Konkurs "Wymarzona randka"

napisał/a: Tiger8 2008-05-30 14:30
Wymarzona randka...
Uwielbiam tańczyć:), ale mam chłopaka który nie dość że nie lubi tańczyć to jeszcze twierdzi że nie umie - i tym niszczy troche moją pasję.
Więc nie mam wielkich wymagań.
Na wymarzonej randce chciałabym żeby zabrał mnie na dancing. Założyłabym szpilki, spódnicę taką jak noszą w hiszpani kobiety tańczące flamenco, bluzkę z odkrytymi ramionami - poczułabym się jak kobieta...:) Najpierw wypilibyśmy po lampce białego wina a potem byśmy tańczyli i bawili sie całą noc.

Ps. Komplet który mi sie podoba to nr 9, a rozmiar to 75B/38.
mamba
napisał/a: mamba 2008-05-30 14:32
Ja właściwie nie mogę narzekać. Męża mam prawie idealnego, dba o mnie i o nasz przychówek, karmi i wyprowadza psa, w miarę możliwości spełnia zachcianki, pracuje i nawet zarabia, grzecznie schodzi z drogi podczas PMS i nie wstydzi się kupować podpasek, rano robi kawę a wieczorem kolację, czego chcieć więcej ?

Jednak gdybym mogła cofnąć czas, to chciałabym aby oświadczył mi się jak przystało na prawdziwego, zakochanego faceta. Jego oświadczony bowiem były dość niefortunne. Wiedziony impulsem podczas spaceru po rynku warszawskiego Starego Miasta zaproponował, abyśmy wstąpili do USC i zarezerwowali sobie termin ślubu. I tak nagle okazało się, że ze spotykającej się dopiero od niedawna pary wstąpiliśmy na prostą drogę ku małżeństwu :) Dopiero sama po kilku tygodniach upomniałam się o zaręczynowy pierścionek, w końcu jestem kobietą, ale nie było już w tych oświadczynach magii i uroku.

Dlatego zawsze z zazdrością czytam relacje kobiet o zaskakujących i pięknych oświadczynach ich mężczyzn. Marzyłyby mi się takie właśnie - zaskakujące. Chciałabym aby mój ukochany zabrał mnie na romantyczną wycieczkę w jakieś niesamowite miejsce, i nie musi to być oklepany Paryż ani Wenecja, ale na przykład zamek księcia Draculi lub niewielka szkocka wysepka, gdzie moglibyśmy po zwiedzeniu okolicy udać się zmęczeni do malutkiej, zupełnie nie-turystycznej knajpki aby zjeść posiłek, i gdzie mój narzeczony zaskoczyłby mnie butelką taniego wina, pierścionkiem i swoją propozycją. Oczywiście nie upieram się przy wersji wyjazdowej. W zupełności wystarczyłby mi niespodziewany piknik w podwarszawskim lesie, z koszyczkiem pełnym przysmaków i butelką mojego ulubionego białego wina. Nawet nie wiem czy nie byłoby to bardziej romantyczne - gdybym sięgnęła po serwetkę i zamiast pleśniowego sera znalazła w niej pierścionek :) A oświadczyny uświetniłby własnoręcznie zebrany przez mojego Romea bukiet polnych kwiatów...
Pozostaje pomarzyć. Męża zmienić nie zamierzam, chyba że dotrze do Polski amerykańska moda na odnawianie ślubów, to kto wie, może zasugeruję ponowne oświadczyny :) Narazie pozostaje mi uzmysłowić córce ile pięknych wspomnień pozostawiają takie doświadczenia na całe życie. I przypilnować, żeby nie dała się nikomu przedwcześnie zaprowadzić do USC, nawet gdybym miała wyjść przez to na paskudną teściową ;)


W kwestii bielizny wybrałabym Miss Sexy U, Miss Paisley lub Miss Daydream (w słusznym rozmiarze 85C/42)
SyEla
napisał/a: SyEla 2008-05-30 15:07
GDY przeczytałam o waszym konkursie zawahałam sie...randka mężem? Ale czemu nie!?!
Nie wymagam kolacji przy świecach, grajków grających miłosne melodie, ani bukietów kwiatów.
Bardzo bym chciał isc na długi spacer, taki jak przed ślubem. Spacerować bez celu. Trzymać sie za ręce i oglądać gwiazdy. Rozmawiać na wszystkie tematy które związane są z naszą miłością. A kiedy sie zmęczymy spacerem, usiąść na huśtawkach i poczuć się jak małolaty- bez trosko.

Dla Kogoś to mało a dla mnie bardzo wiele...

Miss Millefleur rozmiar 75B 38
napisał/a: Lameta 2008-05-30 15:18
Dzwoni telefon - numer, którego nie znam ... Podnoszę słuchawkę i słyszę bardzo miły, lecz nieznany mi męski głos:

-Witaj Grażyno! Wiem, że nie lubisz, gdy zdrabnia się Twoje imię ... Czy masz jakieś plany na wieczór?

Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa.

- Cieszę się, że tak dobrze trafiłem ... Proszę bądź przed drzwiami swojego domu za godzinę. Załóż tę czarną krótką sukienkę, na której byłaś w klubie w zeszłym tygodniu i srebrne szpilki, w których kiedyś byłaś na urodzinach u koleżanki... Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś rozpuściła swoje piękne włosy i ułożyła je na jednym ramieniu ... wtedy wyglądasz najładniej. Nie nakładaj makijażu, Twoje naturalne piękno robi na mnie największe wrażenie. Do zobaczenia ...

Mimo, iż uznaję to za największy absurd jaki mi się kiedykolwiek zdarzył i obawiam się głupiego dowcipu ze strony koleżanek, spełniam prośbę nieznajomego. Zostawiam współlokatorce kartkę, że nocuję dziś u Kaśki, wrzucam do torebki telefon i kosmetyczkę i staję w drzwiach przed domem.

On już czeka. Czerwone Porsche robi wrażenie, jednak dopiero jego kierowca przyprawia mnie o przyjemne dreszcze ... Wysoki przystojny brunet o atramentowo czarnych oczach i pięknym uśmiechu. Chyba nigdy w życiu go jeszcze nie widziałam ... Powraca pytanie: "skąd ON zna MNIE?"

Niepewnie się uśmiecham, gdy on podchodzi, całuje mnie w rękę i prowadzi do samochodu. Ja milczę, on cały czas coś mówi, zaskakując mnie wiedzą o mnie samej ...

