Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Młody_Maciej_i_malowanie

napisał/a: ~krys 2010-11-28 19:15
E. wrote:


> A i tak czasem myslę, że jak nasi rodzice nie mieli telefonów
> komórkowych, musieli być jeszcze bardziej "odważni" niż my teraz.

Komórkowych! Jeszcze 17 lat temu u mnie stacjonarny nie był oczywistą
oczywistością.
J.
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 20:59
Dnia Sat, 27 Nov 2010 19:54:57 +0100, Paulinka napisał(a):

> To nie ja stwierdziłam, że na tej trasie są czarne bezduszne miejsca,

Ależ Ty - to tylko i wyłącznie Twoje autorskie okreslenie.

> (...)powinna popracować nad tym, że jej córki są dorosłe,
> dobrze wychowane, same siebie świadome i wiedzą, co robią, a jej
> martwienie się i telefony nie mają wpływu na to, co się zdarzy.

Już Ty mi nie wyznaczaj, nad czym powinnam pracować. Moje telefony do i od
dzieci na szczęście są ostatnią na świecie dziedziną, w którą możesz
wsadzić nos. One były, są, będą i pozostaną, bo tak nam się podoba.
Popracuj nad zrozumieniem tego, a pozbędziesz się wielu problemów, które Ci
jak widzę sprawiam.
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 21:00
Dnia Sat, 27 Nov 2010 19:55:07 +0100, Stalker napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>>> A co jak co, akurat w tym wątku "się do ciebie nie przyczepiłem"
>>>
>>
>> Przyczepiłeś:
>> "(...)ale w takim razie trzeba przenieść
>> dyskusje na pl.soc.rodzina
>> do wątku: "Kłopoty z teściową, własną matką, babcią, czy z kim tam
>> jeszcze, kto nie zauważył,
>> że jego dzieci są dorosłe od kilkunastu lat "
>
> Ja tak napisałem do Agnieszki, która napisała:
>
> "Spróbuj to wyjaśnić mojej mamie" z emotikonem oznaczającym uśmiech.
>
> Napisałem jak wyżej i dodałem również emotikon oznaczający uśmiech
>
> Stalker

No to sorry, odebrałam to jako "o mnie".
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 21:04
Dnia Sat, 27 Nov 2010 19:58:27 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2010-11-27 17:40, Ikselka pisze:
>
>> PS. Najbardziej zainteresowały mnie jubilerskie miary - podałam kiedyś, że
>> noszę 16-kę, majac na myśli średnicę, a tymczasem miara jubilerska dla tej
>> średnicy to "11".
>
> No ale dopiero teraz się o tym chyba dowiedziałaś, bo wtedy szybciutko
> zmieniłaś ten rozmiar, o ile pamiętam. :)

Nie, nie zmieniałam chyba, raczej.

>
>> Nie dziwię się zatem Medei, że chciałaby sobie na kciuk
>> mój pierścionek zakładać według tego, co napisałam
>
> No pewnie!

Poniekad jednak mam spory problem z biżuterią, ponieważ muszę dobierać ją
według grubości w stawach palców, natomiast szyjki kości palców mam
strasznie cienkie i wszystkie pierścionki siłą rzeczy mi "latają" na
palcach
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 21:08
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:02:19 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2010-11-27 14:49, Jagna W. pisze:
>
>> Ale to znowu insynuacje Wasze (czy może raczej Paulinki), bo nikt tutaj nie
>> pisał o unikaniu wychodzenia z domu czy tłuczeniu psów, a jedynie o
>> ograniczaniu ryzyka w sytuacjach, gdy jest to uzasadnione czy możliwe
>
> Pytanie tylko, czy nerwy w oczekiwaniu na córkę w jakikolwiek sposób
> ograniczają potencjalne ryzyko?
>

A nerwy o dziecko w szpitalu je ograniczają? A nerwy o zagrozone stopnie
dziecka? A nerwy o powrót ze szkoły? A nerwy o mamę przed operacją? A nerwy
o wynik biopsji? A nerwy po/przed utratą pracy?

Takaś racjonalna? No nieeeee mów, bo nie uwierzę.

