O co chodzi z tą_religią_w_szkole?

napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-08 02:46
W dniu 2012-09-07 17:08, Voyager pisze:
[...]

Sęk w tym, że Ty po prostu bredzisz. Nie mówiłbyś o milionach
ofiar inkwizycji, gdybyś zajrzał choćby do tak podatnego na
manipulację miejsca jak wikipedia, nie mówiąc nawet o źródłach
naukowych. Może byś się nawet dowiedział, że proces przed
inkwizycją był dla podsądnych często wybawieniem: w wypadku
oskarżenia przez tłum zapewniał obronę przed linczem - około
90% skarg nie była przez inkwizycję nawet rozpatrywana tylko
odrzucana na podstawie analizy oskarżeń, a z przeprowadzonych
procesów skazaniem kończyło się kilka procent spraw, przy
czym skazanie na śmierć było wyjątkowo rzadkie - najczęściej
była to kara pokutna, przyznanie się do błędu lub spalenie
wizerunku, a nie samej osoby. Z tego powodu bardzo częste były
tzw. autodenuncjacje. Tak, tak, podejrzany o czary wolał sam
się zgłosić do inkwizycji licząc na proces. Dowiedziałbyś się
też może, że to inkwizycja wymyśliła nowoczesne sądownictwo z
oskarżycielem, obrońcą i sędzią...

Jeśli chodzi o masowe mordy, to zostały one wymyślone nie
przez katolików, dla po to by mordować masowo katolików w
Wandei, ludzi którzy sprzeciwili się Rewolucji Francuskiej.
"Piekielne oddziały" gen. Turreau wypróbowały tam większość
z tego co potem robił Hitler - produkcję mydła i guzików
z ludzi, palenie, topienie... Przeczytaj sobie coś o Wandei,
albo wyjaśnij skąd wytrzasnąłeś "rewelację", że obozy
koncentracyjne wymyślił katolicyzm...

Itp, itd. Gdybyś przed swoim pełnym jadu wystąpieniem zrobił
choć tak niewiele jak zerknięcie do jakichkolwiek materiałów
historycznych, nie ośmieszałbyś się swoim bezsensownym pluciem.
Nie mówię nawet o porządnej książce, ale choćby do wikipeddii...
której redaktorzy /en gros/ mając lekko lewicowe odchylenie
raczej faworyzują zdanie zbliżone do Twojego niż mojego.
Ale przynajmniej nie bełkocą jak Ty.

Ukłony,
i mi szkoda czasu na dyskusję z Tobą - póki nie udowodnisz
że przeczytałeś jakakolwiek książkę czy choćby opracowanie.
--
ŁK
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 05:43
On 8 Wrz, 02:48, Lukasz Kozicki wrote:
> W dniu 2012-09-07 17:08, Voyager pisze:
> [...]
>
> Sęk w tym, że Ty po prostu bredzisz. Nie mówiłbyś o milionach
> ofiar inkwizycji, gdybyś zajrzał choćby do tak podatnego na
> manipulację miejsca jak wikipedia, nie mówiąc nawet o źródłach
> naukowych. Może byś się nawet dowiedział, że proces przed
> inkwizycją był dla podsądnych często wybawieniem: w wypadku
> oskarżenia przez tłum zapewniał obronę przed linczem - około
> 90% skarg nie była przez inkwizycję nawet rozpatrywana tylko
> odrzucana na podstawie analizy oskarżeń, a z przeprowadzonych
> procesów skazaniem kończyło się kilka procent spraw, przy
> czym skazanie na śmierć było wyjątkowo rzadkie - najczęściej
> była to kara pokutna, przyznanie się do błędu lub spalenie
> wizerunku, a nie samej osoby. Z tego powodu bardzo częste były
> tzw. autodenuncjacje. Tak, tak, podejrzany o czary wolał sam
> się zgłosić do inkwizycji licząc na proces. Dowiedziałbyś się
> też może, że to inkwizycja wymyśliła nowoczesne sądownictwo z
> oskarżycielem, obrońcą i sędzią...
>
> Jeśli chodzi o masowe mordy, to zostały one wymyślone nie
> przez katolików, dla po to by mordować masowo katolików w
> Wandei, ludzi którzy sprzeciwili się Rewolucji Francuskiej.
> "Piekielne oddziały" gen. Turreau wypróbowały tam większość
> z tego co potem robił Hitler - produkcję mydła i guzików
> z ludzi, palenie, topienie... Przeczytaj sobie coś o Wandei,
> albo wyjaśnij skąd wytrzasnąłeś "rewelację", że obozy
> koncentracyjne wymyślił katolicyzm...
>
> Itp, itd. Gdybyś przed swoim pełnym jadu wystąpieniem zrobił
> choć tak niewiele jak zerknięcie do jakichkolwiek materiałów
> historycznych, nie ośmieszałbyś się swoim bezsensownym pluciem.
> Nie mówię nawet o porządnej książce, ale choćby do wikipeddii...
> której redaktorzy /en gros/ mając lekko lewicowe odchylenie
> raczej faworyzują zdanie zbliżone do Twojego niż mojego.
> Ale przynajmniej nie bełkocą jak Ty.
>
> Ukłony,
> i mi szkoda czasu na dyskusję z Tobą - póki nie udowodnisz
> że przeczytałeś jakakolwiek książkę czy choćby opracowanie.
> --
> ŁK

Od kościoła stalin wziął tak jak mówiłem propagandę, czyli tym
gorzej dla faktów, gdy opisują np jakieś zbrodnie. No i co widzimy
fałszowanie historii, SB które teraz służy kk tak jak fałszowało za
komuny historię tak teraz wybiela kościółek, chociaż Jan Paweł
przepraszał za zbrodnie dokonane przez kk , jednak jak widzimy
polactwo pomniki tylko buduje zamiast słuchać co mówi, ale jak
debilstwo nie słucha to po co ma o tym wiedzieć. Ale np; bardziej
konkretnie ,wpisz sobie w google - obóz koncentracyjny w bratnicach-
to jest pierwszy obóz koncentracyjny założony przez kk na terenie
polski, dlatego Hitlera zachwiciły obozy bo powód był ekonomiczny,
gdyż kaci domagali się podwyższenia zapłat za łamanie kołem , wbijanie
na pal, przepiłowywanie , rozrywanie odbytu itd. Tak więc gdy europa
domagała się co raz większego humanizmu i praw człowieka, a kaci
większych opłat, to kk przeklął katów i wymyślono obozy
koncentracyjne ,czyli za złe myślenie przeciwko kk osadzano w obozie,
też kobiety niegodne i dzieci, które były gwałcone i tania siła
robocza, ten obóz w Bratnicach odbili rosjanie i Stalina też się
zachwycił, bo tu zapoczątkował pomysł tzw schizofrenii bezobjawowej.
To nie rosyjska psychiatria to kk wymyślił schizofrenie bezobjawową.
Tak więc wpisz Obóz koncentacyjny w bratnicach.
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 07:23
CRIMEN EXCEPTA


Motto: Pytanie: Dlaczego zebrani na sabacie czarownic całują diabła w
tyłek?

Odpowiedź: Ponieważ Mojżesz także oglądał Pana tylko z tyłu.1


W historii ludzkości a przede wszystkim w historii prześladowań jedno
z najważniejszych miejsc zajmują okrucieństwa popełniane w imieniu
Boga. To w jego imieniu przez kilkaset lat ścigano, torturowano i
mordowano tysiące niewinnych kobiet, mężczyzn i dzieci, których
obwiniono o czary. Wątpliwe zresztą, czy Bóg miał w tej sprawie coś do
powiedzenia - zapewne umarł w roku 1486, gdy dwaj bogobojni
dominikanie - Jakub Sprenger i Heinrich Kramer opublikowali "Młot na
Czarownice". Możliwe zresztą, że umarł 253 lata wcześniej, w roku
1233, gdy Inkwizycja powołana została do życia lub w roku 1320, kiedy
papież Jan XXII polecił Inkwizycji uśmiercenie wszystkich, którzy
oddali się diabłu. A może jeszcze wcześniej, w roku 382, gdy
chrześcijański Kościół uznał, że zabity powinien być każdy, kto
dopuszcza się herezji. Według prawa kontynentalnego i rzymskiego
czarownictwo było zbrodnią wyjątkową, crimen excepta, w przypadku
której bardzo trudno przedstawić dowody w drodze zwykłej, prawnej
procedury. Dlatego najlepszym sposobem udowodnienia przestępstwa miało
być przyznanie się winnego. Ludzie podejrzani o czarownictwo powinni
być torturowani tak długo, aż wyznają swe postępki i przyznają się do
winy. Powinni być zabici dla dobra świata, aby powstrzymać diabelskie
działania w królestwie Bożym i dla własnego dobra, aby przez swą
śmierć w pokucie uchronić się przed straszniejszymi następstwami po
śmierci.

