Problematyczni przyszli teściowie :(
napisał/a:
mała_czarna
2011-01-19 10:53
mamusia czy M ?
napisał/a:
Nadiya1
2011-01-19 11:13
Nie no, dla mnie to trochę chore :/ . Może ja nie mam takich rodziców ale z początku jak jeździłam do G. to był telefon za telefonem, sygnały, na które musiałam odpuszczać, aż kiedyś powiedziałam, ze nie jestem już małą dziewczynką i od tamtej pory to się zmieniło. Chodzę bez telefonu przy d***e jak jestem u G. :D
napisał/a:
Ismail
2011-01-19 11:19
Wczoraj przeczytałam cały temat i aż mi się zebrało na wspomnienia.
Pochodzę z bardzo podobnej rodziny.
Nigdy nie mogłam się sprzeciwić, zawsze musiałam robić to co się mi karze, kontrola, otwieranie listów no i oczywiście: co ludzie powiedzą.
Zawsze znalazł się jakiś powód do skrytykowania mnie.
A to chłopak nieodpowiedni, a to źle się ubrałam, itd. Jak coś źle zrobiłam to obraza przez tydzień i krzyki jakbym nie wiem co zrobiła. Jedynie o szkołę nikt się nie czepiał, bo zdałam maturę jako najlepsza w szkole.
Dodam może tylko, że moi rodzice mimo wszystko byli "lżejszym przypadkiem" do zniesienia niż przyszli teściowie żonkilka.
Wytrzymywałam to dosyć długo, chociaż też nie razi nie dwa sie popłakałam w kącie ale trzeba było żyć dalej.
Jak chciałam jechać do mojego ówczesnego chłopaka to musiałam kłamać, że jestem u kogoś innego. No bo przecież: co ludzie powiedzą.
Wiem, że to głupie ale innego rozwiązania na to nie było.
Na szczęscie nie dzwonili kilka razy dziennie, bo wystarczył jeden telefon ode mnie albo nawet tylko sygnał.
Prawdziwa masakra zaczęła się, gdy oznajmiłam że idę na studia i się wyprowadzam.
Dopóki w perspektywie były studia 100 km od domu to wszystko jako tako pasowało. Jednak w międzyczasie mój chłopak znalazł pracę 500 km od domu i postanowiłam z nim wyjechać i tutaj zdawać na studia.
Przez 3 dni w domu było piekło: A co ludzie powiedzą, że z chłopakiem bez slubu mieszkasz, jak chcesz to jedź ale nie jesteś już naszą córką, po co Ci studia, i tak ich nie skończysz bo pewnie zajdziesz w ciążę, tylko ku...ewki mieszkają z facetem bez ślubu, kto to widział, taki wstyd
Możnaby tak wymieniać i wymieniać. Na koniec usłyszałam, że jak mi tak źle to mam wypier..... i nie wracać.
Wstałam, spakowałam się i wyszłam. Było to 4 lata temu. Od tego czasu z nimi nie rozmawiałam. Podobno potem nawet zaczęli żałować, że tak tą sprawę poprowadzili. No cóż, mieli swój rozum. Mimo wszystko nie chcą ze mną utrzymywać kontaktu
Ciekawe co o nich ludzie powiedzieli, na temat tego jak mnie potraktowali
A ja z perspektywy czasu wiem, że dobrze zrobiłam.
Moim zdaniem drastyczne odcięcie jest najlepsze w takiej sytuacji.
Pochodzę z bardzo podobnej rodziny.
Nigdy nie mogłam się sprzeciwić, zawsze musiałam robić to co się mi karze, kontrola, otwieranie listów no i oczywiście: co ludzie powiedzą.
Zawsze znalazł się jakiś powód do skrytykowania mnie.
A to chłopak nieodpowiedni, a to źle się ubrałam, itd. Jak coś źle zrobiłam to obraza przez tydzień i krzyki jakbym nie wiem co zrobiła. Jedynie o szkołę nikt się nie czepiał, bo zdałam maturę jako najlepsza w szkole.
Dodam może tylko, że moi rodzice mimo wszystko byli "lżejszym przypadkiem" do zniesienia niż przyszli teściowie żonkilka.
Wytrzymywałam to dosyć długo, chociaż też nie razi nie dwa sie popłakałam w kącie ale trzeba było żyć dalej.
Jak chciałam jechać do mojego ówczesnego chłopaka to musiałam kłamać, że jestem u kogoś innego. No bo przecież: co ludzie powiedzą.
Wiem, że to głupie ale innego rozwiązania na to nie było.
Na szczęscie nie dzwonili kilka razy dziennie, bo wystarczył jeden telefon ode mnie albo nawet tylko sygnał.
