Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: ucza 2007-07-13 16:55
Lato 2000. To były moje wymarzone wakacje. Z kilkorgiem bliskich przyjaciół postanowiliśmy spędzić szalony czas na łonie natury - "gdzieś w Beskidach". Spakowaliśmy namioty, śpiwory, termosy, scyzoryki i wiele innych przydatnych rzeczy i ruszyliśmy na wyprawę. Ponieważ skorzystaliśmy z usług nieocenionych PKP, to pierwszy dzień upłynął głównie pod znakiem podróży. Efekt? Mało czasu na szukanie dobrego miejsca na nocleg. Co gorsza, strasznie się rozlało, zewsząd spływały strugi deszczu. Byliśmy młodzi i głupi (a może po prostu nie tacy nudni i zachowawczy jak teraz) więc niewiele myśląc rozbiliśmy namioty na dziko, w pierwszym lepszym w miarę płaskim, i , wydawało się, bezpiecznym miejscu.
Przypadło mi nocować w namiocie z Anią, znaną antyfanką ekstemalnych wypadów i zadeklarowaną fanką miast i miasteczek. Była dobrą przyjaciółką, ale, na Boga, cóż robiła w takim miejscu? Klnęłam w duchu pewna, że wcześniej czy później padnę ofiarą jej marudzenia i miejskich kaprysów niemożliwych do spełnienia w dziczy, w której wylądowaliśmy. Tymczasem to co obudziło mnie wczesnym rankiem - była 4 50 - to nie był płacz marudnej Anny. Był to dźwięk wydawany przez jakieś dużę zwierzę; dźwięk bardziej leśny niż muczenie krowy i mniej warczący niż odgłosy, które mógłby z siebie wydawać pies. Zadecydowałam, że nie będę budzić panikary i spróbuję wyjrzeć z namiotu (ewentualnie zostając bohaterką wyjazdu i ratując przyjaciół przed jakimś groźnym zwierzęciem).
Obeszłam całe nasze prowizoryczne obozowisko. Z nieba jeszcze siąpiło, więc zdążyłam zmoknąć, wdepnąć w błoto i trochę poparzyć się pokrzywami. Dźwięk już się nie powtórzył. Wróciłam do śpiworu, by pospać jeszcze dwie godziny i wtem.. znowu. I to tak blisko, jakby za ścianą naszego namiotu. Wystraszyłam się nieźle - a jeżeli coś nas staranuje? Wyskoczyłam z namiotu, robiąc przy tym tyle hałasu, że Ania się obudziła. Znowu jednak nie przydybałam żadnego stworzenia, które mogłoby tak mnie straszyć. Ania wściekła, że została obudzona, zapytała:
- Co się stało?
- Nie słyszałaś? Tu gdzieś jest jakieś ogromne zwierzę - prawie jej odkrzyknęłam.
- Jakie znowu zwierzę? Co Ty bredzisz.. - Ania kładła się już spać na nowo, ale wtedy..
dźwięk się powtórzył.
- No to które tak.. jęczy! - wymachiwałam palcem, jakby dźwięk można było pokazać.

Do groźnego odgłosu natury dołączył drugi, nie mniej przerażający - histeryczny śmiech Anny. Płakała, jęczała, łkała i się dusiła, a ja nic nie rozumiałam. W końcu wskazała palcem na swój telefon, położony na spoczywającej w namiocie patelni i desce do krojenia. Popatrzyłam, a telefon zadrgał... i drgając, jako że leżał na nierównych powierzniach, wydawał dziwaczne dźwięki, które byłam w stanie uznać nawet za ryk łosia.