Przez pierwsze 253 lata istnienia Inkwizycji czarownice palono w
sposób nie skodyfikowany, panował w tej dziedzinie ogólny bałagan i
chaos. Dopiero gdy Sprenger przekonał papieża Innocentego VIII o
potrzebie uregulowania tych spraw i kiedy wspólnie z Kramerem wydali
swe wielkie dzieło, kościół mógł przystąpić do polowania metodycznie i
w sposób uporządkowany. Od tego czasu w całej Europie stosowano
identyczną procedurę, podobne narzędzia tortur i niemal identyczną
listę pytań, które należało zadać czarownicy. W sprawie polowania na
czarownice, dwa zwaśnione odłamy Kościoła - Protestantyzm i Katolicyzm
potrafiły się doskonale porozumieć, nawet w czasach Wojny
Trzydziestoletniej

"Młot na czarownice" składa się z trzech części. Pierwsza opisuje
sposoby wykrywania czarownic, druga zajmuje się różnymi rodzajami
czarów i podaje sposoby ich zwalczania, a trzecia stanowi szczegółowy
podręcznik dla inkwizytorów i sędziów zajmujących się procesami o
czary. Z tego podręcznika pochodzi poniższy fragment:

Procedura prowadzenia przesłuchania ma być następująca. Po pierwsze
strażnik powinien przygotować narzędzia tortur, następnie obnażyć
więźnia (jeśli jest to kobieta, będzie wcześniej obnażona przez inna
kobietę, sprawiedliwą i cieszącą się dobrą opinią). Służy to temu,
ażeby udaremnić możliwość ukrycia w odzieniu sił czarcich, które mogą
być w nim posiane - czarownice często, nauczone przez Diabla,
przyrządzają taki preparat z ciał nieochrzczonych dzieci. Kiedy
narzędzia tortur zostały przygotowane, sędzia, osobiście lub za
pośrednictwem innego dobrego człowieka, próbuje przekonać więźnia, aby
wyznał prawdę dobrowolnie. Jeśli ów nie zacznie jednak jej wyznawać,
sędzia rozkaże dozorującemu przygotować więźnia do strapaddo albo
innej tortury. Dozorujący mają posłusznie i niezwłocznie wykonywać
polecenia. Następnie, podczas modlitwy odmawianej przez kogoś z
obecnych, więzień ma być odwiązany i ponownie zachęcany do złożenia
zeznań, przy czym należy dać mu nadzieję, ze w razie ich złożenia nie
zostanie stracony.... Jeśli jednak ani groźbą, ani obietnicą
czarownica nie daje się przekonać do wyjawienia prawdy, strażnik ma
rozpocząć tortury według przyjętych metod, z większym lub mniejszym
natężeniem, w zależności od rozmiarów zbrodni badanego. Podczas gdy
dana osoba jest torturowana, musi być jednocześnie pytana zgodnie z
artykułami oskarżenia, przy czym rozpocząć należy od pytań o
drobniejsze przewinienia, gdyż łatwiej się przyznawać do mniejszych
występków, niż. do cięższych2.

Oskarżonym obiecywano, że unikną kary, jeśli tylko przyznają się do
winy. Tyle tylko, że sędzia, który obiecał przesłuchiwanemu wolność
był zmieniany następnego dnia przez innego sędziego, który oczywiście
nic nie wiedział o obietnicy danej przez poprzednika. Był to zabieg
prosty, pomysłowy i skuteczny.

Przed rozpoczęciem badania osoby podejrzanej o czary należało
poświęcić narzędzia tortur i kat mógł już przystąpić do swojej pracy.

Tortury dzielono na wstępne i końcowe. Tortury wstępne stosowano, aby
zmusić badanego, w większości wypadków badaną, do przyznania się do
winy. W tym celu stosowano następujące metody: obnażenie, groźba,
związanie, biczowanie, ściskanie i miażdżenie palców, rozciąganie na
drabinie. W raportach sądowych tortury wstępne często były pomijane i
mówiło się, że oskarżony przyznał się dobrowolnie. Tortury końcowe
stosowano w przypadkach, gdy osoba oskarżona nie chciała się przyznać
do winy, gdy milczała oraz po to, by zmusić ofiarę do wydania
wspólników.

Tortury można było stosować do trzech razy3 Do tortur zwykłych
zaliczano strapaddo, czyli podwieszanie i rozciąganie. Jako tortury
nadzwyczajne stosowano ściskanie. Do metod podstawowych można było
dodawać różne urozmaicenia, takie jak chłosta, podpalanie lub
przypalanie, miażdżenie palców i tym podobne. Następną kategorię
stanowiły tortury dodatkowe dla przestępstw specjalnych. Stosowano je
w celu wzmocnienia agonii w ramach kary. W takich sytuacjach stosowano
obcinanie rąk lub nóg, oślepianie lub rozszarpywanie rozpalonymi do
czerwoności obcęgami.

Dobrą ilustracją typowego dnia w sali tortur daje raport sądowy
pierwszego dnia tortur kobiety oskarżonej o czary w Prossneck w
Niemczech w 1629 roku:



1. Kat związał jej ręce, ściął włosy i umieścił na drabinie. Oblał jej
głowę alkoholem i podpalił, co wypaliło jej włosy do korzeni.

2. Umieścił siarkę pod jej ramionami i na plecach po czym ją podpalił.

3. Związał jej ręce za plecami i podciągnął ją za nie do góry pod
sufit.

4. Zostawił ją zawieszoną za ręce na trzy do czterech godzin, podczas
gdy torturujący udali się na śniadanie.

5. Po powrocie oblał alkoholem jej plecy i podpalił..

6. Przyczepił do niej duże ciężary i ponownie zawiesił ją pod sufitem.
Następnie umieścił ją ponownie na drabinie, przyłożył do jej ciała
chropowatą deskę pełną ostrych nacięć i ponownie podwiesił ją pod
sufitem.

7. Następnie zmiażdżył jej kciuki i duże palce u stóp, przywiązał jej
ramiona do kija i w tej pozycji trzymał ją zawieszoną przez kwadrans
aż kilkakrotnie zemdlała.

8. Następnie ścisnął jej łydki i nogi między deskami poluzowując w
trakcie zadawania pytań.

9. Następnie wychłostał ją biczem do krwi

10. Jeszcze raz umieścił jej kciuki i wielkie palce u stóp między
deskami i pozostawił ją na stole tortur między 10 rano a 1 po
południu, gdy kat i inni funkcjonariusze sądowi udali się na posiłek.

Po południu przybył urzędnik, który sprzeciwił się temu bezlitosnemu
postępowaniu.

Kobietę ponownie biczowano w okrutny sposób, co zamknęło pierwszy
dzień tortur.

Następnego dnia rozpoczęto tortury od nowa, lecz ich natężenie nieco
zelżało.4

Trzeba pamiętać, że cały przewód sądowy prowadzony był z myślą o
zbawieniu osoby badanej. Dlatego nie można było dopuścić, aby dana
osoba umarła bez wykazania skruchy, żalu i pokory. Temu służyły częste
pouczenia, modlitwy odmawiane w trakcie tortur i obfite stosowanie
święconej wody. Karę chłosty często wymierzano w czasie, gdy dzwony
pobliskich kościołów biły na Anioł Pański. Tortury miały pomóc
oskarżonej osobie w udzieleniu wyczerpujących odpowiedzi na pytania
zadawane jej przez sędziów. Oto wybór typowych pytań zadawanych przez
sąd:

- Jak zostałaś czarownicą i co się wydarzyło przy tej okazji?

- Kim jest ten, którego wybrałaś na swojego inkuba? Jakie jest jego
imię?

- Imię twojego mistrza wśród złych demonów?

- Jaką przysięgę jemu złożyłaś?

- Do podniesienia którego palca cię zmuszono? Gdzie nastąpiło twoje
połączenie

się z inkubem?

- Jakie demony i jacy inni ludzie uczestniczyli w sabacie?

- Co tam jadłaś?

- Gdzie siedziałaś podczas uczty?

- Jaką muzykę tam grano i jakie tańczyłaś tańce?

- Co otrzymałaś od swojego Inkuba za stosunek cielesny?

- Jakie diabelskie znamię uczynił inkub na twoim ciele?

- Jaką krzywdę wyrządziłaś takim a takim osobom i jak tego dokonałaś?

- Na jakie dzieci rzuciłaś urok?

- Jakie zwierzęta zaczarowałaś, by padły i dlaczego dokonałaś tych
uczynków?

- Kim są twoi wspólnicy w czynieniu zła?

- Z czego sporządzona jest maść, którą smarujesz kij, na którym
fruwasz?

- Jakie magiczne słowa musisz wypowiedzieć, aby pofrunąć?

