Wygraj „Muzyczny telefon”

cradka1
napisał/a: cradka1 2007-06-28 14:57
napisal(a):

Moja Pamiętliwa Sytuacja Z Telefonem Miała Miejsce Jakies 4 Lata Temu .pamietam To Dokładnie Ponieważ Jechałam Na Wakacje Za Granice Państwa.myslałam Sobie że Bedzie Lepiej Jak Kupie Sobie Jakis Telefon Byle Jaki Byle Dzwonił Tak Jak Postanowiłam Tak Tez Zrobiłam Kupiłam Motorolle Juz Nie Pamietam Jaką Dokładnie.przyjechałam Do Domu A Za 2 Dni Był Wyjazd Po Rozładowaniu Bateri Podłączyłam Telefon Do Sieci By Sie Naładował Do Pełna Ale W Miedzy Czasie Ktoś Do Mnie Przyszedł A Ja Taka Jestem że Zawsze Telefon Musze Miiec Przy Sobie No I Go Wziełam I Tym Razem Poszłam Z Kumplem Na Dwór Po Powrocie Znów Go Podłączyłam Rano Bateria Była Pełna Wszystko Wskazywało Na To że Jest Ok Ale Wszystko Wyszło Na Jaw Jad Byłam W Hiszpanii Telefon Sie Rozładował I Ani Myslał Sie Naładować Ja Juz Myslałam że Może Prąd Mają Inny Albo Wtyczki Nie Takie Ale Nie !!! Wszystko Było Tak Jak U Nas ...
Co Sie Okazało że Te Motorolki Miały Wade Fabryczna W Baterii .
Ja Miałam Pecha I Problem By Pilnowac Przez 2 Tygodnie Telefonu Z Którego Nie Było Pozytku :((
napisał/a: yarisa 2007-06-28 15:33
Mam dość nietypową historię zaczyna się tak:
Piątek 13-tego miałam troszke czasu do taxówki więc poszłam z mężem pooglądać promocje w sklepie. Pech chciał że zadzwonił telefon który trzymał mój mąż ja nie zwracając na nic uwagi wyrwałam ten telefon odebrałam a tam: czekam już na Ciebie. Więc wybiegłam ze sklepu krzyczac do męża że Marek już jest (taxówkarz), wsiadłam do taxówki i pojechałam. Co się okazało to nie był mój telefon tylko jakiemuś facetowi zadzwonił :eek: a że mial ten sam dzwonek to złapałam za ten telefon. Ten co dzwonił to w ogóle nie był mój znajomy (zbieg okoliczności sprawił że Pan powiedział "czekam na Ciebie" a mój znajomy taxówkarz faktycznie już stał) :p . Na szczęście mąż widział tę sytuację i zadzwonił z prawdziwej mojej komórki na telefon który "ukradłam", strasznie mi było wstyd, z boku musiało to wyglądać na kradzież. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i od tej pory sama noszę swój telefon przy swoim tyłku :)
napisał/a: stokrotkaXnatii 2007-06-28 15:36
Moją przygodę z telefonem komórkowym wspominam do dziś z miłym uśmiech na twarzy ponieważ wydarzyło się to nie dawno...,a więc
Pewnego porannego dnia miałam zamiar wybrać się z przyjaciółką na zakupy ja chciałam sobie kupić jakąś wystrzałową kieckę na ślub kuzynki dlatego też poprosiłam ją o to żeby pomogła mi w wyborze.
I wybór w sieci handlowej naprawdę był ogromny tylko jakoś żadna z sukienek nie wpadła mi w oko ciągle marudziłam że ta za duży dekolt ,to nie mój kolor ,albo że za krótka, lub za droga. Chodziliśmy tak ok. 2 godz. Aż w końcu natrafiłyśmy z Aśką na przepiękną sukienkę, od razu z pewnym zachwytem weszłyśmy do sklepu przymierzyłam w szybkim tempie bo
Za pół godzinki miał na nas czekać mój starszy brat on również wybierał się na wesele ale nie bardzo obchodziło go to w czym pójdzie. niestety mogłam liczyć tylko na przyjaciółkę bo rodzice wyjechali do Niemczech do chorej na raka mamy, siostry.
