Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

agnieszka19l
napisał/a: agnieszka19l 2007-06-26 16:43
Historia ze znalezieniem mojego fonika !!.Szlismy sobie ''wałami" zaraz nad rzeka plynaca kole parku , bylo strasznie zimno i slisko , przez cala droge usta nam sie nie zamykalygdy tak szlismy zobaczylam na sciezce lezacy telefon nikogo dookola nie bylo wiec podnioslam go okazal sie to byc sony ericson k700 nawet nie macie pojecia jak sie ucieszylam ,w koncu mialam po raz pierwszy jakies szczescie i moglam sobie zmenic tel z dotychczasowowej nokii3100 no i do dzis mam znaleziona kome i przez te prawie pol roku nic w nie j jeszcze nie nawalilo :) hehe spacerujcie wiecej bo zawsze mozna cos znalezc:)buziaczki i pozdrawiam
napisał/a: sylamon 2007-06-26 17:03
Zgubilam telefon, banalne prawda! Bylam z psem w lesie, trochę biegaliśmy, wracam do domu, wkladam ręke do kieszeni a tu pustka, nie ma telefonu, szybko dzwonię z domowego na mój numer ale nikt nie odbiera, myślę sobie że jest szansa że go odnajdę, wracam do lasu ,idę moją trasą i niestety wracam do domu z pustymi rękami. Jestem strasznie zla na siebie za moją bezmyślność, powoli godzę się z utratą telefonu... nagle dzwoni domowy, odbieram i slyszę ,,czy pani coś zgubila?,,. Wielka radość mnie ogarnęla i nie tylko z faktu że odnalazl się moj telefon ,ale że są jeszcze uczciwi ludzie! Wielkie uklony dla tych co znajdują i oddają!
napisał/a: madzinusia 2007-06-26 17:54
Kiedy rozpakowałam prezent znaleziony pod choinką, nie kryłam niezadowolonia-" Tyle czasu czekałam na nowy, piękny telefon! Przecież sugerowałam rodzicom, który model bym chciała!"- myślałam oburzona. Już drugiego dnia chciałam sprzedać to nieszczęsne cudo, ale szybko zrezygnowałam, ponieważ nie chciałam zrobić przykrości rodzicielom. "Dobra, fonuś"- powiedziałam do komórki-"Musimy się zakumplować. Ty będziesz grzecznie wysyłał sms-ki, a ja będę cię szanować"- zawarłam przymierze z moim nowym telefonem.
Po świętach wróciłam do szkoły. Komórka spisywała się całkiem dobrze. Pewnego dnia, gdy wracałam po lekcjach do domu, zaczepił mnie "dryblas". Niby z uśmiechem na twarzy zwrócił się do mnie uroczo- "Teee... maleńka, ładny masz plecak"- wyszarpnął mi z ręki torbę i zaczął szybko iść w kierunku parku. Nie wiedziałam co robić, a ponieważ w plecaku miałam całe stypendium, które odebrałam tego dnia w szkole (niestety, mam bardzo głupi zwyczaj trzymania portfela w plecaku, z resztą on jest ogromny!), chciało mi się płakać. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i bez namysłu rzuciłam nią w stronę złodzieja! Traf chciał, że rzut okazał się celny- dryblas dostał w łeb!!-" Uaaa... bez okularów i tak rzucam??"- pomyślałam. Bandzior chwycił się za głowę i upuścił plecak, więc ruszyłam w jego stronę, a on zdezorientowany uciekł w siną dal!! Wzięłam plecak i pozbierałam komórkę " w kupę"- "Biedactwo, poświęciłeś dla mnie swoje życie"- znów zaczęłam gadać do telefonu i spróbałam go uruchomić... Udało się!!! Działał!!!! Był cały i zdrowy, tylko lekko się zarysował- " Moje maleństwo, kocham cię, nigdy cię nie zamienię na inny model"- wyszeptałam tuląc telefon do policzka. Jak powiedziałam tak też zrobiłam...Fonuś służył mi wiernie przez 5 lat. Niestety, wyniku nadmiernej ekspolatacji i starości, musiałam kupić nowy telefon, ale zatrzymałam sobie "mojego wybawcę" na pamiątkę. Do dziś wspominam przygodę ze złodziejem...