W ten oto sposób dowiedziałam się o istnieniu telefonów, które potrafią wibrować ;)
napisał/a: Jovi 2007-07-13 21:59
To był jeden z sennych, zimowych, ponurych poranków...wsiadłam do tego samego autobusu co zawsze (dodam, że wsiadam na pętli autobusowej), usiadłam sa tym samym miejscu co zwykle, tzn. na końcu autobusu i na siedzieniu przede mną zobaczyłam telefon - nowiutką nokię. Nie powiem, w porównaniu z moim zabytkowym modelem to był cud techniki, obiekt westchnień, pożądania...ale wrodzona uczciwość nakazała mi oddać telefon kierowcy i tak też uczyniłam. Jednocześnie narastała we mnie ciekawość do kogo może należeć ten telefon i czy ten ktoś zdąży go odebrać zanim autobus odjedzie...oczywiście moja wyobraźnia pracowała baaaardzo intensywnie, senność minęła jak ręką odjął. Nagle do autobusu wsiadł zaniepokojony, młody chłopak i poszedł do kierowcy.To był właściciel telefonu, uradowany, że odzyskał telefon dziękował kierowcy za pomoc...w tym momencie pewna pani powiedziała, że to zasługa dziewczyny, która siedzi na końcu autobusu...Chłopak podszedł do mnie, podziękował za uczciwość i pomoc i mówi " jestem z Katowic ( a ta historia nie działa się na Górnym, ale Dolnym Śląsku) i zaraz wracam do domu, gdybym mógł zaprosiłbym cie chociaż na kawę, ale zaraz przyjedzie po mnie kolega". W tym momencie kierowca włączył silnik, chłopak wyskoczył z autobusu i tu zakończę historię...a dodam, że rzeczywiście podjechało po niego autko na katowickich numerach...
napisał/a: agnieszka137 2007-07-13 22:09
Brałam udział w konkursie, w którym można było wygrać samsunga f300 oraz 100 singli Byonce(zasady):(ustaw opis : samsung f300 telefon, który żyje moją muzyką...). Ustawiłam sobie taki opis choć nie liczyłam, że wygram ten ciudny fonik :( . Parę dni po ukończeniu konkursu, jakaś osoba napisała mi na GG wiadomość, że(treść):


Przeczytałam uważnie i myślałam, że śnię!! Byłam okropnie uradowana więc w pośpiechu podałam swoje dane. :cool: i znowu wróciłam do swoich zajęć. Pare godzin później wrócił tata. Pochwaliłam mu się, że wygrałam telefonik lecz on jednak nie chciał wieżyc. tak więc pokazałam mu wiadomość od tego numeru...ale....zaraz potem przyszła mi wiadomość od tego samego numeru (treść):


Zła i oburzona iż źle zostałam potraktowana napisałam mu co o tym myśle! :mad: Dzień później dostałam kolejna wiadomość od tego numeru.(treść):


w tedy zrozumiałam, że to był żart
1-błędy ortograficzne oraz nazwy pisane z małej litery!
2-"Oprucz pani w pielgrzymce weźmie udział mocherowa armia wspaniałego ojca rydzyka"
fundator nagrody nie napisałby czegoś takiego!!