- Wcale nie jesteś zbyt niska. Ślicznie prezentujesz się w szpilkach ... Masz przepiękny uśmiech. To nic, że nie rozumiesz fizyki i matematyki, piszesz piękne wiersze. Podoba mi się to, jak śpiewasz. Myślę, że powinnaś wykorzystać ten talent, zgłosić się do jakiegoś konkursu. Wierzę, że kiedyś pojedziemy razem do Australii, zawsze chciałaś zobaczyć kangury na wolności. I będziemy mieć owczarka niemieckiego, tak kochasz te psy ...

-Stop! - sama nie wiem, czemu to mówię. Samochód się zatrzymuje, jego czarne oczy z wyczekiwaniem wpatrują się w moje.

- Skąd to wszystko o mnie wiesz?! Kto Ci powiedział? Dlaczego tu jesteś? Skąd się wziąłeś? Ja nawet nie znam Twojego imienia!

Przez jego przystojną twarz przemyka subtelny uśmiech. Samochód znów rusza.

-Rafał. Mów mi Rafał. - nie znam żadnego Rafała ... - Chcesz też zapytać, gdzie Cię wiozę. Jedziemy nad zalew, zawsze chciałaś, żeby ktoś zabrał Cię tam na randkę, ale nigdy nie odważyłaś się poprosić. Niedługo będziemy na miejscu, rozluźnij się.

- Kim jesteś?

Dłuższa chwila milczenia ...

-Twoim Aniołem Stróżem, który ma dość patrzenia z góry na taką piękną dziewczynę i zstąpił tu na ziemię, żeby Ci towarzyszyć.

- Przestań być złośliwy i powiedz prawdę!

- Wiedziałem, że dziewczyny nigdy nie wierzą w prawdę... Po prostu ciesz się chwilą ... Na wyjaśnienia będzie czas ...

Randka jest niesamowita ... Są lody bananowe, truskawki w szampanie i wafle z kremem ... świergot ptaków i szum drzew zastępują muzykę ... rozmawiamy, jakbyśmy znali się od lat ... On głaszcze mój kark tak, jak lubię i przytula mnie tak, by było mi wygodnie i ciepło ... Puszczamy kaczki na wodzie, moczymy nogi w chłodnej wodzie ... O nic nie pytam, nie chcę psuć tej chwili ... Nawet, jeśli on kłamie i dany jest nam tylko ten jeden wieczór, chcę przeżyć go jak najpiękniej.

Nagle dzwoni telefon ...

-Odbierz - słyszę jego zachęcający głos.

- Nie, jeszcze nie teraz ... - chcę się do niego przytulić, ale telefon wciąż dzwoni i dzwoni ........................

- Odbierzesz ten telefon czy nie???!!! - Ania krzyczy jak opętana. Trzyma w dłoni moją komórkę. Powoli podnoszę się z łóżka. - Jakiś Rafał dzwoni. Porozmawiasz z nim?


Gdyby sny mogły być jawą .....

Najbardziej podoba mi się komplet nr 1 - linia Miss Holiday, rozm. 38 mis. B
napisał/a: Lameta 2008-05-30 15:19
Dzwoni telefon - numer, którego nie znam ... Podnoszę słuchawkę i słyszę bardzo miły, lecz nieznany mi męski głos:

-Witaj Grażyno! Wiem, że nie lubisz, gdy zdrabnia się Twoje imię ... Czy masz jakieś plany na wieczór?

Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa.

- Cieszę się, że tak dobrze trafiłem ... Proszę bądź przed drzwiami swojego domu za godzinę. Załóż tę czarną krótką sukienkę, na której byłaś w klubie w zeszłym tygodniu i srebrne szpilki, w których kiedyś byłaś na urodzinach u koleżanki... Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś rozpuściła swoje piękne włosy i ułożyła je na jednym ramieniu ... wtedy wyglądasz najładniej. Nie nakładaj makijażu, Twoje naturalne piękno robi na mnie największe wrażenie. Do zobaczenia ...

Mimo, iż uznaję to za największy absurd jaki mi się kiedykolwiek zdarzył i obawiam się głupiego dowcipu ze strony koleżanek, spełniam prośbę nieznajomego. Zostawiam współlokatorce kartkę, że nocuję dziś u Kaśki, wrzucam do torebki telefon i kosmetyczkę i staję w drzwiach przed domem.

On już czeka. Czerwone Porsche robi wrażenie, jednak dopiero jego kierowca przyprawia mnie o przyjemne dreszcze ... Wysoki przystojny brunet o atramentowo czarnych oczach i pięknym uśmiechu. Chyba nigdy w życiu go jeszcze nie widziałam ... Powraca pytanie: "skąd ON zna MNIE?"

Niepewnie się uśmiecham, gdy on podchodzi, całuje mnie w rękę i prowadzi do samochodu. Ja milczę, on cały czas coś mówi, zaskakując mnie wiedzą o mnie samej ...

- Wcale nie jesteś zbyt niska. Ślicznie prezentujesz się w szpilkach ... Masz przepiękny uśmiech. To nic, że nie rozumiesz fizyki i matematyki, piszesz piękne wiersze. Podoba mi się to, jak śpiewasz. Myślę, że powinnaś wykorzystać ten talent, zgłosić się do jakiegoś konkursu. Wierzę, że kiedyś pojedziemy razem do Australii, zawsze chciałaś zobaczyć kangury na wolności. I będziemy mieć owczarka niemieckiego, tak kochasz te psy ...

-Stop! - sama nie wiem, czemu to mówię. Samochód się zatrzymuje, jego czarne oczy z wyczekiwaniem wpatrują się w moje.

- Skąd to wszystko o mnie wiesz?! Kto Ci powiedział? Dlaczego tu jesteś? Skąd się wziąłeś? Ja nawet nie znam Twojego imienia!

Przez jego przystojną twarz przemyka subtelny uśmiech. Samochód znów rusza.

-Rafał. Mów mi Rafał. - nie znam żadnego Rafała ... - Chcesz też zapytać, gdzie Cię wiozę. Jedziemy nad zalew, zawsze chciałaś, żeby ktoś zabrał Cię tam na randkę, ale nigdy nie odważyłaś się poprosić. Niedługo będziemy na miejscu, rozluźnij się.

- Kim jesteś?

Dłuższa chwila milczenia ...

-Twoim Aniołem Stróżem, który ma dość patrzenia z góry na taką piękną dziewczynę i zstąpił tu na ziemię, żeby Ci towarzyszyć.

