Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: natalkaX2 2007-06-27 21:02
hmm a więc tak...zaczeło się od mojego wyjazdu na wakacje,nareszcie wielka swoboda,luzik czas na welkie wariacje.Więc ja hej plecak na plecy i szybciutko na pociąg,i taki pech jakiś pan chciał sprzedać mi w przedziale korkociąg.Aby tego pana spławić no to ten korkociąg kupiłam.I z jego oczu natychmiast się zmyłam .Hmm męcząca to była droga,ale w końcu dojechałam do Mrągowa.Na stacji na mnie czekały kuzynki,hehna samo powitanie dały mi posmakować soczyste malinki :o .No gdy juz do domku dojechałyśmy,wszystkie trzy się rozpłakałysmy.dlaczego... oh bo zauważyłam,że nie mam swojego telefonu.Musiał mi wypaść gdy wychodziłam z wagonu (pomyslałam) :confused: .No trudno... pech,więc poszłam sobe na ganek posiedziec,korzystać z lata,patrze, a tu nadjeżdża mój tata .Szybciutko do niego poleciałam ,o zgubionym telefonie opowiedziałam.A tato do mnie z lekkim usmiechem."Ty gapcio Kochana moja,tu jest komórka Twoja".No i rzeczywiście zostawiłam ją w domku,gdy sie pakowałam.i całkowicie o tym zapomniałam. ojej gdy sobie przypomne co wtedy przezywałam..
napisał/a: KubaJulka 2007-06-27 21:02
Witam!! Moja historia z telefonem może nie jest bardzo orginalna, ale prawdziwa. :) Miałam mój wymarzony i wyczekany telefon. Chorowałam na niego prawie dwa lata. Była to nokia 6260, piszę była, bo niestety już jej nie ma....Był to początek tego roku. Właśnie zostałam szczęśliwą mamą (po raz drugi zresztą) pięknego różowego i zdrowego synka. Moja teściowa ciągle ostrzegała mnie żebym nie zostawiał nigdy telefonu samego w sali szpitalnej. Mówiła: "tu wszystko kradnę, a telefony to już napewno". Więc próbowałam się stosować do zaleceń "mamusi" i chodziłam wszędzie z telefonem. Oczywiście w pierwszej dobie życia mego synka całą kartę pamięci w telefonie zapełniłam zdjęciami i filmikami w roli głównej Kubuś. Taka byłam szczęśliwa, dziecko i tefelon, połowa mojej miłości ze mną, czego można chcieć więcej....moje szczęście nie trwało długo, przynajmniej ta radość z telefonu. Poszłam wieczorem następnego dnia do toalety. W kieszeni szlafroka był mój piękny telefon, bo przecież miałam się z nim nie rozstawać. Gdy wstawałam z sedesu mój piękny telefon wypadł z kieszeni i wpadł do toalety. Całkowicie się skąpał. To była tragedia. :mad: Oczywiście w telefonie padła płyta główna i wszystko co na nim było spłynęło w wodzie toalety do ścieków. Nie mogłam w to uwierzyć, a złość :mad: była tak wielka że miałam ochotę walić głową w mur. A później pojawił się lęk, co mąż powie i skąd teraz wezme nowy telefon. Gdy wróciłam do synka od razu lepiej mi sie zrobiło. :p Teraz mam nowy telefon, ale nigdy nie zapomnę przygody w szpitalnej toalecie.
napisał/a: wiktoria62 2007-06-27 21:10
[CENTER]Moja historia zdarzyła się nie tak dawno...
Zacznę od tego, iż jestem drobną kobietą, która pracuję na budowie. Łopata, cement i piasek to moja codzienność. Nie muszę wspominać jaka to ciężka praca, jednak życie czasem płata figle i zmusza do poświęceń. Ale nie o to się tu rozchodzi...
Pewnego dnia pracowalam przy ocieplaniu fundamentów, a dokładnie przy smarowaniu bloczków betonowych izobudem izohanem br - to taka czarna smoła. By zapobiec wybrudzeniu ubrałam kombinezon, a me ręce były chronione rękawicami. Oczywiście w kieszeni miałam komórkę.
