Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: malakas 2007-06-29 13:54
Na sama mysl o tym co sie stało kilka lat temu dostaje gesiej skórki.
Ok 5 lat temu często spotykałam się z przyjacielem, który był męzczyznom. Dookoła ludzie powtarzali nam, że takie relacje w prawdziwym życiu nie istnieją ale my nie dawaliśmy za wygraną. Wiedzielismy, że nigdy razem nie będziemy. Pewnego dnia mój przyajciel poznał dziewczynę. Była ładna, inteligentna i o jakies 6 lat młodsza ode mnie. Ponieważ wszytskie życiowe wybory mój przyjaciel konsultował ze mna postanowił zaprosić mnie do siebie bym poznała jego nową partnerkę. Poszłam i kiedy ją zobaczyłam coś we mnie zaczęło się buntować. Poczułam się zazdrosna ale nie dawałam niczego po sobie poznać. Po powrocie do domu postanowiłam uwolnic emocjie. Napisałam smsa do sąsiadki- Kaśki o treści: "Byłam na spotkaniu. Poznałam jego nową zdobycz. Jest wstrętna , wredna i ma krzywe nogi". Wyszukałam numer kaśki i wysłałam wiadomośc. Włączyłam ulubiona płyte i nalałam sobie lampke wina. W tym momencie zadzwonił telefon. Na wyswietlaczu widniał napis " Kasa dzwoni" . To był mój przyjaciel. Byłam ciekawa co sie stało że dzwoni bo miał ze swoją nową dziewczyną spędzic romantyczny wieczór. Zaciekawiona odebrałam. " I co może jeszcze smsów nie umie do odpowiednich ludzi wysyłać??"- zapytał mój przyjaciel. To zdanie mnie oświeciło, od razu dotarło do mnie co zrobiłam. po paru dniach Kasa przyjechał do mnie i kazal sobiw wyjasnic to co sie stało. Okazało się ze moja złość bardzo mu sie spodobała i powiedział ze zawsze chciał ze mna byc. tylko ze względu na moje "morały" o mesko damskiej przyjazni i jej zasadach nie miał odwagi mi tego powiedziec. Mimo wszytsko teraz uwazniej wysyłam smsy
napisał/a: ligustr 2007-06-29 17:48
Moja telefoniczna historia ma związek nie tyle z telefonem, co z brakiem jego posiadania.
Oto kilka lat temu, uczestniczyłam w finale konkursu literackiego, mającego miejce w magicznych podziemiach zabytkowej, wielickiej Kopalni Soli.
Pamiętam - zasiadałam w fotelu obitym zielonym pluszem i z biciem serca oczekiwałam na werdykt jury.
Właśnie wtedy podszedł do mnie Wydawca, proponując mi publikację Pierwszej Książki.
Zdziwienie i niewyobrażalna radość! Chwila ważnej rozmowy. Naraz poproszono, bym podała numer telefonu... Konsternacja! I graniczący z przerażeniem popłoch!!! Wydukałam, że ... go nie posiadam. Doprawdy byłoby trudno opisać szok mego rozmówcy.
Wybąkał:- Jak to?!
Na co ja, w wielkiej trwodze, rozpaczliwie siląc się żart, że ... jestem jaskiniowcem. Ale chętnie dam numer do pracy...
- No to niech pani już da ten numer... - jęknął mój Wydawca, zsiniały ze zgrozy.
Jestem pewna, iż posądzono mnie wtenczas o wredną ironię.
I się stało - musiałam kupić pierwszą komórkę.
napisał/a: dariaaa_t 2007-06-29 18:34
Zbliżała sie osiemnastka mojej przyjaciółki- Karoliny. Zapowiadała się dość duża impreza więc jej rodzice postanowili wynająć domek nad jeziorem. Miało przyjść wiele osób, m.in chłopak który od dłuższego czasu mi się podobał. Michał był głównym tematem sms-ów które wysyłałam do mojej kuzynki. Pisałam w nich jak bardzo mi się podoba ( ze wszystkimi szczegółami :p ).
