił w mej pamięci. Również gościnność Beduinów wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Wyprawa przez piaski Sahary to niewątpliwie wyczyn godny superbohatera!
Dzięki ZUMBIE, a raczej kondycji, którą zyskałam - wycieczki piesze czy rowerowe to żadne wyzwanie dla mnie. W zasadzie bez przygotowania jestem w stanie przejechać 40 km i jeszcze mam siłę na zabawę z dzieckiem.
A jaką figurę mi ZUMBA przekazała w gratisie.... hm.... jestem bardzo zadowolona ;)
To, że żaden ze mnie superbohater, nie oznacza, że sport to kula u nogi, czy dziedzina, którą omijam szerokim łukiem. Lubię taniec i aerobic, jazdę na rowerze, quadzie a najbardziej lubię "kopać piłkę", bo kocham futbol. W wolnych chwilach oglądam mecze ulubionej drużyny a gdy tylko dysponujemy z moim mężczyzną wolnym czasem, wybieramy się na stadion i ćwiczymy różne techniki gry. To on zaraził mnie pasją do gry w piłkę nożną i chyba nieźle mi to wychodzi, gdyż ciągle mnie komplementuje. Jego zdaniem jak na kompletnego laika w tej dziedzinie gram bardzo dobrze i szkoda, że nie związałam swego życia nie tylko z nim ale i z piłką nożną. Dla mnie to wyczyn godny superbohatera, gdy słyszę, komplementy z jego ust, jest pełen uznania dla tego co robię. Chyba o to chodzi by "supermeństwo"dostrzegali inni. Dzięki piłce nożnej, wprawdzie amatorskiej, udowodniłam sobie, że jednak sport nie jest mi obcą dziedziną, sprawia mi przyjemność. Pokonałam dzięki niemu bariery, udowadniam, że to sport nie tylko zarezerwowany dla mężczyzn, a kobieta nie ma dwóch lewych nóg.
Dla jednego - jeden krok jest wielkim wyzwaniem, dla drugiego sama możliwość biegania, dla trzeciego 100 m to nadludzki wysiłek. Każdy ma swój mały kosmos. Nieosiągalny. Taki do którego dążymy i o którym marzymy. Czasem jest on tak odległy, czasem na wyciągnięcie ręki. Dla mnie postawieniem stopy na Księżycu... było przebiegnięcie 800 metrów. Kiedy zaszłam w ciąże (po wielu zdrowotnych problemach i zmaganiach), zarówno mama, jak i teściowa, obchodziły się ze mną jak z jajkiem. Nie mogłam nic zrobić, najlepiej nigdzie nie iść, ani zupełnie nic, NIC podnosić (bo przecież dziecku się coś stanie!!!). Te wszystkie oczekiwania spowodowały to, że zamknęłam się w domu i praktycznie nigdzie nie wychodziłam (bo przecież dziecku coś się stanie!!!). Oczekiwania rosły, a moja forma malała.
Przed ciążą i tuż przed małżeństwem wyjeżdzałam na mistrzostwa polski w taekwondo. Byłam przyzwyczajona do sportu, do aktywnego trybu życia, do ruchu, późniejszy problem z zajściem w ciąże, hormony, tarczyca doprowadziły do tego, że strasznie przytyłam. Nawet wejście na drugie piętro było strasznym problemem. Czułam, że ja sama rosnę, a moja wola walki ... maleje.
Kiedy urodziłam zdrowe dziecko postanowiłam coś zmienić. Kilka miesięcy po ciąży rozpoczęłam delikatne rozciągające ćwiczenia, zaczęłam się ruszać, żeby później osiągnąć mój kosmos. Moje 800 metrów... I moje dziecko ma teraz szczęśliwą mamę! I trzeba o tym pamiętać, że pewne rzeczy nie robimy tylko dla siebie, też dlatego, by ta mała istotka, mogła zobaczyć nad sobą w łóżeczku uśmiechniętą twarz mamy - superbohaterki!