- Jakie burze i nawałnice spowodowałaś i kto ci w tym pomagał?

- Jakie spowodowałaś plagi robactwa i gąsienic?

- Z czego stworzyłaś te szkodniki i kto ci w tym pomagał?5

Wszystkie odpowiedzi były skrzętnie zapisywane przez pisarza. Często
trzeba było stosować pytania dodatkowe, ponieważ osoba torturowana nie
była w stanie wydobyć artykułowanego głosu z powodu zadawanego bólu. W
takim wypadku wystarczył jęk, czy skinienie głową, które pisarz
przerabiał na słowa.

Matthew Hopkins w swojej książce "Discovery of Witches" przytacza
takie oto przesłuchanie:

Pytanie: Masz cztery inkuby w sobie, czy tak?

Odpowiedź: Tak.

Pytanie: Czy nazywają się tak i tak?

Odpowiedź: Tak.

Pytanie: Czy nie wysłałaś swojego inkuba, aby zabił moje dziecko?

Odpowiedź: Tak.

Zapewne dlatego większość relacji dochowanych do naszych czasów w
protokołach sądowych pokrywa się niezależnie od kraju w którym proces
miał miejsce. Jak widać z powyższych pytań, sąd szczególnie
interesował się sposobami podróżowania i uczestnictwem oskarżonych o
konszachty z diabłem w sabacie diabelskim. Typowy opis sabatu zachował
się w relacji z procesu pewnej 40-letniej kobiety z bawarskiego miasta
Eichstätt, z roku 1637.6

Pytanie: Ile razy w miesiącu fruwała? Dokąd fruwała i w jakim celu?

Odpowiedź: dwa razy na miesiąc, dwadzieścia cztery razy w roku. Aby
jej mąż się nie obudził i nie przeszkodził jej w tym, diabeł
rozsypywał wokół niego proszek. Dzięki temu diabeł i oskarżona mogli
spotykać się gdzie tylko chcieli: w kuchni, w sypialni, przedsionku
czy na strychu. Diabeł dał jej widły, których używała wyłącznie do
latania. Smarowała je magiczną maścią. Diabeł zawsze siadał z przodu,
a ona siadała za nim. Kiedykolwiek chciała polecieć na sabat,
wypowiadała następujące zaklęcie:



Hui! W górę przez komin, w górę przez okno!

W imię Diabła w drogę i do przodu!



Podczas lotu na widłach diabeł wypuszczał strugi ognia, niewiele więc
mogła zobaczyć. Miejsca zgromadzeń, o ile jej wiadomo, znajdowały się
na północnych pastwiskach. W pierwszej chwili odniosła wrażenie, że
było tam mnóstwo jedzenia i picia, pieczeni i innych potraw podawanych
w zielonych naczyniach. Ale jedzenie było mdłe, gliniaste, całkowicie
czarne, bardzo słodkie i źle przygotowane. Nigdy nie zauważyła chleba
lub soli. Białe wino pito z drewnianych lub glinianych kubków.
Przynoszono je w dzbanach lub skórzanych workach. Uczestnicy sabatu
siedzieli na krzesłach, ławach i na szubienicach. Podczas uczty
bluźnili Bogu i planowali przyszłe zbrodnie.

Rozmawiali również o sędziach miejskich, o komisarzach i o tym, jak
bez litości szkodzić ludziom. Czarownice były zachęcane do
kontynuowania swych niecnych uczynków. Ten, który wygłaszał kazanie
był niski i gruby, z czarną brodą i stał przy drewnianym pulpicie. Owe
sabaty odbywały się we czwartki i soboty nocą, o dziesiątej lub
dwunastej godzinie w zależności od pory roku. Miejsce było oświetlone
lampami trzymanymi przez nędzne stare kobiety, ona sama raz trzymała
lampę w jednej ręce. Następnie rozpoczynały się tańce. Główny diabeł
siedział w wygodnym fotelu. Ci, którzy siedzieli po jego bokach
składali mu ukłony. Po wspólnym tańcu w koło, bez stałych figur
tworzyły się pary i oddalały na boki w celu lubieżnych uczynków.
Myśli, że muzycy grali na trąbkach i skrzypcach ale nie poznała
żadnego z nich. W sabacie uczestniczyło około 50 osób, niektóre z nich
nosiły maski. Pewna kobieta, niejaka N.N. z N. była tam obecna.
Wszyscy siadali wokół okrągłego stołu.

Lecz kiedy miał miejsce wielki sabat liczba czarownic była tak wielka,
że nie możliwa do policzenia. Kiedy nadchodziła pora zakończenia,
główny diabeł mówił: "Hui! W imię Diabła, wynoście się!". Opuszczały
miejsce zgromadzenia w ten sam sposób w jaki tam przybywały. Może
wymienić następujące osoby, które widywała podczas sabatów:

1. N.N. z małego Zaułka. Widziała ją dwa lata temu zimą w północnych
górach i ostatnim razem na północnych pastwiskach podczas uczty
sabatowej. Kobieta ta tańczyła ze swoim Diabłem, noszącym strój ucznia
kowalskiego i miała z nim również miłosny stosunek. Ubrany był w
skórzany fartuch i czapkę a ona miała futro i czarną suknię nałożoną
na nie.

2.Widziała inną kobietę N.N. osiem lub dziesięć razy. Pierwszy raz
sześć lat temu na północnych pastwiskach i ostatni raz półtora roku
temu w północnych górach podczas uczty sabatowej. Jadła, piła,
tańczyła i skakała. Natomiast rok temu pofrunęła z nią razem do
piwnicy należącej do N.N. i piły tam wino. Były obecne z nimi jej dwa
demony a kobieta ta wystąpiła w czarnej sukni. Jej Diabły były
przebrane za grabarzy.

Po trzy-tygodniowym procesie kobieta ta, jak mówi relacja sądowa z
Eichstätt: "umarła pogodzona z Bogiem", co się tłumaczy: została
spalona na stosie dnia 17 grudnia 1637 roku. W trakcie procesu,
poddana torturom złożyła doniesienie na 45 innych osób, które miały
być jej wspólnikami - w ten właśnie sposób machina Inkwizycji
dostawała kolejne mięso do mielenia.

Mechanizm działania tej machiny ciekawie przedstawia historia
polowania na czarownice w Ortenau i Offenburgu z 1627 roku.

7 listopada 1627 roku władze Ortenau uzyskały ewidencje od więzionych
wcześniej podejrzanych o czary przeciwko mieszkańcom Offenburga. Na
podstawie tych ewidencji aresztowano Katherinę Brem. Ponieważ nie
przyznała się do winy, 8 listopada zarządzono ostre tortury, które
również nie dały rezultatów. Kat Mathias zwrócił się o dostarczenie
ciężarów i innych narzędzi, które otrzymał z Ratusza. Zamówiono
specjalne krzesło czarownicy7 jak również zwrócono się do
przedstawiciela kościoła o pomoc duchową nad upartą kobietą. Zabiegi
te nie dały rezultatu, więc ściągnięto kata z Windschäg, który po
torturach trwających 11 czy 12 godzin uzyskał przyznanie się do winy.
Oskarżyła ona również dwie inne kobiety (które w 1622 roku były już
torturowane, lecz zostały uniewinnione). Zostały one aresztowane i na
torturach przyznały się do winy. Postępowanie nabierało szybkości. 27
listopada Ratusz zamówił drzewo na stos. Wyrok wydano 1 grudnia i
wszystkie trzy spłonęły 3 grudnia. Na skutek zeznań z Ortenau
aresztowano i torturowano 12 i 13 listopada Simona Hellera. Ponieważ
nie złożył zeznań, rozważano możliwość uwolnienia go, kiedy uzyskano
nowe ewidencje i znów torturowany był 4 grudnia - również bezowocnie.
Następnie, również bez uzyskania ewidencji skonfrontowano go z
oskarżycielem i torturowano 10 grudnia. Dopiero 16 grudnia uzyskano
zeznania: zamówione wcześniej krzesło czarownicy dotarło do Ratusza,
więc po umieszczeniu go w nim około godziny 8 wieczorem złożył
zeznania. Następnego dnia potwierdził je pod groźbą, że jeśli tego nie
uczyni, powtórnie posadzony zostanie na krześle czarownicy. 20 grudnia
zwrócił się do Ratusza z prośbą o umożliwienie mu przeżycia świąt
Bożego Narodzenia, ale to uniemożliwiłoby stracenie go z trzema innymi
oskarżonymi czarownicami, mianowicie Lucią Linder, Christine Häusler i
Marią Geringer. Zagrożono mu zatem ponownym umieszczeniem w krześle
czarownic. Całą czwórkę stracono przez obcięcie głów i spalenie 24
grudnia. Radny miejski Philipp Beck dostarczył na tę okazję własnego
drzewa. Nota bene jego piękna i młoda żona spalona została jako
czarownica półtora roku później.

