z mężem?

napisał/a: chuda28 2008-01-16 16:46
Ja od samego początku chciałam żeby mój mąż był przy porodzie tylko on nie chciał, ale później jak przyszło co do czego to był i bardzo był zadowolony :) chwalił się wszystkim do okoła że to on urodził naszą córeczkę :mad: :rolleyes:
napisał/a: madzia1987 2008-01-17 15:55
Ja na poczatku nie chcialam zeby moj chlopak byl ze mna przy porodzi bo wydawalo mi sie to nie potzrebne a moze balam sie ze zobaczy mnie taka nie uczesana, taka cierpiaca i bardzo przezywajaca bol...Ale czym blizej porodu tym bardziej sie przekonywalam do tego aby rodzic z nim. I tak termin mam na 25stycznia i nie wyobrazam sobie tego zeby go nie mialo byc przy mnie. Najwazniejsze, moim zdaniem, jest to aby sam mezczyzna bez zadnych naciskow chcial byc przy matce swojego dziecka i przy jego narodzinach. Zycze Wam przyszle mamusie wlanie tego abyscie nie rodzily same i w tej waznej chwili mialy to najwazniejsze wsparcie meza/ narzeczonego.
napisał/a: kamka88 2008-01-21 15:19
wild_rose napisal(a):Czy chciałybyście, żeby w trakcie porodu był przy Was mąż? Nie jestem w ciąży, ale ostatnio rozmawialiśmy z moim partnerem właśnie na ten temat. I... ja bym nie chciała. A on bardzo. Prawie się o to pokłóciliśmy.
Czemu miałby być? Co jest w tym takiego fajnego?
(bo dla mnie nic- chyba by mnie tylko denerwował. Poza tym- nasłuchałam się wiele historii na temat tego, że panowie... są mało odporni psychicznie w takich sytuacjach ;) i więcej z nimi problemów niż pożytku).
A może miałyście już takie doświadczenia? (rodzenie z mężem)
I co on na to? (tzn. jak było w trakcie, po i on chciał czy Wy?)



:p Ja od początku wiedziałam, że chcę rodzić sama i tak właśnie było. Nie żałuję, bo samej łatwiej było mi pokonać stres i wogóle...Poród nie był aż taki ciężki bo wciąż myślałam o Maleństwie a mąż pewnie by mnie tylko rozpraszał.Mąż bał się że zemdleje(ach ci faceci) więc nie było z tym problemu.
napisał/a: Me75 2008-01-23 10:56
Kiedyś byłam przeciwna temu, żeby mój partner był obecny przy porodzie, ale od jakiegoś czasu to mi się zmieniło. Być może z eks nie czułam się tak związana emocjonalnie i stąd ta niechęć do jego obecności.

Chcę, żeby był obecny. Po prostu wiem, że będę go bardzo potrzebować.
napisał/a: Gosia202 2008-01-23 11:24
Moim zdaniem poród z mężem- jak najbardziej! Nikt nie da mi takiego wsparcia podczas tej magicznej chwili!
napisał/a: polly55 2008-01-23 14:10
Pierwsze dziecko rodzilam z mezem,teraz gdy oczekuje drugiego dziecka wiem,ze inaczej rodzic nie bede!Maz byl dla mnie ogromnym wsparciem.Nie wyobrazam sobie jak sama mialabym tyle godzin chodzic po porodowce,nie byloby sie do kogo odezwac,przytulic,powiedziec(choc to najoczywistrze)ze boli...Maz od samego poczatku do samego konca towarzyszyl mi i psychicznie i fizycznie.Masowal plecy gdy bole zaczely sie z krzyza,liczyl czas od skurczu do skurczu,bo ja nie bylam w stanie,nie musialam odpowiadac na zadne pytania poloznej(kobieta,ktora rodzila to wie,jakie potrafi byc irytujace zadawanie pytan w bolach),wszystkim zajal sie maz.Nie moge wrecz slowami wyrazic jak wspaniale jest miec ta najblizsza osobe blisko siebie w tak trudnym,a zarazem najszczesliwszym momencie zycia,jakim jest wlasnie wydanie dziecka na swiat.Mysle ze porod to nie tylko sprawa kobiety!
Pragne dodac,ze zanim zaszlam w ciaze uwazalam obecnosc mezczyzny przy porodzie, za cos nienormalnego...ale gdy tylko dowiedzielismy sie, ze tworzy sie we mnie nowe zycie,oboje wiedzielismy,ze przywitamy je na swiecie we dwoje!!!
Gdy nasza coreczka wydala z siebie pierwszy okrzyk,to oboje z mezem plakalismy ze szczescia!Maz oczywiscie przecial pepowine i byl przy niej gdy mnie zabrano na sale poporodowa.Wiedzialam,ze zadna nieudana polozna nic nie zrobi malenstwu,bo tatus nad nia czuwal.
Do dzis,gdy wspominamy tamta chwile,to kreci nam sie lezka w oczku...
Wiem ze warto bylo...to bylo nasze wspolne,rodzinne wydarzenie...wydarzenie naszego zycia !!! :)



