RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: 0sa 2010-01-10 18:33
Witaj,
Bardzo mi przykro , ze spotkalo to Twojego przyszlego szwagra.
Osobiscie po utracie taty:( pytalam lekarzy ogolnych, jak to jest , czy to moze byc dziedziczne i t .p.
za kazdym razem slyszalam niemile opinie:(
wiem ze sa stopnie glejaka, ktorych nie trzeba ani operowac ani naswietlac, jednak trzeba badac co jakis czas czy sie nie powieksza.
Moj tatus mial glejaka wielopostaciowego to najgorszy 4 stopien.
nie dal mu rady:(
tydzien po operacji zmarl, gdzie nigdy w zyciu nie chorowal, a tabletek od bolu glowy nawet nie znal, nie bolala go w zyciu glowa.
Ostatnio slyszalam, ze glejak powstaje z dwoch genow, jezeli je sie ma w sobie... to mozna zachorowac.
Niby medycyna idzie do przodu, niby ma byc leczony glejak bialkiem jakims tam, nie wiem dokladnie.
Ja przeszlam to z tragcznymi skutkiem, wiec patrze na to zimno, niesty.
Jednak wierze ze kazdy przypadek jest inny.
Jednak, zmyla mnie to, ze moj tatus, ktory byl i czul sie jak ryba zdrow bez nalogow , byl wzorcem okazem zdrowia...
w czasie 3 miesiecy odszedl od nas:( i to tylko przez glejaka.
wszystkie inne wyniki byly wspaniale, okaz zdrowia.
Nie wiem, moze to u nas lekarz blad zrobil, moze cos sie stalo o czym nie wiemy.
Mial zyc i czuc sie dobrze, a po operacji... lewa strona niewladna, problem z mowa, po 2 dniach poprawa , po 4 dniach juz karetka czeka by przewiezc tate do naszego szpitala.
Nagle goraczka, 2 dni nieprzytomny, trzeciego dnia umarl:(
to boli bardzo, do dzisiaj nie wierzymy, 24 stycznia beda 4 miesiace jak nam go brakuje...
Pytaj duzo, szukaj tu w necie innych metod, nie operacje:(
zycze duzo szczescia i dobrych wynikow.
To moze byc maly niegrozny guz, znam takie osoby, ktore zyja z takim niegroznym guzem w mozgu juz po 10 lat i sa duzo starci od Twojego szwagra.
3majcie sie mocno!
Modle sie za wszystkich tu ktorzy walcza, oby wygrali!!!
neta, jak sie czuje mama??
zycze wam szybkiego powrotu do domu .
Pozdrawiam.
napisał/a: ~Anonymous 2010-01-10 20:26
Witajcie moje kochane:*.Wrocilam od mamy no i az boje sie cieszyc.Dzisiaj mija piata doba od operacji.Mama miala nie czuc zapachow,ale o dziwo czuje(nie wiem jak to jest możliwe),wczesniej słabo widziala literki,teraz czyta bez okularów.Pamięć jej wolniutko wraca,chodzi po korytarzu.Kazała sobie ładną chustkę na głowe przywieźć,bo mowi,ze wstyd jej miedzy ludzi wychodzić.Wczoraj lekarz powiedział,ze wkrótce ją wypiszą,bo wszystko goi sie super.Boje sie cieszyć z tego wszystkiego.Mam nadzieje ,ze może to cud,ze tak wszystko idzie:).Buziaki :*:*:*
napisał/a: beta32 2010-01-10 20:31
neta366 napisal(a):Witajcie moje kochane:*.Wrocilam od mamy no i az boje sie cieszyc.Dzisiaj mija piata doba od operacji.Mama miala nie czuc zapachow,ale o dziwo czuje(nie wiem jak to jest możliwe),wczesniej słabo widziala literki,teraz czyta bez okularów.Pamięć jej wolniutko wraca,chodzi po korytarzu.Kazała sobie ładną chustkę na głowe przywieźć,bo mowi,ze wstyd jej miedzy ludzi wychodzić.Wczoraj lekarz powiedział,ze wkrótce ją wypiszą,bo wszystko goi sie super.Boje sie cieszyć z tego wszystkiego.Mam nadzieje ,ze może to cud,ze tak wszystko idzie:).Buziaki :*:*:*