napisał/a: Julaaa 2007-06-26 18:16
Moja przygoda z telefonem...to była raczej zenada do dzisiaj chce mi sie ze mnie śmiać..choć było to juz dość dawno
Wiec to było tak... dostałam na urodzinki świetny telefon...no wiecie klapeczka, mp3 i te rzeczy ;) ...Chciałam się przed wszystkimi tylko chwalic i chwalic(mysle ze mozna to nazwac chwaleniem sie)
Pewnego dnia( nie pamietam dokładnie daty) poszłam po lekcjach ze znajmomą do takiej kawiarenki napic sie czegos zimnego bo było oookropnie gorąco...Po chwili weszło chyba z 5 przystojniaczków Wiec ja zeczełam udawac ze rozmawiam przez mój nowiutki telefon Asia(znajoma) wkurzyła sie... bo tak jakos zawsze bylo ze i tak chłopcy zwracali uwage na mnie a nie na nią (sama nie wiem dlaczego) i powiedziała ze idzie do ubikacji...a ja dalej udawałam ze nawijam przez telefon :D i nagle ja tak gadam gadam a tu naprawe zadzwoniła mi komóra w tym momencie co ja gadałam hehehe chłopaki sie ze mnie wylachali(wszyscy sie zorientowali ze udawałam rozmowe)...myslalam ze sie zapadne pod ziemię...okazało sie ze to Aśka zrobiła mi taki kawał...myslałam ze ją zabije...
Teraz juz wiem ze lepiej sie nie chwalic w taki sposób telefonem ehehe
Było to dawno a pamietam jakby to było wczoraj...co za zenada
napisał/a: sylwusia1003 2007-06-26 20:20
pewnego dnia,kiedy dostałam nowy telefon na Boże Narodzenie.Od samego poczatku czułam,ze cos jest nie tak poniewaz ciagle sie z nim cos działo.To wypadł mi z reki i wszystkie czesci były na ziemi kazda osobno,to znów wyladował na wigilijnym karpie i był cały tłusty i az w dodatku zadzwonił mi przy wigilijnym stole na moj dopiero co otrzymany numer nieznajomy z wyznaniem miłosnym.Byłam wsciekła bo co to ma byc za dzien pechowy,juz tyle sie wydarzyło i jeszcze takie cos,a mówi sie jaki bedzie wigilijna noc tak cały rok:P wiec wytłumaczyłam panu,ze nie znamy sie,ze co dopiero dostałam numer,ale on sie upierał.Wiec pewnego dnia spotkalismy sie zaraz jakos po świetach i spotykamy sie do dzis,jestesmy zakochana para i jest cudownie.Dziekuje Bogu,ze własnie w taki dzien zesłał mi mojego ukochanego Mateusza,który mieszka 200 metrów dalej ode mnie, nigdy sie nie spotkalismy,a tu takie zdarzenie,a wszystko dzieki temu magicznemu telefonowi,który mam do dzis.I kiedys jak uwazałam,ze jest ten telefon pechowy tak dzis daje mi szczescie co dnia:)
napisał/a: Agusia146 2007-06-26 20:36
Ja też chce barć udział!
napisał/a: Agusia146 2007-06-26 20:44
Pewnego dnia w mojej wiśi odbyła się parada festynowa. Ja z moją koleżnką stałyśmy w oknie i robiłysmy zdjęcia naszymi telefonami. Po moim ogródku kręcił się jakiś cudzy owczarek niemiecki. Śmiałyśmy się właśnie bardzo z klauna który brał udział w paradzie gdy nagle moja nowiutka nokia z aparatem wyślizgnęła mi się z rąk. Co sił biegłam po nią, martwiąc sie czy nic jej się nie stało bo przecież była nowa! Gdy dotarałm na miejsce już jej tam nie było. Obcy owczare biegł z nią w pysku. Co sił pobiegłam za nim. Owczarek widząc ze go ścigam, biegł coraz szybciej. Już traciłam siły... gdy nagle owczarek zwolnił! Złapałam go za obroże ale w tym momęcie przyśpieszył. Ciągnał mnie za sobą jakieś 5 metrów i upuścił komórke.... Byłam taka happy że odzyskałam moją nowiśką komórkę! Była ośliniona ale to nic :) Troszkę posoniaczona z oślinioną komórdą wróciłam do domu :)
napisał/a: iLuSia6 2007-06-26 20:50
Z telefonami komorkowymi mam do czynienia od 2005 roku- wtedy to dostałam moj wymarzony telefon komórkowy (nie był to fascynujący model jak na te czasy) na urodziny.
