Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: maryXia 2007-06-26 22:57
Z moja komorka wiele sie dzialo...Ale jedna z dziwniejszych przygod wydarzyla sie pary tygodni temu.Moj tato jest policjantem i czasem podwozi mnie radiowozem do domu.Przed jedna z takich przejazdzek dzwonilam do kolezanki.
Wsiadlam do pojazdu i wysiadlam pod domem.Po paru godzinach chcialam wyslac Sms do tej kolezanki ale nie moglam znalezc komorki.Szukalam jej caly wieczor ale nie znalazlam.Rodzice troche sie zdenerwowali bo to byl dosc nowy telefon na abonament.Po paru dniach zapukal do mojego domu znajomy taty dzielnicowy.Powiedzial ze znalezli w radiowozie telefon ale nie sa pewni czyj to.
Bardzo sie ucieszylam i odzyskalam swoj telefon(naszczescie).Musial mi porprostu wypasc w aucie;P
napisał/a: roxana6 2007-06-27 08:44
To był pochmurny jesienny dzień kiedy nagle nastąpiło oberwanie chmury, a ja w tym czasie akurat znalazłam się w zasięgu nieciekawej pogody...
Zerwał się wiatr i potężna ulewa, a że miałam niedaleko do domu zaczęłam biec i los chciał ze przy samej klatce wypadł mi z kieszeni telefon (jednak wtedy tego nie zauważyłam). Po jakimś czasie chciałam zadzwonić i okazało się że nie mam pojęcia gdzie jest mój telefon... Oczywiście jak to bywa w takiej sytuacji chwyciłam za telefon stacjonarny i zaczęłam dzwonić w popłochu na swój numer, telefon był wyłączony. Dwa dni poźniej postanowiłam znowu zadzwonić i jakie było moje zdziwienie kiedy usłyszałam sygnał... Pomyślałąm że ten bezczelny typ który ukradł mi telefon dodatkowo korzysta z mojej karty i ogarnęła mnie totalna agresja... Usłyszałam głos w słuchawce i nie wytrzymałam zaczęłam krzyczeć i rzuciłam kilka niemiłych sformułowań...Po czym Pan który odebrał telefon poprosił zebym się uspokoiła i podała adres to mi oczywiscie przyniesie mój tel i zaczął tłumaczyć ze znalazł go leżący w kałuży, wysuszył i telefon działa. Podałam adres i nie minęły 2 minuty kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, otwieram, patrzę, a tu sąsiad mieszkający piętro wyżej z moim telefonem w ręku ... Zrobiło mi się totalnie głupio, przeprosiłam za niemiłe słowa i podziękowałam. Na szczęście cała sytuacja zakończyła się happyend-em ale nie chciałabym widzieć wyrazu swojej twarzy :)
napisał/a: WiesiaD 2007-06-27 09:07
Redakcja napisal(a):Marzy Ci się telefon, który reklamuje Beyonce?

Weź udział w zabawie, i wygraj najnowsze muzyczne telefony SAMSUNG F300 oraz 15 zestawów nagród: płytę Beyonce, koszulkę oraz smycz.

Opisz najciekawszą historię, jaka Ci się przytrafiła z telefonem.

Na propozycje czekamy od 13 czerwca do 20 sierpnia 2007

Nagrodzimy najciekawsze pomysły.
Regulamin dostępny na stronie www.f300.polki.pl w zakładce konkursy, przeczytaj: Regulamin konkursu

Zasady konkursu:
1. Konkurs zostanie przeprowadzony na forum polki.pl.
2. Najciekawsze propozycje zostaną wybrane przez Konkursowe Jury.
3. Nagrody główne w postaci 3 telefonów Samsung F300 trafią do trzech osób, których propozycje będą najlepsze, kolejnych 15 osób otrzyma zestawy nagród: płytę Beyonce, koszulkę oraz smycz.
4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej drogą mailową. Podczas rejestracji na forum należy podać prawdziwy adres mailowy, w celu uzyskania potwierdzenia wygranej.