Gdy wyszłam w jak najszybszym tempie ze przebieralni ,mojej uwagę skupił wysoki przystojny brunet pracował tu bo na jego bluzce widniał indyfikator, widocznie zauważył że z zachwytem wpatruje się w niego, bo szedł w naszą stronę. Spojrzałam w lustrze i bardzo mi się podobała ta sukienka świetny kolor dopasowana do mojej sylwetki. Gdy chłopak podszedł spytał czy w czymś pomóc, Aśka od razu spytała czy biorę tą sukienkę ,chłopak podarował mi serdeczny komplement że wyglądam ślicznie i od razu powędrowałam się przebrać.
Gdy szłam już do kasy, w mojej torebce zaczął dzwonić telefon z pośpiechem odebrałam uświadomiłam sobie wkrótce że to mój starszy brat czeka , na nas..Z pośpiechem zaczęłam poszukiwać w mojej torebce portfela ,nerwowo wyciągnęłam połowę jej zawartości i znalazłam poszukiwaną zdobycz. zapłaciłam i z nierozgarniętą powagą włożyłam to co wyciągnęłam z powrotem do torebki. Ostatnie głębokie spojrzenie i szczery uśmiech przesłałam jeszcze przystojniakowi i wyszłam z Aśką ze sklepu. No tak mój kochany braciszek czekał na nas i był okropnie wściekły że się spóźniłyśmy. Zawiózł nas do domu, Aśka została u mnie jeszcze na herbacie tak że mogłyśmy sobie teraz chociaż porozmawiać na spokojnie.
Rozmawiałyśmy właśnie o przystojniaku ze sklepu, gdy właśnie przyszła mi na myśl by wziąć komórkę i zobaczyć czy czasem nie dostałam sms od rodziców albo czy czasem nie dzwonili. Sięgnęłam po torebkę i nie mogłam znaleźć mojego tel. Przeszukałam ją dokładnie ale ani śladu. Byłam okropnie zła na siebie i było mi żal ponieważ była to nowa komórka i ciężko na nią zarobiłam. Ale pomyślałam trudno dzwoniłyśmy z Aśką na mój nr.ale nic tylko abonament jest po za zasięgiem sieci,przyjaciółka namawiała mię jeszcze dotego żeby jutro pójść do sklepu i spytać ale ja kategorycznie to zabroniłam. Cóż poszłam odprowadzić przyjaciółkę i powędrowałam do domu ,cały czas myślałam o tym jaka ja jestem nierozgarnięta,położyłam się spać i dopiero przestały mię dobijać myśli. Na zajutrz obudziłam się był piękny jesienny dzień, leżałam jeszcze trochę w łóżku aż obudził mnie dzwonek do drzwi nie chętnie powędrował by je otworzyć bo moja nadzieja skupiła się że ujrze w drzwiach mojego brata. I opętał mnie szok,myślałam że śnie w moich oczach ujrzałam przystojniaka ze sklepu szybko odpowiedziałam na jego przywitanie byłam trochę skrępowana bo bowiem byłam w koszulce nocnej.W puściłam go do środka i powędrowałam do mojego pokoju po szlafrok. Gdy przyszłam ujrzałam w jego ręku mój kochany telefon opętało mię ogromnie szczęście spytał:
-Czy to czasem nie twoje?
Chciałam mu się rzucić na szyje ale tak nie wypadało.Zaciekawiło mnie to skąd znał mój adres ? Wytłumaczył mi że znalazł na karcie sim zapisane kontakty i widniał napis Tata od razu zadzwoniłem i przedstawiłem całą historie tak że twoi rodzice podali wasz adres dlatego tu jestem. Musiałam się mu jakoś odwdzięczyć dlatego zaprosiłam Tomka-bo tak miał na imię na kubek ciepłej herbaty.Rozmawialiśmy bardzo długo.
Zaczęliśmy się spotykać i tak Tomek-przystojniak ze sklepu został moim chłopakiem.Poprosiłam kuzynke czy mógł by przyjść ze mną na wesele kuzynka się zgodziła. Tak dostałam 2-szczęścia telefon i Tomka.Razem jesteśmy 8 miesięcy i tak razem wspominamy tą zabawną historie która wygląda jak opisana z książki a tak naprawdę jest na prawdziwych faktach sama bym w to nie uwierzyła gdybym tego nie przeżyła. widocznie telefony też zbliżają ludzi.