9 listopada aresztowano Urszulę Schlininger. Pewna kobieta zeznała, iż
widziała ją sto razy na sabacie diabelskim. Inna widziała tam też jej
córkę. Zarządzono tortury, lecz zmiażdżenie kciuków nie przyniosło
spodziewanych zeznań. Ponieważ zachodziło podejrzenie, że kobieta jest
w ciąży, tortury zawieszono do 30 grudnia, gdy okazało się, że
oskarżona krwawi. Wtedy złożyła zeznanie, po czym 3 stycznia 1628 roku
poddana została torturom, ponieważ zeznanie swoje odwołała. Została
umieszczona w krześle czarownicy, dzięki czemu przyznała się do
zarzucanych jej czynów w ciągu trzech kwadransów. Zeznanie było jednak
niekompletne, więc 5 stycznia ponownie wróciła na krzesło, co
przyniosło tym razem pełne przyznanie się do zarzucanych czynów.
Kobietę ścięto i spalono 14 stycznia z czterema innymi czarownicami.
Jedną z nich była żona radnego miejskiego Megerera, jednego z
najaktywniejszych obywateli miasta. Megerer zajmował wiele
zaszczytnych stanowisk i w związku z tym miał wielu wrogów. Jego żonę
aresztowano 4 stycznia 1628 roku, torturowano tego samego dnia bez
sukcesu i następnego rana, kiedy przyznała się do winy. Podczas tortur
kobieta potwierdziła swe zeznania i została skazana 12 stycznia. Jej
mąż zrezygnował ze swoich funkcji i wyraził życzenie opuszczenia
Offenburga, lecz nie uzyskał na to pozwolenia, a za swą niezależną
przemowę został ukarany wysoką grzywną (umarł 18 lutego 1630 roku,
szczęśliwie dla siebie, ponieważ czarownice z Ortenau akurat złożyły
na niego doniesienie). Inną osobą z piątki spalonej 14 stycznia była
Maria Scheutlin, córka Barbary, aresztowanej 8 grudnia. Wspomniana
powyżej Urszula Schlininger miała czworo dzieci z pierwszego
małżeństwa. Dwoje z nich, młodsza Barbara i Anna Maria zostały
oskarżone wspólnie z Ursulą Weid. Całą trójkę aresztowano. Złożyły one
zeznania pod torturami, poświadczyły swoje zeznania i zostały stracone
19 czerwca 1628. W tych dniach aresztowano panią Drittenbach, wdowę
Weid - matkę spalonej Ursuli i wdowę po Jakubie Kayser. 27 czerwca
aresztowano żonę radnego miejskiego Philippa Baura i Magdalenę Franz.
Wszystkie pod torturami przyznały się do winy z wyjątkiem Magdaleny,
którą umieszczono w krześle czarownicy 30 czerwca o godzinie 11 rano i
w którym 12 godzin później zmarła. Rozkazano pogrzebać ją pod
szubienicą. Pozostałą czwórkę skazano 5 lipca i ścięto oraz spalono
dwa dni później... I tak dalej i dalej, ustawiczne polowanie na
czarownice z Offenburga trwało jeszcze dwa lata... 8



Przed samą egzekucją w obecności przedstawicieli władzy świeckiej i
duchownej, tłumu widzów i kata odczytywano zeznania skazanego i
sentencję wyroku. Następnie można już było owego pasażera wyprawić w
podróż w zaświaty. Najpowszechniej stosowaną metodą było spalenie na
stosie. Jeżeli skazany nie zaparł się swoich uczynków, można było
zastosować prawo łaski przewidujące wcześniejsze uduszenie. W
zależności od regionu, skazanego przywiązywano do słupa, umieszczano
pod słomianym dachem albo sadzano na beczce ze smołą. W przypadkach
szczególnie zatwardziałych grzeszników, przed spaleniem rozrywano ich
ciała przy pomocy koni lub haków. Prochy rozrzucano na nie poświęconej
ziemi.

W celu przedłużenia czasu spalania do palenia czarownic używano
zielonego drzewa. Metodę tę popierał wybitny francuski prawnik Jean
Bodin:

Jakąkolwiek karę wymierzymy czarownicom, gotowanie czy przypiekanie na
wolnym ogniu, to i tak będzie niczym w porównaniu z męką, jaką Szatan
zadaje im na tym świecie, nie mówiąc już o wiecznej agonii, którą
przygotowano im w piekle.9.



Ustalenie liczby ofiar Inkwizycji wydaje się obecnie niemożliwe.
Dokumenty, które dotrwały do naszych czasów, relacje, raporty sądowe
są niepełne. George L. Burr10 oszacował dolną granicę na 100.000
kobiet, mężczyzn i dzieci straconych w Niemczech i drugie tyle w
innych krajach kontynentu europejskiego. Członek rady miejskiej
Quedlinburga Voight11 określił liczbę zabitych w Europie na milion, a
inni autorzy podają liczbę kilku milionów. Oto kilka przykładów
skutków pracy Inkwizycji: Dokumenty z niemieckiego miasta Osnabrück
mówią o 121 spalonych czarownicach w roku 1583 i 133 w 1589. W 1612 w
Ellwangen spalono 167 czarownic, w Würzburgu w 1628 i w styczniu i
lutym 1629 roku spalono 158 osób. Przedstawiciel Watykanu, Bartolomeo
Spina przytacza słowa usłyszane od inkwizytora, który stwierdził że w
ciągu jednego roku (prawdopodobnie chodzi tu o rok 1523) on sam i jego
pomocnik spalili 1.000 czarownic. Zachowane dokumenty z trzech małych
miejscowości należących do Arcybiskupstwa Kolonii - Rheinbach,
Meckenheim i Flerzheim mówią, że w ciągu pięciu lat między rokiem 1631
a 1636 spośród ogólnej liczby 300 domostw 125 do 150 osób zostało
straconych z posądzenia o czary. Pełnomocnik sądowy z Lorraine,
Nicholas Remy stwierdził, że w latach 1581-1591 on sam wysłał na stos
900 osób12. Z kolei István Ráth-Végh13 przytacza następujące
przykłady: 102 wyroki śmierci w roku 1651 w maleńkim miasteczku
Zuckmantel na Śląsku, z małej wioski w okolicach Trewiru (brak daty)
pozostały przy życiu tylko dwie kobiety, w przeciągu trzech miesięcy
spalono w Genewie 500 osób w Bambergu 600 a w Würzburgu 900. Henry
Charles Lea14 podaje: Quedlinburg (Saksonia) w roku 1589 w ciągu
jednego dnia skazano 133 czarownice, małe miasteczko Bündingen: 64
osoby w 1633 i 50 osób w 1634. Okolice Neisse na Śląsku - ponad 1000
osób w ciągu 9 lat. Balzer Voss (lub Ross) z Fuldy na początku XVII
wieku twierdził, że posłał na stos 700 czarownic. I tak dalej i dalej.
Jeżeli byśmy mieli tych kilka wybranych przykładów pomnożyć przez
tysiące siedzib ludzkich, olbrzymią armię poszukiwaczy czarownic,
inkwizytorów i sędziów i trzy wieki polowania na czarownice15, a
pamiętać musimy, że Inkwizycja działała bez przerwy i wszędzie to
liczba może być w rzeczy samej imponująca.

Przygniatającą większość ofiar polowania na czarownice stanowiły
kobiety. Wytłumaczenie tego stanu można znaleźć w charakterystyce
kobiet przedstawionej w "Młocie na czarownice", oddajmy więc jeszcze
raz głos uczonym mnichom:

"Wszelkie zło jest nieskończenie małe w porównaniu ze złem kobiety".

"Mniej niebezpiecznie jest przebywać z lwem lub smokiem niż z
niegodziwą kobietą".

"Żenić się jest rzeczą nierozsądną. Żona jest tylko wrogiem przyjaźni,
niezbędnym złem, naturalną pokusą, nieszczęściem, domowym
niebezpieczeństwem, przejmującą krzywdą, zboczeniem natury
przedstawionym w pięknych barwach. Porzucenie żony jest grzechem,
zatrzymanie jej jest śmiertelną męką. Kobiety muszą winić się same,
gdy wyczerpani codzienną walką bez końca, decydujemy się popełnić
cudzołóstwo".

"Kobiety są lekkomyślne; one nigdy nie były zdolne zrozumieć
filozofów".

"Ich słowa wydają się słodkie jak miód a w zasadzie są bardziej
gorzkie niż sam piołun. Są rozkoszne, gdy się na nie patrzy, wstrętne,
gdy się ich dotyka i zgubne w czasie stosunku".