Aż w końcu nadszedł dzień przyjęcia. Osób było rzeczywiście wiele i Karolina obawiała się żeby nie doszło do żadnej kradzieży, dlatego wymyśliła abyśmy oddali nasze komórki do sejfu. I tak zrobiliśmy :)
... Impreza była naprawdę super, ale niestety dobiegała końca. Goście powoli rozchodzili się. Ja zostałam aby pomóc Karolinie w ogarnięciu domku. Nad ranem poszłam do sejfu po telefon. Zostało ich tylko kilka więc od razu znalazłam swój. Niestety nie pomyślałam aby od razu otworzyć klapkę. Po jakimś czasie Karolina zapytała mnie o godzinę. Ja otworzyłam telefon i doznałam szoku : To nie był mój telefon! Powiedziałam to Karolinie i razem myślałyśmy co dalej robić. Nagle zadzwonił telefon. Z mojej komórki dzwonił tajemniczy złodziej :) Odebrałam telefon i usłyszałam męski głos, który śmiał się z pomyłki i zaproponował spotkanie a przy okazji wymianę telefonów. Czekałam wieczorem na molo i zaniemówiłam. Zobaczyłam zbliżającego się Michała. Nie mogłam w to uwierzyć. Szybko się zarumieniłam, bo wcześniej nie skasowałam moich sms-ów. Ale było za późno. Po jego zachowaniu poznałam że zorientował się o co chodzi. Po krótkiej rozmowie zaproponował... ponowne
spotkanie. Byłam w siódmym niebie!
Może nie uwierzycie, ale nadal jesteśmy razem... a to wszystko dzięki telefonowi :D
napisał/a: martka1979 2007-06-29 18:48
Historia wydarzyła się kilka lat temu. Kolega z pracy – handlowiec miał mnie odwieźć do domu. Musiał jednak jeszcze pojechać do jednego klienta, a ponieważ i tak nie miałam autobusu, postanowiłam pojechać z nim i zaczekać.
Pojechaliśmy na jakąś wieś – nie wiedziałam gdzie jestem, ale było pięknie – cisza i spokój. Podczas gdy kolega poszedł do klienta, ja siedząc w aucie przy otwartych oknach rozkoszowałam się urokami natury – śpiewem ptaków i tą ciszą, w której można było usłyszeć własne myśli.. Nagle usłyszałam swoje imię. Rozglądnęłam się wokół – kolega nadal był u klienta, a poza tym to nie był męski głos. Usłyszałam ten sam głos ponownie. I znów i znów. Rozglądałam się cały czas, wierciłam i kręciłam, w końcu wysiadłam z auta i wtedy ten głos ucichł. Weszłam do auta. Cisza. Zaczęłam się nad sobą dość mocno zastanawiać. Przepracowanie? Może to z głodu? A może po prostu zwariowałam? W końcu kolega wrócił i odwiózł mnie do domu. Całą drogę siedziałam i zastanawiałam się nad sobą. „Nie jest już ze mną dobrze. Teraz słyszę głosy.. Co będzie potem?” – myślałam.. Sprawa wyjaśniła się wieczorem, kiedy chciałam zadzwonić. Okazało się, że przepadły mi pieniądze na kocie (miałam wtedy telefon na kartę). Małe dochodzenie i sprawa się wyjaśniła. Okazało się, że jestem na tyle sprytna, że łokciem czy inną częścią ciała;) nieświadomie połączyłam się ze swoją koleżanką. Telefon miałam na dnie torebki, zawalony tym wszystkim, co kobieta w torebce nosić potrafi.. Moja biedna koleżanka wydzierała się do mnie z tej torebki dobrych parę minut, a ja nieświadoma niczego zastanawiałam się, czy nie zgłosić się w trybie pilnym do psychiatry :) . Ale cóż.. to były czasy, kiedy automatyczna blokada klawiatury była czymś, o czym można było pomarzyć.