- Przestań być złośliwy i powiedz prawdę!

- Wiedziałem, że dziewczyny nigdy nie wierzą w prawdę... Po prostu ciesz się chwilą ... Na wyjaśnienia będzie czas ...

Randka jest niesamowita ... Są lody bananowe, truskawki w szampanie i wafle z kremem ... świergot ptaków i szum drzew zastępują muzykę ... rozmawiamy, jakbyśmy znali się od lat ... On głaszcze mój kark tak, jak lubię i przytula mnie tak, by było mi wygodnie i ciepło ... Puszczamy kaczki na wodzie, moczymy nogi w chłodnej wodzie ... O nic nie pytam, nie chcę psuć tej chwili ... Nawet, jeśli on kłamie i dany jest nam tylko ten jeden wieczór, chcę przeżyć go jak najpiękniej.

Nagle dzwoni telefon ...

-Odbierz - słyszę jego zachęcający głos.

- Nie, jeszcze nie teraz ... - chcę się do niego przytulić, ale telefon wciąż dzwoni i dzwoni ........................

- Odbierzesz ten telefon czy nie???!!! - Ania krzyczy jak opętana. Trzyma w dłoni moją komórkę. Powoli podnoszę się z łóżka. - Jakiś Rafał dzwoni. Porozmawiasz z nim?


Gdyby sny mogły być jawą .....

Najbardziej podoba mi się komplet nr 1 - linia Miss Holiday, rozm. 38 mis. B
napisał/a: madzialena15 2008-05-30 17:06
Moja wymarzona randka? To randka - niespodzianka :) Chciałabym, aby mój mężczyzna zaplanował wszystko bez mojej wiedzy i porwał mnie pewnego dnia prosto do samolotu. Bez zmartwień i stresu (męzus o wszystko zadbał: dziecko odwiózł do rodziców, w pracy załatwił wolne, a bagażów mi nie pakował, bo przecież wszystko kupimy na miejscu!), w końcu lecimy na weekend do Paryża!!!
A tam, na miejscu: mały pensjonat, pełen uroku i magii. Najpierw zakupy w paryskich sklepach (bielizna, sukienka na wieczór, torebka no i oczywiście perfumy!) A potem kolacja w maleńkiej restauracji, z pysznym francuskim winem. A co po kolacji to już niech każdy sobie sam dopowie...:)


Bielizna Triumph linia Miss Millefleur, fot. nr 4
Rozmiar 38
Miseczka B
napisał/a: ttelracs 2008-05-30 17:10
Obudziłam się i powoli uniosłam powieki. Przez chwilę nie miałam pojęcia gdzie się znajduję. Jedyne, co przywracało mnie do rzeczywistości to cichy oddech i ciepło kogoś, kto leżał tuż obok mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam, a przede wszystkim, jakie niesie to ze sobą konsekwencje. Mimo to, ani trochę nie żałowałam. Wtuliłam się mocno w jego rytmicznie unoszącą i opadającą klatkę piersiową i przywołałam wspomnienia z wczorajszego dnia.

To była zwyczajna, rutynowa misja. Co prawda nie lubiłam wykonywać zadań w ten sposób, uważałam to za rozwiązanie poniekąd dyskryminujące, jednak to była jedyna droga do osiągnięcia celu. Ostatni raz przed wyjściem z hotelowego pokoju spojrzałam w lustro. Czarna sukienka doskonale uwydatniała moje wdzięki, a makijaż dodawał odwagi. Dla pewności poprawiłam jeszcze kaburę z pistoletem na udzie i wyszłam zamykając pokój na klucz. Jak dobrze pójdzie, nie będę nawet musiała używać broni.

Po chwili byłam już w restauracji. O tej godzinie, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie było tu jeszcze zbyt wielu ludzi. Usiadłam więc przy barze i zamówiłam ulubionego drinka. Widać mój kamuflaż był doskonały – już po chwili przysiadł się do mnie przystojny blondyn płacąc za moje zamówienie. Jednak nie on był moim celem, zniknął więc równie szybko, jak się pojawił. Przyszłam tu tak wcześnie nie po to, żeby gadać z nadzianym facetem, który już widzi mnie w swoim łóżku. Rozejrzałam się więc po sali. Rozkład stolików, wyjścia, okien, obsługi… Już po chwili to wszystko pozostało w mojej pamięci.

Pół godziny później w końcu się pojawił. Sam, bez swojej zwyczajowej obstawy, usiadł przy jednym ze stolików. Nikt z zebranych tu gości nawet nie przypuszczał, że ten niepozornie wyglądający brunet to spadkobierca jednego z najpotężniejszych gangów Europy. Z pewnością jego śmierć nieźle zmiesza w ich przestępczym półświatku. Bez wahania podeszłam do miejsca, w którym siedział. Spytałam, robiąc przy tym najgłupszą minę w całym swoim życiu, czy mogę się dosiąść. On, nie zerkając nawet zza karty dań, wskazał mi miejsce naprzeciwko siebie. No to najtrudniejsze miałam już z głowy. Przez jakiś czas siedzieliśmy w całkowitym milczeniu. W końcu złożył zamówienie dla nas obojga i gdy kelner odszedł, przedstawił się, a mnie spytał o imię. Pierwszy raz w życiu poczułam coś takiego. Na dźwięk jego nazwiska i pytania skierowanego do mnie, przeszedł mnie dreszcz, jakby nagle zrobiło się zimno. Co to mogło być? Strach przed niewykonaniem zadania? Z pewnością nie, jak na razie wszystko szło idealnie. Wahając się chwilę w końcu podałam mu prawdziwe nazwisko. Ugryzłam się w język, niestety już troszeczkę za późno. Z resztą to bez znaczenia. Jutro i tak już nie będzie w stanie nikomu go przekazać.

To był najdłuższy obiad w moim życiu. Siedzieliśmy przy pustym już stoliku, jedynie popijając doskonałe, jak wszystko w tym hotelu, czerwone wino. Cały czas rozmawialiśmy. O czym? Dosłownie o wszystkim, a ja całkowicie zapomniałam o swoim zadaniu. Spojrzałam na zegarek, było już grubo po 19. Najwidoczniej zauważył moje niezbyt dyskretne spoglądanie, zaproponował więc udanie się w inne miejsce. Zamiast zaprotestować, zaciągnąć go do jego pokoju i zakończyć całą sprawę, zgodziłam się.