Nerwy po prostu SĄ. Kto się nie denerwuje, to albo kłamie, albo jest
psychopatą.
napisał/a: ~medea 2010-11-28 21:10
W dniu 2010-11-28 21:04, Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 27 Nov 2010 19:58:27 +0100, medea napisał(a):
>
>> W dniu 2010-11-27 17:40, Ikselka pisze:
>>
>>> PS. Najbardziej zainteresowały mnie jubilerskie miary - podałam kiedyś, że
>>> noszę 16-kę, majac na myśli średnicę, a tymczasem miara jubilerska dla tej
>>> średnicy to "11".
>>
>> No ale dopiero teraz się o tym chyba dowiedziałaś, bo wtedy szybciutko
>> zmieniłaś ten rozmiar, o ile pamiętam. :)
>
> Nie, nie zmieniałam chyba, raczej.

Tzn. poprawiłaś się w tamtym wątku na 11, o ile pamiętam.

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 21:11
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:05:47 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2010-11-27 19:17, Jagna W. pisze:
>
>> A tu niekoniecznie. Wolę sobie więcej powyobrażać i wykorzystać dzięki
>> temu wszystkie możliwości zapobieżenia ew. wypadkom, niż zakładać, że na
>> większość rzeczy nie mam wpływu i iść na żywioł.
>
> Czyli np. zatankować do pełna, żeby nie trzeba było się zatrzymywać po
> drodze W-wa - Kielce, nieprawdaż?
>
> Ewa

Czegoś się tak tego tankowania uczepiła? - można być zmuszonym do
zatrzymania się się nie tylko z powodu tankowania, bo moze się zdarzyć
awaria, albo niedyspozycja żołądkowa i konieczność pójścia do toalety czy
ból brzucha podczas okresu. Sto powodów moze być.
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 21:15
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:05:54 +0100, Paulinka napisał(a):

> Ikselka pisze:
>
>>> Jakiś thriller z korkami i stacjami benzynowymi w tle ? :>
>>
>> Nic z tych rzeczy.
>> Mam gotowe, przemyslane pomysły na:
>> "Soczewkę" (thriller), "Dziecko Rosemary II" (horror), "Lalki" (nie
>> horror)... I mam nadzieję, że niedługo zacznę. Bo szkoda mojej energii na
>> pisanie tutaj.
>
> XL wiesz, że my ze sobą to albo miód albo totalna wojna.

Kto się czubi, ten się lubi. Albo odwrotnie.

> Mam nadzieję, że coś Ci z tego pisania fajnego wyjdzie,

Ja też, ogromną, ostatnio o niczym innym praktycznie nie myślę.

> bo co jak co,
> ale talentu do fantazjowania Ci nie brakuje :)
> BTW czemu aż takie mroczne klimaty?

Nie wiem. To są sny. Klnę się, ze nie wiem. Snią mi się gotowe scenariusze
(no, powiedzmy ich spójne skróty). Srednio 4-5 razy w roku, ale niektóre
zapominam, bo są do kitu, a niektóre od razu opowiadam mężowi, żebyśmy
razem pamiętali, to wtedy jestem spokojna, ze mi nie ucieknie nic.
Ponieważ to mi się zdarza już kolejny raz, a ten ostatni scenariusz jest
BOMBOWY, to wreszcie potraktowałam to serio za namową męża zresztą...
Własnie idzie do mnie pocztą literatura fachowa na tematy warsztatowe.
I myślę, ze coś z tego się wylęgnie...
napisał/a: ~medea 2010-11-28 21:15
W dniu 2010-11-28 21:08, Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:02:19 +0100, medea napisał(a):

>> Pytanie tylko, czy nerwy w oczekiwaniu na córkę w jakikolwiek sposób
>> ograniczają potencjalne ryzyko?
>>
>
> A nerwy o dziecko w szpitalu je ograniczają? A nerwy o zagrozone stopnie
> dziecka? A nerwy o powrót ze szkoły? A nerwy o mamę przed operacją? A nerwy
> o wynik biopsji? A nerwy po/przed utratą pracy?
>
> Takaś racjonalna? No nieeeee mów, bo nie uwierzę.
>
> Nerwy po prostu SĄ. Kto się nie denerwuje, to albo kłamie, albo jest
> psychopatą.

