Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: OLgida 2007-07-12 09:58
W moim życiu telefon jest moim nieodłącznym dodatkiem. Mam go zawsze przy sobie, bo jestem uzależniona od wszelakich kontaktów ze światem. Dlatego wiele historii wiąże się właśnie z nim.
Pierwsza z nim wydarzyła się u mojego kolegi w domu gdy graliśmy w karty z jego rodzeństwem. Telefon był wyciszony, ale słyszałam wibrację. Postanowiłam się nie odrywać od gry jednak brat kolegi podniósł telefon i niechcący nacisnął zieloną słuchawkę. Jednak tego nei zauważył i stwierdził, że „Olga, jakiś Wiesiek do Ciebie dzwoni’. Tym Wieśkiem okazał się mój szanowny tato, który następnie miał pretensje dlaczego mam go zapisanego w telefonie jak kolegę.
Druga historia związana jest z lekcją historii w szkole. Mój historyk jest człowiekiem w pełni kochającym swoją pracę, a także wyrozumiałym. Jednak gdy ma gorszy dzień potrafi być cyniczny do granic możliwości. Właśnie na jednej z takich lekcji dał się słyszeć typowy dzwonek od nokii. Profesor z poirytowaną miną oparł się o ławkę i wypatrywał kto będzie chciał go wyłączyć. Wiele osób pochyliło się nad torbami jednak nie słysząc wibracji u siebie zaczęło rozglądać się po klasie. Profesor już całkiem zły kazał wyłączyć ten telefon. Widząc, że jednak nikt się nie kwapi porozglądal się dookoła. Pod jego biurkiem leżał jego czarny neseser, który zręcznie tłumił odgłosy i dzwonka i wskazywał na kogoś kto był z tyłu Sali. Profesor lekko zmieszany przeprosił wszystkich i kontynuował lekcję. Sytuacja ta powtarzała się jeszcze kilka razy.
Trzecie zdarzenie miało miejsce u mnie w domu. Gdy przy porannej toalecie myłam twarz i wycierałam ją ręcznikiem papierowym dostałam sms. Ponieważ na koncie już nei miałam funduszy by odpisac chciałam iść do mojego pokoju i wysłać odpowiedź z Internetu. Jak zwykle rozkojarzona, otworzyłam sedes i zamiast już mokrego ręcznika wyrzuciłam mojego dwuletniego Siemensa. Bez zastanowienia jednak go wyłowiłam. Na szczęście go uratowałam. Suszyłam go cały dzień, a kiedy włączył się pod wieczór to klawiatura świeciła się jeszcze przez całą noc, co za tym idzie szybko się rozładowywał.
napisał/a: farbenka 2007-07-12 10:35
Moja przygoda z telefonem wyglądała następująco. Pewnego dnia jechałam tramwajem na uczelnie. Tramwaj był trochę zatłoczony, także stałam zaraz przy drzwiach. W pewnym momencie dostałam SMS i w pośpiechu wyjmowałam telefon z kieszeni. Niestety telefon wyślizgnął mi się z ręki a pech chciał, że tramwaj stał na przystanku i drzwi były otwarte...mój kochany telefonik spadł pod tramwaj na tory rozpadając się na 2 części (osobno bateria osobno telefon). Na domiar złego motorniczy zamknął właśnie drzwi a ja byłam w takim szoku, że nie mogłam wydusić z siebie słowa. Na całe szczęście chłopak, który stał obok szybko wcisnął guzik stopu a wszyscy świadkowie zdarzenia zaczęli krzyczeć, żeby otworzyć drzwi. Szybko wyskoczyłam i sięgnęłam po telefon - na szczęście oprócz kilku rysek nic mu się nie stało, a z chłopakiem który mi pomógł umówiliśmy się na kawę)
napisał/a: TygrysiaKotka 2007-07-12 11:41
Pamiętam przygodę z telefonem - było to dokładnie 2 lata temu, na jednej z pierwszych randek moja połówka przyjechała po mnie samochodem swojego taty, było już dosyć ciemno i oczywiście romantycznie, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy... jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej i wtedy postanowiłam położyć trzymany na kolanach telefon na półkę w samochodzie, już byłam pewna że wszytsko pójdzie zgodnie z planem gdy... usłyszeliśmy dziwny dźwięk który popsuł cały nastrój! Okazało się że jego tata wyciągnał z samochodu radio by je naprawić i została po nim tylko "wielka przestrzeń' gdzie wpadł mój telefon. Moja połówka męczyła się 1,5h by go jakoś wydostać co nie było takie łatwe. Gdy się to wreszci udało nie mieliśmy już nawet czasu by kontynuować zaloty bo było tak bardzo późno. Myślałam że spalę się ze wstydu a on juz nigdy się ze mną nie spotka, na szczęście było inaczej i dziś jesteśmy szcześliwym narzeczeństewm które czesto powraca do tej przygody:)