"Kobieta jest bardziej okrutna niż śmierć; jej serce jest pułapką; jej
ręce są okowami; sprawiedliwy będzie od niej uciekał, grzesznicy będą
jej ulegali".16



Polowanie na czarownice było imprezą, jak nie trudno się domyślić,
bardzo dochodową. Niejedno powstało przepiękne dzieło sztuki, niejeden
kościół został zbudowany za pieniądze z dóbr skonfiskowanych
zasądzonym. Niejeden biskup mógł żyć dzięki temu przyjemniej i
dostatniej. Z polowania na czarownice doskonale żyło tysiące
poszukiwaczy czarownic, z których bardzo znaną postacią był wspomniany
wcześniej angielski adwokat Matthew Hopkins. W poszukiwaniu czarownic
podróżował po Anglii a jego sława poprzedzała go więc gdy tylko
zjawiał się w nowej miejscowości blady strach padał na jej
mieszkańców. Potrafił za jednym zamachem wykryć spisek 29 czarownic.
Był płacony "od głowy", więc trudno się dziwić, że swą powinność
starał się wypełniać najlepiej jak umiał. Kiedy jednak pewnego dnia
wysłał na okrutne tortury 90-letnią staruszkę tłum jej obrońców zmusił
go do poddania się próbie wody i w ten sposób Hopkinsa możemy zaliczyć
do nielicznych ofiar polowania na czarownice, które zginęły
sprawiedliwie.

Wielkie profity z polowania czerpali oczywiście kaci. Jak pisze István
Ráth-Végh: "kat Trewiru jeździł konno w stroju przeplatanym złotem jak
dworzanin; na publicznych przyjęciach jego żona rywalizowała z paniami
z arystokracji". Wygórowane opłaty, których domagali się kaci były
solą w oku arcybiskupstw, do których obowiązków należało ich
opłacanie, gdyż w nadmiernym stopniu uszczuplały majątek samych
głównych duszpasterzy. Stąd zapewne ten ciekawy dokument, wydany przez
Arcybiskupa Kolonii w roku 1757, którego obszerne fragmenty warto
przytoczyć:

Pomimo, że wcześniej Arcybiskup Kolonii zapisał wysokiemu
egzekucjonerowi stały roczny dochód, a mianowicie: osiemdziesiąt
talarów niemieckich, dwadzieścia albusów, dwanaście mendli ziarna i
cztery sągi drzewa, okazało się jednak, że podczas i po wykonaniu
egzekucji i innych czynności z nimi związanych, przedstawianych było
tak wiele nierealnych i przesadzonych rachunków, że stało się to zbyt
kosztowne dla szefa sądu Elektora Arcybiskupiego. Zatem urząd
arcybiskupi w celu ułożenia spraw związanych z tymi żądaniami ustalił
następujące reguły, według których każda pojedyncza operacja została
oceniona; co się niezwłocznie ogłasza.


CENNIK
Talarów niemieckich
Albusów

1.
Za rozrywanie i ćwiartowanie przez cztery konie
5
26

3.
Za potrzebne do tego sznury
1
0

4.
Za powieszenie czterech ćwiartek w czterech rogach; potrzebne do tego
sznury, haki, łańcuchy i wliczając transport
5
26

5.
Za ścięcie głowy i spalenie; wszystko razem
5
26

6.
Za potrzebne do tego sznury oraz przygotowanie i podpalenie stosu
2
0

9.
Za spalenie żywcem
4
0

10.
Za potrzebne do tego sznury oraz przygotowanie i podpalenie stosu
2
0

11.
Za łamanie żywcem na kole
4
0

12.
Za sznur i łańcuchy do tej procedury
2
0

13.
Za zdjęcie ciała przywiązanego do koła
2
52

16.
Za wykopanie dołu i wrzucenie tam ciała
1
26

19.
za obcięcie dłoni lub kilku palców i ścięcie głowy; wszystko razem
3
26

20.
To samo: dodatek - przypalanie gorącym żelazem
1
26

24.
Za ścięcie głowy i przywiązanie ciała do koła oraz zatknięcie głowy na
palu; wszystko razem
5
0

26.
Za powieszenie
2
26

27.
za sznur, gwoździe i łańcuch potrzebny do tego
2
52

28.
Przed przystąpieniem do egzekucji: za ściskanie delikwenta
rozżarzonymi szczypcami, oprócz powyżej wzmiankowanej opłaty za
powieszenie, za każdą osobę
0
26

29.
za obcięcie całego języka albo jego części i później za wypalenie ust
rozżarzonym żelazem
5
0

30.
za potrzebne zwykle do tej procedury: sznur, szczypce i nóż
2
0

31.
za przybicie do szubienicy odciętego języka albo odrąbanej dłoni
1
26

32.
Za każdego, kto się powiesił albo sam utopił lub w inny sposób odebrał
sobie życie: za zdjęcie, usunięcie i wykopanie dołu do wrzucenia tam
ciała
2
0

33.
za usunięcie osoby z miasta lub kraju
0
52

34.
Za wychłostanie w więzieniu, uwzględniając rózgi
1
0

38.
Za przywiązanie do pręgierza, wypalenie piętna i wychłostanie;
uwzględniając węgiel, sznur, pręt oraz maść do piętnowania
2
0

39.
za sprawdzenie więźnia po napiętnowaniu
0
20

40.
za przystawienie drabiny do szubienicy bez względu na to czy jedna
osoba czy kilka będzie powieszonych tego samego dnia
2
0

Odnośnie tortur

41.
za zastraszenie więźnia przez pokazanie instrumentów tortur
1
0

42.
za pierwszy stopień tortur
1
26

43.
za przygotowanie do zmiażdżenia kciuka w pierwszym stopniu tortur
0
26

44.
za drugi stopień tortur, uwzględniając nastawienie członków po fakcie
i sprawdzenie więźnia
2
26

46.
za podróż i dzienne wydatki, za każdy dzień, wyłączając jednakże dni
egzekucji lub tortur bez względu na to czy w te dni jeden czy kilku
kryminalistów jest karanych
0
48

47.
Za dzienne wyżywienie
1
26

48.
Za każdego pomocnika
0
39

49.
Za wynajem konia, razem z paszą i utrzymaniem w stajni; dziennie
1
16

55.
Ponieważ było wiele skarg, iż podczas egzekucji, którym przewodniczyli
przedstawiciele biskupstwa, kat domagał się dodatków do wyznaczonych
cen, lub ważył się żądać wyznaczonej przez siebie sumy pieniędzy,
zatem od kiedy takie żądania uznano za obrazę, są raz na zawsze
zakazane. Nakazujemy zatem niniejszym, aby każdy przedstawiciel
biskupstwa trzymał się ściśle wyżej wymienionych reguł i płacił
egzekucjonerowi tylko sumy wyznaczone i nic więcej zawsze, gdy jest
obecny przy egzekucji. Wszystkie rachunki należy potem przedstawić
skarbnikowi Arcybiskupstwa.


Dano w Bonn, 15 stycznia 1757.17

Wszystkie te fakty i przykłady stanowią małą kroplę w potopie
szaleństwa, jaki zalał Europę na kilka stuleci, kiedy w okrutny sposób
mordowano ludzi mówiąc im, że czyni się to w imię Boga, miłości i
zbawienia. Kiedy rozmodleni oprawcy nazywali swe ofiary synami i
córkami, woda święcona mieszała się z krwią, a zapach kadzideł czuć
było palonym ludzkim ciałem.

Warto pomyśleć czasami o tych tysiącach i tysiącach ofiar, kiedy w
niedzielny poranek udajemy się na mszę do kościoła lub gdy podróżując
po świecie podziwiamy przepiękne świątynie, rzeźby czy obrazy
pozostawione nam w spadku przez naszą chrześcijańską spuściznę.

Jerzy Szafjański

1 Jakub I: "Demonologia", 1591.

2 Jakub Sprenger i Heinrich Kramer (Insistor) "Maleus Maleficarum",
1486.

3 W niektórych regionach przepisy pozwalały na zastosowanie tortur
jednorazowo. W takich wypadkach powszechnym zwyczajem sądów pod koniec
dnia, zamiast zakończyć tortury "zawieszało się" je do dnia następnego
i tak dalej i dalej, co pozwalało sądowi stosować jednorazowo tortury
przez szereg dni a czasem tygodni.

4 Wilhelm Pressel, "Hexen und Hexenmeister", 1860.

5 Z listy obowiązujących pytań sądu w Colmar, Alzacja, funkcjonującej
niezmiennie przez trzy wieki.

6 Zapis tego procesu dokonany przez pisarza w trakcie przesłuchań i w
sali tortur po raz pierwszy opublikowany został w roku 1811. Wszystkie
nazwiska zostały usunięte i zastąpione "N.N." Oryginał zawierający
nazwiska zaginął. (Rosemary Guiley, "Encyclopedia of Witches and
Witchcraft", N.Y. 1989).

