O co chodzi z tą_religią_w_szkole?

napisał/a: ~krys 2012-09-08 15:56
Lukasz Kozicki wrote:

> W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:

>
> Jeszcze raz wyjaśnię: jeśli się zorganizują na tyle by podpisać
> konkordat, będą mieli swojego kapelana, tak jak np. są w wojsku
> kapelani rzymsko- i greko-katoliccy.

Przecież prościej byłoby skierować posługi duszpasterskie tam, gdzie ich
miejsce - do domu i kościoła. A skoro nie - trzeba się przyzwydczaić, że
nie każdemu musi podobać się obecnośc duszpasterza na państwowym etacie.


>
>> Ale jest pewna różnica - lekarz,
>> pielęgniarka, salowa, kucharka, ratownik są w szpiutalu zatrudnieni dla
>> WSZYSTKICH pacjentów, bez wzgledu na kolor skóry, wyznanie, stan cywilny
>> itd. Dlatego oni powinni miec etaty z budżetu. A jak wyznawcy
>> jakiejkolwiek religii zyczą sobie miec własnego kapelana - niech się
>> zrzucą, przy okazji wyjdzie na jaw, na ile wyceniuaja jego usługi.
>
> To co piszesz brzmi atrakcyjnie, ale to czystej wody demagogia, z której
> skutków najwyraźniej nie zdajesz sobie sprawy

Śmiała teza.

> (żeby nie podejrzewać o
> celową mianipulację). Otóż państwo w taki sposób po prostu nie działa.
> Państwo działa tak, by zrealizować potrzeby różnych grup obywateli, o
> ile ta grupa jest na tyle duża że ma to sens.

Państwo działa tak, żeby zrealizować swoje poitrzeba, potrzeby obywateli ma
głęboko gdzieś.

> Gdyby było inaczej, wedle
> zaproponowanej przez Ciebie zasady pacyfiści mogliby odmówić placenia
> części podatku należnej wojsku, wegetarianie nie chcieliby płacić za
> badanie mięsa przez sanepid, ludzie niepalący za leczenie raka płuc,
> a nieposiadający samochodów za leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych.

I bardzo dobrze, jestem za. Każdy powiniem płacić za siebie, państwo
[powinno sie ograniczyc do pilnowania porządku (policja), bezpieczeństwa (
wojsko) i prawa( wymiar sprzwiedliwości). Resztę ludzie powinni wziąć we
własne ręce.
> Złodzieje nie płaciliby składki na policję, mieszkańcy miast za gaszenie
> pożarów lasu, ludzie mający swoje dzieci składki ZUS za osoby
> bezdzietne, a bezdzietni na szkolnictwo.
> Tylko że wtedy musiałaby być kilkukrotnie większa niż teraz armia
> urzędników którzy zbieraliby setki różnych składek które poszczególni
> obywatele zdecydowali się _płacić_, i na utrzymanie tej armii słaby lwia
> częśc zebranych składek.

Wręcz przeciwnie, ta armia jest zuepłnie zbędna. Wskaż mi urząd, który mnie,
jako obywatelowi jest potrzebny.
> Może więc lepiej pogodzić się, że płacisz te
> 10 czy 20 groszy rocznie na kapelana, bo w przeciwnym wypadku musiałabyś
> płacić 500x albo 1000x więcej na różne urzędy d/s zbierania składek na
> szkoły, policję, straż pożarną, senepid itp itd.

Nie, ja sobie wolę pomarzyć, że zapłacę sobie za leczenie, szkołę, przejazd
autobusem z własnej kasy, a państwo się ode mnie łaskawie odstosunkuje.
Demagogii i propagandy mam powyżej kokardy. I to byłoby na tyle.
A opłacanie katechetów i kapelanów z podatków mi się nie podoba. Jeszcz mam
prawo do swoich upodobań, póki co.
--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-08 17:18
W dniu 2012-09-08 15:40, Voyager pisze:
> Richard Dawkins
>
> Religiol1
>
> Religiol jest silnym narkotykiem oddziałującym bezpośrednio na
> ośrodkowy układ nerwowy.[snip]

O, fajnie że wspomniałeś o Dawkinsie. Guru ateistów, w debacie
z biskupem Rowanem Williamsem jaka miała miejsce 23.02.2012 na
uniwersytecie Oxfordzkim, przyznał, że nie może powiedzieć ze
100% przekonaniem że Bóg nie istnieje i w związku z tym raczej
określa samego siebie agnostykiem niż ateistą - około 1:11:00
https://www.youtube.com/watch?v=bow4nnh1Wv0 - ile znasz język
angielski wystarczająco dobrze by zrozumieć tę rozmowę.