napisał/a: dariulka20 2007-07-12 13:19
chciałabym sie podzielić z wami moją historią, w której główny udział przypadł mojej kochanej komórce.A zatem, znajomi zaproponowali mi ostatno żebysmy wybrali się na spływ kajakowy wzdłuż rzeki Wda.Oczywiście chętnie się zgodziłam,chwilia relaksu nie zaszkodzi.Otóz cały czas się zastanawiałam czy bezpiecznie będzie mieć przy sobie telefon komórkowy.Wszyscy zabrali telefony ze soba, a że ja nie chciałam byc gorsza, to też go wzięłam.Pan który organizował ten spływ,był zabezpieczony, i miał przy sobie woreczki takie zamykane na tipsy,i można było schować do środka wartościowe rzeczy.Także nie zastanawiając się dłużej włożyłam do srodka mój kochany telefonik,bez którego zyć nie mogę.Zaczęła się nasza wyprawa.mówiąc prawdę było cięzko,pogoda była nie za ładna,cały czas padało, i na dodatek płynęliśmy pod wiatr.W pewnym momencie znajomi podpłynęli do nas, i zaczęli się z nami przepychać kajakami.W wyniku tego ja z moim chłopakiem znależliśmy sie w zaroślach co zaowocowało wywróceniem się kajaku.I tym sposobem znależliśmy się w wodzie. Ubaw był po pachy,wszyscy się śmiali.mi do śmiechu nie było.w porę skapnęłam sie że gdzieś w pobliżu pływa sobie bezczynnie moja komórka.Odrazu większośc się przejęła,i wraz ze mną zaczęli ją wyłanać.Oczywiście sami musieli wskoczyć do wody.Każdy był mokry, a najlepsze jest to że mój telefon najlepiej na tym wyszedł.był cały i suchy.teraz dbam o niego jeszcze bardziej.Wiem że mnie nie zawiedzie i mogę na niego liczyć,hihi...to była super wyprawa, napewno ją powtórzę. nie tylko ja ale i wraz ze mną mójtelefon.
napisał/a: kasiaczek1 2007-07-12 19:08
Moja najlepsza "telefonowa" historia...

zdarzyła się w poprzednim stuleciu. Jako 9-letnia dziweczynka, przy dzielnym ( do czasu ) wsparciu 7-letniego braciszka i tyleżsamoletniej [ nie wiem czy to po polsku :) ] kuzynki , postanowiłam skorzystać z telefonu stacjonarnego. Ponieważ ongiś pasjonowały mnie tzw. tasiemce brazylijske, a w ścisłej ich czołówce plasowała się "Esmeralda"... nie mogąc doczekać do kolejnego odcinka, postanowiłam zadzwonić pod podany dla "fanów" numer i sprawdzić czy Bianka de la Gorgonzolla będzie z Jose Emanuelle de la Rodriguezzz.
Niestety, w wyniku dziwnych zdarzeń, zupełne nieświadomie dodzwoniłam się na HOT LINE vel. 0700 ... ..., z czego przez pewien czas mieliśmy radochę ( ja i wspomniani towarzysze doli i niedoli ). HAPPY END był taki, że rodzice mieli do zapłacenia kosmiczny rachunek ( chyba ok. 1400 PLN ), a ja nauczyłam się pisać listy:)
THE END v DIE ENDE v FIN ... adieu.
napisał/a: hajdusia 2007-07-12 19:43
Moja historia z telefonem
Zawsze pamiętam by mieć przy sobie telefon ale tym razem zapomniałam i po prostu go gdzieś położyłam i nie mogłam znaleźć. Po paru chwilach pomyślałam że po prostu z domowego zadzwonie na swoją komórkę , tak też zrobiłam. Ale niestety moje oczekiwania co do znalezienia telefonu były nikłe dlatego iż mój telefon wogóle sie nie odzywał (brak sygnału). Postanowiłam poszukać go na własną rękę. Po znalezieniu telefonu po paru godzinach stwierdziłam że był on wyciszony przez co go nie mogłam znaleźć.
napisał/a: bambrowa5 2007-07-12 20:31
Moja histroia z telefonem byla dolujaca jak to sie stalo, a teraz jak sobie o tym pomysle to jest calkiem zabawna...
