z mężem?

napisał/a: kaya_pek 2008-02-26 22:41
married_1982 napisal(a):kaya_pek-
ja tez tam zamierzam rodzic, bo w koncu to jedyny szpital w Tychach w ktorym mozna urodzic (miejski nie ma porodowki)
a na jakim ty osiedlu mieszkasz?skoro tez z Tychow jestes?-jesli oczywiscie mozna spytac
pozdrawiam:)

no dokładnie, jest to jedyny szpital z porodówką w naszym mieście, ale sporo dziewczyn decyduje się na Mikołów, jakoś teraz na czasie jest, ale leżałam na sali z dziewczyną z Wyr, która rodziła tam już trójkę dzieci i czwarte postanowiła urodzić w Tychach, stwierdziła, że nawet te przeludnienie na salach, nie zmieni jej pozytywnej opinii na temat tyskiej porodówki, opwiadała, że w Mikołowie opieki podczas i po porodzie nie sposób porównać, oczywiście na plus dla naszej
możesz zapytać, ja mieszkam na oś.H, a Ty? może gdzieś niedaleko?
jak się czujesz jako przyszła mamusia?
ulenka507
napisał/a: ulenka507 2008-03-13 15:31
kilkanascie dni temu rodziłam naszą córeczkę , mój parter był przy mnie podczas porodu i nawet przez chwile nie żałowałam ze byliśmy razem, to on podał mi wodę kiedy skurcze nie pozwoliły mi sie zbliżyć do stolika gdzie stała butelka:) to on zdjął mi kapcie i skarpetki i pomógł załozyć klapki kiedy chciałam wejść pod prysznic a skurcze nie pozwoliły się nachylić do stóp, pomagał wejsć na łóżko, pomagał zejsc ,podtrzymywał gdy siedziałam na piłce i całym cieżarem swojego ciała polegałam na jego sile i miłości, tego nigdy mu nie zapomnę, był dla mnie taki jakim być powinien ,dawał mi energie która była potrzebna w tamtych godzinach jak nigdy przedtem
nitus
napisał/a: nitus 2008-03-15 17:29
Ja również bardzo chciałaby, aby mój mąż bym przy mnie w czasie porodu. Wstępnie rozmawialiśmy o tym i mój mąż ma mieszane uczucia ponieważ sądzi że jak ja zacznę krzyczec to on będzie się bardzo denerwowac na lekarza i że dojdzie do rękoczynów. Ja jednak mam nadzieję że jak będzie coraz bliżej porodu to dogadamy się i że mój kochany będzie mnie wtedy wspierac.
napisał/a: mrufka 2008-03-15 19:40
Ja tak jak Ty nitus chciała bym mieć męża przy sobie, wydaje mi sie, że była bym spokojniejsza. Poza tym mimo znajomości języka mieszkamy w obcym kraju, dobrze mieć przy sobie kogoś kochajcacego kto mówi w moim języku :p

W moim przypadku jak u Milkowy teściowa uważ to za niepotrzebne i z pewnościa obrzydliwe-bo sama urodziła 3 chłopców, wielkie rzeczy. A jednak śmiem być innego zdania. :cool:

Ale na podjęcie decyzji mamy jeszcze parę miesięcy, sadzę, że kilka zajęć w szkole rodzenia p[omoże mojemu mężowi podjać własciwa decyzję.
agusia222
napisał/a: agusia222 2008-03-17 17:18
Moj narzeczony-teraz juz maz-byl ze mna podczas porodu.Na poczatku wcale tego nie chcial,a ja go nie zmuszalam,ale gdy zobaczyl ze sama nie dam rady wstac z lozka,ze potrzebuje pomocy zeby isc do toalety-zostal ze mna do konca,trzymal za reke,pomagal przec trzymajac moja noge-to on odcial pepowine i jest najdumniejszym i najszczesliwszym Tata Robcia:)
Uwazam ze to wspaniale przezycie dla Obijga-jednak nic na sile,nie mozna zmuszac,to musi byc samodzielna decyzja!!
napisał/a: amelka73 2008-03-20 05:12
hej,tez rodzilam z mezem i tego nie zaluje on rowniez.Mialam cesarke i byl caly czas przy mnie to bylo bardzo wazne,nie balam sie ze cos moze pojsc nie tak.Mialam rodzic naturalnie,ale porod nie postepowal i lekarz zdecydowal na ciecie.Kiedy mialam skurcze moj maz nie wiedzial jak mi pomoc,byl chyba bardziej zdenerwowany jak ja.Synek ma juz cztery miesiace i jest naszym skarbem.
majajula
napisał/a: majajula 2008-03-25 11:25
je rodziłam bez męża. teraz jestem w ciąży i zamierzam rodzic z mężęm. przy porodzie bez męża o wszystko musiałam prosic sama, że mi słabo, gorąco a za chwile zimno i nikt nie reagował. jak traciłam przytomnośc z bólu to położna po twarzy mnie obiła. wiem że gdyby byl przy mnie ktos bliski nie dopuścił by do tego. dlatego jeśli macie taka możliwośc ( ja właśnie wtedy nie mogłam rodzic z mężem) to nie rezygnujcie z tego przywileju. moja szwagierka rodziła z mężem i była zadowolona. dajmy im szansę się wykazac, nie są tacy słabi psychicznie jak sie przyjęło. poza tym patrza na cała sytuację z drugiej strony :)
napisał/a: amelka73 2008-03-25 17:15
Masz racje ze lepiej z mezem partnerem,ojcem dziecka.Moj maz zanim zaszlam w ciaze nie byl pewny czy chce byc przy porodzie.Po latach ok. 8-miu jak zdecydowalismy sie na dziecko dojrzal sam do decyzji o porodzie rodzinnym.Najgorzej bylo jak mialam skurcze biedny nie wiedzial jak mi pomoc,mial ksiazke to czytal ja do gory nogami:)Kidy lekarz zadecydowal o cesarskim cieciu maz nie zawachal sie byc przy mnie,dodam,ze rodzilam nie w Polsce,i dlatego obecnosc meza przy cesarce byla dozwolona.Dostal kitel i zasiadl przy mnie za parawanem,trzymal mnie za reke i denerwowal sie nie mniej jak ja.Po 15 minutach nasz synek Max byl juz na swiecie,bardzo duzy ok.4200 i z pepowina wokol szyi.Dzieki doswiadczeniu mojego lekarza szczesliwie sie to wszystko dla nas skonczylo,nie potrzebowalismy skierowan od niewadomo ilu lekarzy na wykonanie cesarskiego ciecia.Caly porod,opieke znieczulenie wspomonam bardzo pozytywnie.Poza tym byl przy mnie mezczyzna ktorego bardzo kocham i tato mojego dziecka.
Pozdrawiam
napisał/a: szelma22 2008-03-28 16:07
Mój maż i tak by nie dał rady być przy porodzie !!!!!!!!!!!!!!! Bo na widok krwi Zaraz mdleje!!!!:) KOcham go za to!!!


napisał/a: polly55 2008-03-29 07:54
Szelma,nie zemdlal by,daje se glowe urwac ;D
W takiej chwili wogole sie nie mysli o krwi i innych rzeczach jak tylko o dziecku,moj maz na pytanie "duzo bylo krwi?" odpowiedzial "...a wiesz ze nie wiem,chyba nie,ale nie pamietam zadnej krwi:)"
Mezczyzna postawiony w takiej sytuacji-cierpiaca z bolu zona i upragnione malenstwo tak blisko,tuztuz,-staje sie naprawde bardzo potrzebna osoba,sam to czuje widzac bezradnosc rodzacej kobiety,bezradnosc spowodowana bolem,wie ze musi,ze chce jej pomoc.Nie skupia sie wtedy na tym czym dziurka sie powieksza,czy krew leci,jak wyglada zona-na to nie ma czasu,facet mysli tylko o tym by jaknajszybciej dzidzia byla z wami i zebys Ty przestala cierpiec...Poniewaz moj maz byl przy pierwszym porodzie,druga ciaze poronilam,tez byl przy mnie,stal sie o wiele bardziej wrazliwy na NAS...Powiedzial mi ze przy nastepnym porodzie nie wyobraza sobie tego zeby go mialo zabraknac,mowil mi tez ze to NASZE chwile,tak jak stworzylismy tak tez przywitamy,RAZEM.On nie wyobraza sobie zeby mial mi nie pomoc nastepnym razemk,wiedzac jak sie cierpi przy porodzie ;)
napisał/a: szelma22 2008-03-29 11:27
No moze i tak!! Jak pierwszy raz rodziłam to sama i troche mi brakowało tego wsparcia. Ale nie chce mez zmuszać do tego, porozmawiam z nim wytłumacze, tyle ze nic na siłe.Własnie zdecydowalismy sie na drugiego dzidziusia wiec bedzie okazja zeby o tym pogadać!:)

napisał/a: polly55 2008-03-29 12:37
Zycze bardzo owocnych staran i rozmow...powiem Ci szczerze,ze moj kochany mezulek jak zaszlam w pierwsza ciaze stanowczo mi odmowil gdy poprosilam o porod rodzinny,ale z czasem gdy ja o tym mowilam,i gdy tak brzusio rosl...i gdy tyle sie nasluchalismy jakie polozne potrafia byc okropne,to sam stwierdzil ze nie pozwoli,by mi ktos zle slowo powiedzial i ze bedzie mial nad nimi wszystkimi oko ;) i faktycznie bardzo sie przydal...polozna raz na mnie krzyknela,wystarczylo jego spojrzenie i sie zamknela...oprocz tego masowal,dopajal :D,wycieral czolko,glaskal po rece,i powtarzal ze mam sie nie poddawac,ze juz bliziutko...jak teraz to sobie przypominam to az mi lzy same leca...to byly wspaniale chwile mimo bolu ;)
Pozdrawiam serdecznie !!!