Hashi, czy nie Hashi? Ktoś ma pomysł o co chodzi?

napisał/a: soaring 2014-11-07 12:59
hela-ferr (albo wręcz hela-ferr forte) mają lepszy skład i lepsze wchłanianie niż wiele preparatów receptowych, bo tamte są już starymi preparatami.
im dłużej nie zaczniesz brać syntetycznego hormonu tym lepiej dla Ciebie i większe szanse, że nie będziesz musiała wcale lub długo go brać. bo on Cię nie zbawi, nie uleczy Twoich dolegliwości, nie odczujesz spektakularnej różnicy. zwłaszcza, że masz taką anemię i nie wiadomo, na ile Twoje objawy są spowodowane anemią a nie tarczycą.
zwolnij trochę to szukanie bo zwariujesz. nie da się iść kilkoma drogami naraz, powoli się wszystko unormuje. choroby autoagresywne to nie jest kwestia jodowanej soli, komnaty czy witamin. a jak rozkminisz skąd się biorą to dostaniesz nobla. przestań się tym zadręczać, bo życie Ci przecieka przez palce. dbaj o siebie, śpij dużo, jedz zdrowo, zażywaj ruchu, odpoczywaj ile się da i się nie zamartwiaj.
lekarz, któremu ufasz, to podstawa. a znalezienie takiego jest jak wygranie w lotto. mnie się udało za jakimś dziesiątym podejściem i to dzięki poleceniu koleżanki, także wiesz, wszystko przed Tobą.
napisał/a: Insomnia. 2014-11-07 13:11
soaring napisal(a):hela-ferr (albo wręcz hela-ferr forte) mają lepszy skład i lepsze wchłanianie niż wiele preparatów receptowych, bo tamte są już starymi preparatami.
im dłużej nie zaczniesz brać syntetycznego hormonu tym lepiej dla Ciebie i większe szanse, że nie będziesz musiała wcale lub długo go brać. bo on Cię nie zbawi, nie uleczy Twoich dolegliwości, nie odczujesz spektakularnej różnicy. zwłaszcza, że masz taką anemię i nie wiadomo, na ile Twoje objawy są spowodowane anemią a nie tarczycą.
zwolnij trochę to szukanie bo zwariujesz. nie da się iść kilkoma drogami naraz, powoli się wszystko unormuje. choroby autoagresywne to nie jest kwestia jodowanej soli, komnaty czy witamin. a jak rozkminisz skąd się biorą to dostaniesz nobla. przestań się tym zadręczać, bo życie Ci przecieka przez palce. dbaj o siebie, śpij dużo, jedz zdrowo, zażywaj ruchu, odpoczywaj ile się da i się nie zamartwiaj.
lekarz, któremu ufasz, to podstawa. a znalezienie takiego jest jak wygranie w lotto. mnie się udało za jakimś dziesiątym podejściem i to dzięki poleceniu koleżanki, także wiesz, wszystko przed Tobą.


Czyli dobrze robię, że się na razie wzbraniam przed hormonami? :) To się cieszę, bo nie czuję by coś mogły zmienić. TSH mam całkiem niezłe jakby nei było.
Więc plan jest taki, że się przekonuję do wątróbki :) :)
Dziś mąż będzie próbował usmażyć taką z kurczaków. Gotuje lepiej ode mnie, więc niech kombinuje ;)
Trochę przesadziłam z natłokiem informacji - to prawda.
Ale wynika to z tego, że nie do końca to wszystko umiem pogodzić - np. zbilansowaną dietę bogatą w żelazo z zalecaniami paleoautoimmuno.
Powoli ogarniam.

21.11 idę do polecanej na znany lekarz endokrynolog - http://www.znanylekarz.pl/renata-jadwiga-stepien-dutka/endokrynolog/krakow
Zobaczymy, czy warta tych opinii, bo bardzo potrzebuję osoby, której jak piszesz ZAUFAM i nie będę miała potrzeby weryfikowania wszystkiego, co mi zaleci.

