Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: Ania1509 2007-07-10 13:04
1.09.2003 rok. Godzina 5:00. Pobudka. Tylko co ja takiego złego zrobiłam, że o tej godzinie ktoś do mnie dzwoni. Sprawdzam kto. Paweł... Jaki Paweł??? A... Ten Paweł! Odpisuje... "Z jakiej okazji ta pobudka?" Odpowiedż- "Przecież obiecałem że kiedyś się odwdzięcze" Tylko, że nie mi....
A zaczęło sie tak...
napisał/a: elejdi 2007-07-10 13:09
Byłam z siostrą cały dzień na zakupach. Zmęczone po kilku godzinach chodzenia poszłyśmy do małej knajpki coś zjeść. Nagle siostra wypatrzyła przy barze faceta. Trudno było go nie zaważyć - przystojny brunet w drogim garniturze popijający whiskey. Wpatrywałyśmy się w niego przez cały obiad. Nagle facet wyszedł, a na stoliku zostawił swój telefon. We dwie rzuciłyśmy się na aparat kłócąc się ,która go powinna zabrać. Facet był dużo straszy ode mnie, moja siostrzyczka także, więc wygrała tą walkę. Zadzwoniła wieczorem do owego przystojniaka i umówiła się w tej samej knajpce na odbiór. Szykowała się ze 3 godziny, 3 razy zmieniała fryzurę :) O wyznaczonej godzinie pojawiła się w miejscu spotkania. Jako przyzwoitka (gdyby facet okazał się seryjnym zabójcą:)) ulokowałam się kilka stolików dalej. Nagle do baru wchodzi siwy podstarzały dziadek i kieruję się w stronę siostry. Usłyszałam tylko "Jak to Pan?! Jaki szef?! To Pana telefon?!" Jak sie okazało przystojniak był tylko pracownikiem tego Pana, żeby było zabawniej nie pojawił się po odbiór telefonu, bo wyjechał z zoną i dziećmi dziś na wakacje :) Szkoda, że nie widzieliście miny mojej siostry jedząc z wesołym dziadkiem kolacji ;)
napisał/a: angela611 2007-07-10 14:34
Moja historia z telefonem komórkowym jest trochę, a może nawet bardzo żenująca :o . Otóż telefon komórkowy (MOTOROLA V235) jest dla mnie niemal jak prawa dłoń. Chodzę z nim wszędzie a raczej chodziłam!! Do mojej motorolki kupiłam piękny, różowy, puchaty pokrowiec poprostu cudo, był taki milutki w dotyku. Pewnego dnia jak zawsze idąc do toalety wziełam ze sobą telefon. Siedziałam sobie na ubikacji i bawiłam się telefonem, a w międzyczasie się załatwiałam (robiąć kupkę :) ) Przed zakończeniem załatwiania się odłożyłam telefon koło papieru toaletowego i niestety zamiast chwycić za papier chwyciłam za telefon i zdecydowanym ruchem podtarłam sobie pupcie. Kiedy się zorientowałam myślałam, że zemdleje i zarazem zwymiotuje :eek: ( co za wstyd !!!! ppppffffeeee) Od tamtej pory idąc do toalety pamiętam, żeby nie brać ze sobą telefonu, a mój stary pokrowiec zastąpił silikon !! Oczywiści tamten poprzedni pokrowiec wyrzuciłam tak, żeby nikt nie zauważył.
napisał/a: Nike 2007-07-10 14:54
Mam Nokie 3310. Pewnego dnia szłam na imprezę do koleżanki. Ma ona psa (chyba buldoga). Poszliśmy piec kiełbaski na ognisku więc zostawiłam telefon w domu na stole. Potem poszliśmy do domu. Zobaczyłam jak ten pies - Śliniak (tak jak w "Rodzinie zastępczej") trzyma w gebie mój telefon. Był cały pogryziony i obśliniony (aż ciekło). Ale to nie koniec. Nagle usłyszałam mój dwonek (a jednak cegła przeżyła- myśle), a piesek wystraszony upyścił moją komórkę i zaczął drapać oraz skakać na nią. Rodzice koleżanki zapłacili za naprawę, ale nadal coś tam z niego cieknie :)
napisał/a: jolunia559 2007-07-10 15:56
Masz Babo Swoja Nowoczesnosc!! Z Natury Jestem Osoba Bardzo Konserwatywna.kazde Nowinki Odsuwam Od Siebie Zawsze Jak Najdalej Tak,jakby Gryzly.telefon?komu On Potrzebny,mi Nie!kazdy Burek Ma Swoj Komorek,a Ja Przeciez Do Takich Nie Naleze.tak Tlumaczylam Swoja Niechec Do Posiadania Komorki.! Po Co Mi Babie Piecdziesiecioletniej Telefon?i Tak Mijaly Miesiace,a Nawet Lata,a Komorka Moja Skromna Osobe Omijala Szerokim Lukiem.az Pewnego Razu Zycie Oczywiscie Na Mnie Wymusilo Postep,do Ktorego Nadal Podchodzilam Jak Pies Do Jeza.po Prostu Wyladowalam W Szpitalu I Aby Miec Kontakt Z Rodzinka Musialam Sobie Sprawic Telefonik.i Tu W Sukurs Przyszedl Moj Szwagierek.podarowal Mi Telefon.oczywiscie Zaden Nowy I Zaden Bajerancki.byla To Stara Nokia.,z Porzadnym Wyswietlaczem.duza I Solidna/oczywiscie Po Wieloletnim Przebiegu.nauczylam Sie Szybko Jak Ja Obslugiwac I Od Tej Chwili Ja ,kobieta Staroswiecka Stalam Sie Dumna Posiadaczka Komory.