Kolejne godziny, wydające się teraz po prostu chwilą, spędziliśmy nad pobliskim jeziorem. Widok był naprawdę oszałamiający. Gdy na chwilę zostałam sama na pomoście, gdy on poszedł się przebrać w bardziej odpowiednie ubrania, zaczęłam obmyślać nowy plan. Wszystko zepsułam pozwalając mu na zabranie mnie w to miejsce. Chociaż nic straconego, byliśmy tu całkowicie sami, mogłam go załatwić tutaj, w końcu wciąż miałam przy sobie broń. Zatrę za sobą wszystkie ślady i po sprawie. Rozluźniona nawet nie zauważyłam, kiedy wrócił. Odruchowo poprawiłam sukienkę, aby przypadkiem nie odsłoniła uda. On usiadł koło mnie, mocząc stopy w chłodnej wodzie. Przyłapałam się na myśli, że wygląda po prostu rewelacyjnie.

Cichy szum obijającej się o małe molo wody był doskonałym akompaniamentem do naszej rozmowy. Po chwili jednak zaczął się do mnie coraz bardziej zbliżać. Niech by to, nie tutaj. Nie mogłam tak po porostu strzelić do niego, nie wiedząc, czy aby na pewno jesteśmy tutaj tylko my. On, widząc moje opory, aczkolwiek niezbyt duże, jakby czytając w moich myślach, zapewnił, że jest tutaj tylko on i ja, mogę więc czuć się swobodnie. Tak więc zaufałam młodemu gangsterowi i pozwoliłam na nieco śmielsze zachowanie, cały czas pilnując lewego uda.

Gdy on zaczynał grę wstępną, ja kombinowałam, jak by w takich warunkach niezauważalnie wyjąć broń. Okazało się to jednak niewiarygodnie łatwe, ponieważ on całkowicie pochłonięty był mną. Zmieniłam pozycję na taką, w której najłatwiej będzie oddać mi strzał. Tylko jeden, kończący całą zabawę. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja wcale nie chciałam kończyć. Wiedziałam, co muszę zrobić, jednak on miał w sobie coś, co mnie do niego przyciągało. Po prostu nie potrafiłam go zabić. Głupia. Rzuciłam pistolet do wody, tym samym całkowicie rezygnując z wykonania powierzonej mi misji.

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko… Co będzie teraz? Nie wiem, ale na pewno podjęłam słuszną decyzję.

(Bielizna Triumph linia Miss Sexy & Crazy - komplet 1 ,zdj nr7
rozmiar 38C)
napisał/a: stonoga 2008-05-30 17:14
NA WSTĘPIE PRZEPRASZAM za tak długą wypowiedź. Zagalopowałam się , to moje pierwsze takie opowiadanie, i nie mogłam się powstrzymać aby nie ubarwić to, poniosła mnie ta historia i wczułam się mocno w tą sytuację. Mam nadzieję że Redakcja nie ma mi tego za złe, i może skusi się na przeczytanie
A teraz pytanie do Dziewczyn... ile z was robi takie coś, takie gierki jak w tym opowiadaniu? Pytanie poza konkursem...

Peron paruje. Właśnie padało a deszcz zmył kurz i pył z płytek. Nad miastem rozciągała się świeżość letniego powietrza a chmury przesuneły się na wschodnią jego część. Poczułam przypływ energii, chciałam coś nucić ale odgłosy zbliżających się pasażerów onieśmieliły mnie zupełnie. Wpatrzpna w betonowy kwietnik zdałąm sobie sprawę że miasto moje mało się zmienia, stał on już tu od 20 lat jak przeprowadziłam się do Warszawy. Wtedy przez głowę przeszła mnie myśl że to nasze życie pędzi do przodu. Nagle poczułam powiew wiatru. Syk szyn był coraz głośniejszy. Z zakrętu wynurzyła się ciężka lokomotywa. Na peronie zrobiło się poruszenie. Spojrzałam dookoła i stwierdziłam że pasażerowie którzy wsiądą nie będa dla mnie dobrym towarzystwem. Pośpiesznym krokiem szłam w stronę nadjeżdzającego pociągu. Tu było pusto.. tak pusto jak w moim życiu. Pociąg rozdmuchał mi włosy, które rano tak starannie ułożyłam- właściwie dla siebie samej, bo komu miałam się teraz podobać.

Drzwi otworzyły się szeroko. Małe zastanowienie który wagon wybrać. Otworzyłam prawe drzwi. W wagonie były zaledwie 4 osoby, rozproszone po całym pomieszczeniu. Ich uwagę zwróciła od razu moja torba która tak wielka nie mogła przecisnąć się przez drzwi, które w dodatku zamykały się ciągle automatycznie. Po tej męczarni, szybko wzrokiem analizowałam każde miejsce. Musi być w kierunku jazdy bo inaczej będzie mi źle. A najlepiej koło okna. Zajęłam upatrzone miejsce po czym odłożyłam torbę pod siedzenie. Schylając się ujżałam przechodzące obok mnie męskie, ładnie wyprofilowane łydki. Czym prędzej powróciłam do pierwotnej siedzącej pozycji aby lepiej się mu przyjżeć. Usiadł akurat tyłem do mnie, jeden rząd wcześniej. Miał pięknie wyprofilowaną głowę. Jego opalana na brązowo szyja kontrastowała z śnieżnobiałą koszulą, która przy kołnieżu opasał stalowy krawat. Wiatr który dolatywał z otwartego przy jego siedzeniu okna niósł słodką woń jego perfum. Ciekawość zżerała mnie od środka jak mógł wyglądać. Miał ciemno brązowe włosy, więc pewnie równie pięknie oprawione oczy. Może jego rzęsy przysłaniały piwne oczy. Jakie są jego dłonie? Dokąd on jedzie, ma żonę, dzieci, kim jest z zawodu, skąd wraca? Tysiące pytań zaczęło napływać mi do głowy. Mężczyzna wyciągnął gazetę... Rzeczpospolita.. hmm nigdy jej nie czytałam. Czy będziemy ze sobą pasować. Tworzyłam nasz związek, planowałąm wolne dni... a on dalej siedział tyłem do mnie. Zwariowałam chyba. Ok, spokojnie... dobrze skupię uwagę na książce. Wyciągnełam z torby jakiś romans, nawet nie wiem skąd miałam tą lekturę, otworzyłam na środku i wlepiłam oczy w zapisaną kartkę. Jednak co chwile wznosiłam wzrok. Nie mogłam się opanować... musiałam na niego patrzeć.

