Hashi, czy nie Hashi? Ktoś ma pomysł o co chodzi?

napisał/a: Insomnia. 2014-11-04 10:34
Fajnie, że nie widzisz Konstans problemu w świętach bez gluta, fajnie dla Ciebie.
Ale proszę, przypomnij sobie, jak to było, gdy byłaś 2 tygodnie po diagnozie - wszystko było dla Ciebie takie zaje****ie proste i oczywiste?

Bo pragnę nieśmiało przypomnieć, że PRZYPADKOWE USG tarczycy zrobiłam 14.10.14!

Nigdy wcześniej nie miałam tematu tarczycy w życiu i nigdy wcześniej nie miałam tematu diety bezglutenowej, bezlaktozowej i bezstrączkowej.

To jest strasznie dużo jak na 2 tygodnie, dlatego po prostu dzielę się z Wami moimi rozterkami i przemyśleniami i oswajam się z opcjami, jakie mam.
Ciągle jem mało, bo nie umiem jeść bezglutenowo, a tak mnie nastraszyłaś, że boję się zjeść cokolwiek!!!!

Albo jest syrop glukozowo-fruktozowy, albo śladowe ilości soi, albo gluten, albo antybiotyki w mięsach, albo puryny w rosole, albo metale ciężkie w rybach. Brokuły i kalafior w sumie tez są złe, kurczak ma sterydy.
4 kromki chleba bezglutenowego kosztują 10 zł. Chleba, który jest zrobiony i tak na glutaminianie sodu.
napisał/a: Konstans 2014-11-04 10:54
Az w takie schizy kotku nie popadaj :)
Ja, gdy się dowiedziałam o diagnozie, to nie miała takich aniołów stróżów koło siebie i dłuuuuuuuuuuuuuuuuugo błądziłam. Nie miałam też tej wiedzy ani znikąd wsparcia.
Tobie chcę tego oszczędzić ale też musisz zachować zdrowy umiar.
A co - gdybyś nagle (z dnia na dzień) dowiedziała się, ze jesteś w ciąży !!!!
Nie miałabyś czasu do namysłu czy chcesz jej czy jeszcze nie, prawda?
Naprawdę masz dużo szczęścia, ze tu trafiłaś, że masz lekarkę której ufasz :)))) ze jesteś taką inteligentną młoda mądrą dziewczyną, która chce coś dla siebie zrobić :)))
Uda się naprawdę :)