napisał/a: lagnieszkal 2008-01-24 22:00
oczywiście ze z mężem !! To również jego dziecko, niech on też przeżywa wszystko razem ze mną :D
napisał/a: apiwowar 2008-01-25 22:08
Witam :)
Ja również rodziłam swoje pierwsze dziecko z mężem przy boku. Nie wyobrażam sobie tego tak wielkiego wydarzenia bez jego obecności. Co prawda, kiedy na początku ciąży wspominałam mu, że chciałabym, aby był przy mnie podczas porodu, to niebardzo chciał, ale im bliżej było do rozwiązania, tym mój mąż coraz częściej o tym mówił.
Urodziliśmy naszego synka razem. Mój mąż przez cały czas by ze mną - od momentu, kiedy pojechaliśmy w nocy do szpitala, poprzez straszne bóle, jakie miałam. Wciąż kazał mi oddychać, bujać się na piłce, głaszcząc mnie przy tym po rękach, całując i pytając, czy boli :o Bolało bardzo, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym przechodzić przez to sama. Był obok mnie przez całą akcję porodową, żartował z pielęgniarkami dla rozładowania atmosfery, by w końcu ujrzeć swojego pierworodnego i przeciąć mu pępowinę. Gdy chwilę później wspomniałam mu o tym, że tą pępowine przecinał, to nie pamiętał tego - taka adrenalina.
Dziś nasz Mikołajek ma 3 m-ce i 2 dni, mój mąż pomaga mi we wszystkim i cieszymy się, że podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Właściwą decyzję.
napisał/a: KarolaMoon 2008-01-25 22:23
Ja też rodziłam z mężem i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Przez ten czas prawie nie rozmawialiśmy (ja nie byłam w stanie), ale sama jego obecność miała dla mnie wręcz zbawienne skutki. Czułam się "bezpiecznie". Samo to, że mogłam go trzymać za rękę... i cieszę się, że on wytrzymał :D
napisał/a: justices 2008-01-25 22:33
Ja, będąc w ciąży raz chciałam aby mąż był przy mnie innym znów razem się zastanawiałam. Ostatecznie stanęło na tym, że to mąż powiedział, że chce być przy mnie i koniec kropka. W rzeczywistości był przy mnie przez cały czas ale kiedy zaczęły się u mnie skurcze parte i wiedziałam, że zaraz będzie finał, poprosiłam Go, żeby wyszedł. Nie obraził się, nic z tych rzeczy i tak za pół godziny już przy mnie był, w trakcie porodu potrzebowałam maksymalnego skupienia a tak by mnie rozpraszał. Za to najbardziej potrzebny mi był kiedy mnie szyli, miło było popatrzeć dumnego tate z córką, przynajmniej odwrócili moją uwagę od bólu szycia. Tak więc to naprawdę zależy od chwili. Bo ja inaczej się nastawiałam przez ciążę a inaczej wyszło. Pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: miniar10 2008-01-25 23:12
wild_rose napisal(a):Czy chciałybyście, żeby w trakcie porodu był przy Was mąż? Nie jestem w ciąży, ale ostatnio rozmawialiśmy z moim partnerem właśnie na ten temat. I... ja bym nie chciała. A on bardzo. Prawie się o to pokłóciliśmy.
Czemu miałby być? Co jest w tym takiego fajnego?
(bo dla mnie nic- chyba by mnie tylko denerwował. Poza tym- nasłuchałam się wiele historii na temat tego, że panowie... są mało odporni psychicznie w takich sytuacjach ;) i więcej z nimi problemów niż pożytku).
A może miałyście już takie doświadczenia? (rodzenie z mężem)
I co on na to? (tzn. jak było w trakcie, po i on chciał czy Wy?)


ja wrecz przeciwnie, nigdy nie slyszalam od naocznego swiadka zeby w takiej sytuacji mezczyzna nawalil, jest dokladnie odwrotnie, sa dzielni, wspolczujacy, troskliwi, pomagaja..

moj mial opory ale stwierdzil ze to jedyna chwila w zyciu i wiecej sie to nie powtorzy, wiec szkoda stracic moment przyjscia na swiat wlasnego , ukochanego i oczejiwanego dziecka na swiat..

nie wyobrazam sobie porodu bez niego!!!!!
napisał/a: polly55 2008-01-26 08:52
Ja rowniez nie slyszalam zeby ktorys tatus zemdlal,czy zaslabl podczas porodu.Przedewszystkim tatusiowie nie stoja naprzeciw kroku i nie patrza co tam sie dzieje,tylko sa obok ukochanej,"pomagajac" jej urodzic.APIWOWAR-moj maz takze nie pamietal przeciecia,byl taki szczesliwy,wogole wiele watkow z porodu ucieklo mu z glowy...ale po czasie wrocily...dzis jest dumnym tatusiem chwalacym sie ze to on przecial :)