Nagle rozległ się głos konduktorki " bileciki do kontroli poprosz". Mężczyzna odwrócił swoją twarz, jednak skupił swój wzrok na mnie po czym natychmiast się odwrócił. Był cudowny. Miał wyraźne rysy twarzy, silnie zarysowaną brodę, nos nieco podłużny ale bardzo delikatny. Oczy były ciemno brązowe, zarysowane mocnymi brwiami. Teraz zapragnęłam czegoś więcej, chciałam widzieć go od przodu ale jak? Może się przesiąść naprzeciwko niego, kilka siedzeń przed nim? Nie to bezsensu....

Serce moje zaczęło mocniej walić, w rytm taktu pociągu który nagle dziwnie przyśpieszył. Pomyślałam że muszę za wszelką cene go jeszcze zobaczyć. Spojrzałam w prawo, po tej stronie nikt nie siedział, w oknach po prawej stronie było jego odbicie, niezbyt wyraźne ale wystarczające aby moje serce zakołotało ponownie. Wpatrywałam się w jego twarz i usiłowałam odgadnąć w którą stronę się patrzy... wydawało mi się że śpi... widocznie zmęczony... a może nie spał tej nocy, bo wraca od dziewczyny. Tak czy inaczej były to tylko moje przypuszczenia. Nagle oniemiałam bo dostrzegłam w jego odbiciu że jego oczy skierowne są jakby lekko w moją stronę, co musiało być bardzo męczące ale jednak były skierowane bynajmniej do tyłu. Odcień był tymbardziej zamazany gdyż na zewnątrz mijaliśmy jasne budynki. Nagle w przedziale zrobiło się głośno, pociąg wjechał do ciemnego tunelu. Teraz jak na dłoni widziałam jego dobicie wyraźne. Eh to nie ma sensu... pomyślałąm.

Kiedy konduktorka poprosiła go o bilet przywitał ją cudownych ...Dzień dobry. Wszystko co robił, mówił było cudowne. Zauroczenie moje nie miało końca. Próbowałam odgadnąc dokąd jedzie jednak był zbyt daleko abym mogła coś odczytać z biletu. Pociąg zwolnił swój bieg, toczył się ociężale. Mężczyzna złożył gazetę i wziął pod pachę swoją aktówkę. No i koniec mojej randki-pomyślałąm. Tym czasem on przesiadł się na przeciwko mnie pozostawając w swoim rzędzie. Moje oczy z przerażenia uciekły na drugą stronę przedziału jakby wcale mnie to nie obchodziło co wyprawia mój wybranek. Ciekawość była jednak większa więc postanowiłam spojrzeć mu prosto w oczy. Zanim to zrobiłam usiadła naprzeciwko mnie starsza pani. SUPER... kurka wodna teraz to wszystko ta baba mi zasłoniła, przeklinałam ją w duchu. Widok był bardzo ograniczony a prawie że cały przysłonięty. No coż coś gryzło mnie w łydkę więc musiałam się schylić, wykorzystując to spojrzałam mało dyskretnie na jego kolana, przeciągając swoimi oczami ku górze po całym jego ciele. Zauważył to i lekko też przechylił glowę lekko się uśmiechając. Ma śliczne zęby. Babcia wyciągnęła gazetę...rozciągając przede mną ogromny mur przez który nie mogłam go dojrzeć. Przyprawiało mnie to o zawroty głowy, zwłaszcza że wiem że on jest poinformowany że takie coś jak ja żyje i jestem niedaleko... jakby nie patrzeć zawsze jakiś sukces. Nieznajomy przesiadł się teraz w miejsce gdzie wcześniej widniało tylko jego odbicie, czyli na inna stronę przedziału, zachowując nadal ten sam kierunek. Teraz siedzialiśmy po ukosie i nasze twarze wreszcie się spotkały. Odłożył teczkę i wziąl ponownie gazetę do ręki. Hmm... no i tyle go interesowałam. Wkurzona na zaistniała sytuację gapiałam się w swoje okno, w którym widziałam teraz ponownie jego odbicie. Starałam się nie angażować w te oczne zabawy i skupić na realnym życiu.

W odbiciu było coś niezwykłego. Wcale nie czytał tej gazety. Jego oczy nie czytały tekstu lecz patrzyły lekko w prawą stronę. Moment , moment...w prawo a więc w moją stronę, najlepiej przeknoać się gdzie patrzy , sprawdzając to w rzeczywistości. Pomyślam " Wszystko albo nic" i odwróciłam dynamicznie głowę w jego stronę. Nie zdążył schować oczu kiedy wreszcie spotały się nasze spojrzenia. Teraz ani jedno ani drugie nie odciągało od siebie wzroku. Oboje wiedzieliśmy że wpadliśmy sobie w oko.

Teraz zaczęła się zabawa. Chciałam sprawdzić naszą telepatię. Zaczęłam kaszleć i udawać chorą. Oczami patrzyłam na okno...aby je zamknął. Po chwili zorientował się i uczynił to sam. Teraz on zmierzał moje nogi, które były podkurczone pod siedzenie... nie wachając się zarzuciłam nogę na nogę prezętując mu je w sposób mało skromny. Drapiąc się po szyi domagałam się aby poluźnił krawat i odpiął koszulę... w końcu było duszno, a ja kazałam mu zamknąc okno. Lekko spocony uchylił mi rąbek swojego torsu. Czułam że muszę go dotknąć ale nie mogłam. Nieznajomy zaczął się uśmiechać i przeciągnął ręką po włosach... Co? Ja mam rozpuścić teraz mojego koka, którego czesałam całe przed południe...no ale ok. Krok po kroku wysuwałam spinki, dłukie kosmyki włosów zaczęly spadać mi na piersiach. Widziałam jego źrenice, rozszerzały się w ramach kiedy moje włosy były już prawie wolne.