Po Wyjsciu Ze Szpitala Bylam Zmuszona Czesto Jezdzic Na Badania Kontrolne.no I Wtedy Cegielka -fryk Do Torebki,a Ja Dumna I Blada /coz To Znaczy Kobitka Wyzwolona/wsiadalam Do Autobusu.az Pewnego Dnia Wlasnie W Autobusie Moja Komorka Zadzwonila.wyjelam Ja Z Namaszczeniem Z Torebki,odbieram I..za Plecami Slysze Smiech I Takie Oto Slowa
Ty-patrz Jak Cegla-mowi Jedna Malolata Do Drugiej
Ja Taka Taka Mialam W Zerowce!
A Ja?ja Zaczelam Sie Smiac Na Caly Glos,jak Zwariowana!masz Babo Swoja Nowoczesnosc-pomyslalam!
napisał/a: gaboosia 2007-07-10 17:02
To było w którąś sobotę na początku czerwca. Wraz z kolegami wybrałam się nad rzekę, gdyż była wtedy ładna pogoda i postanowiliśmy sie poopalać i wspólnie spędzić gorące popołudnie. Oczywiście na początek nasmarowaliśmy sie olejkami i położyliśmy sie na ręczniczkach, które znajdowały się na kamieniach wiadomo że po jakiejś 1h trzeba było zanurzyć sie w wodzie, bo pogoda była wyśmienita. Słońce świeciło jak oszalałe powiewał lekki wiatr, ale i tak temperatura dawała się odczuć. Każdy z nas zabrał ze sobą coś do jedzenia i w porze obiadowej objadał sie zapasami:) Ja z kolegą jedliśmy truskawki jak wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy i po jakichś 15minutach truskaweczki się skończyły i ktoś musiał iść po świeżą porcję. Padło na mnie, więc wzięłam telefon i pudełeczko na truskaweczki ubrałam się zostawiając plecak olejki i ręcznik poszłam, bo do domu mieliśmy wszyscy po jakieś 4-5minut drogi. Niestety pech chciał, że przechodząc przez rzeczkę po kamyczkach w klapeczkach poślizgnęłam się i BuUuUuUuUuUuUm do WODY!. To nic ze byłam cala mokra ale najgorsze to że mój ukochany Sony Eriksson wylądował w wodzie i to w mule!. ja w śmiech chłopcy w śmiech i wszyscy się śmiali a ja szybko zaczęłam go szukać i wyciągnęłam go z wody całego umorusanego. OD razu podleciał do mnie Wojtek pytając czy nic sie nie stało a ja krzyknęłam tylko TELEFON!. Wojtuś wziął go szybko na ręcznik i rozłożył na części aby wyschło. Na szczęście karta SIM nie była aż tak mokra. Gorzej było z reszta. No i jak wiadomo nie poszłam po truskawki i zostałam z nimi do wieczora a telefonik rozłożony na części się suszył :) Po Powrocie do domu czekało mnie porządkowanie telefoniku z mułu, ale to już nic wielkiego gorzej bo bałam się czy będzie działał. Jak się okazało zaczął działać i działał przez parę dni.. Niestety potem nastał jego koniec ale cóż.. przynajmniej było śmiesznie :)
napisał/a: kamila122 2007-07-10 19:36
Moja historia jest nieprawdopodobna i trudno w nią uwierzyć! Miałam cudny, nowiusieńki telefon Sagem my 400 x , dostałam go od rodziców na urodziny. Rok temu w wakacje wybraliśmy się z chłopakiem na piknik, chcieliśmy spędzić słoneczne popołudnie na łące w śród drzew i z dala od ludzi, poopalać się troche. Nasz piknik dobrze by sie skączył gdyby nie stado krów pasących się niedaleko nas (a właściwie gdyby nie jedna rozwścieczona krowa). Gdy wcinaliśmy z chłopakiem kanapki jedna krowa nagle zerwała się z łańcucha i niewiadomo dlaczego zaczęła biec w naszą strone. Z początku pomyśleliśmy nawet,że to był byk! Krowy przecież nie są agresywne. Przestraszyliśmy się i zerwaliśmy się do ucieczki. W momencie, gdy zerwałam sie do ucieczki wypadł mi z kieszeni telefon, miałam go w kieszonce w koszuli. Byłam tak przerażona, że gdy uświadomiłam sobie