napisał/a: czarna_7 2007-06-28 16:24
moja przygoda z telefonem? Przydarzyla sie rok temu na Sunrise Festival. Wraz z kilkoma przyjaciółkami pojechałam do Kołobrzegu. W piątek wieczorem wszystkie pięknie wyszykowane ruszyłyśmy na tę wspaniałą imprezę. Oczywiście każda z nas wzięła telefon w razie gdyby któraś się zgubiła. Całą noc tańczyłyśmy i się świetnie bawiłyśmy. Podczas powrotu na kwatere zorientowałam się że nie mam telefonu. Byłam zła na siebie że zgubiłam rzecz, z którą się nie rozstaję. Jednak wakacje sprzyjają dobremu humorowi i szybko mi sie poprawił na mysl o sobotniej imprezie. Oczywiście nie moglo nas na niej zabraknąć. Nagle około godziny 23 moja kolezanka dostala smsa z mojego telefonu : "Powiedz ślicznej czarnulce że czekam na nią o 23.30 pod bungee". Bylam w szoku bo myslalam ze juz stracilam telefon. Poszlam tam z moja przyjaciolka. Podszedl do mnie jakiś przystojniak i pokazując mi telefon zapytal : "czy jesteś na tyle odważna żeby ze mną skoczyć?". Zamurowało mnie. Ale pomyślałam sobie "raz sie żyje" i zgodzilam sie. Skoczylam z nieznajomym i przez kilka krótkich sekund czulam się wolna i szczęśliwa. Bylo niesamowicie. Przystojny, szalony chłopak o imieniu Mateusz bawil sie ze mna do konca imprezy i spotykalismy się często podczas pobytu w Kołobrzegu. Okazało się że mieszka w mieście oddalonym o 50 kilometrów od mojego. Jesteśmy ze sobą. W tym roku chcemy skoczyć ze spadochronem. Jest niesamowity i uwielbiam spotkania z nim, bo nigdy nie wiem na jaki kolejny szalony pomysł wpadnie. I pomyśleć, że to szczęście zawdzięczam własnej nieuwadze i tak małej elektronicznej rzeczy :)
napisał/a: kunia005 2007-06-28 20:36
Moją najciekawszą i jedną z niewielu przygód z telefonem była ta, która przytrafiła mi się kilka dni przed wieczorem panieńskim mojej starszej siostry.Ponieważ byłam drugą druhną, moim zadaniem było kupienie jakiegoś odjechanego gadżeciku dla przyszłej panny młodej.Chcąc, nie chcąć musiałam wybrać się do odpowiedniego sklepu z takimi rzeczami.Mianowicie do sex shopu.Z tego względu, iż nigdy nie byłam w takich miejscach i nie chciałam odbyć pierwszej wizyty tam samotnie, poprosiłam brata zeby mi towarzyszył.Po wielu namówkach w końcu zgodził się,ale musiałam mu załatwić opiekę nad jego małą córeczką.Poprosiłam moją najlepszą kumpele, ktora od razu się zgodzila a ja z bratem poszliśmy do sex shopu.Kiedy już tam weszliśmy poczułam lekką tremę,bo okazało się,że w sklepie jest dużo młodych męzczyzn.Czułam się troche niezręcznie.Jak najszybciej chcialam z tamtąd wyjść.Odszukaliśmy odpowiednie rzeczy i kiedy zmierzaliśmy do kasy zadzwonił mój telefon.Nie zastanawiająć się długo, wcisnęłam wszystko pod pachę i wyjęłam komórkę.Dzwonila moja kumpela, ktora została z małą Kasią.Pytala jak ma jej przygotować mleko więc przed kasą z kartonem pod ręką udzielałam jej wskazówek mówiąc:"odkręć i potrząśnij kilkakrotnie,wsyp jeszcze troszckę białego proszku,zalej letnią wodą,pomerdaj jeszcze raz i spróbuj czy dobre,jeżeli będzie wodniste dosyp więcej proszku".Nagle zorientowałam się,ze wszyscy ludzie wewnątrz sklepu dziwnie się na mnie patrzą i cicho chichotają.Zapytałam brata co jest grane i w tym samym czasie ekspedient powiedział,że takiej instrukcji obsługi wibratora jeszcze nigdzie nie widzial.Spojrzałam na pudełko, które prawie wypadlo mi na ziemię i dopiero przypomnialo mi się co trzymałam pod ręką.To była lekka wtopa, ale szybko się z tego otrząsnęłam i smiałam się razem z innymi.