Pewnego dnia, nie pamietam daty, jak jeszcze gralam w siatkowke, w mojej szkole odbywal sie turniej... i oczywiscie jak to male i glupiutkie dziewczynki maja w zwyczaju nie za bardzo dbalam i pilnowalam o swoje rzeczy. Wszytkie (cala moja druzyna) weszlysmy do szatni, przebralysmy sie i poszlysmy grac. Jak turniej sie skonczyl, dopiero wtedy zdalysmy sobie sprawe, ze nie zamknelysmy szatni... nie przejmujac sie tym za bardzo ( bo coz moglo sie stac) umylysmy sie, przebralysmy i poszlysmy do domu.
Siedzac sobie spokojnie przed telewizorem i ogladajac film zapragnelam napisac smsa do mojej przyjaciolki... niestety telefonu nie bylo w miejscu gdzie go polozylam w plecaku ( mam taka specjalna kieszonke )... wiec odrazu wiedzialam, ze albo mi gdzies wypadl (co bylo malo prawdopodobne), ale ktos mi go ukradl... ze lzami w oczach pobieglam na sale, i niestety nie znalazlam telefonu. Obdzwonilam wsyztkie kolezanki, i okazalo sie, ze w przerwie meczu, kiedy jedna z moich kolezanek z druzyny weszla do szatni, siedzial jakis facet, ktory odrazu spytal sie jej " gdzie moze znalesc trenera". a ona tylko powiedziala, ze "nie tu" no i go wypuscila, i oczywiscie nie zamknela szatni... nikomu nic nie zginelo tylko moj telefon... zaczelam sie zastanawiac, dlaczego? moj plecak byl pod lawka, telefon w spejcalnej kieszonce... okazalo sie, ze przez caly czas dzwonila do mnie przyjaciolka, bo nei wiedziala, ze turniej bedzie trwal tak dlugo. Zlodziej pewnie uslyszal dzwiek dzwonka, i wyciagnal moj telefon.
Oczywiscie historia mogal by sei tu skonczyc, ale kilka dni pozniej, na innej sali w tej samej szkole, mialysmy trening, i po treningu wychodzimy z sali, a z szatni obok naszej wychodzi jakis mezczyzna, i tylko sie usmiechnal... moja kolezanka ktora weszla tamtego dnia do szatni i widziala tam siedzacego "zlodzieja", aczela krzyczec ze to on... i nie myslac wiele, zaczelysmy za nim biec... wlacznie z moim ternerem... w strojach (a bylo to jesien), tzn. krotki rekawek, krotkie spodenki, nakolanniki i dlugie siatkarsie skarpetki... bieglysmy jakies 10 minut, ale niestey nie zlapalysmy faceta... jednak zdalysmy sobie sprawe, ze wszyscy sie na nas patrza jak na... ekhem... jakies zjawisko... dlatego dalysmy sobie spokuj z dalszym poscigiem...
Moj trener zglosil tylko na policje, ze po szkole grasuje zlodziej, noo i nigdy wiecej juz go nie wiedzialam :)
Oczywiscie, bylo mi strasznie szkoda telefonu, bo byl to moj pierwszy, i wymarzony telefon komorkowy, no ale wiem teraz dobrze :) , ze moge liczyc na wielu ludzi, ktorzy pomoga mi, np. w poscigu :)
napisał/a: sysiaa 2007-07-12 21:05
Oj to to była jedna wielka tragiczna przygoda.
Zacznę od początku.