5. Jury podejmie decyzję 23 sierpnia i prześle informacje do osób nagrodzonych z prośbą o podanie adresu wysyłki nagród. Nagrody wyślemy pocztą po uzyskaniu danych adresowych zwycięzców.


Pewnego dnia w pracy zauważyłam, że nie mam telefonu w torebce. Zaniepokoiłam się.
Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, od razu czarne myśli przychodziły mi do głowy.
Bez niego czułam się jak bez ręki. Nie mogłam się skupić i normalnie funkcjonować, bo i tak podświadomie myślałam tylko o nim - moim Sagemie. Nie mogłam się doczekać końca dnia w nadziei, że będę go szukać i może stanie się cud i się odnajdzie.
Po powrocie do domu zaczęłam poszukiwania. Bez rezultatu. Nigdzie go nie było.Pomyślałam, że jak rano kupowałam prasę, to musiał wypaść mi z torebki. Miałam "doła". Wieczorem kładąc się spać, nastawiłam budzik (taki stary, na przycisk) i jak wyjmowałam koszulkę nocną spod poduszki, to nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Ujrzałam mój telefonik. Humor się od razu poprawił i juz miałam kolorowe sny.
Blondie77
napisał/a: easja 2007-06-27 10:35
Co pomyślałabyś o kimś,kto na środku parkietu dyskoteki,wśród tłumu tańczących wysyła smsy do pewnego chłopaka??IDIOTKA??Nie krępuj się....Jak ja mogłam być taką postrzeloną dziewczyną!!Wybaczam to sobie,bo to okres w którym byłam młodziutką nastolatką,a na dodatek uzależnioną od telefonu komórkowego....Historia z moim telefonem zaczęła się w dyskotece.Wybrałam się tam z paczką znajomych.Zabawa była świetna,klimat klubu zresztą też.Kolorowe migające światła,fajna muzyka,mnóstwo skaczących i bawiących się młodych ludzi...Tańczyliśmy na środku parkietu,centralnie w tłumie.Lubię być w centrum zainteresowania,bo kto tego nie lubi:) Tego dnia wyglądałam znakomicie - biała obcisła mini,krótki top i szpilki.Mówiąc krótko:"odstrzeliłam się".Nagle poczułam,że wibruje mi telefon w kieszeni spódniczki - to był sms.Pomyślałam,że nie ma sensu schodzić na sekundę z parkietu,by zobaczyć,kto i co pisze.Odebrałam sms i strasznie się ucieszyłam.To wiadomość od chłopaka,który od dawna mi się podoba.Chciał mnie zaprosić do kina,więc musiałam od razu odpisać:)"Dalej dziewczyno,odpisz mu słodko tu i teraz.Takie zaproszenie może się więcej nie powtórzyć!" - pomyślałam sobie.Warunki na pisanie nie były najlepsze - ciągle ktoś kogoś deptał,szturchał niechcący....Już naciskałam [WYŚLIJ] kiedy nagle telefon wyślizgnął mi się z dłoni i spadł.......no właśnie - gdzieś na dół!! Nawet się nie zastanawiałam,tylko zrobiłam nura za nim!Po omacku starałam się go znaleźć,klepałam po podłodze dłonią , zaczęłam chodzić na czworaka między tańczącymi...Ten telefon był nowy i bardzo drogi!! To był mały horror - tu zdenerwowana staram się odszukać telefon,tu muszę kontrolować,czy mini zakrywa to,co powinna.Przystawiłam głowę bliżej podłogi i popatrzałam po parkiecie.Było bardzo ciemno,ale właśnie w tym momencie ktoś wysłał sms na mój telefon i wyświetlacz się zaświecił.Znalazłam!!! Ulżyło mi w tym momencie.Poszłam do toalety,by zobaczyć,czy wszystko z nim OK.Nic mu nie było,czego nie można powiedzieć o mnie......Spojrzałam w lustro:twarz jak od Kopciuszka - cała umorusana od brudnej podłogi;biała mini białej już raczej nie przypominała;a palec mojej dłoni chyba zaliczył parę nadepnięć,bo miał kolor buraczany.Jak dobrze,że na dyskotekę ludzie nie zakładają glanów!