W pewnym momencie zadzwonił telefon... Myśląc, że to coś ważnego niezdarnie wyjęłam ją z kieszeni... Niestety nie zdążyłam ujrzeć któż to taki dzwonił, gdyż telefon wyladował w czarnej smole... Nawet nie probowalam go ratować bo zatonął w czarnej otchłani...
Nie mogłam powstrzymać łez...
Płakałam jakbym straciła coś najceniejszego na świecie...
Było mi niezmiernie żal utraconej własności tym bardziej, że tak ciężko na nią zapracowałam...
Teraz zbieram fundusze na nowy telefon by z nim się ZŁĄCZYĆ i POŁĄCZYĆ:)
napisał/a: yatagirl 2007-06-27 21:41
[CENTER]Wystukując teraz na klawiaturze moją przygodę z komórką czuję się jak amerykański reżyser komedii romantycznej...
Było to kilka miesięcy temu, dość dawno, bo na jesieni. Postanowiłam zrobić mojej siostrze prezent i założyć ogromne akwarium, o którym marzyła. Niestety siostra zachorowała, więc sama musiałam wybrać rybki. W tym celu wybrałam się do sklepu zoologicznego. Gdy weszłam do budynku od razu zauważyłam akwaria z rybkami. Nie wiedziałam, które spodobają się siostrze, więc zaczęłam pstrykać zdjęcia z mojej komórki. Byłam zadowolona bo obok mnie stał mega przystojny sprzedawca! Z tego podniecenia telefon wyśliznął mi się z rąk i wpadł do wody. Od razu powiedziałam o tym przystojniakowi, a on szybko go ,,wyłowił''. Telefon jednak już nie działał. Sprzedawcy zrobiło się głupio (nie powiem jak ja się czułam!), zaprosił mnie na kawę. Spotkaliśmy się jeszcze tego samego dnia w małej kawiarni. Tam dowiedziałam się, że ma na imię Daniel i jest o rok ode mnie starszy. Później poszliśmy do mojego domu (nie miałam odwagi sama powiedzieć rodzicom, że popsułam moją nową nokię : /). W domu rodzice się śmiali - mama mówiła, że to przeznaczenie i wyjęła ciasteczka o kształcie serc (które upiekłam przed wyjściem), a tata... zanim się zorientowałam umieścił mój telefon w piekarniku! Powiedział, że w piekarniku komórka się wysuszy i wszystko będzie okay. Byłam zła, bo myślałam, że to pogorszy ,,stan zdrowia'' mojej komórki, ale gdy ją wyjął chodziła! Trudno mi było w to uwierzyć, ale tak było. Nokię mam do dzisiaj, a co do Daniela... jesteśmy parą : )
Widać, że wyprawa do zoologicznego z komórką może zaowocować w miłość xD[/CENTER]
napisał/a: yatagirl 2007-06-27 23:33
[CENTER]Wystukując teraz na klawiaturze moją przygodę z komórką czuję się jak amerykański reżyser komedii romantycznej...