Czyli taki poziom ferrytyny i żelaza, mimo prawidłowej morfologii to już anemia?
Moja ostatnia morfologia z 20.10.14:

Leukocyty 5,0 tys/µl 3,8 10,0 N
Erytrocyty 4,3 mln/µl 3,7 5,1 N
Hemoglobina 12,1 g/dl 12,0 16,0 N
Hematokryt 37,50 % 37,00 47,00 N
MCV 87 fl 80 99 N
MCH 28 pg 27 35 N
MCHC 32,3 g/dl 32,0 37,0 N
Płytki krwi 224 tys/µl 140 440 N
RDW-CV 13 % 12 15 N
RDW-SD 40 fl 36 46 N
P-LCR 44,5 % 13 43 H
PDW 17 fl 9 17 N
MPV 12,60 fl 9,00 13,00 N
PCT 0,3 % 0,2 0,4 N
napisał/a: soaring 2014-11-07 13:18
dramatu nie ma, ale musisz podbić żelazo.
wszystko będzie dobrze :)
napisał/a: Insomnia. 2014-11-07 13:20
soaring napisal(a):dramatu nie ma, ale musisz podbić żelazo.
wszystko będzie dobrze :)


Bardzo Ci dziękuję za odpowiedzi :* :)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-07 15:22
Paleo autoimmuno jak najbardziej jest dobre na niedobory żelaza przecież..
Nie jedząc zbóż a z nimi kwasu fitynowego, nie osłabiasz wchłaniania minerałów z pożywienia, w tym żelaza.
No i zastępujesz śmieciowe białko roślinne białkiem zwierzęcym, bogatym w żelazo, które tym bardziej jest przyswajalne że nie tworzy tych fitynianów. Niedobory są wtedy jak jesz dużo kwasu fitynowego ze zbóż i dlatego są tak częste bo prawie każdy je spożywa. Oczywiście suplementacja jest na początku wskazana bo uzupełnienie niedoborów samą dietą może potrwać.
Zboża nie mają w sobie niczego, czego nie miałoby mięso, jajka czy warzywa więc nie ma tu mowy o żadnych niedoborach.
napisał/a: Insomnia. 2014-11-07 19:14
Rozbrykany napisal(a):Paleo autoimmuno jak najbardziej jest dobre na niedobory żelaza przecież..
Nie jedząc zbóż a z nimi kwasu fitynowego, nie osłabiasz wchłaniania minerałów z pożywienia, w tym żelaza.
No i zastępujesz śmieciowe białko roślinne białkiem zwierzęcym, bogatym w żelazo, które tym bardziej jest przyswajalne że nie tworzy tych fitynianów. Niedobory są wtedy jak jesz dużo kwasu fitynowego ze zbóż i dlatego są tak częste bo prawie każdy je spożywa. Oczywiście suplementacja jest na początku wskazana bo uzupełnienie niedoborów samą dietą może potrwać.
Zboża nie mają w sobie niczego, czego nie miałoby mięso, jajka czy warzywa więc nie ma tu mowy o żadnych niedoborach.


Dobrze wiedzieć, że składniki w zbożach utrudniają wchłanianie - ja tego wcześniej jakoś nie zarejestrowałam.
Wprawdzie nie jem zbóż już od miesiąca (zostawiłam jedynie ryż i kasze gryczaną).

Mam chela ferr forte, zobaczymy co będzie po miesiącu suplementacji.
Zastanawiam się nad włączeniem Falvitu, bo przypuszczam, że przy moim ubogim odżywianiu mam niedobory już ze wszystkiego.

Co o tym myślicie?
Jakieś mocne witaminy ogólne?
Albo jakaś suplementacja wit A?

Bo nie jem marchewki - wysokie IG.
Ogólnie słabo z wit A u mnie, coraz gorzej widze po zmroku.

Paleo aitoimmuno dośc dużo wywala z diety, m.in jajka, o ktorych piszesz Tygrysku.
Ja NIE jem obecnie:
- owoców (czasami tylko banany),
- mięs (chyba że indyk, albo kurczak),
- nabiału,
- jajek,
- zbóż, orzechów, ziaren (oprócz ryżu i kaszy gryczanej),
- roślin strączkowych (czasem szparagi).

W zasadzie w ciągu dnia jadam na śniadanie:
- wafle ryżowe z sałatą zieloną, odrobiną masła i szynką drobiową (4 sztuki),
- obiad kasza gryczana, lub ryż brązowy (czasem biały) z brokułami, kalafiorem albo szparagami, do tego kurczak, indyk, albo ryba (najczęściej miruna). Zdarza mi się jeść szpinak.
- kolacja - wafle ryżowe, tak jak na śniadanie.

Mięso zazwyczaj smażę na oleju kokosowym, a brokuły i inne warzywa przyrządzam na parze.

Gdy jem rybę, to w 99% przypadków stołuje się wówczas na mieście w North Fish i dobieram do niej ryż i brokuły oraz szparagi.
Wiem, że to jest fastfood, ale miruna jest z tego co wiem chyba z grilla. Nie ma panierki, pokryta jest tylko odrobiną mozarelli z suszonymi pomidorami i pestkami dyni.