napisał/a: kunia005 2007-06-28 20:41
Moją najciekawszą i jedną z niewielu przygód z telefonem była ta, która przytrafiła mi się kilka dni przed wieczorem panieńskim mojej starszej siostry.Ponieważ byłam drugą druhną, moim zadaniem było kupienie jakiegoś odjechanego gadżeciku dla przyszłej panny młodej.Chcąc, nie chcąć musiałam wybrać się do odpowiedniego sklepu z takimi rzeczami.Mianowicie do sex shopu.Z tego względu, iż nigdy nie byłam w takich miejscach i nie chciałam odbyć pierwszej wizyty tam samotnie, poprosiłam brata zeby mi towarzyszył.Po wielu namówkach w końcu zgodził się,ale musiałam mu załatwić opiekę nad jego małą córeczką.Poprosiłam moją najlepszą kumpele, ktora od razu się zgodzila a ja z bratem poszliśmy do sex shopu.Kiedy już tam weszliśmy poczułam lekką tremę,bo okazało się,że w sklepie jest dużo młodych męzczyzn.Czułam się troche niezręcznie.Jak najszybciej chcialam stamtąd wyjść.Odszukaliśmy odpowiednie rzeczy i kiedy zmierzaliśmy do kasy zadzwonił mój telefon.Nie zastanawiająć się długo, wcisnęłam wszystko pod pachę i wyjęłam komórkę.Dzwonila moja kumpela, ktora została z małą Kasią.Pytala jak ma jej przygotować mleko więc przed kasą z kartonem pod ręką udzielałam jej wskazówek mówiąc:"odkręć i potrząśnij kilkakrotnie,wsyp jeszcze troszckę białego proszku,zalej letnią wodą,pomerdaj jeszcze raz i spróbuj czy dobre,jeżeli będzie wodniste dosyp więcej proszku".Nagle zorientowałam się,ze wszyscy ludzie wewnątrz sklepu dziwnie się na mnie patrzą i cicho chichotają.Zapytałam brata co jest grane i w tym samym czasie ekspedient powiedział,że takiej instrukcji obsługi wibratora jeszcze nigdzie nie widzial.Spojrzałam na pudełko, które prawie wypadlo mi na ziemię i dopiero przypomnialo mi się co trzymałam pod ręką.To była lekka wtopa, ale szybko się z tego otrząsnęłam i smiałam się razem z innymi.
napisał/a: tropicielka 2007-06-28 22:22
Moja historia jest jak argentyńskie romanse. Zdarzyła się 5 lat temu, szczęśliwa, zakochana , pływająca w obłokach i mająca swojego faceta dla którego zrobiłabym wszystko... Pracował w dużej firmie transportowej, byliśmy zakochani a zarazem zazdrośni o siebie. Często wyjeżdżał, nie było go czasami 2 tygodnie a ja zawsze czekałam na niego i jego telefony z utęsknieniem, ale one zawsze kończyły się szybko bo niestety mój stary telefon miał słabą baterie (bo służył mi już 5 lat). Mój luby sprezentował mi na urodziny wspaniały telefon jaka ja byłam szczęsliwa , bo moje rozmowy z nim nie kończyły się po kilku minutach. Gdy był w trasie daleko od domu nagle zadzwonił telefon , odezwała się jakaś kobietka informując mnie ze zdarzył się wypadek, i że mam natychmiast przyjechać wiec ja wsiadłam w samochód i pędziłam do swojego lubego, oczywiście moja droga była pełna wrażeń, złapałam gumę wrr.... ja mała szara myszka nie umiałam zmienić koła wiec zaczęłam machać ręką i prosić o pomoc, zatrzymał się pewien młody mężczyzna (pamiętam że miał taki dziwny błysk w oku) i pomógł ,w tym czasie gdy ów PAN ZMIENIAŁ oponę zadzwonił telefon , mama pytała czy wszytko ok, po rozmowie odłożyłam telefon nawet nie myśląc gdzie go kładę, po wszystkim podziękowałam PANU i ruszyłam dalej w trasę po dotarciu na miejsce mój luby był strasznie zdenerwowany , pytał się gdzie mam swój telefon? wiec ja wyjmują z torebki i mu pokazuje a on jak to przecież przed chwilką dzwoniłem i odebrał jakiś durny facet.Zaczęliśmy się ostro kłócić, on zaczął posądzać mnie o zdradę, był taki jakim go wcześniej nie znałam, darł się prawie na cały szpital. Skończyło się na tym że nie wytrzymałam i powiedziałam że nie chce być z kimś takim furiatem jak on. Po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do owego PANA, który mi pomógł i umówiliśmy się na spotkanie w celu zamiany telefonów. Na spotkaniu okazało się że ów PAN, który miał na imię Robert ma taki sam telefon i z tego wynikła pomyłka że ja wzięłam jego telefon. Jak rozmawialiśmy zauważyłam ten sam błysk w jego oczach, który miał jak zmieniał koło. Chwile pogadaliśmy i okazało się że mieszka w moim mieście i to 2 ulice od mojego domu. Od słowa do słowa umówiliśmy się na spotkanie w naszym mieście. Historia się tak skończyła że obecnie jesteśmy małżeństwem i mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Często wspominamy historię naszego spotkania i do dzisiaj mamy te same komórki, które już powoli nadają się do wymiany i na pewno wymienimy je znowu na dwa takie same telefony, gdyż do końca życia będą nam przypominały historię naszej miłości.