Nie dajmy się zwariować - oczywiście, ze najlepszym źródłem białka sa sprawdzeni dostawcy. To samo tyczy sie warzyw i owoców ale jak żyć, gdy ktoś z nas nie ma takich możliwości?
A sladowe ilości to nawet mnie nie zabijają, więc spokojnie wcinaj ;)
:))))
napisał/a: ania551 2014-11-04 13:02
Ja żałuję, że nie zrobiłam badań zanim odstawiłam gluten. Teraz trochę się boję wrócić do niego ale może. Mam dość silne przekonanie, ze po przejściu na dietę uspokoiły mi się jelita. Ale czy to fakt czy tylko sobie to wmawiam? Nie wierzę, że gluten szkodzi każdemu. To wiara (nie dowiedziona naukowo prawda) propagowana przez paleo zwolenników. Efekt nocebo jest znany nauce i zbadany nawet w przypadku ludzi przekonanych, ze gluten im szkodzi. Kiedyś coś takiego czytałam o badaniach prowadzonych przez naukowca, który najpierw udowadniał ,że gluten szkodzi a potem przeprowadził bardziej restrykcyjne badania, które pokazały efekt nocebo. Wierzę, że ktoś przekonany, że gluten mu szkodzi po zjedzeniu kromki chleba może się czuć strasznie - ale to jego umysł a nie jelita płata mu figle. Moja endo twierdzi, ze eliminacja ma sens w przypadku stwierdzonych alergi czy nietolerancji a nie w ciemno. To trudna decyzja wrócić do glutenu by zrobić badanie ale może jednak to ma sens. Tak samo rozumiem twój stres związany ze świętami. W dobrej sytuacji jest ktoś tak jak ja robiący święta w swoim domu. Mama robi pierogi nawet jak zjem 2-3 (i tak więcej nie daję nigdy rady) to mi się nic nie stanie. Ciasta upiekę sama , reszta potraw ( ryby, kapusta, w same święta jakieś mięsko do niego ryż, warzywka no ale każda rodzina ma swoje obyczaje) glutenu nie zawiera. Przeanalizuj co zwykle robi mama i spróbuj jej wytłumaczyć, razem pomyślcie jakie potrawy przygotować przecież chce żebyś była zdrowa. Moja też na początku trochę wydziwiała a teraz uzgadnia ze mną jeśli zaprasza na obiad. Co do chleba niektórzy z niego całkiem rezygnują, ja na śniadanie i do pracy jem kanapkę zwłaszcza, ze teraz coraz mniej będzie warzyw do sałatek. Poszukaj w internecie łatwych przepisów i naucz się piec chleb sama. To naprawdę nie jest trudne, nie potrzeba nawet miksera. Ten kupny jest niejadalny pomijając skład. A może u ciebie jest taka piekarnia bezglutenowa jak w Warszawie piekąca świeży chleb bezglutenowy.
Oczywiście wybor nalezy do ciebie. Ja słuchałabym się lekarza zwłaszcza, ze nie jest to byle kto tylko specjalista z trudnej dziedziny i z doświadczeniem.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-04 15:31
Kotuś powiem Ci jakie ja miałam podejście do mojego Hashi
Jak zwykle dość skrajne że tak powiem
Zdiagnozowana zostałam w 2009 roku (choć od kiedy je mam to kij wie bo może rozwijać się latami zanim się je rozpozna), wtedy jeszcze hormony były na w miarę dobrym poziomie. No więc nic mi nie przepisała i miałam przyjść na kontrolę po roku czy jakoś tak.
A ja oczywiście zlałam temat i nie pojawiłam się przez 3 lata od momentu diagnozy :P :P No i żyję :P
W międzyczasie moja dieta opierała się w dużej ilości na mlecznych i zbożowych, moje samopoczucie stopniowo się pogarszało ale do odwiedzenia gabinetu mnie to nie skłoniło :) żadnych badań też w sumie nie robiłam bo po co :P
Dopiero w 2013 roku miałam epizod nadczynnościowy gdzie dostałam Thyrozol na okres 3 miesięcy chyba , w 2 dawkach które oczywiście pomyliłam i brałam źle :P. Po uspokojeniu nadczynności Thyrozol odstawiłam i od tego czasu regularnie robię badania na własny koszt bo oczywiście przeciwciał mi nie zleca bo po co, o diecie też ani słowa. jedynie że mam jeść zdrowo.. No tylko że to trochę enigmatyczne określenie. Dopiero jak mi się zaczęły jazdy z koncentracją i w pracy popełniłam kilka gaf które mi się wcześniej nie zdarzały, skłoniło mnie to do poszukiwania w necie i dojścia do wiedzy którą mam teraz. Więc w sumie zajęło mi to jakieś 5 lat :P i nadal nie biorę hormonów ;)
A Ty z tego co piszesz masz początek Hashi więc masz sporą szansę na uzyskanie zupełnej remisji jeśli się o to postarasz.
Zbytnie przejmowanie się diagnozą niczego nie zmieni - ja 4 lata miałam to w pompie, jadłam jak najgorzej i jak widzisz mam się całkiem nieźle :)
Im szybciej ogarniesz temat diety tym dla Ciebie i Twojego organizmu lepiej - to chcę Ci przekazać. Ja trochę za późno się za to zabrałam doprowadzając do katastrofalnej liczby przeciwciał, co też zmusiło mnie potem do drastycznych kroków w stylu Dąbrowskiej. No ale mimo to jednak dałam radę, ale nie życzę byś i Ty w ciagu roku 18 tygodni jadła same warzywa - wierz mi nic przyjemnego :P :P
A sprawa glutenu jest coraz głośniejsza już nawet w zwykłej babskiej prasie - ja czytuję "Zwierciadło" i od kilku miesięcy ma swoje artykuły pani Lidia Trawińska, dietetyk kliniczny, która jest założycielką warszawskiego Vimedu, i leczą tam w oparciu o nietolerancje pokarmowe. Pisze o roli glutenu w chorobach autoimmunologicznych a Hashi nazywa epidemią 21 wieku.
Pisze także, że dieta myśliwych-zbieraczy gwarantowała dłuższe i zdrowsze życie, niż dieta rolników, jak chociażby chociażby starożytnych Egipcjan, którzy już w swojej diecie mieli ziarna. A zauważ, że tamte ziarna nie były jeszcze aż tak zmodyfikowane jak ziarna zbóż dzisiaj, zwłaszcza pszenicy. A już wtedy Egipcjanie miewali problemy z otyłością i miażdżycą.
Pani Trawińska nie używa w swoim felietonie ani razu nazwy dieta paleo, ale o nią właśnie chodzi.
Jeśli chcesz przeczytać cały felieton, zajrzyj do październikowego "Zwierciadła", może jeszcze gdzieś znajdziesz.
Pamiętaj, im szybciej zaczniesz działać, tym mniejsze będą szkody w Twoim organizmie.