Przy okazji mógłbyś się od niego nauczyć z jaką kulturą i
elegancją potrafi on zwerbalizować swoje poglądy - przydałoby
Ci się wziąć z niego przykład. Mógłbyś też zauważyć, w jak
wielu punktach potrafi on się zgodzić z rozmówcą, rozmawiając
o poglądach bez obrażania adwersarza.

Pozdr,
--
ŁK
napisał/a: ~Maciek 2012-09-08 17:30
W dniu 2012-09-08 13:19, Lukasz Kozicki pisze:
> Nie muszę się zbytnio namyślać, bo trochę na ten temat przeczytałem i
> mam niejakie pojęcie: ludzie linczowali podejrzanych bo posądzali ich
> o rzucanie uroków, sprowadzanie chorób i wierzyli że zabijając ich
> pozbędą się wpływu uroku.
A o kontakty z diabłem przypadkiem nie? Przy czym to oskarżenie już
można było praktycznie na każdego rzucić ...

--
Pozdrawiam
Maciek
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 17:35
On 8 Wrz, 17:18, Lukasz Kozicki wrote:
> W dniu 2012-09-08 15:40, Voyager pisze:
>
> > Richard Dawkins
>
> > Religiol1
>
> > Religiol jest silnym narkotykiem oddziałującym bezpośrednio na
> > ośrodkowy układ nerwowy.[snip]
>
> O, fajnie że wspomniałeś o Dawkinsie. Guru ateistów, w debacie
> z biskupem Rowanem Williamsem jaka miała miejsce 23.02.2012 na
> uniwersytecie Oxfordzkim, przyznał, że nie może powiedzieć ze
> 100% przekonaniem że Bóg nie istnieje i w związku z tym raczej
> określa samego siebie agnostykiem niż ateistą - około 1:11:00https://www.youtube.com/watch?v=bow4nnh1Wv0- ile znasz język
> angielski wystarczająco dobrze by zrozumieć tę rozmowę.
>
> Przy okazji mógłbyś się od niego nauczyć z jaką kulturą i
> elegancją potrafi on zwerbalizować swoje poglądy - przydałoby
> Ci się wziąć z niego przykład. Mógłbyś też zauważyć, w jak
> wielu punktach potrafi on się zgodzić z rozmówcą, rozmawiając
> o poglądach bez obrażania adwersarza.
>
> Pozdr,
> --
> ŁK

To oczywiste bo nie da się udowadnić istnienia boga, jak też nie da
się udowodnić jego nieistnienia, tak więc agnostycyzm jest bardziej
racjonalny, gdyż ateizm rodzi się jako reakcja na krzywdę, którą
wyrządzili religiaci,jest emocjonalnym krzykiem bólu.

Za to dobrze opisuje obsesje i zaburzenia pod wpływe tej religii i tu
ma rację, tobie też przeszkadzają majtki i będziesz je zaciekle
zwalczał.?

Pantalony nosiły weneckie kurtyzany, żeby wzmóc przez to pożądanie w
kliencie, który musiał wówczas za usługę zapłacić o jedną czwartą
więcej. Prócz nich obowiązkowo artystki operowe w Paryżu, tancerki
kankana i służące, gdy myły podłogi i okna. Mogły je nosić
dziewczynki
biegające w Lasku Bulońskim. Bezwstyd majtek do pół łydki,
wykończonych
koronkami, niwelowany był przez ich niewinność, ale do pierwszej
komunii
musiały już iść bez majtek. "Mamy nie powinny pozwolić, aby
dziewczynka
nosiła je w dniu, w którym przyjmuje tak ważny sakrament" - pisał
"Journal des Demoiselles" na początku XIX w. Co było dla wszystkich
oczywiste - Kościół zaciekle zwalczał majtki - bieliznę rozpusty.
Katarzyna Medycejska, bratanica papieża, miała ich kilka par, co
prawda
wkładanych tylko do jazdy konnej, ale jednak. Józefina Bonaparte,
posiadając sukien kilkaset, miała dwie pary majt i nie wiadomo, kiedy
je
wkładała i po co.
(...)
Kościół znów ruszył do boju, więc w wielu krajach bikini było
zabronione. Kobiety, które je wkładały, usuwano z plaży. Nie
pozwolono
także kandydatkom na Miss Świata 1952 r. paradować z odsłoniętym
pępkiem.
(...)
Topless było kolejnym etapem ucieczki z niewoli materiału.
Zaprojektował
go Rudi Genreich dla znajomej i nazwał monokini. Model potępił papież
Paweł VI, co nie przeszkodziło w jego sprzedaży.
(...)
Więcej pod adresem
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1528707,1,historia-kost...