netko ciesz się kochana, ciesz......wiem, ze cuda sie zdarzaja mimo, że tak ciężko nam uwierzyć w nie.......tylko musicie się uzbroić w cierpliwosc, na pewno jeszcze będzie mama miała badania, i wizyty kontrolne.......ale jak na razie, trzymam kciuki za nią:) jesteś wspaniałą córką, i taką oddaną......pozdrawiam:)
napisał/a: ~Anonymous 2010-01-10 20:49
netko ciesz się kochana, ciesz......wiem, ze cuda sie zdarzaja mimo, że tak ciężko nam uwierzyć w nie.......tylko musicie się uzbroić w cierpliwosc, na pewno jeszcze będzie mama miała badania, i wizyty kontrolne.......ale jak na razie, trzymam kciuki za nią:) jesteś wspaniałą córką, i taką oddaną......pozdrawiam:)[/quote]
Jedna częsc mojego serca i zycia to syn,a druga część to mama.Nic nie jest warte bez nich :)
napisał/a: didusia 2010-01-11 23:22
chciałabym umieć was pocieszyć, :,( jest mi tak ciężko że sama niepotrafie sobie z tym poradzić. Tak bardzo chciał żyć, niedoczekał naszego wesela.... Bóg zabrał mi sens mojego życia. to był glejak II st. 3 miesiące strasznej walki, nie udało sie. walczyliśmy do ostatniej chwili, tak bardzo tęsknie kochanie, wszystko bym oddała by być przy Tobie. dla niego się budziłam i żyłam, a teraz... nie potrafie. Życzę wszystkim dużo wiary i nadzieji, choc ja nie moge sie podniesć ostatkiem sił prubuje mój Skarb modli się za mnie z góry.
" Po żywych widać, jak bardzo śmierć bywa ślepa".
napisał/a: beta32 2010-01-12 07:37
didusia z całego serca chciała bym wyrazić moje współczucie. Wiesz nie wiem dlaczego takie rzeczy sie dzieją......dlaczego są nowotwory, i dlaczego nie ma jakiegoś leku cudu, który by wygrał walke z tym cholerstwem.Czasem myślę, ze coś dzieje sie po coś, ale dlaczego młodzi ludzie umierają, albo dzieci....nie wiem, nie znam odpowiedzi........możemy zadawać sobie to pytanie, Wiem, ze żadne słowa nie ukoją Twojego cierpienia, ale pamietaj, ze Twoja miłośc patrzy teraz z góry na ciebie, i na pewno by nie chciał, zebyś tak cierpiała. Potrzebujesz czasu, on tu jest lekarstwem....zostaje zadra w sercu....pozdrawiam, Cie gorąco , moge powiedzieć i zyczyć Ci powodzenia w życiu..........musisz zyć dalej.......
napisał/a: 0sa 2010-01-12 14:28
Didusia bardzo bardzo wspolczuje:(
3 miesiace .... tak jak u mnie z Tatusiem:(
wiem co czujesz, ja na poczatku sama sie dziwilam ze bylam w stanie cos tu napisac:(
bol zostanie na wieki, nauczymy sie z nim zyc...
Rece mi opadaja jak widze co sie dzieje.
Wczesniej nawet nie pomyslalam ze mozna miec cos w glowie, ze mozna umrzec przez bol glowy...
a teraz, serce mnie sciska jak kogos glowa zaboli.
Mysle duzo, wspominam tate, pragne by mi sie snil co noc, snil mi sie na poczatku, teraz juz nie:(
jakis tydzien temu, przysnil mi sie, ale... to juz nie byl sen taki cudny jak dawne.
Bo kiedys snilo mi sie jakby wszystko bylo ok, my, tata jak przed chroba.
Teraz snilam, ale w sposob, ze wiedzialam iz tatus nie zyje, i balam sie w tym snie:(
Nie ma slow ktore by Ci pomogly w cierpieniu po utracie kochanej osoby.. i nikt nie pomoze obojetnie jakie slowa otuchy tu beda:(
ale, nauczysz sie zyc , jak uwierzysz ze jest mu teraz cudownie, jak uwierzysz ze cialo jako opakowanie zostalo pogrzebane a dusza jest w raju.
Ja coraz bardziej wierze, ze to my tu mamy pieklo i trzeba sobie zapracowac na smierc.
Za duzo wspanialych osob nagle odeszlo, oni musieli cos zrobic, gdzie Bog pwoiedzial- droga otwarta!