Uściski
napisał/a: Insomnia. 2014-11-04 16:02
Ech...
ja wiem, że Wy chcecie dobrze i naprawdę chciałabym wszystko, co tu jest zebrane wcielić w działanie.
Problem jest jednak taki, że przez 30 lat miałam życie poukładane zupełnie inaczej.

Z zawodu jestem grafikiem, redaktorem i wizażystą-charakteryzatorem. Taka praca sprawia, że musze mieć "lotny", kreatywny umysł. A niestety jest coraz gorzej z tym. Oprócz postępującego "odmóżdżenia", dodatkowo nie mogę dziś chodzić bo obuziłam się z okropnym bólem biodra. Byłam na USG, bo akurat miałam dziś kontrolę u ortopedy.
Okazało się, że oczywiście mam w biodrze płyn, albo jest to krew, albo woda. Jak mu powiedziałam o Hashimoto, to zakazał mi na razie ćwiczyć i brać przeciwbólowe - stwierdzi, ze te stawy na pewno są od TSH, bo ono właśnie ponoć w nocy najbardziej szaleje, stąd poranne bóle ciała. Czyli zmienił swoje wcześniejsze zalecenia o 180 stopni, bo kazał mi wczesniej ćwiczyć i rać Ibuprom MAX. W tkacie USG okazało się też, że całą lewą rękę mam w stanie przeciążenia - z dyskretnymi obrzękami okołostawowymi. Zalecił moczyć w soli bocheńskiej - ale okazało się, ze jest w niej jod! ;( ;(

Muszę sobie to wszystko naprawdę solidnie poukładać w głowie, bo tarczyca Hashimoto ma w przeciwwskazaniach jod, a przecież jod jest w glonach, algach. Ja w swojej pracy używam bardzo dużo kosmetyków, staram się szukać takich bez konserwantów, z naturalnym składem, ale mam całą masę kosmetyków z algami.
Poza tym, uczę też wizażu, mam w pracy kontakt z przeróżną chemią, zwłaszcza przy charakteryzacji.
Jestem też redaktorką, piszę teksty do najbardziej poczytnych portali urodowych w Polsce.
Robię też zdjęcia, często na samej sobie - stąd mój wygląd jest dla mnie cholernie ważny - bo mój wygląd to jest moja praca.

Ogarniam więc kilka tematów równolegle - jak nie stracić pracy przez deadline'y, które są dla mnie coraz ciaśniejsze, przez to, że jeżdżę po lekarzach. Jak obcować dalej z tą całą chemią, żeby nie rezygnować z zawodu,a nie szkodzić tarczycy.
Jak się odżywiać, żeby przeciwciała nie rosły, ale też żeby nie mieć niedoborów.

Jest mi naprawdę ciężko.