Było to kilka miesięcy temu, dość dawno, bo na jesieni. Postanowiłam zrobić mojej siostrze prezent i założyć ogromne akwarium, o którym marzyła. Niestety siostra zachorowała, więc sama musiałam wybrać rybki. W tym celu wybrałam się do sklepu zoologicznego. Gdy weszłam do budynku od razu zauważyłam akwaria z rybkami. Nie wiedziałam, które spodobają się siostrze, więc zaczęłam pstrykać zdjęcia z mojej komórki. Byłam zadowolona bo obok mnie stał mega przystojny sprzedawca! Z tego podniecenia telefon wyśliznął mi się z rąk i wpadł do wody. Od razu powiedziałam o tym przystojniakowi, a on szybko go ,,wyłowił''. Telefon jednak już nie działał. Sprzedawcy zrobiło się głupio (nie powiem jak ja się czułam!), zaprosił mnie na kawę. Spotkaliśmy się jeszcze tego samego dnia w małej kawiarni. Tam dowiedziałam się, że ma na imię Daniel i jest o rok ode mnie starszy. Później poszliśmy do mojego domu (nie miałam odwagi sama powiedzieć rodzicom, że popsułam moją nową nokię :/). W domu rodzice się śmiali - mama mówiła, że to przeznaczenie i wyjęła ciasteczka o kształcie serc (które upiekłam przed wyjściem), a tata... zanim się zorientowałam umieścił mój telefon w piekarniku! Powiedział, że w piekarniku komórka się wysuszy i wszystko będzie okay. Byłam zła, bo myślałam, że to pogorszy ,,stan zdrowia'' mojej komórki, ale gdy ją wyjął chodziła! Trudno mi było w to uwierzyć, ale tak było. Nokię mam do dzisiaj, a co do Daniela... jesteśmy parą : )
W idać, że wyprawa do zoologicznego z komórką może zaowocować w miłość xD[/CENTER]
napisał/a: Aneta8 2007-06-27 23:48
Moja przygoda z telefonem zaczela sie w lutym 2007roku, a wiec nie dawno.
Wtedy tez zapragnelam miec nowy telefonik, moim pierwszym byl simensik ME45 , a drugi, (ktory mialam juz od 2,5 roku - simens CX65) mialam go juz dosc dlugo zeby mi sie troszke znudzil bo jak wiadomo na rynek wychaca to nowe lepsze, z mp3 i grami java , z aparatem cyfrowym i wieloma innimi wspanialymi funkcjami.Tym bardziej ze zblizaly sie moje urodziny najwazniejsze w wieku mlodzienczym na ktore kazdy czeka, moja 18-tka !
Dziadkowie spytali sie mnie w tedy jaki prezencik chciala bym dostac na moje 18-te bardzo wazne i niepowtarzalne urodzinki, pomyslalam sobie ze poprosze ich o telefonik bo marze o takim z mp3 poniewaz kocham muzyke , od 4 roku zycia tancze do dzis muzyka towarzyszy mi na kazdym kroku a jak tancze muzyka wprowadza mnie tak jak by w trans i dziala na mnie jak "narkotyk" tanczac zapominam o calym swiecie.
To tez na drugi dzien gdy spytali sie mnie ponownie odpowiedzialam im ze moim wymarzonym prezencikiem na 18-tke jest telefon komorkowy, o dziwo byli bardzo zaskoczeni , mysleli ze jak na tak wazny dzien w moim zyciu zazycze sobie kurs prawa jady badz cos innego waznego dla mnie co byloby dla mnie bardzo korzystne, ale oni po prostu nie rozumieja mojej pasji mojego wielkiego zamilowania tak muzyka jak i tancem.
Przekonywalam ich ze marze akurat o telefoniku, po czym dziadek stwierdzil ze jezeli jest taki moj wybor to ok, zgodzil sie porozmawial z moja babcia i doszli do zdania ze jezeli tak bardzo mi na tym zalezy to ok taka jest moja decyzja.
Na drugi dzien bylam akurat przypadkowo w salonie i nagle...wpadl mi w oko niesamowity sliczny ,czarny z duzym wyswietlaczem telefonik(NokiaN70) stwierdzilam ze o takim wlasnie telefoniku marzylam, przejzalam pozniej informacje w internecie na jego temat czytalam jakie ma funkcje ,mial mp3 ktore tak bardzo chialam w telefonie by moj stary model takiej funkcji nie stety nie posiadal, wiedzialam ze to ten, ten "moj wymarzony".
Kiedy nastal marzec jakos nie moglam juz sie doczekac tego telefoniku i stwierdzilam ze poprosze ich o dany prezencik wczesniej, tymbardziej, ze tak mi sie spodobal wizualnie jak i funkcjonalnie ze chaialm miec go juz w swoich rekach.Ale wiedzialam ze przekonanie ich o tak szybkim zakupie prezenciuku urodzinowego graniczy z cudem.