napisał/a: benia1 2007-06-27 12:15
Wszystko zaczęło się dość dawno od tego, że mama zamówiła w sklepie wysyłkowym nowy dywan do mojego pokoju. Przesyłka miała zostać dostarczona kurierem w przeciągu trzech tygodni. Pewnego dna wstałam z łóżka dosyć późno. Zdążyłam je pościelić i tej samej chwili zadzwoniła komórka. Po krótkiej rozmowie włożyłam ją bez zastanowienia do kieszeni szlafroka. Miałam właśnie iść się ubrać, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Przyjechał dywan. A ja w piżamie, potarganych włosach, z resztkami maści na prychole na twarzy. Tragedia. Wyglądałam strasznie. Na szczęście w domu była jeszcze siostra. Poradziła mi, żebym schowała się do łazienki. Oczywiście jej posłuchałam. Poszłam tam. Siedziałam cichutko po ciemku i czekałam, aż sobie pójdzie. Aż tu nagle usłyszałam, jak kurier mówi do mojej siostry:-Czy mogę skorzystać z łazienki? :eek: Że też zawsze coś takiego musi przytrafić się właśnie mi. Niestety nie miałam tam ubrania, żeby się przebrać, więc zaczęłam kombinować, że może położę się do wanny i przykryję ręcznikami. W tej samej chwili zadzwonił mój telefon komórkowy. Cała czerwona ze wstydu wyszłam z łazienki. Facet był chyba w głębokim szoku na mój widok, bo odkręcił gorącą wodę i poparzył sobie ręce. Ciekawe czy zastanawiał się później, co ja tam po ciemku robiłam. Jedno jest pewne moja siostra uśmiała się do rozpuku, a ta anegdota krąży po całej mojej rodzinie do dziś. Teraz, po czasie nawet ja się z niej śmieję. :D
napisał/a: millani 2007-06-27 12:29
Od dawna marzyłam by wystąpić przed większą publicznościa, niż moja szkolna. Kocham spiewać i dlatego często występuję w róznych przedstawieniach. Pewnego razu pani od muzyki, zaproponowała mi wystąpienie w konkursie poezji śpiewanej. Zgodziłam się bez wahania. Miałam zaśpiewać solo piosenkę pt."Listy", uwielbiałam ją, znałam ją od dawna i dlatego było mi łatwiej sie przygotować. Gdy nadszedł dzień konkursu, okropnie się denerwowałam, rozbolał mnie brzuch i przed samym wyjściem na scenę, doszłam do wniosku że nie pamiętam teksu, było już za późno. Pani zagrała przygrywkę na gitarze a ja miałam zacząć śpiewać. Własnie w tym momecie rozległ się z kieszeni moich spodni, dzowonek mojego telefonu (całkiem zapomniałam go wyłaczyć)a była to właśnie ta piosenka,sama ją nagrałam, kiedy się przygotowywałam, spodobało mi się i ustawiłam ją na dzwonek. Pani zagrała jeszcze raz końcówkę przygrywki i zaczęłąm śpiewać razem z telefonem. Wyniki konkursu były za kilka dni, dostałam drugą nagrodę. Myślałam, że nie mam szans, a tu proszę, taka niespodzianka. Gdy przewodnicząca jury wręczała mi nagrodę, uśmiechnęła się i powiedziała ze to za oryginalność i śliczny głos, ale następnym razem mam śpiewać sama :)
napisał/a: millani 2007-06-27 12:30
Od dawna marzyłam by wystąpić przed większą publicznościa, niż moja szkolna. Kocham spiewać i dlatego często występuję w róznych przedstawieniach. Pewnego razu pani od muzyki, zaproponowała mi wystąpienie w konkursie poezji śpiewanej. Zgodziłam się bez wahania. Miałam zaśpiewać solo piosenkę pt."Listy", uwielbiałam ją, znałam ją od dawna i dlatego było mi łatwiej sie przygotować. Gdy nadszedł dzień konkursu, okropnie się denerwowałam, rozbolał mnie brzuch i przed samym wyjściem na scenę, doszłam do wniosku że nie pamiętam teksu, było już za późno. Pani zagrała przygrywkę na gitarze a ja miałam zacząć śpiewać. Własnie w tym momecie rozległ się z