że nie mam telefonu było już zapóźno by po niego wrócić.Gdy się odwróciłam zobaczyłam jak krowa je ( albo wącha)nasze jedzenie a wnim mój telefon. Niewiem czy ta krowa go próbowała zjeść i jej nie smakował czy tylko go podeptała ale telefon po spotkaniu z tą krową nienadawał już sie do użycia. Wyglądał strasznie, był cały pośliniony, brudny i połamany. Najgorsze było to, że nic nie mogłam zrobić tylko patrzeć co ta krowa wyprawia z moim telefon ( już nie wspomne, że całe jedzenie trzebabyło wyrzucić). Do teraz śmiejemy się z chłopakiem z tej histori, teraz to jest dla mnie bardzo śmieszne ale wtedy naprawde sie bałam. Najlepsze jest to, że rodzice nie uwierzyli mi w to co sie stało! :)
napisał/a: beretos 2007-07-10 20:44
pomylona komorka
No cóż, ja i mój "misio" wybraliśmy w salonie identyczne komórki. bardzo nas to cieszyło zwłaszcza że nie do koca wiadomo była czyja jest czyja. Wreszcie ja na tapetę wrzuciłam delfiny (symbol szczęścia) a on - moje zdjęcie.
I pewnie byłoby wszystko cudownie do dziś, gdyby nie fakt, że mój "misio" tydzień temu pomylił w pośpiechu nasze komórki i pobiegł do pracy, a ja zostałam w domu.
Zajęta nie reagowałam, kiedy około 16 zaczęły przychodzić Smsy: trzy.
Zrobiłam sobie kawę, usiadłam i otworzyłam je, po czym przeczytałam co następuje:
1. "kochanie, czy po pracy przyjdziesz do mnie jak ostatnio czy dopiero rano? całuję, misia"
2. "czemu milczysz? stało się coś? misia"
3. "kochanie, proszę odpowiedz, bo chciałam przygotować pyszne jedzonko!"
Mój misio wrócił do domu około 18, jak zwykle i spytał co na obiad. Podałam mu jego komórkę. A także sporo innych rzeczy będacych jego własnością.
Na szczęście mieszkaliśmy razem pół roku, lepiej dowiedziec się wczesniej, uwierzcie mi.
napisał/a: nsp 2007-07-11 00:31
historia z telefonem... ot taka, minimalistyczna... lubię samsungi...
napisał/a: hesterka 2007-07-11 11:04
Kiedyś pracowałam w biurze turystycznym...Pewnego dnia,latem,w ciągu kilku minut zjawiło się w biurze wielu klientów i córka jednej z właścicielek biura,która "wpadła" dosłownie na chwilę .Rozmowy,sprzedaż wycieczek,umowy...praca,praca...i cisza.Po wielkim zamieszaniu wszyscy wyszli i zostałyśmy My,czyli dwie szefowe i dwie pracownice.W pewnym momencie zauważyłam na biurku porzucony telefon komórkowy...Pomyślałam,że pewnie ktoś z klientów go zostawił,chcąc powiadomić o pozostawionej zgubie,postanowiłam przejżeć spis telefonów,z nadzieją na kontakt do bliskiej osoby właściciela telefonu :) Znalazłam "Adaś" pomyślałam,że to może ktoś ważny i wybrałam numer...nagle "Adaś" odbiera i wrzeszczy:" czego głąbie!!!".O Matko!-pomyślałam i szybko rozłączyłam się. Jedna z szefowych stojąc przy mnie,dopytywała:"no i co???" Mówię:"jakiś głupek,chyba...sprawdzę jeszcze inny...o znalazłam w spisie numerów- "mama",spróbuję do niej może będzie jakaś normalna!!" Wybieram numer...w tym czasie szefowa szuka telefonu w torebce...odbiera...a ja:"halo!" i ona:"halo!"...wracamy się do siebie...zguba okazała się telefonem córki szefowej,a sama szefowa "jakąś normalną". Na szczęście to miła osoba i śmiałyśmy się wszystkie z całej sytuacji :)
napisał/a: kakusiaa 2007-07-11 12:39
Mojaaa :)