Natomiast tak nie moglam sie doczekac....wiedzialam ze ten telefon jest swietny bo moj kolega mial taki i tez dostal go na 18-tke, wiec moglam przekonac sie o jego swietnych funkcjach.
Robilam do dziadkow "slodkie" oczka "trulam" im 30razy dziennie by ich przekonac ,przekonywalam ze urodzinki mam juz nie dlugo wiec to nie ma roznicy czy teraz czy pozniej i tak im trulam kazdego dnia ze przekonali sie :) a wiec bylam cala w skowronkach :) Okolo 10marca poszlam z dziadziusiem do salonu.Pomyslalam..telefonik o ktorym tak marze bedzie moj? moje marzenie o telefoniku muzycznym sie spelni? bylam bezgranicznie szczesliwa!
Gdy tylko dotarlam do domu koniecznie musialam rozpakowac i nacieszyc sie jak najszybciej moim wymarzonym aparatem telefoicznym, wiedzialam od znajomych ze mozna pobrac z internetu tapety i inne funkcje do telefoniku, to tez zgralam sobie na telefonik super tapetke z motylkami i przede wszystkim....moje ulubione mp3 ! bylam taka szczesliwa :) ! ALe nie na dlugo !!...
Do dnia 20 marca...... w tedy tez wydazylo sie cos okropnego!
Kiedy wyszlam z domu do szkoly i stalam na przystanku czekajac na tramwaj zajzalam jeszce do plecaka w ktorym mialam telefon(poniewaz akurat w tedy nie mialam zadnej kieszeni to schowalam go do plecaka) zeby sprawdzic godzine i zauwazylam ze przez przypadek schowalam tam tez moj stary telefonik(simensa CX65) no nic stwierdzilam...i wsiadlam do tramwaju ktory chwile potem nadjechal.
Kiedy wysiadlam na przystanku na ktorym zawsze wysiadalam do szkoly chcialam sprawdzic godzine i.... zauwazylam ze plecak byl rozciety z tylu !! O nie! pomyslalam! jak ktos mogl mi to zrobic!? ktos mi je ukradl!!!! mialam caly plecak rozciety widocznie ktos kto widzial mnie na przystanku z telefonem chcial zlapac okazje by mi je ukrasc. Bylam tak zalamana ze nie poszlam do szkoly, przede wszystkim dlatego bo tak marzylam o tym telefonie i to byl moj jedyny prezent na 18-tke ktorej doczekalam sie bez wymarzonego prezentu jaki bez starego bo tego dnia akurat przez przypadek wzielam dwa i akurat dwa mi ukradli...bylam tak zalamana ze przez dwa tygodnie nie moglam dojsc do siebie. Mama stwierdzila ze nie ma jak na razie peniazkow zeby dac mi na jaki kolwiek telefon, a wiec jestem bez telefonu do dzis.
napisał/a: skrox 2007-06-28 00:20
Moja historia z telefonem była dość zabawna ale i chwilami straszna. Bylo to juz kilka lat temu. Bylismy na osiemnastce kolezanki. Poznym wieczorem kiedy impreza juz w pelni sie rozwinela okazalo się ze zabraklo nam piwa. No to z kolegami postanowilismy udać się na stacje CPN i tam zakupić browar, gdyż wszystkie inne sklepy byly juz pozamykane. Bylo to troche na uboczu miasta i sprawa z logistycznego punktu wygladala tak ze CPN byl widoczny z ogrodu kolezanki jednak idac za droga trzeba bylo zrobic okolo 5km natomiast jesli udaloby się przejsc przez ogrodzony sad kolezanki sasiada to bylo okolo 400m. Nie trudno się domyslec jakie rozwiazanie zesmy wybrali :D. Z dwoma kolegami szybko pokonalismy plot i juz maszerujemy sobie po sadzie do tego CPN'U ale nagle slyszymy w oddali jakis szelest sapanie no i nagle SZCZEKANIE!! Okazalo sie ze sadu pilnowaly trzy owczarki niemieckie o czym my oczywiscie nie wiedzielismy :P No to pozostalo nam tylo nawrocic i gonic ile sil w nogach, bo jakby nas dopadly te psy to koniec. Przeskoczylismy w trojke prawie jednoczesnie plot "na szczupaka" bez jego dotkniecia (nawiasem mowiac potem probowalem tak jeszcze przeskoczyc plot ale juz mi sie nie udala ta sztuka - stres i adrenalina robia cuda :D). Po ochlonieciu i spadku emocji udalismy sie