Pewnego dnia poszłam odprowadzić kolegę (tylko i wyłącznie to kolega) na autobus. I siedzieliśmy na ławce itp i nadjechał autobus to każdMysy rozszedł się w swoją stronę. To był wieczór ja głosy mam zawsze wyłączone i wróciłam do domu. Obudziłam się rano. Szukam telefonu nigdzie nie mogę znaleść ja już panika że zgubiłam telefon cała zezłoszczona wkurzona na siebie że nie pamiętam gdzie telefon położyłam słynne z tego że mam skleroze:)
Szukam szukam telefonu i nic nie znalazłam tata do mnie dzwoni na stacjonarny pyta się dlaczego nie odbieram komórki a ja mu z płaczem że chyba zgubiłam. Pamiętam to była sobota. Ja zawsze w soboty sprzątam. I wpadłam na pomysł że może przez przypadek wywaliłam do kosza na śmieci w pokoju a że śmieci już poszłam wywalić do kosza na śmieci na osiedlu to wtedy był jeden wielki problem. Wieczorem poszłam z tatą do tego śmietnika i szukaliśmy mojego worka ze śmieciami - masakra. Worek się znalazł ale telefon nie! I ja wtedy już nie wiedziałam gdzie ten telefon mógł być. Przez jakiś czas byłam bez telefonu miałam zastępczy mamy taka jedna wielka "cegła"
Nagle patrze pod kaloryfer a tam mój telefon!! Mysłałam że zastrzele wszystkich no cóż blondynka ;D
napisał/a: iskia 2007-07-13 11:43
:) jetsem mamą przślicznego chłopca!!! Mó Miki od jakiegoś czasu ząbkuje, ślini się jak buldog!! :D Jego ulubioną zabawką jest MÓJ telefon!! :) Nie ważne, że swoich "starych" ma już 7!! Ostatnio tak zaślinił moją Motorolkę, że przestała działać. Oddałam ją do serwisu, gdy ją odbierałam usłyszałam: " telefon zalany cieczą organiczną, nie podlega gwarancjii. Polecam zakup nowego". I tak oto mój synuń stał się posiadaczem telefonu numer 8, a mamusia znów da zarobić panu, który żyje z handlu telefonami! ;)
napisał/a: anunka 2007-07-13 13:35
całkiem niedawno byliśmy ze znajomymi w górach, oczywiście każdy z nas posiada własną komórkę, no ale telefon jednej z koleżanek nie cichł. ciągle ktoś do niej dzwonił, albo Ona wydzwaniała do kogoś. po dwóch dniach w górach wszyskich zaczęło to denerwować. Pewnego pochmurnego dzionke idziemy sobie wspólnie na Giewont i nagle zaczyna dzwonic telefon. oczywiście już wiadomo ze to do pani X ktoś dzwonił. wszyscy postanowiliśmy troszke jej utrzeć nosa i njbliższej nadarzającej sie okazji zabraliśmy jej telefon z plecaka, oczywiście w tak sprytny sposób, że tego nie zauwarzyła.
napisał/a: anunka 2007-07-13 13:41
całkiem niedawno byliśmy ze znajomymi w górach, oczywiście każdy z nas posiada własną komórkę, no ale telefon jednej z koleżanek nie cichł. ciągle ktoś do niej dzwonił, albo Ona wydzwaniała do kogoś. po dwóch dniach w górach wszyskich zaczęło to denerwować. Pewnego pochmurnego dzionke idziemy sobie wspólnie na Giewont i nagle zaczyna dzwonic telefon. oczywiście już wiadomo ze to do pani X ktoś dzwonił. wszyscy postanowiliśmy troszke jej utrzeć nosa i njbliższej nadarzającej sie okazji zabraliśmy jej telefon z plecaka, oczywiście w tak sprytny sposób, że tego nie zauwarzyła.
Przeszliśmy jeszcze z 1 km. w przyjemnej ciszy gdy znajoma zauwarzyła brak telefonu. przerażona przeszukała najbliższą okolice, no niestety nie znalazła :D
już nieźle poddenerwowana postanowiła sie wrócić. nagle telefon zaczął dzwonic w plecaku jednego z naszych znajomych. koleżanka nieźle wkórzona zarządała zwrotu swojej "zguby", a nam było strasznie głupio. Mogliśmy przecierz poprostu jej powiedzieć ze nam przeszkadzają te ciągłe telefony. Do końca urlopu znajoma sie do nas nie odzywała pomimo tego że ją przeprosiliśmy.
Dziewczyna poprostu jest uzależniona od swej komórki, a gdy jej zginęła aż wysypki dostała na całym ciele.
to byl niezbyt udany urlop, ale wiemy ze nastepnym razem wszyscy wyłaczamy telefony na wakacjach. bez wyjątku...
napisał/a: urszula8 2007-07-13 16:24
Cześć opowiem wam moją historie jaka przydarzyła mi się z telefonem.pewnego pięknego dnia kiedy to miałam wracać już z zakupów zadzwoniła do mnie mama żebym kupiła jeszcze pare żeczy w innym miejscu i stojąc koło auta gdy z nią skińczyłam rozmawiac połozyłam na samochodzie komórke i wtedy podszedł do mnie kolega porozmawialiśmy sobie i wsiadłam do auta zapominając o telefonie pojechałam.Wpore się zoriętowałam, że nie mam telefonu ale było za póżno bo komórka spadła z dachu i mało tego przejechał po niej inny samocód pozbierałam części co po niej zostały i pojechałam do domu.Od tamtej pory uwarzam gdzie zostawiam komórke bo lubię dużo z niej kożystać a po pierwsze to jedyna żecz dzięki której utrzymuję kontakt z moim mężem.