Pozdrawiam.
napisał/a: simmona 2007-06-29 19:59
Kilka lat temu na początku wakacji wracałam późno od koleżanki. Zamówiłam taksówkę, przyjechał niepozorny samochód. Wsiadłam na tył taksówki i jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu. Ku mojemu zaskoczeniu siedząc na miękkim futrzanym pokryciu foteli poczułam cos strasznie twardego. Okazało się że siedziałam na pięknym, nowiutkim telefonie SAMSUNG. Kierowca nie mógł skojarzyć kto mógł go zostawił więc zabrałam go ze sobą.
Z braku pieniędzy wakacje zmuszona byłam spędzić w rodzinnym mieście Łodzi. Nie mniej bardzo chciałam pojechać z przyjaciółką do Zakopanego. To ona doradziła mi sprzedaż telefonu, tak też zrobiłam… za dwa dni wypoczywałyśmy razem w Zakopcu. Poznałam tam wielu nowych ludzi, wśród nich był wysoki i bardzo przystojny Mariusz. jak się później okazało także z ŁodziJ
Nasza znajomość trwa już kilka lat, mieszkamy razem, mamy psa. Ostatnio dla sentymentu kupiliśmy nawet taki sam telefon by przyszłości pokazać go naszym dzieciom.
Gdyby nie historia ze znalezionym telefonem na pewno byśmy się nie poznali!
Takim oto sposobem połączył nas telefon komórkowy!
napisał/a: moXnika 2007-06-29 21:19
Któregoś dnia wieczorem wybrałam się wraz z moim chlopakiem nad jezioro, aby sprawdzić czy jest ciepła woda. Oczywiście, wieczorami jest najcieplejsza, po całym dniu upału :)
Więc postanowiłam wejśc do kolan do wody, a wręku trzymałam moje japonki i...telefon. Rozmawiajac z moim chłopakiem wpadłam na pomysł, że umyje sobie japonki od piasku...i...pewnym ruchem zamoczyłam je do wody...wraz z telefonem, po chwili się skapnełam i z przerażeniem wyskoczyłam z wodu. Zapomniałam, że w ręku trzymam telefon. Całe szczęście, że telefon był dosyć szczelny, hihi... :)
napisał/a: foshi 2007-06-29 21:49
[CENTER]NIETYPOWE SPOTKANIE[/CENTER]
To było jakoś tak w czerwcu 2005. Miałam jeszcze swój stary telefon Nokie 3310. Taka zwykła komórka, ale niestety posunięta w swoim "wieku" i doznaniach ze mną zaczynała się rozpadać. Czasami w torebce znajdywałam ją w częściach i musiałam na szybkiego składać, a czasami zwyczajnie rozmawiałam przez sam aparat telefoniczny bez obudowy. No ale do rzeczy. Stojąc na przystanku pisałam smsa do kolezanki, że właśnie do niej jadę. Jak na godzine 11:00 był straszny tłok. W momencie gdy naciskałam przycisk "wyślij", ktoś szturchnął mnie ramieniem i komórka wyślizgnęła mi się z palców. Oczywiście wylądowała na rozgrzanym chodniku i się cała rozpadła. Zaczęłam ją zbierać do kupy i akurat koło owego delikwenta leżała "klawiaturka" burknęłam do niego "przepraszam" i podniosłam część. Chłopak gdy zobaczył, że męczę się ze złożeniem telefonu zaproponował pomoc. Ja nic nie myśląc powiedziałam, żeby nie był teraz taki miły skoro już zdążył mi ten telefon "rozłożyć" na chodniku. Jednak on wziął części do rąk i przy jednym słowie przepraszam złożył telefon, wpisał swój numer i oddał mi go. Po jakimś czasie odezwał się proponując spotkanie. Oczywiście nie mogłam stracić takiej szansy i poszłam. Do dziś jesteśmy razem.