Prawdziwa masakra zaczęła się, gdy oznajmiłam że idę na studia i się wyprowadzam.
Dopóki w perspektywie były studia 100 km od domu to wszystko jako tako pasowało. Jednak w międzyczasie mój chłopak znalazł pracę 500 km od domu i postanowiłam z nim wyjechać i tutaj zdawać na studia.
Przez 3 dni w domu było piekło: A co ludzie powiedzą, że z chłopakiem bez slubu mieszkasz, jak chcesz to jedź ale nie jesteś już naszą córką, po co Ci studia, i tak ich nie skończysz bo pewnie zajdziesz w ciążę, tylko ku...ewki mieszkają z facetem bez ślubu, kto to widział, taki wstyd
Możnaby tak wymieniać i wymieniać. Na koniec usłyszałam, że jak mi tak źle to mam wypier..... i nie wracać.
Wstałam, spakowałam się i wyszłam. Było to 4 lata temu. Od tego czasu z nimi nie rozmawiałam. Podobno potem nawet zaczęli żałować, że tak tą sprawę poprowadzili. No cóż, mieli swój rozum. Mimo wszystko nie chcą ze mną utrzymywać kontaktu
Ciekawe co o nich ludzie powiedzieli, na temat tego jak mnie potraktowali
A ja z perspektywy czasu wiem, że dobrze zrobiłam.
Moim zdaniem drastyczne odcięcie jest najlepsze w takiej sytuacji.
napisał/a:
daffodil1
2011-01-19 11:21
a nawet już nie pamiętam...raz na pewno ona. trochę się zdenerwowałam się, bo informacji podał za dużo, ale opowiedział trochę o studiach, a na zaczepki, żeby to się uczył dużo, denerwował się i mówił żeby dała spokoj
[ Dodano: 2011-01-19, 20:00 ]
grrrrrrr...ale mnie denerwuj ta sytuacja!! oczywiście mamusia zadzwoniła dziś któryś raz (wcześniej w ciągu dnia kazała M puścił sygnał jak się dowie co dostał z kolokwium, to żeby jej powiedział ) ... M był u mnie, jutro ma koło, uczył się, nagle telefon... M podszedł zamknąć drzwi od pokoju i oczywiście odpowiadał na litanię pytań tą co zwykle (czy się uczy, co jutro ma, o której, co jadł, kiedy zje itd.) i rozmowę prowadził jak zwykle tak żeby mamusia nie dowiedziała się, że jest u mnie... bo 'nie chce mu się słuchać gadania, że jutro kolokwium, że ma wracać i się uczyć' (u mnie też się uczył). no normalnie jak w gimnazjum chłopaczek nie mówi mamie o sprawdzianie żeby go na imprezę puściła :/ co to za sytuacja żeby mój własny narzeczony, nie mógł matce powiedzieć, że u mnie jest?! :/ fakt, biadoliła by pewnie długo, ale co?! do końca życia będzie ją okłamywał? wkurzyłam się, a on po 10 min stwierdził, że jednak pojedzie do siebie się pouczyć. fajnie, przynajmniej mama nie będzie okłamywana. szkoda, że ja już się nie liczę. czemu to zawsze ja mam rozumieć i ja mam być ta dobra? :/ mam dość
[ Dodano: 2011-01-19, 20:00 ]
grrrrrrr...ale mnie denerwuj ta sytuacja!! oczywiście mamusia zadzwoniła dziś któryś raz (wcześniej w ciągu dnia kazała M puścił sygnał jak się dowie co dostał z kolokwium, to żeby jej powiedział ) ... M był u mnie, jutro ma koło, uczył się, nagle telefon... M podszedł zamknąć drzwi od pokoju i oczywiście odpowiadał na litanię pytań tą co zwykle (czy się uczy, co jutro ma, o której, co jadł, kiedy zje itd.) i rozmowę prowadził jak zwykle tak żeby mamusia nie dowiedziała się, że jest u mnie... bo 'nie chce mu się słuchać gadania, że jutro kolokwium, że ma wracać i się uczyć' (u mnie też się uczył). no normalnie jak w gimnazjum chłopaczek nie mówi mamie o sprawdzianie żeby go na imprezę puściła :/ co to za sytuacja żeby mój własny narzeczony, nie mógł matce powiedzieć, że u mnie jest?! :/ fakt, biadoliła by pewnie długo, ale co?! do końca życia będzie ją okłamywał? wkurzyłam się, a on po 10 min stwierdził, że jednak pojedzie do siebie się pouczyć. fajnie, przynajmniej mama nie będzie okłamywana. szkoda, że ja już się nie liczę. czemu to zawsze ja mam rozumieć i ja mam być ta dobra? :/ mam dość
napisał/a:
mała_czarna
2011-01-19 20:38
on nie może jej smsa wysłać " dostałem to i to' ?
bez obrazy Żonkilku, ale jak dla mnie to Twój M. się jak dziecko zachowuje - nie umie własnej matce powiedzieć, że jest u Ciebie i się uczy ?