okrezna droga po browar. Jednak po jakims 1km zauwazylem ze w mojej kieszeni brakuje Nokii. Oczywscie zaraz najczarniejszy scenariusz, ze zgubilem ja podczas ucieczki. Wrocilismy pod ten nieszczesny plot i kolega zaczal dzwonic na moj telefon. I niestety, swiatlo komorki rozblyslo w odleglosi okolo 50 metrow od plotu a komorka byla pilnowana przez trzy "Dangery" jak pozniej zesmy okreslili te psy. Niestety nie znalezlismy odwaznego ktory poszedl by po telefon i trzeba bylo na drugi dizen dzwonić do wlasciciela i tlumaczyc zajscie, aby odzyskac telefon :D Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo :D A piwo przywiozl nam znajomy :P
napisał/a: magdusss89 2007-06-28 11:33
Moja historia miała miejsce w szkole. Na lekcji czekałam na ważnego sms-a i nie chciałam wkładać komórki do plecaka, więc włożyłam ją do kieszeni w bluzie, o ile można nazwać to kieszenią to była bardzo malutka kieszonka :D Wkońcu się doczekałam dostałam sms-a przeczytałam i bez namysłu włozyłam telefon spowrótem do tej samej kieszonki. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłyśmy z koleżankami z klasy i poszłyśmy w strone schodów. Ja jak zwykle zamiast pomału zejść ze schodów, to w podskokach pokonywałam kolejne stopnie, I stało się telefon wyleciał z kieszonki i spadał ze schodka na schodek, najgorsze było to że od ostatniego schodka było bardzo blisko do balkonu z którego był widok na aulę szkolna. Kiedy telefon pokonał już wszystkie schodki i suną się w kierunki przepaści musiałam się za nim rzucić bo gdyby spadł to by już nic z niego nie zostało. Tak więc na nic nie patrząc rzuciłam sie na kolana aby złapać mój kochany telefonik! Udało się złapałam! Ale wylądowałam pomiędzy nogami u pewnego starszego odemnie o rok przystojniaka który stał tam z kolegami. Oczywiście lali ze śmiechu ale miły i przystojny gość pomógł mi wstać i zapytał się czy nic mi nie boli. Oczywiście powiedziałam że nie bo i tak jego koledzy już się dusili ze śmiechu. Szybko podziekowałam za pomoc i uciekłam do koleżanek. One też ze śmiechu nie mogły złapać tchu. Kolana były posiniaczone, telefon trochę porysowany ( dobrze że wogóle działał), ale za to poznałam super przystojniaka za którym wzdychały wszystkie dziewczyny w szkole :D Po tym incydencie codziennie jak mnie widziął przesyłał miłe usmieszki :) Kto wie może gdybym tak szybko nie uciekła poznała bym go lepiej ;) Ale wtedy o tym nie myślałam.
napisał/a: kasiagrono 2007-06-28 11:39
Aż trudno uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Ale najlepsze scenariusze pisze samo życie. Do rzeczy...
To był upalny, letni dzień.Szłam przez miasto nawijając przez telefon z moją przyjaciółką. Rozmawiałyśmy o czymś tak pasjonującym, że nawet nie zauważyłam, kiedy wtargnęłam na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód. Usłyszałam tylko klakson i pisk opon. Ze strachu znieruchomiałam i nie mogłam się ruszyć ani do przodu ani do tyłu, a z przerażenia wypuściłam telefon. Na szczęście kierowca jechał wolno, a samochód miał ABS, także mnie prawie nic się nie stało. Za to moja komóreczka... Roztrzaskała się na części pierwsze. Nie będę się tu rozpisywać o tym, że zaraz zrobił się wokół nas tłumek gapiów, były krzyki (jego) i płacz (mój - ze strachu i po utracie telefonu). W każdym razie , gdy emocje opadły Grzegorz - bo tak miał na imię kierowca i był niewiele starszy ode mnie - odwiózł mnie do domu. W ramach przeprosin zaprosiłam go na kawę, a on zgodził się pokryć połowę kosztów zakupu nowego telefonu. Zaczeliśmy się spotykać. I tak dzięki temu zdarzeniu zyskałam miłość i nowy telefonik.