Smutna mogę tylko pomażyć o tym telefoniku ciudnym!!! :( :( :(
napisał/a: agata6885 2007-07-14 00:14
Pierwszy telefon dostalam w wieku 17 lat byla to nokia 3410,otrzymalam ja w spadku po mamie.Mialam ten telefon pol roku :( Pewnego razu poszlam z kolezankami na dykoteke pilnowalam telefonu bardziej niz siebie,balam sie ze ktos mi go ukradnie i wygadalam...polozylam torebke na stole,odwrocilam sie na chwile a kiedy chcilam wziasc torebke telefonu tam juz nie bylo i nikogo wokol niej wiec nie mialam kogo za to oskarzac :( Potem dlugi czas nie mialam telefonu...pozyczalam telefon od mamy i przychodzily duuuze rachunki.Kolejnym razem wzielam od mamy telefon i mialam isc do kolezanki,nie zdazylam jeszcze wyjsc nawet z domu a telefon mi upadl na kafelkii caly ekran sie zbil...w koncu mama postanowila mi kupic nowy telefon poszlysmy do salonu i wybralam taki jaki chcialam :) byl super :D !!Mialam go niestety tylko 2 dni bo kiedy sie ladowal to niechcacy pociagnelam za kabel i wpadl mi do wiaderka z woda ktore obok stalo.Tak sie skonczyla moja przygoda z telefonem (mam nadzieje ze sie skonczyla :confused: )Teraz juz sama zarobilam sobie na telefon i jestem ostrozniejsza...Moj tata mowi ze nie mam szczescia do telefonow ;)
napisał/a: kathja86 2007-07-14 00:19
To było jeszcze za czasow liceum... Siedzimy sobie w sali czekajac na lekcje cala klasa, dzien jak co dzien w szkole, szum w lawkach, jedni lataja, drudzy sie smieja... poprostu liceum! W czasie wlasnie takiej przerwy postanowilam korzystajac z okazji udac sie do lazienki, a zwyczajem szkolnym zapytalam kto by sie z mna przeszedl bo samej to nudno... Niestety albo stety, jak sie okazalo potem, zadna moja kolezanka nie chciala sie ze mna pojsc. Wiec wielce obrazona wyszlam sama. Rzecza niezmiernie istotna w tej opowiesci jest to ze mialam zwyczaj zawsze nosic mojego Samsunga C100 w prawej, tylnej kieszeni jeansow! :p W lazience, jak to w lazience z potrzeba, rozpoczelam zalatwianie sprawy na sedesie a tu nagle gdy siadalam uslyszalam tylko male ''pluum''! :confused: Prosze mi wierzyc ale to nie bylo nic innego jak tylko moj ukachany telefonik!!! :eek: I to byla chwila proby... Nawet sobie nie wyobrazacie z jakim poswieceniem ratowalam mojego samsunga przed utonieciem! :D Oczywiscie po powrocie powiedzialam ze wpadl mi do umywalki jak mylam rece ;) No a Ty jakbys sie zachowal\a w mojej sytuacji?? :cool:
napisał/a: dominikgogo 2007-07-14 00:39
Posiadam telefon Samsung E250...
Jadąc samochodem kładę telefon na deske rozdzielczą, żebym widział kto dzwoni... pewnego razu brałem zakręt za ostro bo się spieszyłem...i telefon wyleciał mi przez okno... ja oczywiście o hamulcach, a jechało jeszcze za mną 2 kolegów w dwóch samochodach. ja zdąrzyłem zahamować, kumpel za mną też, niestety następny juz nie zdążył... :D ten ostatni skasował sobie przód, ten drugi miał wgniecony kufer, a ja wyleciałem na drugą stronę ulicy szukać telefonu... znalazłem... niedość, że wyleciał z dużym impetem, przejechał po asfalcie ok 7 m to jeszcze uderzył w kraweżnik... Telefon cały... kumple nie byli zadowoleni, ale ja tak bo odzyskałem telefon i to cały!!! i cała historia... wszystko dobrze sie skończyło.samochody juz tez sprawne, Telefon też :D
napisał/a: MalinkaX85 2007-07-14 01:10
To było ciepłe popołudnie, robiliśmy ze znajomymi grilla...wiadomo stół był zastawiony jedzeniem, napojami...ja oczywiście nie potrafię się rozstać ze swoim telefonikiem wiec leżał on na stole. Gdy wszyscy juz sie zabieraliśmy do jedzenia wziełam do reki ketchup w butelce...na moje nieszczęście była to butelka z tą "wspaniałą" silikonową końcówka :rolleyes: . Po nasiśnieciu butelki pokaźny strumień ketchupu wylądował gdzie?...no oczywiście na moim telefonie(był cały przykryty warstwą ketchupu), ale to jeszcze nie koniec. Gdy już do mnie dotarło gdzie sie podziała zawartość butelki odruchowo złapałam telefon i pobegłam do łazienki...oczywiście całej akcji towarzyszył głośny śmiech moich znajomych(szczerze mówiąc sama też się śmiałm). W łazience odkręciłąm kran i złapałam za gąbke oczywiscie z całego rozpędu zamiast zmoczyć gąbke wsadziłam pod wode telefon. Telefon na szczęście dało sie uratować pomimo całego "chrztu" jaki przeżył :)
napisał/a: herrXwolf 2007-07-14 01:39
Pewnego dnia wyszedłem do pracy.W drodze na przystanek autobusowy spotkałem przyjaciół,którzy zaoferowali,że mnie podwiozą pracy.Po krótkiej rozmowie stwierdziłem,że tak się spieszyłem,że nie zdążyłem się ogolic.Wtedy wyciągnąłem telefon,włączyłem odgłos golaki i zacząłem się ''golic'' w samochodzie.Zdziwienie było tak wielkie,że kolega przemkną przez skrzyżowanie z odwróconą głowa do tyłu.Musieliśmy sie zatrzymac bo nikt nie mógł wytrzymac ze śmiechu.Po powrocie z pracy spotkałem się z nimi.Opowiedzieli,że cały dzień śmieli sie z tego dowcipu i każdy chciał miec ten dzwięk w swoim telefonie.Ukoronowaniem kawału było zdanie jednego z nich na powitanie mnie-''Stary!A Ty dalej nieogolony jesteś!''
napisał/a: 19angel89 2007-07-14 01:44
hmm moja najciekawsza przygoda to na pewno ta przy której ładnego wstydu sobie narobiłam..
zwykły słoneczny dzień wracam z zakupów wyjątkowo sama.. spotkałam po drodze 2 chłopaków, zaczepili mnie i zaczęli opowiadać o rzeczach o których nie miałam kompletnie pojęcia troszkę wypite mieli.. ale zastanawiało mnie po co mi to wszystko wogle opowiadaja i jeszcze naśladują jak to było, skakali nade mną śpiewali jednym słowem byłam w szoku.. widocznie chcieli być śmieszny (nie ukrywam gdy opowiadali mi niestworzone historie nie wyrabiałam w niektórych momentach)..aż w końcu.. zapytali o mój numer komórki (telefon miałam w torebce schowany) powiedziałam im: "z chęcią bym wam dała chłopaki mój numer no ale niestety nie mam komórki.." po czym jak to mówiłam zaczął dzwonić mój telefon.. w tym momencie nie wiedziałam kompletnie co zrobić, zrobiło mi sie głupio cała czerwona na twarzy.. odebrałam, była to moja znajoma z która sie umówiłam powiedziałam do niej ze zaraz u niej będę(co mnie uratowało) skończyłam rozmawiać a oni.. "no ładnie to tak kłamać z checia bys nam dała? to moze podasz?" było mi strasznie głupio i ich przeprosiłam powiedziałam ze mam chłopaka i ze nie rozdaje numerów na szczęście zrozumieli.. i poszli inne wyrywac..
po tej przygodzie z telefonem mowie zwyczajnie ze jestem zajęta.. albo ze nie rozdaje numerów by znowu wpadki nie mięć..
napisał/a: zygakomp 2007-07-14 08:02
Szłem łąką z telefonem , kwiaty pachły , ona mnie odepchła upadł telefon , wiec weszłem do domu czasłem dzwiami , wyjąłem karcioche pamiecioce i wgrałem emetruchy. poszłem spać . :)