Rozmawiałam z mamą 3 dni temu i strasznie się pokłóciłyśmy, bo mi wmawiała, że przecież niemożliwe jest, żeby nie było lekarstwa na stan zapalny, który niszczy i "zjada" tarczycę. Że to się musi dać wyleczyć.
No to jej mówię, ze czytałam na forach o diecie, ale bardzo restrykcyjnej i ona może doprowadzić do zatrzymania choroby, ale nie do wyleczenia.
No to mi powiedziała, ze jak się będę leczyć na forach, a nie u lekarzy, to na pewno sobie zrobię krzywdę, i że w ogóle jestem głupia, że pozwalam na to, by obcy ludzie, bez wykształcenia medycznego mi doradzali.
Stwierdziła równocześnie, ze poszuka informacji, bo na pewno jest lekarstwo.
Powiedziałam jej, że jak jest taka mądra i znajdzie lekarstwo, to może liczyć na Nobla. I się rozłączyłam.

Następnie pół wieczoru przepłakałam.

To są naprawdę cieżkie chwile dla mnie, bo mi się naprawdę CAŁE życie sypie - pal licho dietę, naprawdę - mogę jeść trawę do końca życia.
Ale ja muszę wyglądać i musze móc mieć kontakt z kosmetykami, bo to jest moja praca.
Długo walczyłam, by robić w życiu to, co kocham, bo z wykształcenia jestem ekonomem i mgr Zarządzania Kadrami.
Zawsze jednak byłam twórcza, zawsze rysowałam, malowałam, kreowałam.

Więc sporo łez poszło, by się przebranżowić po ukończeniu studiów i dostaniu pracy w banku.
A teraz widmo niemożliwości pracowania w tym, o co tak walczyłam sprawia, ze che mi się płakać i po prostu nie mam motywacji do walki.

Tygrysku - ja jestem zupełnie inna, niż Ty.
Gdyby mi lekarz powiedział, ze mam chorobę autoimmunologiczną, to pierwsze, co bym zrobiła, to dokładny research w internecie.
O nefropatii IGA wiem prawie wszystko, mimo, że nigdy nie miałam diagnozy, bo nie było biopsji nerki.
Kontrole moczu robię od 10 lat co 3 miesiące, "just in case". Nerki nei bolą, więc trzeba to kontrolować badaniami.
I nie narzekam, żyłam z tym.

Ale ta cholerna tarczyca mi burzy mój świat trochę.

I dodatkowo urealnia mój największy lęk, związany z ciążą.


Zdążyłam przeczytać już 3 ksiązki, wyczytałam forum gazeta.pl i Wasze, dodatkowo duuuuużo materiałów anglojęzycznych na necie.
Przeglądąłam też forum toczeń.pl


I to wszystko się dzieje w moim życiu od zaledwie 2 tygodni.
Jak więc widzisz Tygrysico, ja właśnei od razu ruszyłam z kopyta, nie czekając.

Nie neguję zasadności diety - sama czułam już w styczniu, że musze jakoś ogarnąć temat jedzenia, bo mnie bolał żołądek.
Ale zwalałam to na proces brania kredytu hipotecznego i przeprowadzkę.
W najśmielszych koszmarach jednak nie sądziłam, że będę nagle miała tyle zakazów żywieniowych.
Tak trochę żartem podzielę się z Wami moją dzisiejszą refleksją:

Dieta paleo w mojej opinii jest dietą myśliwych nawet w dzisiejszych czasach, bo się trzeba nieźle napolować, żeby dostać taki pokarm, jaki jest zalecany - nieprzetworzony, wolny od chemii i innych świństw ;)



EDIT: Mam wyniki przeciwciał TRAb:
P/c. p. receptorom TSH (TRAb) P/c. p. receptorom TSH 0,26 IU/l

wynik ujemny: poniżej 1,8
wynik niejednoznaczny: 1,8 - 2,0
wynik dodatni: powyżej 2,0


Czyli Gravesa Basedowa nie ma. Jedynie Hashi-sraszi ;)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-04 17:09
Ale wiesz, mówimy tu o jodzie w diecie a nie w kosmetyce ;)

Tak na dobrą sprawę to codziennie stykamy się z substancjami które nie są dla nas obojętne i nie da się uniknąć wszystkiego.
na zanieczyszczenie środowiska też nie mamy wpływu, wiec nie można dać się zwariować.