Bo co ? Bo mamie się to spodoba ?
napisał/a:
starababa666
2011-01-19 20:46
daffodil, rzeczywiście temat jest trudny, złożony i żeby osiągnąć MEGA poprawę jednocześnie nie stawiając sprawy na ostrzu noża- to trzeba w to wszystko włożyć masę pracy, wysiłku emocjonalnego i uporu....
To co dzisiaj zrobił Twój narzeczony świedczy o tym, że nie tylko rodzice są uzależnieni od niego (emocjonalnie) ale także on od nich- (emocjonalnie i niestety- finansowo, skoro to on płacą za kawalerkę).
1. Przestawienie mebli w mieszkaniu to nie jest dramat! Jeśli rodzice potraktują to jako przejaw buntu- to trudno, niech tak będzie. Ale skoro jest dorosłym mężczyzną to chyba może zdecydować o tym, gdzie chce mieć w mieszkaniu szafę! Jak zamieszkacie razem to będzie dzwonił do mamy z pytaniem gdzie macie mieć stół w jadalni??
2. Pralka- dam sobie obciąć coś (możesz wybrać), że da się znaleźć instrukcję obsługi od tego piekielnego urządzenia gdzieś w sieci. Jak nie na stronie producenta, to na forum jakimś. Podstawowe zasady (nie prać czerwonych koszulek z białymi gaciami, etc.)- na pewno mu możesz sama opowiedzieć.
3. Miał być jeden telefon dziennie?? To może spróbuj go namówić, żeby to był telefon zawsze, codziennie o 20:00. Albo o 21:00. Albo jak tylko jemu i Tobie pasuje. Dzięki temu, ani kolokwium, ani kaszelek, ani nic innego nie będą pretekstem do kilku telefonów. Krótkie podsumowanie dnia codziennie o godzinie X i nie dłużej niż 10 minut. Jeśli ten projekt się powiedzie, możesz zaproponować: "MARZEC miesiącem bez telefonów mamy w sobotę" a potem "KWIECIEŃ miesiącem bez telefonów rodziców w weekendy"- i tym sposobem, krok po kroku opanować tę patologię...
Kochana, życzę Ci dużo wytrwałości, siły i rozsądku... Bo niejedna kobieta przy tym wyzwaniu poległa- ja również jestem jedną z nich
Trzymam za Ciebie kciuki z całej siły! Nie dawaj się i bądź dzielna!!!!!!
kilka p.s.ów:
- przemalowałam w wynajmowanym przez nas mieszkaniu jedną ścianę na czerwono, a całą sypialnię na turkusowo (+ zielone liście pamowe): ja żyje, mój chłopak też, a właściciel domu nie powiedział ani słowa na 2-metrowego smoka na tej czerwonej ścianie... więc przestawienie mebli to nie jest coś, od czego się każą wynosić
- czy mama M. prasuje mu też majtki, skarpetki? Bo Matka mojego ex X-a prasowała i jedno i drugie... ale to patologia jest i z tym trzeba walczyć
- spędzanie czasu ze swoją NARZECZONĄ- czyli kobieta, która ma być partnerką na dobre i na złe, do mężczyzny dni ostatnich nie jest CZYNEM NAGANNYM!!!!!! i on sobie to myślenie musi w głowie przestawić!!!!!!!!
Strasznie się rozpisałam, ale rozumiem Cię doskonale. Trzymam żebyś była niczym RAMBO!!!!!!
To co dzisiaj zrobił Twój narzeczony świedczy o tym, że nie tylko rodzice są uzależnieni od niego (emocjonalnie) ale także on od nich- (emocjonalnie i niestety- finansowo, skoro to on płacą za kawalerkę).
1. Przestawienie mebli w mieszkaniu to nie jest dramat! Jeśli rodzice potraktują to jako przejaw buntu- to trudno, niech tak będzie. Ale skoro jest dorosłym mężczyzną to chyba może zdecydować o tym, gdzie chce mieć w mieszkaniu szafę! Jak zamieszkacie razem to będzie dzwonił do mamy z pytaniem gdzie macie mieć stół w jadalni??
2. Pralka- dam sobie obciąć coś (możesz wybrać), że da się znaleźć instrukcję obsługi od tego piekielnego urządzenia gdzieś w sieci. Jak nie na stronie producenta, to na forum jakimś. Podstawowe zasady (nie prać czerwonych koszulek z białymi gaciami, etc.)- na pewno mu możesz sama opowiedzieć.