Ale to nie ja w tym wątku próbuję uzasadnić, że nerwy mają sens i są
potrzebne. Są, bo są, z różnych powodów, ale raczej w niczym nie
pomagają w opisanych sytuacjach.

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 23:04
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:06:09 +0100, Jagna W. napisał(a):

> Dodaj sobie jeszcze punkt, że to, co Tobie może się wydawać toksyczne, dla
> kogoś innego jest zupełnie normalną relacją.

Z moim dopiskiem - "...i może się normalną wydawać nawet Twoim własnym
dzieciom".

napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 23:07
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:08:35 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2010-11-27 18:47, Ikselka pisze:
>> Dnia Sat, 27 Nov 2010 12:49:53 +0100, medea napisał(a):
>
>>> pierwszy raz. Jeśli jednak ktoś potrafi zachować faktyczny spokój w
>>> takich sytuacjach, to tylko podziwiać IMO.
>>>
>>
>> Albo się martwić...
>
> No tak, nadmiernie nerwowy zawsze znajdzie sobie dodatkowy powód do
> zmartwień...
>

Nadmierność w tym aspekcie jest względna - może to nadmiernie oziębły
powodów do zmartwienia akurat w danej sytuacji sobie nie znajduje.
napisał/a: ~Ikselka 2010-11-28 23:12
Dnia Sat, 27 Nov 2010 20:08:51 +0100, Paulinka napisał(a):

> Ikselka pisze:
>> Dnia Sat, 27 Nov 2010 19:18:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> Ikselka pisze:
>>>
>>>>>>>> A jaka częstotliwość dzwonienia jest dozwolona, żeby nie wyjść na
>>>>>>>> histeryczkę?
>>>>>>> Odpowiednia do sytuacji.
>>>>>> Hm, więc powiedz coś konkretnego (jakieś liczby na czas?) o mojej
>>>>>> częstotliwości dzwonienia i oceń.
>>>>> Mój brat mieszka w Norwegii. Kiedy wraca z domu rodzinnego (czyt.
>>>>> Wrocławia) autem, dzwoni dwa razy, wtedy, kiedy wsiada na prom i kiedy
>>>>> jest już u sobie w domu. To moim rodzicom w zupełności wystarcza. Kiedy
>>>>> pojawia się jakiekolwiek opóźnienie po przekroczeniu granicy, brat
>>>>> dzwoni, że będzie później i wtedy jest to ilość odpowiednia do sytuacji,
>>>>> czyli 3 telefony. Paniała?
>>>> Ja pytam o liczbę MOICH telefonów i ocenę tej liczby pod względem
>>>> zaawansowania MOJEJ histerii.
>>> Jak w podanym przykładzie. Przekroczenie normy 2 telefonów w
>>> uzasadnionych przypadkach jest IMO normalne.
>>
>> Dobrze, że nie zapomniałaś o "IMO".
>> A ile listów można napisać, kiedy jest się zakochanym? - bo ja dostawałam
>> kiedyś codziennie jeden z dołączonym bukiecikiem. Za mało? Za dużo? -
>> czekam na arbitraż
>
> A ile czasu to trwało?

Kilka miesięcy. Wystarczająco dlugo, żebym to zakończyła i to bardzo
zdecydowanie.


> Ja dostawałam przez 4 lata co miesiąc 10-go prezent na miesięczną
> rocznicę pierwszej randki, potem ekonomicznie przeszliśmy na rocznicę
> ślubu, czyli raz do roku :>

Listy i bukieciki nie były od mego przyszłego męża. Były od kogoś, komu nie
mogłam i nie chciałam pozwolić na zatracenie się w miłości bez szans. Potem
dostałam jeszcze tylko jeden list od tej osoby, który dotrzeć miał do mnie
w dniu ślubu, ale mama go przechwyciła i mi dała dopiero jakiś czas po. I
dobrze zrobiła. Dziś sama bym tak postąpiła, jak ona.
Ale rozwlekam, a nie o to chodzi.