7 Krzesło czarownicy - szczególnie cenione przez wzgląd na swoją
skuteczność narzędzie tortur. Swoim wyglądem przypominało drewniany
fotel z oparciami na ręce, głowę i nogi, wszędzie pokryty ostrymi
kolcami. Fotel z Offenburga był obity żelaznymi kolcami, silnie
ogrzanymi za pomocą specjalnego paleniska. Badanego unieruchomiano w
fotelu za pomocą specjalnych zapięć, które powodowały, że kolce coraz
głębiej wbijały się w pozbawione możliwości jakiegokolwiek ruchu
ciało.

8 Henry Charles Lea, "Materials Toward a History of Witchcraft", 1939.

9 Jean Bodin, "Démonomanie" 1580.

10 Rosemary Guiley, "Encyclopedia of Witches and Witchcraft", N.Y.
1989.

11 "Berliner Monatschrift", 1784

12 Rosemary Guiley, "Encyclopedia of Witches and Witchcraft", N.Y.
1989.

13 István Ráth-Végh, "Historia ludzkiego szaleństwa", 1938 (Tł.
Ryszard Bańkowicz, 1973).

14 Henry Charles Lea, "Materials Toward a History of Witchcraft",
1939.

15 Trzy wieki między 1450 a 1750 rokiem uważane są za okres
szczególnego obłędu w historii polowań na czarownice, chociaż ludzie
posądzeni o czary, w mniejszym nieco stopniu ginęli przedtem i
później.

16 István Ráth-Végh, "Historia ludzkiego szaleństwa", 1938 (Tł.
Ryszard Bańkowicz, 1973).

17 Rosemary Guiley, "Encyclopedia od Witches and Witchcraft", N.Y.
1989.
napisał/a: ~krys 2012-09-08 08:29
Maciek wrote:

> W dniu 2012-09-06 17:34, Lolalny Lemur pisze:
>> Chyba nie niezamożnym, tylko żeby szkoła zarobiła, bo obowiązek
>> zniesiony już dawno. U nas nie ma. Są tylko znaczki po 3 zł sztuka
>> zamiast tarcz do ubrania galowego. Były koszulki na WF, ale w tym roku
>> też już nie ma.
> Szkoła (podobno) nic do tego nie ma. Decyduje rada rodziców.

Hahaha, zaśmiała sie królewna i posdzła prac skarpetki. U mnie było tak, że
RR "współpracuje" ze szkołą. Znaczy, wierchuszka obraduje i ustala, a
motłoch, czyli reszta trójek klasowych ma przyklepać


--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~krys 2012-09-08 08:42
Lukasz Kozicki wrote:

> W dniu 2012-09-06 10:04, krys pisze:
>> Lukasz Kozicki wrote:
>>
>>> W dniu 2012-09-05 08:16, krys pisze:
>>>
>>>> Łukasz, naprawdę uważasz, że za usługi kapelanów powinien płacić
>>>> szpital?
>
>>> Po namyśle stwierdziłem że tak jest ok. Podobnie jak jest OK, że
>>> jest ksiądz katecheta w szkole opłacany z naszych podatków.
>>
>> No to tu się różnimy. Bo ja uważamn, że to jest bardzo nie w porządku.
>> Opłacaniem pasterzy powinny się zajmowac owieczki, nie państwo.
>
> (zmieniłem kolejność)
> Nie bardzo rozumiem kogo uważasz za podatników. Przecież to właśnie
> społeczeństwo płaci podatki, a państwo jest przez społeczeństwo
> tworzone i ma mu służyć, a nie odwrotnie (jak się chyba niektórym
> naszym władcom wydaje...)

Właśnie, właśnie. A tymczasem były statystyyki, które twierdziły, ze 62 %
rodziców jest przeciw posyłaniu 6 latków do szkół, i co?
Mnie tam się podobał system, jaki był za moich szczęniecych lat - na
katechezę sie popylało na salkę po lekacjach, na rekolekcje też po lekcjach
i jakoś nikomu korona z głowy nie spadła. Co więcej - dzieciaki chodziły
nie zaganiane kijem.
>
>> W porzadku byłoby dopiero, jakby w spitalach i szkołach byli opłacania
>> z naszych podatków również duszpasterze innych wyznań, włącznie z
>> Latającym Potworem Spagetti.
>
> Dostrzegam tu cały szereg problemów różnej natury, że wymienię tylko
> kilka pierwszych z brzegu. Wyżej zaczęliśmy od podatków. Zerknij
> na http://www.mapawydatkow.pl/ - masz tam różne szczegółowe informacje
> na temat przychodów i wydatków państwa. Cały budżet to 665 mld złotych,
> przychody to różne podatki (w tym PIT, VAT itd) i składki (np. ZUS).
> Na zdrowie idzie 67,8 mld , z czego na szpitale niecałe 28 mld, czyli
> około 4% podatków. Jaka część z tych wydatków idzie na pensje
> kapelanów trudno określić, ale zapewne mniej niż 0,1% - wyliczone
> jak następuje:
>
> Dopiero na szpital mający 250 łóżek przypada cały etat kapelana [1]
> Sądzę, że taki szpital musi mieć ponad 500 pracowników. Na przykład
> W szpitalu Rydygiera w Krakowie [2] w roku 2009 było 575 łóżek a 1350
> osób personelu - czyli ok. 2,2 etatu na 1 łóżko. Wg innych danych
> przeciętne koszty pensji w szpitalu to ok 44-49% kosztów operacyjnych
> patrz [3]i[4] (załóżmy 50%). Choć np. w szpitalu Rydygiera, wg w/w
> raportu, w roku 2009 na wynagrodzenia wydano około 3350x12x135=54 mln
> przy budżecie rocznym 148 mln. Gdyby przyjąć że *nie ma* w Polsce
> inwestycji na szpitale - choć praktyka wskazuje że jednak są - i przy
> 250 łózkach 1/500 wydatków na wynagrodzenia przypada na kapelana, to
> byłoby to 0,2% kosztów wynagrodzeń szpitala stąd ok. 0,07%-0,1% kosztów
> operacyjnych; Załóżmy że innych kosztów nie ma, po wg w/w opracowań
> zwykle koszty operacyjne (oczywiście w sensie rachunkowym, a nie
> w sensie wydatków na operacje stanowią on ponad 95% wszystkich
> kosztów szpitala.
>
> Dalej 0,1% * 4% podatków = 0,00004 budżetu czyli 0,004%. Czyli niech
> będzie, że około 0,004% podatków każdego obywatela idzie na kapelana.
> Policz sobie ilu musiałoby być w Polsce wyznawców Potwora Spagetti
> by opłacili łącznie chociaż 1 etat kapelana w 1 szpitalu...
>
> A nawet gdyby zapewnili choć 1 etat, to nie są oni nawet kościołem
> zarejestrowanym w Polsce (spis kościołów zarejestrowanych Polsce liczy
> 163 pozycje, do odczytania z podawanej przeze mnie wcześniej strony
> GUS). Nie będąc zarejestrowani i nie mając żadnego przedstawicielstwa
> nie mogą podpisać z państwem konkordatu regulującego warunki współpracy
> między państwem a kościołem. Pomijam tu zupełnie fakt, że najwyraźniej
> nawet ci wyznawcy nie traktują swojego "wyznania" poważnie, tylko
> raczej jak happening organizowany przez ateistów, ale mniejsza z tym...

Widzisz, ja uważam, że Bogu, co boskie, Cesarzowi, co cesarskie.
I fakt, że wyznawców LPS jest mało, nie czyni ich gorszymi i nigodnymi
własnego duszpasterza w szpitalu. Ale jest pewna różnica - lekarz,
pielęgniarka, salowa, kucharka, ratownik są w szpiutalu zatrudnieni dla
WSZYSTKICH pacjentów, bez wzgledu na kolor skóry, wyznanie, stan cywilny
itd. Dlatego oni powinni miec etaty z budżetu. A jak wyznawcy jakiejkolwiek
religii zyczą sobie miec własnego kapelana - niech się zrzucą, przy okazji
wyjdzie na jaw, na ile wyceniuaja jego usługi.


--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Maciek 2012-09-08 11:20
W dniu 2012-09-08 02:46, Lukasz Kozicki pisze:
> Sęk w tym, że Ty po prostu bredzisz. Nie mówiłbyś o milionach
> ofiar inkwizycji, gdybyś zajrzał choćby do tak podatnego na
> manipulację miejsca jak wikipedia, nie mówiąc nawet o źródłach
> naukowych. Może byś się nawet dowiedział, że proces przed
> inkwizycją był dla podsądnych często wybawieniem: w wypadku
> oskarżenia przez tłum zapewniał obronę przed linczem
To teraz sobie spróbuj odpowiedzieć na pytanie z czego wynikała ta
powszechna chęć linczu na "czarownicach", czy ogólnie innych odmieńcach.
Czy przypadkiem KK nie miał w tym swojego maleńkiego udziału, by potem
(jak twierdzisz) móc "ratować" zagubione owieczki za pomocą inkwizycji?