kieszeni moich spodni, dzowonek mojego telefonu (całkiem zapomniałam go wyłaczyć)a była to właśnie ta piosenka,sama ją nagrałam, kiedy się przygotowywałam, spodobało mi się i ustawiłam ją na dzwonek. Pani zagrała jeszcze raz końcówkę przygrywki i zaczęłąm śpiewać razem z telefonem. Wyniki konkursu były za kilka dni, dostałam drugą nagrodę. Myślałam, że nie mam szans, a tu proszę, taka niespodzianka. Gdy przewodnicząca jury wręczała mi nagrodę, uśmiechnęła się i powiedziała ze to za oryginalność i śliczny głos, ale następnym razem mam śpiewać sama :)


[email]kotusia1990@o2.pl[/email]
napisał/a: millani 2007-06-27 12:33
Od dawna marzyłam by wystąpić przed większą publicznościa, niż moja szkolna. Kocham spiewać i dlatego często występuję w róznych przedstawieniach. Pewnego razu pani od muzyki, zaproponowała mi, wystąpienie w konkursie poezji śpiewanej. Zgodziłam się bez wahania. Miałam zaśpiewać solo piosenkę pt."Listy", uwielbiałam ją, znałam ją od dawna i dlatego, było mi łatwiej sie przygotować. Gdy nadszedł dzień konkursu, okropnie się denerwowałam, rozbolał mnie brzuch i przed samym wyjściem na scenę, doszłam do wniosku że nie pamiętam teksu, było już za późno. Pani zagrała przygrywkę na gitarze, a ja miałam zacząć śpiewać. Własnie w tym momecie rozległ się z kieszeni moich spodni, dzowonek mojego telefonu (całkiem zapomniałam go wyłaczyć)a była to właśnie ta piosenka,sama ją nagrałam, kiedy się przygotowywałam, spodobało mi się i ustawiłam ją na dzwonek. Pani zagrała jeszcze raz końcówkę przygrywki i zaczęłąm śpiewać razem z telefonem. Wyniki konkursu były za kilka dni, dostałam drugą nagrodę. Myślałam, że nie mam szans, a tu proszę, taka niespodzianka. Gdy przewodnicząca jury wręczała mi nagrodę, uśmiechnęła się i powiedziała że to za oryginalność i śliczny głos, ale następnym razem mam śpiewać sama :)

[email]kotusia1990@o2.pl[/email]
napisał/a: kasiusia7 2007-06-27 12:57
Historia ta jest dość nieprzyjemna, w szczególności dla mnie… Było to około pół roku temu, kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką ślicznego, różowego Samsunga SGH-X481. Byłam zachwycona, gdyż wcześniej miałam Nokie 3310. Kolorowy wyświetlacz, 40-tonowe dzwonki, 500 pozycji w książce telefonicznej, wszystkie te bajery strasznie mnie fascynowały. Bawiłam się nowym telefonem całymi dniami. Kiedy opanowałam już wszystkie opcje, zadowolona powędrowałam do mojej najlepszej przyjaciółki żeby oczywiście się pochwalić. Komórka podobała jej się tak samo jak mi. 6-letnia siostra przyjaciółki przyglądała się z boku z tajemniczym uśmiechem na twarzy. No ale ile można bawić się telefonem i o nim gadać? Po paru chwilach telefon się rozładował, więc odłożyłyśmy go na półkę i zajęłyśmy się plotkowaniem o naszych babskich sprawach. Tak zajęłam się opowiadaniem o pewnym chłopaku, który strasznie mi się podobał, że nie zauważyłam nawet jak siostra przyjaciółki wzięła mój telefon do zabawy. Bawiła się w sklep- chyba. W każdym bądź razie brała różne najdziwniejsze rzeczy z pokoju, udawała, że dokonuje sprzedaży, po czym pakowała produkty w stare, czarno-białe gazety. Ale jak to w życiu bywa dzieci szybko się nudzą. Mała Zuzia ot tak po prostu poszła do swojego pokoju zostawiając u nas bałagan. Przyjaciółka strasznie się zezłościła, zawołała mamę. Biedna mama cóż miała począć, poszła do kuchni po worek na śmieci i wszystkie poszarpane i porozrzucane gazety zaczęła wrzucać do worka. W końcu