[CENTER]WIELKA WYGRANA[/CENTER]
We wrześniu tego samego roku kupiłam sobie gazetę Bravo GIRL!. Był tam konkurs smsowy, w którym można było wygrać telefon i 15 zestawów na komórkę [torebeczka, pokrowiec i smycz]. Miałam wielką chętkę na ten zestaw. Wysłałam więc smsa i szybko zapomniałam o tym. kilka miesięcy później, a dokładniej 12.01.2006 [dodam, ze na święta dostałam od rodziców nowy telefom Sagem MYX 3-2] koło godziny 17:00 ktoś do mnie zadzwonił. Odebrałam i usłyszałam nieznajomy głos, który przedstawił się i zapytał czy wysyłałam smsa na konkurs w któryms tam numerze BRAVO GIRL!. Odpowiedziałam, że tak, bo nie bardzi orientowałam się o co chodzi. Chwilę później okazało się, że wygrałam telefon w tym konkursie z września. Dobrze, ze była przy mnie moja kuzynka, bo inaczej nie wiedzieli by pod jaki adres wysłać nagrodę. Ze szczęścia się aż popłakałam. 21.01.2006 kurier przywiózł telefonik i szczerze się zdziwił, ze wygrała go 15-latka. I takim oto sposobem do dzisiaj korzystam ze zgrabnego, czerwoniutkiego [jak na ironię] Sagema MYC3b.
napisał/a: justyna1990 2007-06-30 09:53
Moja historia z telefonem była (hmmm...) cudowna..;) Dzięki Motoroli V3 znalazłam miłość swojego życia ;D Któregoś dnia poszłam do mojej mamy do zakładu fryzjerskiego (mama specjalizuje się w męskim fryzjerstwie)...po prostu ją odwiedzić. Akurat strzygła bardzo przystojnego chłopaka (ciacho). Od razu mi się spodobał ale nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Nie wiedziałam że tym razem będzie inaczej. Tuż obok stanowiska na którym mama strzyże jest komoda. Leżała na niej taka sama motorola jak moja (jak się później okazało należała do tego przystojniaka). Mama poprosiłam mnie abym jej coś przyniosła z zaplecza a, że trzymałam moją motorolę w rękach więc musiałam ją odłożyć. I tak też zrobiłam. tyle, że położyłam ją obok motoroli przystojniaka ;). Dalej było już tylko śmieszniej. Przystojniak wychodząc wziął moją motorolę ;). ja na początku nie zorientowałam się. Po kilku godzinach motorola zostawiona w zakładzie mamy dzwoni. Ja odbieram myśląc, że to moja. Przystojniak zadzwonił i powiedział, że wziął mój telefon. Przyjechał znów do zakładu żeby odebrać swój prawdziwy telefon i w ramach przeprosin (twierdził, że ma mnie za co przepraszać) zaprosił mnie na spacer po warszawskiej starówce. Było wspaniale. Oczywiście spotykaliśmy się jeszcze wiele razy i do dziś jesteśmy razem.
napisał/a: kateX0707 2007-06-30 10:54
Dostałam nowy telefon na urodziny.Cieszyłam sie jak szalona bo własnie taki telefon chciałam (samsung e530) no i oczywiście jak urodziny to i impreza... wiec w ten sam dzień zaprosiłam swoich znajomych do klubu.Telefon miałam zawieszony na smyczy.Bawiłam sie bardzo dobrze do czasu... kiedy przyszli spóznieni goscie!Siedziałam w samym środku wiec nie miałam jak wyjsc ... więc wstałam i nachyliłam sie nad stołem aby przywitac sie ...wtedy usłyszałam plusk spojrzałam w dół i zobaczyłam mój nowy telefon pływający w kuflu piwa ;/;/ załamka normalnie :p niestety nie dało sie go odratować!Teraz potrafie się z tego śmiać ale wtedy myślałam że oszaleje... ech długo sie nie nacieszyłam moim prezentem urodzinowym ;) hehehe
napisał/a: skarb9090 2007-06-30 11:23
Odbieram telefon:
Ja - Halo?