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~Maciek 2012-09-08 11:22
W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:
> Właśnie, właśnie. A tymczasem były statystyyki, które twierdziły, ze 62 %
> rodziców jest przeciw posyłaniu 6 latków do szkół, i co?
> Mnie tam się podobał system, jaki był za moich szczęniecych lat - na
> katechezę sie popylało na salkę po lekacjach, na rekolekcje też po lekcjach
> i jakoś nikomu korona z głowy nie spadła. Co więcej - dzieciaki chodziły
> nie zaganiane kijem.
Amen

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-08 13:19
W dniu 2012-09-08 11:20, Maciek pisze:
> W dniu 2012-09-08 02:46, Lukasz Kozicki pisze:
>> Sęk w tym, że Ty po prostu bredzisz. Nie mówiłbyś o milionach
>> ofiar inkwizycji, gdybyś zajrzał choćby do tak podatnego na
>> manipulację miejsca jak wikipedia, nie mówiąc nawet o źródłach
>> naukowych. Może byś się nawet dowiedział, że proces przed
>> inkwizycją był dla podsądnych często wybawieniem: w wypadku
>> oskarżenia przez tłum zapewniał obronę przed linczem
> To teraz sobie spróbuj odpowiedzieć na pytanie z czego wynikała ta
> powszechna chęć linczu na "czarownicach", czy ogólnie innych odmieńcach.
> Czy przypadkiem KK nie miał w tym swojego maleńkiego udziału, by potem
> (jak twierdzisz) móc "ratować" zagubione owieczki za pomocą inkwizycji?

Nie muszę się zbytnio namyślać, bo trochę na ten temat przeczytałem i
mam niejakie pojęcie: ludzie linczowali podejrzanych bo posądzali ich
o rzucanie uroków, sprowadzanie chorób i wierzyli że zabijając ich
pozbędą się wpływu uroku. Obawiali się też, że czarownica porwie ich
dzieci - bo kto "na poważnie" zajmował się czarami, mógł potrzebować
dużej ilości krwi niewinnych dzieci lub dziewcząt - poczytaj sobie o
hrabinie Bathory, dowiesz się że to nie było wyssane z palca; za takie
mordy jeszcze zupełnie niedawno można było zostać skazanym na śmierć.
Zresztą takie rzeczy cały czas miewają miejsce np. w Afryce, tam też
bardzo często dochodzi do morderstw ludzi-albinosów właśnie celem
wykorzystania ich ciał do praktyk "magicznych". Nawet w prasie można
znaleźć informacje na ten temat.
Zresztą pod pozorem oskarżeń o czary często po prostu załatwiano
prywatne porachunki. Było to o tyle łatwiejsze, że oskarżenia o czary
częściej rozpatrywały sądy świeckie, które nie musiały przestrzegać
procedur inkwizycji. I jeszcze jedno - na ogólną liczbę ofiar posądzeń
o czary szacowaną na ok. 300 tys. kobiet spalonych na stosie, około 90%
przypada na kraje protestankie.

Pozdr,
--
ŁK
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-08 14:25
W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:
> Lukasz Kozicki wrote:

>> Dalej 0,1% * 4% podatków = 0,00004 budżetu czyli 0,004%. Czyli niech
>> będzie, że około 0,004% podatków każdego obywatela idzie na kapelana.
>> Policz sobie ilu musiałoby być w Polsce wyznawców Potwora Spagetti
>> by opłacili łącznie chociaż 1 etat kapelana w 1 szpitalu...
>>
>> A nawet gdyby zapewnili choć 1 etat, to nie są oni nawet kościołem
>> zarejestrowanym w Polsce (spis kościołów zarejestrowanych Polsce liczy
>> 163 pozycje, do odczytania z podawanej przeze mnie wcześniej strony
>> GUS). Nie będąc zarejestrowani i nie mając żadnego przedstawicielstwa
>> nie mogą podpisać z państwem konkordatu regulującego warunki współpracy
>> między państwem a kościołem. Pomijam tu zupełnie fakt, że najwyraźniej
>> nawet ci wyznawcy nie traktują swojego "wyznania" poważnie, tylko
>> raczej jak happening organizowany przez ateistów, ale mniejsza z tym...
>
> Widzisz, ja uważam, że Bogu, co boskie, Cesarzowi, co cesarskie.
> I fakt, że wyznawców LPS jest mało, nie czyni ich gorszymi i nigodnymi
> własnego duszpasterza w szpitalu.

Jeszcze raz wyjaśnię: jeśli się zorganizują na tyle by podpisać
konkordat, będą mieli swojego kapelana, tak jak np. są w wojsku
kapelani rzymsko- i greko-katoliccy.

> Ale jest pewna różnica - lekarz,
> pielęgniarka, salowa, kucharka, ratownik są w szpiutalu zatrudnieni dla
> WSZYSTKICH pacjentów, bez wzgledu na kolor skóry, wyznanie, stan cywilny
> itd. Dlatego oni powinni miec etaty z budżetu. A jak wyznawcy jakiejkolwiek
> religii zyczą sobie miec własnego kapelana - niech się zrzucą, przy okazji
> wyjdzie na jaw, na ile wyceniuaja jego usługi.

To co piszesz brzmi atrakcyjnie, ale to czystej wody demagogia, z której
skutków najwyraźniej nie zdajesz sobie sprawy (żeby nie podejrzewać o
celową mianipulację). Otóż państwo w taki sposób po prostu nie działa.
Państwo działa tak, by zrealizować potrzeby różnych grup obywateli, o
ile ta grupa jest na tyle duża że ma to sens. Gdyby było inaczej, wedle
zaproponowanej przez Ciebie zasady pacyfiści mogliby odmówić placenia
części podatku należnej wojsku, wegetarianie nie chcieliby płacić za
badanie mięsa przez sanepid, ludzie niepalący za leczenie raka płuc,
a nieposiadający samochodów za leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych.
Złodzieje nie płaciliby składki na policję, mieszkańcy miast za gaszenie
pożarów lasu, ludzie mający swoje dzieci składki ZUS za osoby
bezdzietne, a bezdzietni na szkolnictwo.
Tylko że wtedy musiałaby być kilkukrotnie większa niż teraz armia
urzędników którzy zbieraliby setki różnych składek które poszczególni
obywatele zdecydowali się _płacić_, i na utrzymanie tej armii słaby lwia
częśc zebranych składek. Może więc lepiej pogodzić się, że płacisz te
10 czy 20 groszy rocznie na kapelana, bo w przeciwnym wypadku musiałabyś
płacić 500x albo 1000x więcej na różne urzędy d/s zbierania składek na
szkoły, policję, straż pożarną, senepid itp itd.

Pozdr,
--
ŁK



napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 14:37
On 8 Wrz, 13:19, Lukasz Kozicki wrote:
> W dniu 2012-09-08 11:20, Maciek pisze:
>
> > W dniu 2012-09-08 02:46, Lukasz Kozicki pisze:
> >> Sęk w tym, że Ty po prostu bredzisz. Nie mówiłbyś o milionach
> >> ofiar inkwizycji, gdybyś zajrzał choćby do tak podatnego na
> >> manipulację miejsca jak wikipedia, nie mówiąc nawet o źródłach
> >> naukowych. Może byś się nawet dowiedział, że proces przed
> >> inkwizycją był dla podsądnych często wybawieniem: w wypadku
> >> oskarżenia przez tłum zapewniał obronę przed linczem
> > To teraz sobie spróbuj odpowiedzieć na pytanie z czego wynikała ta
> > powszechna chęć linczu na "czarownicach", czy ogólnie innych odmieńcach.
> > Czy przypadkiem KK nie miał w tym swojego maleńkiego udziału, by potem
> > (jak twierdzisz) móc "ratować" zagubione owieczki za pomocą inkwizycji?
>
> Nie muszę się zbytnio namyślać, bo trochę na ten temat przeczytałem i
> mam niejakie pojęcie: ludzie linczowali podejrzanych bo posądzali ich
> o rzucanie uroków, sprowadzanie chorób i wierzyli że zabijając ich
> pozbędą się wpływu uroku. Obawiali się też, że czarownica porwie ich
> dzieci - bo kto "na poważnie" zajmował się czarami, mógł potrzebować
> dużej ilości krwi niewinnych dzieci lub dziewcząt - poczytaj sobie o
> hrabinie Bathory, dowiesz się że to nie było wyssane z palca; za takie
> mordy jeszcze zupełnie niedawno można było zostać skazanym na śmierć.
> Zresztą takie rzeczy cały czas miewają miejsce np. w Afryce, tam też
> bardzo często dochodzi do morderstw ludzi-albinosów właśnie celem
> wykorzystania ich ciał do praktyk "magicznych". Nawet w prasie można
> znaleźć informacje na ten temat.
> Zresztą pod pozorem oskarżeń o czary często po prostu załatwiano
> prywatne porachunki. Było to o tyle łatwiejsze, że oskarżenia o czary
> częściej rozpatrywały sądy świeckie, które nie musiały przestrzegać
> procedur inkwizycji. I jeszcze jedno - na ogólną liczbę ofiar posądzeń
> o czary szacowaną na ok. 300 tys. kobiet spalonych na stosie, około 90%
> przypada na kraje protestankie.
>
> Pozdr,
> --
> ŁK

Ty też widzisz czarownice,to po co ja szukałem tych artykułów bo
widzimy że już w żywe oczy nasuwasz obłudą? No na najdrobniejszych
szegółach katol to zawsze kurestwo i ty to znowu potwierdzasz, a jak
widzisz niedawno napisałem że katola nie ruszy góra trupów bo ta
religa to największe zło jakie ludzkość spotkało, a zło degeneruje ,bo
inkwizycja to paranoja, czężka choroba psychiczna .