My musimy tu zyc nie mogac sie przytulic, poradzic, porozmawiac posmiac z naszymi bliskimi:(
Ale pociesza mnie mysl ze predzej czy pozniej, spotkamy sie z nimi!
Tak bardzo bym chciala wiedziec gdzie sa i byc na 10000% ze jest im cudownie..

Serdeczne wyrazy wspolczucia i kondolencje:(
trzymaj sie kochana, duzo zmian w Twoim zyciu
Musisz sie podniesc i zyc dalej,
jak moj syn mowi
to przeszlosc, oni nie wroca ,mysl o jutrze.
napisał/a: ~Anonymous 2010-01-12 19:18
Jutro odbieram mame ze szpitala
napisał/a: beta32 2010-01-13 08:04
neta366 napisal(a):Jutro odbieram mame ze szpitala



netko bardzo sie cieszę, ze mama bedzie w domku, napisz nam jak sie czuje........
napisał/a: mar2711 2010-01-13 11:59
Witam Margaret !Czytałam Twój post, dotyczący wizyty neurochirurga z Wojskowego szpitala w Bydgoszczy.Chciałabym Ci przekazać ,że Lekarze z tego szpitala uratowali moją Mamę, nikt nie dawał nadzieji ( gioblastoma multiforme IV st.) ,a wspaniali i wysoce wyspecjalizowani Lekarze Neurochirurdzy z tego szpitala pod wodzą dr.Furtaka, dali radę z niemożliwym i operowali Mamę !!!Mama miała operację 24.10.2007 r., i żyje do tej pory bez żadnej wznowy:)Wspaniały Szpital jeszcze raz to podkreślę, ratują ludzi ,których niektórzy lekarze spisali dawno na straty..........................Mam nadzieję, że Twojemu Wujkowi też pomogą!!!WALCZMY!!!Pozdrawiam Wszystkich Formułowiczów i życzę powrotu do zdrowia ich BLISKIM!!!
napisał/a: aurrora 2010-01-13 20:13
witam ponownie
Od ostatniego mojej wizyty tutaj zmieniło sie ,tzn.pogorszyło o tyle,że moja mama przestała całkowicie chodzić,leży cały dzień w łożku,jest bardzo opuchnięta.Cały dzień praktycznie przeleży z zamkniętymi oczami,odpowiada na pytania ale w sumie jest nieobecna.W zeszłym tygodniu sama lekarka zaproponowała oddanie mamy do hospicjum,a teraz okazało się,ze jednak należe czekać i to nie wiadomo ile.Nie mam pojęcia co mamy robić bo fizycznie jest niewykonalne,żeby się nią opiekować.Ten tydzień i parę eszcze dni coś się wymyśli ale nie mam pojęcia co dalejGdzie mam sie udać po pomoc ,to nie chodzi i o to,ze chcę się jej pozbyć oddając ją w to miejsce ,bo sama myśl mnie dobija,żel nie jestenm wstanie się nią opiekowac cały czas.Prosze o pomoc gdzie udać się i co robić.
napisał/a: Grażka 2010-01-13 21:38
Witaj aurrora!!!! otórz pytasz gdzie szukać pomocy ? mogę ci doradzić tylko hospicjum .Wiem jak to brzmi -sama miałam opory,ale kiedy przychodzi czas kiedy już nie dajemy rady -bo będą dochodziły coraz to nowe objawy i inne powikłania ,to oddanie do hospicjum jest jedynym wyjściem.Skierowanie wypisze ci lekarz prowadzący.Nie wiem gdzie mieszkasz ,ale ja swojego umieściłam w hospicjum ojców Bonifratrów we Wrocławiu,i byłam bardzo zadowolona z opieki.opiekowalam sie nieustannie w domu 2 lata i gdyby nie owe miejsce pewnie nie dalabym sobie sama rady.Koniec zycia tylko w takim miejscu pozwala godnie odejsc.Pomagaja tam tez rodzinie chorego.W przeciwienstwie do szpitala ,tam pomagaja godnie odejsc.Wiem co pisze,bylam caly czas przy mezu.Wiesz mi ,ze gdybym miala byc sama w ostatniej godzinie jego zycia to psychicznie byloby to bardzo trudne ,a tam pomoc byla z kazdej strony.Zycze wszystkim duzo nadziei i wiary,milosci do chorej osoby ,bo milosc czyni cuda.Moja milosc do meza,nie dala nam cudu,ale pozwala jakosc trwac i trwac......problemy z klawiatura..............