Biedni dobrodzieje! Dziewczynki, dziewczyny i panie nosza teraz
majtki.
Rozpusta! I zadnych listow pasterskich?
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 17:57
On 8 Wrz, 17:30, Maciek wrote:
> W dniu 2012-09-08 13:19, Lukasz Kozicki pisze:> Nie muszę się zbytnio namyślać, bo trochę na ten temat przeczytałem i
> > mam niejakie pojęcie: ludzie linczowali podejrzanych bo posądzali ich
> > o rzucanie uroków, sprowadzanie chorób i wierzyli że zabijając ich
> > pozbędą się wpływu uroku.
>
> A o kontakty z diabłem przypadkiem nie? Przy czym to oskarżenie już
> można było praktycznie na każdego rzucić ...
>
> --
> Pozdrawiam
> Maciek

Często rodziny zabite miały konfiskowany majątek, to też była
ekonomia, wiele kościół się wzbogacił na inkwizycji, dlatego później
zaczeli szarpać się o dochody z katami, czyli jak kat wyłamał ręce ze
stawów, to następnie protestował że nie nastawi, bo za mało dostał, a
ofiara musi stawić się przed sędzią i przyznać do czarów. Tak więc jak
bandycko kradli tak kradną, to z krwi ofiar masz bogactwo watykanu.
Hitlera zachwycała właśnie ich ekonomia.
napisał/a: ~medea 2012-09-08 18:17
W dniu 2012-09-07 20:17, Lolalny Lemur pisze:
>
> Niedostateczne za brak pracy domowej też?

A jak wyrobić w młodym narybku samodyscyplinę? Akurat o zadaniu domowym,
czy przynoszeniu materiałów może pamiętać każdy uczeń, nawet ten mniej
zdolny.
Nie wiem, może wystarczyłyby smutne buźki, tablica z czarnymi kropkami,
czy coś w tym stylu, ale IMO to jeden pies.

>
>> W moim odczuciu te oceny akurat nie stanowią większego problemu, o ile
>> nauczyciel jasno na początku wyartykułuje, jakie są jego wymagania i za
>> co będzie je stawiał.
>
> Właśnie te wymagania mnie niepokoją a nie sama chęć stawiania stopni.

Wymagania są jasne - zadania domowe ma odrabiać.

>
>> Testy z angielskiego są w pierwszych klasach w przewadze rysunkowe i
>> słuchowe (typu zaznacz, co usłyszałeś; pokoloruj itd.) i są banalne dla
>> dzieciaków.
>
> Jo, zwłaszcza ten na koniec roku - pisemny z dwóch semestrów. Tak to
> nawet w liceum u mnie nie było.

Myślę, że boisz się bardzo na wyrost. U mojej córki i tak tłuką na
angielskim prawie non stop to samo.

>
> Za to był polski, matematyka i środowisko, z których dostawało się
> oceny. Ale nie przypominam sobie praktyki stawiania dwój za brak pracy
> domowej.

A ja pamiętam, jak dostałam dwóję za to, że zaspałam na sprawdzian z
matematyki. Wprawdzie było to już w trzeciej klasie, ale i tak nie
rozumiałam, o co pani właściwie chodzi. O unikaniu w ten sposób
sprawdzianu nawet do głowy by mi nie przyszło. O łapkach i linijce za
gadanie nawet nie wspomnę, bo byłam stałą uczestniczką tej gry. ;)

Po dwuletnim doświadczeniu i obserwacjach tego, co się dzieje obecnie w
podstawówce, mogę powiedzieć, że rodzice często grubo przesadzają ze
swoimi obawami i wymaganiami.