Inkwizycja to zjawisko gorsze od faszyzmu ale jest typowym zjawiskiem
paranoji antysektowej tak w literaturze jak i w działalności
pseudoreligijnej polegającej na tworzeniu ośrodków antykultowych
służących do zwalczania innowierców wyzywanych od heretyków czy
sekciarzy. Inkwizycja chrześcijańska z jej wojnami krzyżowymi i
paleniem milionów ludzi na stosach pochłonęła jakieś 200 milionów
ofiar, ale liczba ta może być dużo większa, gdyż nie wszystkie dane
zostały zachowane. To jest największy znany wytwór paranoji
antysektowej, paranoji typowo religijnej, wytwór chorych ciężko
umysłów. Interesującym jest to, że paranoik antysektowy, podobnie jak
paranoik polityczny potrafi zarazić swoją chorobą tysiące innych osób
zmuszając je do dokonywania pogromów na Żydach czy ludobójczego
mordowania Indian.
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 15:40
Richard Dawkins

Religiol1

Religiol jest silnym narkotykiem oddziałującym bezpośrednio na
ośrodkowy układ nerwowy. Nawet w niewielkich dawkach wywoływać może
poważne zaburzenia zachowania, mające często charakter socjopatyczny
lub autodestrukcyjny. Zażywanie religiolu powoduje zmiany w mózgu
dziecka, prowadzące do zaburzeń myślenia w wieku dorosłym. Może być
również przyczyną występowania opornych na leczenie zespołów
urojeniowych. Zamachy z 11 września 2001 roku były typowym przykładem
zachowań pod wpływem religiolu - przed akcją porywacze zażyli
śmiertelne dawki tego specyfiku. Historycznie, uzależnienie od
religiolu, tzw. religiolizm, było główną przyczyną polowań na
czarownice, prześladowań heretyków i wymordowania przez
konkwistadorów
Indian w Ameryce Południowej. Religiol był także główną przyczyną
wojen w średniowiecznej Europie, a bliżej naszych czasów - rzezi,
jakie towarzyszyły rozpadowi Irlandii w 1920 roku i Indii w 1947
roku.

W stanie odurzenia religiolem zdrowi psychicznie ludzie wycofują się
z
normalnego życia i przyłączają do niewielkich, zamkniętych
społeczności nałogowych miłośników tej substancji. Głównym zajęciem
tych zwykle jednopłciowych komun jest energiczne, a niekiedy wręcz
obsesyjne zwalczanie życia seksualnego. Uporczywe dążenie do
ograniczenia swobód seksualnych jest najczęściej spotykanym symptomem
tej formy uzależnienia, skądinąd dającego najróżniejsze, niekiedy
bardzo dziwaczne objawy. Wiele wskazuje na to, że wbrew temu, czego
można by się spodziewać, religiol nie obniża popędu seksualnego u
osób
uzależnionych - rodzi w nich tylko przemożną potrzebę pozbawienia
innych ludzi wszelkiej, związanej z seksem przyjemności. W ostatnich
latach kompulsja ta przejawia się najczęściej w obsesyjnym potępianiu
homoseksualistów.

Tak jak w przypadku innych narkotyków, dobrze oczyszczony religiol w
małych dawkach jest niemal nieszkodliwy, a niekiedy - przy okazji
takich wydarzeń, jak małżeństwa, pogrzeby lub uroczystości państwowe
-
bywa nawet przydatny. Eksperci nie zgadzają się co do tego, czy to
stosunkowo niewinne, towarzyskie zażywanie religiolu może prowadzić
do
cięższych form uzależnienia.

Większe dawki religiolu, choć nie prowadzą do trwałego uszczerbku na
zdrowiu, mogą wywoływać zaburzenia percepcji i fałszywe przekonania,
które nie tylko nie mają podstaw w rzeczywistości, ale są także
odporne na jakiekolwiek argumenty i dowody pochodzące ze świata
realnego. Pozostający pod wpływem religiolu nierzadko wygłaszają
płomienne przemowy do nieobecnych lub mamroczą coś do siebie,
najwyraźniej w przekonaniu, że dzięki temu spełnią się ich osobiste
życzenia, nierzadko kosztem innych osób lub z naruszeniem praw
fizyki.
Zachowaniom tym towarzyszą tiki, gesty lub maniakalne stereotypie,
takie jak rytmiczne, wielokrotne pochylanie się przed ścianą, lub też
tzw. kompulsywno-obsesyjny zespół orientacyjny (KOZO - zwracanie się
w
stronę wschodu pięć razy dziennie).

Duże dawki religiolu wywołują halucynacje. Osoby odurzone słyszą
głosy
lub widzą postacie, które zdają im się tak realne, że potrafią
przekonać innych o ich istnieniu. Osoby szczególnie przekonująco
relacjonujące treść tych halucynacji otoczone są czcią i traktowane
jak przywódcy przez innych nałogowców. Ten rodzaj idealizacji lub
nawet kultu może się utrzymywać długo po śmierci osoby uzależnionej i
przyjmuje niekiedy postać tak dziwacznych psychodelii, jak
kanibalistyczna fantazja, w której wyznawcy wyobrażają sobie, że
"piją
krew i spożywają ciało" swojego przywódcy.

Chroniczne nadużywanie religiolu może prowadzić do tzw. "bad tripów",
czyli przykrych, a nawet przerażających halucynacji, którym
towarzyszy
lęk przed torturami - nie w świecie realnym jednak, lecz w będącym
produktem chorej fantazji miejscu, do którego prowadzący życie
seksualne ludzie trafiają po śmierci. Wizjom tego rodzaju towarzyszy
zwykle silne poczucie winy, tak charakterystyczne dla tego typu
uzależnień. Najczęściej spotyka się obsesyjne lęki związane z rzekomo
niedozwolonymi formami życia seksualnego.

Kultury ukształtowane pod wpływem religiolu należą do najbardziej
punitywnych, przy czym wachlarz stosowanych kar jest bardzo szeroki i
obejmuje zwykłe klapsy, chłostę, kamieniowanie (zwłaszcza za stosunki
pozamałżeńskie - również w przypadku gwałconych kobiet), odcinanie
rąk, aż po fantazyjne tzw. kary krzyżowe, gdy za grzechy popełnione
przez kogoś odpowiada zupełnie inna osoba.

Ktoś mógłby pomyśleć, że tak niebezpieczną i uzależniającą substancję
umieszczono na jednym z pierwszych miejsc listy zakazanych środków
odurzających i że wszyscy, którzy przyczyniają się do jej
rozpowszechniania będą przykładnie karani. Nic bardziej błędnego!
Prawda jest taka, że obrót religiolem jest legalny, a substancja jest
łatwo dostępna na całym świecie, nawet bez recepty. Liczni dilerzy,
zorganizowani w hierarchiczne kartele, jawnie handlują religiolem na
ulicach miast lub w specjalnie w tym celu wznoszonych budowlach.
Niektórzy z nich wyspecjalizowali się w obskubywaniu biedaków, którzy
nie potrafią się oprzeć wynikłym z uzależnienia potrzebom. Szefowie
większości karteli są ludźmi bardzo wpływowymi i mogą liczyć na
życzliwość władz: królów, prezydentów i premierów. Rządy nie tylko
przymykają oczu na handel religiolem, ale wręcz wspierają go,
udzielając handlarzom zwolnień podatkowych. Co gorsza, subsydiują
działalność szkół, powoływanych specjalnie po to, by uzależniać
dzieci
od tej groźnej substancji.