Była zima i ja jako zapalona amazonka, co tydzien w soboty jezdzilam konno w pobliskiej stadnine koni. Akurat w tą sobote wypadały moje urodziny, z tym, że nie wiedziałam jaką niespodziankę szykują rodzice.
Przybywszy na stadnine poszłam do mojego ulubionego konia i zaczełam go przygotowywać do jazdy...I nagle ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu pod siodłem znalazłam paczkę z moim imieniem. Otwieram a tam - TELEFON KOMÓRKOWY. Włączony nagle zaczął dzwonić (bardzo głośno)-był to mój tata, który sprawdzał czy niespodzianka jest OK. Ale byłaby OK, gdyby nie to, że koń, który stał przy mnie troszkę spanikował i dziabnął moją rękę trzymającą nowiutki telefon. Nowy telefon oczywiscie troszkę się porysował, a mnie bolała ręka. I od tamtej pory nigdy nie biore ze sobą telefonu na stadnine :)
napisał/a: lenioXek 2007-06-26 20:50
2 tyg. przed Walentynkami rozstałam się z facetem.. byłam załamana, nie chciałam widywać się ze znajomymi a już na pewno miałam uraz psychiczny do związkow i poznawania nowych kolesi...
Na dodatek przerażała mnie wizja samotnie spędzanych walentynek:(
Zostałam zaproszona na urodziny.Nie chciałam isc ale nie mogłam odmówic- w końcu przyjaźń zobowiazuje...
To był koszmarny dzień: od rana lało, w autobusie złapali mnie kanary za jazde bez biletu (ale to z roztrzepania bo myslałam co kupic na prezent) na dodatek zgubiłam klucze do mieszkania...
Podeszłam do baru zamowic soczek(od razu zwróciłam uwagę na siedzacego tam przystojnego bruneta), położyłam telefonik na blacie i w torebce szukałam portfela... w pewnym momencie cała zawartość mojej torebki wyladowała na podłodze- Brunecik uprzejmie pomógł mi pozbierać ,,wnetrzności mojeje torebki", podziękowałam, zapłaciłam za sok, chwyciłam telefon i zwiałam zażenowana....
Na dodatek gdy chciałam zadzwonic po taksowkę spostrzegłam ze tel. sie rozładował... ,,jakby tego wszystkiego było mało na dziś"- pomyslałam...
Po powrocie do domu nie mogłam zasnac- ,,plułam sobie w brodę" że majac taką świetną okazję zeby zagadać do super kolesia, ja zdezerterowałam(!!!).. wycofałam się jak raczek(pewnie równie czerwona na twarzy...)
Rano podłączyłam moją komorkę do ładowania.
Koło południa dostałam sms od OSY : ,,co z wieczorkiem ziom?". Zupełnie zgłupiałam, kim jest Osa?! i co robi w moim telefonie?! i dlaczego nazywa mnie ,,ziomem"?
Siedziałam 15 min. głowiąc się o co w tym wszystkim chodzi i nagle na wyświetlaczu pojawił się numer nie zapisany w mojej książce...
ZARAZ!!! Przecież to moj numer telefonu!!! (????!!)
odebrałam:
-słucham? kto mowi?
- to Ty? - odpowiedział moj rozmówca po chwili ciszy.
Zdębiałam. -kto ja? nierozumiem... z kim rozmawiam??