W tej chwili..pociąg dojechał do Krakowa, docelowej stacji. Wstałam i postanowiłam wysiąść, w końcu on jest facetem i niech przejmie ten naoczny romans w swoje piękne ręce. Przechodząc obok niego drżałam cała... minełam już jego rząd... i nic. Nagle złapał mnie za ramię.
- Hej... na długo jesteś w Krakowie, bo może byśmy mogli spędzić miły weekend. Andzej jeśli pozwolisz... wyciągnąl dłoń i przywitał się energicznie.....
napisał/a: tranka 2008-05-30 17:39
PRZEPRASZAM REDAKCJE Zagalopowałam się , to moje pierwsze takie opowiadanie, i nie mogłam się powstrzymać aby nie ubarwić to, poniosła mnie ta historia i wczułam się mocno w tą sytuację. Mam nadzieję że Redakcja nie ma mi tego za złe, i może skusi się na przeczytanie.A teraz pytanie do Dziewczyn... ile z was robi takie coś, takie gierki jak w tym opowiadaniu? Pytanie poza konkursem...

Peron paruje. Właśnie padało a deszcz zmył kurz i pył z płytek. Nad miastem rozciągała się świeżość letniego powietrza a chmury przesuneły się na wschodnią jego część. Poczułam przypływ energii, chciałam coś nucić ale odgłosy zbliżających się pasażerów onieśmieliły mnie zupełnie. Wpatrzpna w betonowy kwietnik zdałąm sobie sprawę że miasto moje mało się zmienia, stał on już tu od 20 lat jak przeprowadziłam się do Warszawy. Wtedy przez głowę przeszła mnie myśl że to nasze życie pędzi do przodu. Nagle poczułam powiew wiatru. Syk szyn był coraz głośniejszy. Z zakrętu wynurzyła się ciężka lokomotywa. Na peronie zrobiło się poruszenie. Spojrzałam dookoła i stwierdziłam że pasażerowie którzy wsiądą nie będa dla mnie dobrym towarzystwem. Pośpiesznym krokiem szłam w stronę nadjeżdzającego pociągu. Tu było pusto.. tak pusto jak w moim życiu. Pociąg rozdmuchał mi włosy, które rano tak starannie ułożyłam- właściwie dla siebie samej, bo komu miałam się teraz podobać.

Drzwi otworzyły się szeroko. Małe zastanowienie który wagon wybrać. Otworzyłam prawe drzwi. W wagonie były zaledwie 4 osoby, rozproszone po całym pomieszczeniu. Ich uwagę zwróciła od razu moja torba która tak wielka nie mogła przecisnąć się przez drzwi, które w dodatku zamykały się ciągle automatycznie. Po tej męczarni, szybko wzrokiem analizowałam każde miejsce. Musi być w kierunku jazdy bo inaczej będzie mi źle. A najlepiej koło okna. Zajęłam upatrzone miejsce po czym odłożyłam torbę pod siedzenie. Schylając się ujżałam przechodzące obok mnie męskie, ładnie wyprofilowane łydki. Czym prędzej powróciłam do pierwotnej siedzącej pozycji aby lepiej się mu przyjżeć. Usiadł akurat tyłem do mnie, jeden rząd wcześniej. Miał pięknie wyprofilowaną głowę. Jego opalana na brązowo szyja kontrastowała z śnieżnobiałą koszulą, która przy kołnieżu opasał stalowy krawat. Wiatr który dolatywał z otwartego przy jego siedzeniu okna niósł słodką woń jego perfum. Ciekawość zżerała mnie od środka jak mógł wyglądać. Miał ciemno brązowe włosy, więc pewnie równie pięknie oprawione oczy. Może jego rzęsy przysłaniały piwne oczy. Jakie są jego dłonie? Dokąd on jedzie, ma żonę, dzieci, kim jest z zawodu, skąd wraca? Tysiące pytań zaczęło napływać mi do głowy. Mężczyzna wyciągnął gazetę... Rzeczpospolita.. hmm nigdy jej nie czytałam. Czy będziemy ze sobą pasować. Tworzyłam nasz związek, planowałąm wolne dni... a on dalej siedział tyłem do mnie. Zwariowałam chyba. Ok, spokojnie... dobrze skupię uwagę na książce. Wyciągnełam z torby jakiś romans, nawet nie wiem skąd miałam tą lekturę, otworzyłam na środku i wlepiłam oczy w zapisaną kartkę. Jednak co chwile wznosiłam wzrok. Nie mogłam się opanować... musiałam na niego patrzeć.

Nagle rozległ się głos konduktorki " bileciki do kontroli poprosz". Mężczyzna odwrócił swoją twarz, jednak skupił swój wzrok na mnie po czym natychmiast się odwrócił. Był cudowny. Miał wyraźne rysy twarzy, silnie zarysowaną brodę, nos nieco podłużny ale bardzo delikatny. Oczy były ciemno brązowe, zarysowane mocnymi brwiami. Teraz zapragnęłam czegoś więcej, chciałam widzieć go od przodu ale jak? Może się przesiąść naprzeciwko niego, kilka siedzeń przed nim? Nie to bezsensu....

Serce moje zaczęło mocniej walić, w rytm taktu pociągu który nagle dziwnie przyśpieszył. Pomyślałam że muszę za wszelką cene go jeszcze zobaczyć. Spojrzałam w prawo, po tej stronie nikt nie siedział, w oknach po prawej stronie było jego odbicie, niezbyt wyraźne ale wystarczające aby moje serce zakołotało ponownie. Wpatrywałam się w jego twarz i usiłowałam odgadnąć w którą stronę się patrzy... wydawało mi się że śpi... widocznie zmęczony... a może nie spał tej nocy, bo wraca od dziewczyny. Tak czy inaczej były to tylko moje przypuszczenia. Nagle oniemiałam bo dostrzegłam w jego odbiciu że jego oczy skierowne są jakby lekko w moją stronę, co musiało być bardzo męczące ale jednak były skierowane bynajmniej do tyłu. Odcień był tymbardziej zamazany gdyż na zewnątrz mijaliśmy jasne budynki. Nagle w przedziale zrobiło się głośno, pociąg wjechał do ciemnego tunelu. Teraz jak na dłoni widziałam jego dobicie wyraźne. Eh to nie ma sensu... pomyślałąm.