Ewa
napisał/a: ~Voyager 2012-09-08 19:13
On 8 Wrz, 17:18, Lukasz Kozicki wrote:
> W dniu 2012-09-08 15:40, Voyager pisze:
>
> > Richard Dawkins
>
> > Religiol1
>
> > Religiol jest silnym narkotykiem oddziałującym bezpośrednio na
> > ośrodkowy układ nerwowy.[snip]
>
> O, fajnie że wspomniałeś o Dawkinsie. Guru ateistów, w debacie
> z biskupem Rowanem Williamsem jaka miała miejsce 23.02.2012 na
> uniwersytecie Oxfordzkim, przyznał, że nie może powiedzieć ze
> 100% przekonaniem że Bóg nie istnieje i w związku z tym raczej
> określa samego siebie agnostykiem niż ateistą - około 1:11:00https://www.youtube.com/watch?v=bow4nnh1Wv0- ile znasz język
> angielski wystarczająco dobrze by zrozumieć tę rozmowę.
>
> Przy okazji mógłbyś się od niego nauczyć z jaką kulturą i
> elegancją potrafi on zwerbalizować swoje poglądy - przydałoby
> Ci się wziąć z niego przykład. Mógłbyś też zauważyć, w jak
> wielu punktach potrafi on się zgodzić z rozmówcą, rozmawiając
> o poglądach bez obrażania adwersarza.
>
> Pozdr,
> --
> ŁK

Aaaaaaaa, jeśli chodzi te czarownice to zobacz ile jest teraz
wróżek i kiedyś też były i nigdy lud nie miał nic do takich osób. Ta
obsesja wzieła się z wyparcia seksualności, kobieta bardziej działa
jak ktoś sobie odmawia kobiety, więc jeśli w ich oczach kobieta jest
taka kusząca to napewno diabeł za nią stoi i stąd mamy to przeklinanie
kobiet aż do mordów, bo swędziało tylko nie przez kobietę ale przez
celibat.
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-08 20:12
W dniu 2012-09-08 15:56, krys pisze:
> Lukasz Kozicki wrote:
>
>> W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:
>
> Przecież prościej byłoby skierować posługi duszpasterskie tam, gdzie
> ich miejsce - do domu i kościoła.

Bynajmniej. I to z kilku powodów.

Po pierwsze: nauka religii w szkołach publicznych w Europie była po
prostu "od zawsze" z tego powodu, że pierwsze publicznie dostępne -
czyli darmowe - szkoły powstały po decyzji Soboru Laterańskiego IV
w roku 1215 nakazującego tworzenie finansowanych przez kościół szkół
przy parafiach - wcześniej szkoły były dostępne tylko dla
arystokracji i bogatych. Potem na różne sposoby poszczególne państwa
przejmowały te szkoły, łącznie z grabieżą majątku, ale zazwyczaj nie
usuwały nauki religii. W Polsce nastąpiło to dopiero po objęciu
władzy przez komunistów po wojnie, w roku 1950; na krótko przywrócona
w 1956, znów została usunięta w 1961.
Usuwanie religii jest więc przejawem powszechnie stosowanej przez
lewicę metody usuwania niesprawiedliwości społecznej przez pozbawianie
ludzi tego, co mieli przez dziesiątki i setki lat.

Po drugie: wszyscy ludzie poprzez swoje działania manifestują to, że
w coś wierzą (lub nie wierzą). W zmianę pogody, w potrzebę zmiany opon
na zimowe, w konieczność walki o prawa zwierząt czy w miłość rządu.
Albo w to, że Boga nie ma. Jakim prawem chciałabyś wykluczyć z tej
powszechnej manifestacji wiary akurat prawo do manifestowania wiary
przez chrześcijan?

Po trzecie: prawo do wielu aspektów publicznego wyrażania religijności
i korzystania z posługi religijnej gwarantuje konstytucja RP, której
art. 53 p. 2. stanowi:
lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania
indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii
przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach,
praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie
świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących
oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się
znajdują.>>

> A skoro nie - trzeba się przyzwydczaić, że
> nie każdemu musi podobać się obecnośc duszpasterza na państwowym etacie.