Kiedyś byłam na imprezie u przyjaciela. Gdy byłam z powrotem w domu zorientowałam sie, że nie mam mojego fona. Dzwoniłam no i w końcu odebrał :) W telefoniku miałam moje SMS-y do przyjaciółki, że ON (ten qumpel) mi sie podoba. Pech chciał, że ja ich nie wykasowałam, a ten Jego wścibski nos przeczytał je :( Kiedy zadzwoniłam zapytał czy to prawda, a ja nie wiedziałam o co chodzi i wszystko mi opowiedział. Przyznał, że tez mnie bardzo lubi ale dostał ode mnie bure za wścibstwo ^^ No i od tego dnia częściej sie spotykamy ale jednak nie jesteśmy parą :(
napisał/a: tita25 2007-07-11 13:49
Moja historia dotyczy w sumie całej rodziny, tzn. mnie, mojego meża, teściowej teścia, szwagra i szwagierki. Było to mianowicie dokładnie 13 lipca 2006 roku ale musze cofnąc się pamięcia do dnia 6 lipca. Tego upalnego dnia byłam razem z synkiem na działce u swojej mamy, czekałam aż przyjedzie po mnie mój mąż- był w pracy. Obiad zostawiłam mu na piecu, musiał go tylko odgrzać. Gdy wrócił z pracy podgrzał obiad i sięgnął ręką do szafki aby wyciągnąc ładowarkę do swojego telefonu. W tym samym momencie wypadła mu z szafki miseczka z napisem Ciechocinek. Niestety stłukła się. Mój mąż zbierając rozbite części miseczki, zauważył ze na pierwszej części jaka wziął do reki widniala częśc napisu Ciechocinek, a mianowocie CIE. W tym samym momencie dostał telefon od kolegi że brat mojego męża zginął na motorze. ..
Wszyscy byliśmy zdruzgotani... Pogrzeb był zaplanowany na 14 lipca. Dzień wcześniej wybraliśmy się wszyscy, tzn. ja , mój mąż, szwagier, teściowa i teśc na zakupy do Geanta. Chcielismy sobie kupić coś na pogrzeb szwagra.Wypłacilismy z mężem pieniądze w bankomacie w Geanie i udalismy sie na sklepy. Chodząc po sklepach w pewnej chwili mój mąz zauważył ze nie ma dokumentów. Było to około godziny 20.30. Bardzo sie zdenerwowalismy. Udalismy się do biura ochrony aby zgłosic ten fakt. Spisano nasze zeznania i kazano nam przyjechac dnia nastepnego gdyż nie mogą zatrzymać nagrania aby je przejrzec. Wróciliśmy do domu, do teściów gdzie czekala na nas szwagierka. Jakiez było nasze zdziwienie gdy weszlismy do domu. Szwagierka była blada, rozstrzesiona... Gdy zapytaliśmy się jej co się stało ni emogła wydusić z siebie słowa. Marcin - mąż szwagierki po pewnym czasie uspokoił ja a on aopowiedzial nam co sie stało. Mianowicie około godziny 20.30, a dokładnie 20.28 zadzwoniła moja komórka- zostawiłam ją w domu u teściów. Kasia nie ma zwyczaju odbierania cudzych telefow, ale tego dnia coś ja tknęło i sięgnęła bo mój telefon aby go odebrać. Co sie okazało dzwonił Tomek- szwagier , który zginął 6 lipca. Mówiła ze nogi jej się ugieły gdy spojrzała na wyświetlacz. Przeciez to było niemożliwe, bo szwagier juz nie zył a jego telefon był wyłaczony i włozony w jego rzeczy, w jego pokoju. Gdy nam to opowiedziala szybko wzielam telefon i sprawdziłam liste połaczen... Mówiła prawde. O 20.28 miałam połaczenie nieodebrane od szwagra. Wszyscy się rozpłakaliśmy. Po kilku minutach moj mąz skojarzył fakt tego połaćzenia ze zgubieniem dokumento ww sklepie. Stwierdził ze zgodnosc czasu w jakim miały miejsce te dwa zdarzenia swiadczyla o tym ze jego ś.p. brat ostrzegł go i poinformował w sposob paranormalny o braku dokumentow. Może wdaje się Wam to dziwne i śmieszne ale człowiek w chwili tragedii jaka go spotyka (tragiczna śmierć bliskiej osoby) myśli rózne rzeczy i wierzy w rózne rzeczy. Nigdy nie zapomnimy tego zdarzenia. Jeśli tak było jak mówi mój mąz to dziekujemy ci Tomku ze nad nami czuwasz.