miałyśmy trochę spokoju, gadałyśmy i gadałyśmy, no ale zrobiło się późno i zaczęłam się zbierać. Odruchowo sięgnęłam ręką na półkę po mój telefon. Ale co to? Na półce go nie było. Strasznie się zdenerwowałam. W domu zaczęło się wielkie szukanie. Było by nam o wiele łatwiej go znaleźć, gdyby komórka się nie rozładowała- wtedy szukalibyśmy tam, gdzie by dzwoniło, a tak szukaliśmy „igły w stogu siana”. Robiło się coraz później. Myślałam, że zwariuje. Nigdzie go nie było. Jakimś cudem wyszło na jaw, że Zuzia bawiła się różowym telefonem. Myślała, że to zabawka. No tak, ale wszystko czym się bawiła zostało już sprzątnięte. Po chwili namysłu mama przyjaciółki wpadła na troszkę drastyczny pomysł, a mianowicie naszym celem miało być przeszukanie śmieci- bo może to właśnie w nich wylądowała moja komórka. Tylko kto to teraz zrobi? Ja czy przyjaciółka? Obie nie byłyśmy zbyt chętne. Kiedy w końcu podeszłyśmy do kosza na śmieci okazało się, że… kosz jest pusty. Tata przyjaciółki wyniósł worek jakąś godzinę temu. No to co teraz? Bez chwili namysłu ubrałyśmy kurtki i ruszyłyśmy ku kontenerom. Szłyśmy tam, tak naprawdę nie zdając sobie sprawy co nas czeka. Ale przecież to był mój nowiutki telefon. Musiałam to zrobić. No więc wskoczyłam do olbrzymiego kontenera pełnego śmieci, z którego ulatniały się niezbyt ładne zapachy. Cały czas miałam w głowie jedną myśl „a jak go tu nie ma, to po co ja się tak poświęcam”. Niestety możliwość, że telefon jednak tam się znajduje była dość duża. Szukałam, przerzucałam różne obrzydliwe rzeczy, nie będę wymieniała jakie, wszyscy wiedzą co wyrzucają. Poświęcenie z mojej strony było ogromne. Trochę mnie to wkurzało, że to ja siedzę wewnątrz kontenera pełnego śmieci, a nie ktoś inny, w końcu to, że telefon zginął nie było moją winą. Nagle patrzę… Jest!!!! Mój telefonik! Szczerze mówiąc nie myślałam, że jeszcze kiedyś go zobaczę. Wyglądało na to, że wszystko skończy się dobrze, ale gdy wychodziłam ze śmietnika, obok niego przechodził mój wymarzony chłopak, o którym tyle opowiadałam przyjaciółce. Spojrzał na mnie jak na wariatkę. Czułam się potwornie. Zrozumiałam w tamtej chwili, że nie mam już u niego żadnych szans. Tamten dzień był jak koszmar, cale szczęście, że chociaż komórkę znalazłam…..
napisał/a: fox_india 2007-06-27 14:12
Przed każdym lotem na szybowcu upewniam się czy mam przy sobie telefon. Telefon jest niezbędny! Może uratować skórę kiedy nieoczekiwanie lot zakończy się w szczerym polu a do najbliższego telefonu jest kilka kilometrów. Nikt przecież nie chce zostawić szybowca bez opieki.
Pewnego dnia przygotowując się do lotu sprawdziłam czy mam przy sobie telefon. nawet nie przypuszczałam że może mi się naprawdę przydać. ot powinien być pod ręką tak na wszelki wypadek.
zaplanowałam lot ale po starcie okazało się, że pogoda nie ułatwia zadania i utrzymanie się w powietrzu nie będzie sprawą łatwą.
nie zrażając się jednak zdecydowałam się odlecieć trochę dalej, potrenować i pozwiedzać okoliczne miejscowości. termika do najłatwiejszych nie należała. wiało a szybowcem podrzucało jak na wybojach. niestety po pewnym czasie zapas wysokości zaczął się kurczyć a do lotniska zostało jeszcze kilka kilometrów. chmury nie chciały wyznaczyć drogi powrotnej do domu. Trzeba było szukać dogodnego miejsca do lądowania i to szybko. Jest! Świetne, długie pole. lekki niepokój przed lądowaniem i komunikat do lotniska, że nie uda mi się dolecieć. trudno.