3. Miał być jeden telefon dziennie?? To może spróbuj go namówić, żeby to był telefon zawsze, codziennie o 20:00. Albo o 21:00. Albo jak tylko jemu i Tobie pasuje. Dzięki temu, ani kolokwium, ani kaszelek, ani nic innego nie będą pretekstem do kilku telefonów. Krótkie podsumowanie dnia codziennie o godzinie X i nie dłużej niż 10 minut. Jeśli ten projekt się powiedzie, możesz zaproponować: "MARZEC miesiącem bez telefonów mamy w sobotę" a potem "KWIECIEŃ miesiącem bez telefonów rodziców w weekendy"- i tym sposobem, krok po kroku opanować tę patologię...
Kochana, życzę Ci dużo wytrwałości, siły i rozsądku... Bo niejedna kobieta przy tym wyzwaniu poległa- ja również jestem jedną z nich
Trzymam za Ciebie kciuki z całej siły! Nie dawaj się i bądź dzielna!!!!!!
kilka p.s.ów:
- przemalowałam w wynajmowanym przez nas mieszkaniu jedną ścianę na czerwono, a całą sypialnię na turkusowo (+ zielone liście pamowe): ja żyje, mój chłopak też, a właściciel domu nie powiedział ani słowa na 2-metrowego smoka na tej czerwonej ścianie... więc przestawienie mebli to nie jest coś, od czego się każą wynosić
- czy mama M. prasuje mu też majtki, skarpetki? Bo Matka mojego ex X-a prasowała i jedno i drugie... ale to patologia jest i z tym trzeba walczyć
- spędzanie czasu ze swoją NARZECZONĄ- czyli kobieta, która ma być partnerką na dobre i na złe, do mężczyzny dni ostatnich nie jest CZYNEM NAGANNYM!!!!!! i on sobie to myślenie musi w głowie przestawić!!!!!!!!
Strasznie się rozpisałam, ale rozumiem Cię doskonale. Trzymam żebyś była niczym RAMBO!!!!!!
napisał/a:
daffodil1
2011-01-19 21:06
może. ale ja nawet w tym nie widzę sensu...może już jestem przewrażliwiona :/
nie obrażam się...sama mam takie odczucia..
tu nie o to chodziło, tylko o to że właściciel będzie miał do nic pretensje na pewno!
pewnie ;) tylko jego mama, że lepiej nie ruszać...jedynie ona może w niej prać jak jest u niego akurat..
i mama miałaby nie wiedzieć co jadł na obiad? nie no kosmos...
na szczęście nie :P
dziękuję...
nie obrażam się...sama mam takie odczucia..
tu nie o to chodziło, tylko o to że właściciel będzie miał do nic pretensje na pewno!
pewnie ;) tylko jego mama, że lepiej nie ruszać...jedynie ona może w niej prać jak jest u niego akurat..
i mama miałaby nie wiedzieć co jadł na obiad? nie no kosmos...
na szczęście nie :P
dziękuję...
napisał/a:
mapsell
2011-01-19 22:22
Nic tylko pogratulować postawy! To do niczego nie prowadzi, a na pewno nie pomaga. Jak dalej będzie to ja widzę, że za parę lat będzie to samo
Ja dawniej myślałem, że u mnie jest źle, bo cały czas ucz się i ucz, ale widzę, że się myliłem i wcale tak tragicznie nie było
napisał/a:
daffodil1
2011-01-19 22:37
mapsell, wiem :/ poklocilsmy sie dzisiaj i obiecal, ze bedzie mowil jej cala prawde, niewazne, ze w konsekwencji uslyszy jej biadolenie. odpowiedzia bedzie 'jestem dorosly' ...sam wyszedl z taka propozycja...no zobaczymy...
napisał/a:
mała_czarna
2011-01-20 20:28
tego Ci życzę - chociaż średnio w to wierzę.
Dla mnie Twój M. pokazał, że nie może żyć bez tel mamy, gdy w dzień bez jej telefonu sam wysłał sygnał 'bo może coś złego się stało skoro nie dzwoni'.
napisał/a:
Misiaq
2011-01-20 20:46
Podpisuje się dwoma łapakimi pod słowami małej_czarnej. Niestety
napisał/a:
arachia1
2011-01-20 21:40
daffodil, niestety wydaje mi się, że Twój M jet zdecydowanie za mało konsekwentny i nic z tego nie będzie, dopóki nie zda sobie z tego sprawy
trzymam za Was kciuki , ale M musi zacząć działać konkretnie, a nie tak "delikatnie"
trzymam za Was kciuki , ale M musi zacząć działać konkretnie, a nie tak "delikatnie"