Pewnie że nie każdy ma możliwość jedzenia eko - ja akurat mam, ok, ale gdybym nie miała, to starałabym się kupować mięso nie w markecie tylko u jakiś małych rzeźników a warzywa na targu - a nie w marketach. Z tym nie powinno być problemu.

Trzeba wybrać mniejsze zło - i nawet już mięso z marketu jest lepsze niż ekologiczny chleb bo tak czy owak zawiera gluten. Nawet jeśli byś sobie kupiła pole i sama zasiała tą pszenicę to ona i tak pozostaje pszenicą.

I paleo oparte nawet na mięsie z marketu i tychże warzywach zawsze będzie lepszą opcją niż nie zmienianie nic wiec to jest kwestia podejścia.Gdybym miała tylko taki wybór, to trudno, polegałabym na konwencjonalnych produktach z marketu. I tak to jest mniejsze zło.
A co do koncentracji w Hashi to pewnie Cię nie pocieszę ale sam ten problem niestety nie zniknie. Też muszę w pracy być skupiona, czasem nie wiem co w ręce chwycić i nie mogłam sobie pozwolić na dalsze wpadki. Dopiero ten objaw mnie zmobilizował do zmian w moim życiu, ale ja jestem taka że albo mam 100 % olew, albo się w 100 % angażuję. A wcześniej oprócz problemów z koncentracją miałam też problemy ze spaniem i wstawaniem - mogłam spać do południa i budziłam się zmęczona. No nie ułatwiało mi to życia.. A co do mojego wyglądu to ja zaobserwowałam u siebie w ciągu roku: znaczne zmniejszenie cellulitu, włosy prawie zupełnie przestały wypadać a paznokcie stały się mocne i przestały się łamać. Poprawiła mi się też cera - przestała się przetłuszczać.
Po prostu jak widzę że coś działa no to wiem że idę w dobrą stronę

Generalnie się wkurzyłam bo paleo wykluczało moje ulubione i najczęściej jedzone produkty. też było na początku kijowo, ale miałam do wyboru: albo zamartwiać się ograniczeniami w diecie, albo zamartwiać się coraz gorszym samopoczuciem, wynikami, zadyszką przy wejściu po schodach , kiepską koncentracją i zawiechami w pracy. Można martwić się i tym i tym ale co z tego wynika? To w zasadzie byłoby tyle jeśli chodzi o ten wątek, dalsze działania zależą tylko od Ciebie :)
napisał/a: Insomnia. 2014-11-04 17:37
Z ta koncentracją to jest po prostu tragedia ;)
Ja mam jeszcze bardzo duży problem ze spaniem, ciężko mi zasypiać, najczęściej dzieje się to po 1 w nocy, choć kładę się np o 23:50.
O 5 rano się budzę, bo mamy niestety totalnie nienormalnych sąsiadów, którzy czasem o 3, czasem o 5 się niemiłosiernie tłuką i budzą cały blok.
Nie da się wezwać policji, bo to tłuczenie trwa max 15 minut, jakby przesuwali meble, albo się gonili po tym mieszkaniu.
Oczywiście człowiek się budzi nagle, serce wali jak młot, po czym do 8 rano od tej 5 się nie da usnąć ze stresu i skoku ciśnienia.
A ja teraz jeszcze jak się budzę nad ranem, to od razu zaczynam myśleć o Hashi, więc dodatkowo nie mogę zasnąć.

Próbowałam spać w korkach do uszu, ale dźwięki uderzeniowe nawet w nich są słyszalne.