Nie wiem dlaczego decyduję się sięgnąć do tyłu po telefon. Po co sięgać po niego teraz kiedy trzeba skoncentrować się na lądowaniu! Błąd! Telefon wyślizguje się z ręki i wypada przez okienko szybowca. Panika! zero koncentracji, po głowie kołacze tylko myśl o tym, że straciłam właśnie jedyną możliwość kontaktu z kolegami, którzy przyjadą wybawić z opresji.
nie ma innej rady. trzeba wylądować i przejść kilka kilometrów w poszukiwaniu telefonu! po lądowaniu, jeszcze w nienajweselszym nastroju, rozglądam się i nagle słyszę dźwięki bittersweet symphony!!!!!!! znowu panika! nasłuchuję i w duchu proszę żeby dzwonił i dzwonił!! biegnę do miejsca gdzie telefon prawdopodobnie wypadł. jest!!!!!! jest! nawet nie za bardzo pokiereszowany spadł na miękką trawę. zaraz oddzwaniam na lotnisko, że nic mi nie jest. podaję pozycję. czekam na kolegów bardzo bardzo szczęśliwa.
napisał/a: Angelika1986 2007-06-27 19:20
Moją historię z telefonem wspominam raczej pozytywnie, choć na początku na taką się nie zapowiadała. Jechałam samochodem z przyjaciółką, która była w bardzo złym humorze. Rozstała się z chłopakiem, ponieważ nasza znajoma ze szkoły (to było jeszcze liceum) powiedziała mu, że Kaśka delikatnie mówiąc nie jest mu wierna. Oczywiście nie była to prawda, a owa znajoma była zakochana w tym chłopaku i po prostu chciała go odbić. Przed rozpoczęciem naszej podróży doładowałam telefon na kwotę 50 zł. Moja koleżanka zaczęła opowiadać mi całą historię tej niecnej, skierowanej przeciwko niej intrygi i oczywiście nieźle sobie poużywałyśmy na znajomej. Najprościej mówiąc - pojechałyśmy po niej po całości ;). Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po dotarciu na miejsce wyjęłam telefon i zauważyłam coś dziwnego - nie miałam żadnych pieniędzy na koncie, a przecież przed godziną doładowywałam telefon a w czasie podróży nigdzie nie dzwoniłam. Niestety nie był to koniec niespodzianek. Zobaczyłam, że jednak wykonałam pewne połączenie. Jak łatwo się domyślić mój telefon się odblokował w kieszeni i zadzwoniłam do obgadywanej przez nas znajomej, która odebrała telefon i słyszała każde słowo. Na początku było mi strasznie głupio, ale kiedy zobaczyłam moją przyjaciółkę w świetnym humorze przestałam się tym przejmować. W sumie wyszło na dobre, niech znajoma ma za swoje. Śmiejemy się z tej historii do dziś :D
napisał/a: natala5 2007-06-27 21:01
Moja komórka jest niezniszczalna! Przekonałam się o tym, gdy wpadła mi pod koła samochodu mojego tatusia...nie jest to ,,maluch",ale duży bus. Kiedy wsiadałam do auta poprostu wypadła mi z kieszeni...poczułam gdy ją zgubilam...ale niestety zdązyla juz doznac bliskiego kontaktu z kołem samochodu. Pech mnie jednak nieskonczyl przesladowac...gdy w pospiechu wysiadalam po komorke wdepłam w ,,minę" po psie sasiadki. moje mysli jednak byly skupione na komorce myslalam ile z niej zostalo czesci i czy karta sim jest dobra? moje zdziwienie bylo wielkie,ze komorka byla cala i dziala do dziesiaj choc minelo troche czasu. kiedy wspominam tamte chwile mysle sobie ze to psie gowno przynioslo mi szczescie!!! :)