Kiedy konduktorka poprosiła go o bilet przywitał ją cudownych ...Dzień dobry. Wszystko co robił, mówił było cudowne. Zauroczenie moje nie miało końca. Próbowałam odgadnąc dokąd jedzie jednak był zbyt daleko abym mogła coś odczytać z biletu. Pociąg zwolnił swój bieg, toczył się ociężale. Mężczyzna złożył gazetę i wziął pod pachę swoją aktówkę. No i koniec mojej randki-pomyślałąm. Tym czasem on przesiadł się na przeciwko mnie pozostawając w swoim rzędzie. Moje oczy z przerażenia uciekły na drugą stronę przedziału jakby wcale mnie to nie obchodziło co wyprawia mój wybranek. Ciekawość była jednak większa więc postanowiłam spojrzeć mu prosto w oczy. Zanim to zrobiłam usiadła naprzeciwko mnie starsza pani. SUPER... kurka wodna teraz to wszystko ta baba mi zasłoniła, przeklinałam ją w duchu. Widok był bardzo ograniczony a prawie że cały przysłonięty. No coż coś gryzło mnie w łydkę więc musiałam się schylić, wykorzystując to spojrzałam mało dyskretnie na jego kolana, przeciągając swoimi oczami ku górze po całym jego ciele. Zauważył to i lekko też przechylił glowę lekko się uśmiechając. Ma śliczne zęby. Babcia wyciągnęła gazetę...rozciągając przede mną ogromny mur przez który nie mogłam go dojrzeć. Przyprawiało mnie to o zawroty głowy, zwłaszcza że wiem że on jest poinformowany że takie coś jak ja żyje i jestem niedaleko... jakby nie patrzeć zawsze jakiś sukces. Nieznajomy przesiadł się teraz w miejsce gdzie wcześniej widniało tylko jego odbicie, czyli na inna stronę przedziału, zachowując nadal ten sam kierunek. Teraz siedzialiśmy po ukosie i nasze twarze wreszcie się spotkały. Odłożył teczkę i wziąl ponownie gazetę do ręki. Hmm... no i tyle go interesowałam. Wkurzona na zaistniała sytuację gapiałam się w swoje okno, w którym widziałam teraz ponownie jego odbicie. Starałam się nie angażować w te oczne zabawy i skupić na realnym życiu.

W odbiciu było coś niezwykłego. Wcale nie czytał tej gazety. Jego oczy nie czytały tekstu lecz patrzyły lekko w prawą stronę. Moment , moment...w prawo a więc w moją stronę, najlepiej przeknoać się gdzie patrzy , sprawdzając to w rzeczywistości. Pomyślam " Wszystko albo nic" i odwróciłam dynamicznie głowę w jego stronę. Nie zdążył schować oczu kiedy wreszcie spotały się nasze spojrzenia. Teraz ani jedno ani drugie nie odciągało od siebie wzroku. Oboje wiedzieliśmy że wpadliśmy sobie w oko.

Teraz zaczęła się zabawa. Chciałam sprawdzić naszą telepatię. Zaczęłam kaszleć i udawać chorą. Oczami patrzyłam na okno...aby je zamknął. Po chwili zorientował się i uczynił to sam. Teraz on zmierzał moje nogi, które były podkurczone pod siedzenie... nie wachając się zarzuciłam nogę na nogę prezętując mu je w sposób mało skromny. Drapiąc się po szyi domagałam się aby poluźnił krawat i odpiął koszulę... w końcu było duszno, a ja kazałam mu zamknąc okno. Lekko spocony uchylił mi rąbek swojego torsu. Czułam że muszę go dotknąć ale nie mogłam. Nieznajomy zaczął się uśmiechać i przeciągnął ręką po włosach... Co? Ja mam rozpuścić teraz mojego koka, którego czesałam całe przed południe...no ale ok. Krok po kroku wysuwałam spinki, dłukie kosmyki włosów zaczęly spadać mi na piersiach. Widziałam jego źrenice, rozszerzały się w ramach kiedy moje włosy były już prawie wolne.

W tej chwili..pociąg dojechał do Krakowa, docelowej stacji. Wstałam i postanowiłam wysiąść, w końcu on jest facetem i niech przejmie ten naoczny romans w swoje piękne ręce. Przechodząc obok niego drżałam cała... minełam już jego rząd... i nic. Nagle złapał mnie za ramię.
- Hej... na długo jesteś w Krakowie, bo może byśmy mogli spędzić miły weekend. Andzej jeśli pozwolisz... wyciągnąl dłoń i przywitał się energicznie.....


strój NR 4 ale chetnie każdy inny w razie czego rozmiarek 38, C
napisał/a: black_panter3 2008-05-30 17:40
Romantyczny wieczór z Tobą mi się śni,
Bo nie widziałam Cię tyle dni.
Zadzwoniłeś w końcu do mnie,
Czule powiedziałeś: "kocham cię".
Już wkrótce się zobaczymy,
Razem tę noc spędzimy...

Tak długo na Ciebie czekalam...
Nagle Cię w drzwiach ujrzałam.
Spełniły się moje sny,
Jesteś tutaj, to właśnie Ty!
Mówisz, ze zabierasz mnie
- Ja szczęśliwa i zaskoczona nie wiem gdzie.

Zaprowadziłeś mnie do pięknej karety,
A tam, piękne rumaki i stangrety.
Jedziemy. Czule całujesz
I niezapomniany wieczór obiecujesz.
Teraz czuję się jak w niebie,
Gdyż jestem obok Ciebie.

Nadszedł kres naszej podróży.
Mym oczom ukazał się pałac duży.
Czuję się jak w baśni.
Czy jestem na jawie, czy mi się to śni?
Przy pieknej kolacji, trzymając się za ręce,
Mówimy: "zatrzymajmy czas" -nie chcemy niczego więcej.

Tak pięknie za oknem pachną bzy.
Nareszcie jesteśmy razem -ja i Ty!
napisał/a: apoccalipsa 2008-05-30 17:54
Jestem mężatką z 10 letnim stażem ( świeżo po rocznicy). Marzy mi się coś zupełnie odlotowego... Na przykład kolacja na szczycie góry. Jeden helikopter przywozi mnie, drugi męża... Siadamy, jemy, a potem wykrzykujemy jak bardzo się kochamy, a echo niesie te wyznania w świat...

Lub randka pełna tajemnicy i emocji - w moskiewskim hotelu mąż wykreowany na Bonda, ja na rosyjską agentkę ;)

Albo coś bardzo prozaicznego - obiad przygotowany przez męża, świece...

A może rejs statkiem pasażerskim a'la Titanic? ( ale żeby nie zatonął ;))

Albo poszlibyśmy na dworzec i wsiedlibyśmy do bylejakiego pociągu... Pojechalibyśmy tam, gdzie by nas los zawiódł i tam przeżyli cudowny weekend tylko we dwoje...

