Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Konkurs "Wyczyn godny superbohatera"
Przysposobienie Obronne była to u nas zazwyczaj bardzo swobodna lekcja. Wybraliśmy sie raz z chłopakami z technikum na strzelnice. Gdzieś w środku lasu na piaszczystej ziemi strzelaliśmy do tarczy. Średnio mi o wychodziło przez moją wadę wzroku. Technikum miało z nas dziewczyn ubaw ogromny. Nadszedł czas rzucaniem Granatem. Jako,że znajdowałam się na końcu listy rzucałam ostatnia. Rzuciłam i granat leciał i leciał i dorównałam najlepszemu wynikowi z technikum. Nauczyciel kazał powtórzyć, bo wszyscy wołali ,ze to "fuks",ze to wiatr. Rzuciłam ponownie i granat poleciał praktycznie w to samo miejsce. Technikum przestało się śmiać a ja czułam się niczym Marusia z "Czterech Pancernych". Nie pamietam juz wyniku ale gdzieś tam w szkole średniej na pólkach w sali PO, leży teczka z Naszymi wynikami.
Podobna sytuacje miałam na lekcji Wychowania fizycznego. Nasza Pani nauczyciel postanowiła przeprowadzić wewnątrz klasowe zawody w rzucie oszczepem i pchnięciem kulą. Moja pozycja w dzienniku znowu zmuszała mnie, do tego by być ostatnią. Pamietam jak dziś . Nauczycielka stała na lini rzutu. Powiedziałam do niej by sie przesunęła, bo może oberwać kulą. Ona zaśmiała się i nie chciała zejść. Postawiłam się,ze nie rzucę do puki nie zejdzie. Z wielkim niezadowoleniem zeszła i już widziałam,ze chętnie by mi wpisała uwagę do dziennika. Aż tu nagle kula spadła w to miejsce gdzie Ona stała. Była w wielkim szoku.
Żałuje,ze nikt nie podpowiedział mi bym szlifowała i wykorzystała swój talent. Dyscyplina pchniecie kula nie jest, aż tak popularna jak piłka nożna czy nawet ręczna.
Przez to nauczyciele nie chcieli się w to angażować. Po prostu nie trafiłam na odpowiednie osoby. Jak będę teraz u rodziców na wsi muszę popróbować czy jeszcze coś potrafię?
Nigdy nie byłam jakimś wielkim "sportowym orłem", właściwie nazwałabym siebie "cichą ptaszyną", to też z tego powodu nikt mnie zbytnio nie doceniał. Kiedy grałyśmy na zajęciach w zespołach zazwyczaj byłam wybierana na końcu, jako "ta ostatnia" i bardzo często zasilałam ławkę rezerwowych dając swój marny popis góra 5 minut na boisku, bez względu na to, czy to była siatkówka, koszykówka, piłka nożna.
Pamiętam była zima i w naszej szkole miały się odbyć zawody w siatkówkę. U nas w klasie było mało dziewcząt, a kiedy większość z nich się rozchorowała trener "od niechcenia" dopuścił mnie do zawodów. Pomyślałam "to jest mój dzień". Dawałam z siebie wszystko, byłam tak zdeterminowana, że nie przepuściłam żadnej piłki, ani serwu. O dziwo - wygrywałyśmy, pokonałyśmy dwie drużyny i została ostatnia rozgrywka. Musiało nam się udać. I udało.
Po meczu trener podszedł do mnie i przyznał, że chyba mnie nie doceniał i zagram w kolejnych zawodach. Byłam bardzo szczęśliwa, że zrobiłam nareszcie na nim wrażenie. Czułam się jak bohaterka.
Na kolejnych lekcjach WF-u nie siedziałam już na ławce. Często byłam liderką grupy i to ja wybierałam, kto będzie grać w moim zespole. A dziewczyny wręcz "biły się" o mnie, bym była w ich grupie - przynajmniej wtedy, kiedy grałyśmy w siatkówkę ;)
Czasami warto jest dać komuś szansę na to, by pokazał na co go stać!
2 tygodnie później...
Słaba ale szczęsliwa. Wiem, że w tym stanie maratonów nie zaliczę ale mogę zostać chodziarzem krótko i długodystansowym. Każdego dnia próbowałam wstać, chodzić żeby mięśnie i nogi nie zapomniały od czego są. Praca, wysiłek, ból, ale się udało. Wygrałam, pokonałam największego rywala. Moje wysiłki, nie poszły na marne. Jestem szczęśliwa bo choć nie dostałam złotego medalu to wygrałam... ZDROWIE
A poród to dopiero wysiłek, z którego jestem dumna i dziś jestem mamą 5-miesięcznego synka.
Dla mnie to właśnie było moim największym osiągnięciem sportowym, nie jakieś biegi czy jazda rowerem...
Swój pierwszy i ostatni rower dostałam będać małą dziewczynką. Z czasem zaczęłam rosnąć, a rower pozostawał taki sam. W końcu go wydałam, a o jeżdzie na nim zapomniałam. Zaczęłam interesować się innymi dyscyplinami sportowymi, "zakurzając" moje myśli o jeżdzie na rowerze. Dopiero w sierpniu tego roku nadarzyła się doskonała okazja, by wrócić z wielką pompą na dwuślad i poczuć wiatr we włosach. Przeżycie nie do opisania. Warto czasem "odkurzyć" swoje stare marzenia i znów poczuć się jak małe dziecko :) [/CENTER]
Czekam na kolejne takie maratony!!!
Czekam na kolejne takie maratony!!!