Na razie nie jem nic innego, więc jak widzicie, to bardzo ubogie menu.
Czymś to podkręcić, bądź wzbogacić?
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-07 19:53
Kwas fitynowy mają wszystkie zboża - czy te z glutenem czy bez.

Zwiększyć ilość mięcha ( czemu tylko indyk i kurczak?) a stopniowo ograniczać zboża.
Warto byłoby się przekonać do podrobów, chociażby wątróbki.
Dużo żelaza znajdziesz także w pietruszce
IG marchewki to bym się akurat nie przejmowała, bo kasza i ryż wcale nie jest lepsza pod tym względem ;) zwłaszcza mocno rozgotowane
Warzywa jeszcze nikomu nie zaszkodziły ;)
Jak chcesz uzupełnić witaminy to uzupełnij wafle ryżowe na śniadanie i kolację michą sałatki i masz witaminy w czystej postaci, zawsze lepsze niż te z tabletki. Dobrym źródłem wit. A są np. soki z marchwi (mam na myśli takie jednodniowe)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-07 19:59
Ja kiedyś miałam też niskie żelazo i kilka lat temu jak chciałam oddać krew to mi z tego względu jej nie przyjęli.
Teraz mam żelazo ok a nigdy nie suplementowałam.
na śniadanie: wielka micha sałatki typu grecka (bez sera), z vinaigrett'em na oliwie z oliwek (oliwa, musztarda, mnóstwo pietruszki i koperek, ocet jabłkowy, trochę miodu, dużo czosnku) + 2 kiełbachy = czyli mam żelazo z pietruszki w sosie i z kiełbachy.
na obiad też jakieś mięcho = żelazo
Na kolację różnie - czasem nie jem nic, czasem same warzywa na oleju koko, czasem kawał boczku wędzonego, czasem pół gorzkiej czekolady :P
Jak widzisz ja jem tego żelaza znacznie więcej i jest lepiej wchłanialne ;)
A! zapomniałam o burakach!!
napisał/a: Insomnia. 2014-11-07 20:06
Rozbrykany napisal(a):Ja kiedyś miałam też niskie żelazo i kilka lat temu jak chciałam oddać krew to mi z tego względu jej nie przyjęli.
Teraz mam żelazo ok a nigdy nie suplementowałam.
na śniadanie: wielka micha sałatki typu grecka (bez sera), z vinaigrett'em na oliwie z oliwek (oliwa, musztarda, mnóstwo pietruszki i koperek, ocet jabłkowy, trochę miodu, dużo czosnku) + 2 kiełbachy = czyli mam żelazo z pietruszki w sosie i z kiełbachy.
na obiad też jakieś mięcho = żelazo
Na kolację różnie - czasem nie jem nic, czasem same warzywa na oleju koko, czasem kawał boczku wędzonego, czasem pół gorzkiej czekolady :P
Jak widzisz ja jem tego żelaza znacznie więcej i jest lepiej wchłanialne ;)
A! zapomniałam o burakach!!


Rozbrykany napisal(a):Kwas fitynowy mają wszystkie zboża - czy te z glutenem czy bez.

Zwiększyć ilość mięcha ( czemu tylko indyk i kurczak?) a stopniowo ograniczać zboża.
Warto byłoby się przekonać do podrobów, chociażby wątróbki.
Dużo żelaza znajdziesz także w pietruszce
IG marchewki to bym się akurat nie przejmowała, bo kasza i ryż wcale nie jest lepsza pod tym względem ;) zwłaszcza mocno rozgotowane
Warzywa jeszcze nikomu nie zaszkodziły ;)
Jak chcesz uzupełnić witaminy to uzupełnij wafle ryżowe na śniadanie i kolację michą sałatki i masz witaminy w czystej postaci, zawsze lepsze niż te z tabletki. Dobrym źródłem wit. A są np. soki z marchwi (mam na myśli takie jednodniowe)


Nie jem wieprzowiny, bo niestety strasznie mi śmierdzi i nie przełknę.
Czasem zjem wołowinę, ale od początku diety nie jadłam. Taka mała ilośc rodzajów mięs wynika z tego, że nie umiem gotować i robię to, co najprościej. Kurczak łatwo mi wchodzi, bo jest miękki dość szybko, a inne mięsa wymagają umiejętności, których nei mam.
Wcześniej jeszcze jadłam jajka, teraz odstawiłam przez Food Detective.
Dziś mąż kupił wątróbkę z kurczaka, zjadłam jeden kęs i mi się zrobiło słabo - za bardzo czuć krew, nie przełknę ;(
Pietruszkę zaangażuję na pewno :)