napisał/a: patysia6 2007-06-28 12:32
To bYł Zwykły dzień jak co dzień...Wracalam wlasnie ze szkoly ze swoja kumpelą tą samą drogą co zwykle.Prowadzila ona przez glówną jezdnię naszej miejscowości.W pewnym momencie zadzwonil moj telefon(samsungx480 ale to i tak penie niema znaczenia jaki to model:P)..Przechodziłysmy wlasnie przez jezdnie kiedy wyciągnęłam dzwoniący telefon z torebki.Jak zwykle na moje nieszczescie wypadł mi z reki prosto pod jadący z naprzeciwka suter. Myslalam ze to juz koniec.rodzice mnie zabiją i kaput.Ale jakims dziwnym trafem(mimo ze telefon byl rozwalony) to dalej dzwonil.Podnioslam rozwalony totalnie telefon z odlecialą klapką ktory nadal dzwonil. Niestety niedłao się go juz odratować.ale przynajmniej bylo smiechu po pachy i toza darmola:D I musialam za swoje oszczedności kupić sobie nowy telefon.I juz nigdy nie wyciągam go z torby przechodząc przez pasy:]
napisał/a: bucza 2007-06-28 13:34
Mojej przygody z telefonem nie wspominam zbyt miło. Zeszlego lata wybrałam sie na zakupy do Gdańska (mieszkam 60km od Gdańska) po udanych zakupach czekajac na pociąg powrotny do domu i chcąc wyciągnąć i zobaczyc ktora jest godzina na telefonie ujrzalam tylko otwarta kieszen w mojej torbie a co gorsza zauważyłam brak telefonu jak i portfela byłam rozpaczona bo niemialam nawet pieniedzy na bilet pociagowy do domu:(cuz musialam sie jakos wydostac z tego przekletego dworca pomyslalam ze raz kozie smierc najwyzej dostane mandat .gdy wsiadlam do pociagu ucieszylam sie gdy spotkalam tego samego (mlodego)konduktora z ktorym jechalam do gdanska wiec postanowilam porozmawiac z nim i wyjasnic mu sytuacje on okazal sie bardzomily i zaproponowal mi abym usiadła wsrod inych konduktorow i musze przyznac ze to bardzo mili ludzie i tak sympatycznie mijal mi czas az znalzlam siena dworcu w swoim miescie i do tego wszystkiego pan konduktor (mlody)zaprosil mnie na herbatke ...z czego do dzis jestem z tym panem heh a wiec moge powiedziec ze znalazlam szczescie w nieszczesciu :)(ale i tak żałuję ze nie mam tamtego telefony nokia 6101)
napisał/a: marciaar 2007-06-28 13:59
Moja opowieść nie jest wcale nadzwyczajna,ale myślę,że przytrafiło mi się kilka zabawnych sytuacji. Będąc na wycieczce w górach dzieliłam pokój z kilkoma koleżankami. Niestety nie starczyło dla każdej z nas gniazdek i nie miałam gdzie podładować telefonu. Znalazłam jednak kontakt w łazience i stwierdziłam,że to odpowiednie miejsce. Będąc w toalecie zadzwonił mój telefon. Była to mama,która od dłuższego czasu nie mogła się ze mną skontaktować. Załatwiając swe potrzeby fizjologiczne odebrałam lecz nie byłam w stanie powtrzymać się od śmiechu.Tym bardziej,że w pokoju obok było pełno ludzi i mieli niezły ubaw