napisał/a: Honeey 2007-06-28 22:42
Przygód z telefonem miałam wiele ale "najciekawsza" była chyba jedna.
Zdarzyło się to pochmurnego dnia. Miałam dość chandryczny humor, co bardzo rzadko się u mnie zdarzało. Żeby poprawić sobie nastrój postanowiłam pobiegać. Jako towarzyszkę wzięłam sobie psa mojego przyjaciela.
Ludzi było niewiele. Na moje nieszczęście o którym jeszcze nie wiedziałam :confused: biegł przed nami wysoki wysportowany koleś z nową wypasioną komórą N-Gage. Po paru minutach fon wypadł kolesiowi z kieszeni Nala (pies) rzuciła się na nią jak kot na mysz i rozszarpała w drobny mak :eek: . Co się później okazało to było jej hobby. Ja niestety musiałam oddać kolesiowi całe moje oszczędności i nowo zakupionego SE i co najgorsze od tamtej pory mam Simensa A52 i nie ma funduszu na wymianę :( .

Pozdrawiam ;)
napisał/a: grusialbn 2007-06-29 01:13
a zatem, z moim telefonem było tak...
Miałam kiedys sony ericssona t230..ot taki sobie telefon, w sumie to dbałam o niego, nie upadał mi, nic się z nim nie działo, aż do pewnego dnia...a dokładniej była to Wigilia...:P Jako, że to święto musiałam się ładnie ubrać. Założyłam czarne spodnie, sweterek no i jechałam do rodzinki na kolację. Przed wyjściem jeszcze skoczyłam do WC załatwić potrzeby, niestety w tych eleganckich spodniach kieszenie mam tylko z tyłu, a w jednej z nich miałam telefon... Jakie było moje zdziwienie gdy przy zsuwaniu spodni usłyszałam takie *plumm* no a jeszcze większe gdy zobaczyłam mój telefon pływający w kibelku... szybko go wyłowiłam i wysuszyłam. Na szczęście później działał(nawet jak następnym razem zdarzyła mi się taka sytuacja;)) ale nie zapomne min znajomych jak im opowiadałam co zrobiłam no i pytań rodziny "czy spuściłam wodę" ;)
napisał/a: moniaa_14 2007-06-29 11:38
Więc był sobie piekny , majowy , słoneczny poniedziałek na który czekałam już w kwietniu. Wybrałam się z przyjaciółkami na spacerek na polanke która była jakieś 4 km od mojego miasteczka. Gdy tam dotarłyśmy zaczełyśmy biegać po czyimś rzepaku i się nim rzucać świetna zabawa!! Nagle usłyszłysmy ze ktos nadjeżdrza rowerem i w tamtej chwili zobaczyłysmy pewnego starszego pana który był troszkę chory psychiatrycznie bo juz pare razy go zabierali do specjalnego szpitala. On zeszedł z roweru i zaczoł iść w nasza strone my oczywiscie zaczełysmy uciekać. Biegłysmy co tylko sił w nogach, aż dotarłyśmy do pobliskiego lasku i gdy odpoczywałyśmy ja zorientowałam się ze nie mam mojej komórki z której chciałam przedzwonić do kogos starszego. W ten sposób mój simens c65 leżał gdzieś w rzepaku lub na polance wiedziałam że juz napewno go nie znajdę :( . Przeczekałysmy chwilkę i szybciutko wybiegłyśmy z lasku na polanę i zaczełysmy go szukac oczywiście niebyło nawet po nim śladu ponieważ pole było ogromne i mógł on być wszędzie .
Ze zrezygnowaniem wróciłyśmy do domciu.