Scenariuszy jest wiele, wybór tylko jeden. Ponieważ kocham obiady męża marzę o tym by mi coś ugotował, pięknie to podał, a na koniec... zaśpiewał serenadę, w której wyrazi swoją miłość do mnie. I może jeszcze jakiś deserek... ? Nie koniecznie do zjedzenia ;p


Triumph linia Miss Holiday rozmiar 38 B
napisał/a: yoko 2008-05-30 18:24
Redakcja napisal(a): Marzysz o romantycznej kolacji z ukochanym? A może chciałabyś zostać porwana przez tajemniczego bruneta i wywieziona na bezludną wyspę? Napisz w kilku zdaniach na forum polki.pl jak chciałabyś, aby wyglądała Twoja wymarzona randka. Najlepsze propozycje zostaną ocenione przez Konkursowe Jury.

Do wygrania 20 zestawów bielizny marki Triumph (po dwa z każdego prezentowanego w galerii zestawu). Bielizna dostępna w rozmiarach 36 - 44 i rozmiarach miseczki A-C.

Koniecznie napisz w swoim poście, jaki rozmiar bielizny nosisz i który komplet chciałabyś wygrać!


Zasady konkursu:
1.
Konkurs "Wymarzona randka" zostanie przeprowadzony na forum serwisu polki.pl w terminie od 29 maja do 12 czerwca 2008 r.
2. Prace będą oceniane przez konkursowe jury złożone z Redakcji serwisu www.polki.pl.
3. Nagrody - 20 zestawów bielizny marki Triumph - trafią do osób, których prace jury oceni najwyżej.
4. Jury podejmie decyzję dotyczącą zwycięzców 16 czerwca 2008 r. i prześle informacje do osób nagrodzonych na ich prywatne skrzynki na forum z prośbą o podanie adresu wysyłki nagród. Wyślemy je pocztą niezwłocznie po uzyskaniu danych adresowych zwycięzców.
5. Prawa autorskie majątkowe do prac nadesłanych przez uczestników konkursu powinny należeć do uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu ponoszą pełną odpowiedzialność wobec Organizatora w przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie roszczeń z tytułu naruszenia ich praw wskutek wykorzystania przez Organizatora tekstów zgodnie z niniejszym Regulaminem.
6. Zgłoszenia muszą być unikalnymi treściami, stworzonymi specjalnie na potrzeby danego konkursu. Teksty, które dostępne są już w internecie, na innych serwisach będą dyskwalifikowane.
7. Dane do odbioru nagrody należy wysłać na redakcyjną skrzynkę forumową najpóźniej do 23 czerwca 2008 r. W przypadku przekroczenia tego terminu nagrody przepadają!

Postacie: Ja, On
Miejsca Akcji: sklep spożywczy

Było sobotnie popołudnie, wybrałam się do sklepu spożywczego, aby kupić bułeczki i proszek do prania. Zatrzymałam się właśnie przy dziale z owocami „pomarańcza” ... mmm pomyślałam, nic dziwnego, przecież je uwielbiam.

Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos mówiący... „Te owoce wyglądają wspaniale”.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Krzysiu - kolega z liceum.
Stał przede mną i uśmiechał się. Przez głowę przemknęła tylko jedna myśl: Yeah!!

Krzysiu spojrzał i powiedział „uwielbiam pomarańcza”, „Ja też”- odpowiedziałam.
Ciekawy jestem co jeszcze mamy wspólnego?- zażartował Krzysiu , a ja uśmiechnęłam się słodko.

Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że nie tylko lubimy te same owoce, ale faktycznie mamy ze sobą mnóstwo wspólnego. Odkryliśmy, że obydwoje np. uwielbiamy przytulać się. Po miłej rozmowie, Krzysiu zapytał mnie, czy chciałabym pójść z nim na kolacje.
Byłam w szoku, miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale starałam się zachować spokój.

„Jasne, Krzysiu” - powiedziałam i podałam mu swój adres, a on powiedział, że wpadnie po mnie o 19:00.
Pożegnaliśmy się, szybko popędziłam do domu by wymyślić jakiś olśniewający strój na naszą randkę. Długo nie mogłam się zdecydować, aż w końcu postanowiłam założyć swoją ulubiona niebieską sukienkę, w której wyglądałam niewiarygodnie.

Krzysiu przyjechał punktualnie. Gdy go zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć, że to on. Wyglądał świetnie. Miał na sobie czerwoną koszule i czarne wizytowe spodnie.
W ręku trzymał bukiet przepięknych konwalii, podszedł do mnie i delikatnie pocałował w dłoń, potem powiedział, że wyglądam przepięknie.

Zapytałam go dokąd pojedziemy na kolacje, ale on z tajemniczym uśmiechem powiedział, że to niespodzianka. Podeszłam do jego samochodu, czarna Honda, a Krzysiu otworzył drzwi. Wsiadłam do środka i byłam niesamowicie szczęśliwa.

Krzysiu zawiózł mnie do restauracji Gotti i krzyknął „Niespodzianka!”.
Powiedział mi, że to jego ulubiony lokal. Gdy weszliśmy wszyscy oglądali się i uśmiechali do niego mówiąc „witaj Krzysiu”. Domyśliłam się, ze często tu bywa. Usiedliśmy przy stoliku w zacisznym kacie, a Krzysiu poprosił o butelkę wina.

Kelner przyniósł listę dań. Ja zdecydowałam się zamówić pieczonego indyka.
Krzysiu poprosił o polędwiczki wieprzowe w sosie musztardowo-miodowym. Byłam ogromnie szczęśliwa i słuchałam z wielkim zainteresowaniem jak Krzysiu opowiadał o swoich zainteresowaniach oraz swym nowym zwierzątku kotce o imieniu Sisi.

Ok. 23:00 Krzysiu wyjaśnił, że musi wracać do domu ponieważ czeka go jutro ciężki dzień. Odwiózł mnie do domu i odprowadził pod drzwi. Spojrzał na mnie bardzo tajemniczo i wyznał, że spędził ze mną bardzo miło czas.
Zapytał, czy będę chciała kiedyś to powtórzyć, a ja nie kryjąc radości odpowiedziałam: „oczywiście miasiaczku”.

Wtedy Krzysiu przysunął się bliżej, delikatnie położył swa rękę na moim ramieniu i namiętnie pocałował. Kiedy odchodził, powiedział „Dobranoc koteczku, wpadnę do Ciebie jutro.” Pomachałam mu i weszłam do domu...


Bielizna Triumph linia Miss Sexy & Crazy - komplet 1
Miseczka: B
Rozmiar 40