taki żart :)
napisał/a: Dobermann 2007-07-14 08:10
5 lat temu kupilam nokie 8210. Jest mala i ma dosyc cienkie, wysokie dzwieki. Mam rowniez psa pinczera - duzy ratler - 2 krople dobermana - jesli chodzi o agresywnosc. Ma na imie Lady. 2 razy w roku przezywamy jej urojona ciaze, robienie gniazdka, a potem wychowywanie i karmienie szczeniakow. Praktycznie zaraz po zakupie komorki, chcac zadzwonic do kolezanki zauwazylam brak komorki. Zapadla sie pod ziemie. Po dlugim poszukiwaniu wpadlam na pomysl zadzwonic na nia, bo dawalam glowe, ze jest na pewno w domu. Dzwonie i slysze ja a jednoczesnie moja sunia poplakuje. Szukam jej i okazuje sie ze jest w budzie, schowana miedzy lapkami piesia. Udalo mi sie jakos ja wydobyc mimo sprzeciwow suni. Byla ciepla i mokra od mleczka. Moja sunia bardzo zywiolowo reagowala zawsze na jej dzwiek, a tym razem przygarnela za szczeniaka i karmila. Do tej pory jak nadchodzi ten blogoslawiony czas, chowam komorke. :)
napisał/a: bartlomiej 2007-07-14 08:17
Było to ogólnie jakiś rok temu. Jak co weekend jeździłem na swoim rowerze. Ktoś do mnie zadzwonił pogadałem chwilę i odłożyłem telefon do sakwy. Trochę poskakaliśmy na rowerach i postanowiliśmy wrócić do domu. W połowie drogi zauważyłem że mam otwartą sakwę a w niej brak telefonu. Nawet nie wiedziałem że potrafię tak szybko jeździć na rowerze. Po przeszukaniu miejsca gdzie skakaliśmy on się szczęśliwie odnalazł. Tym razem trzy razy sprawdziłem czy zamknąłem sakwę. A następnie cały uradowany wróciłem do domu