Ależ ja się do tego przyzwyczaiłem. Np. nie zabraniam protestowania
przeciwko religii w szkole (pomijając kuriozalność takiego ewentualnego
zakazu) - ale cierpliwie tłumaczę, dlaczego nie macie racji.

Mało tego, arytmetyka demokracji raczej kazałaby sądzić, ze to
przeciwnicy religii w szkołach powinni się przyzwyczaić do tego, że
większość osób tej religii sobie życzy, aczkolwiek zupełnie realne mi
się wydaje, że w niektórych szkołach zainteresowanie religią może być
na tyle nikłe, że mniejszość powinna się pogodzić z tym, że szkoła
prowadzi tylko lekcje etyki.

>> Gdyby było inaczej, wedle
>> zaproponowanej przez Ciebie zasady pacyfiści mogliby odmówić placenia
>> części podatku należnej wojsku, wegetarianie nie chcieliby płacić za
>> badanie mięsa przez sanepid, ludzie niepalący za leczenie raka płuc,
>> a nieposiadający samochodów za leczenie ofiar wypadków komunikacyjnych.
>
> I bardzo dobrze, jestem za. Każdy powiniem płacić za siebie, państwo
> [powinno sie ograniczyc do pilnowania porządku (policja), bezpieczeństwa
> (wojsko) i prawa( wymiar sprzwiedliwości). Resztę ludzie powinni wziąć we
> własne ręce.

Zasadniczo popieram Twoje libertariańskie podejście, ale jeśli u
nas system państwowy działa inaczej, to ma służyć wszystkim, a nie
głownie lub jedynie głośnej mniejszości.

> A opłacanie katechetów i kapelanów z podatków mi się nie podoba. Jeszcz
> mam prawo do swoich upodobań, póki co.

Owszem.

Pozdrawiam,
--
ŁK
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2012-09-09 01:41
W dniu 2012-09-08 17:30, Maciek pisze:
> W dniu 2012-09-08 13:19, Lukasz Kozicki pisze:
>> Nie muszę się zbytnio namyślać, bo trochę na ten temat przeczytałem i
>> mam niejakie pojęcie: ludzie linczowali podejrzanych bo posądzali ich
>> o rzucanie uroków, sprowadzanie chorób i wierzyli że zabijając ich
>> pozbędą się wpływu uroku.
> A o kontakty z diabłem przypadkiem nie? Przy czym to oskarżenie już
> można było praktycznie na każdego rzucić ...

Owszem można było, ale też potem trzeba było "jakoś" je udowodnić.

O tym że nie zawsze było to takie proste może świadczyć choćby to,
że np. Bernard Gui (karykaturalnie sportretowany przez Umberto Eco
w 'Imieniu Róży') wg zachowanych dokumentów, w prowadzonych przez
siebie procesach wydał ok. 99% wyroków uniewinniających, a w
swoich instrukcjach pisał, że inkwizytor powinien: "zawsze zachować
spokój, nie dać się ponieść złości ani oburzeniu... powinien nie
zatwardzać swego serca i nie odmawiać zmniejszenia albo złagodzenia
kary zależnie od towarzyszących okoliczności... W przypadkach
wątpliwych powinien być ostrożny, powinien wysłuchiwać, dyskutować
i badać, aby dojść cierpliwie do światła prawdy".

Inny inkwizytor, Alonso de Salazar y Frias zebrał oskarżenia złożone
przeciw ok.6000 osobom w trakcie psychozy "polowania na czarownice"
w Zugarramurdi w roku 1614. Kazał konfrontować różne zaznania, kazał
badać medykom kobiety rzekomo współżyjące z diabłem (część okazała
się dziewicami), relacje o nocnych wizjach kwalifikował jako sen, a w
końcu odrzucił wszystkie oskarżenia i rehabilitował 11 osób skazanych
z wyroku swojego poprzednika na tym terenie (niestety 6 z nich
pośmiertnie).