Tak sobie myślę, że właśnie chyba przez ten permanentny brak snu zachorowałam ;(


Odnośnie kosmetyków - ja byłam pewna, że to też trzeba wyeliminować, bo czytałam, że przy glutenie nie wolno nawet używać tych samych garnków, co domownicy jedzący gluten.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-04 18:23
Insomnia. napisal(a):Z ta koncentracją to jest po prostu tragedia ;)
Ja mam jeszcze bardzo duży problem ze spaniem, ciężko mi zasypiać, najczęściej dzieje się to po 1 w nocy, choć kładę się np o 23:50.
O 5 rano się budzę, bo mamy niestety totalnie nienormalnych sąsiadów, którzy czasem o 3, czasem o 5 się niemiłosiernie tłuką i budzą cały blok.
Nie da się wezwać policji, bo to tłuczenie trwa max 15 minut, jakby przesuwali meble, albo się gonili po tym mieszkaniu.
Oczywiście człowiek się budzi nagle, serce wali jak młot, po czym do 8 rano od tej 5 się nie da usnąć ze stresu i skoku ciśnienia.
A ja teraz jeszcze jak się budzę nad ranem, to od razu zaczynam myśleć o Hashi, więc dodatkowo nie mogę zasnąć.

Próbowałam spać w korkach do uszu, ale dźwięki uderzeniowe nawet w nich są słyszalne.

Tak sobie myślę, że właśnie chyba przez ten permanentny brak snu zachorowałam ;(


Odnośnie kosmetyków - ja byłam pewna, że to też trzeba wyeliminować, bo czytałam, że przy glutenie nie wolno nawet używać tych samych garnków, co domownicy jedzący gluten.


Eee takimi pierdołkami to ja się nie przejmuję Po prostu tego nie jem. Jak bym się przejmowała dosłownie wszystkim to by mi na mózg padło :P Skupiłam się na najważniejszym czyli niejedzeniu syfu a resztę rzeczy traktuję marginalnie kosmetyków też używam najzwyklejszych bo mnie nie stać na cuda jedynie co to zainwestowałam w pastę bez fluoru (toksyczny dla tarczycy ) ale Ziajka jest tania wiec w zasadzie wychodzi porównywalnie cenowo jak zwykła.
Lece szykować żarcie na jutro do pracy i na śniadanie i dla Pawła a trochę tego jest więc wieczorek zleci ;P
Paaa
napisał/a: Insomnia. 2014-11-04 18:47
Super, bardzo CI dziękuję za odpowiedzi Tygrysku - teraz już mi się bardzo rozjaśniło w głowie :) :)
Musze kupić tę pastę bezfluorową, bo nawet dziś o niej myślałam :)

Miłego "kucharzenia" :) :)