Ktoś - Dzień dobry, czy to mieszkanie pani (powiedzmy) Beaty Szczechowskiej?
Ja - Tak (w istocie padło nazwisko mojej matki).
Ktoś - Ooooo... To pewnie córeczka (głosem jak do trzylatki). Dziecinko, a powiedz mi, jest mamusia w domku?
Ja - Nie, nie ma mamusi w domku.
Ktoś - Ooooo... Siama ziośtała dziecinka?
Ja - Owszem, siama (z przekąsem).
Ktoś - Biedulka. Nie boiś siem tak siama?
Ja - Nie, nie bojem siem.
Ktoś - A kiedu mamusia wróci?
Ja - nie mam pojęcia.
Ktoś - A możeiś dziecnko psiekaziać mamusi żie dźwonił pan Śliwka?
Ja - A mogem.
Ktaoś - A nie ziapomniś? Mozie ziapisieś siobie.
Ja - Oczywiście, chętnie zapiszę.
Ktoś - A pisiać dziefcinka juź umie?
Ja - Umie.
Ktoś - To napiś SLIWKA (literuje powoli). A "Ś" ty dziecinko umieś napisiać?
Ja - Umiem.
Ktoś - Jaka mądla dziefcinka. A ile ty maś dziecinko latek?
Ja - 26.
Ktoś - O! Przepraszam. - I odłożył słuchawkę.
magdziak
napisał/a: magdziak 2007-06-30 11:31
W latach moich studiów dostałam od mojego kolegi ze studiów nowy numer jego telefonu. Kartka z numerem została napisana ołówkiem na skrawku papieru. Schowałam ją do kieszeni i czym prędzej pobiegłam na przystanek, żeby zdążyć na autobus do domu. W domu wieczorem wpisałam nr do swojej komórki i zaczęłam sms'ować, nie będąc świadoma faktu, iż numer który został podany nie jest numerem prawidłowym. Jednak nie zorientowałam się wcale, że nastąpiła pomyłka. Umówiliśmy się na kawę w kawiarni, którą uwielbiam. Nie wiem czy to było pisane mi przeznaczenie spotkania mi nieznanej mi dotychczas osoby.
Następnego dnia, szalejąc po sklepach Starówki dotarłam do kawiarni. Było południe, a oprócz mnie i pewnego chłopaka w kawiarni panowały pustki. Zamówiłam kawę i zaczęłam nerwowo stukać obcasami szpilek. W końcu dzwoni mój telefon. Odbieram go i słyszę tekst: Gdzie jesteś bo ja czekam na Ciebie w kawiarni. Głos w słuchawce dubluje mi się z głosem dochodzącym z kawiarni. Patrzę i nie wierzę własnym oczom, że rozmawiam z obcą mi osobą.
Podeszłam więc odważnie do niego i mówię, czy my się umawialiśmy na spotkanie. On odpowiedział: TAK. W tym całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam o tym, że miałam się umówić z moim kolegą.
A nowo poznany okazał się osobą, która była mi zapisana w gwiazdach. Cieszę się, że czasami pomyłki prowadzą do takich pozytywnych zwrotów w życiu.
napisał/a: blondagusia 2007-06-30 12:07
W poprzednie wakacje, gdy byłam w Warszawie, poszłam na spacer do Łazienek Królewskich, gdzie usiadłam na ławke. Miałm wtedy na sobie spóniczke i nie miałm gdzie włożyc telefon wiec go nosiłam w ręce. Gdy usiadłam, położylam telefon obok siebie na ławke, po chwili podeszły do mnie dwie wiewiórki. I nie wiem nawet jak szybko to zrobiły ale wskoczyły na ławke i jedna z nich zabrała mi telefon ... Goniłam wiewiórki.. :eek: na szczescie telefon był tak cieżki że wypadł wiewiórce. Na szczescie nic sie z nim nie stało i go odzyskałam... W tamte wakacje przeżyłam najśmieszniejszą historie w moim życiu!!!!