Pozdr,
--
ŁK
napisał/a: ~krys 2012-09-09 09:07
Lukasz Kozicki wrote:

> W dniu 2012-09-08 15:56, krys pisze:
>> Lukasz Kozicki wrote:
>>
>>> W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:
>>
>> Przecież prościej byłoby skierować posługi duszpasterskie tam, gdzie
>> ich miejsce - do domu i kościoła.
>
> Bynajmniej. I to z kilku powodów.
>
> Po pierwsze: nauka religii w szkołach publicznych w Europie była po
> prostu "od zawsze" z tego powodu, że pierwsze publicznie dostępne -
> czyli darmowe - szkoły powstały po decyzji Soboru Laterańskiego IV
> w roku 1215 nakazującego tworzenie finansowanych przez kościół szkół
> przy parafiach - wcześniej szkoły były dostępne tylko dla
> arystokracji i bogatych. Potem na różne sposoby poszczególne państwa
> przejmowały te szkoły, łącznie z grabieżą majątku, ale zazwyczaj nie
> usuwały nauki religii. W Polsce nastąpiło to dopiero po objęciu
> władzy przez komunistów po wojnie, w roku 1950; na krótko przywrócona
> w 1956, znów została usunięta w 1961.
> Usuwanie religii jest więc przejawem powszechnie stosowanej przez
> lewicę metody usuwania niesprawiedliwości społecznej przez pozbawianie
> ludzi tego, co mieli przez dziesiątki i setki lat.

A nie wydaje Ci się, że przez tych kilkaset lat nieco świat się zmienił? Że
szkoły przestały byc przykościelne? Że ludzie komunikują się sprawniej,
mieszają między sobą, mają dostęp do informacji? Że społeczeństwa przestały
być jednorodne?

>
> Po drugie: wszyscy ludzie poprzez swoje działania manifestują to, że
> w coś wierzą (lub nie wierzą). W zmianę pogody, w potrzebę zmiany opon
> na zimowe, w konieczność walki o prawa zwierząt czy w miłość rządu.
> Albo w to, że Boga nie ma. Jakim prawem chciałabyś wykluczyć z tej
> powszechnej manifestacji wiary akurat prawo do manifestowania wiary
> przez chrześcijan?

A skąd ten ostatni wniosek? Ja chcę tylko religii przykościelnej,
finansowanej przez wyznawców, kimkolwiek są.
Czy Ty nie miałbyś nic przeciwko temu, żeby Paradę Równości finansowano z
podatków?
>
> Po trzecie: prawo do wielu aspektów publicznego wyrażania religijności
> i korzystania z posługi religijnej gwarantuje konstytucja RP, której
> art. 53 p. 2. stanowi: ?Wolność religii obejmuje wolność wyznawania
> lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania
> indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii
> przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach,
> praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie
> świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących
> oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się
> znajdują.?

Dlatego nie pomstuję, jak pielgrzymka w sierpniu blokuje drogi, a ŚJ
nachodzą mnie w domu, niech im będzie, skoro tego wymaga ich religia.

>
>> A skoro nie - trzeba się przyzwydczaić, że
>> nie każdemu musi podobać się obecnośc duszpasterza na państwowym
etacie.

No to mi się nie podoba.
>
> Ależ ja się do tego przyzwyczaiłem. Np. nie zabraniam protestowania
> przeciwko religii w szkole (pomijając kuriozalność takiego ewentualnego
> zakazu) - ale cierpliwie tłumaczę, dlaczego nie macie racji.

Racja jest jak dupa - każdy ma swoją.
>
> Mało tego, arytmetyka demokracji raczej kazałaby sądzić, ze to
> przeciwnicy religii w szkołach powinni się przyzwyczaić do tego, że
> większość osób tej religii sobie życzy,

Demokracja to jest głosowanie dwóch wilków i owcy nad tym, co dziś będzie na
kolację. I system, w którym 51 % większości może odebrać prawa pozostałym
49%. Dziękuję, postoję.
A ja Ci powiem, dlaczego religia jest w szkołach. Bo jakby jak za
poprzedniej komuny, trzeba było dziecko odprowadzić do salki, włożyc w tro
trochę wysiłku, to mogłoby się okazać, że te 98% to jest tylko statystyka. A
tak, fajnie jest, kolejną sprawę można załatwić bez wysiłku.

> aczkolwiek zupełnie realne mi
> się wydaje, że w niektórych szkołach zainteresowanie religią może być
> na tyle nikłe, że mniejszość powinna się pogodzić z tym, że szkoła
> prowadzi tylko lekcje etyki.