Z tą marchewką jest tak, że mam po niej straszną ochotę na słodycze, dlatego nie jem.
Chyba mam problem z cukrem ogólnie, dodatkowo bardzo słaba wola - dlatego nie kusze złego i odstawiłam marchewkę.
Jadłam kilka dni temu w rosole i skończyło się na takiej chcicy na słodycze, że zjadłam pół opakowania czarnej czekolady z Lidla :/

A sałata jest super - kupuję w Lidlu takie MIXY (maditeranea jest super) do tego olej lniany, oliwki czarne, kawałki kurczaka. Skrapiam czasem cytryną.
Czosnek zacznę dodawać, tak samo jak pietruszkę.
Boczek nie jest za tłusty? Lubię, chętnie wprowadzę :)
Tylko nie mam dostępu do do takiego wolnego od konserwantów.
I tak - warzywa na oleju koko sa przepyszne!! :)

Jeszcze zapomniałam wcześniej napisać - piję wodę z cytryną, albo zieloną herbatę (sencha), albo pokrzywę.

Buraki!! Tak - są zarąbiste soki z buraków. Kiedyś kupiłam sokowirówkę, uwielbiałam pić sok z buraków i marchewki.
Czyli mogę takie soki pić?
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-07 20:25
Sok z buraka i marchwi - rewelacja, a zrobione samemu to już w ogóle
My dużo soków piliśmy na Dąbrowskiej, teraz nie pijemy ale tylko ze względu na brak czasu na robienie.

Ale na paleo nie boimy się tłuszczu tylko węglowodanów ;)
Dlatego ja kurczaka jem rzadko bo wg mnie to jest najgorsze mięcho ( no chyba że ze wsi bo marketowy to syf - kurczak zeżre wszystko wiec się go karmi byle czym) w dodatku chude, czyli po takim posiłku szybko byłabym głodna.
Jak zjem kawał karkówki albo żeberek na smalcu to nie muszę dopychać się ryżem ani innym badziestwem, wystarczą same warzywa bo tłuszcz jest wystarczająco sycący :)

Wołowinę jadłam tylko raz ze względu na koszty i to w postaci tatara - średnio mi smakował. Chocoaż na przykład metkę lubię a to też surowe mięcho :) No i ekstra jest salceson - w końcu to krew więc żelaza full :) Ale na przykład czerniny już nie zjem bleee :P
Krew to życie jakby nie było :) a skąd Eskimosi czerpią składniki odżywcze? warzyw tam nie ma bo nie rosną - z krwi zwierząt.
My sie brzydzimy, to tabu, a bułeczki które nas zabijają wcinamy :P
I tak nam propaganda namieszała w głowach że wszyscy się boją tłuszczów ale myślą że jak jedzą płatki z mlekiem to zdrowo i dietetycznie..
napisał/a: Insomnia. 2014-11-07 20:33
Właśnie wiem, że kurczak to syf - dlatego czasem stawiam na indyka - ponoć to dużo zdrowsze mięso. Rybami tez nie gardzę, ale jak nie mają ości. Choć każde mięso z marketu to syf :/
Może ten salceson spróbuję wprowadzić :)
Ale czerniny przenigdy - w życiu!! :D :P :P

Rozbrykany napisal(a):
My sie brzydzimy, to tabu, a bułeczki które nas zabijają wcinamy :P


Ja białego pieczywa juz od bardzo dawna nie jem - ale miałam ten nieszczęśliwy "romans" z pizzami w trakcie przeprowadzki - myślę, że to mnie dobiło ;)
A co do brzydzenia - w sumie to naprawdę staram się sobie wmówić, że to jest zdrowe, pożywne, ale po prostu mi nie przechodzi przez gardło. Ten posmak krwi jest straszny (przynajmniej przy wątróbce).
Jest jeszcze troszkę na kredensie, może na zimno mi bardziej wejdzie, niż na ciepło, idę spróbować ;)
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-11-07 20:38
Smacznego
Trzeba dodać, że mózg ludzki składa się w głównej mierze z tłuszczu, mleko matki też i to głównie z tych "strasznych" tłuszczów nasyconych.
A skąd w Hashi zawieszki umysłowe? Sucha skóra? Ano z braku tłuszczu w diecie