-tak, to musisz być Ty, wszystko się zgadza, tego głosu nigdy nie zapomnę.:) Słuchaj, Maciek do Ciebie pisze-przeprasza i pyta czy do niego wrócisz?- wypowiedział powaznym tonem nieznajomy
-co?-krzyknęłam- co się dzieje? kim jesteś? mam dosc tej zabawy? natychmiast odpowiedz!!!
Gdy głos w słuchawce skonczył tłumaczyc mi wszystko po koleii- wybuchnęliśmy śmiechem.
Okazało sie ze to Brunecik z baru, mamy identyczne komórki i przez przypadek zabrałam jego tel. a swoj zostawiłam.
Dostalam kolejną sznsę spotkania go-bo przecież musielismy odebrac swoje komóreczki:) I powiem Wam w tajemnicy... ze walentynek nie musiałam spedzać sama... i nie spedziłam ich tez z Mackiem(do ktorego nie wrocilam)... tylko własnie z Brunecikiem...;) i niech mi ktoś powie że telefony nie mają mają magii;) i jak nic na świecie potrafią łaczyć ludzi.... Pozdrawaim!!! :*

P.S. a Osa to super ziom hehe (przyjaciel Brunecika) :D
napisał/a: krova 2007-06-26 20:53
Moja stara Nokia czesto się zawieszała i po pewnym czasie postanowiłam ją zawieść do naprawy.Wyjęłam kartę SIM i położyłam ją na półce. Kiedy następnego dnia chciałam zawieść mój telefon do salonu okazało się, że go nigdzie nie ma! Przetsząsnęłam cały dom, ale słuch o nim zaginał!
Pare tygodni później przeziębiłam się. Po wyjęciu ostatniej chusteczki z pudełka chciałam je wyrzucić. Kiedy zarzałam do środka (pudełka) znalazłam mój telefon! Widocznie musiałam go strącić z półki. Podczas gdy ja rwałam sobie włosy z glowy podczas poszukiwań, on bezpiecznie leżał w pudełku!
napisał/a: kasiulec8 2007-06-26 21:16
moja historia jest urocza ze względu na swoja prostotę :) Otóż mój telefon- Nokia 6610i przeżyła już wszystko! Upadki z rożnych wysokości na różnego rodzaju podłoża. Dla przykładu: kiedyś z nerwów cisnęłam nią z cala silą o betonowa ścianę poniemieckiego bunkru i nic! Została już obśliniona przez dziecko, wpadła do kubka z herbata, wykąpała sie ze mną w wannie, kilkakrotnie na nią stanęłam, wysypałam bułkę tratą... Dosłownie niezniszczalny telefon!- tak myślałam... Az pewnego niepozornego dnia, (zupełnie zwyczajnego) siedząc w pokoju ze współlokatorkami... Jedna z nich,zaaferowana swoją opowieścią, potrąciła nogą stojący na podłodze kubek z herbatą, wylewając ją naaaa... materac drugiej. Tak bardzo wybuchnęłam śmiechem ze upadłam łokciem na notatki, a pod nimi leżał telefon. Coś jakby zatrzeszczało, ale pomyślałam: "Eee! Nie takie rzeczy..." Po dwóch godzinach zorientowałam się, że w telefonie pękła szybka i zepsuł sie wyświetlacz. A jednak istnieją granice wytrzymałości Nokii 6610i Ciekawe jak jest z SAMSUNGIEM F300...
napisał/a: milagros 2007-06-26 21:37
:rolleyes: moja przygoda z telefonem była bardzo przyjemna. Właśnie dostałam nowy tewlefon z klapka,a marzyłam o tym od dawna. Siedziałam w autobusie i na któryms przystanku wszedł chłopak który mi sie podobał a, ze miejsce siedzące obok mnie było wolne to sie przysiadł. Byłam taka przejęta tym faktem, ze wychodząc nie zauważyłam ze telefon mi sie wysunął z kieszeni. Zadowolona wyszłam z autobusu ,aż nagle czuje czyjąś rękę na ramieniu. Odwracam się i widze mojego ukochanego. Uśmiechnął sie i powiedział "To chyba twoje". Wywiazała siedość długa rozmowa i na tym spotkaniu się nie skonczyło..... :)