A jak jest pół na pół, to zatrudnimy katechetę, a reszta niech idzie do
świetlicy.

--
Pozdrawiam
J.

www.kontestacja.com
napisał/a: ~Voyager 2012-09-09 16:06
On 9 Wrz, 09:07, krys wrote:
> Lukasz Kozicki wrote:
> > W dniu 2012-09-08 15:56, krys pisze:
> >> Lukasz Kozicki wrote:
>
> >>> W dniu 2012-09-08 08:42, krys pisze:
>
> >> Przecież prościej byłoby skierować posługi duszpasterskie tam, gdzie
> >> ich miejsce  - do domu i kościoła.
>
> > Bynajmniej. I to z kilku powodów.
>
> > Po pierwsze: nauka religii w szkołach publicznych w Europie była po
> > prostu "od zawsze" z tego powodu, że pierwsze publicznie dostępne -
> > czyli darmowe - szkoły powstały po decyzji Soboru Laterańskiego IV
> > w roku 1215 nakazującego tworzenie finansowanych przez kościół szkół
> > przy parafiach - wcześniej szkoły były dostępne tylko dla
> > arystokracji i bogatych. Potem na różne sposoby poszczególne państwa
> > przejmowały te szkoły, łącznie z grabieżą majątku, ale zazwyczaj nie
> > usuwały nauki religii. W Polsce nastąpiło to dopiero po objęciu
> > władzy przez komunistów po wojnie, w roku 1950; na krótko przywrócona
> > w 1956, znów została usunięta w 1961.
> > Usuwanie religii jest więc przejawem powszechnie stosowanej przez
> > lewicę metody usuwania niesprawiedliwości społecznej przez pozbawianie
> > ludzi tego, co mieli przez dziesiątki i setki lat.
>
> A nie wydaje Ci się, że przez tych kilkaset lat nieco świat się zmienił? Że
> szkoły przestały byc przykościelne? Że ludzie komunikują się sprawniej,
> mieszają między sobą, mają dostęp do informacji? Że społeczeństwa przestały
> być jednorodne?
>
>
>
> > Po drugie: wszyscy ludzie poprzez swoje działania manifestują to, że
> > w coś wierzą (lub nie wierzą). W zmianę pogody, w potrzebę zmiany opon
> > na zimowe, w konieczność walki o prawa zwierząt czy w miłość rządu.
> > Albo w to, że Boga nie ma. Jakim prawem chciałabyś wykluczyć z tej
> > powszechnej manifestacji wiary akurat prawo do manifestowania wiary
> > przez chrześcijan?
>
> A skąd ten ostatni wniosek? Ja chcę tylko religii przykościelnej,
> finansowanej przez wyznawców, kimkolwiek są.
> Czy Ty nie miałbyś nic przeciwko temu, żeby Paradę Równości finansowano z
> podatków?
>
>
>
> > Po trzecie: prawo do wielu aspektów publicznego wyrażania religijności
> > i korzystania z posługi religijnej gwarantuje konstytucja RP, której
> > art. 53 p. 2. stanowi: ?Wolność religii obejmuje wolność wyznawania
> > lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania
> > indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii
> > przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach,
> > praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie
> > świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących
> > oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się
> > znajdują.?
>
> Dlatego nie pomstuję, jak pielgrzymka w sierpniu blokuje drogi, a ŚJ
> nachodzą mnie w domu, niech im będzie, skoro tego wymaga ich religia.
>
>
>
> >> A skoro nie - trzeba się przyzwydczaić, że
> >> nie każdemu musi podobać się obecnośc duszpasterza na państwowym
>
> etacie.
>
> No to mi się nie podoba.
>
>
>
> > Ależ ja się do tego przyzwyczaiłem. Np. nie zabraniam protestowania
> > przeciwko religii w szkole (pomijając kuriozalność takiego ewentualnego
> > zakazu) - ale cierpliwie tłumaczę, dlaczego nie macie racji.
>
> Racja jest jak dupa - każdy ma swoją.
>
>
>
> > Mało tego, arytmetyka demokracji raczej kazałaby sądzić, ze to