Jeszcze nic nie mówiąc rodzicom rozmyslałam gdzie mogłam go zgubić i w tamtej chwili ktoś puka do moich drzwi, patrze przez dziurke i widze mojej kumpeli-Ani brata z jego dziewczyną , otwieram a on mi pokazuje moja komóreczkę całą w błocie i się pyta czy to przypatkiem nie należy do mnie .
Ja z usmiechem wziełam ja do ręki dziękując im i zapytałam się gdzie ją znaleźli a oni odpowiedzieli że przed Tomka(brata Ani) klatką schodowa ja zaczełam się śmiać. Naj wyraźniej musiała mi wypaść z kieszeni kiedy szłam po Anie - jego siostre :) Ale naszczęście działała chociaz po miesiącu wysiadła :(
napisał/a: yatagirl 2007-06-29 13:22
[CENTER]Ja z moją komórką miałam bardzo dużo ciekawych przygód. Oto kolejna z nich:
Kilka lat temu miałam bardzo dużo kolegów, z którymi podróżowałam po całym świecie. Jedną z naszych wycieczek była wizyta w Japonii. Wszystko było fajnie, tylko, że bałam się sama zostawać, gdy chłopaki gdzieś wychodzili. Z tego więc wynika, że wszędzie chodziłam razem z nimi xD Pewnego dnia Rafał zaproponował chłopakom, żeby wybrali się do agencji towarzyskiej... Nie wiedziałam, co wybrać - czy zostać sama, czy pójść z chłopakami. Wybrałam tą drugą opcję i mówiąc szczerze, nawet tego nie żałuję.
Gdy weszliśmy do budynku, pojawiły się pierwsze dziewczyny. Chłopaki byli zadowoleni, ja - niezbyt. Po chwili podeszła do mnie jakaś kobieta i w języku angielskim zaprosiła mnie na kawę, w sąsiednim pokoju. Były tam same dziewczyny, które się malowały i przebierały. Gdy weszłam do pokoju, kilka do mnie podeszło i zaczęły ze mną rozmawiać. Były bardzo miłe i zabawne. Gdy siadłam przy stole i piłam kawę, na serio świetnie się bawiłam. Angielski niektórych z nich był okropnie śmieszny xD
Tak spędziłam cały wieczór w agencji. Późno w nocy, gdy wracaliśmy do hotelu byłam rozbawiona, ale też zmęczona. Od razu położyłam się spać.
Wstałam wcześnie, ale nie mogłam znaleźć mojej komórki, żeby zobaczyć, która godzina. Gdy wpodniosłam się z łóżka i zaczęłam jej szukać stwierdziłam coś okropnego - zostawiłam telefon w agencji!! Szybko obudziłam Tomka i Rafała, i podreptaliśmy do owego budynku. Byłam strasznie wkurzona, liczyłam się z tym, że mogę już nie odzyskać komórki, ale... Gdy tylko weszliśmy powitała nas ta sama kobieta, która zaprosiła mnie na kawę, z moją komórką w ręce. Od razu ja oddała i wytłumaczyła, że dziewczyny znalazły ją pod stołem w pokoju, w którym siedziałam. I wtedy uśmiech pojawił się na mojej twarzy : )
Inne dni w Japonii już nie były takie ,,przebojowe''. Cała wycieczka mi się bardzo podobała, a incydent z komórką teraz miło wspominam.[/CENTER]
napisał/a: Char 2007-06-29 13:33
Moja historia była związana właśnie z Samsungiem.
Była mroźna zima... Umówiłam się z kolegą który zabiegał o spotkanie juz od września.
Było romantycznie.. kawiarnia, potem długi spacer po parku. Latarnie oświetlay nam drogę, a ich promienie cudownie odbijały się w śiegu. Randka jak z bajki... robiło się coraz mroźniej a ja nie miałam rękawiczek. Usiedliśmy na ławce... chcą sprawdzić godzinę wyciągłam komórkę...zrobilam to dyskretnie by nie myśla że śpieszy mi się do domu. Niezdążyłam jednak włożyć telefonu spowrotem do kieszeni, bo on chwycił moje dłonie.. zaczął je pieścić... tak mu się byajmniej wydawało
szepnął "Karolina... jakie Ty masz gładką skórę...mógłbym się nią delektować godziami"
Chcac spojrzeć na moje ręce schylił głowę..i wtedy zobaczył żeto nie moje rączki są tak cudownie gładkie... to był mój telefon!