Buziaki! ;*
napisał/a: ania551 2014-11-04 19:06
Z tymi kosmetykami bez przesady. Jod w takiej postaci z tego co czytałam szybko się ulatnia a do krwi nic się nie dostaje. Daj sobie z tym spokój. A osobne garnki to dla ludzi z alergią, celiakią. Czytałam gdzieś o kobiecie, która po dotknięciu klamki po kimś kto jadł kanapkę dostaje bąbli na rękach. Tacy ludzie faktycznie muszą stosować osobne naczynia. Ja wyszłam z założenia, że skoro to ja gotuję to wszyscy jedzą tak jak ja. Tzn moje dziewczyny jedzą od lat bezglutenowo (dieta niskobiałkowa jest też jakby przy okazji bezglutenowa). Mąz i ktoś kto czasem parkuje u nas na obiedzie czy goście jadają tak jak ja. Mąż nawet czasem je chleb ,który sobie piekę i nawet mu smakuje. Niedługo użądzam teściowi imieniny i już się zastanawiam co upiec i co zrobić oczywiście bez gluta. To co ugotuję ma być jadalne też dla mnie.
Co do mamy przeczekaj. Ja wiem, że wsparcie bliskich jest ważne ale daj jej czas. Niech faktycznie zbierze informacje. No i nabierz dystansu. JA mam trochę dłuższe doświadczenie z upartą matką, która zawsze ma rację nawet jak nie ma. Już bardzo rzadko dochodzi do spięc. Zazwyczaj jej przytakuję i robię swoje z czasem przyznaje mi rację jak sobie wszystko przemyśli. Sama piszesz,ze tak krotko borykasz się z problemem i tak wiele na ciebie spadło. Daj sobie czas i bliskim też.
Co do braku koncentracji - żyjesz w przeciągającym się stresie. Też to przeszłam przez lipiec aż wreszcie ochłonęłam i się skończył brak koncentracji i ogólny dygot wewnetrzny. Myślę że to jest główna przyczyną a nie hashi.
napisał/a: Insomnia. 2014-11-04 21:21
ania55 napisal(a):Z tymi kosmetykami bez przesady. Jod w takiej postaci z tego co czytałam szybko się ulatnia a do krwi nic się nie dostaje. Daj sobie z tym spokój. A osobne garnki to dla ludzi z alergią, celiakią. Czytałam gdzieś o kobiecie, która po dotknięciu klamki po kimś kto jadł kanapkę dostaje bąbli na rękach. Tacy ludzie faktycznie muszą stosować osobne naczynia. Ja wyszłam z założenia, że skoro to ja gotuję to wszyscy jedzą tak jak ja. Tzn moje dziewczyny jedzą od lat bezglutenowo (dieta niskobiałkowa jest też jakby przy okazji bezglutenowa). Mąz i ktoś kto czasem parkuje u nas na obiedzie czy goście jadają tak jak ja. Mąż nawet czasem je chleb ,który sobie piekę i nawet mu smakuje. Niedługo użądzam teściowi imieniny i już się zastanawiam co upiec i co zrobić oczywiście bez gluta. To co ugotuję ma być jadalne też dla mnie.
Co do mamy przeczekaj. Ja wiem, że wsparcie bliskich jest ważne ale daj jej czas. Niech faktycznie zbierze informacje. No i nabierz dystansu. JA mam trochę dłuższe doświadczenie z upartą matką, która zawsze ma rację nawet jak nie ma. Już bardzo rzadko dochodzi do spięc. Zazwyczaj jej przytakuję i robię swoje z czasem przyznaje mi rację jak sobie wszystko przemyśli. Sama piszesz,ze tak krotko borykasz się z problemem i tak wiele na ciebie spadło. Daj sobie czas i bliskim też.
Co do braku koncentracji - żyjesz w przeciągającym się stresie. Też to przeszłam przez lipiec aż wreszcie ochłonęłam i się skończył brak koncentracji i ogólny dygot wewnetrzny. Myślę że to jest główna przyczyną a nie hashi.


Co racja, to racja. Jak u mnie w domu jest robione jedzenie, to rzeczywiście będzie pod moje potrzeby :)
Męża jakoś "nagnę" :)
Mam nadzieję, ze w Święta cokolwiek zjem, bo jeszcze się okazało, że w tym roku będziemy je spędzać u siostry mojej mamy (one się tak zamieniają jeśli chodzi o bycie gospodarzem).
Ale mama o dziwo nagle zupełnie zmieniła front i mi dziś wieczorem zadzwoniła, ze mi ugotuje coś do jedzenia na wigilię, żebym nie siedziała głodna i zawiezie do cioci. To dość miłe, może się zreflektowała?
Dam jej czas, chyba też musi trochę ochłonąć...
Powiedziała mi też, że mam sobie zapisać dzisiejszą datę i dokładnie za 3 miesiące zrobić badania. I zapewniła mnie, ze Hashimoto zniknie do tego czasu :) Myślenie wg niej jest kluczem, mam myśleć pozytywnie :)
Bardzo prawdopodobne, że przez te procesy myślowe w mojej głowie jestem taka rozbita.
Musze za wszelką cenę spróbować się wyspać - to jest teraz najważniejsze - żeby się powoli zacząć regenerować.
napisał/a: soaring 2014-11-04 22:56
Rozbrykany napisal(a):
jedynie co to zainwestowałam w pastę bez fluoru (toksyczny dla tarczycy ) ale Ziajka jest tania wiec w zasadzie wychodzi porównywalnie cenowo jak zwykła.

ziaja robi też bardzo fajną pastę bez fluoru o łagodnym miętowym smaku - http://ziaja.com/kosmetyki/1498,szalwiowa-pasta-do-zebow-bez-fluoru
nie dałam rady używać tych dziecięcych, jednak powiew mięty determinuje u mnie wrażenie czystości ;)
i też jest tania.