> > przeciwnicy religii w szkołach powinni się przyzwyczaić do tego, że
> > większość osób tej religii sobie życzy,
>
> Demokracja to jest głosowanie dwóch wilków i owcy nad tym, co dziś będzie na
> kolację. I system, w którym 51 % większości może odebrać prawa pozostałym
> 49%. Dziękuję, postoję.
> A ja Ci powiem, dlaczego religia jest w szkołach. Bo jakby jak za
> poprzedniej komuny, trzeba było dziecko odprowadzić do salki, włożyc w tro
> trochę wysiłku, to mogłoby się okazać, że te 98% to jest tylko statystyka. A
> tak, fajnie jest, kolejną sprawę można załatwić bez wysiłku.
>
> > aczkolwiek zupełnie realne mi
> > się wydaje, że w niektórych szkołach zainteresowanie religią może być
> > na tyle nikłe, że mniejszość powinna się pogodzić z tym, że szkoła
> > prowadzi tylko lekcje etyki.
>
> A jak jest pół na pół, to zatrudnimy katechetę, a reszta niech idzie do
> świetlicy.
>
> --
> Pozdrawiam
> J.
>
> www.kontestacja.com
Lekcje religii kosztują Państwo okrągły miliard złotych rocznie.
Tego faktu nikt nie kwestionuje, nawet Episkopat.
Jak wyglądają lekcje religii, jaka jest na nich frekwencja wiedzą
nauczyciele, rodzice i uczniowie. Zazwyczaj klasy na takich lekcjach
świecą pustkami.
W związku z tym nasuwa się pytanie za co tak naprawdę płaci Państwo
Kościołowi miliard zł.
Dla mnie oczywistym jest, że za lekcje religii swoich pociech powinni
płacić rodzice, którzy te pociechy chcę uzbroić w ideologię katolicką.
Z takiego rozwiązania płyną same korzyści.
Niewierzący nie będą narzekać, że z ich podatków opłaca się coś z
czego oni i ich dzieci nie korzystają. Państwo nie będzie przelewało
straconych pieniędzy ( pustki na lekcjach religii ).
napisał/a: ~Ed 2012-09-10 14:01
W dniu 2012-09-07 16:24, czeremcha pisze:
> W dniu piątek, 7 września 2012 13:24:07 UTC+2 użytkownik Ed napisał:
>
>>>> Różne konflikty są w życiu i dotyczy to każdego, jednak w tym przypadku
>>>> będzie ona z góry na gorszej pozycji, bo przykrość czy krzywda
>>> wyrządzona bezbożnikowi redukuje poczucie winy katolika co najmniej do
>>> połowy.
>
>>> To już problem dotyczący katolików. Niedawno wyczytałam, że osoby wierzące mają zaniżoną ocenę własnych złych postępków... Widać wierzą, że Bóg im jakoś wybaczy...
>
>> Imo to problem bardziej ich ofiar, ale jak uważasz.
>
> Ofiar? Czyli moralność katolika zbliżona jest do moralności Kalego. Katolik krzywdzący katolika - duży grzech. Katolik krzywdzący nie-katolika - grzech o połowę mniejszy... Katolik nie widzi tu wypaczenia?

Nie chciałbym tu krytykować katolików, ale z tego co mi wiadomo, to
Biblia ani kościół nie pochwalają raczej bezbożności.

>> Ja tylko przekazałem swoją opinie, a tak się składa, że znam trochę od
>> tej strony problemy osób nawet nieochrzczonych.
>> Że już nie wspomnę o problemach ze ślubem i ich konsekwencjach,
>
> Ha, to chyba ja znam lepiej niż ty... I powiem ci, że ci "nawet nieochrzczeni" mają te problemy... gdzieś... głęboko... Problemy na styku katolik - nieochrzczony nie są dla nich problemami.
>
>> jak to jedna czy druga rodzina musi oczami świecić przed ludźmi.
>
> Dulszczyzną wali na odległość...

A gdzie się kończy obrona tradycji i wartości chrześcijańskich, a
zaczyna dulszczyzna?

>> Jakkolwiek prostackie by te problemy się nie wydawały, to niestety, ale
>> dotykają one ludzi nadal.
>> I potem raczej rzadko jest coraz lepiej.
>
> Łatwo je rozwiązać. Łatwiej, niż się wydaje.
> Ania

Jeśli masz gdzieś odczucia swojej rodziny lub Twojego partnera to pewnie
łatwo ;>